plik


00:00:22:BLASZANY BĘBENEK 00:00:24:według powieści Gintera Grassa 00:00:31:napisy opracował: jarat53 00:00:33:synchro do wersji 1,3GB XviD 640x384 23.976fps: superfrog 00:01:46:Zacznę od czasów odległych. 00:01:51:Kiedy miała zostać poczęta|moja biedna mama. 00:01:54:Młoda kobieta, moja babka, Anna Brońska... 00:01:59:niczego nie przeczuwając... 00:02:01:siedziała w swoich czterech spódnicach|na skraju kartofliska. 00:02:06:Był rok 1899... 00:02:09:a ona siedziała w samym sercu Kaszub. 00:02:14:Nagle na skraju pola coś się poruszyło. 00:02:17:Ktoś biegł podskakując. 00:02:40:Proszę! 00:03:23:Przebiegał ktoś tędy? 00:03:25:Niejaki Koljaczek? 00:03:26:- Podłożył ogień.|- Taki nieduży, krępy. 00:03:30:Widziałam takiego!|Leciał na złamanie karku! 00:03:35:Dokąd? 00:03:43:Nie wierzę jej. 00:03:55:- Musiał polecieć w stronę Bysewa... 00:03:59:skoro tu go nie ma.|Jedno albo drugie. 00:04:02:Nie może być gdzie indziej. 00:04:06:I jeszcze zaczyna padać. 00:04:55:No... 00:05:00:Chodź, Koljaczek. 00:05:02:Nazywam się Józef. 00:05:20:Mój dziadek był więc podpalaczem. 00:05:22:Wielokrotnym podpalaczem. 00:05:24:W tamtych czasach,|w całych Prusach Zachodnich... 00:05:26:tartaki i składy drewna... 00:05:28:dostarczały hubki... 00:05:30:dla rozbłyskającuch dwubarwnie... 00:05:32:narodowych uczuć. 00:05:38:Józef i Anna znaleźli schronienie u flisaków... 00:05:44:gdzie zostali prawie rok. 00:05:47:Tyle czasu potrzebowała policja,|żeby trafić na ślad... 00:05:50:mojego dziadka. 00:05:51:Józef! 00:05:56:Uciekaj! 00:06:06:Nie strzelać! 00:06:11:- Puszczaj!|- Nie strzelaj! 00:06:24:Po tym skoku do wody... 00:06:28:KoIjaczek już nie wypłynął. 00:06:32:Jedni mówili, że się utopił... 00:06:36:inni, że... 00:06:37:uciekł do Ameryki... 00:06:39:i w Chicago,|pod nazwiskiem Joe Colchic... 00:06:43:został milionerem. 00:06:46:Ponoć zbił majątek|na handlu drewnem... 00:06:51:i produkcji zapałek. 00:06:55:A także na udziałach|w ubezpieczeniach od pożaru. 00:07:10:A moja babka|przez lata wysiadywała... 00:07:13:na targu w swoich|czterech spódnicach... 00:07:18:zachwalając to, co sprzedawała. 00:07:23:Gąski! 00:07:25:Nie za tłuste i nie za chude! 00:07:28:I tak się zestarzała. 00:07:31:Przyszła pierwsza wojna światowa... 00:07:33:i zamiast gąsek ... 00:07:39:była tylko brukiew. 00:07:51:Brukiew, łaskawie proszę, brukiew! 00:07:55:Także moja biedna mama|stawała się coraz starsza. 00:07:58:Martwiła się o swojego kuzyna Jana. 00:08:04:Jan miał iść na wojnę... 00:08:06:czego nie chciał|ani on, ani moja mama. 00:08:09:- Nazwisko?|- Broński, Jan. 00:08:11:- Rocznik?.|- 1898. 00:08:14:Zakasłać! 00:08:16:Jeszcze raz! 00:08:21:Odroczony! 00:08:24:I co? 00:08:25:Nie ta krzepa, nie ten wzrok|zobaczymy się za rok! 00:08:32:Wtedy po raz pierwszy moja biedna mama... 00:08:34:trzymała w ramionach swojego kuzyna Jana... 00:08:36:i nie wiem czy kiedykolwiek później... 00:08:38:trzymając go w ramionach|była bardziej szczęśliwa. 00:08:44:Latem, 1918 roku,|pracując w szpitalu wojskowym... 00:08:47:moja biedna mama|poznała Alfreda Matzeratha. 00:08:50:Alfred Matzerath,|na pół wyleczony pomagał w kuchni... 00:08:54:gdyż oprócz wesołego usposobienia... 00:08:57:był z zamiłowania kucharzem. 00:09:04:Co ona powiedziała? 00:09:05:Twierdzi, że jest Pan|urodzonym kucharzem, Panie Matzerath. 00:09:07:Potrafi Pan przemieniać uczucia w zupę. 00:09:29:Wreszcie wojna wyczerpała swoje siły. 00:09:34:Gdańsk ogłoszono Wolnym Miastem. 00:09:37:Polacy dostali w mieście... 00:09:38:własną pocztę... 00:09:41:gdzie kuzyn Jan Broński znalazł posadę. 00:09:44:AIfred Matzerath nie wrócił do swej Nadrenii|lecz pozostał w Gdańsku. 00:09:47:My Kaszubi|byliśmy tu od zawsze. 00:09:54:Na długo przed Polakami... 00:09:57:i oczywiście na długo|przed wami, Niemcami. 00:09:59:Zwietrzałe frazesy, Janie.|Teraz najważniejszy jest pokój! 00:10:02:Niemcy, Polacy, Kaszubi... 00:10:04:będą żyć ze sobą w pokoju. 00:10:10:No nie wiem. 00:10:13:Już ty swoje wiesz. 00:10:23:Obaj tak różni, choć w stosunku do mamy|jednomyślni panowie... 00:10:27:przypadli sobie do gustu. 00:10:31:I w tej jednomyślności wydali... 00:10:35:na świat mnie - Oskara. 00:10:39:Słońce znajdowało się w znaku Panny. 00:10:42:Neptun zajmował dziesiąty dom|Środka Życia... 00:10:47:osadzając Oskara|między cudem a ułudą. 00:11:22:Przyj, dziecko. Przyj! 00:11:28:Przyj, Agnes, przyj!|Przyj mocniej! 00:11:37:Idzie! Wychodzi! 00:11:41:Po raz pierwszy światło tego świata... 00:11:44:ujrzałem w postaci 60-wattowej żarówki. 00:11:47:AIfredzie, to chłopczyk! 00:11:52:Chłopiec! 00:11:58:Wiedziałam, że będzie chłopiec... 00:12:02:chociaż czasem mówiłam,|że będzie dziewczynka. 00:12:10:Za gorąca. 00:12:14:Zobaczmy, ile waży. 00:12:20:Jak dorośnie, to przejmie kiedyś sklep. 00:12:24:Żebyśmy wiedzieli, po co tak harujemy. 00:12:27:Kiedy mały Oskarek skończy trzy latka... 00:12:30:dostanie blaszany bębenek. 00:12:34:Tylko perspektywa otrzymania|blaszanego bębenka powstrzymywała mnie... 00:12:37:przed silniejszym zamanifestowaniem|pragnienia powrotu... 00:12:39:do embrionalnej pozycji główkowej. 00:12:41:W dodatku akuszerka|odcięła mi pępowinę... 00:12:43:więc nie dało się już nic zrobić. 00:13:04:I tak ledwie mogłem|doczekać się swoich trzecich urodzin. 00:13:08:"KTO ŚLUB NAM DAŁ…" 00:13:11:Śpiewaj też 00:13:12:"KAPŁANKA CO WIOSNĄ SIĘ ZWIE. 00:13:17:WIATR NAM JAK ORGANY GRAŁ. 00:13:23:W NIEBIESKICH LICHTARZACH ŚWIECIŁO MORZE GWIAZD. 00:13:28:OD DZIKICH RÓŻ, OD DZIKICH RÓŻ... 00:13:33:RUMIEŃCEM PŁONĄŁ LAS" 00:13:40:Co się stało? 00:13:43:Och to ty, mały Oskarku! 00:13:45:Chcesz jeszcze kawałek tortu? 00:13:47:Nie, dziękuję. 00:13:49:Ubrudziłeś sobie buźkę. 00:13:52:No babciu Anno, jeszcze łyczek? 