plik


Ta lektura, podobnie jak tysice innych, jest dostpna on-line na stronie wolnelektury.pl. Utwr opracowany zostaB w ramach projektu Wolne Lektury przez fun- dacj Nowoczesna Polska. ADAM MICKIEWICZ dziady. poema iady, cz[ IV i z a i i a a y y, y c i cz zy i i i ci d i [ i c a a a z d az a [ i z a y a ii a ci i z a cy Ic a a ic c i a , di i a ic d a d , i i z a c , a a ic a d d i d a i ac i d d a i i d c i i i c a ic da a z z i c d V a i a i d c ic a i a a iecko, Ksi, Ksi|ka, i dz Pobo|no[, Chleb ieci, wstawajmy od stoBa! Teraz, po powszednim chlebie, Klkn3cie przy mnie dokoBa, Poikujmy Ojcu w niebie. ieD isiejszy Ko[ciB [wici Za tych spBchrze[c3an dusze, Ktrzy spomiy nas wzici Czyscowe cierpi katusze. Za nich ofiarujmy Bogu. z ada i  Oto stosowna nauka. dzie i czy a  Onego czasu&  i dz Kto tam? kto tam stuka? i c i a y i acz i dzie i Jezus, Maryja! i dz Kt| to jest na progu?  PodniosBem wszystkie zmurszaBe caBuny le|ce w trumnach; oddaliBem wzniosB pociech rezygnacji, je- dynie po to, by sobie wci| mwi:  Ach, przecie| to tak nie byBo! Tysic rado[ci zrzucono na zawsze w doBy grobowe, a ty stoisz tu sam i przeliczasz je. Nienasycony! nienasycony! nie otwieraj caBkowicie podartej ksigi przeszBo[ci!& Czy| nie do[ jeszcze jeste[ smutny?  cytat z: Jean Paul (Jean Paul Friedrich Richter) i a i c i d i c a i i i i i c ic ( z y i i a cz d cza z zy i i [ d c ac ). i i i zy  Zaduszki. z i za y Kto[ ty taki?& po co?& na co? dzie i Ach, trup, trup! upir, ladaco! W imi Ojca!& zgiD, przepadaj! i dz Kto[ ty, bracie? odpowiadaj. Kochanek romantyczny, p e i Samotnik, Trup i i i Trup& trup!& tak jest, moje ieci. dzie i Trup& trup& ach! ach! nie bierz tata! p e i UmarBy!& o nie! tylko umarBy dla [wiata! Jestem pustelnik, czy mnie rozumiecie? i dz Skd przychoisz tak nieranot ? Kto jeste[? jakie twe mianou ? Kiedy si tobie przypatruj z bliska, Zdaje si, |e ci kiedy[ wiiaBem w tej stronie. Powie, mj bracie, jakiego[ ty rodu? p e i Czas, MBodo[, Przemiana, O tak! tak, byBem tutaj& o, dawno! za mBodu! Przem3anie Przed [mierci!& bie trzy lata! Lecz co tobie do mego rodu i nazwiska? Gdy woni po umarBym, iad stoi przy wonie, Pytaj luie, kto zeszedB ze [wiata? da c iada  A na co ta ciekawo[? zmw tylko pacierze . Ot| ja tak|e umarBy dla [wiata. Na co tobie ciekawo[, zmw tylko pacierze. Nazwiska. a zy a z a jeszcze rano& powieie nie mog; Ksi, Za[wiaty Id z daleka, nie wiem, z piekBa czyli z raju, I d| do tego| krajuv . Mj Ksi|e, poka|, je[li wiesz, drog! i dz a d i , z [ i c Drg [mierci pokazywa nie chciaBbym nikomu. a My, ksi|a, tylko bBdne prostujemy [cie|ki. i i z a a  jeste[my w mieszkaniu ksia grecko katolickiego; w w. 357 mowa o jego zmarBej maB- |once. t i a  pzno. u ia  imi. v d a  do tego samego, tzn. po[miertnego. adam mi ie i z iady, cz[ IV 3 p e i z a BezpieczeDstwo, Dom Inni bB, Ksi w maBym, ale wBasnym domu, Czy to na wielkim [wiecie pokj lub zamieszki, Czy gie nard upada, czy kochanek ginie, O nic nie dbasz usiadBszy z iemi przy kominie. A ja si mcz w sBotnej, ciemnej porze! Burza SByszysz, jaki szturm na dworze? Czy wiisz Byskanie gromu? da i BBogosBawione |ycie w maBym, wBasnym domu! [ i a Serce Kto miBo[ci nie zna, ten |yje szcz[liwy, I noc ma spokojn, i ieD nietskliwyw . W cichym, wBasnym domu! [ i a Z paBacw sterczcych dumniex Zn3dz, pikna, do mojej chatki; Znajiesz u mnie [wie|e kwiatki, CzuBe serce znajiesz u mnie. Wiisz ptaszt zalecanki, SByszysz srebrny szmer strumyka; Dla kochanka i kochanki Dosy domku pustelnika. i dz SBuga Kiedy tak chwalisz mj dom i kominek, Patrz, oto ogieD sBu|ca nakBada, Sidz i pogrzej si; tobie potrzebny spoczynek. MiBo[, OgieD p e i Pogrzej si! dobra, Ksi|e, arcyprzednia rada! [ i a az c a i i Nie wiesz, jaki tu |ar pBonie, Mimo deszczu, mimo chBodu, Zawsze pBonie! Nieraz chwytam [niegu, lodu, Na gorcym cisn Bonie; I [nieg tonie, i ld tonie, Z piersi moich para bucha, OgieD pBonie! StopiBby kruszce i gBazy, Gorszy ni| ten tysic razy, az c i Milion razy! I [nieg tonie, i ld tonie, Z piersi moich para bucha, OgieD pBonie! w Pie[D gminna. [przypis autorski] x Z Szyllera.  Swobodna przerbka ostatniej zwrotki z wiersza Fryderyka Schillera i a ac ( i i c ad i ). [przypis autorski] adam mi ie i z iady, cz[ IV 4 i dz a i Ja swoje, a on swoje;  nie wii, nie sBucha. d i a Jednak do nitki przemoczony wszystek, ZbladBe[, przezibBe[ strasznie, dr|ysz jak listek. Ktokolwiek jeste[, dBug przej[ musiaBe[ drog. p e i Kto jestem?& jeszcze ranoy & powieie nie mog. Ksi, Za[wiaty, Rozpacz, Id z daleka, nie wiem, z piekBa czyli z raju, Pozory A d| do tego| kraju. Tymczasem maB dam tobie przestrog. i dz a i Trzeba z nim, wi, innego sposobu. Czas, MBodo[, MiBo[ p e i tragiczna Poka|& wszak dobrze wiesz do [mierci drog? i dz Dobrze, gotwemp na wszelkie usBugi, Lecz od twojego wieku a| do grobu Go[ciniec jest arcydBugi. p e i z i za i i i a d i i Ach, tak prdko przebiegBem go[ciniec tak dBugi! i dz Dlatego jeste[ znu|ony i chory. Posil si; wraz przynios jadBo i napoje. p e i z a i A potem pjiem? i dz z [ i c Zrbmy na drog przybory. Czy dobrze? p e i z z a i i i i a Dobrze. i dz Chodzcie, ieci moje! Oto mamy w domu go[cia; Nim ja powrc, bawcie jegomo[cia. y zcz a  jeszcze wcze[nie. Por akcji oznaczono ni|ej w w. 141: Pustelnik wszedB do Ksia tu| przed go. 9 wieczr. WedBug prof. Pigonia zwizek chronologiczny miey cz. II a IV nie wystpuje do[ jasno: w cz. II Widmo zjawia si na obrzie, kiedy ju|  przeszBa pBnoc (w. 515), w cz. IV Pustelnik znika z plebanii wBa[nie o pBnocy. WynikaBoby std, |e akcja cz. IV rozgrywa si albo tego samego dnia, lecz wcze[niej ni| akcja cz. II, albo te| nie tego samego roku. p  jestem gotw. adam mi ie i z iady, cz[ IV 5 dc i iecko, Kara, MiBo[ dzie o niespeBniona, MiBo[ da c tragiczna, Szaleniec, Czemu waspan tak jeste[ iwacznie ubrany? Szcz[cie, Zmiech Jak strach albo rozbjnik, co to mwi w bajce, Z r|nych kawaBkw sukmany, Na skroniach trawa i li[cie, Wytarte pBtno, przy piknej kitajce? z a z y , i c a Jaka to na sznurku blacha? R|ne paciorki, wst|ek okrajce? Cha cha cha cha! Dalibg, waspan wygldasz na stracha! Cha cha cha cha! p e i z y a i i a y zy i a i O iatki, wy si ze mnie [mia nie powinni[cie! SBuchajcie, znaBem pewn kobiet za mBodu, Tak jak ja nieszcz[liw, z takiego powodu! MiaBa tak| sukienk i na gBowie li[cie. Gdy weszBa do wsi, caBa wie[ nawaBem, Urgajc si z jej biedy, Pi, [mieje si, wykrzyka, Podrzyznia, palcem wytyka: Ja si raz tylko, raz tylko za[miaBem! Kto wie, je[li nie za to?& sBuszne sdy bo|e! Lecz kt| mgB przewiie wtedy, {e ja podobn sukienk wBo|? Ja byBem taki szcz[liwy! [ i a Kto miBo[ci nie zna, ten |yje szcz[liwy, Zpiew I noc ma spokojn, i ieD nietskliwy. i zyc i z i i a z Kochanek romantyczny, p e i MiBo[ tragiczna, z y z [ci Samobjstwo, Ksi Ksi|e, a lubisz ty smutne piosenki? i dz NasBuchaBem si ich w |yciu dosy, Bogu iki! Lecz nie tramy naiei, po smutkach wesele. p e i [ i a A odjecha od niej nudno, A przyjecha do niej trudno!t Prosta piosenka, ale dobr my[l zawiera! Jeenie i dz No! potem o tym, teraz zajrzyjmy do misy. i a a  roaj materii jedwabnej (pierwotnie chiDskiej, skd nazwa od i a  Chiny), taa. ac  w my[l staro|ytnego przysBowia: i a  po chmurach sBoDce. d  w znaczeniu prowinc: przykro, smutno. t Z pie[ni gminnej. [przypis autorski] adam mi ie i z iady, cz[ IV 6 p e i Prosta pie[D! o! w romansach znajiesz lepszych wiele! Ksi|ka, MiBo[, Poeta, z [ i c , i c i i z za y Poezja Ksi|e, a znasz ty |ywot Heloisyu ? Znasz ogieD i Bzy Werterav ? [ i a Tylem wytrwaB, tyle wycierpiaBem, Chyba [mierci bole si ukoj; Je[lim pBochym obraziB zapaBem; T obraz krwi okupi mojw x . d y a z y i dz zy Co to ma znaczy?