P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 17 21]


- Dobrze, chodz dalej, maleńka - - zachęcałam ją.
Odsunęłam od siebie posępne myśli o swoim uzale\nieniu
i zwróciłam je na bezpieczniejsze tory ratowania kotka.
Prawdę mówiąc, po prostu nie mogłam myśleć o tym, co
zaszło. W ka\dym razie jeszcze nie teraz. Za wcześnie. Za
świe\e. Kicia pojawiła się w samą porę. W dodatku wydała
mi się jakoś znajoma.  No chodz, malutka, chodz do mnie
 przemawiałam do niej cały czas, a jednocześnie zaparłam
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
się noskiem baleriny o mur, łapiąc za najni\ej poło\oną ga-
łąz, którą potraktowałam jak linę, by móc wspiąć się nieco
wy\ej i dosięgnąć kotki czyniącej mi nieustannie wyrzuty.
W końcu kotka znalazła się w zasięgu ręki. Patrzyłyśmy
na siebie przez dłu\szą chwilę, tak \e zaczęłam się zastana-
Rozdygotana otarłam usta wierzchem dłoni i potyka-
wiać, czy my się czasem ju\ nie znamy. Mo\e ona wie, \e
jąc się, odeszłam z miejsca, gdzie zrobiło mi się niedobrze
właśnie skosztowałam krwi i \e mi bardzo posmakowała?
(wolałam się nie zastanawiać, czym wymiotowałam i jak to
Czy mój oddech zdradza treść wymiotów? Czy mój wygląd
wygląda). Zatrzymałam się dopiero przy ogromnym dębie,
się zmienił? Czy wyrosły mi kły? (To ostatnie pytanie mo\e
który rósł tu\ przy murze i którego potę\ne konary przewie-
jest głupie, bo przecie\ dorosłe wampiry te\ nie mają kłów,
szały się równie\ na zewnątrz. Oparta o pień starałam się ze
no ale zawsze...).
wszystkich sił powstrzymać od dalszych wymiotów.
Kocina znów miauknęła i spróbowała przysunąć się jesz-
Co mi się stało? Co ja zrobiłam?
cze bli\ej. Wyciągnęłam rękę i mogłam ju\ podrapać ją po
W tym momencie usłyszałam miauczenie dochodzące
łebku; kotka poło\yła uszy, zamknęła oczy i zaczęła mru-
z wy\ej poło\onych gałęzi. Takie zrzędliwe, przeciągłe
czeć z zadowoleniem.
miauczenie.
- Wyglądasz jak małe lwiątko  powiedziałam jej.
Spojrzałam w górę. Na konarze wspierającym się o mur
-Widzisz, o ile jesteś milsza, kiedy nie marudzisz?  Nagle
siedziała mała jasnoruda kotka. Wpatrywała się we mnie
przetarłam oczy zdumiona. Ju\ wiedziałam, dlaczego wydała
wielkimi oczami i najwyrazniej nie była za mnie zadowo-
mi się znajoma.  Ukazałaś mi się we śnie  przypomnia-
lona.
łam jej, a odrobina szczęścia znalazła do mnie dostęp przez
- Jak się tam dostałaś?
moje mdłości i lęki.  Jesteś moją kotką!
- Miau  odpowiedziała, prychając, i zaczęła ostro\-
Kotka otworzyła oczy, ziewnęła szeroko i znów
nie posuwać się po gałęzi, chcąc widocznie podejść do mnie
prychnęła, jakby komentując to, \e tyle czasu zabrało mi
bli\ej.
dochodzenie do tego odkrycia. Z pewnym wysiłkiem
- Chodz, kici, kici  wabiłam ją.
wdrapałam się na szeroki parapet muru, gdzie mogłam się
- Miiiaaaauuuu  pisnęła ponownie, posuwając się na
wygodnie usadowić i skąd było blisko do gałęzi, na której
przód o długość połowy swej małej łapki.
siedziała kotka.
185
A ona z kocim westchnieniem oderwała się od gałęzi i sko- powy i niewłaściwy. Zupełnie niepasujący do nocy na otwar-
czyła na mur, po czym przeszła na swych małych łapkach do tej przestrzeni.
mnie i zaraz umościła się na moich kolanach. Nie pozosta- Coś jeszcze zwróciło moją uwagę. Wyjrzałam poza falisty
wało mi nic innego, jak tylko znów zacząć drapać ją po długi mur. I wtedy zobaczyłam postać dziewczyny, lekko ode
łepku, na co reagowała głośnym mruczeniem. Głaskałam mnie odwróconej, jakby niepewnej, dokąd ma pójść. Przy-
kotkę i jednocześnie próbowałam uspokoić zamęt, jaki dała mi się moja świe\o nabyta zdolność dobrego widzenia
panował w mojej głowie. Powietrze pachniało zbli\ającym nawet w nocy, zwłaszcza \e ta część muru pozostawała nie-
się deszczem, choć noc była wyjątkowo ciepła jak na koniec oświetlona. Poczułam rosnące napięcie. Czy\by jedna z Cór
pazdziernika. Odrzuciłam do tyłu głowę, zaczerpnęłam Ciemności przyszła mnie śledzić? Stanowczo nie chciałam
powietrza głęboko do płuc i wystawiłam się na zbawienne ju\ mieć z nimi do czynienia, jak na dzisiejszą noc wystar-
działanie poświaty księ\ycowej, która nawet zza chmur czy.
miała mnie uspokoić. Musiałam wydać z siebie jakiś artykułowany jęk, choć
Spojrzałam na kotkę. wydawało mi się, \e jęknęłam tylko w myśli, bo dziewczyna
- Wiesz, Neferet mówiła, \e powinno się wysiadywać podniosła głowę i popatrzyła dokładnie w to miejsce na mu-
w świetle księ\yca. - - Rzuciłam okiem na niebo. - - Le- rze, gdzie siedziałam. Wydałam stłumiony okrzyk, poczu-
piej by było, gdyby te głupie chmury odpłynęły sobie, ale łam, jak strach łapie mnie za gardło.
To była Elizabeth! Ta sama Elizabeth Bez Nazwiska, któ-
i tak...
ra podobno umarła. Kiedy mnie zobaczyła, jej oczy, upiornie
Gdy tylko wymówiłam te słowa, powiew nagłego wiatru,
czerwone, otworzyły się jeszcze szerzej, krzyknęła niesamo-
który zerwał się koło mnie, odegnał chmury przesłaniające
witym głosem, zakręciła się na miejscu i z niebywałą pręd-
księ\yc.
kością poszybowała w ciemności nocy.
- O, dziękuję  zawołałam w przestrzeń, nie zwracając
Nala wygięła w łuk grzbiet i syknęła z taką wściekłością,
się do nikogo konkretnego.  Co za sprzyjający wiatr. -
jakiej trudno by się spodziewać po takim małym zwierząt-
Kotka zamruczała niecierpliwie, zwracając mi uwagę, \e
ku.
przestałam ją drapać za uszami.  Chyba cię nazwę Nala,
- No ju\ dobrze, w porządku  uspokajałam ją, chcąc
poniewa\ jesteś jak mała lwiczka  powiedziałam, wzna-
jednocześnie i siebie uspokoić. Obie trzęsłyśmy się ze stra-
wiając drapanie. - - Wiesz, kiciu, taka jestem zadowolona,
chu, a Nala jeszcze wydawała niski gardłowy pomruk.  To
\e cię dzisiaj znalazłam. Po takiej nocy nale\ało mi się coś
nie mógł być duch. Nie, niemo\liwe. To było jakieś dziwne...
dobrego. Nie uwierzyłabyś...
dziecko. Pewnie je wystraszyłam i...
Poczułam bardzo dziwny zapach, który mnie zaintrygo-
- Zoey! Zoey! Czy to ty?
wał do tego stopnia, \e urwałam w pół słowa. Co to mo\e
Wzdrygnęłam się i omal nie spadłam z muru. Tego ju\
być? Ze zmarszczonym nosem zaczęłam węszyć. To był za-
było za wiele dla Nali. Znów przejmująco syknęła, po czym
pach starzyzny, jak po otwarciu domu zamkniętego przez
zgrabnie zeskoczyła z moich kolan wprost na ziemię. Spani-
dłu\szy czas, mo\e zapach piwniczny. Nie był przyjemny,
kowana do granic wytrzymałości złapałam się za gałąz, by
ale te\ nie taki okropny, \eby zapierał dech. Po prostu niety-
186 187
- No co ty, chyba nie wściekasz się ju\ na mnie z powo-
całkiem nie stracić równowagi, i wytę\yłam wzrok, wpatru-
du Dustina i Drew, co? Zapomnij o nich, to palanty  po
jąc się w ciemności.
wiedział Heath, rzucając mi spojrzenie jak zrzucony z ko-
- Kto tam? Kto tam?  wołałam, a serce tłukło mi się
lan szczeniak, co dodawało mu wdzięku, kiedy był w ósmej
w piersiach jak szalone. Nagle oślepiły mnie strugi światła
klasie, ale co ju\ nie działało przynajmniej od dwóch lat. ~
dwóch latarek skierowane wprost na mnie.
W ka\dym razie przyszliśmy tu, \eby cię stąd wyciągnąć.
- Jasne, \e to ona! Co, ja bym nie rozpoznała głosu swo-
- Co? potrząsnęłam z niedowierzaniem
jej najlepszej przyjaciółki? Przecie\ znikła nie tak znowu
głową
dawno!
i zmru\yłam oczy.  Zgaście najpierw te latarki, bo nic nie
- Kayla? - - zapytałam, osłaniając dr\ącą ręką oczy
widzę.
przed ra\ącym światłem latarek.
- Jak je zgasimy, to my nie będziemy nic widzieli -
- A nie mówiłem, \e ją znajdziemy? - - odezwał się
odpowiedział Heath.
chłopak.  Zawsze chcesz się poddać przed czasem.
- Dobrze, w takim razie skieruj światło gdzie indziej.
- Heath?  Czy\bym śniła?
Heath skierował snop światła przed siebie i tak samo zrobiła
- Aha! Hurra! Znalezliśmy cię, mała! - - wrzasnął
Kayla. Teraz mogłam ju\ odjąć dłoń od oczu. Z zadowo-
Heath. Nawet w oślepiającym świetle latarki mogłam do
leniem spostrzegłam, \e ręce przestały mi dr\eć. Mogłam te\
strzec, jak z małpią zręcznością wspina się po murze.
ju\ nie mru\yć oczu. Heath natomiast otworzył szeroko oczy
Z nieopisaną ulgą, \e to on, a nie jakieś kolejne monstrum,
ze zdumienia, kiedy zobaczył mój Znak.
zawołałam do niego:
- Patrz! Jest ju\ całkiem wypełniony kolorami! O rany!
- Uwa\aj, Heath, bo mo\esz spaść i coś sobie złamać.
Wygląda jak w telewizorze albo jeszcze lepiej!
- Mo\e nic mu nie będzie, chyba \eby upadł na głowę.
Przyjemnie było się przekonać, \e pewne rzeczy pozosta-
- Coś ty! Ja? W \yciu!  odkrzyknął i podciągnął się
ją niezmienne. Heath był jak to Heath  milutki, ale nie
na rękach, tak \e po chwili siedział obok mnie na murze. -
najbystrzejszy egzemplarz w całej paczce.
Mo\esz sprawdzić, Zoey, widzisz? Jestem mistrzem świata!
- A ja? Ja te\ tu jestem! Widzisz mnie? -- zawołała
 znów wrzasnął, wyrzucając w górę ręce gestem zwycięz-
Kayla. -- Niech mi ktoś pomo\e wdrapać się na górę, tyl
cy i szczerząc się jak głupi, rozsiewając wokół siebie zapach
ko ostro\nie... zaraz, muszę odło\yć swoją nową torebkę.
alkoholu.
Mo\e lepiej zdejmę buty? Zoey, nie masz pojęcia, co straci
Nie dziwota, \e nie chciałam się z nim dłu\ej spotykać.
łaś! Taką wyprzeda\ u Bakersa! Najni\sze ceny na wszystkie
- Daj spokój, przestań. Czy zawsze się będziesz na
letnie sandały! Naprawdę! Siedemdziesiąt procent zni\ki. Ja
bijał ze mnie z powodu mojego niefortunnego zauroczenia
kupiłam pięć par za...
Leonardem? -- Wpatrywałam się w niego, czując się bar
- Pomó\ jej wejść  poleciłam Heathowi. - - Tylko to
dziej dawną Zoye ni\ w ciągu ostatnich godzin.  Chodzi
raczej o moje niefortunne i byłe zauroczenie tobą. Na szczę- ją mo\e powstrzymać od gadania.
ście nie trwało długo, a poza tym nie nakręciłeś fajnych fil Właśnie. Niektóre rzeczy pozostają niezmienne. Heath
mów. poło\ył się płasko na murze i wyciągnął ręce do Kayli.
Chichocząc, pozwoliła mu się wciągnąć na samą górę.
189
188
A kiedy tak chichotała podczas wciągania na górę, pomyśla-
Tylko parę. To znaczy, parę piw. No i... tego... Heath
łam, a raczej nabrałam absolutnej pewności (takiej jak ta, \e
miał malutkiego skręta, a \e naprawdę umierałam ze strachu
nigdy nie będę matematyczką), \e Kayli Heath się podoba.
przed przyjściem tutaj, wzięłam na odwagę parę sztachów.
I to jak!
- Musiała wziąć coś na wzmocnienie - - poparł ją
Nagle uwagi Heatha na temat jego zachowania na impre- Heath. Język mu się plątał jak zwykle, gdy wypowiadał zda
zie, na której mnie nie było, nabrały sensu. nie dłu\sze ni\ dwuwyrazowe.
- Jak się ma Jared? - - zapytałam, bezceremonialnie - Od kiedy palisz trawkę?  zapytałam Heatha.
przerywając jej paplanie. Wyszczerzył się w bezmyślnym uśmiechu.
- Jared? Chyba dobrze  odpowiedziała, nie patrząc - Wielkie rzeczy, Zo. Tylko raz na jakiś czas funduję
mi w oczy. sobie skręta. Są bezpieczniejsze od papierosów.
- Chyba? Nie znoszę, jak nazywa mnie Zo.