00:13:54:Tak, tak. 00:13:59:Zdrowie! 00:14:12:Jak podarowano jabłko... 00:14:14:Przede wszystkim|powinniśmy się nauczyć szanować... 00:14:17:nasze ciało. Żeby się nie męczyło. 00:14:19:Alex! 00:14:20:O co chodzi? 00:14:21:Zawsze powiadam, że człowiekowi potrzeba... 00:14:22:do szczęścia stabilnej waluty. 00:14:24:I czegoś w kieliszku! 00:14:26:Alfredzie! Wypijmy więc|za markę rentową i kajzerki po 3 fenigi! 00:14:30:Zdrowie! 00:14:32:Zdrowie! Zdrowie! 00:14:37:Za młodość! Za wszystko co piękne! 00:14:39:Młodość jest piękna. 00:14:41:Czy mogę mówić Pani na ty? 00:14:42:Bo powiem Linie 00:14:44:Kochani! Tacy młodzi|już się nigdy nie spotkamy! 00:14:46:Lina mnie nie rozumie. 00:14:47:Ona żyje z dnia na dzień. 00:14:51:"ZAKLĘTY W SŁOWICZĄ PIEŚŃ... 00:14:57:NATURY SZEPTAŁ GŁOS. 00:15:01:TO MIŁOŚĆ, TO MIŁOŚĆ... 00:15:07:DARUJE NAM TĘ NOC" 00:15:27:Jakie to piękne. 00:15:47:"TO MIŁOŚĆ, TO MIŁOŚĆ... 00:15:49:DARUJE NAM TĘ NOC" 00:15:53:Janie, przynieś karty. 00:15:55:Te obrusy od razu pójdą do prania. 00:15:58:Umyję szybko kilka szklanek. 00:16:07:12 września... 00:16:10:1927 roku. 00:16:14:W przyszłym roku będziesz taki duży! 00:16:16:Potem taki i taki. 00:16:18:Aż będziesz taki duży jak ja! 00:16:20:Z drogi! 00:16:23:Prosto z piwnicy! 00:16:34:- Zagra Pan z nami, Panie Schaffer?|- Och nie! Za żadne skarby. 00:16:39:Wolę kibicować. 00:16:41:Zresztą zaraz idę do łóżka. 00:16:43:- On jest ciągle zmęczony.|- Trzeba było nie wychodzić za piekarza kochana. 00:16:46:Osiemnaście! 00:16:47:Dwadzieścia! 00:16:52:Dwa! 00:16:53:Trzy! 00:16:54:Cztery! 00:17:01:Co ty wyprawiasz? 00:17:02:Tak Oskarku. Kiedyś babci wpuściła... 00:17:04:takiego jednego pod swoje spódnice. 00:17:06:Zagrajmy czerwień z ręki! 00:17:07:Nic z tego nie rozumiem, a ty Lino? 00:17:09:Ja też nie. 00:17:11:Zobaczmy gdzie są walety. 00:17:30:Kuzynie, przecież wiesz, że nie ma kara! 00:17:33:Nie kłóćcie się! Grajmy! 00:17:40:Jeszcze to i to. 00:17:43:Mam jeszcze dwa kara. To 40 oczek. 00:17:45:Skąd miałem wiedzieć? 00:17:51:Tego dnia... 00:17:53:kiedy rozmyślałem nad światem dorosłych... 00:17:56:i swoją własną przyszłością... 00:18:00:postanowiem z tym skończyć. 00:18:02:Od tej chwili nie chciałem... 00:18:06:urosnąć nawet na grubość palca. 00:18:09:Zdecydowałem się na zawsze|pozostać trzyletnim gnomem. 00:18:50:Raz, dwa, trzy... ... siedem. 00:19:37:Oskar! 00:19:39:Oskar! 00:19:41:Oskar! 00:19:49:Boże! Tam jest! 00:19:52:Co się stało? 00:19:53:Spadł ze schodów! 00:19:57:Zróbcie coś! 00:20:02:Dlaczego klapa była otwarta? 00:20:04:On krwawi! 00:20:05:AIfred, to przez ciebie.|To ty zostawiłeś otwartą klapę! 00:20:09:Przyniosłem tylko piwo|dla was wszystkich. 00:20:18:Lino! Biegnijcie i wezwijcie doktora! 00:20:21:- Źle to wygląda.|- To przez ciebie! Ty jesteś winien! 00:20:23:To ty zostawiłeś otwartą klapę! 00:20:25:Stop! Stop! 00:20:27:Przestańcie!|To nie ma sensu! 00:20:30:Agnes, proszę cię! 00:20:32:Łajdaku, to ty. Morderco! 00:20:34:Poszedłem tylko po piwo. 00:20:36:Uspokójcie się . Stało się. 00:20:43:Oskar, mój Oskarek. Mój chłopczyk. 00:20:48:Jak to się mogło stać? 00:20:59:Jeszcze tydzień, dwa w łóżku|i Oskarek znów będzie mógł wstać. 00:21:07:To tylko mały wstrząs mózgu. 00:21:10:Proszę nadal robić zimne okłady. 00:21:12:Mój upadek do piwnicy|był pełnym sukcesem. 00:21:15:Odtąd mówiło się:|"... w swoje trzecie urodziny... 00:21:17:mały Oskar spadł|ze schodów do piwnicy. 00:21:20:Co prawda wyszedł|z tego zdrów na umyśle, ale... 00:21:22:urosnąć już nie chciał|ani na centymetr. 00:21:32:No Oskarku, ty znowu grasz. 00:21:55:Powiedziałem, nie w mieszkaniu! 00:21:57:Poza tym bębenek jest uszkodzony.|Możesz się skaleczyć. 00:21:59:- Zostaniesz? Będą kurki.|- Niestety. Muszę wracać na pocztę. 00:22:01:Zostaw ten bębenek. 00:22:02:Jak się skaleczysz,|znowu będzie na mnie. 00:22:04:Widzisz? A nie mówiłem? 00:22:10:Oskar! 00:22:14:Oskar, dasz mi bębenek,|a ja ci dam czekoladę. 00:22:17:Oddaj mi bębenek.|Jutro ci przyniosę nowy. 00:22:22:Nie! Oskar nie chce! 00:22:23:To się jeszcze okaże. 00:22:25:AIfred, dlaczego musisz... 00:22:26:zawsze siłą? 00:22:28:Oddaj mi bębenek. Mój bębenek! 00:22:46:I tak odkryłem, że mój głos|pozwalał krzyczeć... 00:22:54:w tak wysokich tonach... 00:22:55:że nikt nie ośmielał się już|odbierać mi bębenka... 00:23:01:Stłukło się na szczęście! 00:23:03:bo kiedy odbierano mi bębenek|wtedy krzyczałem. 00:23:09:A kiedy krzyczałem,|pękały najkosztowniejsze rzeczy. 00:23:15:Czy jest tu czarna kucharka? 00:23:18:Nie, nie, nie. 00:23:21:Trzy razy będziesz maszerował.|Za czwartym razem stracisz głowę. 00:23:24:A piątym razem|zabierze cię ze soba. 00:23:27:Jest, jest, jest. 00:23:29:Tu jest czarna kucharka! 00:23:38:Już ja was pogonię! 00:23:40:Przeklęte bachory.|Niech no tylko zejdę na dół! 00:24:03:To nie karnawał! 00:24:06:Więcej się tu nie pokazujcie. 00:24:09:"CUDOWNIE KUSI SŁOŃCA BLASK, 00:24:14:LIŚCIE BRZÓZ I ZIELEŃ PÓL, 00:24:21:LIŚCIE BRZÓZ I ZIELEŃ PÓL, 00:24:33:ROZKWITA STARA MATKA ZIEMIA, 00:24:37:PRAGNĄC BY CZŁOWIEK NIĄ ZAWŁADNĄŁ... 00:24:42:Wezmę ją. 00:24:46:Proszę tylko popatrzeć.|Co za nadzwyczajny ziemniak: 00:24:51:ten napęczniały, soczysty, wynajdujący... 00:24:56:coraz to nowe kształty... 00:24:58:a zarazem tak nieskalany miąższ. 00:25:02:Kocham ziemniaka... 00:25:04:bo on do mnie przemawia. 00:25:06:W tym roku bulwy są|nieco większe niż w zeszłym. 00:25:12:Co tam robisz? 00:25:14:Oskar uczy się pisać. 00:25:17:Daj spokój.|Nigdy nie nauczysz się pisać... 00:25:20:ani czytać wielkich kasyków,|odwiecznych prawd: 00:25:26:''Umrzyj i stań się! '' 00:25:46:Ściśnijcie się!|Chcę was wszystkich widzieć. 00:25:50:Tak będzie dobrze, AIex. 00:25:51:Oskarze, to serce jest dla Ciebie.|W pierwszym dniu szkoły. 