3725452205

3725452205



-Wiem, ale tym razem chcę to sprawdzić i chciałabym żebyś mi w tym pomógł - powiedziała pewna siebie Rosalyn.- To jak? Wchodzisz w to?

- No dobra. Niech ci będzie- powiedział z uśmiechem- To co mam robić?

-Bądź tu dzisiaj po lekcjach i weź swoją kamerę. Jeśli nam się uda to nagramy tego potwora, pójdziemy z tym do Jackie i być może dostaniemy jakąś nagrodę za to odkrycie.- powiedziała rozradowana.

-Ok. A teraz chodź bo za 20 minut będzie dzwonek.- odrzekł Will.

Tego samego dnia po lekcjach w lesie. Godzina 15:00.

Dlaczego tak długo?-spytała lekko podirytowana Rosalyn.

Musiałem czekać dłuższą chwilę pod salką, żeby woźny ją otworzył i dopiero wtedy wyjąłem z szafki kamerę.

-No ok. To wchodzimy - powiedziała dziewczyna.

Trochę się bała tego, co zobaczą w środku lasu, ale bardzo chciała sprawdzić , co tak naprawdę wydaje te straszne odgłosy w nocy. Willowi w sumie one nie przeszkadzały, ale pomagał Rosalyn, ponieważ od dawna skrywał to, że dziewczyna mu się podoba.

Im głębiej wchodzili w las, tym ciemniejszy się zdawał. Szli coraz dalej i dalej, ale nic ciekawego nie widzieli. Minęły 3 godziny. Przyjaciele zmęczyli się tą ciągłą wędrówką więc postanowili odpocząć. Usiedli na leżącym nieopodal ściętym pniu drzewa, a ponieważ byli głodni, to wyciągnęli niedokończone kanapki i zjedli je.

Robiło się coraz ciemniej. Nastolatki postanowiły wrócić do domu i przyjść tu jutro z samego rana. Wrócili się. Kompletnie nie widzieli, gdzie idą, więc Will włączył latarkę. Ponieważ miała słabą baterię, wyłączyła się po chwili. Zrobiło się chłodno. Przyjaciele byli zmarznięci, zmęczeni i kompletnie nie wiedzieli gdzie są.

- Która godzina?- spytała Rosalyn.

-Nie wiem, nie wziąłem zegarka, a komórkę mam głęboko w plecaku, nie znajdę jej teraz - odparł zmartwiony chłopak.- Może ty spróbuj znaleźć swoją.

-O matko! A propos komórki, miałam wrócić zaraz po lekcjach. Muszę szybko zadzwonić do taty.

Wyjęła komórkę z plecaka. Była już prawie północ. Dziewczyna wystraszyła się. Zadzwoniła do taty, ale nie przestawała iść. W pewnym momencie potknęła się o korzeń. Komórka wypadła jej i słychać było tylko głośny trzask, więc pewnie się rozbiła. Will pomógł jej wstać. Nagle usłyszeli wiatr, ruszające się liście drzew i.... dziki ryk. Chłopak zesztywniał jak słup soli, a dziewczyna mało co nie zemdlała ze strachu. Kompletnie nic nie widzieli. Stanęli blisko siebie. Rosalyn złapała Willa za rękę. Chłopak zarumienił się.

-J-już północ prawda?- spytała ze strachem.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
10.    Umowa konsumencka - nie było umowy pisemnej, ale konsument coś chce to sąd moż
INNE niewiemskad 86«s Maria Nie wiem skąd to wiem, ale taką pewność mam, że tym razem los nie myli s
I U % kłady- ale nie wiem czy w tym roku było to samo:    •    jg
87 (136) kasia: Małgosiu, to trudne, wiem, ale nie odpowiadaj, tylko zostań z tym pytaniem, niech on
Obraz!8 Tym razem oczywiście to on nas trochę 0sz . że nie wie tego, o co pyta. ale należy to do jeg
I U % kłady- ale nie wiem czy w tym roku było to samo:    •    jg
page0045 35 niem, zgoda; ale w tym sensie mniej więcej jak zlepione cząstki cementu i kamienia są pa
fakt Państwo Skowrońscy z Pozna* Psina spała razem z nami To były sekundy i panu tylko wspomnienia
element ceremonii. Może i tak, ale o tym zapomniała, a może to była prywatna inicjatywa księdza, por
IMAG0581 jfey iście isife stafflflf*! 1 teź jedno z wasalnych państw zaczęło wzrastać w siłę. Tym ra
wielu jego uczestników wyraziło chęć dalszego uczestnictwa w terapii, ale tym razem już „twarzą w
71591 Obraz4 XVIII BIOGRAFIA I LEGENDA W Paryżu próbował wrócić do czynnej działalności politycznej
01b Odpowiedź: a) 2Odpowiedź: c) Smith kopnął w kalendarz. (umarł) Właściwie to nie chciałem o tym

więcej podobnych podstron