17 smiertelnych bledow szefa 17grze


17 Smiertelnych
błędów szefa
Autor: Rafał Szczepanik
ISBN: 83-246-0519-3
Format: A5, stron: 328
Poznaj najczęSciej popełniane błędy i dowiedz się, jak ich unikać
Często spotykamy się ze stwierdzeniem, że  ryba psuje się od głowy . Błędy
popełniane przez szefów przedsiębiorstw owocują problemami na kolejnych szczeblach
zarządzania i wpływają na wyniki. Menedżerowie, którzy potrafią wyciągać wnioski
z każdej pomyłki, zyskują cennego sprzymierzeńca jakim jest umiejętnoSć
przewidywania nadchodzących trudniejszych czasów. Jednak, jak pokazuje
praktyka, powielanie błędów to niestety doSć powszechne zjawisko w biznesie.
Książka  17 Smiertelnych błędów szefów ujawnia wiele mankamentów pracy nie
tylko polskich menedżerów. Sensacyjna opowieSć z pierwszej częSci jest dobrym
przykładem, że następujące po sobie błędy zarządzania nieuchronnie prowadzą do
katastrofy. Zaniedbanie, ignorancja i przekonanie o własnej nieomylnoSci, to tylko
niektóre z nich. Autor przytacza wiele prawdziwych przykładów z krajowego rynku.
NajczęSciej popełniane błędy zostają poddane szczegółowej analizie w drugiej częSci
książki. Przeczytaj tę książkę i dowiedz się jak rozpoznać zbliżający się kryzys,
niwelować jego efekty oraz unikać popełniania wciąż tych samych błędów.
Bądx przezorny i ucz się na cudzych błędach:
" intuicja to nie wszystko: niewykorzystanie nawet prostych narzędzi
do zarządzania firmą
" chaos i sprzeczne decyzje: brak komunikacji w firmie
" lepiej nie mówić: unikanie trudnych tematów
" jakoS to będzie: brak jasnej i klarownej strategii działania
" klapki na oczach: przedkładanie interesu własnego działu nad cele całej firmy
" historia lubi się powtarzać: powielanie wciąż tych samych błędów
CZŚĆ I STRAŻNIK MAFII 9
Wstęp 11
Błąd 1. 15
Błąd 2. 27
Błąd 3. 43
Błąd 4. 53
Błąd 5. 65
Błąd 6. 77
Błąd 7. 91
Błąd 8. 103
Błąd 9. 119
Błąd 10. 131
Błąd 11. 145
Błąd 12. 157
Błąd 13. 167
Błąd 14. 185
Błąd 15. 201
Błąd 16. 215
Błąd 17. 233
CZŚĆ II ANALIZA BADÓW MENEDŻERÓW 245
Główne wnioski 248
Kogo badaliśmy 249
Metodologia badania 249
Lista błędów 250
3:49
3:48
3:47
Cyfry na wyświetlaczu metalowego, srebrzystego zegara
nieubłaganie zbliżały się do zera. Janusz Czerwiński, prezes
firmy Astra Tech, wiedział, że ta skrzynka będzie ostatnią
rzeczą, na jaką patrzy. Zostało mu tylko kilka minut.
 Potrafię to rozbroić, dam radę, na pewno dam radę
 szeptał sam do siebie. Jednak w tych słowach więcej było
bezradności niż nadziei.
Nie żeby nie potrafił. O to był spokojny: tak prosty mecha-
nizm zegarowy umiał unieruchomić w dwie, trzy minuty.
Zanim został prezesem, przez dwadzieścia lat pracował
jako naukowiec, fizyk i elektronik. Był jednym z najlepszych
w kraju. Nagroda dla najmłodszego profesora fizyki, stypen-
dium w słynnym Massachusetts Institute of Technology,
wykłady w Tokio, Londynie i Paryżu. Nagle wszystkie te
wspomnienia przesłoniły mu widok czerwonych cyferek na
wyświetlaczu. Już o tym kiedyś słyszał umierającemu przed
oczami staje całe życie.
