006 01 (10)




B/006: M.F.Long - Wiedza tajemna w praktyce









Wstecz / Spis
Treści / Dalej
ROZDZIAŁ 1: PONOWNE ODKRYCIE UTRACONEJ WIEDZY
Z geograficznego punktu widzenia obszar naszych badań leży na Hawajach, w najdalszej
części Polinezji. Jest to terytorium dziewicze, gdyż
mimo że kahuni (tubylczy
kapłani i magowie starych czasów) dali zdumiewające dowody swojej mocy i zdolności

Ich wiara i praca zostały przez antropologów uznane za zabobon. Chrześcijańscy
misjonarze, którzy przybyli na Hawaje w 1820 roku, ganili cudowne czyny tubylców
i robili wszystko, aby wyplenić ich wierzenia.
Przez stulecia Wyspy Hawajskie pozostawały odizolowane od reszty świata. W
1778 roku odkrył je kapitan Cook. Tubylcy byli ludźmi prymitywnymi, posiadali
jednak wysoką inteligencję. Badacz historii, Toynbee, opisywał ich jako członków
zatrzymanej w rozwoju cywilizacji". Mieszkańcy wysp przybyli z odległych
krajów przez Pacyfik. Legenda opowiada, że żeglowali w swych łodziach, a znajomość
gwiazdozbiorów pozwoliła im znaleźć drogę. Nigdy nie dowiedziono, z jakiego
kraju pochodzili. Niektórzy historycy są przekonani, że zamieszkiwali kiedyś
Bliski Wschód i przybyli na Hawaje przez Indie.
Ja skłaniam się do tego poglądu. Bez względu na to, skąd przybyli, przywieźli
ze sobą legendarne opowieści w rodzaju tych o rajskim ogrodzie, potopie, Jonaszu
i wielorybie oraz inne starotestamentowe historie. Fakt. że w żadnej z nich
nie ma mowy o Jezusie, świadczyłby o tym, iż ich emigracja nastąpiła jeszcze
przed narodzeniem Chrystusa.
Teza Toynbeego o cywilizacji będącej w zastoju wywodzi się z przemyślenia,
że przybysze znaleźli na Hawajach idealne warunki klimatyczne. Z łatwością mogli
uprawiać zboże i zbierać plony. Nie było więc potrzeby starać się o polepszenie
sytuacji życiowej. Jestem przekonany, że kahuni specjalnie wybrali to odizolowane
od reszty świata miejsce, aby jak najdłużej chronić tajemną wiedzę przed szkodliwymi
wpływami z zewnątrz. Zanim opuścili swoją dawną ojczyznę, ujrzeli w wewnętrznej
wizji, iż ich wielka wiedza zostanie kiedyś przez despotyczne dogmaty zniekształcona,
stłumiona i zapomniana. Na Hawajach mogli zaś dalej ją stosować ku pożytkowi
swego plemienia. I trwało to rzeczywiście setki lat, aż w końcu nastąpiło przeczuwane
zagrożenie.
Prawdę mówiąc, Polinezyjczycy nie dokonali żadnych techniczno-mechanicznych
wynalazków, które zazwyczaj uważa się za symbol rozwijających się cywilizacji.
Nie potrafili ani prząść, ani tkać. Nie znali garncarstwa i nie umieli wyplatać
koszyków. Łącząc mokre paski skóry, wytwarzali pewien rodzaj sukna. Naczynia
wyrabiali z muszli i łupin kalabasy. Z poskręcanych razem włókien robili cienkie
powrozy, a z nich proste sieci do łowienia ryb i noszenia naczyń. Samych sznurów
używali do łapania ptaków i zwierząt lądowych. Noże i siekiery zrobione były
z muszli i ostrych kamieni. Znali i używali ogień. Jako domy służyły im drewniane
chaty pokryte słomą.
Wszystko to jednak nie wskazuje na brak inteligencji i umiejętności. Talent
ludu tej rasy nie objawiał się w technicznych osiągnięciach, lecz w rzadko spotykanym,
głębokim zrozumieniu natury i budowy ludzkiej świadomości, jak również sił,
których używają elementy świadomości do swojej pracy. Wiedzę, z której korzystali
kahuni przy swoich cudownych czynach, zachowywali w tajemnicy, strzegli i chronili
z troskliwością. A kiedy nastały nowe czasy, w ciągu jednego pokolenia Hawajczycy
przeszli ze stanu zatrzymanej w rozwoju" cywilizacji w naród akceptujący
wszystkie zdobycze nowoczesności i wykorzystujący je w praktyce.