Wzruszyła ramionami i wtedy spostrzegłam, \e pod skó- - Heath  starałam się nie tracić cierpliwości.  Nie
rzaną kurtką ma skąpą koronkową bluzeczkę z wielkim de- są bezpieczniejsze od papierosów. A jeśli nawet, to co to zna
koltem w cielistym kolorze, co sprawiało wra\enie, \e odsła- czy? Papierosy są obrzydliwe i palenie zabija. Poza tym traw
nia więcej ni\ w rzeczywistości. kę palą najwięksi frajerzy w budzie. Nie mówiąc ju\ o tym,
- A czyja wiem?... Właściwie tośmy się nie widzieli od \e nie mo\esz sobie pozwolić na to, \eby mieć jeszcze mniej
jakichś kilku dni. szarych komórek.  Chciałam dodać:  i plemników", ale nie
Nadal nie patrzyła na mnie, za to patrzyła na Heatha, któ- posunęłam się tak daleko. Heath z pewnością opacznie by
rego wzrok specjalnie niczego nie wyra\ał, ale on zawsze zrozumiał moją aluzję do jego męskości.
miał takie bezmyślne spojrzenie. Jednym słowem: moja naj- - A tam!...  powiedziała Kayla.
lepsza przyjaciółka latała za moim chłopakiem. Wkurzyło - Co mówisz, Kayla?
mnie to, nagle po\ałowałam, \e noc jest taka ciepła, wolała- Nadal otulała się kurteczką. Teraz jej spojrzenie uległo
bym, \eby było zimno, toby Kayla odmroziła sobie te swoje zmianie, nie było to ju\ spojrzenie naiwnego króliczka, ale
przerośnięte cycki. chytrego rozzłoszczonego kota, który zamiatał nerwowo
Nieoczekiwanie zerwał się północny wiatr, który zaczął ogonem. Znałam to. Taką minę demonstrowała wobec tych,
smagać lodowatymi podmuchami. którzy nie nale\eli do grona jej bliskich kole\anek. Doprowa-
Z niewinną minką Kayla zapięła szczelnie kurteczkę dzało mnie to do szału i nieraz krzyczałam na nią, \eby nie
i znów zachichotała, tyle \e ju\ nie zalotnie, ale nerwowo. była taka wredna. I teraz ona mnie częstuje tym gównem?!
Zaleciało od niej piwskiem i czymś jeszcze. Czymś, na co - Powiedziałam:  a tam", bo nie tylko frajerzy palą
moje zmysły były szczególnie ostatnio wyczulone, tak \e trawkę, w ka\dym razie nie tylko od czasu do czasu. Znasz
zdziwiłam się, \e od razu od niej tego nie poczułam. tych dwóch biegaczy, którzy grają w Union, Chrisa Forda
- Kayla, ty piłaś i paliłaś?! i Brada Higeonsa? To nie są \adni frajerzy, tylko naprawdę
Wstrząsnęła się i zamrugała, robiąc minę głupiutkiego seksowni, ekstra goście. Widziałam, jak palili na imprezie
króliczka. u Katie.
190
191
- Ej, oni wcale nie są tacy seksowni  zaprotestował
Złe błyski w jej oczach zgasły na chwilę, by zaraz po-
Heath.
wrócić. Nie mogłam powstrzymać się od porównania jej ze
Kayla nie zwróciła na niego uwagi i dalej mówiła.
Stevie Rae, która (tego byłam absolutnie pewna, mimo \e
- A Morgan te\ czasami sięga po trawkę.
znałam ją tak krótko) nigdy, przenigdy nie zaczęłaby latać za
- Nie mów!... Morgan?  Owszem, byłam wkurzona
moim chłopakiem, aktualnym czy byłym. Nie myślę te\, by
na Kay, ale smakowita ploteczka to smakowita ploteczka.
uciekła na mój widok, nawet gdybym zaczęła wyglądać jak
- No... Wiesz, \e przekłuła sobie na kolczyk nie tylko
potwór, właśnie wtedy, gdy potrzebowałam jej najbardziej.
język, ale i...  wymówiła bezgłośnie słowo  wargi sromo-
- Chyba powinniście ju\ wracać  powiedziałam do
we".  Masz pojęcie, jak to musiało boleć?
Kayli.
- Co? Co ona sobie przekłuła?  dopytywał się Heath.
- Jak chcesz.
- Nic  odpowiedziałyśmy jednocześnie i przez chwi-
- Heath, pomó\ jej zejść na dół.
lę mogłyśmy jak kiedyś poczuć się niczym dwie najlepsze
Heath na ogół nie miał kłopotów z wykonywaniem pro-
przyjaciółki.
stych poleceń, więc i tym razem pomógł jej zejść. Kayla zła-
- Kayla, jak zwykle zaczynasz mówić nie na temat.
pała latarkę i popatrzyła na nas z dołu.
Gracze z Union zawsze mieli pociąg do narkotyków. Ju\ za
- Pospiesz się, Heath. Jest mi naprawdę zimno.  Ob-
pomniałaś, \e brali sterydy, przez co od szesnastu lat nie mo-
róciła się na pięcie i zaczęła iść w stronę drogi.
gliśmy ich pokonać?
- Wiesz co... - - zaczął Heath trochę niezręcznie. -
- Naprzód, Tigersi! Prawda, dokopaliśmy Unionom!
Rzeczywiście zrobiło się nagle zimno.
- przypomniał Heath.
- Zaraz przestanie  powiedziałam lekko i prawie nie
Zgromiłam go spojrzeniem.
zauwa\yłam, jak zimny wiatr zaraz ucichł.
- A Morgan po prostu zgłupiała, czego najlepszym
- Tego... Zo... Ja tu przyszedłem, \eby cię stąd wyrwać.
dowodem jest to, \e przekłuła sobie... - - Popatrzyłam na
- Nie trzeba.
Heatha i zmieniałam zdanie:  ...ró\ne miejsca i zaczęła pa-
- Co?  zapytał Heath.
lić. Bo nikt normalny nie pali.
- Heath, spójrz na moje czoło.
Kay zastanowiła się chwilę.
- No widzę. Masz taki półksię\yc. I cały jest wypełnio-
- A ja?  zapytała.
ny kolorem, nie tak jak przedtem.
Westchnęłam zrezygnowana.
- Ale teraz jest. Słuchaj uwa\nie, Heath. Zostałam Na
- Słuchaj, po prostu nie uwa\am, \eby to było rozsądne.
znaczona. A zatem moje ciało przechodzi Przemianę, po któ-
- No có\, mo\e nie wiesz wszystkiego najlepiej. -
rej stanę się wampirem.
Błysk pogardy znów zamigotał w jej oczach.
Wzrok Heatha zaczął wędrować od Znaku w dół, po ca-
Popatrzyłam na nią, potem na Heatha, a potem znów na
łym moim ciele. Zatrzymał się chwilę na moich cyckach
nią.
i potem wędrował dalej, po nogach, które  co dopiero teraz
- Mo\e masz rację. Ja rzeczywiście chyba nie wiem
sobie uprzytomniłam -- były całkiem odsłonięte, bo przy
wszystkiego.
wła\eniu na mur zadarła mi się spódniczka.
192
193
innego nie czułam, tylko ten zapach i dreszcz, który zje\ył
- Zo, wszystko jedno, co się stanie z twoim ciałem,
mnie się i tak podobasz. Zawsze byłaś bardzo ładna, ale teraz mi włoski na skórze.
wyglądasz jak bogini.  Uśmiechnął się i pogładził mnie po
Musiałam jej spróbować. Niczego tak bardzo nie pragnę-
policzku, co mi natychmiast uświadomiło, dlaczego lubiłam
łam jak właśnie tego.
go przez tyle czasu. Mimo swoich wad Heath potrafił być
- Chcę...  usłyszałam siebie, jak mówię zmienionym
naprawdę miły, przy nim zawsze czułam się jak skończona
głosem.
piękność.
- Tak...  odpowiedział Heath jak w transie.  Co tylko
- Heath  powiedziałam łagodnie  sporo się zmie-
zechcesz. Zrobię wszystko, co tylko zechcesz.
niło.
Teraz to ja przysunęłam się do niego, a gdy dotknęłam
- U mnie się nic nie zmieniło.  Przysunął się bli\ej,
językiem jego warg, poczułam nieznaną dotychczas dziką
przeciągnął mi ręką po nodze od kolana w górę i pocałował,
przyjemność, ogarnął mnie ogień po\ądania...
czego się absolutnie nie spodziewałam.
- Jeszcze...  szepnęłam.
Strąciłam jego rękę i zaraz mu się wyrwałam.
Heath, jakby stracił nagle mowę, tylko skinął głową i pod-
- Heath, próbuję ci coś powiedzieć!
sunął mi swój przegub. Skaleczenie niemal ju\ nie krwawiło,
- Mo\na mówić i całować się jednocześnie  szepnął.
a kiedy polizałam cienką czerwoną kreskę, Heath jęknął. Do-
Znów zaczęłam go przekonywać, \eby przestał, i wtedy
tknięcie moim językiem musiało wywołać jakąś reakcję, bo
poczułam t o.
ranka zaczęła mocniej krwawić, kropla po kropli, coraz wię-
Jego puls pod moimi palcami.
cej, coraz szybciej... Dr\ącymi dłońmi uniosłam jego rękę
Szybki, wyrazny. Wydawało mi się, \e nawet go słyszę.
i przycisnęłam j ą do ust. Dygotałam, jęczałam z rozkoszy...
A kiedy przysunął się, by mnie pocałować, spostrzegłam na
- O Bo\e! Co ty mu robisz?  Ostry głos Kayli przebił
jego szyi nabrzmiałą pulsującą \yłę, bo krew w nim krą\yła
się przez zamglony rozkoszą mój umysł.
w przyspieszonym tempie. A gdy jego wargi dotknęły mo-
Puściłam rękę Heatha, jakby zaczęła mnie palić.
ich ust, przypomniałam sobie smak krwi obecny w kielichu.
- Odwal się od niego!  wrzasnęła Kayla.  Zostaw
Tamta krew była zimna i zmieszana z winem, poza tym po-
go!
chodziła od chłopaka, który nic dla mnie nie znaczył. Krew
Heath nawet się nie poruszył.
Heatha, gorąca... słodka... byłaby lepsza od krwi Elliotta Lo-
- Idz  powiedziałam do niego.  Idz i nie wracaj.
dówki.
- Nie  odrzekł nieoczekiwanie przytomnie.
- O rany, Zoey, skaleczyłaś mnie! - - Wyrwał rękę
- Tak. Idz stąd.
z moich objęć.  Cholera, krew leci. Jeśli nie chciałaś, \e
- Puść go!  wrzasnęła znów Kayla.
bym cię całował, mogłaś mi to powiedzieć.
- Kayla, ty krowo, jeśli natychmiast się nie zamkniesz,
Podniósł rękę do ust i zaczął zlizywać czerwoną kropel-
zaraz tam zlecę na dół i wytoczę z ciebie krew do ostatniej
kę, która się pojawiła na jego przegubie. Potem spojrzał na
kropli!  wybuchłam.
mnie i znieruchomiał. Na ustach miał ślad krwi. Czułam jej
Usłyszałam jej zduszony krzyk i zobaczyłam, jak wresz-
zapach, pachniała trochę jak wino, ale o niebo lepsze. Nic
cie odchodzi.
195
194
- Ty te\ musisz iść.
 Dziękuję - - wyjąkałam, biorąc je, by natychmiast
- Zo, ja się ciebie nie boję.
wytrzeć nos.
- Heath, ja się boję samej siebie, i to za nas dwoje.
 Nie ma za co  odpowiedział Erik Night.
- Ale mnie nie przeszkadza, co robisz. Kocham cię,
Zoey, kocham cię bardziej ni\ przedtem.
- Przestań!  Nie miałam zamiaru krzyczeć na niego,
z przykrością zobaczyłam, \e kuli się pod wpływem mojego
ostrego tonu. Przełknęłam ślinę i zni\yłam głos.  Proszę
cię. Odejdz.  I szukając sposobu, by skłonić go do odejścia,
dodałam:  Kayla na pewno będzie chciała sprowadzić gli-
ny, a tego chyba \adne z nas nie chce.
- Dobrze. Pójdę. Ale nie na zawsze.  Pocałował mnie
mocno i szybko. Poczułam następny przypływ rozkoszy,
smakując krew na jego wargach, lecz on ju\ zeskoczył zgrab
nie z muru i zniknął w ciemnościach. Jeszcze przez chwi-
lę widziałam kropkę światła z jego latarki, wkrótce jednak
i ona znikła.
Wolałam nie myśleć o tym, co się stało. Jeszcze nie. Zsu-
nęłam się po murze jak automat, dla równowagi trzymając się
gałęzi. Kolana trzęsły mi się tak bardzo, \e mogłam przejść
jedynie do drzewa, pod którym usiadłam i dla bezpieczeń-
stwa oparłam się o jego staro\ytny pień. Nagle objawiła się
Nala, wskoczyła mi na kolana, jakby była moim kotem nie
od kilkunastu minut, tylko od lat, a kiedy zaczęłam płakać,
wspięła mi się na piersi i przycisnęła ciepły łepek do moich
policzków.
Dość długo musiałam płakać, a gdy szloch przeszedł
w czkawkę, po\ałowałam, \e wybiegając z sali rekreacyjnej,
zostawiłam tam torebkę. Przydałyby mi się teraz chusteczki
higieniczne.
- Masz. Wygląda na to, \e są ci potrzebne.
Nali nie spodobało się, kiedy gwałtownie podskoczyłam
na dzwięk tego głosu. Przez łzy zobaczyłam, \e ktoś podaje
mi chusteczki.
196
Ju\ miałam na końcu języka, \e zapewne Afrodyta o tym
nie wie, ale przypomniałam sobie, co przed chwilą zaszło
między mną a Heathem, i pomyślałam, co mnie samą za-
skoczyło, \e mo\e nie powinnam być zbyt surowa wobec
Erika.
- W porządku, nie chodzicie ju\ ze sobą  zgodziłam
się.
ROZDZIAA OSIEMNASTY Siedział przez chwilę bez ruchu obok mnie, a kiedy znów
się odezwał, w jego głosie dała się słyszeć nuta złości.
- Afrodyta nie uprzedziła cię, \e w winie jest krew.
Jego ton nie był pytający, mimo to odpowiedziałam:
- Nie.
- Nic ci nie jest? Potrząsnął głową, zauwa\yłam, jak zacisnął gniewnie
- Nie. Dobrze się czuję. Naprawdę  skłamałam. zęby.
- Nie wyglądasz, jakbyś się dobrze czuła  zauwa\ył - Obiecała mi, \e ci powie. Miała to zrobić, kiedy się
Erik.  Mogę usiąść? przebierałaś, a gdybyś nie chciała, mogłabyś nie pić tego
- Jasne. Siadaj  powiedziałam apatycznie. Wiedzia wina.
łam, \e mam czerwony nos. Na pewno byłam usmarkana, - Kłamała.
kiedy do mnie podszedł. Miałam te\ niejasne przeczucie, \e - Nie dziwię się.
był świadkiem przynajmniej części sceny, jaka się rozegrała
- Tak? - - Czułam, jak we mnie te\ wzbiera gniew.
pomiędzy mną a Heathem. Ta noc stawała się coraz gorsza.
- Ze wszystkim zle się stało. Najpierw pod presją musia-
Spojrzałam na niego i pomyślałam:  Co tam, w takim razie
łam pójść na obchody organizowane przez Córy Ciemności,
niech będzie jeszcze gorzej", więc powiedziałam:  Gdybyś
a tam podstępem nakłoniono mnie do spróbowania krwi. Po
się nie domyślał, wiedz, \e to byłam ja wczoraj w holu i wi-
czym spotykam swojego prawie byłego chłopaka, który, tak
działam tam ciebie z Afrodytą.
się składa, jest stuprocentowym przedstawicielem ludzkiego
Nie wyglądał na zaskoczonego.
gatunku, ale nikt nie raczył mnie uprzedzić, \e najmniejsza
- Wiem i \ałuję, \e to widziałaś. Wolałbym, \ebyś nie
kropla jego krwi zrobi ze mnie... potwora. - - Zagryzłam
wyrobiła sobie o mnie niewłaściwego sądu.
wargi, by znów nie wybuchnąć płaczem. Uznałam te\, \e le
- A jaki sąd powinnam mieć?
piej nic mu nie mówić o tym, \e widziałam ducha Elizabeth;
- śe nic mnie nie łączy z Afrodytą.
dość wyznań jak na jedną noc.