Słabł coraz bardziej, czuł, że to kwestia zaledwie minut.
Ponad godzinę temu został zabity z zimną krwią. Zabójca
wstrzyknął mu potężną dawkę akonityny. Trucizny, która
działała wolno, lecz nieodwracalnie.
12 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
3:01
3:00
2:59
We wspomnieniach szybko powrócił do swego ostatniego,
największego w karierze sukcesu: lasera fotonowego; wy-
nalazku, który mógł zmienić świat bardziej niż broń ato-
mowa, internet albo telewizja. To z tego powodu leżał na
podłodze w laboratorium. Sam, bez szansy na pomoc.
 Jak to możliwe, że udało się im mnie zabić?  pytał sam
siebie.  Popełniłem błąd. Jeden błąd, który zepsuł wszystko
 odpowiedział sobie w myślach.
Jednak to nie była prawda. Błędów, które doprowadziły
do tej sytuacji, było więcej. Dokładnie siedemnaście. Sie-
demnaście największych błędów, jakie może popełnić me-
nedżer.
2:20
2:19
2:18
 Mam nadzieję, że nie dostaną lasera  pomyślał, patrząc
na swojego mordercę, na człowieka, z którym pracował od
lat. Znał go bardzo dobrze, ufał mu bezgranicznie, jak bratu
 aż do dzisiejszego popołudnia. Uczynił go swoim zastępcą.
A ten  mimo że zarabiał doskonale i miał wszystko, o czym
mógł marzyć  dał się przekupić jednej z najpotężniejszych
organizacji świata  grozniejszej od Al-Kaidy, bogatszej
od Banku Światowego, zarządzanej sprawniej niż niejedna
armia.
To, że teraz zabójca leżał martwy, nie było pocieszające.
 Musiałem się go pozbyć, nie miałem wyjścia  pomyślał
Czerwiński, szukając usprawiedliwienia dla swojego czynu.
STRAŻNIK MAFII 13
1:57
1:56
1:55
 Mam nadzieję, że Nowicki nie zdradzi im kodu  po-
wtórzył w myślach.
Ryszard Nowicki, główny inżynier, był jedyną osobą, która
znała kod odszyfrowujący schemat budowy lasera. Ta jedna
kartka pełna cyferek  wykorzystana ze złą wolą  po-
zwoliłaby stworzyć piekielne urządzenie. Wytrawny infor-
matyk, mając ją w ręku, w ciągu miesiąca sparaliżuje prace
wszystkich policji i wywiadów świata. Północnokoreański,
rosyjski i amerykański wywiad prawie od pół roku próbowały
zdobyć klucz potrzebny do odczytania szyfru. Jeden chciał
nawet  za pośrednictwem fikcyjnej spółki  kupić patent
na laser. Cena, jaką zaproponował, przekraczała wszelkie
wyobrażenia.
Miliard dolarów.
1:40
1:39
1:38
Prezes ocknął się.  Nie czas na rozmyślania, muszę roz-
broić bombę  zganił sam siebie. Cyfry na wyświetlaczu
uparcie przypominały, że została tylko chwila. Wziął do ręki
śrubokręt i odkręcił pokrywę mechanizmu zegarowego. Zna-
lazł pod nią plątaninę cienkich kabelków przylutowanych
do płytki elektronicznej. Spojrzał na nią i zastanowił się
 przypominając sobie, czego uczył swoich podwładnych.
Wiedział, że jeśli uda mu się wejść w ich sposób myślenia,
szybko poradzi sobie z zatrzymaniem zegara.  Musi mi się
udać, od tego zależy wszystko  dopingował sam siebie.
14 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
Kilkadziesiąt sekund pózniej przeciął czerwony przewód.
Potem zielony, niebieski, fioletowy i żółty. Nic się nie działo
 nie było wybuchu, a zegar dalej odliczał. Nie zniechęciło
to jednak Czerwińskiego. Wiedział, że to zabawa w kotka
i myszkę i że każdy twórca bomb gra w nią z saperem. Prze-
cinał kolejne przewody.