00:25:53:A teraz tu patrzeć. 00:25:54:Kuku! 00:26:03:Dzień dobry dzieci! 00:26:06:Nazywam się Spollenhauer|i będę waszą nauczycielką. 00:26:09:Siadajcie. 00:26:10:A teraz drogie dzieci,|czy umiecie zaśpiewać jakąś piosenkę? 00:26:13:TAK 00:26:14:"Wszystkie moje kaczusie", "Mały Jasio",|"Lisku ukradłeś gąskę" 00:26:19:Ty z pewnością jesteś mały Oskar. 00:26:21:Wiele o tobie słyszeliśmy! 00:26:24:Jak pięknie potrafisz grać! 00:26:25:Prawda dzieci, że nasz Oskar|jest dobrym doboszem? 00:26:27:TAK 00:26:29:A teraz schowamy bębenek do szafy. 00:26:33:Jest zmęczony i chce spać. 00:26:36:Potem, po lekcjach,|dostaniesz go z powrotem. 00:26:38:No daj! 00:26:45: Ale z ciebie niedobry Oskar. 00:26:51:Przeczytam wam plan lekcji. 00:26:54:W poniedziałek: pisanie, rachunki, czytanie... 00:26:58:religia. 00:27:00:Wszyscy razem! PISANIE... 00:27:04:RA-CHUN-KI! 00:27:06:Oskar przestań! 00:27:09:RELIGIA. 00:27:15:Panno Spollenhauer! 00:27:17:Oskar! 00:27:28:Panno, panno Spollenhauer! 00:27:30:Wyjść! 00:27:36:Dziwne!|Bardzo dziwne! 00:27:40:Mówi Pani, że ile on ma lat? 00:27:42:Sześć, Panie doktorze. 00:27:43:Siostro Inge, proszę rozebrać Oskarka. 00:27:46:Ile lat temu spadł ze schodów do piwnicy? 00:27:50:12 września minęły trzy lata Panie doktorze. 00:27:52:W takim razie jeszcze raz|obejrzymy kręgosłup. 00:27:54:Bądź grzeczny, chłopcze.|Zaraz dostaniesz swój bębenek z powrotem. 00:27:58:Oskar, daj mi go.|Potrzymam ci. 00:28:01:Zobacz, w ten sposób|nie możesz zdjąć koszulki. 00:28:04:Oskarku, jeśli nie będziesz grzeczny|to Pan doktor cię nie wyleczy. 00:28:09:No chodź, chłopcze.|Daj mi bębenek! 00:28:43:Nadzwyczajne! Nadzwyczajne! 00:28:52:Ten fenomen głosowy... 00:28:54:zasługuje na artykuł|w naszym fachowym piśmie medycznym... 00:28:58:Jeśli Pani się zgodzi, Pani Matzerath. 00:29:00:Tak, Panie doktorze. 00:29:02:Nadzwyczajne, naprawdę nadzwyczajne. 00:29:15:Siła tego destrukcyjnego fenomenu głosowego... 00:29:19:w wysokich rejestrach jest taka... 00:29:22:że można się domyśleć szczególnego|uformowania tylnej części krtani... 00:29:27:u małego Oskara Matzeratha. 00:29:31:Nie wyklucza się,|przynajmniej jako hipotezy... 00:29:36:akceptowalnego rozwoju|i ukształtowania strun głosowych. 00:29:41:Słyszałeś?W piśmie medycznym! 00:29:44:Czy ten doktor pisze też,|dlaczego on nie rośnie? 00:29:48:Musiała byś jego zapytać. 00:29:49:A o co? 00:29:51:Dlaczego nie chce rosnąć? 00:29:53:Dajże spokój. 00:29:55:Przecież to tak samo|Twoje dziecko, jak moje. 00:29:57:Jeśli nie więcej. 00:29:58:A kto zostawił otwartą klapę,|Ty czy ja? 00:30:18:Wujku Hailandt, chodź napluj do zupy.|Chcę zobaczyć jak będzie pływać. 00:30:22:Zobaczcie co znalazłem w stawie!|Dwie żaby! 00:30:25:Włożyć je do zupy. Ale będzie żarcie. 00:30:29:Ile czasu musi się gotować? 00:30:31:Zaraz będzie gotowa. 00:30:33:Jeszcze pływają. 00:30:38:Co robisz Tomie Thumb? 00:30:45:Ohydztwo! 00:30:54:Niech Oskar spróbuje zupy! 00:31:06:Złapmy go. 00:31:25:Na pewno mu będzie smakować. 00:31:27:Nie! 00:31:28:Pycha! 00:31:29:Otwórz buzię! 00:31:32:Przecież to nic takiego. 00:31:36:Dobre, nie? 00:31:38:Jeszcze troszkę! 00:31:51:Zwiewamy! 00:32:13:Ulica Labesa i podwórko|stały się dla mnie za ciasne. 00:32:17:Byłem spragniony przestrzeni|i korzystałem z każdej okazji... 00:32:22:która uwalniała mnie od prześladowań|warzących zupę kucharzy... 00:32:25:by samemu, lub trzymając mamę za rękę... 00:32:29:wyrwać się z przedmieścia do miasta. 00:33:31:Bębenek się popsuł. 00:33:33:Trzeba ci go zreperować, co? 00:33:37:Nie, nie. Dostanie nowy. 00:33:42:Moje uszanowanie. 00:33:49:Cześć Oskarze! 00:33:50:Cześć, wujku Janie! 00:34:11:Idziemy? 00:34:18:Muszę was opuścić. 00:34:20:Mam jeszcze do załatwienia parę sprawunków. 00:34:23:Do zobaczenia Agnes. 00:34:25:A to na twój bębenek Oskarze. Wystarczy? 00:34:30:Chodź Oskar. Do widzenia. 00:34:32:Do widzenia. 00:34:46:Dzień dobry Panie Markus. 00:34:48:Kogo ja widzę?|Szanowna Pani Matzerath... 00:34:51:i mały Oskar.|Potrzebny nowy bębenek? 00:34:53:Tak, Panie Markus. Znowu. 00:34:55:Mój Oskar jest pilnym doboszem. 00:34:58:Ja nigdy nie wiem którego mamy.|To znaczy jaki mamy dzień. 00:35:01:Z wyjątkiem kiedy przychodzi Pani. 00:35:03:Przeczucie podpowiada mi,|że znowu jest czwartek. 00:35:07:Ma Pani przepiękne dłonie.|Po prostu na wagę złota. 00:35:12:Oskar, na dole stoi pudełko.|Podaj mi je. 00:35:17:Tak to. Dziękuję. 00:35:18:Niech Pani spojrzy, Pani Matzerath.|Jakie piękne pończochy. Jedwabne! 00:35:23:Czysty jedwab. Naprawdę dobry towar! 00:35:27:Jedna, dwie, trzy pary pończoch|dla Pani Agnes. 00:35:30:Na pewno będą na Panią dobre.|To wyjątkowa okazja! 00:35:32:Są dla mnie o wiele za drogie! 00:35:34:- Ale tego warte.|- Może innym razem. 00:35:37:Dlaczego nie dziś?|Dam je Pani za pół guldena. 00:35:41:Tak tanio? 00:35:43:Nie, Panie Markus,|to jak za darmo. 00:35:47:Niech Pani je weźmie!|I niech się Pani nie zastanawia! 00:35:50:A teraz, Oskarze... 00:35:53:czym mogę sprawić radość książęciu? 00:35:56:Chcesz mieć nowy bębenek? 00:35:59:Najprościej będzie jeśli sobie|wybierzesz jeden z moich. 00:36:01:Wiesz gdzie leżą. 00:36:04:No widzisz Oskarze?.|Ale się cieszy! 00:36:09:Panie Markus, czy możliwe by było,|żeby mój mały Oskarek... 00:36:13:został u Pana na pół godzinki?. 00:36:15:Znowu mam do załatwienia|kilka ważnych sprawunków. 00:36:18:Tak, tak. Będę go strzegł jak źrenicy oka. 00:36:20:Żeby Pani Matzerath mogła bez przeszkód|załatwić swoje ważne sprawunki. 00:36:23:A małe książątko zaczeka tu ze mną... 00:36:26:kiedy Pani będzie załatwiała ważne sprawunki. 00:36:29:Jak w każdu czwartek. 00:41:44:Zaraz zamkniemy ulicę! 00:42:11:Gdańsk był i jest miastem niemieckim! 00:42:18:Korytarz był i jest niemiecki! 