- Nie moja sprawa.
- Nikt cię nie uprzedził, poniewa\ takie reakcje nie za
Wzruszył ramionami.
chodzą u osób, które przechodzą trzecie formatowanie  po
- Po prostu chciałbym, abyś wiedziała, \e ju\ nie cho-
wiedział łagodnie.
dzimy ze sobą.
- Co?  wybełkotałam.
198 199
- Po\ądanie krwi nie występuje, zanim nie osiągnie się
- Niech ci nie będzie głupio. Wyprzedzasz nas pod wie-
szóstego formatowania, kiedy proces Przemiany jest niemal
loma względami.
zakończony. Czasem słyszy się o osobach z piątego forma-
- W takim razie...  Wzięłam głęboki oddech i odwa-
towania, u których mogą wystąpić takie reakcje, ale to się
\yłam się zapytać:  Powiedz mi, czy smakowała ci krew
nieczęsto zdarza.
zmieszana z winem, które piliśmy dzisiaj?
- Zaraz, co ty mówisz?  Czułam się, jakby rój pszczół - Wiesz, ze mną było tak: po raz pierwszy brałem
szumiał mi w głowie.
udział w obchodach Pełni Księ\yca organizowanych przez
- Na piątym formatowaniu wykłada się przedmiot o po Córy Ciemności pod koniec trzeciego formatowania. Nie
\ądaniu krwi i innych rzeczach, z którymi dorosłe wampiry licząc  lodówki", byłem tylko ja z trzeciego formatowania,
mają do czynienia, a na szóstym, i na to kładzie się najwięk- tak jak ty dzisiaj.  Roześmiał się niewesoło.  Zaprosiły
szy nacisk, wybiera się i doskonali specjalizację. mnie tylko dlatego, \e dostałem się do finału konkursu na
- Ale ja jestem na trzecim formatowaniu.  Uświado- najlepiej wykonany dialog Szekspirowski i następnego dnia
miłam sobie, \e mówię podniesionym głosem, więc zaczę- miałem lecieć do Londynu na finał.  Rzucił mi spojrzenie,
łam mówić ciszej.  I chciałabym się dowiedzieć, jak przez w którym widać było lekkie zakłopotanie. - - Dotychczas
to wszystko przejść w taki sam sposób jak inni. nikt z Domu Nocy nie zaszedł tak daleko. Wyjazd do Lon-
- Za pózno, Z  powiedział. dynu to była wielka sprawa. Prawdę mówiąc, uwa\ałem, \e
- Więc co teraz? to ja jestem wielki  dodał z nutką autoironii. - - Tak więc
Córy Ciemności mnie zaprosiły, a ja tam poszedłem. O krwi
- Myślę, \e powinnaś porozmawiać ze swoją mentorką.
wiedziałem. Miałem mo\liwość odmowy wypicia, ale z niej
To Neferet, prawda?
nie skorzystałem.
Tak  odrzekłam przygnębiona.
- Jak ci smakowało?
- Ej, rozchmurz się. Neferet jest wspaniała. Prawie ju\
Szczerze się roześmiał.
nie bierze pod swoją opiekę \adnych adeptów, co znaczy, \e
- Wymiotowałem tak bardzo, \e myślałem, i\ dusza ze
musi w ciebie mocno wierzyć.
mnie uleci. To był najgorszy smak, jaki kiedykolwiek przed-
- Wiem. Tylko tak się czuję...  Właściwie co czuję na
tem próbowałem.
myśl, \e mam opowiedzieć Neferet o wszystkim, co się tej
Jęknęłam. Spuściłam głowę i ukryłam twarz w dłoniach.
nocy wydarzyło? Wstyd, zakłopotanie... Tak samo jak wtedy,
To dla mnie \adna pociecha.
gdy miałam dwanaście lat i musiałam powiedzieć nauczycie-
- Bo tobie smakowało?
lowi wuefu, \e właśnie dostałam miesiączkę i muszę iść do
- Jeszcze jak! Mówisz, \e dla ciebie był to
szatni zmienić szorty. Kątem oka zerknęłam na Erika. Siedział
najobrzydliwszy smak, ale dla mnie najznakomitszy,
obok mnie, przystojny, troskliwy, idealny. Do diabła. Nie mo-
dopóki...  Za
głam mu się do tego przyznać. Więc zamiast tego wypaliłam:
wahałam się, wiedząc, co mogłabym wyznać.
 Głupio. Będzie mi głupio.  Właściwie była to prawda, ale
- Dopóki nie spróbowałaś świe\ej krwi?  podpowie
oprócz tego i wstydu odczuwałam jeszcze strach. Bałam się, \e
dział mi delikatnie.
to mi przeszkodzi we wpasowaniu się w środowisko.
Skinęłam głową, bojąc się dalej mówić.
200 201
dzie przyjaciel. Mieszkasz w jednym pokoju ze Stevie Rae,
Ujął mnie za przeguby, odciągnął na bok moje ręce i od-
słonił mi twarz. Następnie wziął pod brodę i zmusił, bym prawda?
spojrzała mu w oczy. Kiwnęłam głową.
- Nie ma się czego wstydzić ani martwić. To normalne. - Rozwa\ałem, czyby nie przysłać ci jej tutaj, ale nie
- Polubić smak krwi  to nie jest normalne. Nie byłem pewny, czy chcesz, \eby się dowiedziała o...  prze
dla mnie. rwał i tylko wskazał na salę rekreacyjną.
- Owszem, jest. Wszystkie wampiry muszą się liczyć - Nie, nie! Nie chcę, \eby się dowiedziała.  Znów ję-
z tym, \e będą po\ądać krwi  powiedział. zyk zaczął mi się plątać, jak zawsze gdy chcę powiedzieć coś
- Ale ja nie jestem wampirem! za szybko.
- Mo\e nie jesteś, a raczej: jeszcze nie. W ka\dym - Tak te\ myślałem. No i dlatego natknęłaś się na mnie.
razie na pewno nie jesteś przeciętną adeptką i nie ma w tym - Uśmiechnął się trochę za\enowany. - - Naprawdę nie
nic złego. Jesteś wyjątkowa, Zoey, a osoby wyjątkowe mogą
chciałem być świadkiem tego, co zaszło między tobą a
zadziwiać otoczenie.
Heathem. Przepraszam.
Powoli przesunął palec spod mojej brody na czoło i tak
Udałam, \e jestem pochłonięta głaskaniem Nali. Więc
jak ju\ raz zrobił, obwiódł nim zarys mojego ciemniejącego
widział, jak Heath mnie pocałował, a następnie całe to
Znaku. Miły był jego dotyk  ciepły i trochę szorstki. Podo-
krwawe zajście. O rany, jaki wstyd... Nagle uderzyła mnie
bało mi się te\ w nim to, \e jego bliskość nie wyzwalała we
pewna myśl. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się iro-
mnie dziwnych reakcji jak w przypadku Heatha. To znaczy,
nicznie.
nie czułam jego tętna, nie widziałam pulsującej \yły na szyi.
- W takim razie jesteśmy kwita. Ja te\ nie chciałam słu-
Choć nie miałabym nic przeciwko temu, \eby mnie pocało-
chać twojej rozmowy z Afrodytą.
wał.
- Zgoda  odpowiedział mi z uśmiechem.  Jesteśmy
Cholera! Czy\bym się stała wampirzycą ladacznicą? Co
kwita. To mi się podoba.
jeszcze mi się zdarzy? Czy \aden przedstawiciel gatunku
Jego uśmiech wywołał dziwną reakcję w moim \ołądku.
męskiego (z Damienem włącznie) nie będzie mógł bezpiecz-
- Tak naprawdę nie mogłabym zlecieć na dół i wyssać
nie się czuć w moim towarzystwie? Mo\e powinnam unikać
krwi z Kayli  wyjąkałam jeszcze.
wszystkich chłopaków, zanim nie dowiem się dokładnie, co
Roześmiał się. (Miał naprawdę sympatyczny śmiech).
się ze mną dzieje, i nie zacznę kontrolować swoich reakcji?
- Wiem. Wampiry nie mogą latać.
Ale zaraz uświadomiłam sobie, \e ju\ próbowałam uni-
- Ale udało mi się j ą nastraszyć  powiedziałam.
kać wszystkich i oto dokąd mnie to zaprowadziło.
- Z tego co mogłem zauwa\yć, zasłu\yła sobie na to.
- Erik, skąd ty się tu wziąłeś?
- Przerwał na chwilę i potem dodał:  Czy mogę cię o coś
- Szedłem za tobą odpowiedział wprost.
zapytać? To będzie osobiste pytanie.
- Dlaczego?
- Widziałeś, jak wypijam z kielicha krew, wymiotuję,
- Zdałem sobie sprawę, co Afrodyta zrobiła i jakie to
całuję się z chłopakiem, zlizuję krew, jakbym była szczenię
mo\e mieć konsekwencje, a zatem \e mo\e potrzebny ci bę-
ciem, a potem drę się jak opętana. Z kolei ja widziałam, jak
203
202
- Ale to te\ nie wchodzi w rachubę, poniewa\ musiał
rezygnujesz z minety. Po tym wszystkim mam wra\enie, \e
zauwa\yć, jak pięknie wyglądasz, jeszcze zanim go pocało-
mogę odpowiedzieć na osobiste pytanie.
wałaś, a z tego, co mówisz, wynika, \e nie wydawał się za
- Czy on był w jakimś transie? Na to mi wyglądało.
uroczony, dopóki nie włączyła się sprawa krwi.
Zaczęłam się wiercić, a\ Nala przywołała mnie do po
Powiedział: zauroczony, tak właśnie powiedział!
rządku. Uspokoiłam ją intensywnym głaskaniem.
Szczerzyłam się do niego, podziwiając wyszukane
- Zdaje się, \e był  w końcu przyznałam.  Nie wiem,
słownictwo, jakim się posługiwał, i niewiele myśląc, doda-
czy to trans czy nie, a ju\ na pewno nie zamierzałam narzu-
łam:
cić mu swojej woli, nic z tych rzeczy, ale on zachowywał się
- Właściwie to się stało, dopiero gdy usłyszałam jego
inaczej ni\ zwykle. Nie wiem, co to mogło być. Owszem, coś
krew.
wypił, palił trawkę. Mo\e po prostu był na haju?  Jak przez
- Powtórz, co powiedziałaś  poprosił.
mgłę w pamięci usłyszałam jego słowa:  Tak, co tylko ze
Holender! Nie chciałam tego mówić. Odchrząknęłam
chcesz... Zrobię wszystko, co tylko zechcesz...". I zobaczyłam
nerwowo.
jego spojrzenie, pełne napięcia. Nawet nie miałam pojęcia, \e
- Heath stał się inny w momencie, w którym usłysza-
Sportsmen Heath jest zdolny do tak intensywnych prze\yć
łam pulsowanie krwi w jego \yłach.
(w ka\dym razie poza boiskiem).
- To słyszą tylko dorosłe wampiry.  Zastanowił się
- Czy on zawsze taki był czy dopiero po tym, jak ty...
chwilę, po czym dodał z uśmiechem: -- Jego imię pasuje
eee... zaczęłaś...
bardziej do gejowskiego gwiazdora opery mydlanej.
- Wcześniej taki nie był. Dlaczego pytasz?
- Ciepło. To gwiazdor dru\yny piłkarskiej Broken Ar-
- Bo jeśli po tym, to wyklucza dwie ewentualne przy
row, jest w niej rozgrywającym.
czyny jego dziwnego zachowania. Pierwszą: gdyby był na
Erik wyglądał na rozbawionego.
haju, toby zachowywał się dziwnie przez cały czas. I drugą:
\e był tobą zauroczony; a mógłby się tak zachowywać, po- - A propos. Podoba mi się nazwisko, które przyjąłeś.
niewa\ jesteś naprawdę ładna i ju\ samo to mo\e przypra- Night brzmi odlotowo  zauwa\yłam, chcąc przejąć inicja-
wiać chłopaka o zawrót głowy. tywę w rozmowie i powiedzieć coś, co by brzmiało choć tro-
Jego słowa znów wywołały we mnie reakcje brzuszne  chę refleksyjnie.
dotąd \aden facet tak na mnie nie działał. Ani Sportsmen Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Heath, ani Leniwiec Jordan, ani Jonathan z Głupiej Kapeli - Nie zmieniałem nazwiska. Tak się nazywam od uro-
(lista moich chłopaków mo\e nie jest długa, ale za to barw- dzenia.
na). - Aha. W ka\dym razie mi się podoba.  Och, powin-
- Naprawdę?  zapytałam jak kretynka. nam się zastrzelić!
- Naprawdę.  Uśmiechnął się bynajmniej nie kretyń- - Dzięki.
sko.
Spojrzał na zegarek, zobaczyłam, \e jest ju\ prawie wpół do
Jak ja mu się mogę podobać? Ja, idiotka chłepcząca siódmej, co i tak wydawało się zwariowaną porą. 
krew!
Wkrótce się rozjaśni  powiedział.
205
204
Domyśliłam się, \e to dla nas sygnał, aby się rozejść, więc - Coś w tym rodzaju. A czy wiesz, \e wampiry się nie
zaczęłam się gramolić z Nalą na rękach, podczas gdy Erik upijają?  Potrząsnęłam głową.  W taki sposób Przemiana
podtrzymywał mnie za łokieć, bym nie straciła równowagi. działa na twój metabolizm. Nawet adeptom trudno jest
Kiedy stałam ju\ pewnie na nogach, nadal był tak blisko, \e wprawić się w stan upojenia.
ogon kotki dotykał jego czarnego swetra.
- Więc jak wampir chce się ur\nąć, to wypija krew?
- Byłbym cię zapytał, czy nie masz ochoty czegoś zjeść,
Wzruszył ramionami.
ale jedynym miejscem, gdzie mo\na o tej porze dostać coś
- Na to wygląda. W ka\dym razie adeptom nie wolno
do jedzenia, jest sala rekreacyjna, a domyślam się, \e teraz
pić ludzkiej krwi.
nie miałabyś ochoty tam pójść.
- Wobec tego dlaczego nikt nie poinformował nauczy
- Och, zdecydowanie nie. Zresztą i tak nie czuję się
cieli o tym, czego dopuszcza się Afrodyta?
głodna. - - Wkrótce uświadomiłam sobie, \e to nieprawda.
- Ona nie pije ludzkiej krwi.
Na samą wzmiankę o jedzeniu okropnie mi się zachciało
- No wiesz, Erik, przecie\ ja tam byłam. Na pewno
jeść.
w winie znajdowała się krew, która pochodziła od małego
- W takim razie czy nie masz nic przeciwko temu, bym
Elliotta.  Wzdrygnęłam się.  Zresztą to okropny wybór.
cię odprowadził do internatu?  zapytał.
- On nie jest człowiekiem  powiedział Erik.
- Nie  odpowiedziałam, starając się, by zabrzmiało to
- Zaczekaj. Mówisz, \e nie wolno pić ludzkiej krwi
nonszalancko.