& szalony! czy mo|na? Odbierzcie mu |elazo, rozdejm3ciey pi[cie. Jeste[ ty chrze[c3anin? taka my[l bezbo|na! Znasz ty Ewangel3? p e i A znasz ty nieszcz[cie? c a z y Ale dobrze! nie trzeba chwyta si przed por, a zy a z a Skazwka na iewitej i trzy [wiecep gor! [ i a Tylem wytrwaB, tyle wycierpiaBem, Chyba [mierci bole si ukoj; Je[lim pBochym obraziB zapaBem, T obraz krwi okupi moj. Za co[ dla mnie tyle ulubiona? Za com z twoim spotkaB si wejrzeniem? Jednm wybraB z tylu iewczt grona, I ta cuym przykuta pier[cieniem! Ach, je[li ty Getego znasz w oryginale, Gdyby przy tym jej gBosek i dzwik fortepianu! Ale c|? ty o boskiej tylko my[lisz chwale, Oddany twego tylko powinno[ciom stanu. z z ca c i  u y izy  choi o poczytny wwczas romans J. J. Rousseau a iza. v i i zy a  powie[ J. W. Goethego i i ia d a przedstawiaBa nieszcz[liw miBo[ bohatera, zakoDczon samobjstwem. w Z Getego. [przypis autorski] x Wzmianka nie[cisBa; jest to swobodny przekBad wiersza nie Goethego, lecz K. E. Heitzensteina, a tylko na temat poddany przez utwr Goethego: i a ( a a). Pie[D ta byBa baro rozpowszechniona w Niemczech. y zd ci  rozewrzyjcie, roztwrzcie. p zy [ i c  wedBug wyobra|eD ludowych trzy [wiatBa miaBy wBasno[ przycigania zjaw duchowych.  Te trzy [wiatBa bd gasn po kolei same przez si co goina (w. 709, 1126, wskazwka po w. 1281), zamykajc trzy stopnie wyznaD Gustawa. Tajemnicze ich ga[nicie ma podkre[la nadprzyroony charakter zjawiska Pustelnika. WedBug wskazwki inscenizacyjnej przed tekstem, pal si dwie [wiece na stole i lampka przed obrazem, a zatem trzy [wiatBa. adam mi ie i z iady, cz[ IV 7 Wszak|e lubisz ksi|ki [wieckie?& Ach, te to, ksi|ki zbjeckie! ci a i MBodo[ci mojej niebo i tortury! One zwichnBy osad mych skrzydeB I wyBamaBy do gry, {e ju| nie mogBem na dB skrci lotu. Marzenie, {ycie snem Kochanek przez sen tylko wiianych mamideB; Nie cierpic rzeczy ziemskich nudnego obrotu, Garcy istotami powszedniej natury, SzukaBem, ach! szukaBem tej boskiej kochanki, Ktrej na podsBonecznym nie bywaBo [wiecie, Ktr tylko na falach wyobraznej pianki WydBo tchnienie zapaBu, A |a w swoje wBasne przystroiBa kwiecie. Lecz gdy w czasach tych zimnych nie ma ideaBu, Przez terazniejszo[ w zBote odleciaBem wieki, BujaBem po zmy[lonym od poetw niebie, Gonic i bBc, w bBdach nieznu|ony goniec; Wreszcie, na pr|no zbiegBszy kraj daleki, Spadam i ju| si rzucam w brudne uciech rzeki: Nim rzuc si, raz jeszcze spojrz koBo siebie! I znalazBem j na koniec! ZnalazBem j blisko siebie, ZnalazBem j!& a|ebym utraciB na wieki! Choroba, iecko, i dz Kochanek romantyczny, Poielam twoj bole[, nieszcz[liwy bracie! Szaleniec, SzaleDstwo Lecz mo|e jest naieja? s r|ne sposoby& SBuchaj, czy ju| od dawna do[wiadczasz choroby? p e i Choroby? i dz Czy ju| dawno pBaczesz po twej stracie? p e i Jak dawno? daBem sBowo, powieie nie mog; Kto inny powie tobie. Mam ja towarzysza, Zaw|dy z nim razem odbywamy drog! da i Ach, tu tak ciepBo, wygodna zacisza; A na podwrzu wicher, gromy, burza sroga! Mj towarzysz zapewne biedny dr|y u proga! Gdy nas razem wyroki nielito[ne p, Dobry Ksi|e, i jego przyjm3 na gospod. i dz Nigdy nie zamykaBem drzwi moich przed n. p e i Ale stj, stj, mj bracie, ja sam go przywiod. dc i adam mi ie i z iady, cz[ IV 8 dzie i Cha cha cha! tato, co si jemu ieje? Biega i gada ani to, ni owo. Jakie iwaczne ubiory! i dz ieci, bie ten pBakaB, kto si z pBaczu [mieje! Zmiech Nie [miejcie si! to czBowiek baro biedny, chory. Rozum, Serce dzie i Chory? a on tak biega, wyglda tak zdrowo! i dz Zdrw na twarzy, lecz w sercu gBbokie ma rany. p e i ci c a d i y Chodz, bracie, chodz tu!& i dz d i ci On ma rozum pomieszany. Ro[liny p e i d d y Chodz, bracie, nie lkaj si dobrego ksi|yny. dzie i Tato! ach, patrzaj, co on w rku niesie: Jak zbjca z wielk gaBzi jedliny. p e i d i a, az c a Pustelnik przyjaciela znajie chyba w lesie! Mo|e ci ziwia jego posta? i dz Czyja? p e i Mojego przyjaciela. i dz Jako? tego k3a? p e i Niezgrabny, jak mwiBem, wychowany w lesie. Przywitaj si! d i a dzie i Co robisz? co robisz? ach, zbjca! Pjdz|e precz, rozbjniku, nie zab3 nam ojca! Samobjstwo p e i O, prawda, moje iatki, jest to wielki zbjca! Ale on tylko sam siebie rozb3a! adam mi ie i z iady, cz[ IV 9 i dz Upamitaj si, bracie; do czego ta jodBa? p e i JodBa? a, Ksi uczony! o gBowo ty, gBowo! Przypatrz si lepiej, poznaj gaBz cyprysow; To pamitki rozstania, mego losu godBa. i z i i Drzewo Wez ksig, i odczytaj ieje zeszBych wiekw: Dwie byBy po[wicone krzewiny u Grekw. Kto kochaB, od swej lubej ukochany wzajem, BBogie wBosy mirtowym przyozdabiaB majem. a zi PrzyjazD, Samotnik Jej rk uBamana gaBz cyprysowa Zawsze mi przypomina ostatnie  bdz zdrowa! PrzyjBem j, schowaBem, dotd wiernie sBu|y! NieczuBa, lepsza od tych niby czuBych lui. Jej pBacz mj nie roz[miesza i skarga nie nui; Jedna mi pozostaBa, z przyjaciB tak wielu! Wszystkie tajniki serca mojego posiada; Je[li chcesz o mnie wieie, pytaj, przyjacielu, Zostawi was sam na sam, niech reszt wygada. d a zi Powie, jak dawno pBacz lubej straty. Dawno to by musiaBo! przed dawnymi laty! Pamitam, kiedy cyprys przyjBem z jej rki ByB to listeczek taki, ot taki maleDki; ZaniosBem, posaiBem na piasku, daleko& I gorc Bez moich polewaBem rzek. Patrz, jaka z li[cia gaBzka urosBa, Jaka gsta i wyniosBa! Kiedy mi bole[ ostatnia dotBoczy, Nie chcc na zagniewane poglda niebiosa, OkryBem mj grobowiec cieniem tych warkoczy. z a d y [ i c Kochanek romantyczny, Ach, taki wBa[nie byB kolor jej wBosa Cierpienie, CiaBo, Jak te cyprysu gaBzki! Chcesz? poka|. Cierpienie, Zmier z a i ci i d i i Nie mog odpi tej zawizki. c az z i zy i i i MiBo[ romantyczna Zawizka mikka& z warkocza iewicy& Lecz skorom tylko poBo|yB na Bonie, OpasaBa mi wkoBo na ksztaBt wBosiennicy; Pier[ przejada& w ciaBo tonie!& Tonie, tonie, i wkrtce przetnie mi oddechy! Wiele cierpi! ach! bo te| wielkie moje grzechy! Ksi i dz Uspokj si, uspokj! Przyjm sBowo pociechy! Ach, tak okropne bole, moje ieci, za i a i i a  aluzja do [mierci samobjczej Pustelnika. adam mi ie i z iady, cz[ IV 10 Za twe na ziemi jakie|kolwiek grzechy Przyjmie w rachunku Bg na tamtym [wiecie! p e i Grzechy? i prosz, jakie| moje grzechy? Czyli| niewinna miBo[ wiecznej godna mki? Ten sam Bg stworzyB miBo[, ktry stworzyB wiki. On dusze obie BaDcuchem uroku PowizaB na wieki z sob! Wprzd, nim je wyjB ze [wiatBo[ci stoku, Nim je stworzyB i okryB cielesn |aBob, Wprzdy je powizaB z sob! Teraz, kiedy zBych lui odBcza nas rka, Rozciga si ten BaDcuch, ale si nie spka! Czucia nasze ielcej ulegBe przeszkoie, Chocia| nigdy nie mog napotka si z bliska, Przecie| zaw|dy po jednym biegaj obwoie, AaDcuchem od jednego skre[lone ogniska. Rozstanie i dz Je|eli Pan Bg zBczyB, luie nie rozBcz! Mo|e si troski wasze pomy[lnie zakoDcz. p e i Dusza Chyba tam! gdy nad podBym wzb3emy si ciaBem, ZBczy si znowu jedno[, dusza z dusz zleje; Bo tutaj wszelkie dla nas umarBy naieje, Tutaj ja si z m lub na wieki rozstaBem! a zi Noc Obraz tego rozstania dotd w my[li stoi. Pamitam, [rd jesieni& przy wieczornym chBoie; Jutro miaBem wyjecha& bB po ogroie! W rozmy[laniu, w modlitwach szukaBem tej zbroi, Ktr bym oiaB serce, mikkie z przyroenia, I wytrzymaB ostatni pocisk jej spojrzenia! BBiBem po zaro[lach, gie mnie oczy nios. Noc byBa najpikniejsza! Pamitam i[ jeszcze: Deszcz Na kilka goin pierwej wylaBy si deszcze, CaBa ziemia kroplist poByskaBa ros. Doliny mgBa oiewa jakby morze [niegu, Z tej strony chmura gruba napaBa lawy, A z tamtej strony ksi|yc przezieraB bladawy, Gwiazda Gwiazdy ton w bBkicie po nocnym obiegu. Spojrz& jak raz nade mn [wieci gwiazdka wschodnia; O, znam j odtd dobrze, witamy si co dnia! Spojrz na dB& na szpaler& patrz, tam przy altanie, UjrzaBem j niespoianie! Sukni miy ciemnymi bielejca drzewy StaBa w miejscu, grobowej podobna kolumnie; Potem biegBa, jak lekkie zefiru powiewy, a y  tutaj: masy ciemno[ci. iazd a c d ia  jest ona niejako przewodniczk miBosnej opowie[ci Gustawa; choi o Wenus, ktra widoczna bywa najlepiej tu| przed wschodem sBoDca (i dlatego nazywana byBa Jutrzenk), ale te| tu| po zachoie sBoDca, w przeciwnej, zachodniej cz[ci nieba (i z tego powodu nazywano j te| Gwiazd Zachodni, gr. Hespero); przez romantycznego kochanka planeta Wenus zostaje uto|samiona z bogini miBo[ci w mit. rzym., od ktrej bierze ona sw nazw. adam mi ie i z iady, cz[ IV 11 Oczy zwrcone w ziemi& nie spojrzaBa ku mnie! A lica jej baro blade. Nachylam si, zajrz z boku, I dojrzaBem Bezk w oku; Jutro, rzekBem, jutro jad! Pami, Wspomnienia  Bdz zdrw!  odpowie z cicha: ledwie posByszaBem,  Zapomn3! & Ja zapomn? o! rozkaza snadnot ! Rozka|, luba, twym cieniom, niechaj wraz przepadn I niech zapomn biega za twym ciaBem!