Po chwili na dnie skrzynki zostały już tylko dwa kable.
Oba były białe.
 O cholera, tego ich nie uczyłem  zaklął zaskoczony.
 Który z nich? Który?
Odruchowo spojrzał na licznik.
0:09
0:08
0:07
 Niech to szlag  zaklął ponownie w myślach.  Nie
ma już czasu na analizę . Wziął nożyczki i przeciął pierw-
szy z brzegu przewód.
STRAŻNIK MAFII 15
ył wczesny wieczór, kiedy w kieszeni jednego z wice-
prezesów firmy Astra Tech rozdzwonił się telefon. Wysoki,
szczupły, szpakowaty brunet koło czterdziestki wyjął z we-
wnętrznej kieszeni marynarki aparat i nacisnął przycisk
z symbolem słuchawki.
 Tak, słucham?
 Masz moduł?  spytał ktoś po angielsku, metalicznym,
niskim, nieco chrypiącym głosem.
 Mam dwa trupy.
 Dwa?  Amerykanin wydawał się zaskoczony. Tego
nie było w planie. Przygotował akcję zgodnie z wszystkimi
zasadami, jakich nauczyło go życie agenta zaprawionego
w tajnych misjach zagranicznych. Przewidział każdy szcze-
gół, uwzględnił ryzyko. Czyżby o czymś zapomniał?
 Niemożliwe  stwierdził po chwili milczenia.  Dwa?
 Patrzę na nie. Brak pulsu.
 Mamy konkurencję. Ktoś wiedział.
To było jedyne rozsądne wytłumaczenie. Ktoś przechwy-
cił plany kradzieży, którą w tajemnicy prawie pół roku przy-
gotowywał najlepszy na świecie zespół byłych szpiegów CIA.
 Rosjanie, Izraelczycy albo Chińczycy  powiedział
Amerykanin.  Tylko oni mają takie możliwości. To robota
likwidatorów. Nikt inny nie miałby szans.
Obydwaj mężczyzni wiedzieli aż nazbyt dobrze, kim są
likwidatorzy. Zatrudniały ich tylko cztery wywiady, ale byli
jedną z najgrozniejszych kategorii agentów. Wszyscy się ich
bali. Likwidatorzy realizowali zlecenia, których wywiady nie
16 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
mogły wykonać legalnie. Najczęściej zabijali osoby niewy-
godne dla rządów lub wielkich narodowych korporacji, pro-
wadzących interesy w trzecim świecie. Przygotowywano ich
do zawodu nawet kilkanaście lat. Uczyli się wszystkiego, co
potrzebne  od dyplomacji i psychologii, przez inżynierię
i informatykę, po kryptologię i sztuki walki.
 Możliwe  odparł mężczyzna w garniturze.  To
jednak nie wszystko.
 Nie wszystko??  Amerykanin aż podniósł głos.  Coś
jeszcze poszło nie tak?
 Mam moduł, ale nie mam teczek.
 Co??? Dlaczego?
 Wybuch zniszczył wszystko.
 Cholera, w takim razie musimy zastosować wariant B.
 Niedobrze, to wielkie ryzyko.
 Nie mamy wyboru.
Amerykanin rozłączył się.  Zapowiada się trudna akcja
 pomyślał. Wariant B zakładał największą w historii, mi-
sterną operację szpiegostwa przemysłowego; akcję prowa-
dzoną pod zasłoną dymną inwestycji kapitałowych. Jej ofiarą
miała być firma, którą  jawnie lub tajnie  obserwowały
wszystkie wywiady i jeden kontrwywiad.
Ryzyko było ogromne, ale miliard dolarów&
Po raz kolejny podniósł słuchawkę i zatelefonował.
 Si?  odezwała się po hiszpańsku, czystym, pełnym
ciepła głosem kobieta, o której w kręgach mafijnych zrobiło
się głośno w ciągu ostatnich kilku lat. Niewysoka, szczupła,
piekielnie inteligentna i pełna uroku blondynka już w wieku
trzydziestu lat kierowała grupą specjalizującą się w przemycie
diamentów na masową skalę. Potem szybko awansowała, by
po kolejnych pięciu latach stanąć na czele największej prze-
stępczej organizacji świata.
