7808335919

7808335919



Problem ironii wiąże się niewątpliwie z Bachtinowską problematyką gatunków mowy . Wspomniałem już, że jej występowanie jest w pewnych typach wypowiedzi z góry niemożliwe. Niektóre z nich można wskazać jako wypadki kanoniczne. Nie do pomyślenia jest pojawienie się współczynnika ironii nie tylko w rozkazach wojskowych, w których jednoznaczność stanowi wymaganie absolutne, ale także we wszelkiego typu rozkazach, niezależnie od tego, w jakiej sferze rzeczywistości one występują i jakich spraw dotyczą. W takich wypadkach, gdy chodzi o bezwzględną realizację zaleceń, formułowanych w tekście, jakakolwiek ironiczna gra między nadawcą i odbiorcą jest a priori wykluczona. Można zatem rzecz uogólnić: ironia znajduje się na antypodach oficjalności, rozumianej jako zespół wypowiedzi o charakterze realnie czy tylko intencjonalnie normatywnym (choćby stanowiących prawo). Kiedy patrzy się z pewnego punktu widzenia, można orzec, iż ironia nie ma żadnych danych, by wchodzić w związki z tym stylem społecznym, który zwykło się określać mianem kancelaryjnego (choć, rzecz jasna, ów mało wdzięczny styl może być traktowany ironicznie, co zwykle łączy się z parodią). Można się jeszcze zastanawiać nad tym, czy w ogóle ironia możliwa jest w tego typu wypowiedziach, w których podmiot jest charakteryzowany nie w kategoriach indywidualnych, ale ogólnych bądź zbiorowych, a więc w wypadkach, w których występuje nie jako konkretna osoba, ale przedstawiciel dowództwa, urzędu, partii politycznej i tym podobne. Wszelkie przywoływanie środków ironicznych świadczyłoby o tym, że mówiący wypadł z roli. Dotyczy autoironii. A jest to sprawa ważna szczególnie dla polskiej literatury, zwłaszcza pierwszej połowy XIX wieku. Jak świetnie pokazała w przywoływanych studiach Maria Żmigrodzka, autoironiczne arcydzieła polskiego romantyzmu, zwłaszcza poematy Słowackiego, przyjmowane były na emigracji niechętnie dlatego, że wchodziły w konflikt z koncepgą poety jako wieszcza, duchowego przywódcy, nauczyciela narodu. Jest oczywiste, że ktoś traktujący siebie w sposób autoironiczny, w żadną z tych ról nie może się wcielić. A dzieje się tak, nawet jeśli się uzna, że mamy tu do czynienia z wypadkiem osobliwym: umniejszanie pozycji poety, ograniczanie jego poza literackich kompetencji, w pewnych ujęciach równa się budowaniu jego autorytetu, jest to wszakże autorytet rozumiany całkiem inaczej. Opiera się on na założeniu, że podmiot panując nad wszelkimi arkanami swojej sztuki i świadomy swojej pozycji w świecie i w literaturze, ma wszelkie prawo traktować także siebie ze spektakularnym

Wszystko to nie znaczy, że ironia nie może pojawiać się w tekstach autorytatywnie satyrycznych, kaznodziejskich, ideologicznych, takich, w których elementy dydaktyki bądź intencje propagandowe grają rolę podstawową. Będzie to jednak zawsze ironia retoryczna, nakierowana na określony cel i podporządkowana wyraźnym i jawnym zamierzeniom ideowym. Ironia jawna, w której dominuje język podmiotu mówiącego, nie dopuszczający do tego, by jakiekolwiek inne języki zdobyły pozycję równorzędną, a jeśli pojawiają się jakieś jego elementy, to zawsze zajmują pozycję podrzędną, są zależne od języka głównego, a często stają się przedmiotem oceniającego komentarza. Odwołując się do znanych koncepcji Michaiła Bachtina, powiedzieć możemy, iż w wypadku tak kształtowanej ironii wyeliminowany został żywioł polifonii, tak doniosły dla jej innych odmian. I dlatego ironia retoryczna mogła się stać jednym ze środków publicystyki autorytarnej i totalitarnej, zajmując ważne miejsce choćby w propagandzie komunistycznej. Jeśli zatem publicysta tego typu nazywa jakąś grupę polityczną, którą poddaje druzgocącej, demaskatorskiej krytyce, "przyjaciółmi ludu", to z góry wiadomo, że uważa ją za zgromadzenie jego największych wrogów (odwołuję się tutaj do wczesnej broszury Lenina, która formułę "przyjaciele ludu" nosi w tytule).