& Rozkaza snadno! Zapomn3< [ i a PrzestaD pBaka, przestaD szlocha Idzmy ka|dy w swoj drog, Ja ci wiecznie bd& y a [ i a i wspomina, i a [ i a Ale twoj by nie mog! Wspomina tylko?& jutro, jutro jad! Chwytam za rczki i na piersi kBad. [ i a Najpikniejsza, jak anioBek raju, Najpikniejsza ze wszystkich iewica, Wzrok niebieski, jako sBoDce w maju, Odstrzelone od modrych wd lica. PocaBunek PocaBunek jej, ach, nektar boski! Jako pBomieD chwyta si z pBomieniem, Jak dwch lutni zlewaj si gBoski Harmon3nym o|enione brzmieniem. Serce z sercem zbiega, zlatuje si, [ciska, Lica, usta Bcz si, dr|, pal, Dusza wionie w dusz& niebo, ziemia pryska Roztopion dokoBa nas falu v ! Ksi Ksi|e! o nie! ty tego nie czujesz obrazu! Ty cukrowych ust lubej nie tknBe[ ni razu! Niech luie [wieccy bluzni, szalej mBokosy, Serce twe skamieniaBo na natury gBosy. O luba, zginBem w niebie, Kiedym raz pierwszy pocaBowaB ciebie! [ i a PocaBunek jej, ach, nektar boski! Jako pBomieD chwyta si z pBomieniem, Jak dwch lutni zlewaj si gBoski Harmon3nym o|enione brzmieniem. c y a i ci i c c ca a i ci ci a Strach i dz t ad  Batwo. u Szyllera [przypis autorski] v Jest to przekBad wiersza F. Schillera. adam mi ie i z iady, cz[ IV 12 Czeg| boisz si sobie rwnego czBowieka? p e i Przed nieszcz[liwym, ach, wszystko ucieka, Jakby przed straszydBem z piekBa! Ach, tak! i ona przede mn uciekBa!  & Bdz zdrw! & i w dBugiej ulicy Niknie na ksztaBt bByskawicy. d i ci I czeg| ona przede mn uciekBa? Czylim j [miaBym przeraziB wejrzeniem? Czyli sBwkiem lub skinieniem? Musz przypomnie! zy i a Tak si w gBowie krci!& Nie! nie! ja wszystko wi jak na dBoni, Nie zgubiBem |adnego wyrazu z pamici; Dwa tylko sBowa powieiaBem do niej. z a Ksi|e, dwa tylko sBowa!  Jutro! bdz zdrowa!  Bdz zdrw!&  GaBzk odrywa, podaje& :  Oto jest, rzekBa: co nam tu a zi i az zostaje! Bdz zdrw!  i w dBugiej ulicyw Niknie na ksztaBt bByskawicy! Kondycja luka, Ksi, i dz Zmier, Bg, Przem3anie MBoieDcze, ja gBboko czuj, co ci boli! Lecz sBuchaj, s tysice biedniejszych od ciebie. Ja sam ju| nie na jednym pBakaBem pogrzebie. Po ojcu i po matce ju| mwi pacierze, Kobieta, MaB|eDstwo, {ona Dwoje maBych iateczek anioBkami w niebie; Ach, i moja wsplniczka szcz[cia i niedoli, MaB|onka moja, ktr kochaBem tak szczerze!& Ale c| robi? Pan Bg daje, Pan Bg bierze! Niechaj si ieje wedBug Jego [witej woli! p e i c {ona? i dz Ach, to wspomnienie serce mi rozdarBo! p e i Jak to? gie si obrc, wszyscy pBacz |ony! Lecz ja nie winien, twojej nie wiiaBem |ony! z a i SBuchaj! przyjm3 pociech, maB|onku strapiony, Zmier {ona twoja przed [mierci ju| byBa umarB! w ica  tu: aleja parkowa. adam mi ie i z iady, cz[ IV 13 i dz Jak to? p e i c i Gdy na iewczyn zawoBaj: |ono! Ju| j |ywcem pogrzebiono! Wyrzeka si przyjaciB, ojca, matki, brata, Nawet& sBowem, caBego wyrzeka si [wiata, Skoro stanBa na cuym progu! i dz Chocia| wyznania twoje mgBa |alu pokrywa, Wszak|e ta, ktrej pBaczesz, jest podobno |ywa? p e i z i i {ywa? wBa[nie jest za co poikowa Bogu! {ywa? jako? nie wierzysz! c| si tobie zdaje? Poprzysign, uklkn, palce na krzy| zBo|, Ona umarBa i o|y nie mo|e!& a zi z a Ale| bo r|ne s [mierci roaje: Jedna [mier jest pospolita. Zmierci t starzec, kobieta, ieci, m|, sBowem, tysice Lui umiera co chwila; I tak [mierci Maryla, Ktr wiiaBem na Bce. [ i a Tam u Niemnowej odnogi, Tam u zielonej rozBogi, Jaki to sterczy kurhanek? Spodem uwieDczon jak w wianek, W maliny, ciernie i gBogi& z a [ i a Ach, i to jest widok srogi, Kiedy pikno[ w |ycia kwiecie, Ledwie wschoca na [wiecie, {egna si musi z lubym jeszcze [wiatem! Patrz, patrz, blada na po[cieli, Jak na obBoczkach mglisty poranek! Z pBaczem dokoBa stanli: I smutny ksi u B|ka, I smutniejsza czeladka, I smutniejsza od niej dru|ka, I smutniejsza od nich matka, I najsmutniejszy kochanek. Patrz, uchoi z lica krasa, Wzrok zapada i zagasa, Ale jeszcze, jeszcze [wieci; Usta, gie si r|a kwieci, Widn, gubi blask szkarBatu. I jak z piwon3i kwiatu adam mi ie i z iady, cz[ IV 14 Wycity wski listeczek, Taka sino[ jej usteczek. PodniosBa gBow nad B|ko, RzuciBa na nas oczyma: GBowa opada na B|ko, W twarzyczce blado[ opBatka. Rce stygn, a serduszko B3e z cicha, b3e z rzadka, Ju| stanBo, ju| jej ni ma; Oko Oko to, niegdy[ podobne sBonku& Czy wiisz, Ksi|e, pier[cienie? Smutna pamitka zostaBa! Jak w pier[cionku Brylant paBa, Takie ja[niaBy w oczach pBomienie. Lecz iskra duszy ju| si nie pali! BByszcz one jak reni sprchniaBej [wiateBka, Jak na gaBzkach wody pereBka, Kiedy j wicher skrysztali. PodniosBa gBow nad B|ko, RzuciBa na nas oczyma, GBowa opada na B|ko, W twarzyczce blado[ opBatka, Rce stygn, a serduszko B3e z cicha, b3e z rzadka. Ju| stanBo& ju| jej ni ma! dzie i UmarBa! ach, jaka szkoda! SBuchajc pBakaBem szczerze. Czy to znajoma twoja, czy siostrzyczka mBoda? Ale nie pBacz, niechaj jej wieczny pokj [wieci, Biemy za ni co ieD mwili pacierze. p e i To jedna [mier, moje ieci; MiBo[ niespeBniona Ale jest straszniejsza druga, Bo nie umarza od razu, Powolna, bolesna, dBuga: Zmier ta dwie spoBem osoby ugoi, Lecz moje tylko zab3a naieje, Drugiej bynajmniej nie szkoi. Ona |yje, ona choi, Kilka drobnych Bez wyleje, Potem w niej czucie rawieje, I zostaBa na ksztaBt gBazu. Ach, dwie osoby uderza od razu! Lecz moje tylko zabiBa naieje, A jej bynajmniej nie szkoi! Kwitnie |yciem, kwitnie zdrowiem. Tak [mierci umarBa& kto? o nie& nie powiem! Gotycyzm, Trup, Upir Nieprawda|, ieci? straszniejsza daleko, Gdy trup z rozwart, ot tak, powiek. i ci ci a Jednak umarBa!& Kiedy pBacz, rce Bami, Zbiegli si luie dokoBa, adam mi ie i z iady, cz[ IV 15 Wycigaj dBugie szyje, Jeden mwi, |e ja kBami, Drugi potrca i woBa:  Patrz, szaleDcze, ona |yje! d i a Nie wierz, choby ci szyderce Po tysic razy mwili: SBuchaj, co mwi to serce: Nie masz, nie masz Maryli! a zi Jeszcze roaj [mierci trzeci: Grzech, Samobjstwo Zmier wiecznax , jak Pismo mwi. Biada, biada czBowiekowi, Ktrego ta [mier zabierze! T [mierci mo|e ja umry , ieci; Ci|kie, ci|kie moje grzechy! Kondycja luka, Ksi, i dz Sd Ostateczny, Praca Przeciwko [wiatu i przeciwko sobie Ci|sze twoje, ni|eli przeciw Bogu, grzechy. CzBowiek nie jest stworzony na Bzy i u[miechy, Ale dla dobra bliznich swoich, lui. Vanitas Jakkolwiek w twardej Bg do[wiadcza prbie, Zapomn3 o swym proszku, zwa| na ogrom [wiata. Ta my[l wielka pomniejsze zapaBy przystui. SBuga bo|y pracuje do pznego lata, Gnu[nik tylko zawczasu zamyka si w grobiep , Nim go Pan trb straszliw przebui. p e i z i i y Ksi|e! a to s czary? sztuka niepojta! a i Musi posiada czaroiejskie sztuki, Albo te| nas podsBuchaB i wszystko pamita. d i a Wszak ja od niej sByszaBem te| same nauki! CaBa rzecz sBowo w sBowo jak z ust jej wyjta, Przy owym po|egnaniu, owego wieczora. z i i MiBo[ tragiczna, Nauka WBa[nie, wBa[nie to byBa do kazania pora! SByszaBem od niej sBwek piknobrzmicych wiele:  Ojczyzna i nauki, sBawa, przyjaciele! Lecz teraz groch ten caBkiem od [ciany odpada, Ja sobie spokojnie drzemi. MBodo[, Kondycja luka, Kiedy[ duch mj przy wieszczym zapalaB si rymie, Los Kiedy[ buiB mi ze snu tryumf Milcyjada. [ i a x [ i  i cz a  potpienie. y [ i ci a   wedBug odtwarzanych tu wierzeD, duch bBcy nie wieiaB, jaki naD padnie ostateczny wyrok losu. p za cza za y a i i  popeBnia samobjstwo. adam mi ie i z iady, cz[ IV 16 MBodo[ci, ty nad poziomy Wylatuj, a okiem sBoDca Luko[ci caBe ogromy Przenikn3 z koDca do koDca! Ju| tchnienie jej rozwiaBo te ksztaBty olbrzymie! ZostaB si lekki cienik, mara blada, Drobniuchne zdzbBa odBamki, Ktre lada motyl spasa, Ktre by ona mogBa wcign z odetchnieniem; A ona chce budowa na tym proszku zamki! Zrobiwszy mnie komarem, chce zmieni w Atlasa Dzwigajcego nieba kamiennym ramieniem. Na pr|no! jedna tylko iskra jest w czBowieku, Raz tylko w mBodocianym zapala si wieku. Czasem j oddech Minerwy roznieci, Wtenczas nad ciemne plemiona Powstaje mdrzec, i gwiazda Platona W dBugie wieki wiekw [wieci. Iskr t je[li duma roz|arzy w pochodnie, Wtenczas zagrzmi bohater, pnie si do szkarBatut Przez wielkie cnoty i przez wiksze zbrodnie, I z pastuszego k3a robi berBo [wiatu Albo skinieniem oka stare trony wali. a zi , z a Czasem t iskr oko niebianki zapali, Wtenczas trawi si w sobie, [wieci sama sobie Jako lampa w rzymskim grobie. Ksi, MiBo[, Nauka, i dz Cnota, Za[wiaty O nieszcz[liwy zapaleDcze mBody! W |alach, ktre tak mocno zraniona pier[ jka, {e nie jeste[ zbrodniarzem, odkrywam dowody; I |e pikno[, za ktr twj si rozum bBka, Nie z samej tylko powabna urody. Jak z zapaBem kochaBe[, tak na[laduj godnie My[lenia i uczucia niebieskiej istoty. Zbrodniarz j kochajcy wrciBby do cnoty, A ty niby cnotliwy, puszczasz si na zbrodnie! Jakakolwiek przeszkoda tutaj was rozdwoi: Id ku sobie gwiazdy, cho je mgBy zaciemi, MgBa zniknie, gwiazda z gwiazd na wieki si spoi, AaDcuchy tu wi|ce prysn razem z ziemi, A tam nad ziemi znowu poznaj si swoi, I namitno[, cho zbytni, Pan Bg wam przebaczy. Kochanek romantyczny, p e i SzaleDstwo, Zdrada Jako? ty wiesz o wszystkim? co to wszystko znaczy? da i a d [ci z i z ca d ca [w. 494 7]  czterowiersz wyjty z dy d d [ci, ktra z po- wodw cenzuralnych nie zostaBa ogBoszona w tomiku zy z r. 1882. Atlas  posta z mit. gr., tytan skazany przez Zeusa na dzwiganie sklepienia nieba w pBn zach. Ayce. Minerwa  w mit. rzym. bogini mdro[ci (oraz wojny i pokoju); odpowiednik greckiej Ateny, crki Zeusa, zroonej z jego gBowy. t d z a a  tj. do wBay, szata szkarBatna (purpurowa) byBa symbolem wBadcw. adam mi ie i z iady, cz[ IV 17 Jej serce rwnie [wite, jak powabne lice! AaDcuch, ktry tu wi|e, nad ziemi opadnie! Ty wiesz o wszystkim, ty nas podsBuchaBe[ zdradnie, WyBuiBe[ tajemnic Ukrywan w sercu na dnie, O ktrej przyjaciele nie wie najszczersi. Bo jedn rk na cyprysu drzewie, A drug kBadc na piersi, Zaprzysigli[my milcze, i nikt o tym nie wie. Kochanek romantyczny, Ale tak, przypominam& tak, jednego razu, Portret, PrzyjazD Kiedy przez czaroiejski pla wynalazek Odkraione jej wiki przeniosBem w obrazek, PrzyjacioBom okaza chciaBem cud obrazu. Lecz to, co mnie unosi, ich nawet nie ruszy, CzuBo[ dla nich zabaw, ktra nam potrzeb; Nie maj oka duszy, nie przejrz do duszy! Zimnym cyrklem chc mierzy pikno[ci zalety! Jak wilk lub jak astronom patrzaj na niebo. Inny jest wzrok pasterza, kochanka, poety. Ach! ja tak j na martwym ubstwiam obrazku, {e nie [miem licem skazi jej bezbronnych ustek, I gdy dobranoc daj przy ksi|yca blasku Albo je[li w pokoju lampa jeszcze pBonie, Nie [miem rozkry mych piersi, z szyi odpi chustek, Nim jej liskiem cyprysu oczu nie zasBoni. A moi przyjaciele!& |aBuj po[piechu!& Jeden, gdy ubstwienie w oku moim czyta, Ledwie zgryzion warg nie upu[ciB [miechu, I rzekB ziewajc:  At sobie kobieta! Staro[ Drugi przydaB:  Jeste[ iecko! & Ach, ten to starzec z swoim przekltym rozumem Pewnie wydaB nas zdraiecko! c az z i zy i za i OpowieiaB na rynku, przed iemi, przed tBumem; A kto[ z tych iatek, albo z gawiei, PrzyszedB i ksiu wyznaB na spowiei& z a i zy a i Mo|e[ ty mnie podstpnie badaB na spowiei? i dz I na c| nam te zdrady, spowiedz i podstpy? Chocia| si iwnym kBbkiem twoja |aBo[ gmatwa, Lecz czyj wzrok na bieg czucia nie jest caBkiem tpy. Temu do wywikBania tajemnica Batwa. p e i Sen, Kochanek Prawda! lecz to s lukiej wBasno[ci narowyu , romantyczny, MiBo[ {e, co ieD caBy w sercu tkwi bole[nie, romantyczna, Tajemnica, Na noc przechoi do gBowy: Matka Boska, Pobo|no[, Wtenczas czBowiek sam nie wie, co rozplecie we [nie. MiBo[ platoniczna Dawno, dawno!& raz miaBem przypadek ten samy. u i a [ci a y  wBa[ciwo[ci (lub: wady) natury lukiej. adam mi ie i z iady, cz[ IV 18 Po pierwszym z ni wieniu wrciwszy do domu PoszedBem spa, ni sBwka nie mwic nikomu. Nazajutrz, gdy ieD dobry przyniosBem dla mamy:  Co to jest, mwi do mnie, |e[ taki pobo|ny? Modlisz si przez noc caB, wzdychasz nieustannie I litan3 mwisz o Naj[witszej Panniev  . ZrozumiaBem i na noc zamknBem podwoje, Ale teraz nie mog by rwnie ostro|ny. Nie mam domu; gie przyjd, tam posBanie moje, Burza A czsto przez sen gadam& w my[lach jak na fali! Ustawna burza, zawieja, BBy[nie i zmierzchnie, Mnstwo si zarysw skleja, W jakie[ tworzydBo ocaliw , I znowu pierzchnie. Jeden tylko obrazek na zawsze wyryty, Czy rzucam si na piasek i patrz w gBb ziemn, BByszczy jak ksi|yc w woie odbity: Nie mog dosta, lecz bByszczy przede mn; Czyli wzrokiem od ziemi strzel na bBkity, Za moim wzrokiem dokoBa PBynie i posta anioBa A| na grne nieba szczyty. Ptak, Oko, Wzrok Potem jak orlik na |aglach pierza a z c  Stanie w chmurze i z wysoka, Nim sam upadnie na zwierza, Ju| go zabiB strzaB oka; Nie wzrusza si i z lekka w jednym miejscu chwieje, Jakby uplatany w sidBo Albo do nieba przybity za skrzydBo: Tak wBa[nie ona nade mn ja[nieje! [ i a Czyli sBoDce [wiatu pBonie, Czy noc wciga szat ciemn; Jej wygldam, za ni goni, Zawsze przy mnie, lecz nie ze mn! Ot|, gdy ona stanie przed mymi oczyma, A sam jestem na polu albo w gajw cieniu, Na pr|no ka| milcze, jzyk nie dotrzyma, Przemwi do niej sBwko, nazw po imieniu, A zBy czBowiek podsBucha. Tak wBa[nie i[ rano Zdradliwie mi podsBuchano. Ranek byB& wraz opisz. Pamitam i[ jeszcze, Na kilka goin pierwej wylaBy si deszcze, W dolinach tuman na ksztaBt prszcego [niegu, A na Bkach zaranna poByska si rosa, Gwiazdy w bBkit tonBy po nocnym obiegu: Jedna tylko nade mn [wieci gwiazdka wschodnia. v i a i z a [ i z a i  Matka sByszaBa z ust [picego imi ukochanej: Maria, i zrozumiaBa je inaczej. w a i [ zyd ca i  scali si w jaki[ twr, utworzy jak[ posta. adam mi ie i z iady, cz[ IV 19 Ktr wtenczas wiiaBem, ktr wi co dnia. Tam przy altanie z a i cha! cha! pobiegBem z ukosa& To nie o tym poranku! ha! szaB romansowy! Przeklty zawrocie gBowy!& a zi zy i a ByB ranek; kiedy dumam, narzekam i jcz, Deszcz laB jak z wiadra, tgi wicher dmuchaB, UtuliBem gBow w krzaczek& z a d y [ i c Ten ladaco mi podsBuchaB& Lecz nie wiem, czy tylko jki, Czy nawet imi podsBuchaB; Bo baro blisko byB krzaczek. Serce, Zwierzta, OgieD, i dz MiBo[ O biedny, biedny mBoieDcze! Co mwisz? kto ci podsBuchaB? p e i a i Kto? oto pewny robaczek maleDki, Ktry peBzaB tu| przy gBowie, ZwitojaDski to robaczek. Ach, jakie lukie stworzenie! PrzypeBznB do mnie i powie (Zapewne mi chciaB pocieszy):  Biedny czBowieku, po co to jczenie? Ej, dosy rozpacz grzeszy! Kto temu winien, |e pikna iewczyna, {e[ czuBy? nie twoja wina. Patrz, mwiB dalej robaczek, Na iskr, co ze mnie strzela I caBy obja[nia krzaczek. Zrazu szukaBem w niej chluby, Teraz wi, |e bie przyczyn mej zguby I zbawi nieprzyjaciela. Ilu| to braci moich zBe jaszczurki spasByx ! KlBem wic ozdob wBasn, Ktra na mnie [mier sprowaa, Chc, |eby te iskry zgasBy; Ale c| robi? nie moja w tym wBaa, I pki |yj, te iskry nie zgasn . a zi , az c a c Tak, pki |yj, te iskry nie zgasn! dzie i Cud, iecko, Modlitwa A posBuchajcie& a jaki cud, jaki! Tato, sByszaBe[ o cuie? i dc i, [ci a c a i a i x a y  zjadBy. adam mi ie i z