- powiedziałam, cedząc słowa. Do diabła, a ja właśnie to
Stevie Rae, Damien i Blizniaczki padną z zazdrości, gdy
zrobiłam.  Ale mo\na pić krew adeptów?
zobaczą mnie z Erikiem.
- Tylko za obopólną zgodą.
Po drodze nie odzywaliśmy się do siebie, ale nie było to
- To nie ma sensu.
milczenie wymuszone czy niezręczne. Właściwie było nawet
- Oczywiście, \e ma. To normalne, \e gdy przecho-
miłe. Co jakiś czas nasze ręce się muskały, a wtedy myśla-
dzimy Przemianę, w naszych organizmach rozwija się po
łam sobie, jaki on jest wysoki i przystojny i jak bym chciała,
\ądanie krwi, które domaga się jakiegoś
\ebyśmy szli, trzymając się za ręce.
zaspokojenia.
- Aha  odezwał się po chwili.  Nie odpowiedzia-
Adepci szybko się regenerują, więc nie ma niebezpieczeń-
łem do końca na twoje pytanie. Kiedy za pierwszym razem
stwa, \e któremuś to mo\e zaszkodzić. Poza tym nie ma
spróbowałem krwi na obchodach u Cór Ciemności, bardzo
\adnych następstw, tak samo gdy wampiry \ywią się ludzką
mi nie smakowała, ale pózniej była coraz lepsza. Nie mogę
krwią.
powiedzieć, \e jest wyśmienita, po prostu przyzwyczaiłem
Wszystkie te nowości były dla mnie mocnym uderzeniem,
się do jej smaku. W ka\dym razie lubię nastrój, jaki wywo-
jak obuchem w głowę. Chwyciłam się jednej myśli, która
łuje.
jeszcze dla mnie była niejasna.
Popatrzyłam na niego przenikliwie.
- Mówisz o \ywych ludziach?  powiedziałam ochry-
- Chodzi ci o szum w głowie? Uczucie miękkości w ko-
płym głosem.  Chyba nie w przeciwieństwie do osób nie
lanach? Tak jakbyś był pijany, choć pijany nie jesteś?
\ywych?  Zaczęło mi się znów zbierać na wymioty.
Erik roześmiał się.
207
206
- Będę o tym pamiętała  obiecałam.  Dzięki.  Po
- Nie, miałem na myśli: w przeciwieństwie do picia
sadziłam Nalę na swoim biodrze i zaczęłam otwierać drzwi.
krwi uzyskanej od dawców rekrutujących się spośród wam-
pirów. - Ej, Z!  zawołał.
Odwróciłam się.
- Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
- Nie oddawaj tej sukni Afrodycie. Przez to, \e włączyła
- Większość ludzi tego nie wie. Będziesz się o tym
cię do kręgu, formalnie zaoferowała ci miejsce w szeregach
uczyła na piątym formatowaniu.
Cór Ciemności. Istnieje tradycja, \e szkolona na starszą
Coś jeszcze nie dawało mi spokoju.
kapłankę osoba podczas pierwszej nocy daje nowej członkini
- Kiedy mówiłeś o następstwach, co właściwie miałeś
prezent. Nie sądzę, byś chciała do nich dołączyć, ale nie tra-
na myśli?
cisz przywileju zatrzymania sukni. Tym bardziej \e wyglą-
- Dopiero zaczynamy się o tym uczyć na zajęciach z so-
dasz w niej o wiele lepiej ni\ Afrodyta.  Pochylił się i ujął
cjologii wampirów 312. Chyba chodzi o to, \e gdy dorosły
moją rękę (tę wolną, bo drugą trzymałam Nalę), odwrócił ją
wampir pije krew pochodzącą od człowieka, tworzy się mię-
przegubem do góry, po czym palcem poszukał \yły, a gdy ją
dzy nimi silna więz. I to niekoniecznie ze strony wampira,
znalazł, poczułam, jak tętno zaczyna mi galopować.
ale to ludzie bardzo łatwo się anga\ują. Co zresztą stwarza
- Powinnaś te\ wiedzieć, \e kiedy zechcesz raz jeszcze
dla nich prawdziwe niebezpieczeństwo. Pomyśl tylko. Ju\
spróbować smaku krwi, jestem pod ręką. Pamiętaj o tym.
sama utrata krwi nie jest czymś dobrym. A dodaj do tego
Pochylił się i nadal patrząc mi w oczy, popukał leciutko
jeszcze fakt, \e my \yjemy dłu\ej od nich o całe dziesięcio-
palcem w mój przegub, po czym zło\ył na nim delikatny po-
lecia, a nierzadko i stulecia. Popatrz na to z punktu widze-
całunek. Tym razem niepokój odczuwany w brzuchu stał się
nia człowieka, to naprawdę wielki problem: kochać kogoś,
wyrazniejszy. Poczułam dreszcze na wewnętrznej stronie ud,
kto praktycznie się nie starzeje, podczas gdy on sam dostaje
zaczęłam szybciej oddychać. Z ustami na moim przegubie
zmarszczek, brzydnie i w końcu umiera.
znów zajrzał mi w oczy, a wtedy dreszcz po\ądania prze-
Przypomniałam sobie spojrzenie oszołomionego Heatha,
szył moje ciało. Wiedziałam, \e poczuje, jak dr\ę. Połaskotał
który nie mógł oderwać ode mnie wzroku, i wtedy zrozu-
mnie językiem, wzmagając dreszcze. Potem uśmiechnął się
miałam, \e będę musiała o wszystkim opowiedzieć Neferet,
do mnie i odszedł. Zaczęło świtać.
nawet gdyby miało to być bardzo trudne.
- Aha, to musi być przykre  przyznałam słabym gło-
sem.
- No i jesteśmy na miejscu.
Ze zdziwieniem spostrzegłam, \e stoimy przed wejściem
do internatu dla dziewcząt.
- Dziękuję, \e... szedłeś za mną - - powiedziałam,
uśmiechając się niepewnie.
- Kiedy znów pojawi się jakiś nieproszony gość i po-
trzebna ci będzie interwencja, jestem do usług.
208
i
się tasiemką. Słowo daję, wyglądała na nie więcej ni\ dwa-
naście lat.
- Widzisz?  zawołałam wesoło  Wygląda na to, \e
przybyło nam zwierzątko.  Odwróciłam się bokiem, tak by
Stevie Rae mogła zobaczyć Nalę wczepioną w moje biodro.
- Pomó\ mi, zanim czegoś nie upuszczę. Jak znam koty, ten
egzemplarz będzie stale zrzędzić.
ROZDZIAA DZIEWITNASTY
- Jaka milutka! - - wykrzyknęła Stevie Rae, chcąc ją
wziąć ode mnie, ale Nala uczepiła się mnie tak mocno, jakby
od tego zale\ało jej \ycie. Stevie Rae musiała więc zadowolić
się wzięciem jedzenia, które poło\yła na moim nocnym
stoliczku.
Na przegubie nadal czułam mrowienie od pocałunku - Suknię masz bombową!
Erika i nie byłam pewna, czy jestem w stanie ju\ mówić, - Aha, przebrałam się w nią tu\ przed uroczystością.
więc ul\yło mi, kiedy zobaczyłam, \e w holu wejściowym - Wtedy sobie przypomniałam, \e powinnam ją oddać
kręci się tylko kilka dziewcząt, które ledwie na mnie Afrodycie. Nie miałam zamiaru zatrzymać tego  prezen-
spojrzały, zaabsorbowane oglądaniem programu o tu", nawet jeśli Erik był odmiennego zdania. Tak czy owak
amerykańskich top modelkach. Pobiegłam do kuchni, tam oddanie sukni stanowiło dobrą okazję do  podziękowania"
zaraz posadziłam Nalę na podłodze, licząc na to, \e nie jej za to, \e  zapomniała" powiedzieć mi o krwi. Wiedzma
ucieknie, kiedy ja będę sobie przyrządzała kanapkę. z piekła rodem.
Rzeczywiście nie uciekła, chodziła za mną po kuchni niczym - No więc?... Jak tam było?
pomarańczowy piesek, narzekając na mnie tym swoim Usiadłam na łó\ku i dałam Nali precla, którym natych-
dziwnym miaukiem.  Wiem",  rozumiem", powtarzałam co miast zaczęła się bawić, uganiając się za nim po całej pod-
chwila, poniewa\ wyobra\ałam sobie, \e ona beszta mnie łodze (przynajmniej przestała burczeć). Odgryzłam kawał
za to, \e zachowałam się jak idiotka, w czym zresztą miała kanapki. Owszem, byłam głodna, ale te\ grałam na zwłokę.
rację. Po zrobieniu kanapki złapałam jeszcze torebkę Nie miałam pewności, co mogę powiedzieć Stevie Rae, a co
precelków (faktycznie, tak jak mówiła Stevie Rae, w \adnej powinnam przemilczeć. Wstydziłam się mówić o całej tej hi-
szafce nie znalazłam śmieciowego jedzenia), jakieś brunatne storii z krwią, co zresztą było okropne. Co ona sobie o mnie
picie (nawet nie wiem, co to było, tyle \e brunatne i nie pomyśli? Czy będzie się mnie bała?
niskosłodzone), kotkę i popędziłam na schody. Przełknęłam pierwszy kęs i postanowiłam zwrócić roz-
- Zoey! Tak się martwiłam o ciebie! Opowiedz mi mowę na bezpieczniejsze tory.
o wszystkim. - - Zwinięta w kłębek na łó\ku, z ksią\ką - Erik Night odprowadził mnie do domu  wyznałam.
w ręku, Stevie Rae najwyrazniej na mnie czekała. Miała na - Mów szybko!  Zaczęła podskakiwać na łó\ku jak
sobie górę od pi\amy gęsto zadrukowanej wzorem w kow- diabełek na sprę\ynie.  Opowiedz wszystko dokładnie!
bojskie kapelusze, do tego bawełniane portki ściągane w pa-
210 211
l
- Pocałował mnie - - dodałam, marszcząc znacząco
- Ja te\, ale nie miałam czasu, bo zaraz zjawił się Heath
brew.
z Kaylą.
- Chyba \artujesz! Jak? Gdzie? Dobrze było?
- Jak to? Jak mogli się tu pokazać?
- Pocałował mnie w rękę.  Postanowiłam nie mówić
- Nie, nie tu, nie po naszej stronie, tylko na zewnątrz
całej prawdy. Nie chciałam wdać się w zawiłe tłumaczenia
muru. Musieli usłyszeć, jak usiłuję uspokoić Nalę, która
na temat przegubu, pulsu, krwi i ugryzienia. - - Na dobra
oszalała na widok Elizabeth, bo przybiegli do mnie
noc. Staliśmy tu\ przed drzwiami internatu. Owszem, było
pędem.
dobrze!  Posłałam jej uśmiech, choć usta miałam pełne je-
- Nala te\ j ą widziała?
dzenia.
Skinęłam głową.
- Afrodyta musiała się zesrać, widząc, jak ty i Erik wy
Stevie Rae wzdrygnęła się.
chodzicie razem z sali rekreacyjnej.
- W takim razie to musiała być naprawdę ona.
- Nie, właściwie ja wyszłam pierwsza, a on potem mnie
- Jesteś pewna, \e umarła?  zapytałam, zni\ając głos
dogonił. Poszłam się przejść wokół muru, tam zresztą znala-
do szeptu.  Czy nie zaszła jakaś pomyłka? Mo\e ona \yje
złam Nalę.  Pogłaskałam kotkę po łepku. Zwinęła się obok
i włóczy się po szkole? - - To brzmiało dość nieprawdopo-
mnie w kłębuszek, zamknęła oczy i zaczęła mruczeć. -
dobnie, ale równie nieprawdopodobnie brzmiała wersja z du-
W gruncie rzeczy wydaje mi się, \e to ona mnie znalazła.
chem Elizabeth, który mi się ukazał.
Wdrapałam się na mur, bo myślałam, \e ona potrzebuje po
Stevie Rae głośno przełknęła ślinę.
mocy, a potem  pewnie mi nie uwierzysz  zobaczyłam
- Ona nie \yje. Widziałam, jak umierała. Wszyscy
coś, co wyglądało na ducha Elizabeth, a jeszcze pózniej mo
w klasie widzieli.
jego byłego chłopaka ze starej szkoły, Heatha, który pojawił
Stevie Rae była bliska płaczu, a mnie te\ ogarniał coraz
się z moją byłą najlepszą przyjaciółką.
większy niepokój, więc szybko skierowałam rozmowę na
- Co?... Kto?... Powoli. Zacznij od ducha Elizabeth.
mniej niesamowity temat.
Potrząsnęłam głową i w zamyśleniu \ułam kanapkę.
- Mo\e się mylę. Mo\e to była jakaś gówniara z takimi
Nadal jedząc, zaczęłam tłumaczyć.
oczami i ogólnie do niej podobna. Było ciemno i zaraz poja-
- To było naprawdę niesamowite i bardzo dziwne.
wili się tam Heath z Kaylą.
Siedziałam na tym murze i głaskałam Nalę i wtedy coś
- Czego chcieli?
zwróciło moją uwagę. Spojrzałam na dół i zobaczyłam, \e
- Heath powiedział, \e przyszedł mnie stąd wyciągnąć.
niedaleko mnie stoi jakaś dziewczyna. Popatrzyła na mnie,
- Przewróciłam oczami.  Masz pojęcie?
a oczy miała czerwone i błyszczące, przysięgam, \e to była
- Co oni, zgłupieli?
Elizabeth.
- Widocznie. A poza tym Kaylą, dotąd moja najlepsza
- Coś ty! Bałaś się?
przyjaciółka, zachowywała się tak, \e nie mam ju\ wątpli-
- Jeszcze jak! A kiedy mnie zobaczyła, wydała z siebie
wości, \e lata za Heathem!
przerazliwy krzyk i znikła.
Stevie Rae sapnęła z oburzenia.
- Ja bym umarła ze strachu.
- A to zdzira!
212
213
- Nie \artuję. W ka\dym razie powiedziałam im, \eby
- Wiesz, mo\e by mi było jej \al, gdyby nie to, \e... \e...
sobie poszli i więcej nie wracali, czym w końcu byłam przy
- Nie wiedziałam, jak to ująć.
gnębiona, i właśnie wtedy znalazł mnie Erik.
- śe taka z niej wiedzma z piekła rodem?  podpowie
- Ojej! Czy był słodki i romantyczny?
działa usłu\nie Stevie Rae.
- Coś w tym rodzaju. A, i mówił do mnie Z.
- Tak, chyba o to chodzi. Ona zawsze się zachowuje
- O!... Takie zdrobnienie to dobry znak. tak, jakby miała prawo być złośliwa i wredna, i robić to, co
Te\ mi się tak wydawało. jej się podoba, a ka\dy powinien jej słuchać, nadskakiwać
i akceptować j ą bez zastrze\eń.
- I potem odprowadził cię do internatu?
Stevie Rae potaknęła.