STRAŻNIK MAFII 17
 To ja. Dostałem informacje z Polski. Mamy moduł, ale
nie znalezliśmy papierów. Uruchamiamy wariant B.
 Co się stało?
 Ktoś trzeci się włączył. Nie wiemy kto. Nie mamy
czasu, by sprawdzać. Musimy przewiezć moduł.
 Dobrze, zajmij się tym. A co z teczkami?
 Spróbujemy wykorzystać patent  na dostawcę . Cel
namierzyliśmy już miesiąc temu. Mamy wykonaną analizę.
Od jutra zaczniemy rozmiękczanie.
Kobieta dobrze wiedziała, na czym polega metoda  na
dostawcę . Stosowano ją od wielu lat w wywiadzie woj-
skowym. Jeśli szpieg musiał wykraść materiały z jakiegoś
budynku lub fabryki, miał trzy drogi: wejść tam, przekupić
kogoś wewnątrz albo nawiązać współpracę z posiadaczem
stałej przepustki. Pierwsza metoda była ryzykowna  ka-
mery przemysłowe, czytniki linii papilarnych i czujna
ochrona utrudniały niekontrolowane poruszanie się. Drugi
sposób też nie był bezpieczny. Jeśli przez przypadek pró-
bowało się przekupić uczciwego pracownika, ten nie tylko
nie wziął pieniędzy, ale i doniósł o sprawie szefom. W kon-
sekwencji ochrona wzmagała czujność i akcja stawała się
jeszcze trudniejsza.
Najczęściej nawiązywano więc kontakt z kimś, kto stale
odwiedzał zakład, ale nie był jego pracownikiem, choćby
z dostawcą pizzy albo taksówkarzem. Szpiedzy namierzali
taką osobę tygodniami. Cel należało dobrze wybrać: musiał
wjeżdżać na teren zakładu regularnie, nie powinien zwra-
cać uwagi swoim wyglądem i dobrze, by posiadał rodzinę.
Ta ostatnia była potrzebna do szantażu.  Rozmiękczanie
polegało na tym, że dostawcy proponowano duże pienią-
dze, a z drugiej strony grożono, że jego rodzinę spotka
nieszczęście, jeśli nie będzie posłuszny. Wymagało to czasu
18 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
i delikatności, by wystraszony cel nie zawiadomił policji.
Jednak stosując odpowiednie techniki psychologiczne, można
było rozmiękczyć prawie każdego.
 Kim jest dostawca?
 Młody mężczyzna, spełnia większość kryteriów. Wiemy,
że ma dostęp do wszystkich pomieszczeń i pracowników.
 Co na niego mamy?
 Fotografie już zrobione, kontrolujemy mieszkanie i sa-
mochód, w ciągu dwóch dni nawiążemy pierwszy kontakt.
 A co z policją? Będą węszyć?
 Niestety, są dwa trupy.
 Niedobrze. Mamy tam kogoś?
 Jeden z oficerów jest mój. Spróbuje włączyć się do
akcji, ale nie ma gwarancji.
 Dobrze, próbujcie. Informuj mnie.
 Tak jest.
***
Był piątkowy wieczór. Adam Wojtunowicz stał właśnie
na światłach na Marszałkowskiej i marzył o ciepłej kolacji,
kiedy zadzwoniła jego służbowa komórka. Instynktownie
spojrzał na zegarek. Cyferki pokazywały pół do dziesiątej.
 To już przesada, nawet weekendu nie uszanują  pomy-
ślał z niechęcią o swoim pracodawcy. Wojtunowicz był za-
trudniony w amerykańskiej firmie doradczej, w której
pracowało się do pózna.
Przez chwilę walczył sam ze sobą  ciepła kolacja czy
polecenie szefa? Jeśli nie odbierze, zawsze będzie mógł po-
wiedzieć w poniedziałek, że był w kinie albo na koncercie.