iady, cz[ IV 20 Czy mo|na, |eby robaki RozmawiaBy tak jak luie? p e i Czemu| nie? chodz tu, malcze, pod kantorek, Nachyl si i przyB| uszko; Tu biedna duszka prosi o troje pacioreky . Aha, sByszysz, jak koBata? dzie o Tak tak, tak tak, tata, tata. A dalibg|e koBata, Jak zegarek pod poduszk. Co to jest? tata, tek, ta tek! p e i Duch, Skpiec, Wierzenia MaBy robaczek, koBatek, A niegdy[ wielki lichwiarz! d a a Czego |dasz duszko? da  Prosz o troje paciorek . A tu[ mi, panie sknero! znaBem si z tym iadem, ByB moim bliskim ssiadem; Zakopawszy si do zBota, Zawaliwszy chat drgiem, Nie dbaB, |e w progu jczy wdowa i sierota, Nikogo nie obdarzyB chlebem ni szelgiem. Za |ycia dusza jego przy pieniy worku Le|aBa na dnie w kantorku. Za to i teraz po [mierci, Nim sBuszn kar odbierze w piekle, SByszycie, jak gryzie w[ciekle, Jak [widruje i jak wierci. Przecie|, je[li Baska czyja, Mwcie trzy Zdrowa[ Maryja. i c i z z a dy p e i c az c i i za y A co, sByszaBe[ pisk zBego ducha? i dz Przebg, co si tobie plecie? da i Nic nie ma, wszie noc gBucha! p e i Nadstaw tylko lepiej ucha. d i cicia Chodz tu, chodz tu, moje ieci! Czy sByszaBe[? y aci  trzy pacierze. adam mi ie i z iady, cz[ IV 21 dzie i Prawda, tato, Co[ tam gada. p e i C| ty na to? i dz Pjdzcie spa, ieci, co si wam marzy, Nic ani sza[nie, cicho wokoBo. p e i d i ci z [ i c Nie iw, gBosu natury nie dosBysz starzy! i dz Mj bracie, wez wody w dBonie I zmyj troch twoje czoBo, Mo|e ten zapaB gwaBtowny ochBonie. p e i i z i y , y cza z a zaczy a i, i d z iac i zcza d i a zy i z y a i i Czas Oto iesita wyb3a i I kur pierwsze daje hasBo; Czas ucieka, |ycie m3a i ca d a a i a[ i I pierwsze [wiatBo zagasBo. Jeszcze, jeszcze dwie goiny, zaczy a d  Jak mnie zimno! Ksi y cza a zy z i i y i c a [ i c Wiatr zimny [wiszcze przez szczeliny: Jak tu zimno! i i d i ca Gie| jestem? i dz W przyjaciela domu. p e i zy i Pewnie ci nastraszyBem o niezwykBej porze, Do nieznanego miejsca, w iwacznym ubiorze? MusiaBem wiele gada? ach, nie mw nikomu! BBenie, MiBo[, MiBo[ Jestem biedny podr|ny, z dalekich stron jad. romantyczna, Kochanek da i i zy i romantyczny, {ycie jako W mBodo[ci jeszcze, na [rodku go[ciDca, wdrwka NapadB, odarB mi caBkiem z [ i c adam mi ie i z iady, cz[ IV 22 skrzydlaty zBoczyDca. Nie mam sukien; co znajd, to na siebie kBad. y a i[ci i za y a ia z a Ach, odarB mi, odebraB wszystkie skarby [wiata; ZostaBa przy mnie jedna niewinno[ci szata! i dz y ci a za a [ i c, d i a Uspokj si, dla Boga! d i ci Kto to zgasiB [wiec? Cud, Ksi, Natura, p e i Rozum, Tajemnica Ka|dy cud chcesz tBumaczy; biegaj do rozumu& Lecz natura, jak czBowiek, ma swe tajemnice, Ktre nie tylko chowa przed oczyma tBumu, z za a Ale |adnemu ksiu i mdrcom nie wyzna! Dom, Ksi, Ojciec, i dz Nauczyciel, Syn, Syn i z za   marnotrawny, UczeD, Synu mj! Wspomnienia p e i z y i z i i y Synu! GBos ten jakby blaskiem gromu Rozum mj z mroczcego wydobywa cienia! a i Tak, poznaj, gie jestem, w czyim jestem domu. Tak, ty[ mj drugi ojciec, to moja ojczyznat p ! Poznaj luby domek! jak si wszystko zmienia! iatki urosBy, ciebie przyprsza siwizna! i dz i za y i z [ i c, a i Jak to? znasz mi? to on!& nie& tak& , nie, by nie mo|e! p e i Gustaw. i dz Gustaw! ty Gustaw! [ci a Gustaw! wielki Bo|e! UczeD mj! syn mj! a [ci a, a z c a z a Ojcze, jeszcze [ciska mog! Bo potem& wkrtce& zaraz pjd w kraj daleki! Ach, i ty biesz musiaB wybra si w t drog, U[ci[niemy si wtenczas, ale ju| na wieki! t p czyz a  tu w znaczeniu pierwotnym: ojcowizna. adam mi ie i z iady, cz[ IV 23 i dz Gustaw! skd? kdy[? przebg! tak dBuga wdrwka? Gie[ ty bywaB dotychczas, przyjacielu mBody? Nie wieie kdy[ zniknB, jakby[ wpadB do wody, Litery nie napisa, nie nakaza sBwka? Wszak to lat tyle& Gustaw! c| si z tob ieje? Ty niegdy[ w mojej szkole ozdoba mBoie|y, Na tobie najpikniejszem zakBadaB naieje; Czy mo|na tak si zgubi? w jakiej|e oie|y? a z i Ksi|ka Starcze! a gdy ja zaczn oskar|a nawzajem, Przeklina twe nauki, na sam widok zgrzyta? Ty mnie zabiBe[!  ty mnie nauczyBe[ czyta! W piknych ksigach i piknym przyroeniu czyta! Ty dla mnie ziemi piekBem zrobiBe[ z a i [ i c i rajem! c i i z z a d A to jest tylko ziemia! Sumienie i dz Co sBysz? o Chryste! Ja ciebie chciaBem zgubi? mam sumnienie czyste! KochaBem ci jak syna! a I dlatego wBa[nie Daruj ci! i dz Ach! o nic nie prosiBem Boga, Jak abym ci raz jeszcze na |yciu obaczyB! a [ci a U[ci[n3my si jeszcze a zy a [ i c nim druga zaga[nie. Pan Bg do twojej pro[by przychyli si raczyB. Lecz ju| pzno, a zy a z a a dBuga do przebycia droga! i dz Chociam mocno ciekawy sBysze twe przygody, Lecz teraz potrzebujesz spoczynku i wczasu. Jutro& Obowizek a ikuj, przyj nie mog gospody, Bo ju| mi na zapBat nie staje zapasu. adam mi ie i z iady, cz[ IV 24 i dz Jak to? a O! tak! przeklci, ktrzy nic nie pBac! Za wszystko trzeba pBaci: lub wzajemn prac, Albo wicznym uczuciem, datkiem jednej Bezki, Za ktr znowu Ojciec odpBaci niebieski. Ale ja, przebBiwszy te kraje pamitek, Gie tyle Bez zabiera ka|dy znany ktek, I reszt uczu, i Bzy wylaBem ostatnie, A nowych dBugw nie chc zaciga bezpBatnie. a zi Dom, Dwr, ieciDstwo, Niedawno odwieaBem dom nieboszczki matki, Matka, Ruiny Ledwie go pozna mogBem! ju| ledwie ostatki! Kdy spojrzysz,  rudera, pustka i zniszczenie! Z pBotw koBy, z posaek wyjto kamienie, ieiniec mech zarasta, pioBun, ostu zioBa, Jak na smtarzu w pBnoc, milczenie dokoBa! O, inny dawniej bywaB przyjazd mj w te bramy; Po krtkim oddaleniu gdym wracaB do mamy, Ju| mi dobre |yczenia spotkaBy z daleka, {yczliwa domu czeladz a| za miastem czeka, Na rynek siostry, bracia wybiegaj mali,  Gustaw! Gustaw! woBaj, pojazd zatrzymali: Lec nazad, go[ciDca wziwszy po pierogu; Mama z bBogosBawieDstwem czeka mi na progu, Wrzask wspBuczniw, przyjaciB, ledwo nie zagBuszy!& Teraz pustka, noc, cicho[, ani |ywej duszy! SBycha tylko psa haBas i co[ na ksztaBt stuku: Pies, Zmier Ach! ty| to, psie nasz wierny, nasz poczciwy Kruku! Str|u i niegdy[ caBej kochanku roiny, Z licznych sBug i przyjaciB ty[ zostaB jedyny! Cho gBodem przemorzony i skurczony laty, Pilnujesz wrt bez zamka i bez panw chaty. Kruku mj! pjdz tu, Kruku! Bie|y, staje, sBucha, Skacze na piersi, wyje i pada bez ducha!& ZBoiej UjrzaBem [wiatBo w oknach: wcho, c| si ieje? Z latarni, z siekierami pldruj zBoieje, Burzc do reszty [witej przeszBo[ci ostatki! W miejscu, gie staBo niegdy[ Bo|e mojej matki, ZBoiej rbaB podBog i odrywaB cegBy, ChwyciBem, zgniotBem,  oczy na Beb mu wybiegBy! Siadam na ziemi pBaczc; w przedporannym mroku SBuga Kto[ nasuwa si, k3em podpierajc kroku. Kobieta w reszcie stroju, schorzaBa, wybladBa, Bariej do czyscowego podobna wiiadBa; Gdy obaczy straszliw mar w pustym gmachu, {egnajc si i krzyczc sBania si z przestrachu. Nie bj si! Pan Bg z nami! kto[, moja kochana? Czego po domu pustym bBkasz si tak z rana?  Jestem biedna uboga, ze Bzami odpowie; W tym domu niegdy[ moi mieszkali panowie; Przem3anie Dobrzy panowie, niech im wieczny pokj [wieci! Ale Pan Bg nie szcz[ciB dla nich i dla ieci: Pomarli, dom ich pustk, upada i gn3e, adam mi ie i z iady, cz[ IV 25 O paniczu nie sBycha, pewnie ju| nie |yje . Krwi mnie serce zabiegBo, wsparBem si u proga& Vanitas Ach! wic wszystko minBo? i dz Prcz duszy i Boga! Wszystko minie na ziemi: szcz[cie i niedole. a ieciDstwo, Nauka, Ile| znowu pamitek w twoim domku, w szkole! SzkoBa, Zabawa Tum z iemi na ieiDcu przesypywaB piasek, Po gniazda ptasze w tamten biegali[my lasek, Kpiel byBa rzeczka u okien ciekca, Po bBoniach z studentami grali[my w zajca. Tam do gaju choiBem w wieczr lub przede dniem, By odwiei Homera, rozmwi si z Tassemt Albo oglda Jana zwycistwo pod Wiedniemt . Wnet zwoBywam spBuczniw, szykuj pod lasem; Tu krwawe z chmur pohaDskich [wiec si ksi|yce, Tam Niemcw potrwo|onych nastpuj roty; Ka| woe ukrci, w toku zBo|y groty, Wpadam, a za mn szabel polskich bByskawice! Przerzaaj si chmury, wrzask o gwiazdy b3e, Gradem lec turbany i obcite szyje, Janczarwt zgraja pierzchBa lub do piasku wbita, Zrban z koni jazd rozniosBy kopyta. A| pod waB trzebim drog!