- Tak, powiedział, \e powinnam wziąć sobie coś do jedze-
- W dodatku jej przyjaciółki są takie same.
nia, tyle \e jedyne miejsce, gdzie mogę coś dostać, to sala re-
- Tak, poznałam ju\ tę okropną trójkę.
kreacyjna, ale pewnie nie będę chciała tam wracać.  O psia-
- Wojowniczą, Straszną i Osę?
kostka! Zagalopowałam się. Nie chciałam a\ tyle powiedzieć.
- Właśnie. Co one sobie myślały, wybierając takie imio-
- Córy Ciemności były takie okropne?
na?  zapytałam, opychając się preclami.
Spojrzałam w szeroko otwarte sarnie oczy Stevie Rae
- Pewnie dokładnie to samo, co ka\da po kolei z tego to-
i uznałam, \e nie mogę jej opowiedzieć całej historii z krwią.
warzystwa sobie wyobra\ała: \e są lepsze od pozostałych i nie-
Za wcześnie na to.
tykalne, bo ich Afrodyta zostanie następną starszą kapłanką.
- Wiesz, jak seksowna, piękna i z klasą była Neferet?
- Nie sądzę, by Nyks do tego dopuściła  wyrwało mi
Stevie Rae kiwnęła głową.
się, zanim zdą\yłam się dobrze zastanowić.
- No więc w zasadzie Afrodyta robiła to samo co Nefe
- Co chcesz przez to powiedzieć? One właściwie ju\ się
ret, ale wyglądała z tym jak kurwiszon.
zakwalifikowały, a Afrodyta przewodzi Córom Ciemności,
- Zawsze uwa\ałam, \e jest wredna - - powiedziała
od kiedy na początku piątego formatowania ujawniły się jej
Stevie Rae, potrząsając głową z niesmakiem.
zdolności wizjonerskie.
- Powiedz mi coś więcej na ten temat.  Popatrzyłam
- Znaczy, \e co?
na Stevie Rae i nie wytrzymałam.  Wczoraj, zanim Neferet
- Miewa wizje, na przykład przyszłych tragicznych
mnie tu przyprowadziła, widziałam, jak Afrodyta próbowała
zdarzeń  wyjawiła Stevie Rae.
zrobić Erikowi laskę.
- Myślisz, \e je sobie wymyśla?
- Nie mów! Rany, jakie to obrzydliwe! Zaraz, mówisz,
- Nie, skąd! Jest nawet piekielnie dokładna. Ale wydaje
\e próbowała? O co tu chodzi?
mi się, a Damien i Blizniaczki są tego samego zdania, \e ona
- Powiedział jej, \e nie chce, i ją odepchnął. Potem mó-
mówi o tych swoich wizjach tylko wtedy, kiedy wokół niej
wił, \e w ogóle ju\ jej nie chce.
znajdują się ludzie spoza jej najbli\szego otoczenia.
Stevie Rae zachichotała.
- Zaczekaj, chcesz przez to powiedzieć, \e ona wie
- Zało\ę się, \e musiała stracić resztki rozumu. Pamię-
o jakichś nieszczęściach, które się mają zdarzyć i którym
tam, jak bardzo jej na nim zale\ało, nawet wtedy gdy mówił
mo\e zapobiec, ale nic nie robi w tym kierunku?
do niej  nie".
214
215
- Właśnie. Tydzień temu podczas lunchu miała wizję,
- Nie da się okłamać wampirów, zwłaszcza gdy za
a te jej wiedzmy otoczyły ją wianuszkiem i zaczęły wypro-
dają konkretne pytania. I musisz te\ pamiętać, \e Afrody
wadzać z jadalni. Gdyby nie to, \e Damien był spózniony,
ta ponad wszystko chce zostać starszą kapłanką. Gdyby do
więc biegł do jadalni i wpadł na nie z rozpędu, a\ je roztrącił
Neferet doszło, jaka jest fałszywa, jej plany mogłyby wziąć
i zobaczył, \e Afrodyta jest w transie, nikt by się o niczym
w łeb.
nie dowiedział. A wtedy samolot by się rozbił i wszyscy pa-
- Afrodyta nie ma \adnych predyspozycji, \eby zostać
sa\erowie by zginęli.
starszą kapłanką. To straszna egoistka, pełna nienawiści, ta
Precel utkwił mi w gardle. Krztusząc się, zdołałam wy-
kie same są zresztą jej kole\anki.
jąkać:
- No có\, ale Neferet tak nie uwa\a, a poza tym była jej
- O do diabła! Samolot pełen ludzi!
mentorką.
- Tak, bo tym razem Damien, widząc, \e Afrodyta ma
Zamrugałam z niedowierzaniem.
wizję, sprowadził Neferet. Wtedy Afrodyta musiała opowie-
- śartujesz?! I nie przejrzała na oczy?  To chyba nie
dzieć swoją wizję, w której samolot spada na ziemię zaraz po
mo\liwe, Neferet jest przecie\ znacznie mądrzejsza.
starcie. Jej wizje są bardzo wyrazne, opisała ze szczegółami
Stevie Rae wzruszyła ramionami.
lotnisko i numery samolotu. Neferet zanotowała te wszyst-
- Przy Neferet ona się zachowuje inaczej.
kie szczegółowe informacje i skontaktowała się z lotniskiem
- Mimo wszystko...
w Denver. Tam powtórnie sprawdzono samolot i okazało się,
- A poniewa\ ma wielkie zdolności wizjonerskie, zna
\e znalezli jakąś usterkę, której przedtem nie zauwa\yli. Po
czy to, \e Nyks ma wobec niej swoje plany.
wiedzieli, \e gdyby go w porę nie naprawili, samolot runąłby
- Daj spokój, to diablica z piekła rodem!
na ziemię zaraz po starcie. Ale ja wiem cholernie dobrze, \e
Musiały się w to wdać jakieś nieczyste siły! Ej, czy nikt
Afrodyta nie pisnęłaby o tym ani słówkiem, gdyby nie zo
nie oglądał Gwiezdnych wojen"? Trudno było uwierzyć,
stała do tego zmuszona. Nie dałam się nabrać na to jej kłam-
\e Ankin Skywalker mo\e wrócić, a jednak... I co się
stwo, kiedy pózniej powiedziała, \e przyjaciółki wyprowa-
potem stało?
dzały ją z jadalni, poniewa\ wiedziały, \e chce się widzieć
- Ojej, Zoey, to przecie\ fikcja.
natychmiast z Neferet. Gówno prawda.
- I co z tego? Wydaje mi się, \e to dobre porównanie.
Ju\ chciałam powiedzieć, \e to niemo\liwe, by Afrodyta
- W takim razie spróbuj przekonać Neferet.
i jej wiedzmy mogły świadomie dopuścić do śmierci kilkuset
W zamyśleniu \ułam kanapkę. Mo\e i powinnam tak zro-
osób, ale przypomniałam sobie, co mówiły w nocy:  Ludzcy
bić. Neferet jest za mądra na to, aby się nabierać na gierki
mę\czyzni są beznadziejni... Powinni wszyscy wyginąć..."
Afrodyty. Mo\e ju\ się domyśla, \e coś jest nie tak z wiedz-
i zrozumiałam, \e nie było to tylko czcze gadanie, one mó-
mami. Mo\e potrzebne jej jeszcze jakieś potwierdzenie.
wiły powa\nie.
- Czy ktoś próbował ju\ powiedzieć coś Neferet o Afro-
- W takim razie dlaczego Afrodyta nie okłamała te\ dycie?
Neferet? Mogła na przykład podać nazwę innego lotniska - O ile wiem, to nie.
czy przekręcić numery samolotu? - A dlaczego nie?
216 217
Stevie Rae zaczęła się niespokojnie wiercić. - No, na przykład kiedy przywołuje się ogień. Czy jest
- Bo to by chyba wyglądało na plotki. Zresztą co byśmy ci wtedy gorąco?
miały powiedzieć Neferet? śe wy d a j e nam się, \e Afro- - Nie. Wiesz, lubię to całe przedstawienie w kręgu, cza
dyta mo\e ukrywać swoje wizje, ale nie mamy dowodów sami kiedy Neferet się modli, czuję, \e jakaś energia przeni-
poza tym, \e to straszna małpa? - - Stevie Rae potrząsnęła ka krąg, ale nic poza tym.
głową. - - Nie, nie sądzę, by to coś dało. Poza tym gdyby - Nigdy nie czułaś powiewu wiatru albo zapachu wody
jakimś cudem dała nam wiarę, co by zrobiła? Przecie\ nie i deszczu, kiedy przywołuje się powietrze czy wodę, albo
mo\e jej wyrzucić ze szkoły, by Afrodyta zakaszlała się na trawy pod stopami, kiedy przywołuje się ziemię?
śmierć gdzieś pod płotem. Nadal tu zostanie ze swoją bandą - Nie, wcale. Tylko starsze kapłanki z wyjątkową wra\-
wiedzm i chłopakami, którzy zrobią dla niej wszystko, jeśli liwością na odczuwanie \ywiołów mogą... - - Przerwała
tylko kiwnie na nich paluszkiem. Nie, myślę, \e nie warto i popatrzyła na mnie okrągłymi ze zdumienia oczami. -
tego zaczynać. Chcesz powiedzieć, \e ty to odczuwałaś? Któryś z \ywio-
Stevie Rae miała swoją rację, ale bardzo mi się to nie po- łów?
dobało. - Mo\e...  odpowiedziałam, skręcając się z za\eno-
Wszystko mo\e się zmienić, jeśli jakaś adeptka o więk- wania.
szym autorytecie i sile zajmie jej miejsce jako przewodniczą- - Mo\e!  pisnęła.  Zoey, czy ty masz pojęcie, co to
cej Cór Ciemności. znaczy?
Natychmiast dzgnęło mnie poczucie winy, a \eby odwró-
Potrząsnęłam głową.
cić od siebie uwagę, pociągnęłam wielki łyk napoju. Co ja
- Akurat w zeszłym tygodniu na socjologii uczyłyśmy
sobie wyobra\am? Przecie\ nie zale\y mi na władzy. Nie
się o najsławniejszych wampirach, będących starszymi ka-
zamierzałam zostać starszą kapłanką ani dawać się wciągać
płankami. Od stuleci nie było kapłanki, która by odczuwała
w beznadziejną wojnę z Afrodytą i połową szkoły (w dodatku
wszystkie cztery \ywioły.
lepszą połową!). Zale\ało mi tylko na tym, by znalezć miej-
- Pięć  sprostowałam zgnębiona.
sce dla siebie w nowym \yciu, miejsce, w którym czułabym
- Wszystkie pięć! Czułaś te\ nadejście ducha?
się jak w domu, gdzie nie byłabym outsiderem i czułabym się
Tak, chyba tak.
u siebie, tak jak cała reszta.
- Zoey, to niesamowite! Chyba nie było jeszcze star-
Przypomniałam sobie dreszcz, jaki mnie przeszywał pod-
szej kapłanki, która by odczuwała wszystkie pięć \ywiołów.
czas tworzenia obu kręgów i jak \ywioły zdawały się wnikać
- Wskazała na mój Znak.  Popatrz na swój Znak. Mówi,
w moje ciało, a tak\e jak siłą musiałam się powstrzymywać
\e jesteś inna, i rzeczywiście tak jest.
przed tym, by nie dołączyć do Afrodyty podczas kierowania
- Stevie Rae, czy na razie mo\e to zostać między nami?
uroczystością w kręgu.
śeby nawet Damien czy Blizniaczki o tym nie wiedzieli?
- Stevie Rae, powiedz, czy coś czujesz podczas przed
Chciałabym sama to sobie przemyśleć. Mam wra\enie, \e
stawienia w kręgu?  zapytałam nieoczekiwanie.
wszystko dzieje się zbyt szybko.
- Co miałabym czuć?
- Ale\, Zoey, ja...
219
218
- Przepraszam, mo\e powinnam przedtem ci to opowie-
- Poza tym mo\e się mylę -- przerwałam jej. --Co
dzieć, ale wiedziałam, \e z tobą nie będą tego próbować. Ty
by było, gdyby się okazało, \e to tylko moja wyobraznia
jesteś silna, a twój Znak intryguje Afrodytę. Poza tym jesteś
i nerwy, poniewa\ nigdy przedtem nie brałam udziału w tych
wystarczająco piękna, \eby zostać jedną z nich.
obrzędach? Wyobra\asz sobie, jak bym się czuła, gdybym
- Ty tak samo!  zawołałam przejęta do szpiku kości
najpierw oświadczyła, \e jestem pierwszą w historii adeptką,
widokiem, jaki natychmiast zarysował mi się w wyobrazni:
która odbiera wszystkie \ywioły, a potem musiałabym to od
Stevie Rae wciśnięta w krzesło jak Elliott, jej krew zmiesza
wołać, boby wyszło na jaw, \e to nerwy?
na z winem i pita podczas rytualnych obchodów...
Stevie Rae przygryzała policzek.
- Nie, ja mo\e jestem niebrzydka, ale nie taka jak one.
- Bo ja wiem?...  powiedziała wreszcie.  Wydaje mi
- Ja te\ nie jestem taka jak one  wykrzyknęłam tak
się, \e powinnaś o tym komuś powiedzieć.
głośno, \e Nala obudziła się i zaczęła prychać niezadowolona.
- Aha, ale pomyśl, jak by Afrodyta ze swoją zgrają
- Wiem, nie to miałam na myśli. Chciałam tylko po
triumfowała, gdyby się okazało, \e to była tylko gra mojej
wiedzieć, \e wiedziałam, \e one będą chciały, byś do nich
wyobrazni.
przystąpiła, więc nie będą próbowały cię wykorzystać w taki
- O rany, rzeczywiście, masz rację  przyznała pobla-
sposób.
dła Stevie Rae.  To by było okropne. Nie powiem nikomu,
A jednak udało im się wyprowadzić mnie w pole i z rów-
dopóki nie będziesz gotowa. Obiecuję.
nowagi. Pytanie tylko: dlaczego? Zarazi Ju\ wiem, co one
Jej reakcja coś mi nasunęła.
knuły. Erik mówił, \e kiedy po raz pierwszy spróbował sma-
- Ej, powiedz, co ci zrobiła Afrodyta?
ku krwi, była dla niego obrzydliwa do tego stopnia, \e wy-
Stevie Rae spuściła wzrok i skuliła się, jakby ją nagle
biegł i natychmiast zwymiotował. Ja byłam tu zaledwie od
przejął zimny dreszcz.
dwóch dni. Chciały zrobić coś, co by mnie odstraszyło od
- Zaprosiła mnie na obchody. Byłam tu dopiero od mie-
nich i odstręczyło od ich rytuałów na zawsze.
siąca i jakoś mi imponowało, \e wiodąca grupa zaprasza
Wcale nie chciały, \ebym nale\ała do Cór Ciemności, ale
mnie do siebie.  Potrząsnęła głową, nadal nie patrząc mi
w oczy.  To głupie z mojej strony, ale jeszcze nikogo dobrze nie mogły powiedzieć otwarcie Neferet, \e mnie nie chcą.
nie znałam, poza tym myślałam, \e mo\e się zaprzyjaznimy, Wolały, \ebym to ja odmówiła wstąpienia w ich szeregi.
więc poszłam. Ale one nie chciały, \ebym była jedną z nich. Z jakichś nieznanych mi, przypuszczalnie niezbyt szlachet-
Byłam im potrzebna tylko jako... dawca krwi na ich uroczy- nych powodów apodyktyczna Afrodyta chciała, bym trzy-
stość. Nawet mówiły o mnie  lodówka", tak jakbym nie miała mała się z daleka od ich organizacji. Tyrani zawsze mnie
dla nich \adnego znaczenia, jakby chodziło im tylko o moją brzydzili, co oznaczało, niestety, jedno: wiedziałam, co mam
krew. Kiedy zaczęłam płakać, śmiały się i wyrzuciły mnie
zrobić.
stamtąd. Tak spotkałam Damiena, Erin i Shaunee. Trzymali
Kurczę, będę musiała wstąpić do zgromadzenia Cór
się razem i zobaczyli, jak wybiegam z sali rekreacyjnej, więc
Ciemności.
poszli za mną i powiedzieli, \ebym się nie martwiła. Od tej
- Zoey, nie jesteś na mnie zła, co?  zapytała niepew-
pory są moimi przyjaciółmi.  Wreszcie spojrzała na mnie.
nie Stevie Rae.