W literaturze występować mogą wszelkie odmiany ironii, ma ona w tej materii możliwości nieograniczone, może korzystać z ironii retorycznej w jej najprostszej postaci, ale też posługuje się odmianami ironicznego kształtowania mowy szczególnie wyrafinowanymi i subtelnymi. Więcej, jak się zdaje, nie istnieją w zasadzie takie ukształtowania tekstu literackiego, w których ironia nie mogłaby się pojawić. Nie można jednak przyjmować - w ogólności, ale szczególnie w zastosowaniu do dzieła literackiego - że obowiązuje tu podział dychotomiczny, a granice przeprowadzone zostały dobitnie i jednoznacznie: wypowiedzi ironiczne - wypowiedzi nie mające z ironią nic wspólnego. Wyraźne rozgraniczenia mogą się zdarzyć. Niezwykłość i - by tak powiedzieć - wielkość ironii polega na tym, że ma ona najróżniejsze stopnie, że występuje w odmiennych postaciach, w jednych jest wyrazista i od razu rozpoznawalna, w innych jest niemal ukryta, ledwo zaznacza swą obecność, bo sygnalizowana jest delikatnie i nie nasyca sobą całego tekstu (lub jego rozleglejszego fragmentu). I ma do dyspozycji cały szereg środków, które same w sobie na ogół ironiczne nie bywają. Wymieńmy różnego rodzaju przytoczenia, w tym mowę pozornie zależną. W publikowanym w niniejszej książce studium Beda Allemann szczególnie wyraziście i przekonująco ujawnia tę właściwość ironii w dziele literackim. Niekiedy jest ona w utworze zaznaczana tak subtelnie, że zorientowanie się, że w ogóle występuje, jej dostrzeżenie, stanowi dla czytelnika zadanie trudne, wymagające zaawansowanej kultury literackiej. Dotyczy to zwłaszcza po-

To prawda, historycy tego gatunku wymieniają powieści ironiczne, będące arcydziełami, wystarczy wskazać Don Kichota Cervantesa, oświeceniowe narracje zbliżające się do powiastki filozoficznej czy wiele utworów reprezentujących europejski romantyzm. W nich ironia jest jawna, nie można tych dzieł -Cervantesa, Swifta, Diderota - czytać ze zrozumieniem, jeśli się jej nie dostrzeże. Mnie wszakże chodzi o inny wypadek,

0    żywioł ironii w szeroko rozumianej prozie realistycznej XIX

1    XX wieku, zarówno tej, której fundamentem jest narrator wszechwiedzący, jak i tej, w której powieściowa rzeczywistość ukazywana jest z wyraźnie zaznaczonego punktu widzenia,

a więc poprzez pryzmat świadomości tej lub innej postaci. Przypadek pierwszy wydać się może prostszy i poniekąd bardziej oczywisty, skoro narracja wszechwiedząca zakłada dystans wobec przedmiotu opowieści, dystans zaś, zarówno ten epicki, jak wszelkiego innego rodzaju, tworzy szczególnie dogodne warunki dla nasycania wypowiedzi ironią. Odznaczający się omnipotencją opowiadacz tego typu może ironicznie traktować swoich bohaterów i w ogromnej liczbie przypadków z przywileju tego - na ogół w formie dyskretnej i nie narzucającej się - korzysta.