& ten wzgrek byB waBem. Tam ona wyszBa patrze na igraszk ieci, Tam, gdy j przy chorgwi Proroka ujrzaBem, Natychmiast umarB we mnie Goded i Jan Trzeci. Odtd wszystkich spraw moich, chci, my[li pani, Ach, odtd dla niej tylko, o niej, przez ni, za ni! MiBo[ romantyczna, Jej peBne dotd jeszcze wszystkie okolice: Wspomnienia Tu po raz pierwszy boskie obaczyBem lice, Tu mnie pierwszej rozmowy uczciBa wyrazem, Tutaj, na wzgrku, Russat t czytali[my razem; Altank jej pod tymi uwizaBem chBody, Z tych lasw przynosiBem kwiateczki, jagody, Z tych zdrojw, stojc przy mnie, wywabiaBa wdk Srebrnopirego karpia, pstrga z kra[n ctk; A i[!& acz i dz Azy PBacz; lecz niestety, bole[ przypomnienia Nas samych trawi, a nic wkoBo nas nie zmienia! t Tasso  choi o wBoskiego poet, Torquato Tasso (1544 1595), autora niezwykle popularnego w czasach romantyzmu poematu heroicznego z i a yz a (1575), ktrego gBwnym bohaterem byB wspomniany tu poni|ej Goffred; poemat opisuje walki chrze[c3an z muzuBmanami podczas pierwszej krucjaty. t a a z yci  choi o zwycistwo krla polskiego Jana III Sobieskiego nad wojskami tureckimi pod Wiedniem (tzw. wiktoria wiedeDska, 1683). t a cza zy  doborowe odiaBy piechoty tureckiej. t t a  mocno znieksztaBcone przez spolszczenie pisowni i fleksji nazwisko Jean-Jacquesa Rousseau (1712 1778), szwajcarskiego pisarza, filozofa i pedagoga, autora wspomnianej tu wcze[niej powie[ci epistolarnej a iza; swoj twrczo[ci wpisujc si w nurt sentymentalizmu oraz krytyk o[wieceniowego racjo- nalizmu i ateizmu, zapowiadaB epok romantyczn. adam mi ie i z iady, cz[ IV 26 a isiaj po latach tylu, po takiej przemianie, Na miejscach najszcz[liwszych, w najsmutniejszym stanie! Gdyby[ wziB martwy kamieD, z ktrym igra ieci, I gdyby[ z tym kamieniem obchoiB po [wiecie, A potem, do Ojczyzny wrciwszy z daleka, Ten sam kamieD, dla tego| samego czBowieka, Co nim kiedy[ jak iecko igraB przy piastunie, i[ dla starca zmarBego daB pod gBow w trunie; Gdyby z tego kamienia gorzka Bza nie ciekBa, Ksi|e, kamieD bez sdu rzu prosto do piekBa! i dz O! Bza ta nie jest gorzka, gdy w obecne troski Przypomnianego szcz[cia miesza nektar boski; CzuBo[ j u luko[ci wylewa oBtarza. Gorzk trucizn scz tylko Bzy zbrodniarza. a Ogrd, Ro[liny, SBuchaj, powiem co[ jeszcze& ByBem i w ogroie, Wspomnienia Pod t| por, w jesieni, przy wieczornym chBoie, Te| same cieniowane chmurami niebiosa, Ten|e bladawy ksi|yc i kroplista rosa, I tuman na ksztaBt z lekka prszcego [niegu; I gwiazdy ton w bBkit po nocnym obiegu, I ta| sama nade mn [wieci gwiazdka wschodnia, Ktr wtenczas wiiaBem, ktr wi co dnia; W tych|e miejscach to| samo uczucie paliBo. Wszystko byBo jak dawniej  tylko jej nie byBo! Podcho ku altance, jaki[ szmer u wni[cia, To ona?& Nie! to wietrzyk z|BkBe strzsaB li[cia. MiBo[, Przem3anie Altano! mego szcz[cia kolebko i grobie, Tum poznaB, tum po|egnaB!& ach! com uczuB w tobie! To miejsce mo|e wczora byBo jej sieeniem, Ona wczora tym samym oddychaBa tchnieniem! SBucham, ogldam wkoBo, pr|no wzrok si bBka, MaBegom tylko ujrzaB nad sob pajka, Z listka wiszc, u sBabej koBysaB si nici, Ja i on rwnie sBabo do [wiata przybici! OparBem si o drzewo, wtem na koDcu Bawki Wi bukiety, trawk, listek po[rd trawki, Ten|e sam listek, listka mojego poBowa, d y a i Ktry mi przypomina ostatnie: bdz zdrowa! To mj dawny przyjaciel, czulem go powitaB, Kobieta, MiBo[, MiBo[ DBugo z nim rozmawiaBem i o wszystkom pytaB: romantyczna, Przem3anie, Jak ona rano wstaje? czym si bawi z rana? Pami Jak piosnk najcz[ciej gra u fortepiana? Do jakiego wybiega na przechak zdroju? W jakim najcz[ciej lubi bawi si pokoju? Czy na moje wspomnienie rumieni si skromnie? Czy sama czasem nie chcc nie wspomina o mnie?& Lecz co sBysz! o straszna ciekawo[ci karo! z z [ci d za i cz Kobieta!& adam mi ie i z iady, cz[ IV 27 [ i a Naprzd!& y a i d i ci ieci! znacie piosnk star? Zpiew [ i a Naprzd ciebie wspomina Co chwila, co goina. dzie i Jak|e kocha iewczyna, Co chwil przypomina. a Potem po razu co dnia, A potem co tygodnia. dzie i Jak|e czuBa iewczyna, Co tyieD przypomina! a A potem co miesica Z pocztku albo z koDca. dzie i Jak|e dobra iewczyna, Co miesic przypomina! a Biegn wody potoku, Pami nie w naszej mocy: Ju| tylko raz co roku, OkoBo Wielkiejnocy. dzie i Jaka grzeczna iewczyna, Jeszcze co rok wspomina! a Wic az c i ostatni przeszBo[ci odrzuciBa szcztek! Wic ju| jej moich nosi nie wolno pamitek!& : WychoiBem z ogrodu, krok mi wBasny zdraa, Kochanek romantyczny, Pod paBac niewidoma cignBa mi wBaa. Rozpacz, Zlub, Wesele Tysic ogniw pBnocne rozpa ciemnoty, SBycha wrzaski pojezdnych i karet tarkoty. Ju| jestem blisko [ciany, skradam si pomaBu, Wciskam oczy ciekawe w podwoje z krysztaBu, Wszystkie stoBy nakryto, wszystkie drzwi przymknitot u ; Muzyka, [piewy  jakie[ obchoono [wito! Toast!& sByszaBem imi& ach, nie powiem czyje! Jaki[ gBos nieznajomy wykrzyknB:  Niech |yje! t u d z i z i  przemkn, w znaczeniu prowinc., staBym u Mickiewicza: uchyli. adam mi ie i z iady, cz[ IV 28  Niech |yje! z ust tysica zabrzmiaBy te sBowa; Tak, niech |yje!& i z cicha przydaBem: bdz zdrowa! MiBo[ tragiczna, Zazdro[ Wtem (o, gdy mi wspomnienia same nie zab3!) Ksi wyrzekB drugie imit v i krzyknB:  Niech |yj! a i a y d z i Kto[ ikuje z u[miechem& znam gBos& pewnie ona. Nie wiem pewnie& nie mog wiie za zwierciadBem, W[ciekBo[ mi o[lepiBa, poparBemt w ramiona, SzaleDstwo, Zmier ChciaBem szyby rozsai& i bez duszy padBem& a zi My[laBem, |e bez duszy& tylko bez rozumu! i dz Nieszczsny! dobrowolnych szukaBe[ mczarni. a Jak trup samotny, obok weselnego tBumu, Le|aBem na zroszonej gorzkim pBaczem darni: Sprzeczno[ ostatnich w [wiecie pieszczot i mczarni! Przebuony, ujrzaBem krwawy promyk wschodu. Czekam chwil: ju| nigie blasku ani szumu. Ach, ta chwila jak piorun, a jak wieczno[ dBuga! Na strasznym chyba sie taka bie druga! a zi z a Wtem anioB [mierci wywidB z rajskiego ogrodut x ! Bg, Kochanek i dz romantyczny, MiBo[ I na c| bl rozdra|nia w przygojonej ranie? romantyczna, Zdrada Synu mj, jest to dawna, lecz sBuszna przestroga, {e kiedy co si staBo i ju| nie odstanie, Potrzeba w tym uznawa wol Pana Boga. a z a WBasno[, Kobieta, O nie! nas Bg urziB ku wsplnemu |yciu, M|czyzna Jednakowa nam gwiazda [wieciBa w powiciu, Rwni, cho r|nych zdarzeD wyksztaBceni ciekiem, Postaw sobie bliscy, jednostajni wiekiem, Ten sam powab we wszystkim, to| samo niechcenie, Te| same w my[lach skBadnie i w czuciach pBomienie. Gdy nas wszie to|samo[ Bczy niedo[cigBa, Bg osnuB przyszBe wzBy, z a a i zy a ty[ je rozstrzygBat y ! c i , i y Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto! Postaci twojej zazdroszcz anieli, A dusz gorsz masz, gorsz ni|eli!& Bogactwo, Pozycja Przebg! tak ciebie o[lepiBo zBoto! spoBeczna, Zdrada t v d i i i  byBa to zatem uczta weselna, drugi toast na cze[ pana mBodego. t w a  popchnBem, wyt|yBem. t x a i [ i ci y i d  wwczas to Gustaw samobjca targnB si na swoje |ycie. t y z zy a  rozciBa (od: strzyc, czyli ci). adam mi ie i z iady, cz[ IV 29 I honorw [wiecca baDka, wewntrz pusta! Bodaj!