221
220
Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem, starając się
otrząsnąć z natłoku ró\nych myśli.
- Oczywiście, \e nie. Miałaś rację, Afrodyta nie zamie-
rzała namówić mnie do oddania im krwi.  Wetknęłam do
ust ostatni "kęs kanapki i szybko pogryzłam.  Lecę z nóg.
Czy mogłabyś pomóc mi znalezć dla Nali jakąś skrzynkę,
bym mogła poło\yć się spać?
Stevie Rae rozpromieniona wyskoczyła razno z łó\ka,
ROZDZIAA DWUDZIESTY
szczęśliwa, \e mo\e coś dla mnie zrobić.
- Zobacz, co mamy!  powiedziała. Dała susa w drugi
kąt pokoju, skąd wyciągnęła du\ą zieloną paczkę z wielkim
napisem:  Felicja  sklep z produktami rolnymi, 2616 S.
Harvard, Tulsa". Wytrząsnęła z niej na podłogę kuwetę, mi-
Postanowiłam porozmawiać z Neferet. Zastanawiałam
seczki na wodę, suchy pokarm dla kotów z dodatkiem środka
się nad tym, kiedy następnego dnia rano pospiesznie jadły-
przeciw zbijaniu się sierści oraz worek na kocie nieczystości.
śmy śniadanie ze Stevie Rae. Nie chciałam jeszcze mówić jej
- Skąd wiedziałaś?
o swojej dziwnej reakcji na \ywioły, chocia\ to, co opowie-
- Nie wiedziałam. Kiedy wróciłam z kolacji, to ju\ le- działam Stevie Rae, nie było kłamstwem, ale mogło być grą
\ało przed naszymi drzwiami.  Sięgnęła jeszcze do wnę- wyobrazni. Co by było, gdybym zwierzyła się Neferet, a ona
trza paczki i wyciągnęła stamtąd kopertę oraz śliczną ró\o- poddałaby mnie testowi na wra\liwość (mo\e nawet w szko-
wą obró\kę ze skóry wysadzaną miniaturowymi srebrnymi le), z którego by wynikło, \e mam bujną wyobraznię? Za nic
guzami. nie chciałabym, \eby coś takiego mnie spotkało. Po prostu
- Masz, to dla ciebie. nikomu więcej o tym nie pisnę, dopóki sama się nie przeko-
Podała mi kopertę, na której widniało moje imię. We- nam, jak to jest. Wolałam te\ nie opowiadać, \e widziałam
wnątrz na arkusiku eleganckiej papeterii wypisana ładnym ducha Elizabeth. Przecie\ nie chcę, by Neferet pomyślała
charakterem pisma była tylko jedna linijka: o mnie, \e jestem  psychiczna". Neferet była w porządku,
 Skylar powiedział mi, \e ona się pojawi". niemniej to przecie\ dorosła osoba i bardzo prawdopodobne,
U dołu widniał podpis: N. \e na wiadomość, i\ zobaczyłam ducha, mogłaby tak zarea-
gować:  Wszystko to sobie wyobraziłaś, zapewne dlatego,
\e tyle się ostatnio zmieniło w twoim \yciu". Muszę jednak
porozmawiać z nią na temat mojej \ądzy krwi (a skoro taką
mam na nią ochotę, dlaczego na samą myśl o tym robi mi się
niedobrze?).
- Myślisz, \e ona pójdzie z tobą na lekcje?  zapytała
Stevie Rae, wskazując na Nalę.
223
Spojrzałam pod nogi, gdzie Nala le\ała zwinięta w kłębek
- Naprawdę?
bardzo z siebie zadowolona.
Wyszczerzyłam się jak skończona kretynka.
- Będzie mogła?  zapytałam.
- Naprawdę. Kiedy są następne obchody, spotkania czy
- Chodzi ci o to, czy jej pozwolą?
co tam jeszcze, a mo\e powinnam spytać Neferet? Będę się
Kiwnęłam głową.
z nią dzisiaj widziała. Wiem, \e z przyjemnością się dowie,
- Jasne, koty mogą wszędzie chodzić.
jakie mi wczoraj zgotowałaś miłe przyjęcie i \e jestem ju\
- Aha  powiedziałam, drapiąc Nalę po łepku.  Pew-
jedną z Cór Ciemności.
nie będzie za mną chodziła przez cały dzień.
Afrodyta zawahała się na krótką chwilę. Ale zaraz znów
- W ka\dym razie cieszę się, \e to twoja kotka, a nie się uśmiechnęła i dopasowała do mojego tonu osoby bez po-
moja. Z tego, co widziałam, kiedy budzik zadzwonił, ona ro-
jęcia, która niczego się nie domyśla.
ści sobie prawa do całej poduszki.
- Tak, na pewno Neferet ucieszy się, \e do nas przystą-
Roześmiałam się.
piłaś, ale poniewa\ jestem przeło\oną zgromadzenia, znam
- Masz rację. Sama nie wiem, jak to mo\liwe, \eby taka
na pamięć nasze plany, więc nie ma powodu zawracać jej
mała kicia mogła mnie zepchnąć z poduszki.  Podrapałam
głowy głupimi pytaniami. Jutro obchodzimy święto Samhain.
kicię jeszcze raz.  Idziemy, bo się spóznimy.
Włó\ swoją nową sukienkę  powiedziała, podkreślając
słowo:  swoją", na co ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
Wstałam od stołu z miseczką w ręce i od razu wpadłam
 Spotykamy się w sali rekreacyjnej zaraz po kolacji,
na Afrodytę. Jak zwykle miała obok siebie nieodłączne to-
0czwartej trzydzieści rano. Punktualnie.
warzyszki: Straszną i Wojowniczą. Tylko Osy nigdzie nie
- Świetnie. Będę tam.
było widać (mo\e kiedy rano brała prysznic, rozpuściła się
- Dobrze. Co za miła niespodzianka  odpowiedziała
pod wpływem gorącej wody - - hę, hę). Afrodyta swoim
zręcznie, po czym wyszła z kuchni w towarzystwie Strasznej
wrednym uśmieszkiem przypominała piranię (wiedziałam,
1Wojowniczej, które miały zupełnie zdezorientowane miny.
jak wygląda pirania, bo przed rokiem poszliśmy całą klasą
- Wiedzmy z piekła rodem  mruknęłam pod nosem.
na lekcję biologii do Jenks Aąuarium).
Spojrzałam na Stevie Rae, która patrzyła na mnie ze zgrozą.
- Cześć, Zoey. Jejku, wczoraj porzuciłaś nas tak nie
- Wstępujesz do nich?  zapytała szeptem.
spodziewanie, \e nawet nie zdą\yłam się z tobą po\egnać.
- To nie jest tak, jak myślisz. Chodz, wytłumaczę ci po
Przykro mi, jeśli niezbyt dobrze się bawiłaś. Niestety nie dla
drodze.  Wło\yłam naczynia do zmywarki i wyprowadzi
wszystkich Córy Ciemności są odpowiednim towarzystwem.
łam Stevie Rae, która w milczeniu i apatycznie opuszczała
- Spojrzała wymownie na Stevie Rae i zrobiła ryjek.
internat. Nala dreptała za nami, od czasu do czasu fukając
- Och, prawdę mówiąc, świetnie się wczoraj bawiłam,
na mijane koty, które ośmieliły się zbli\yć do mnie.  Chcę
a suknia, którą dostałam od ciebie, jest wręcz zachwycająca
zbadać teren, jak sugerowałaś mi wczoraj  zaczęłam.
- szczebiotałam.  Dziękuję za zaproszenie mnie do grona
- To mi się nie podoba  powiedziała zdecydowanie
Cór Ciemności. Oczywiście je przyjmuję, bez zastrze\eń.
i potrząsnęła głową tak mocno, \e jej krótkie kosmyki na
Uśmiech Afrodyty zgasł.
stroszyły się i pozostały takie, jakby zje\one strachem.
224
225
- A znasz powiedzenie:  Trzymaj się blisko przyjaciół,
- Ojej, bardzo przepraszam, Neferet. -- Wyciągnęłam
a jeszcze bli\ej wrogów"?
rękę, by ucapić Nalę, ale Neferet powstrzymała mnie. Zaczęła
- Tak, ale...
drapać Nalę w łepek, a kotka od razu przymknęła oczy
- Nic innego nie robię. Jak dotąd zbyt wiele rzeczy
i zaczęła mruczeć.
uchodziło Afrodycie płazem. Jest złośliwa, myśli tylko o so-
- Koty są zawsze mile widziane, a papiery bez trudu
bie. Nie takie cechy powinna mieć starsza kapłanka zgodnie
mo\na pozbierać. O czym ze mną chciałaś porozmawiać,
z wymaganiami Nyks.
ptaszyno?
Stevie Rae zrobiła wielkie oczy.
Kiedy usłyszałam zdrobnienie, którym nazywała mnie
- Zamierzasz ją powstrzymać?
Babcia, zatęskniłam za nią ze zdwojoną siłą, tak \e łzy sta-
Tak, spróbuję to zrobić.  Kiedy wypowiadałam te
nęły mi w oczach.
słowa, poczułam mrowienie na czole w miejscu, gdzie mia-
- Tęsknisz za swoim dawnym domem?  zapytała ła
łam wytatuowany szafirowy półksię\yc.
godnie Neferet.
- Nie, właściwie nie. Mo\e tylko za Babcią, ale tyle się
ostatnio działo, \e dopiero teraz to poczułam  powiedzia-
- Dziękuję za kocie rzeczy dla Nali  powiedziałam.
łam z poczuciem winy.
Neferet, która akurat porządkowała papiery na biurku,
- Nie tęsknisz za ojcem ani za matką bardziej stwier-
uśmiechnęła się do mnie.
dziła, ni\ zapytała Neferet, mimo to uznałam, \e powinnam
- Nala to odpowiednie imię, pasuje do niej. Ale powin-
odpowiedzieć.
naś raczej podziękować Skylarowi, bo to on mi powiedział,
- Nie. Ojca w gruncie rzeczy nie mam. Odszedł od
\e Nala idzie do ciebie. -- Spojrzała na rudą kulkę, która
nas, kiedy byłam mała. Mama trzy lata temu wyszła za mą\
mościła się niecierpliwie na moich kolanach.  Ona rzeczy
i... no có\...
wiście ju\ się do ciebie przywiązała. - - Teraz spojrzała na
- Mnie mo\esz powiedzieć. Na pewno zrozumiem, sło-
mnie.  Powiedz mi, Zoey, czy zdarzyło ci się słyszeć jej
wo  powiedziała Neferet.
głos w głowie albo czy wiesz dokładnie, gdzie ona się znaj
- Nienawidzę go!  zawołałam z taką złością, o jaką
duje, nawet gdy nie ma jej w pokoju, w którym przebywasz?
siebie nawet nie podejrzewałam.  Od kiedy wszedł do na-
Przetarłam oczy. Czy\by Neferet myślała, \e jestem spo-
szej rodziny - ostatni wyraz wypowiedziałam sarka
winowacona z kotami?
stycznie  nic ju\ nie było takie jak przedtem. Mama zmie-
- Nie, nie słyszę jej głosu w głowie. Ale Nala ciągle na
niła się o sto osiemdziesiąt stopni. Tak jakby nie mogła ju\
mnie narzeka. Poza tym nie miałam okazji się przekonać, czy
być matką i \oną jednocześnie. Dom od dawna przestał być
wiem, gdzie ona jest, skoro nie odstępuje mnie ani na krok.
dla mnie prawdziwym domem.
- Jest urocza  orzekła Neferet i przywołała Nalę pal
- Kiedy miałam dziesięć lat, umarła moja matka. Ojciec
cem.  Chodz do mnie, maleńka.
nie wziął sobie drugiej \ony, tylko mnie u\ywał w tym cha-
Nala natychmiast zerwała się i wskoczyła na biurko
rakterze. Odkąd więc skończyłam dziesięć lat, a\ do momen-
Neferet, rozrzucając papiery po całym gabinecie.
tu, w którym Nyks mnie wybawiła, swoim Znakiem zmie-
226 227
niając moje \ycie, a wtedy miałam piętnaście lat, byłam przez - Nie  zawołałam szybko.  Naprawdę nie ma takiej
niego wykorzystywana seksualnie.  Neferet zrobiła pauzę,
potrzeby. Ja się tym zajmę. Postanowiłam wstąpić do Cór
dając mi czas, bym się otrząsnęła z szoku wywołanego jej
Ciemności i nie chcę zaczynać od sprawiania Afrodycie kło-
wyznaniami. -- Więc kiedy mówię, \e oka\ę zrozumienie,
potów.
nie są to czcze słowa.
- Mo\e masz rację. Afrodyta bywa porywcza, a ja wie-
- To okropne  wykrztusiłam. Nie miałam pojęcia, co
rzę, Zoey, \e dasz sobie radę. Staramy się zachęcać adeptów
mo\na więcej powiedzieć.
do samodzielnego w miarę mo\liwości rozwiązywania kon-
- Wtedy rzeczywiście to było okropne. Ale teraz to
fliktów, jakie mogą powstawać między nimi.  Popatrzyła
wyblakłe wspomnienia. Trzeba ci wiedzieć, Zoey, \e ludzie,
na mnie uwa\nie, a w jej spojrzeniu widać było troskę.  To
którzy kiedyś odgrywali jakąś rolę w twoim \yciu, będą dla
normalne, \e podczas kilku pierwszych prób krew, mówiąc
ciebie coraz mniej wa\ni, a\ w końcu przestaniesz się nimi
delikatnie, w ogóle nie smakuje. Przekonasz się o tym, jak
w ogóle przejmować. Zrozumiesz to lepiej, kiedy przejdziesz
trochę dłu\ej z nami pobędziesz.
ju\ całą Przemianę.
- Nie o to chodzi. Mnie właśnie bardzo smakowała.
W jej głosie wyczułam zimną obojętność, która mnie tro-
Erik powiedział, \e moja reakcja jest nietypowa.
chę zdeprymowała, mimo to powiedziałam:
Neferet uniosła w górę swoje idealnie
- Nie chcę przestać przejmować się Babcią.
zarysowane brwi.