Kiedy uświadomiłem sobie, że pod osłoną codziennej mowy ukryty jest święty
język", stało się dla mnie jasne, że powstał on wraz z mową ojczystą Hawajczyków
w czasach zamierzchłych i zasnutych mgłą tajemnicy, zanim jeszcze opuścili swoją
ojczyznę. Pogląd ten znalazł później, po opublikowaniu mojej pierwszej książki,
niespodziewane potwierdzenie. Wtedy to otrzymałem list od pewnego Anglika z
Brighton, W. Reginalda Stewarta. Pisał on, iż w młodych latach, kiedy był korespondentem
zagranicznym w Afryce, słyszał o szczepie Berberów żyjących w górach Atlasu.
Berberowie posiadali dużą wiedzę o magii", a ich tradycje wskazywały,
iż ongiś przywędrowali z Egiptu.
Stewart odszukał ten szczep. Był on nieliczny i pozostała w nim tylko jedna
kobieta, która znała stary, tajemny system i opanowała jego zastosowanie. Nazywano
ją quahini (kahunka): nie było to słowo berberyjskie, lecz
jak się później
dowiedziałem
odmiana hawajskiego zwrotu kahuna wahine, oznaczającego .kobietę
kahunkę". Po wielu staraniach, ceremoniach i różnorodnych rytuałach, Stewart
został zaadoptowany przez kahunkę jako jej syn. Tylko jako rodzonego syna mogła
bowiem wprowadzić go w arkana wiedzy tajemnej, która pozwoliła czynić cuda.
Kahunka zaczęła uczyć młodego człowieka i swoją córkę. Najpierw poznał ogólną
teorię starożytnego systemu psychologii i związaną z nim religię. Ważniejsze
punkty ilustrowano przykładami. Nauk
jak wyjaśnia nauczycielka
można udzielać
tylko w świętej mowie". Nie był to jednak dialekt używany przez ten szczep
Berberów. Stewartowi z trudem przychodziło zrozumienie sensu słów, które najpierw
tłumaczone były na język Berberów, a później na język francuski, znany jemu
i kahunce. Czynił jednak postępy i w końcu udało mu się zestawić listę najważniejszych
znaczeń świętej mowy". Zanim jednak opanował całą teorię systemu, nauka
została przerwana. Podczas walki ze zwaśnionym sąsiedzkim plemieniem, zabłąkana
kula zabiła quahini.
Wiele lat później, kiedy Stewart był już na emeryturze, natknął się na moją
relację i zauważył, że w swojej Istocie opisuje ona dokładnie to. czego kiedyś
nauczył się w Afryce Północnej. Porównał więc swoje pożółkłe notatki z listą
słów i uznał, głęboko wstrząśnięty, że święta mowa" bez clenia wątpliwości
jest dzisiejszym językiem polinezyjskim, a więc tą samą mową, w której podałem
przykłady słówek w mojej książce.
Rozwinęła się między mną i Stewartem ożywiona korespondencja, która utrzymała
się aż do jego śmierci (podczas drugiej wojny światowej) i przyczyniła się do
ugruntowania moich przekonań, doświadczeń i prowadzenia dalszych badań.
Najbardziej przekonujący dowód, że ta prawdziwa wiedza pochodziła z Bliskiego
Wschodu i wcześniej tam była stosowana, wyłonił się po czterech latach pracy
HRA. Odkryliśmy, że Stary Testament
poczynając od Księgi Rodzaju
w wielu
miejscach wspomina o nauce Huny, jak również o cudach dokonywanych przez wtajemniczonych.
Wtajemniczeni posiadali tę samą wiedzę co kahuni na Polinezji. jednak nie należeli
ani do szczepów, które ongiś rozpoczęły długą wędrówkę do nowej ojczyzny na
Pacyfiku, ani też do szczepu, który pociągnął na Zachód, aby osiedlić się w
górach Atlasu.
We wszystkich przypadkach za typowymi symbolami Huny ukrywają się zawoalowane
wskazówki, o których później będzie jeszcze mowa. Symbole te tworzą swoisty

tajny kod". Dzięki niemu możemy zrozumieć jeszcze dzisiaj, co wówczas
mieli na myśli wtajemniczeni kahuni, pisząc historię o rajskim ogrodzie czy
opowiadając o cudach dokonywanych przez Mojżesza i Aarona w Egipcie i późniejszych,
kiedy to dzieci Izraela spędzały dni na pustyni. Również w dalszych fragmentach
Starego Testamentu spotykamy wtajemniczonych w Hunę. Także przy odszyfrowywaniu
proroctw Izajasza i Jeremiasza natrafiamy bezsprzecznie na naukę Huny.