00:42:20:Te wszystkie tereny|zawdzięczają swój rozwój kulturalny... 00:42:23:narodowi niemieckiemu. 00:42:25:Bez narodu niemieckiego... 00:42:27:na wszystkich terytoriach wschodnich... 00:42:29:panowało by barbarzyństwo! 00:42:49:No, pospacerowaliście sobie? 00:42:58:No to nie. 00:43:00:Wszędzie przemawia Fuhrers!|Tylko u nas nie. 00:43:16:Czapolino! Czapolino! 00:43:18:Czapolino, pomóż mi! 00:43:20:Co się stało? 00:43:24:Mam jakąś chorobę! 00:43:26:Jaką? 00:43:30:Mam kuku na muniu! 00:43:33:Ma kuku na muniu! 00:43:51:A teraz Panie i Panowie,|najmniejsi z najmniejszych: 00:43:57:Bebra i jego liliputy! 00:44:13:Czapolino! 00:44:14:Tak? 00:44:16:Czuję wódkę! 00:44:19:Ja też! 00:45:18:Czapolino! 00:45:20:No co? 00:45:23:Teraz będzie muzyka. 00:45:27:I wspaniały solista! 00:45:31:Ten to potrafi wystąpić! 00:45:37:To żadna muzyka! 00:46:07:Patrzcie, patrzcie. 00:46:10:Dzisiaj już nawet trzylatki|nie chcą już więcej rosnąć. 00:46:15:Nazywam się Bebra. 00:46:21:Pochodzę w prostej linii|od księcia Eugeniusza... 00:46:26:ergo od Ludwika XIV,|bo to on był jego ojcem... 00:46:31:a nie jak się twierdzi,|jakiś tam Sabaudczyk. 00:46:34:Przestałem rosnąć w swoje|dziesiąte urodziny. 00:46:41:Trochę późno, ale zawsze coś. 00:46:44:Oskar. 00:46:48:Niech mi Pan powie drogi Oskarze... 00:46:49:pewnie liczy Pan sobie teraz|czternaście, albo piętnaście latek? 00:46:51:Dwanaście. Dwanaście i pół. 00:46:54:Niemożliwe. A na ile lat|Pan mnie ocenia? 00:46:59:Trzydzieści pięć. 00:47:03:Pochlebca z Pana, młody przyjacielu. 00:47:06:Trzydzieści pięć to było dawno.|W sierpniu skończę pięćdziesiąt trzy. 00:47:12:Mógłbym być Pańskim dziadkiem. 00:47:16:- Pan też jest artystą?|- Właściwie nie. 00:47:19:Chociaż... 00:47:30:jak Pan widzi,|jestem całkiem zdolny do sztuczek. 00:47:34:Bravo, bravissino! 00:47:40:Musi Pan do nas przyjść. Koniecznie! 00:47:44:Wie Pan, Panie Bebra... 00:47:50:tak naprawdę... 00:47:52:wolę się raczej zaliczać do widzów... 00:47:56:i mojemu skromnemu kunsztowi|pozwalam rozwijać się w ukryciu. 00:48:01:Mój drogi Oskarze! 00:48:03:Niech Pan uwierzy doświadczonemu koledze. 00:48:07:Tacy jak my nie powinni być widzami. 00:48:10:Tacy jak my muszą nadawać ton grze... 00:48:13:i kierować akcją. Bo inaczej zrobią to inni. 00:48:17:I oni przyjdą. 00:48:19:Zajmą honorowe miejsca. 00:48:23:Będą organizować marsze z pochodniami,|wznosić trybuny... 00:48:26:zaludniać trybuny... 00:48:28:i będą głosić z nich naszą zagładę. 00:48:30:Oskar! 00:48:37:Szukają Pana, drogi przyjacielu.|Zobaczymy się jeszcze. 00:48:41:Jesteśmy za mali, żeby się zgubić. 00:48:56:Oskar. 00:48:58:Dzień dobry! 00:48:59:Dzień dobry! 00:49:02:Chodź już. 00:49:06:Do widzenia! 00:49:15:Jeszcze Pan przyjdzie! 00:49:34:Hail Hitla! 00:49:37:Dzień dobry. 00:49:44:Uwaga! Teraz! 00:49:47:Radio! 00:50:10:Hail! 00:50:12:Dzień dobry, Oskarze. 00:50:15:Dziękuję, wujku Janie. 00:50:16:Dzień dobry. 00:50:18:Życzę wszystkim dobrej niedzieli! 00:50:20:Te przeklęte getry! 00:50:26:Ciągle mi się zsuwają. 00:50:28:Koniecznie potrzebna mi para butów z cholewami. 00:50:30:Są za drogie. Przecież sam wiesz. 00:50:32:Albo przynajmniej skórzene getry.|Jak ja w tym wyglądam? 00:50:36:- Idziesz na demonstrację?|- Tak, na łąki. 00:50:40:Wielka manifestacja! 00:50:46:Będzie przemawiał gauIeiter Lobsack. 00:50:51:A jak on przemawia! 00:50:53:Mówię ci. Jesteśmy świadkami historycznych dni. 00:50:59:Nie wolno nam stać z boku.|Trzeba w tym uczestniczyć. 00:51:04:Powinieneś czytać Danzig Forposten. 00:51:08:To, że optowałeś za Polską,|było poronionym pomysłem. 00:51:10:Zawsze to mówiłem. 00:51:15:Jestem Polakiem. 00:51:17:Zastanów się jeszcze. 00:51:19:Zabież ze sobą parasol. Może padać deszcz. 00:51:21:Przecież nie mogę nosić do munduru parasola. 00:51:26:Na kuchni stoi obiad. Trzeba tylko|czasem zamieszać. Będzie gotowy za 20 minut. 00:51:30:Nie chcesz coś zjeść przed wyjściem? 00:51:32:Nie mam czasu. Służba|to służba , a wódka to wódka. 00:51:34:Hail Hitler! 00:51:53:Drogie rodaczki i rodacy... 00:51:56:a Gdańska i Wrzeszcza... 00:51:59:z Orunii, Siedlec i Pruszcza... 00:52:05:którzy przybyliście z wyżym i z nizin. 00:52:10:Wiem, że macie w sercu... 00:52:13:gorące życzenie. 00:52:17:To życzenie podzielamy wszyscy... 00:52:21:odkąd haniebne postanowienie ... 00:52:25:oddzieliło nas... 00:52:27:od naszej ukochanej, niemieckiej ojczyzny. 00:52:31:Chcemy powrócić do Rzeszy! 00:52:35:Hail, Hail, Hail, Hail! 00:52:45:Bo i cóż to jest za Wolne Miasto... 00:52:49:które nam wspaniałomyślnie przyznano? 00:52:54:Jak wszy na futrze wsadzono nam Polaków... 00:52:59:na obszar Portu, na Westerplatte. 00:53:01:I w środku naszego|ukochanego Starego Miasta... 00:53:04:obdarowano nas Polską Pocztą. 00:53:08:Dziękujemy za taki podarunek. 00:53:17:My Niemcy mieliśmy... 00:53:18:już pocztę... 00:53:21:kiedy Polacy... 00:53:24:nie wyznawali się na pisaniu listów. 00:53:27:Dopiero my nauczyliśmy ich pisać. 00:53:31:Ale teraz, drogie rodaczki i rodacy... 00:53:35:powitajmy naszego gościa z Rzeszy. 00:53:42:Nasz partyjny towarzysz AIbert Forster... 00:53:45:wjeżdża teraz na teren wiecu. 00:53:50:Sieg Hail, Sieg Hail, Sieg Hail! 00:53:56:Hail! 00:55:36:Co się dzieje?|Chcę wiedzieć o co chodzi! 00:55:40:Zablokuj wszystkie wyjścia! 00:56:46:Zaczyna padać! 00:57:53:Oskar, chodź! 00:58:25:Ku Kuk 00:58:51:To można też sznurem od bielizny? 00:58:53:Ano, można i tak. 00:58:56:Naprawdę można coś złowić,|czy tylko stary but? 00:59:00:Zobaczymy, czy coś tam jest! 00:59:25:Dawajcie worek! 01:00:00:Są tłuste? 01:00:04:Trzeba było wiedzieć jakie były... 01:00:06:po sławnej bitwie morskiej w Skagerak... 01:00:08:kiedy biliśmy się z Anglikami. 01:00:10:DUMNIE POWIEWA... 01:00:13:CZARNO - BIAŁO - CZERWONA FLAGA! 