- Oczywiście, \e nie.  Jej ciepło i troskliwość powró-
- Faktycznie. Czy oprócz tego czułaś się podekscyto-
ciły.  Słuchaj, jest dopiero dziewiąta wieczorem, więc za
wana, kręciło ci się w głowie?
dzwoń do niej. Mo\esz się spóznić na lekcje z teatru, powiem
- Tak, i jedno, i drugie.
profesor Nolan, \e jesteś usprawiedliwiona.
Neferet spojrzała na mój Znak.
- O, dziękuję, dobrze, świetny pomysł. Ale nie o tym
- Jesteś wyjątkowa, Zoey Redbird. Wiesz, myślę, \e do-
chciałam rozmawiać. - - Nabrałam powietrza do płuc. -
brze by było przesunąć cię z obecnego kursu socjologii na
Wczoraj wieczorem piłam krew.
socjologię 415.
Neferet kiwnęła głową.
- Wolałabym nie - - zaprotestowałam
- Tak, Córy Ciemności lubią czasem dodać do rytual-
natychmiast.
nego wina trochę krwi adeptów. Czy bardzo cię to zbulwer-
- Ju\ i tak czuję się odmieńcem, kiedy ka\dy gapi się na
sowało?
mój Znak i obserwuje, czy nie robię czegoś dziwnego. Jeśli
- Nie byłam przygotowana, poniewa\ dowiedziałam się
przeniesiesz mnie do grupy, która jest tu ju\ od trzech lat,
o tym dopiero po fakcie. I rzeczywiście, muszę przyznać, \e
naprawdę uznają mnie za dziwoląga.
poczułam się bardzo zbulwersowana.
Neferet namyślała się, skrobiąc Nalę po łepku.
Neferet się nachmurzyła.
- Rozumiem, o co ci chodzi, Zoey. Wprawdzie nasto-
To nieetyczne ze strony Afrodyty, \e cię nie uprze-
latką przestałam być jakieś sto lat temu, ale wampiry mają
dziła. Powinnaś sama zdecydować, czy chcesz tego czy nie.
bardzo dobrą pamięć, równie\ do szczegółów, więc przypo-
Porozmawiam z nią na ten temat.
minam sobie, jak sama przechodziłam Przemianę. - - Wes-
tchnęła.  Mo\e pójdzmy obie na kompromis. Pozwolę ci
228
229
- Nie, nic z tych rzeczy. To była moja najlepsza przyja-
zostać na obecnym kursie socjologii dla trzeciego forma-
towania, ale chciałabym te\ dać ci podręcznik z wypisami,
ciółka i mój prawie były chłopak.
które omawiamy w starszych klasach, a ty będziesz czytała
Neferet znów uniosła brwi.
jeden rozdział tygodniowo i obiecasz mi, \e przyjdziesz do
- To znaczy, przestałam się z nim spotykać, ale nadal
mnie ze wszystkimi pytaniami, jakie ci się nasuną.
coś do siebie czujemy.
- Zgoda  odpowiedziałam.
Kiwnęła głową na znak, \e rozumie.
- Wiesz, Zoey, kiedy przejdziesz Przemianę, staniesz
- Mów dalej.
się zupełnie inna. Wampiry nie są ludzmi, chocia\ mają
- Miałyśmy z Kaylą coś w rodzaju sprzeczki. Ja jestem
wiele cech ludzkich i humanitarnych. Na razie mo\e ci się
dla niej teraz kimś innym i prawdę mówiąc, ona dla mnie
to wydać trudne do pojęcia, ale pragnienie krwi jest równie
te\. I \adnej z nas nie podoba się nowy ogląd tej drugiej. -
normalne dla wampirów jak pragnienie napojów gazowanych
Kiedy to powiedziałam, uznałam, \e trafiłam w sedno. Bo
teraz dla ciebie.
Kayla się nie zmieniła, to ja zaczęłam ją inaczej postrzegać.
- Czy nic przed tobą się nie ukryje?
Chodziło o drobiazgi, na które przedtem specjalnie nie zwra-
- Nyks hojnie mnie obdarzyła. Oprócz duchowego po-
całam uwagi, jak to jej paplanie o niczym, złośliwości, które
winowactwa z kotami i zdolności uzdrowicielskich mam tak
nagle stały się dla mnie trudne do zniesienia.  W ka\dym
\e du\ą intuicję.
razie ona odeszła, a ja zostałam sama z Heathem...  Prze
- Potrafisz czytać w moich myślach?  zapytałam za
rwałam, zastanawiając się, jak opowiedzieć resztę.
niepokojona.
Neferet zmru\yła oczy.
- Nie, ale potrafię składać fragmenty w całość. Na przy
- I poczułaś \ądzę jego krwi  podpowiedziała mi.
kład domyślam się, \e chcesz mi jeszcze coś opowiedzieć
- Tak  wyszeptałam.
w związku z ostatnią nocą.
- Zoey, piłaś jego krew?  Jej głos brzmiał szorstko.
Wciągnęłam do płuc du\y haust powietrza.
- Spróbowałam kropelkę. Zadrasnęłam go. Nie chcia-
- Byłam speszona własną reakcją na krew, więc wybie-
łam, ale gdy usłyszałam bicie jego pulsu, musiałam go ska-
głam z sali rekreacyjnej. Wtedy zresztą znalazłam Nalę. Sie
leczyć.
działa na drzewie bardzo blisko muru szkolnego. Myślałam,
- Czyli właściwie nie piłaś krwi z jego rany?
\e nie mo\e stamtąd zejść, więc wdrapałam się na mur, \eby
- Zaczęłam, ale Kayla wróciła i nam przerwała. Strasz
ją ściągnąć, i kiedy do niej przemawiałam, zobaczyłam moją
nie spanikowała, tak \e w końcu musiałam zostawić Heatha.
kole\ankę z kolegą ze szkoły.
- On nie chciał?
- I co dalej?  zapytała Neferet, a jej ręka głaszczą
Potrząsnęłam głową.
ca dotychczas Nalę znieruchomiała. Teraz całą swoją uwagę
- Nie chciał.  Zbierało mi się na płacz.  Neferet, tak
skupiła na mnie.
mi przykro. Nie chciałam, \eby tak się stało. Nawet nie bardzo
- Byli na haju i lekko podpici.  Ojej, nie chciałam tak
wiedziałam, co robię, dopóki Kayla nie zaczęła wrzeszczeć.
od razu wszystkiego wyklepać.
- Zrozumiałe, \e nie wiedziałaś, co się z tobą dzieje.
- Chcieli cię skrzywdzić?
Niby skąd nowa adeptka miałaby czerpać wiedzę o \ądzy
230
231
krwi?  Matczynym gestem dotknęła mojej ręki.  Przy- - Ale ja nie palę. Właściwie on te\ przedtem nie palił.
puszczalnie jeszcze go nie nacechowałaś. Ani Kayla. Nie rozumiem, co się z nimi stało. Wydaje mi się,
- Nie nacechowałam?
\e się zadają z niektórymi piłkarzami z Union, którzy biorą
- To się często zdarza, kiedy wampiry piją krew bezpo-
narkotyki, a \adne z nich nie ma na tyle rozumu, by powie-
średnio od ludzi, zwłaszcza jeśli byli ze sobą związani przed
dzieć  nie".
upuszczeniem krwi. Dlatego zabraniamy adeptom pić ludzką
- No có\, jego reakcja na ciebie mo\e wzięła się bar
krew. Właściwie dorosłym wampirom równie\ zdecydowa-
dziej z zatrucia narkotykiem ni\ z ewentualnego nacechowa-
nie się odradza \ywić ludzką krwią bezpośrednio od dawcy.
nia.  Zamilkła na chwilę, po czym wyciągnęła z szuflady
Istnieje odłam wampirów, które uwa\ają to za niemoralne,
kartkę papieru i podała mi ołówek.  Mo\e na wszelki
i chcą tego prawnie zakazać  wyjaśniła.
wypadek zapisz ich nazwiska, imiona i adresy. Aha, i jeśli
Zauwa\yłam, jak pociemniały jej oczy, gdy to mówiła.
znasz, równie\ dane tych piłkarzy.
Ich wyraz sprawił, \e poczułam się niepewnie, zaczęłam się
- Dlaczego chcesz znać ich nazwiska?  Poczułam, \e
trząść. Wówczas Neferet zamrugała i wyraz jej oczu stał się
serce ucieka mi do pięt.  Chyba nie chcesz zawiadamiać
znów normalny. A mo\e tylko w wyobrazni zobaczyłam tę
ich rodziców?
dziwną mroczność jej spojrzenia?
Neferet roześmiała się.
- Ale lepiej zostawmy te rozwa\ania na szóste forma-
- Oczywiście, \e nie. Złe zachowanie ludzkich nastolat-
towanie.
ków to nie moja sprawa. Proszę cię tylko po to, \ebym mogła
- A co mam zrobić z Heathem?
skoncentrować na nich swoje myśli i mo\e wyłowić ewentu-
- Nic. Powiedz mi, kiedy będzie usiłował znów się
alne pozostałości nacechowania, jeśli takie powstały.
z tobą skontaktować. Jeśli do ciebie zadzwoni, nie odpowia-
- A jeśli je znajdziesz? Co się wtedy stanie? Co będzie
daj. Bo je\eli doszło do nacechowania, nawet dzwięk twoje
z Heathem?
go głosu będzie na niego działał i wabił go.
- Jest jeszcze młody, więc skutki nacechowania nie
- Zabrzmiało jak cytat z Drakuli.
będą znaczne, a czas i odległość sprawi, \e w końcu zbledną.
- To nie ma nic wspólnego z tą idiotyczną ksią\ką! -
Natomiast jeśli został w pełni nacechowany, są sposoby, by
zaperzyła się Neferet.  Stoker oszkalował wampiry, co nas
to wyeliminować.  Ju\ miałam powiedzieć, \eby w takim
naraziło na niekończące się problemy z ludzmi.
razie zrobiła coś, by nacechowanie przestało działać, kiedy
- Przepraszam, ja nie chciałam...
dodała:  śaden z tych sposobów nie jest przyjemny.
Machnęła ręką lekcewa\ąco.
Napisałam nazwiska i adresy Kayli i Heatha. Nie miałam
- Och, nie powinnam dopuszczać, by moje frustracje
pojęcia, gdzie mogą mieszkać piłkarze z Union, ale pamięta-
związane z tą ksią\ką skrupiały się na tobie. I nie martw się
łam ich imiona. Tymczasem Neferet wstała i przeszła na za-
o swojego przyjaciela Heatha. Jestem pewna, \e nic mu nie
plecze klasy, skąd przyniosła gruby podręcznik, którego ty-
będzie. Powiedziałaś, \e był na haju i podpity. Miałaś na my-
tuł wydrukowany srebrnymi literami głosił: Socjologia 415.
śli marihuanę?
- Zacznij od pierwszego rozdziału i dalej idz przez całą
Skinęłam głową.
ksią\kę. Dopóki jej nie skończysz, niech to będzie twoja pra-
232
233
ca domowa zamiast tego, co normalnie zadaję reszcie słucha-
czy kursu socjologii 101.
Wzięłam ksią\kę. Czułam, \e jest cię\ka, ale jej okładka
przyjemnie chłodziła moje rozpalone dłonie.
- Jeśli będziesz miała jakieś pytania, wszystko jed-
no czego dotyczące, przychodz od razu. Gdyby mnie tutaj
ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZY
nie było, przyjdz do mojego mieszkania w świątyni Nyks.
Wchodzi się głównym wejściem, a stamtąd schodami po pra-
wej stronie na górę. Obecnie jestem jedyną kapłanką w szko-
le, więc zajmuję całe pierwsze piętro. Nie przejmuj się, \e
mo\esz mi przeszkadzać. Jesteś moją adeptką, więc masz do
tego prawo  powiedziała na koniec z ciepłym uśmiechem.
- Cześć, Babciu, to ja.
- Dziękuję, Neferet.
- Och, moja ptaszyna, Zoey! Wszystko w porządku, ko
- I nie martw się. Nyks cię Naznaczyła, a bogini dba
chanie?
o swoje wybranki.  Uścisnęła mnie na po\egnanie.  Pój-
Uśmiechnęłam się do słuchawki i otarłam łzy.
dę do profesor Nolan powiedzieć, \e to ja cię zatrzymałam.
- Tak, Babciu, w porządku. Po prostu zatęskniłam za
A teraz idz i zatelefonuj z mojego aparatu na biurku do swo-
tobą.
jej babci.  Jeszcze raz mnie uścisnęła i wyszła, zamykając
- Ptaszynko, ja te\ się stęskniłam za tobą.  Zamilkła
za sobą cicho drzwi.
na chwilę, po czym zapytała:  Czy Mama dzwoniła do cie-
Usiadłam przy jej biurku, myśląc, jaka jest cudowna i jak
bie?
du\o czasu upłynęło, odkąd moja matka ostatni raz wzięła
- Nie.
mnie w objęcia. I nie wiadomo dlaczego zaczęłam płakać.
Babcia westchnęła.
- Wiesz, kochanie, mo\e ona nie chce ci przeszkadzać,
kiedy adaptujesz się do nowego \ycia. Powiedziałam jej, \e
rozmawiałam z Neferet, która mi wyjaśniła, \e teraz codzien-
nie bardzo du\o będzie się działo w twoim \yciu.
- Dziękuję, Babciu, ale myślę, \e to nie dlatego ona do
mnie nie zadzwoniła.
- Mo\e próbowała, tylko nie słyszałaś. Ja dzwoniłam
wczoraj do ciebie, ale zgłosiła się tylko poczta głosowa.
Poczułam ukłucie winy. Nawet nie sprawdzałam, czy mi
ktoś nie zostawił wiadomości.
- Zapomniałam naładować telefon. Zostawiłam
go
w pokoju. Przepraszam, Babciu, \e się do mnie nie mogłaś
235
dodzwonić.  Aby poprawić jej samopoczucie, a tak\e aby
- Trochę ci ułatwię. Cokolwiek mi powiesz, nigdy nie
skończyć ju\ z tym tematem, dodałam: - - Sprawdzę, jak
przestanę cię kochać. Jestem twoją babcią dziś, będę jutro
wrócę do pokoju, czy nie ma zostawionych dla mnie wiado-
i za rok. Będę twój ą babcią nawet wtedy, gdy dołączę do swo
mości. Mo\e Mama dzwoniła.
ich przodków w świecie duchów, ale stamtąd nadal cię będę
- Właśnie, kochanie, mo\e dzwoniła do ciebie. A teraz
kochała, moja mała ptaszyno.
powiedz mi, jak ci tam jest?
- Wypiłam krew i ona mi smakowała  wyrzuciłam
- Dobrze. To znaczy, jest wiele rzeczy, które mi się po-
z siebie to wyznanie.
dobają. Lekcje są fajne. O, Babciu, chodzę na szermierkę i na
Babcia odpowiedziała bez wahania:
lekcje jazdy konnej.
- Przecie\ to właśnie robią wampiry, prawda?
- Cudownie! Pamiętam, jak lubiłaś jezdzić na Króliku.
- Tak, ale ja nie jestem wampirem. Dopiero od kilku
- Mam te\ swojego kota!
dni jestem adeptką.
- Och, ptaszyno, tak się cieszę. Zawsze lubiłaś koty.