Za tym samym kodem i tymi samymi symbolami nauka Huny ukrywa się również w
Nowym Testamencie. Jezus
Wielki Wtajemniczony
usilnie starał się przekazać
te same podstawowe poglądy wiary w jednakowych symbolach oraz wtajemniczyć w
nie swoich uczniów. Dokonywał on typowych dla kahunów cudów i troskliwie trzymał
się prastarego kultu zachowania tajemnicy. Jezus przekazał uczniom nauki Huny.
czyli Tajemnicy, dotyczące Królestwa Niebios", tak że i oni również mogli
czynić cuda i rozumieć ukryte prawdy.
Zanim pójdziemy dalej, chciałbym rzucić okiem wstecz na drogę, którą przeszedłem
podczas mojego długotrwałego badania starej nauki.
Kiedy w roku 1918 przybyłem pierwszy raz na Hawaje, miałem szczęście zdobyć
sobie przyjaźń znaczącego naukowca dr. Willlama Tuftsa Brighama. Był on starszym
człowiekiem i długo pracował jako kurator Muzeum Biskupiego w Honolulu. Kiedy
go poznałem, już od czterdziestu lat zajmował się obserwowaniem i opisywaniem
cudownych czynów miejscowych kahunów. Był on świadkiem wielu natychmiastowych
uzdrowień i sam pod ochroną kahunów chodził po rozgrzanej do czerwoności lawie.
Mógł również z pomocą zebranego przez siebie materiału dowieść, że miejscowi
kapłani potrafili panować nad pogodą. Jak również czynić wiele innych cudów.
Nigdy jednak nie zdołał odkryć, w Jaki sposób ich dokonywali. Byli jego przyjaciółmi;
kochali go i wierzyli mu, nigdy jednak nie zdradzili swojej tajemnicy. Doktor
zauważył tylko, że przy pracy zawsze stosują modlitwy, śpiew i pewne obrzędy,
które wolno mu było obserwować. W jaki jednak sposób dokonują oni cudów? Zapewnił
mnie, że ani liście ti, których używali podczas chodzenia po ogniu, ani rytualne
naczynie z kalabasy, które trzymali w dłoniach podczas wpływania na wiatr i
pogodę, nie mają żadnego magicznego oddziaływania.
Widocznie siła sprawiająca cuda była następstwem modlitwy do niewidzialnej
Mocy czy Inteligencji, z którą kahuni potrafili nawiązać kontakt. Nie tylko
raz w życiu udawało Im się dokonać cudu, robili to często dzięki swoim modlitwom.
Zawsze mnie fascynowało, że istnieją ludzie, których działanie wychodzi poza
.prawidłowości" ziemskiego świata.
Przez lata zajmowałem się rozmaitymi religiami uznającymi, iż z pomocą Wyższych
Istot możliwe są cuda. Śledziłem osiągnięcia parapsychologii i szukałem wskazówek
w psychologii.
Kiedy dr Bragham u kresu życia znalazł młodego człowieka, którego jedynym celem
było głębokie wniknięcie w tajemnicę, powierzył mu swoje zadanie. Poradził mi,
jak mam postępować, i dał wszystkie notatki, które zgromadził w ciągu wieloletniej,
żmudnej pracy.
Idąc za jego radą, sprawdziłem jego relacje, rozmawiając zarówno z tubylcami,
jak i białymi. Zweryfikowałem fakty i nowe dane dołączyłem do posiadanego materiału.
Wciąż na nowo zadawałem sobie pytanie, w jaki sposób kahuni dokonywali cudów.
Nikt nie mógł ml tego powiedzieć. Dla tubylców cała ta sprawa była tabu. Niestety,
młodych Hawajczyków bardziej interesowały sprawy nowoczesnego życia niż stara
nauka. Nie pobierano już nauk koniecznych do dokonywania ponadnaturalnych czynów.