01:00:18:Rozumie Pan? 01:00:20:Po bitwie były takie grube. 01:00:25:Jeszcze wiele lat po tym|węgorze były takie grube. 01:00:42:Chciał półtorej... 01:00:44:ale dałem mu guldena. 01:01:19:No... 01:01:23:Tylko sobie nie wyobrażaj,|że tknę tego węgorza! 01:01:26:Nie rób ceregieli dziewczyno. 01:01:28:Nigdy nie wezmę do ust żadnej ryby.|A już zwłaszcza węgorza. 01:01:31:Przecież wiedziałaś, że węgorze|się na to biorą. I zawsze jadłaś świeże. 01:01:36:Cicho! 01:01:38:Przestań bębnić raz na zawsze! 01:01:40:- Zostaw dziecko w spokoju Alfredzie!|- Siadaj do stołu! 01:01:42:A kto jest winien?|Kto zostawił otwartą klapę? 01:01:44:Stara historia. Siadaj. 01:01:48:Lepiej spróbuj, jak moja skromna osoba|wspaniale je przyrządziła. 01:01:52:Chodźcie. Zobaczymy kto zje, a kto nie. 01:01:55:Węgorz na zielono w sosie koperkowym... 01:01:59:z listkiem sałaty i odrobiną skórki cytrynowej. 01:02:01:Alfredzie, przecież to bez sensu.|Jak nie chce jeść to jej nie zmuszaj. 01:02:04:- Nie wtrącaj się kuzynie.|- Niech robi co chce. 01:02:07:Co ci z tego przyjdzie,|jeśli potem wszystko zwymiotuje? 01:02:09:Nie kupiłem węgorzy na próżno.|Najpierw spróbuj. 01:02:14:Są dokładnie wypatroszone i wymoczone. 01:02:21:Bez żółci. Jaśniutka wątroba.|Usunąłem wszystko ze środka. 01:02:25:I są świeże! 01:02:34:Oskar! Do stołu! 01:02:36:Nie rozumiem. Godzinami wystaję w kuchni. 01:02:39:Niektórzy by się cieszyli gdyby|mogli zjeść u mnie węgorza. 01:03:13:I co ja mam robić? 01:03:15:Uspokój się, Alfredzie! 01:03:17:Nie umiem już z nią rozmawiać kuzynie.|A ryby stygną. 01:03:20:Kobiety są wrażliwsze. 01:03:22:Ty z nią porozmawiaj, żeby się uspokoiła. 01:05:26:Może je przynajmniej podgrzeję? 01:06:04:Nie, nie! 01:06:06:Niech się Pani nie zadaje z tym Brońskim... 01:06:08:bo on jest na Poczcie Polskiej, po złej stronie. 01:06:11:Niech Pani nie stawia na Polaków. 01:06:13:Niech Pani stawia na Niemców, oni zajdą wysoko. 01:06:18:Nie dziś, to jutro. 01:06:19:Niech Pani sobie wyobrazi, że przyjdą Niemcy,|a Pani siedzi z tym Brońskim... 01:06:22:zbzikowanym Polakiem. 01:06:24:Z tego nie może być nic dobrego. 01:06:28:Dlaczego nie stawia Pani na swojego Matzeratha? 01:06:37:Albo, jeśli chce mi Pani uczynić wielki zaszczyt... 01:06:42:niech Pani postawi na mnie... 01:06:45:na Sigismund Markusa... 01:06:47:który niedawno się wychrzcił. 01:06:49:Nie, Panie Marcus, proszę... 01:06:50:Moglibyśmy pojechać do Londynu, jak wszyscy inni. 01:06:52:Znam tam wystarczająco dużo ludzi. 01:07:00:A nie mówiłem?Jest! 01:07:03:Jego też weźmiemy do Londynu. 01:07:07:Będzie mu tam jak książątku. 01:07:10:Dziękuję, Panie Marcus, ale to niemożliwe. 01:07:13:I naprawdę nie z powodu Brońskiego. 01:07:15:Tym lepiej. Od razu sobie pomyślałem,|że to nie może być z jego powodu. 01:07:18:Niech Pani schodzi z drogi Brońskiemu... 01:07:20:i zostanie ze swoim Matzerathem! 01:08:41:No dalej! 01:08:44:Graj! 01:08:46:Raz-dwa, raz-dwa. 01:08:50:Nie umiesz, czy nie chcesz... 01:08:53:chłopczyku? 01:08:56:Zwykle wszystko potrafisz. 01:08:58:Grzeszyłam w myślach, słowach i uczynkach. 01:09:02:Sama, czy z kimś? 01:09:05:We dwoje. 01:09:07:Gdzie i kiedy? 01:09:08:Zawsze w czwartki, na Stolarskiej. 01:09:11:Ależ dziecko, znów to brudne miejsce? 01:09:14:Nie mogę inaczej Wasza Wielebność.|Chciałabym, ale nie mogę. 01:09:18:A skutki droga Pani Matzerath?|A skutki? 01:09:23:Już są, Wasza Wielebność. Już są... 01:09:36:Natychmiast zejdź na dół.|Co ci przyszło do głowy? 01:09:43:Oskar! Oskar! 01:09:48:Wasza Wielebność! Co ja mam robić z tym dzieckiem? 01:09:53:Kocham mojego małego Oskarka... 01:09:56:ale on ma już czternaście lat... 01:09:59:a wciąż te same kłopoty i teraz to! 01:10:04:Niech się Pani modli, droga Pani Matzerath.|Niech się Pani modli! 01:10:09:Oskar, przestań. 01:10:17:Agnes! 01:10:19:Tak, tak. 01:12:00:Mamusiu. Mamusiu. 01:12:03:A nie mówiłem? Znowu ryby. 01:12:06:Ona nie je. Ona pożera! 01:12:07:A potem się dziwi, że jej podchodzi do gardła. 01:12:09:Och Boże. Jak to możliwe? 01:12:13:I tak już od trzech tygodni. 01:12:15:Najpierw piklingi i sardynki w oleju, a teraz matiasy. 01:12:23:Próbowałem wszystkiego... 01:12:25:ale teraz sam już nie wiem co robić. 01:12:27:Dlaczego wcześniej mnie nie sprowadziłeś? 01:12:46:Agnes, powiedz co z tobą jest! 01:12:52:Po co jesz ryby, jak wiesz, że ci nie służą? 01:12:56:Powiem wam chłopcy, ja to widzę tak: 01:12:58:fuhrer z każdego komunisty, który|wstąpił do partii ma więcej radości... 01:13:02:niż z jakiegoś burżuazyjnego bonzy|który wstępuje do partii ze strachu... 01:13:05:a nie dlatego, że zobaczył nowe czasy. 01:13:10:Nie chcesz dalej żyć... 01:13:12:i nie chcesz umrzeć, tak? 01:13:13:Nie wiem. Nie wiem. 01:13:18:Za dużo już tego i coraz więcej. 01:13:24:Ja też tak zawsze mówiłam. A jednak jakoś szło. 01:13:31:Myślisz, że mnie było łatwo kiedy Koljaczek... 01:13:34:który był twoim ojcem... 01:13:36:nagle zniknął pod drewnem... 01:13:40:i już nigdy nie wrócił? 01:13:42:Ale przynajmniej go nie było. 01:13:44:Mówisz, że go nie było. I to mówisz ty,|która pozwala sobie na dwóch... 01:13:47:i nigdy nie ma dosyć. 01:13:50:Już dobrze mamo, już dobrze. 01:13:53:Jesteś w ciąży. No i co takiego? 01:13:57:Jakby tu nie było dość miejsca. 01:14:02:Kiedy to nastąpi? 01:14:05:Nigdy! Nigdy nie nastąpi. Nigdy mamo. 01:14:15:Ależ, Agnes! 01:14:17:Skąd mogłem wiedzieć? 01:14:29:Idź. Pomóż jej! 01:14:35:Agnes, Agnes! 01:14:40:Czemu nie chcesz tego dziecka? 01:14:48:Obojętnie czyje ono jest. 01:14:51:Mamo, mamo, mamo! 01:15:13:Tu się nie trąbi! 01:15:14:Jak chcesz trąbić to idż do swojego SA.|Tam możesz sobie trąbić. 01:15:17:I tak się niedługo wytrąbisz. 01:15:19:- Nazistowska świnia!|- Czerwony bydlak! 01:16:33:Dlaczego wcześniej mnie nie sprowadziłeś? 