Wiedział jednak, że i tak usłyszy reprymendę. A nawet jeśli
szef jej nie wypowie  wiadomo, co o tym myśli.
STRAŻNIK MAFII 19
 Płacimy dobrze, szkolimy intensywnie, awansujemy
szybko  powiedział mu jego przełożony, kiedy pięć lat
temu trafił do Brain Consulting  ale wymagamy oddania,
ciężkiej pracy i pełnej dyspozycyjności.
Wówczas dla świeżo upieczonego magistra Wojtunowi-
cza taki układ był znakomity. Nie miał rodziny, a przyjaciół
w Warszawie jak na lekarstwo. Raptem dwóch, którzy ra-
zem z nim przyjechali z Aodzi. Wolny czas nie był mu więc
potrzebny. Chciał za to szybko kupić mieszkanie i samo-
chód. Jednak perspektywa się zmieniła, kiedy dwa lata temu
poznał Jolę. Coraz częściej chciał wieczorem pójść do kina,
a w weekend wyjechać za miasto.
 Zarabiasz tyle, że stać cię na kolację w dobrej restau-
racji  powiedziała mu kiedyś Jola, gdy po raz kolejny spóz-
nił się na umówioną randkę.  Kiedy wydasz te pieniądze?
Na emeryturze?
 Już dawno powinienem był rzucić tą pracę  pomy-
ślał Adam i zdecydował, że zignoruje telefon. Po chwili ko-
mórka zamilkła. Po kilkunastu sekundach ponownie usłyszał
ostry sygnał dzwonka.  Niech to diabli  skrzywił się
i niechętnie sięgnął po aparat. Spojrzał na wyświetlacz,
ale numer był nieznany.  Ciekawe, to jednak nikt z firmy
 zdziwił się, bo poza współpracownikami i klientami nikt
nie znał jego numeru, a klienci nie dzwonili w piątkowe
wieczory.
 Tak, słucham?
 Dobry wieczór, pan Adam Wojtunowicz?  usłyszał
młody, kobiecy głos.
 Tak, a kto mówi?
 Monika Lesiak, Agencja Ochrony Narodowej, potrze-
bujemy pilnie pańskiej pomocy.
20 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
 Agencja Ochrony Narodowej?  zdziwił się Adam.
Tylko raz słyszał tę nazwę i to zupełnie przypadkiem. Dwa
lata temu kierował projektem doradczym dla jednej z firm
produkujących sprzęt wojskowy. Pomagał wdrożyć strate-
gię zarządzania ludzmi i w związku z tym miał dostęp do
wielu firmowych dokumentów. Kiedyś przez przypadek na-
tknął się na list, w którym agencja ostrzegała prezesa firmy
przed zatrudnianiem jednego z kandydatów. Człowiek ów
był podejrzewany o współpracę z rosyjskim wywiadem.
Z lektury listu Adam wywnioskował, że AON to jedna z tych
niejawnych struktur kontrwywiadu, które w artykułach pra-
sowych określa się zwykle enigmatycznie jako  Wydział IV
albo  Biuro F . Tylko czego chcieli od niego pracownicy agen-
cji w piątek wieczorem?
 Potrzebujecie mojej pomocy?  spytał zdziwiony.
 Na pewno chodzi o mnie?
 Tak, to bardzo pilne. Musimy wyjaśnić przyczyny
pewnego zabójstwa. A pan jest w posiadaniu niezbędnych
dokumentów.
***
Monika Lesiak była niewysoką, szczupłą brunetką koło
trzydziestki. Ubrana w ciemny żakiet i jasne, obcisłe dżinsy
umiejętnie łączyła styl sportowy i oficjalny. Krótka grzywka
i włosy spięte w koński ogon raczej odejmowały jej lat i nie
budowały wizerunku doświadczonego agenta. A mimo to
przełożeni coraz częściej powierzali jej samodzielne zada-
nia w śledztwie. Dostrzeżono ją, gdy w dokumentach hur-
towni alkoholu wychwyciła przekręt, którego nikt inny nie
zauważył. Od tej chwili chętnie powierzano jej sprawy go-
spodarcze.