Nie było Już nikogo, kto mógłby dalej przekazać naukę. Starzy kahuni, z którymi
dr Brigham od lat był zaprzyjaźniony, wymarli. Żaden prawdziwy wielki mag Już
nie żył. Wprawdzie udało mi się znaleźć kilku kahunów, jednak każdy z nich znał
tylko część nauki. Od nich dowiedziałem się nadzwyczaj mało o tym, co czyni
ich modlitwy i rytualne obrzędy tak skutecznymi. W końcu zostało ml tylko przeświadczenie,
że kahuni wiernie dotrzymali uroczystego przyrzeczenia niezłomnego milczenia.
Po śmierci doktora Brighama próbowałem jeszcze przez szesnaście lat odszyfrować
ową tajemnicę. Znalazłem wprawdzie wiele nowych i autentycznych relacji o cudach,
lecz właściwa tajemnica we wszystkich przypadkach pozostała dla mnie ukryta.
Wreszcie w roku 1931 poddałem się i opuściłem Hawaje. Tak później, jak i wcześniej
byłem przeświadczony, że cuda najróżniejszego rodzaju są możliwe, jeżeli tylko
zna się wewnętrzny proces, który czyni modlitwę lub rytuał skutecznymi.
W roku 1934, kiedy dawno już pogrzebałem nadzieję na rozwiązanie problemu,
obudziłem się pewnej nocy z pomysłem. Idea, która wówczas zaświtała mi w głowie,
poparta solidnym wysiłkiem, przyniosła ml w końcu wskazówkę do tajemnicy.
Aby historia ta nie była zbyt długa, powiem tylko o moich odkryciach, bez opisywania
kolejnych etapów, które musiałem przebyć.
Wychodząc z założenia, że w tubylczej mowie kahunów musiały przecież znajdować
się słowa, którymi wprowadzano w tajną naukę nowych kahunów, przestudiowałem
w hawajskim słowniku wszystkie wyrazy, które w Jakikolwiek sposób wiązały się
z umysłową czy duchową naturą człowieka.
Znalazłem je niemal od razu. Ku mojemu zdziwieniu oznaczały one niedwuznacznie
.części umysłu", jak zwiemy je w nowoczesnej psychologii. Określają one
i opisują podświadomość i świadomość. Co więcej, opisują nawet nad-świadomość,
którą tylko religie uznają za duchową część człowieka. Odszukałem słowa dla
trzech rodzajów siły życiowej, a nawet dla określenia kompleksu", odkrytego
w nowych czasach przez psychoanalizę. Dla tego, co nazywamy moralnością, Hawajczycy
mieli cały tuzin słów, aby odróżnić jej odcienie znaczeniowe, na przykład różnicę
między grzechem przeciw najbliższym" a kompleksem, który kahuni również
uznawali za grzech". Stopniowo odkryłem, że już kahuni posiadali bardzo
głębokie zrozumienie pracy ludzkiego umysłu. W ten sposób zaczęło się odszyfrowywanie
tajemnicy. Posuwałem się do przodu, z całym oddaniem studiując słówka.
Mowa polinezyjska jest bardzo prosta. Dłuższe, opisujące słowa są po prostu
tworzone z wyrazów rdzennych i pierwotnych. (Każde słowo, zależnie od swego
zastosowania, staje się czasownikiem lub rzeczownikiem. Stronę bierną tworzy
się przez dodanie przyrostka. Czas wyrażany jest w zdaniu przez dołączenie odpowiedniego
słowa.) Przy tłumaczeniu słów rdzennych doszedłem do zdumiewających odkryć.
Weźmy na przykład słowo oznaczające podświadomość
unihipili. Zwróciłem na
nie szczególną uwagę, ponieważ Jedno z Jego trzech tłumaczeń znaczy duch",
podczas gdy dwa pozostałe oznaczają szarańcza" oraz kości nogi"
lub kości ręki". Jest to długi wyraz składający się z kilku krótkich rdzeni
wyrazowych, z których każdy ma kilka własnych znaczeń. Żaden z tych rdzeni i
ich znaczeń nie określa ani szarańczy, ani kości nogi czy też ręki. Wiele z
nich wydaje się nie mieć nic wspólnego z duchem, a jednak wszystkie tak trafnie
opisują .podświadomość", że każdego, komu znane są nowoczesne wyniki badań
dotyczące jej natury, uderzy fakt. że opisany tutaj rodzaj .ducha" nie
może być niczym Innym, jak podświadomością.
Słówka rdzenne opisują podświadomość Jako ducha", który robi rzeczy,
o jakich świadome Ja (świadomy duch) nic nie wie. Podświadomość jest tajemnicza;
pracuje po cichu i starannie. Marzą się. że odmawia czegoś, co do niej należy.