- Zoey, ty jesteś wyjątkowa. Zawsze byłaś wyjątkowa.
Czy z kimś ju\ się zaprzyjazniłaś?
Dlaczego teraz miałoby się to zmienić?
- Tak, moja współmieszkanka, Stevie Rae, jest świetna.
- Wcale nie czuję się wyjątkowa. Czuję się jak idiotka.
I ju\ zdą\yłam polubić jej przyjaciół.
- Więc zapamiętaj sobie, co ci teraz powiem. Ty to ty,
- Skoro wszystko tak dobrze się układa, to skąd te
to się nie zmienia. Jesteś nadal sobą, nawet po tym, kiedy
łzy?
zostałaś Naznaczona. Równie\ wtedy, kiedy przechodzisz
Zapomniałam, \e przed Babcią nic się nie ukryje.
Przemianę. Wewnątrz pozostajesz ta sama, twoja dusza jest
- To dlatego, \e... cię\ko jest przejść przez niektóre rze-
t woj ą duszą. Na zewnątrz mo\esz wyglądać jak podobna
czy związane z Przemianą.
do ciebie nieznajoma osoba, ale jak wejrzysz w głąb siebie,
- Ale dajesz sobie radę, prawda?  W jej głosie słychać
znajdziesz tę samą istotę, którą znasz od szesnastu lat.
było zatroskanie.  Jak tam twoja głowa?
- Podobna nieznajoma...  szepnęłam w zadumie. -
- Z głową wszystko w porządku, nie o to chodzi, ale...
Skąd wiedziałaś?
 Zamilkłam, nie wiedząc, jak to wszystko powiedzieć, cho-
- Jesteś moją dziewczynką, kochanie. Córką mego du-
cia\ miałam nieprzepartą ochotę wyznać jej wszystko. Poza
cha. Wcale nie tak trudno zrozumieć, co teraz odczuwasz, bo
tym bałam się, bałam się, \e przestanie mnie kochać. Tak jak
wystarczy mi sobie wyobrazić, jak ja bym się czuła w podob-
Mama, która przestała mnie kochać albo swoją miłość prze
nej sytuacji.
lała na swojego mę\a, co w pewnym sensie jest nawet gorsze,
- Dziękuję, Babciu.
ni\ gdyby przestała mnie kochać. Co ja zrobię, jeśli i Babcia
- Bardzo proszę, u-we-tsi-a-ge-ya.
odwróci się ode mnie?
Uśmiechnęłam się, słysząc słowo  córka", w języku
- Zoey, ptaszynko, wiesz przecie\, \e mnie mo\esz po
Czirokezów, które brzmiało pieszczotliwe, magicznie,
wiedzieć wszystko  powiedziała łagodnie.
jakby zostało nadane przez samą boginię.
- Ale to takie trudne, Babciu... -- Zagryzłam wargi,
- Babciu, jest coś jeszcze...
\eby się nie rozpłakać.
- Powiedz mi, ptaszyno.
236
237
- Wydaje mi się, \e czuję wszystkie cztery \ywioły powodu, dla którego oczyszczała się i odmawiała modlitwę.
podczas tworzenia kręgu. Po prostu modlitwa zawsze była obecna.
- Jeśli rzeczywiście tak jest, to masz w sobie wielką - Tak  odpowiedziałam.  Pamiętam.
moc, Zoey. Ale wiedz, \e z wielką władzą łączy się wielka - Czy jest gdzieś w pobli\u szkoły bie\ąca woda?
odpowiedzialność. Nasza rodzina ma bogatą historię, nasi - Nie wiem, Babciu.
krewni nale\eli do Plemiennej Starszyzny, - Jeśli nie ma, to postaraj się o coś w rodzaju ró\d\ki
Uzdrawiaczy z wonnych ziół. Najlepsza byłaby lawenda i szałwia zmiesza-
i Mędrczyń. Pamiętaj, ptaszyno, aby zawsze się zastanowić, ne ze sobą, ale mo\esz nawet u\yć świe\ej sośniny, jeśli nie
zanim zaczniesz działać. Nie na pró\no bogini obdarzyła cię masz nic innego pod ręką. Wiesz, co masz robić, ptaszyno?
wyjątkową mocą. Musisz jej u\ywać rozwa\nie, działać tak, - Okadzić się, zaczynając od stóp, potem wzdłu\ całe
by zarówno Nyks, jak i nasi przodkowie mogli na ciebie spo- go ciała, z przodu i z tyłu  wyrecytowałam, jakbym była
glądać z uśmiechem i zadowoleniem. na powrót małą dziewczynką, którą Babcia uczy ludowych
- Postaram się, Babciu. obyczajów.  Potem mam zwrócić się na wschód i odmówić
- O nic innego cię nie proszę, ptaszyno. modlitwę oczyszczającą.
- Jest tu jedna dziewczyna, którą bogini te\ obdarzyła - Dobrze. Widzę, \e pamiętasz. Poproś boginię, \eby ci
wielką mocą, ale ona jest okropna. Myślę... myślę...  Wes- pomogła. Na pewno cię wysłucha. Czy mogłabyś zrobić to
tchnęłam głęboko i wyrzuciłam z siebie to, co kiełkowało mi jutro przed wschodem słońca?
w głowie od samego rana:  Wydaje mi się, \e jestem od niej - Chyba tak.
silniejsza, i myślę, \e mo\e Nyks dlatego mnie Naznaczyła, - Ja te\ odprawię modlitewny rytuał i dołączę swój bab-
\ebym usunęła tę dziewczynę z zajmowanego przez nią sta- ciny głos, prosząc boginię, by cię prowadziła.
nowiska. Ale w takim razie będę musiała zająć jej miejsce, Poczułam się znacznie lepiej. Babcia nigdy się nie myliła
a wcale nie wiem, czy jestem na to gotowa, jeszcze nie teraz. w tych sprawach. Jeśli ona uwa\ała, \e wszystko się uda, to
Zresztą mo\e nawet nigdy nie będę. na pewno wszystko się uda.
- Idz za głosem ducha, Zoey.  A po chwili wahania
- Obiecuję, \e przed świtem odmówię modlitwę oczysz
dodała: - - Kochanie, czy pamiętasz naszą oczyszczającą
czającą.
modlitwę?
- Dobrze, ptaszyno. A teraz ja, stara kobieta, powinnam
Myślałam ju\ o tym. Niezliczone razy towarzyszyłam jej
cię zostawić. Chyba masz akurat lekcje, prawda?
w wyprawach nad strumyk płynący za jej domem i przyglą-
- Tak, właśnie idę na zajęcia teatralne. Ale wiesz, Bab-
dałam się, jak dokonuje rytualnej kąpieli w bie\ącej wodzie
ciu, ty nigdy nie będziesz stara.
i odmawia modlitwę oczyszczającą. Nieraz wchodziłam za
- Dopóki słyszę twój młodzieńczy głos, to nie, ptaszy-
nią do strumienia i powtarzałam słowa modlitwy. Modlitwa
no. Kocham cię, u-we-tsi-a-ge-ya.
przewijała się przez całe moje dzieciństwo, odmawiało się ją
- Ja te\ cię kocham, Babciu.
z okazji zmiany pór roku, w podziękowaniu za zbiór lawendy
albo gotując się na zimę oraz za ka\dym razem, kiedy Babcia
stawała przed trudną decyzją. A czasami nawet nie znałam
238 239
Po rozmowie z Babcią kamień spadł mi z serca. Nadal - Nie uwa\asz, \e miniaturowe kolby kukurydzy są tro-
z wielkim niepokojem spoglądałam w przyszłość i wcale tak chę przera\ające? Jest coś niepokojącego w ich miniaturo-
strasznie mi nie zale\ało na utrąceniu Afrodyty. A ju\ nie wych kształtach.
wspomnę o tym, \e nie miałam zielonego pojęcia, jak się do
Podskoczyłam, omal nie wypuszczając z ręki ły\ki
tego zabrać. z wiejskim sosem do misy z białym płynem, i zobaczyłam
Miałam jednak pewien plan.  Plan" to mo\e zbyt du\o nad sobą roześmiane niebieskie oczy Erika.
powiedziane, ale przynajmniej jakiś punkt zaczepienia. Naj- - O, cześć  odezwałam się.  Przestraszyłeś mnie.
pierw więc dopełnię obrzędu z modlitwą oczyszczenia, a po- - Chyba zaskakiwanie cię wejdzie mi w zwyczaj.
tem... Potem zobaczę, co zrobię. Zachichotałam nerwowo, pamiętając, \e Blizniaczki pil
Tak, to zadziała. Przynajmniej tak sobie powtarzałam nie obserwuj ą ka\dy nasz ruch.
podczas porannych lekcji. Zanim nastała pora lunchu, wie-  Widzę, \e wyzdrowiałaś od wczoraj.
działam ju\, jakie miejsce obiorę na swoje modły: przy murze
 Tak, bez trudu. Nic mi nie jest. I tym razem mówię
pod drzewem, gdzie znalazłam Nalę. Wymyśliłam to, stojąc
prawdę.
za Blizniaczkami w kolejce po sałatkę. Drzewa, szczególnie
- Słyszałem, \e wstępujesz do Cór Ciemności.
dęby, dla Czirokezów były obiektami świętymi, więc pew-
Shaunee i Erin wciągnęły głośno powietrze i wstrzymały
nie dokonałam słusznego wyboru. Poza tym było to miejsce
oddech. Obie jednocześnie.
odosobnione, a zarazem łatwo dostępne. Owszem, tam wła-
- Aha.
śnie Heath z Kayląmnie znalezli, ale przecie\ tym razem nie
 To dobrze. Tej grupie przyda się trochę
będę siedziała na murze, a zresztą nie wyobra\ałam sobie
świe\ej
Heatha pojawiającego się gdzieś o świcie przez dwa dni pod
krwi.
rząd, wszystko jedno, czy został nacechowany czy nie. Ten
- Mówisz o nich:  ta grupa", jakbyś do niej nie nale\ał.
chłopak potrafi spać do drugiej po południu, nawet latem.
A przecie\ jesteś Synem Ciemności, prawda?
I to codziennie. Musiał mieć dwa budziki i matkę wrzesz-
- Tak, ale to nie to samo co być Córą Ciemności. My
czącą mu nad uchem, \eby się obudził i poszedł do szko-
jesteśmy dla ozdoby. Trochę na odwrót ni\ u ludzi. Wszyscy
ły. Na pewno nie mógłby po raz drugi wstać przed świtem.
chłopcy wiedzą, \e jesteśmy tam po to, by dobrze się prezen-
Chyba przez kilka miesięcy będzie dochodził do siebie
tować i zabawiać Afrodytę.
po wczorajszym. Albo nie, raczej wymknął się z domu,
Spojrzałam na niego, ale w jego oczach wyczytałam coś
by spotkać się z Kay (a dla niej wymknięcie się z domu
całkiem przeciwnego.
nigdy nie przedstawiało \adnych trudności, jej rodzi-
- Nadal się tym zajmujesz? Zabawianiem Afrodyty?
ce nie mieli o niczym pojęcia) i razem spędzili całą noc.
- Ju\ nie, mówiłem ci o tym wczoraj, co jest jedną
A to oznacza, \e nie pójdą do szkoły i przez następne dwa
z przyczyn, dla których nie uwa\am się za członka tej grupy.
dni będą udawali chorych, \eby zostać w domu i odespać
Wydaje mi się, \e dawno by mnie ju\ oficjalnie wykopały,
nocne szaleństwa. W ka\dym razie to ju\ nie moje zmar-
gdyby nie ta mała rólka, którą odgrywam.
twienie.
- Mówisz:  mała", a w Los Angeles i na Broadwayu ju\
się tobą interesują.
240 241
- Owszem, mówię  mała".  Uśmiechnął się szeroko. - Mam nadzieję, \e masz jakiś naprawdę powa\ny po
- Bo to nie jest coś powa\nego. Granie jest udawaniem. Ja wód, \e go odtrąciłaś  powiedziała Stevie Rae. -- Było
nie odgrywam siebie.  Nachylił się do mnie i szepnął mi do widać, \e go ranisz.
ucha:  Naprawdę jestem czubkiem. - Jak myślisz, będę mógł go pocieszyć?  zapytał
- Daj spokój. Czy ta kwestia w czymś ci pomaga? Damien, nadal patrząc tęsknym wzrokiem za Erikiem.
Rzucił mi spojrzenie z udawaną obrazą. - Przestań  powiedziała Erin.
- Kwestia? Nie, Z, to \adna kwestia. Mogę udowod- - On nie gra w twojej dru\ynie  uzupełniła Shaunee.
nić. - Cicho!  włączyła się Stevie Rae. Spojrzała mi pro
- Aha, ju\ to widzę. sto w oczy.  Dlaczego mu odmówiłaś? Co mo\e być wa\-
- Udowodnię ci. Przyjdz do mnie, zobaczysz mój ulu- niejszego ni\ randka z nim?
- Pozbycie się Afrodyty  odpowiedziałam po prostu.
biony film na DVD.
- A czego to mo\e dowodzić?
- To Gwiezdne wojny w oryginalnej wersji. Znam całą
ście\kę dialogową tego filmu. - - Przysunął się bli\ej do
mnie i znów szepnął mi do ucha: - - Mogę odegrać nawet
rolę Chewbaki.
Roześmiałam się.
- Miałeś rację. Wariat z ciebie.
- Mówiłem ci.
Doszliśmy razem do końca lady baru sałatkowego, po
czym Erik towarzyszył mi a\ do stolika, przy którym sie-
dzieli ju\ Damien, Stevie Rae i Blizniaczki. Bez \enady ga-
pili się na nas.
- Więc spotkasz się ze mną... dziś wieczorem?
Niemal słyszałam, jak cała czwórka wstrzymała oddech.
- Chciałabym, ale... dziś nie mogę. Zaplanowałam ju\...
coś innego.
- Trudno. W takim razie... mo\e kiedy indziej. Cześć.
- Kiwnął wszystkim głową na po\egnanie i odszedł.
Usiadłam. Teraz gapili się na mnie.
- O co chodzi?  zapytałam.
- Kompletnie zwariowałaś  orzekła Shaunee.
- Pomyślałam dokładnie to samo  zgodziła się z nią
Erin.
242


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 3,4,5]
P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 14,15,16]
P C Cast, Kristin Cast (Dom Nocy 01) Naznaczona [rozd 1]
P C and Kristin Cast Dom Nocy Ujawniona (Revealed) rozdział 17
P C and Kristin Cast Dom Nocy Ujawniona (Revealed) rozdział 18
P C Cast, Kirstin Cast Dom nocy 03 Wybrana (rozdział 9)
P C and Krisin Cast Dom Nocy Ujawniona(Revealed) rozdział 19
DOM NOCY 11 rozdział jedenasty
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 10 11 TŁUMACZENIE OFICJALNE
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 18 19 TŁUMACZENIE OFICJALNE
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 9 TŁUMACZENIE OFICJALNE
DOM NOCY 11 rozdział drugi
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 16 17 TŁUMACZENIE OFICJALNE
Dom Nocy 09 Przeznaczona rozdział 16 17 TŁUMACZENIE OFICJALNE
DOM NOCY 11 prolog
DOM NOCY 11 rozdział trzeci

więcej podobnych podstron