STRAŻNIK MAFII 21
Sprawa firmy Astra Tech do takich nie należała  tu
stawka była znacznie większa. Jednak w piątkowy wieczór
nikt poza nią nie mógł odebrać tego telefonu.
 Dzwonią z komendy stołecznej, wydział zabójstw, mó-
wią, że chodzi o Astra Tech  poinformował ją głos z cen-
trali telefonicznej.
 Proszę łączyć.
 Halo, mówi komisarz Krakowski, mam pilną sprawę.
 Witam pana, o tej godzinie?  Monika przypomniała
sobie ten charakterystyczny, niski głos. Dwa lata temu
poznała Krakowskiego  wówczas jeszcze podkomisarza
 w związku ze sprawą nielegalnej produkcji broni pod
Poznaniem.
 Zamordowano prezesa Astra Tech  Krakowski nie
lubił ogólnikowych wstępów, wolał od razu przechodzić do
rzeczy.  Jestem w drodze na miejsce. Czy ktoś od was
może też przyjechać? To się stało w laboratorium, tam
gdzie prowadzono badania. Wie pani, o czym mówię?
 Tak, tak, wiem  Monika zdziwiła się nieco, że Kra-
kowski również wiedział o laserze.  Cóż, nawet w agencji
nie wszyscy trzymają język za zębami  pomyślała i zawa-
hała się.  Dzwonić do szefa czy tam pojechać? . Telefon
do majora oznaczał, że postąpi zgodnie z procedurą, ale znów
dostanie tylko część śledztwa. Brak telefonu gwarantował
naganę, ale i szansę na samodzielne zadanie.
 Będę za dwadzieścia minut  dokończyła rozmowę
i odłożyła słuchawkę, po czym odszukała w aktach numer
telefonu Wojtunowicza. Nie odbierał, ale kiedy spróbowała
ponownie, w końcu podniósł słuchawkę.
Dwadzieścia minut pózniej zaparkowała swój samochód
pod bramą firmy Astra Tech. Stał tam już policyjny radio-
wóz, a z budynku właśnie wychodzili technicy. Po chwili
22 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
pojawił się Krakowski.  Nie zmienił się tak bardzo  po-
myślała.
 Ciało już zabraliśmy do analizy, więc nie ma czego
oglądać w laboratorium  zaczął.  Drzwi zaplombowali-
śmy, ale nie wiadomo, czy coś zginęło. Bez pomocy pracow-
ników nie dojdziemy do tego. Jednak nie to jest najciekawsze.
Najdziwniejszy jest wybuch.
 Wybuch?
 Wybuch.
 W laboratorium?
 Nie.
 W dziale badań? W dziale dokumentacji badawczej?
 Nie. I to jest dla mnie niezrozumiałe. W dziale kadr.
Wybuchła szafa dyrektora kadr.
 To jest jak najbardziej zrozumiałe  pomyślała Moni-
ka.  Tego właśnie się spodziewałam. Inaczej nie dzwoni-
łabym do Wojtunowicza .
 Co pan wie o firmie Astra Tech?  spytała komisarza.
 Słyszałem, że powstaje tu jakaś niezwykła broń. W CBŚ
krążą informacje, że są tym zainteresowane wszystkie wy-
wiady. Podobno to wasza agencja pilnuje, żeby patent nie
wyciekł za granicę.
 Zgadza się. Widzę, że CBŚ jest dobrze poinformowane.
 Wiemy też, że w całej sprawie są dwie kluczowe osoby:
prezes, który niestety już nie żyje i główny inżynier, Ryszard
Nowicki. Właśnie kazałem go odnalezć. Jeżeli morderca do-
padnie także jego, wtedy ta broń nigdy nie powstanie.
 Może być gorzej, szantażowany Nowicki zdradzi pa-
tent jakiejś mafii albo wywiadowi z kraju podejrzewanego
o terroryzm.