Strach przed karą może przeszkadzać Jej w działaniu (słowo rdzenne nihi). Jest
ono duchową Istotą, która ściśle przylega do innej istoty
zwykle do świadomego
Ja;
działa ono jako sługa świadomego Ja i odbiera od niego rozkazy, ale często
jest uparte i odmawia mu posłuszeństwa (słowo rdzenne pili). Jest samodzielnym,
niezależnym Ja lub Istotą duchową równie samodzielną jak świadome Ja oraz nadświadomość
(rdzeń u). Duch podświadomy jest przeważnie ściśle połączony ze świadomym Ja.
Wytwarza siłę życiową i przekazuje ją dalej. Podświadomość żyje w fizycznym
ciele, które okrywa nie tylko ją samą, lecz również świadome Ja. uhane, mówiącego
ducha". Podświadomość ukrywa rzeczy (na przykład kompleks). Będzie osłabiona,
Jeżeli zaborcza istota duchowa skradnie jej siłę życiową.
To wystarczy, aby przedstawić metodę, którą stosowałem do poszukiwania znaczeń
ukrytych w słowach. Wskazuje również, że kahuni znali trzy części duszy"
jako trzy odrębne istoty, czyli Ja. Warto o tym pamiętać przy późniejszych rozważaniach.
Zamiast posługiwać się hawajskimi wyrażeniami dla trzech Ja, członkowie HRA
uznali, iż łatwiej będzie mówić o niższym, średnim i Wyższym Ja.
Równie długotrwale i cierpliwe prace doprowadziły mnie do odkrycia, że według
wiary kahunów każde z trzech Ja żyje we własnym widmowym" ciele, które
można według dzisiaj znanej terminologii określić jako eterycznego sobowtóra".
W tym miejscu Jednak zachowaliśmy hawajskie wyrażenie oka.
Zachowaliśmy również słowo mana. Określa ono siłę witalną, życiową, na której
opiera się działalność trzech Ja. Niższe Ja produkuje manę automatycznie z pożywienia,
które przyjmujemy, i z powietrza, które wdychamy. Korzystają z niej również
dwa pozostałe Ja, lecz wówczas jest przetwarzana na inne częstotliwości.
Trzy Ja w swoich widmowych ciałach i ze swoim zapasem siły życiowej połączone
są sznurami z tej samej substancji oka.
Wszystko to będzie później dokładnie i szczegółowo wyjaśnione. W tym miejscu
wystarczy tylko o nich wspomnieć, pokazać, że przedstawiano je na wzór trójcy",
i przejść do omówienia symboli znalezionych w dawnym języku.
Kahuni ukrywali swoją tajemną naukę nie tylko za wyrazami i ich rdzeniami,
lecz również pod postacią symboli. Tak więc mogłem na przykład stwierdzić, że
gdy mówili o sile życiowej, słowo mana zastępowali często przez wai, co oznacza
woda". Słowo to występuje również w wielu złożonych słowach i zwrotach,
które całkiem jawnie traktują o manie. Było więc dla mnie jasne, że woda"
jest symbolem many. Woda jako substancja symbolizuje siłę życiową wyprodukowaną
przez niższe Ja w procesie utleniania pożywienia. Jednak woda, która
jak ze
źródła
wznosi się i przelewa, jest symbolem nagromadzonego przez niższe Ja,
szczególnie mocnego ładunku many. Siła życiowa Wyższego Ja, odebrana od niższego
Ja za pośrednictwem łączącego je sznura widmowego, symbolizowana jest przez
mgłę lub chmury, które składają się z bardzo drobnych kropelek wody. Kropelki
te, spadające w postaci drobniutkiego deszczu, symbolizują przemienioną przez
Wyższe Ja, napełnioną jego błogosławieństwem siłę życiową spływającą na średnie
i niższe Ja w celu niesienia im pomocy oraz ich uzdrawiania.
Drzewo i krzew winny były również symbolami; przy czym korzenie odpowiadały
niższemu Ja, pień i gałęzie
średniemu, a liście
Wyższemu Ja. Sok krążący
w korzeniach, gałęziach i liściach symbolizował manę.