01:16:48:To nie miejsce dla ciebie! 01:16:50:Mam ci powiedzieć kim jesteś? 01:16:52:Żydek, Icek. 01:17:17:Aaa, Oskarek! 01:17:21:No powiedz co oni zrobią z Marcusem? 01:17:23:Chociaż się ochrzcił tak jak oni. 01:17:29:Bębenek popsuty? 01:17:32:Przyjdź do mnie i weź sobie nowy. 01:17:41:Jaki piękny dzień! 01:17:44:Ona już jest tam, gdzie wszystko jest takie tanie. 01:17:46:Habemus Dominum! 01:17:52:Tak, rzeczywiście piękny dzień. 01:17:54:Niezapomniany dzień. 01:17:57:I ja także ujrzałem Pana. 01:17:58:Zobaczyłeś Pana? 01:18:07:Mamy Boga, Oskar. Pozdrawiajmy Go! 01:18:18:Habemus Dominum! 01:18:22:Piękny dzień! 01:18:24:Habemus Dominum ! 01:18:27:Piękny dziś dzień! 01:18:30:Widział pan Pana? Przechodził tędy i spieszno mu było. 01:21:47:Był raz dobosz. 01:21:50:Na imię miał Oskar. 01:21:52:Stracił swoją biedną matkę,|która zjadła za dużo ryb. 01:21:57:był kiedyś łatwowierny naród... 01:22:01:który uwierzył w Świętego Mikołaja. 01:22:03:Ale Święty Mikołaj w rzeczywistości był gazownikiem! 01:22:46:Był kiedyś handlarz zabawek. 01:22:51:Nazywał się Sigismund Markus... 01:22:56:i sprzedawał biało-czerwono lakierowane blaszane bębenki. 01:23:10:Był kiedyś dobosz. 01:23:14:Na imię mu było Oskar. 01:23:25:Był kiedyś handlarz zabawek. 01:23:28:Na imię mu było Markus. 01:23:32:On zabrał ze sobą wszystkie zabawki tego świata. 01:24:16:Polska prowokacja!|Kończy się cierpliwość Hitlera! 01:24:36:Na 1 września 1939 roku... 01:24:40:przypuszczam, że znasz tę datę... 01:24:45:przypada moja druga, wielka zbrodnia. 01:24:49:To ja, dobosz Oskar... 01:24:52:nie tylko moją biedną matkę|wpędziłem bębnieniem do grobu. 01:24:55:To także ja zaciągnąłem... 01:24:57:mojego biednego wujka|i domniemanego ojca Jana Brońskiego... 01:25:01:na Pocztę Polską... 01:25:03:i zawiniłem tym jego śmierci. 01:25:11:- Stój! Nie możesz przejść.|- Dlaczego? Pracuję tutaj. 01:25:14:Nie wpuszczamy nikogo. Nie ma wyjątków. 01:25:18:My tylko chcemy widzieć się z Kobielą. 01:25:23:To Polak! Zatrzymaj go! 01:25:34:No, najwyższy czas. 01:25:36:Niech Pan idzie do rozdzielni po broń. Do doktora. 01:26:09:Czego ty tutaj szukasz? 01:26:10:Kobieli. Musi mi naprawić bębenek. 01:26:12:Niemożliwe. Kobiela nie ma teraz czasu. 01:26:22:Chodż! Ukryj się gdzieś, Oskarze. 01:26:24:I muszę tutaj zostać.|No idź już! Śpiesz się! 01:26:32:Pierwszy września. 01:26:34:Napad na terenie Rzeszy. 01:26:37:Ubiegłej nocy, po raz pierwszy|na naszym własnym terytorium... 01:26:40:polscy regularni żołnierze otworzyli ogień. 01:26:44:To było w głębi Niemiec! 01:26:48:Od godziny 5. 45 odpowiadamy strzałami. 01:27:01:Od tej chwili bombą odpłacimy za bombę. 01:27:47:Gdzie jest Jan? Wujek Jan? 01:27:50:Do piwnicy! 01:27:58:Jan! Jan! 01:28:49:Bębenek! Chcę ten bębenek! 01:28:54:Oskar! Złaź na dół! 01:28:58:Bębenek! 01:28:59:Oskar! Natychmiast się schowaj. 01:29:00:Nie! Oskar nie chce! 01:29:02:Oskar, nie możesz tu pozostać. 01:29:04:Oskar chce bębenek! 01:29:06:A niech cię diabli! 01:30:05:Hej, KobieIa. Nie poddawaj się. 01:30:10:Przywiążę cię, to się nie wywrócisz. 01:30:28:Nie! 01:30:35:I jeszcze ta. 01:30:57:Moja kolej? 01:31:03:Gra jeden, kontra dwa, z krawcem trzy, żołędzie cztery... 01:31:06:to daje 48 czyli 12 fenigów. 01:31:39:Nie możesz teraz spasować. Nie psuj gry. 01:31:42:Przecież nie mogę grać sam. 01:31:44:Weź się w garść. 01:31:48:Co ci właściwie jest Kobiela? 01:31:56:Kobiela, błagam cię. 01:31:59:Mam granda z ręki. 01:32:04:Mam granda. 01:32:18:Agnes! 01:32:20:Ona nie żyje. 01:33:01:Poddajemy się. Nie strzelać! 01:33:27:Nie ruszać się! Ręce do góry! 01:33:30:Wstać! Wyłazić! 01:33:33:Ty też. Pospiesz się! 01:34:22:Kronika Tygodniowa nakręciła z nami|krótki film, który potem wyświetlała... 01:34:28:we wszystkich kinach. 01:34:31:To co przeżył Oskar|na Poczcie Polskiej w Gdańsku... 01:34:35:weszło do historii... 01:34:37:jako początek II WOJNY ŚWIATOWEJ. 01:35:07:Co? Zastrzelili Jana Brońskiego? 01:35:11:Tak. Wszyscy polscy urzędnicy zostali zastrzeleni. 01:35:22:Zebrali wszystkie łuski po nabojach. 01:35:27:Wszystkie, oprócz jednej. 01:35:32:Zawsze jednej zapominają. 01:35:55:Wolne, hanzeatyckie miasto Gdańsk... 01:35:57:mogło święcić przyłączenie|swego ceglanego gotyku... 01:36:00:do Wielkoniemieckiej Rzeszy. 01:36:05:Oskar, to wielka chwila w twoim życiu. 01:36:08:Dobrze się przyglądaj,|żebyś potam mógł o tym opowiadać. 01:36:12:Jak na mnie spojrzy, to chyba zemdleję! 01:36:15:Jedzie. 01:36:51:To jest Maria. Chce się tutaj zatrudnić. 01:37:13:Powiedziałeś, że potrzebujesz kogoś... 01:37:18:do obsługi klientów. 01:37:22:Dłużej sam tego nie pociągniesz.|I jeszcze z nim. 01:37:25:Zdrowaś Mario, łaskiś pełna.|Pan jest z tobą. 01:37:30:Błogosławionaś ty między niewiastami,|i błogosławiony owoc żywota twego. 01:37:35:Święta Mario, Matko Boża,|módl się za nami grzesznymi... 01:37:40:teraz i w godzinie śmierci naszej. Amen 01:37:49:Byłeś już w ubikacji? 01:37:53:Zagrać ci coś? 01:37:55:"Kochać Maryję to jest mój cel. " 01:38:08:KOCHAĆ MARYJĘ 01:38:12:TO JEST MÓJ CEL 01:38:15:W RADOŚCI I SMUTKU 01:38:19:SŁUGĄ JESTEM JEJ 01:38:28:Odejdź! 01:38:46:Pomijając anonimowe oczarowania... 01:38:50:Maria była pierwszą moją miłością. 01:40:25:Mario, ile masz lat? 01:40:26:Skończyłam szesnaście. 01:40:28:Ja także. 01:40:33:Trudno uwierzyć. 01:40:38:MIŁOŚĆ GRZECHEM BYĆ NIE MOŻE 01:40:42:GDYBY NAWET BYŁA, NIE DBAM O TO 01:41:02:Maria pachniała wanilią. 01:41:05:Zastanowiłem się dlaczego. 01:41:07:Czyżby się nacierała jakąś przyprawą? 01:41:10:A może były jakieś tanie perfumy... 01:41:12:o tym zapachu? 01:41:15:Oskar badał tę rzecz gruntownie. 01:43:03:Co robisz? 01:43:12:Hej, przestań! 01:43:34:Ale z ciebie mały łobuziak! 