 Obserwowaliście Astra Tech. Działo się tu coś podej-
rzanego?  zapytał Krakowski.
STRAŻNIK MAFII 23
 Nic, co zwróciłoby naszą uwagę. Jeśli mordercą jest
pracownik firmy, to mógł przygotować wszystko, nie rzu-
cając się w oczy.
 No to chyba czeka nas żmudne śledztwo.
 I trudne. Jeżeli to któryś z obcych wywiadów, to pew-
nie wykonali robotę profesjonalnie. Nie spodziewałabym
się tu odcisków palców i zapisu z kamer wideo.
 Tylko dlaczego szafa w dziale kadr? Tam przecież nie
trzymali dokumentacji lasera?  zżymał się komisarz.
 Mam pewną hipotezę. Już wezwałam tu osobę, która
będzie mogła nam pomóc.
***
 O co chodzi?  zastanawiał się Adam, zawracając na
Marszałkowskiej.  Co się stało w Astra Tech? I co ja mam
z tym wspólnego? .
Firma Astra Tech była najnowszym klientem Brain Con-
sulting. Jej prezes zgłosił się do nich po poradę, bo  jak
mówił  nie wiedział, kogo awansować na kierownicze sta-
nowiska. Problem dotyczył spraw kadrowych, więc oddano
go Adamowi. A ten postanowił zacząć od rozmowy z Czer-
wińskim. Miał wrażenie, że to, co prezes napisał w obszer-
nym zapytaniu ofertowym, nie dotykało istoty sprawy.
W liście, który otrzymał, było tylko jedno pytanie:  Kogo
awansować na szefów projektów badawczych? . Prezes pro-
sił o podanie trzech nazwisk, a do listu załączył obszerne
teczki osobowe dwudziestu kandydatów. Byli to ludzie, któ-
rzy nigdy dotąd nie kierowali projektami, ale prawdopodob-
nie mieli duży potencjał rozwoju. I  w opinii Czerwińskiego
 wszyscy byli sfrustrowani tym, że nie mogą awansować.
 Mają sukcesy, mają doświadczenie, zasługują na awans
 pisał prezes.  A ponieważ wiedzą, że są tylko trzy nowe
projekty, zaczynają podkopywać konkurentów .
24 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
Adam przeczuwał, że problem nie leży w awansach. Miał
w pamięci podobne kłopoty innych menedżerów, którym
doradzał. Trzy lata temu jego klientem był dyrektor działu
kadr z firmy produkującej soki. Załoga tej fabryki była nie-
zadowolona, mimo że biznes się rozwijał, a ludzie dosta-
wali podwyżki. Adam długo analizował problem. W końcu
okazało się, że pracownicy czują się niesprawiedliwie trak-
towani. Pewien brygadzista powiedział mu, iż przyjął do
wiadomości, że odmówiono mu podwyżki, ale kiedy na in-
nym wydziale jego kolega z takim samym stażem dostał
podwyżkę&  Należy stworzyć system motywacyjny, który
będzie identyczny we wszystkich działach  napisał więc
Adam w swoim raporcie.  Dziś ten sam brygadzista za takie
same wyniki w zakładzie X dostaje premię, a w zakładzie Y
jej nie dostaje. Nic dziwnego, że dochodzi do konfliktów i fru-
stracji. Sytuacja, w której każdy menedżer tworzy system
motywowania według swojego widzimisię, jest dla firmy
szkodliwa .
Rok temu doradzał dyrektorowi działu sprzedaży w du-
żej firmie komputerowej. Dyrektor uznał, że jego handlowcy
są za mało zaangażowani w pracę. Postanowił ich zachęcić,
zwiększając liczbę wyjazdów integracyjnych. Podczas jed-
nej z takich imprez Adam przeprowadził ankietę  badanie
motywacji. Ostatnie pytanie brzmiało:  Co ci przeszkadza
w pracy? . Najczęstsza odpowiedz:  Organizują nam tyle róż-
nych wyjazdów, że nie mamy już czasu dla swoich rodzin .