& Niech, czego dotkniesz, przeleje si w zBotou p ; Gie tylko zwrcisz serce i usta, CaBuj, [ciskaj zimne zBoto! Ja, gdybym rwnie byB panem wyboru, I najcudniejsza posta iewicza, Jakiej Bg dotd nie pokazaB wzoru, Pikniejsza ni|li anioBw oblicza, Ni|li sny moje, ni|li poetw zmy[lenia, Ni|li ty nawet& oddam j za ciebie, Za sBodycz twego jednego spojrzenia! Ach, i gdyby w posagu PBynBo za ni wszystkie zBoto Taguu , Gdyby krlestwo w niebie, OddaBbym j za ciebie! Najmniejszych wzgldw nie zyska ode mnie, Gdyby za tyle pikno[ci i zBota ProsiBa tylko, a|eby jej luby Po[wiciB maB czstk |ywota, Ktr dla ciebie caBkiem po[wica daremnie! Gdyby prosiBa o rok, o pB roka, Gdyby jedna z ni pieszczota, Gdyby jedno mgnienie oka, Zemsta, Wesele Nie chc! nie! i na takie nie zezwol [luby. A ty sercem ozibBym, obojtn twarz, WyrzekBa[ sBowo mej zguby I zapaliBa[ niecne ogniska, Ktrymi BaDcuch wi|cy nas pryska, Ktre si wiecznym piekBem miy nami |arz, Na moje wieczne mczarnie! ZabiBa[ mi, zwodnico! Nieba ci ukarz, Walka klas Sam ja& nie puszcz bezkarnie, Id, zadr|yjcie, odmieDce! d y a z y i z [ci i i BByskotk nios dla jasnych panw! Ot, tym wina utocz na [lubne toasty& Morderstwo, Szatan, Ha! wyrodku niewiasty! Wyrzuty sumienia Zmiertelne [cisn wokoBo szyi twojej wieDce! Id jak moj wBasno[ do piekBa zagrabi, Id!& zy i i za y[ a O nie! nie& nie& |eby j zabi, Trzeba by troch wicej ni| pierwszym z szatanw! Precz to |elazo! c a Sumienie niech j wBasna pami goni, i dc i Niech j sumienia sztylety rani! Pjd, lecz pjd bez broni, u p i c , cz d i z, z i z  wedBug mit. gr. tak kltw ukarali bogowie krla Midasa za nadmiern chciwo[. u Tag  rzeka w Hiszpanii; w jej piasku w staro|ytno[ci znajdowano ziarenka zBota. adam mi ie i z iady, cz[ IV 30 Oko, Wzrok Pjd tylko spojrze na ni. W salach, gie te od zBota [wiecce p3aki Przy godowym hucz stole! Ja w tej rozdartej sukni, z tym li[ciem na czole, Wn3d i stan przy stole& Ziwiona zgraja od stoBu powstaBa, Przep3aj do mnie zdrowiem, Prosz mi sieie: ja stoj jak skaBa, Ani sBowa nie odpowiem. Plcz si skoczne krgi przy [piewach i brzku, Prosi mi w taniec dru|ba godowa, A ja z rk na piersiach, z listkiem w drugim rku, Nie odpowiem ani sBowa! wtem ona z swoim anielskim urokiem,  Go[ciu mj, rzecze, pozwl! niech si dowiem, Skd przychoisz, kto jeste[?  Ja nic nie odpowiem; Tylko na ni cisn okiem, Trucizna, W| Ha! okiem! okiem jadowitej |m3e, CaBe piekBo z mych piersi przywoBam do oka; Niech bie [lep, martw jak opoka, Na wskro[ okiem przeb3! Wgryz si jak piekielny dym pod jej powieki I w gBowie utkwi na wieki, Bd jej my[li czyste przez caBy ieD bruiB I w nocy j ze snu buiB. i , z cz [ci Kochanek romantyczny, A ona tak jest czuBa, tak Bacno dotkliwau , MiBo[ platoniczna Jako na trawce wiosenne puchy, Ktre lada zefiru zwiewaj podmuchy I lada rosa obrywa. Ka|de wzruszenie moje natychmiast j wzruszy, Ka|dy przyostry wyraz zadra[nie; Od cienia smutku mego jej wesoBo[ ga[nie: Dusza, MiBo[ Tak znali[my nawzajem czucia wsplnej duszy, romantyczna, Serce Co jedno pomy[liBo, ju| drugie odgadBo. CaB istno[ci poBczeni [cisBo, Lustro Spojrzawszy tylko na twarzy zwierciadBo, Serce nasze jak w czystym wiieli[my stoku. Jakie tylko uczucie na mych oczach bBysBo, Natychmiast lotem promyka A| do jej serca przenika, I na powrt bByszczy w oku. Ach tak! tak j kochaBem! pjd| teraz trwo|y I na kochanka larwu potpieDca wBo|y? Po co? czego chc od niej? o zazdro[ci podBa! I jakie| s jej grzechy? Czyli mi sBwkiem dwuznacznym podwiodBa? Czy wabicymi BowiBa u[miechy Albo kBamliwe ukBadaBa lice? I gie| s jej przysigi, jakie obietnice? MiaBem|e od niej cho przez sen naiej? Trucizna Nie! nie! sam urojone |ywiBem mamidBa, Sam przyprawiBem jady, od ktrych szalej! Po c| ta w[ciekBo[? jakie do niej prawa? Co za moj wzgaron przemawia osob? u d i a  wra|liwa, silnie odczuwajca. u a a  maska; posta o wyglie odra|ajcym. adam mi ie i z iady, cz[ IV 31 Gie wielkie cnoty? [wietne czyny? sBawa? Nic, nic! ach, jedn miBo[ mam za sob! Znam to; nigdym [miaBymi nie zgrzeszyB zapdy, Nie prosiBem, a|eby byBa mnie wzajemn: ProsiBem tylko o maleDkie wzgldy, Tylko |eby byBa ze mn, Choby jak krewna z krewnym, jak siostrzyczka z bratem, Bg [wiadkiem, przestaBbym na tem. Gdybym mwiB: wi j, wiiaBem j wczora, jutro wiie bd; Z ni z rana, w ieD koBo niej, koBo niej z wieczora, Oddam pierwszy ieD dobry, u stoBu z ni sid  Ach, jak byBbym szcz[liwy! a zi Zapam si marnie. Ty pod zazdrosnych oczu, chytrych |deB stra|! Ani obaczy nie wolno bezkarnie. Po|egna, porzuci ka|& Umrze!& z a Samotnik Kamienni luie! wy nie wiecie, Jak ci|ka [mier pustelnika! Konajc patrzy na [wiat, sam jeden na [wiecie! DBoD mu przychylna powiek nie zamyka! {aBobne grono Bo|a nie otoczy, Nikt nie pjie za trumn do wieczno[ci domu, Garsteczki piasku nie rzuci na oczy, ZapBaka nie masz komu! MiBo[ romantyczna, O, gdybym mgB cho przez sen pokaza si tobie, {aBoba Gdyby[ na mojej pamitk mki Jeden przynajmniej ionek choiBa w |aBobie, PrzypiBa jedn czarn wst|k do sukienki!& Azy Mo|e spojrzysz ukradkiem& i Bezka bole[ci& I pomy[lisz westchnwszy: ach, on mi tak kochaB! z i i i Stj, stj, |aBosne piskl!% precz, wrzasku niewie[ci! Bd|, jak iecko szcz[cia, umierajc szlochaB? Wszystko mi, wszystko niebiosa wydarBy, Lecz reszty dumy nie mog odebra! {ywy, o nic przed nikim nie umiaBem |ebra, {ebra lito[ci nie bd umarBy! z d i ac MiBo[ romantyczna, Rb, co chcesz, jeste[ woli swojej pani, Kochanek romantyczny, Zapomn3& ja zapomn! Pami i za y wszak ju| zapomniaBem? za y[ y Jej rysy& coraz ciemniej& tak, ju| si zatarBy! Samobjstwo, Rozpacz Ju| ogarniony wieczno[ci otchBani Doczesnym pogaram szaBem& a za Ach, wzdycham! czeg| wzdycham? ha! westchnBem za ni, Nie! nie mog zapomnie o niej i umarBy. adam mi ie i z iady, cz[ IV 32 Azy Wszak|e j wi, wszak tu, o, tu stoi! PBacze nade mn& jaka Bezka szczera! z a PBacz, moja luba, twj Gustaw umiera! z d i ac No, dalej, [miaBo, Gustawie! d i z y z a Nie bj si, luba, on si nic nie boi! Czego |aBujesz, on nic z sob nie zabiera! Tak! wszystko! wszystko tobie zostawi, Zostawi |ycie, i [wiat, i rozkosze, z [ci [ci I twegou t !& wszystko& o nic& ani Bzy nie prosz! d i a, y c i z c i SBuchaj ty& je[li [ci] kiedy obaczy& z z a a c i a [ci Pewna nadluka iewica& kobita, I je[li ciebie zapyta, Z czego umarBem? nie mw, |e z rozpaczy; Powie, |e byBem zawsze rumiany, wesoBy, {em ani wspomniaB nigdy o kochance, {e sobie graBem w karty, piBem z przyjacioBy& {e ta p3atyka& taDce mi si w taDcu& ot d za skrciBa noga. Z tego umarBem& z a i i dz Jezus, Maria! bj si Boga! c y a za  , Gustaw i z a zaczy a i Czas a a c i z [ i ci , a zy a z a AaDcuch szele[ci& Jednasta wyb3a! i dz Gustawie! i d i az a To drugie hasBo! Czas ucieka, |ycie m3a! a czy i, [ i ca d a a[ i I drugie [wiatBo zagasBo! Koniec bole[ci!& d y a z y i c a u t  domy[lne: m|a. adam mi ie i z iady, cz[ IV 33 i dz Ratujcie, przebg, mo|e jaka rada! Szaleniec, SzaleDstwo Ach, ju|, ju| kona, wbiB do rkoje[ci, PadB ofiar szaleDstwa! a z zi y [ i c Przecie| nie upada! i dz c y a za   O zbrodnio! Bo|e, odpu[& Gustawie! Gustawie! Czas, Nauka, Zbrodnia a Zbrodnia taka nie mo|e popeBnia si co ieD, Daj pokj pr|nej obawie; StaBo si  osono  tylko dla nauki Scen bole[ci powtrzyB zbroieD. i dz Jak to? co to jest? a Czary, omamienie, sztuki. i dz Ach! wBosy mi si je|; dr| pode mn nogi, W imi Ojca i Syna! co to wszystko znaczy? a a z c a z a WybiBo dwie goiny: miBo[ci, rozpaczy, A teraz nastpuje goina przestrogi. i dz c c a i Usidz, poB| si, oddaj zabjcze narzie, Pozwl rany opatrzy  a Daj tobie sBowo, {e a| do dnia sdnego sztylet w pochwach bie. O ranach pr|na troska, wszak wygldam zdrowo? i dz Jak Bg na niebie, nie wiem, co to& a Skutki szaBu, Cierpienie, Oko, Wyrzuty Albo mo|e kuglarstwo?  S kosztowne bronie, sumienia Ktrych ostrze przenika i a| w duszy tonie; Przecie| widomie nie uszko ciaBu. Tak broni po dwakro zostaBem przebity& a zi z [ i c Tak broni za |ycia s oczy kobity, adam mi ie i z iady, cz[ IV 34 A po [mierci grzesznika cierpicego skrucha! i dz W imi Ojca i Syna i Zwitego Ducha! Trup Czego stoisz jak martwy? zagldasz na stron? Ach, oczy!& przebg, jakby bielmem powleczone! Puls ustaB& rce twoje zimne jak |elazo! Co to wszystko ma znaczy? a O tym inn raz! SBuchaj, jakie mi na [wiat zamiary przywiodBy. Kiedy wchoc do ciebie stanBem u progu, Pamitam, |e z iatkami odprawiaBe[ modBy, Ktre[ za dusze zmarBe ofiarowaB Bogu. i dz c y a cy Prawda, zaraz dokoDczym& ci i i ci d i i Ksi, Wierzenia a No, przyznaj si szczerze, Czy wierzysz w piekBo, w czy[ciec?