01:43:36:Dobierasz się, chociaż nie wiesz co i jak. 01:43:49:Dobry wieczór. 01:43:50:- Długo to potrwa?|-Możliwe, dziewczyno, możliwe. 01:43:53:Za dużo zwycięstw do oblewania. 01:43:56:Dziś w nocy możesz spać u Marii. 01:43:58:Jakoś się zmieścimy z Oskarkiem|w jednym łóżku. 01:44:01:On zajmuje tyle miejsca co pchełka. 01:44:04:No Oskarku. Szybko pod pierzynę! 01:44:07:Chodż na górę! 01:44:12:Jak się cieszy. 01:44:24:Dobranoc. 01:47:01:Już jest za piętnaście. 01:47:03:Jeszcze trochę Alfredzie, jeszcze trochę. 01:47:08:Alfred, tylko uważaj. 01:47:10:Nie martw się. 01:47:17:Tak, zaraz będzie. 01:47:20:Jeszcze trochę, ale uważaj! 01:47:22:Uważam! 01:47:28:Schodź! 01:47:34:Nie, nie! 01:47:41:AIfred, przestań! 01:47:42:Zostaw go. Co chłopak poradzi,|że nie uważasz? 01:47:45:Ja? A kto powiedział "... jeszcze trochę,|jeszcze trochę". Ty powiedziałaś! 01:47:50:Powiedziałem, "... uważaj, bo zaraz będzie"|Ale jeszcze nie było. 01:47:54:Nigdy wam nie dość.|Wszyscy jesteście tacy sami. 01:47:57:Taki jak ty myśli tylko " włożyć, wyjąć "|Poszukaj sobie innej. 01:48:00:U mnie to tak szybko nie idzie. 01:48:03:Ty ani trochę na to nie zważasz! 01:48:06:Zabraniam płaczów. Nie chcę tego słuchać. 01:48:10:To wynoś się do swoich|partyjnych towarzyszy niemoto. 01:48:14:Teraz będę z tobą inaczej gadał. 01:48:16:Ach z tymi babami! 01:48:18:To tacy sami szybkotryskacze|jak ty. Wynoś się! 01:48:20:Poszukaj sobie jakiegoś|cudzoziemnskiego robotnika... 01:48:22:jeśli jesteś taka niewyżyta. 01:48:25:Może tego Francuza co przynosi piwo. 01:48:27:On ci na pewno lepiej dogodzi. 01:48:40:Ja inaczej sobie wyobrażam miłość|niż tylko te świństwa. 01:48:44:Następnym razem pójdę rżnąć w skata.|Przynajmniej wiem czego się tam spodziewać. 01:50:18:Ty złośliwy karle! 01:50:20:Kopnięta pokrako! 01:50:22:Trzeba cię zamknąć|w domu wariatów, przeklęta świnio! 01:50:45:Nie chciałam tego powiedzieć Oskarku. 01:51:18:Masz teraz swój własny pokój. 01:51:20:Niedługo będziesz miał siedemnaście lat. 01:52:33:Oskar! 01:52:34:Oskarku! 01:52:36:Jest tak zimno. 01:52:38:Chodź! 01:52:43:Zmarzniesz chłopcze. 01:52:48:No chodź! 01:52:56:Nie wejdziesz na trochę do izby? No chodż! 01:53:23:Podejdź bliżej, Oskarku. 01:53:27:Może chcesz wejść pod pierzynę?|Tu jest ciepło... 01:53:30:a tam strasznie zimno. 01:53:32:Greff słabo napalił. 01:53:35:No wejdź. 01:53:49:No. Chodź! 01:53:59:Greff się hartuje. 01:54:02:Kocha młodzież. Kocha to co sprężyste. 01:54:05:Ale bardziej kocha chłopców, niż dziewczęta. 01:54:17:-Zmarzły mi stopy. -A mnie jak zimno! 01:54:20:Skaut nie marznie. 01:54:35:Na wschodzie posuwają się dziarsko do przodu. 01:54:39:W najbliższych dniach padnie Leningrad. 01:54:41:Albo Kijów. Jest ważniejszy|z powodu podładów ropy naftowej. 01:54:45:Sprawniej, o wiele sprawniej niż w 15-tym roku|kiedy brałem w tym udział. 01:54:49:Najważniejsza jest Moskwa. 01:54:52:AIfred, rozkrój ją. 01:54:55:Co byśmy zrobili, gdybyśmy babci nie mieli? 01:54:57:Tak, tak. Za gąskę Kaszubi nadal są dobrzy. 01:55:01:Gdybym mógł tam być! 01:55:05:Niestety jestem niezbędny na froncie ojczyźnianym. 01:55:08:Moskwę trzeba zrównać z ziemią... 01:55:10:żeby nie karmić tych ludzi w zimie. 01:55:13:Fuhrer to wie. 01:55:15:Mojego Herberta też przenieśli na front... 01:55:21:żeby walczył. 01:55:22:Chyba do batalionu karnego. 01:55:25:Wygłodzić! Wygłodzić wszystkich wrogów! 01:55:29:Wtedy będzie po wojnie. 01:55:31:Pierś czy udko? 01:55:32:Chciałabym udko. 01:55:37:Bardzo krucha i soczysta. 01:55:39:Narody Europy są po naszej stronie. 01:55:41:Dzielny Fin. 01:55:43:Nie ma gęsi bez bylicy! 01:55:44:- I Madziarzy i Rumuni.|- Oskarku, wspaniałe chrzciny. Nieprawdaż. 01:55:49:I NA MORZACH... 01:55:51:BĘDZIEMY SZTURMOWAĆ. 01:55:53:Greff, nie chce Pan gęsi? 01:55:57:Wie Pan, żadnego mięsa. 01:55:58:MŁODY NARÓD POWSTAJE GOTÓW DO BOJU. 01:56:02:WYŻEJ WZNIEŚCIE CHORĄGWIE TOWARZYSZE. 01:56:04:Zdrowie po raz pierwszy! 01:56:18:To już nie kaszubska gęś. To gęś niemiecka. 01:56:24:Grunt, że jest chrupiąca. 01:56:26:Widzisz Oskarku, teraz masz małego braciszka. 01:56:31:Jak podrośnie, będziesz mógł się z nim bawić. 01:56:33:Najstarszy syn rzeźnika Folgemuta też poległ. 01:56:36:A miał, bądź co bądź, Krzyż Żelazny pierwszej klasy. 01:56:39:Drugiej klasy! 01:56:41:Kiedy ci mówię, że pierwszej to pierwszej! 01:56:47:Kurtuś, mój synu... 01:56:50:bo w końcu jesteś moim synem. 01:56:54:Jak skończysz trzy lata... 01:56:57:podaruję ci bębenek. 01:56:59:A jeśli nie będziesz chciał rosnąć... 01:57:02:pokażę ci jak to zrobić. 01:57:13:Przepraszam, czy da mi Pani swój autograf? 01:57:15:Proszę bardzo. 01:57:20:Czy mogę również Pana prosić o podpis? 01:57:24:Dziękuję. 01:57:36:Och, drogi Oskarze! 01:57:39:Jakże się cieszę, że znów Pana widzę! 01:57:43:Czyż nie powiedziałem, że|jesteśmy za mali, żeby się zgubić? 01:57:48:Dobrze, bardzo dobrze.|Nie urósł Pan ani o cal. 01:57:56:Roswitha! Czy mogę przedstawić?|Oskar, mój stary przyjaciel... 01:58:00:który śpiewem rozbija szkło. 01:58:04:Signorina Roswitha Raguna... 01:58:07:wielka somnambuIiczka! 01:58:09:Radość żołnierz na wszystkich frontach... 01:58:12:i moich dni na starość. 01:58:25:Dziwi się Pan widząc mnie w tym mundurze... 01:58:29:ale Ministerstwo Propagandy zwróciło się do nas... 01:58:32:stwarzając nam okazję wystąpienia|przed najwyższymi gremiami przywódców. 01:58:37:Och, ta brudna polityka! 01:58:39:A teraz sprzedaliśmy się walczącym oddziałom. 01:59:01:Prezent od Oskara. 01:59:06:Grazie, grazie mile Oscarello.|Jest Pan bardzo utalentowany. 01:59:09:Nie miał by Pan ochoty się do nas przyłączyć?|Co Pana tu zatrzymuje? 01:59:13:Tak, niech Pan jedzie z nami, młody człowieku. 01:59:16:Niech Pan bębni, rozsadza kufle piwa,|żarówki, kielichy szampana. 