Spodziewał się, że to samo czeka go w Astra Tech, zwłasz-
cza że z teczek kadrowych nie wynikało nic szczególnego.
Przeglądał je pewnego wieczoru w domu, gdy czekał aż Jola
opuści łazienkę. To był jego mały trik: wracał wcześniej
z pracy, ale przynosił do domu niektóre dokumenty. Gdy
Jola spędzała w łazience godziny, robiąc makijaż i fryzurę,
STRAŻNIK MAFII 25
on mógł przeczytać ważne papiery. Tym razem jednak ni-
czego w nich nie znalazł. Zostawił je więc w szufladzie,
w nadziei, że jeszcze mu się przydadzą. A następnego dnia
na spotkanie pojechał tylko z czystym notesem. Chciał spy-
tać prezesa o to, jak motywuje ludzi.
 Normalnie, jak każdy  odpowiedział Czerwiński,
który przyjął go w swoim niewielkim, ale bardzo nowocze-
śnie urządzonym gabinecie.
 Normalnie? To znaczy?  spytał Adam.
 Dobrze zarabiają, część ma samochody służbowe, do-
stają premie, podwyżki, wysyłam ich na zagraniczne szko-
lenia.
 A pozamaterialnie?
 Pozamaterialnie, czyli jak?  zdziwił się prezes.  Aaa,
ma pan na myśli, czy to jest ambitna praca? Proszę pana, ja
mam na biurku setki podań od najlepszych absolwentów
politechnik. Pracować u nas to zaszczyt. W naszych labora-
toriach ludzie zmieniają świat, wykonują badania, które
pchają do przodu cywilizację. Czy można chcieć w życiu
czegoś więcej?
Rozmawiali tak jeszcze godzinę. Kiedy Adam wychodził
z gabinetu Czerwińskiego, wiedział jedno: prezes nie umiał
motywować załogi. Dawał podwyżki, ale nigdy nie powie-
dział pracownikom, jak bardzo docenia ich wiedzę. Wysy-
łał ich na drogie konferencje, kongresy, ale nawet nie pytał,
czy ta tematyka ich interesuje. Oczekiwał oddania firmie,
ale nie tworzył atmosfery, w której lubiliby pracować, a nade
wszystko  nie wiedział, co motywuje jego zespół. Tak na-
prawdę w ogóle nie znał swoich podwładnych. Kierownikowi,
którego żona zginęła w pożarze kolejki górskiej w Austrii,
ufundował wakacje w Alpach...
26 17 ŚMIERTELNYCH BADÓW SZEFA
 Nic dziwnego, że pracownicy zaczęli okazywać frustra-
cję  pomyślał Adam.  Widzieli, jak prezes wydaje pie-
niądze na nietrafione bonusy. Jednocześnie nie potrafił okazać
im zainteresowania. Dziwne, że nikt z tej firmy jeszcze nie
uciekł do konkurencji. A swoją drogą, niewłaściwe moty-
wowanie to jeden z najczęstszych błędów, jakie popeł-
niają menedżerowie.
Z rozmyślań wyrwał go kolejny telefon. Tym razem
dzwonek brzmiał inaczej. To była melodia Gershwina, ulu-
biony utwór Joli. Ten dzwięk mógł sygnalizować tylko jedno.
Znów będzie musiał jej wytłumaczyć swoje spóznienie.
 Cześć kochanie, bardzo cię przepraszam, ale nie będę
mógł&
 Nie tłumacz się  przerwała mu Jola. Mówiła tonem,
który wbił go w fotel.  Nie teraz, mieliśmy włamanie.
Dziwne włamanie  bo nie zginęło nic cennego.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
17 smiertelnych bledow szefa Wydanie II rozszerzonegrz2
Cin 10HC [ST&D] PM931 17 3
17 Prawne i etyczne aspekty psychiatrii, orzecznictwo lekarskie w zaburzeniach i chorobach psychiczn
17 (30)
Fanuc 6M [SM] PM956 17 3

więcej podobnych podstron