Człowiek musi dążyć ku temu, aby zrozumieć swoje trzy poziomy świadomości i
doprowadzić je do stanu, w którym harmonijnie współpracują. Tylko wówczas może
osiągnąć nierozerwalną całość i stać się tym. kim być powinien. Wprawdzie w
większości wierzymy, że dobrze znamy nasze średnie czyli świadome Ja, ale zadziwiająco
często zauważamy, iż istnieją w naszych nawykach myślowych czynniki, które zakłócają
tę Integrację. Tylko niewielu ludzi zna wystarczająco dobrze swoje niższe lub
podświadome Ja, jego zdolności i granice. Musimy dążyć do tego, aby nauczyć
się je poznawać i rozumieć, a co za tym idzie, abyśmy mogli je tak wychować,
by harmonijnie działało z dwiema pozostałymi istotami duchowymi, średnim i Wyższym
Ja. Zakres działania i możliwości Wyższego Ja nie mają granic
pomijając te,
które wyrastają z błędnej pracy niższego i średniego Ja. Praktycznego dowodu
jego siły przynoszącej błogosławieństwo doświadczymy wówczas, gdy nauczymy się
nawiązywać i utrzymywać z nim stały kontakt.
Dla wielu członków HRA szczególnie ważne było nauczenie się skutecznej modlitwy.
Szukali oni pomocy, która wychodziła poza zakres normalności i codzienności;
potrzebowali wskazówek w rozwiązaniu problemów, jakie stają przed każdym z nas.
Wiedzieli, że sprawdzenie metody zaoferowanej przez kahunów jest możliwe tylko
wtedy, gdy człowiek zada sobie trud zrozumienia owych trzech Ja w ich niewidzialnych
ciałach i many, którą można uczynić silniejszą i bardziej skuteczną, oraz zrealizuje
w praktyce swoje teoretyczne wiadomości.
Stwierdziliśmy też, że często zachodzi potrzeba pozbycia się starych przekonań,
które oparte były bardziej na dogmatach niż na dowodach. (Jeżeli ktoś chce nauczyć
się skutecznej modlitwy oraz zastąpić stare przyzwyczajenia nowymi, konieczne
jest ciągłe studiowanie i analizowanie tej książki.)
Wiele osób, które czytało moją książkę Magia cudów, starało się znaleźć jakiegoś
kahunę, który uwolniłby ich od chorób i cierpień, mimo iż od samego początku
wskazywałem, że obecnie na Hawajach nie praktykuje już żaden kahuna i ja sam
też nim nie Jestem. Wiedzieli, jak my wszyscy, że w zamierzchłych czasach istniała
tradycja uzdrawiania przez nakładanie rąk. To prawda, że istnieli ludzie, szczególnie
obdarzeni, którzy potrafili w ten sposób leczyć, choć nigdy nie słyszeli o działaniu
niższego i wyższego Ja w procesie uzdrawiania. To samo dotyczy niewielu szczęśliwych,
którzy intuicyjnie wykorzystali dar skutecznej modlitwy. Rezultat Ich modlitwy
był daleko większy niż przeciętne szansę". Niektóre z tych obdarzonych
osobowości należały do wspólnoty HRA, większość z nich chciała dowiedzieć się,
co właściwie było tym rzeczywistym, sprawczym czynnikiem ich sukcesów. Starali
się jeszcze bardziej poprawić swoje wyniki.
Zdrowy rozsądek każe posługiwać się wszystkimi dostępnymi środkami nowoczesnej
medycyny, aby zapewnić sobie zdrowie. Również kahuni-uzdrawiacze posługiwali
się znanymi sobie lekami, takimi jak różnorodne zioła; oprócz tego stosowali
do uzdrawiania chorych masaż lomi-lomi, szczególną sztukę leczenia. Również
i dzisiaj zdarza się, że jakiś przypadek, uznany przez dzisiejszą medycynę za
nieuleczalny, został .cudownie" uzdrowiony metodą inną niż naukowa.
W każdym razie najważniejsze jest, abyśmy nauczyli się korzystać z naszego
niezmierzonego, a jeszcze nie napoczętego źródła siły, by stać się zdrowymi
i zdrowymi pozostać. Wierzę, iż w wielu przypadkach ktoś, kto zechciałby na
podstawie tej nauki wykształcić się na kahunę", mógłby nieść innym uzdrowienie.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
01 (10)
WSM 01 10 pl(1)
TI 01 10 30 T pl(1)
TI 01 10 29 T pl(2)
TI 01 10 09 B pl
01 10 Styczeń 1997 Niepodległe państwo Czeczenia
a01 wektory (01 10)
Egzamin Teoria Wykład 01 (10) 14 (15) v 0 12 63 BETA
133 01 (10)
006 12 (10)

więcej podobnych podstron