01:59:20:Niemiecka armia okupacyjna|w pięknej Francji, wiecznie młodym Paryżu... 01:59:23:będzie Panu wdzięczna. 01:59:25:Zna Pan Paryż? 01:59:29:A więc? 01:59:31:Drodzy ołowiani żołnierze z Paryża... 01:59:36:Teatr Frontowy Bebry dla was gra... 01:59:39:dla was śpiewa... 01:59:41:i pomaga wam odnieść ostateczne zwycięstwo! 01:59:53:O czym myślisz Oscarello? 01:59:57:O spódnicach mojej babci. 02:00:12:A teraz szanowna publiczności... 02:00:15:po raz pierwszy we Francji... 02:00:17:nowość w naszym programie... 02:00:20:człowiek z "tajną bronią"... 02:00:24:o której już tyle słyszeliśmy: 02:00:27:Oskar dobosz! 02:00:29:Oskar, który uśmierca szkło! 02:00:36:Mazel tov. 02:01:22:Jeden kapral, pięciu ludzi.|Żadnych szczególnych zajść. 02:01:26:Dziękujemy. Spocznij, kapralu. 02:01:29:Widzi Pan kapitanie? "Żadnych|szczególnych wydarzeń". Tu tak zawsze. 02:01:32:Bądź co bądź są przypływy i odpływy.|Widowiska natury. 02:01:38:Właśnie nuda doskwiera moim ludziom. 02:01:40:Dlatego budujemy jeden bunkier obok drugiego. 02:01:43:A Pan, poruczniku, wierzy w beton? 02:01:46:My tutaj już w nic nie wierzymy. 02:01:48:- No nie, szeregowy?|- Tak jest Panie poruczniku! 02:01:52:Ale mieszacie i ubijacie. 02:02:05:Oskar spójrz, jakie piękne morze! 02:02:10:Czy jest tu czarna kucharka?|Nie, nie, nie. 02:02:13:Trzy razy będziesz maszerował, 02:02:15:Za czwartym razem stracisz głowę, 02:02:18:a za piątym razem zabierze cię ze sobą! 02:02:20:Czy jest tu czarna kucharka?|Tak, tak, tak 02:02:39:Dobrze! Piknik na świeżemu powietrzu. 02:02:42:Jestem strasznie głodny.|Przyroda pobudza apetyt. 02:02:45:Gramofon. Dajcie go tu. Pogramy sobie. 02:02:49:Prawdziwe salami z Węgier|i czekolada z Holandii. 02:02:51:Życzę wszystkim smacznego! 02:02:54:Łosoś z norweskich fiordów... 02:02:57:Częstujcie się przyjaciele! 02:03:03:Od czego zaczniemy? 02:03:05:Od marmolady imbirowej z Kapsztadu? 02:03:10:Oczywiście od kawioru, 02:03:14:ocalonego ze Stalingradu! 02:03:58:A teraz, Signorina Raguna... 02:04:01:czy może Pani powiedzieć... 02:04:05:szanownej publiczności,|obecnej tu dzisiejszego wieczora... 02:04:08:dokładną datę narodzin... 02:04:11:porucznika Herzoga? 02:04:15:11 kwietnia... 02:04:21:1915 roku... 02:04:26:w Bremie. 02:04:28:Dokładnie się zgadza. Również miejsce urodzenia 02:04:31:ApIause... 02:04:32:dla Signoriny Raguny,|wielkiej somnambuIiczki. 02:04:40:Widzę, że przynoszą mu szampana. 02:04:45:Ale nigdy go nie wypije. 02:04:48:Dlaczego? 02:05:24:A teraz wszyscy razem : 02:05:26:czy jest tu czarna kucharka... 02:05:51:Nie bój się. 02:05:53:Nic się nie stanie, 02:06:02:mój mały człowieku. 02:06:51:Wejść! 02:06:55:Dzieci! Szybko! 02:06:57:O co chodzi?. 02:06:59:Idą Amerykanie! 02:07:22:Oskarze, muszę się napić kawy! 02:07:24:- Bez kawy nie pojadę.|- Roswita, musimy się spieszyć. 02:07:41:Proszę filiżankę kawy! 02:07:53:Roswita! Roswita! 02:08:16:Och Roswito, nie wiem ile miałaś lat. 02:08:21:Wiem tylko, że pachniałaś cynamonem... 02:08:24:i gałką muszkatołową. 02:08:27:Że umiałaś każdemu zajrzeć w serce... 02:08:32:tylko w swoje własne nie patrzyłaś. 02:08:38:Och, drogi Oskarze... 02:08:40:my karły i błazny|nie powinniśmy byli tańczyć na betonie... 02:08:43:ubitym dla olbrzymów. 02:08:46:Cześć! 02:08:48:Chodż chłopcze, jedziemy dalej. 02:08:50:- Trzymaj się Oskarze. Bądź dzielny.|- Wszystkiego dobrego. 02:09:40:Oskarek! 02:09:44:Wyobraź sobie Kurciku,|że Oskar wrócił na twoje urodziny. 02:09:49:Twój braciszek skończy dzisiaj trzy latka. 02:09:51:Przyniosłem ci prezent. 02:10:19:Co to za mundur?|Czy w ogóle możesz go nosić? 02:10:23:Gdzieś ty się podziewał? 02:10:26:Wszędzie cię szukaliśmy.|PoIicja też węszyła jak szalona. 02:10:31:Musieliśmy złożyć przysięgę przed sądem,|że cię nie zakatrupiliśmy. 02:10:36:No i jesteś. 02:11:14:Beethoven. To był geniusz! 02:11:20:Uwaga! Uwaga! 02:11:23:Tu BerIin. Przeciwlotnicza dywizja... 02:11:28:zgłasza formacje bombowców... 02:11:31:znajdujących się nad Hanoverem. 02:11:33:Wyłącz to. Skończyło się. Ostateczne zwycięstwo! 02:11:56:AIfredzie, pozbądź się swojej odznaki partyjnej! 02:11:59:Lada chwila będą tu Rosjanie! 02:12:02:Gdzie mam ją schować? 02:12:06:Zagrzeb pod ziemniakami na zimę. 02:12:22:Ręce do góry! 02:12:37:Nie, nie. Zostaw mnie. 02:12:43:Nie, nie, nie, nie! 02:13:41:Alfred! 02:14:03:Nie, nie! 02:14:07:Tato! 02:14:34:Aingold, dziękuję. 02:14:36:Pospieszcie się. Mam jeszcze|podzelować parę butów z cholewami. 02:14:45:Och, mój Boże! Jego ręka! 02:14:48:Nie szkodzi. 02:14:59:W imię Ojca i Syna i Ducha świetego. 02:15:02:Zdrowaś Mario, łaskiś pełna, Pan z tobą... 02:15:07:Kurt! Przestań rzucać kamieniami. 02:15:10:błogosławionaś ty między niewiastami,|i błogosławiony owoc żywota twego. 02:15:13:Powinienem, czy nie? 02:15:17:Masz 21 rok życia Oskarze! 02:15:21:Powinieneś, czy nie? 02:15:26:Jesteś sierotą, Oskar! 02:15:36:Powinienem! Muszę... 02:15:39:i chcę rosnąć! 02:15:55:Kurciku, coś ty zrobił? 02:16:16:On rośnie! 02:16:22:Zobaczcie jak on rośnie! 02:16:26:I zobaczyłem Pana! 02:16:30:Panie! Panie! 02:16:34:Zobacz jak on rośnie! Boże! 02:16:51:Tak to jest z Kaszubami! 02:16:57:Zawsze dostają po głowie. 02:17:02:Jedźcie tam, gdzie będzie wam lepiej. 02:17:07:Tylko babcia zostanie tutaj... 02:17:10:bo Kaszubi się nie przenoszą. 02:17:15:Zawsze zostają, żeby inni... 02:17:19:mogli ich uderzyć po głowie... 02:17:25:ponieważ nie są ani prawdziwymi Polakami... 02:17:28:ani Niemcami co to zawsze... 02:17:30:chcą dokładnie wiedzieć co jest co? 02:17:36:Boli cię? 02:17:38:Żeby się tylko nie zrobiło wodogłowie. 02:17:41:W wieku trzech lat spadł ze schodów... 02:17:44:i przestał rosnąć. 02:17:46:Teraz wpadł do grobu i znowu chce rosnąć. 02:17:50:Odwiedź www.NAPiSY.info

Wyszukiwarka