skanuj0134

skanuj0134



wszechświat sam w sobie, całkowicie niepod zielony. Kiedy idy. każdy ruch w obrybie jednego kroku jest sam w sobie kompletny. To jeden krok naraz, ale w rzeczywistości iesi or. również wszystkim pomiędzy Teraz. Teraz. Teraz. Dosłownie nie ma cza su ani przestrzeni, żadnej przeszłości ani przyszłości, a nawet żadnej teraźniejszości, nikt nie przychodzi, nikt nie <xłchodzi. nic nie ma znaczenia, nie ma motywu, nie ma celu. Aż w końcu dochodzisz do miejsca, w którym nic się nie porusza. To jest dom, miejsce, za którym wszyscy tęsknimy, punkt ciszy, środek wszechświata, zero absolutne.

W cudowny sposób pojawia się salon, pojawia się okno i jestem jak mała dziewczynka, z której podekscytowanie wylewa się jak z musującego artezyjskiego cudu. Czy ono podejdzie do okna? Wygląda na to, że właśnie to się dzieje, choć nigdy nie mogę mieć pewności, podczas gdy czuję kolejny krok. ciało porusza się do przodu, stukanie pantofla. Czy ono otworzy okno? Czy tak ma być? Zauważam v.ychjgająt ą mc rękę. a kiedy d:

Icfon. wybucham wewnętrznym śmiechem, gdyciaio zawraca, by pójść w innym kierunku. 'Ib jodyn).    ab> okr.o im win zo

stać zamknięte, i właśnie tak miało być, okno miało zostać zamknięte. Widzę, jak ręka sięga po słuchawkę, bo to po prostu robi. i znowu zachwycani się tym, jak jest. Usta się pomszają. głos mówi do słuchawki - „ł lalo" - i jestem zachwycona znajomym głosem dochodzącym znikąd, to bardzo własny głos. len nieskończony. bez myśli, ekstatyczny sen o tym, czego nic ma. licz żadnego znaczenia, żadnego smutku, żadnego życia, żadnej śmierci. Nie ma w tytn niczego, co nic byłoby tym „jest", a zatem niczego, co nic byłoby piękne.

Obserwuję swoje ciało, kiedy zmierza do kuchni, podchodzi do kuchenki. Patrzę, jak moja ręka podnosi garnek do gotowania r.a parze i wyrusza w podróż do zlewu. Nigdy nie wiadomo, co ziobi. dopóki tego nic zrobi. Czy sięgnie do garnka po kabaczka? Wyjmuje talerz z kredensu i nakłada nań kawałek ka-huczka. [ jest kabaczkiem, jest parą, która z niego paruje, jest ciałem, jest talerzem, jest zlewem, jest blatem. A czym ja jestem? Ja muszę być... Czym? Kie mogę znaleźć tożsamości, jako że wszystko inne jest zajęte byciem tym. czym jest. Czy to naprawdę konieczne być czymś? Nie. i jest to również niemożliwe. Czy mogę udawać, że czymś jestem? Nic: za późno. Mój czas na to już minął. Jestem przebudzona jako śmiech, wewnętrzny błysk, jestem świadoma, żywa w sobie i nic jestem tym ani tym. ani tym. Kabaczek staje się czymś, zlew staje się czymś, a mimo to ja nigdy nic mogę być czymkolwiek, bez względu na to, jak bardzo starałabym się stworzyć siebie jako materię. Mogę wyobrazić sobie kolory, dźwięki, gdy tworzę kabaczka, blat, talerz, i zauważam ponownie, żc nawet ten sen. który nieustannie znika, przemija w chwili, gdy go zauważam, jest równic pełen energii i życia jak sen o oknie lub telefonie. Ono żyje tylko po to, aby siebie zachwycić, jest jedynie błyskiem w pozornym czasie. Czy użyje widelca? Swoich rąk? Oglądam sen; bardzo mi się podoba. Chociaż. obserwuję, jak ono zjada kabaczka, kabaczek nic może istnieć. Smak? Nie zawracam sobie głowy tworzeniem tej projekcji. skoro tworzy się ona beze mnie. Jest pyszny, a smak jest wyśniony; kabaczek jest wyśniony, blat. talerz i widelec są wyśnione i śniący również jest wyśniony. I zauważam, żc to jest wszystko, czym mogę być. i że wszystko rodzi się zc mnie, i że nic ma niczego, co by istniało lub r.ie istniało. Wszystko jest jednym wielkim zadziwiającym żartem. Gdybym mogła się uśmiechać, uśmiechnęłabym się.

267


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0134 wszechświat sam w sobie, całkowicie niepod zielony. Kiedy idy. każdy ruch w obrybie jedne

więcej podobnych podstron