& Urzdnik i dz Ja we wszystko wierz, Cokolwiek w Pi[mie Zwitym Chrystus nam ogBasza I w co zaleca wierzy Ko[ciB, matka nasza. a I w co twoje pobo|ne wierzyBy praiady? Zabobony Ach, najpikniejsze [wito, bo [wito pamitek, Za c| zniosBe[ dotychczas obchoone iady? i dz Ta uroczysto[ cignie z pogaDstwa pocztek; Ko[ciB mnie rozkazuje i nadaje wBa O[wieca lud, wytpia reszty zabobonu. a az c a zi i Za[wiaty, {aBoba Jednak prosz przeze mnie, i ja szczerze ra, Przywrci nam iady. Tam, u Wszechmocnego tronu, Kdy nasz |ywot [cisBe odwa|aj szale, Tam wikszym jest ci|arem Bza jednego sBugi, Ktr szczerze wyleje nad tob u zgonu, Ni| kBamliwe po drukach rozgBaszane |ale, PBatny orszak i kirem powleczone cugi. Je[li, |aBujc [mierci dobrego ieica, Lud zakupion [wiec stawia mu na grobie, W cieniach wieczno[ci ja[niej bByszczy si ta [wica Ni| tysic lamp w niechtnej palonych |aBobie. Je[li przyniesie miodu plastr i skromne mleko I gar[ci mki grobowiec posypie: Lepiej posili dusz, o! lepiej daleko, Ni| krewni modnym balem wydanym na stypie. adam mi ie i z iady, cz[ IV 35 i dz Zabobony Ani sBowa. Lecz iady, te pBnocne schaki Po cerkwiach, pustkach lub zimnych pieczarach, PeBen gu[larstwa obrzd [witokraki, Posplstwo nasze w grubej utwiera ciemnocie; Std iwaczne powie[ci, zabobonw krocie O nocnych duchach, upiorach i czarach. Duch, Rozum, Obraz a [wiata, Trup, Maszyna Wic |adnych nie ma duchw? z i i Zwiat ten jest bez duszy? {yje, lecz |yje tylko jak ko[ciotrup nagi, Ktry lekarz tajemn spr|yn rozruszy; Albo jest to co[ na ksztaBt wielkiego zegaru, Ktry obiega popdem ci|aru? z [ i c Tylko nie wiecie, kto zawiesiB wagi! O koBach, o spr|ynach rozum was naucza; Lecz nie wiicie rki i klucza! Gdyby z twych oczu ziemskie odpadBo nakrycie, ObaczyBby[ niejedno wkoBo siebie |ycie, UmarB bryB [wiata pce do ruchu. d i ci, c Cud, iecko, Duch, ieci, chodzcie pod kantorek. Ksi, Pobo|no[, Rozum, d a a Strach Czego potrzebujesz, duchu? o z a o a Prosz o troje paciorek. i dz z a y W imi Ojca& niech biega& Altarystu u zbui, SBowo staBo si ciaBem!& zawoBajcie lui!& a Bg Wstydz si, wstydz si, mj ojcze, gie rozum? gie wiara? Krzy| jest mocniejszy ni|li wszyscy luie twoi, A kto si Boga boi, ten si nic nie boi. i dz Mw, czego potrzebujesz& ach, to upir! mara! a Ja! nic nie potrzebuj, jest potrzebnychu v tylu! i [ i cy y a Sprawiedliwo[, Wierzenia, A tu[ mi, panie motylu! Zwierzta, Za[wiaty d i a, az c y a u u a a y a  ksi utrzymujcy si z fundacji przywizanej do jakiego[ oBtarza, pzniej tak|e: sBuga ko- [cielny, zakrystianin. u v z yc  potrzebujcych. adam mi ie i z iady, cz[ IV 36 Ten migajcy wkoBo omyu w rj skrzydlaty Za |ycia gasiB ka|dy promyczek o[wiaty, Za to po strasznym sie ciemno[ ich zagarnie; Tymczasem z potpion bBkajc si dusz, Chocia| nie lubi [wiatBa, w [wiatBo lecie musz, To s dla ciemnych duchw najsro|sze mczarnie! Kara, Pan, WBaa Patrzaj, w motyl, strojny barwionymi szaty, ByB jaki[ krliku x albo pan bogaty, I wielkim skrzydeB roztworem ZaciemiaB miasta, powiaty. Urzdnik Ten drugi, mniejszy, czarny i pkaty, ByB ksi|ek gBupim cenzorem I przelatujc sztuk nadobne kwiaty, OczerniaB ka|d pikno[, ktr tylko zoczyB, Ka|d sBodko[ zatrutym wysysaB ozorem Albo przeb3aB do ziemi [rodka, I nauk ziarno z samego zarodka Gainy zbem roztoczyB& Pochlebstwo Ci znowu, w licznym snujcy si gwarze, S dumnych pochlebnisie, czernideB pisarze. Na jakie pan ich gniewaB si zagony, Tam przeklta chmura leci, I czy ledwie wschoce, czy dojrzaBe plony Jako saraDczau y wyb3a. Za tych wszystkich, moje ieci, Nie warto zmwi i Zdrowa[ Maryja. Marzenie, UczeD S inne, sBuszniej godne lito[ci istoty, A miy nimi twoi przyjaciele, ucznie, Ktrych ty wyobrazni w grne pchnBe[ loty, Ktrych wroony ogieD podniecaBe[ sztucznie. Jak, |yjc, pokut mieli za swe winy, OznajmiBem, wieczno[ci przestpiwszy progi: {ycie moje [cisnBem w krtkie trzy goiny I znowu wycierpiaBem dla twojej przestrogi. Im wic nie[ ulg pro[b i mszaln ofiar; Kochanek romantyczny, Dla mnie oprcz wspomnienia nic wicej nie prosz. MiBo[ romantyczna Za grzech mj |ycie byBo dostateczn kar, A i[, nie wiem, nagrod czy pokut znosz. Bo kto na ziemi rajskie doznawaB pieszczoty, Kto znalazB drug swojej poBow istoty, Kto nad [wieckiego |ycia wylatujc kraDce, Dusz i sercem gubi si w kochance, Jej tylko my[l my[li, jej oddycha tchnieniem, Ten i po [mierci rwnie| wBasn bytno[ traci, I przyczepiony do lubej postaci, Jej tylko staje si cieniem. Je[li, |yjc, [witemu byB ulegBy panu, Niebiesk z nim chwaB ieli; Albo ze zBym do wiecznej strcony topieli, Jest bolesnego wsplnikiem stanu. Na szcz[cie Bg mi zrobiB poddanym anioBa, Dla niej i dla mnie przyszBo[ [mieje si wesoBa. Tymczasem, jak cieD bBc przy kochanych wikach, Bywam albo w niebiosach, albo w piekBa mkach. u w  a  tu: ciemno[ci. u x i  zdr. krl. u y a a cza  szaraDcza. adam mi ie i z iady, cz[ IV 37 Gdy ona wspomni, westchnie i Bezk wyleje, Zbli|am si do usteczek, biaBy wBos rozwiej, Zmieszam si z odetchnieniem i przenikn ciebie, I jestem w niebie! Lecz kiedy!& oh, czujecie, wy, co[cie kochali! Jakim zawi[ ogniem pali!& DBugo jeszcze po [wiecie bBka si potrzeba, A| j Bg w swoje objcie powoBa; Natenczas [ladem lubego anioBa I cieD mj bBdny wkradnie si do nieba. a zaczy a i [ i a Bo sBuchajcie i zwa|cie u siebie, {e wedBug bo|ego rozkazu: Kto za |ycia cho raz byB w niebie, Ten po [mierci nie trafi od razu. a czy i, i , a a z d az a[ i , a z i av p Bo sBuchajmy i zwa|my u siebie, {e wedBug bo|ego rozkazu: Kto za |ycia cho raz byB w niebie, Ten po [mierci nie trafi od razu. v p a z i a  tak jak znika duch z wybiciem goiny dwunastej, zwanej  goin duchw . Ten utwr nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje si w domenie publicznej, co oznacza |e mo|esz go swobodnie wykorzystywa, publikowa i rozpowszechnia. Je[li utwr opatrzony jest dodatkowymi materiaBami (przypisy, motywy literackie etc.), ktre podlegaj prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiaBy udostpnione s na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa  Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL. yrdBo: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/iady-iady-poema-iady-czesc-iv Tekst opracowany na podstawie: Adam Mickiewicz, iady cz. 1-4, wyd. Czytelnik, Warszawa 1974 Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyowa wykonana przez Bibliotek Narodow z egzemplarza pochocego ze zbiorw BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra SekuBa, Olga Sutkowska, StanisBaw PigoD. OkBadka na podstawie: Luigi Crespo Photography@Flickr, CC BY 2.0 zy y Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska  organizacji po|ytku publicznego iaBajcej na rzecz wolno[ci korzystania z dbr kultury. Co roku do domeny publicznej przechoi twrczo[ kolejnych autorw. iki Twojemu wsparciu biemy je mogli udostpni wszystkim bezpBatnie. a z c Przeka| 1% podatku na rozwj Wolnych Lektur: Fundacja Nowoczesna Polska, KRS 0000070056. Pom| uwolni konkretn ksi|k, wspierajc zbirk na stronie wolnelektury.pl. Przeka| darowizn na konto: szczegBy na stronie Fundacji. adam mi ie i z iady, cz[ IV 38

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
dziady cz iv
A Mickiewicz, Dziady IV cz Próba zdrowego rozsądku Z Stefanowska [Opracowanie]
Mickiewicz Dziady IV
cz IV Prezentacje
Kulawizna u koni cz IV(1)
piosenki wspólnota miłości ukrzyzowanej śpiewnik cz IV format A5
dziady cz II
Opracowanie Cz IV 1 5
Learning Italian Ebook cz IV (po angielsku)
WYKŁAD Cz IV
dziady cz 4
m kawinski cz iv
dziady ii i iv Nieznany
streszczenie dziady cz 2
Adam Mickiewicz Dziady I

więcej podobnych podstron