Sprawa komplikuje się w powieściach, w których stopniowo zaczyna dominować technika punktu widzenia, a więc - na wielką skalę - od czasów naturalizmu - ma zatem pierwszorzędne znaczenie dla powieści jako gatunku w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku i w wieku XX. W ogromnej liczbie wypadków mamy tu do czynienia ze swojego rodzaju empatią, narrator bowiem niejako wchodzi w świat swoich postaci i kreuje rzeczywistość powieściową tak, jak one ją postrzegają. Pod pewnym względem empatia jest zaprzeczeniem ironii, znajduje się wobec niej na antypodach. Tak jest z pewnością, gdy rzecz rozpatruje się w kategoriach ogólnych, traktując oba zjawiska jako abstrakcje. W praktyce literackiej wszakże one się do siebie zbliżają. Dzieje się tak już choćby w jednym z pierwszych arcydzieł powieściowych, w których rzeczywistość pokazywana jest tak, jak ją przeżywa i ocenia bohater, przedstawiana jest w skali jego doznań - mamy tu na myśli Panią Bovary Flauberta. Narracja prowadzona jest w ten sposób, że nie możemy uznać, iż świat Emmy jest równoznaczny ze światem pisarza/narratora, powstaje między nimi szczelina. I właśnie ta szczelina zapełniana jest delikatną ironią. Często jej eksponowaniu służy mowa pozornie zależna, a więc ta struktura językowa, w której nakładają się na siebie dwa strumienie mowy.

Przykład ten ujawnia ze szczególną dobitnością, że nie ma bezwzględnego przedziału pomiędzy mówieniem ironicznym i tym, które od ironii jest wolne. Przeciwnie, mamy tu całą gamę form przejściowych i stanów pośrednich, w konsekwencji - powtórzmy - podziały dychotomiczne nie ogarniają całego zjawiska. W każdym wypadku jednak, nawet wówczas, gdy głęboko ukryta i zadowalająca się ledwo słyszalnymi sygnałami, ironia jest aktem komunikacyjnym o wielkim znaczeniu. Aktem, który w kontakcie językowym, niezależnie od tego, jaki on jest, musi zostać odebrany, dostrzeżony i wzięty pod uwagę. Jeśli tak się nie dzieje - ironia zostaje przeoczona, a dany tekst odebrany dosłownie - dochodzi do nieporozumień i błędów, komunikacja zaś zostaje zakłócona. I to kryterium negatywne jest mocnym dowodem, jak wielką rolę odgrywa w niej ironia - w mówieniu potocznym, w wypowie-



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
bachtin5 358 Problem gatunków mowy II. WYPOWIEDŹ JAKO JEDNOSTKA JĘZYKOWEGO POROZUMIEWANIA SIĘ I JEJ
bachtin iWfpa* u«*w o Rozdział V ha.cJUtiUs PROBLEM GATUNKÓW MOWY A ’* ’ I. SFORMUŁOWANIE PROBLEMU
bachtin1 I I 350 K Problem gatunków mowy nie był nieomal brany pod uwagę, Od antyku badaniami obję
bachtin3 354 Problem gatunków mowy 354 Problem gatunków mowy W każdej takiej sferze funkcjonują wła
bachtin8 364 Problem gatunków mowy 364 Problem gatunków mowy ma, by tak rzec, absolutny początek i
bachtin9 366 Problem gatunków mowy jako jednostki języka, w odróżnieniu od w y p o wiTę d z i "
bachtin0 308 Problem gatunków mowy wypowiedziami, nie jest pełnowartościowe pod względem znaczeni
bachtin1 w 370 Problem gatunków mowy jak dialogową replikę, oddzielają go od nich nieprzekraczalne
bachtin2 Problem gatunków mowy W każdej wypowiedzi — od jednosłownej codziennej repliki do obszerny
bachtin3 ■ 374    Problem gatunków mowy przenikają do świadomości w ścisłym związku
bachtin4 376 Problem gatunków mowy stopniu jeszcze większym), co nie oznacza jednak, że są każdoraz
bachtin5 I I 378 jtif .£ W:; Problem gatunków mowy gatunku mowy, kieruje nami w procesie mówienia.
bachtin6 :*80 Problem gatunków mowy wiedzieć. Mamy na przykład następującą wypowiedź: „Słońce wzesz
bachtin7 -m Problem gatunków mowy -m Problem gatunków mowy ków leksykalnych, gramatycznych i ko
bachtin8 304 Problem gatunków mowy zwieńczoną wypowiedzią i jej konkretnym sensem 10 — treścią wype

więcej podobnych podstron