Aby rozpocząć lekturÄ™, kliknij na taki przycisk , który da ci peÅ‚ny dostÄ™p do spisu treÅ›ci książki. JeÅ›li chcesz poÅ‚Ä…czyć siÄ™ z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej. JULIUSZ SAOWACKI LILLA WENEDA TRAGEDIA W PICIU AKTACH Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, GdaÅ„sk 2000 DO AUTORA IRYDIONA LIST II Kochany Endymionie poezji, drzemiÄ…cy w cieniu gajów laurowych, z lekkoÅ›ciÄ… i ciszÄ… letniej bÅ‚yskawicy przedzieram siÄ™ przez czarne liÅ›cie drzew nieÅ›miertelnych i trzema bÅ‚yskami budzÄ™ ciebie ze snów niespokojnych... WstaÅ„! wstaÅ„, mój Endymionie, tajemniczej Muzy kochanku, i postÄ…p krokiem ku mnie, a napotkasz nowy gaj fantazji, zielony sosnami teatr, bo oto dla ciebie jedynie, mój drogi, wybudowaÅ‚em nowÄ… scenÄ™, sprowadziÅ‚em duchów aktorów i rozÅ‚ożyÅ‚em na leÅ›nej murawie biegajÄ…cego po Å›wiecie kolportera maÅ‚e bogactwo. Odeszlij mnie z nowym zarobkiem przyjazni, ze Å‚zÄ…, jeżeli można: z pochwaÅ‚Ä…, jeżeli można: a bÄ™dÄ™ spokojny na wieczność. Obudz siÄ™! obudz, rzymski w zÅ‚otej zbroi, z ognistym pancerzem rycerzu! Nowe mary stojÄ… przed tobÄ…: oto jest wzgórze okryte zielonÄ… murawÄ…, na wzgórzu stoi dwanaÅ›cie druidycznych kamieni i trzynasty tron z omszonego granitu; oto wzgórze, ukoronowane wieÅ„cem dwunastu biaÅ‚owÅ‚osych harfiarzy, zewszÄ…d jakby morzem czerwonego poÅ‚ysku oblane... te straszne wzgórza zwierciadÅ‚o to krew narodu... Åšpiew dwunastu harf rozlega siÄ™ nad ludem umarÅ‚ych i wbiega w puste, szumiÄ…ce lasy sosnowe, woÅ‚ać nowych na zemstÄ™ rycerzy. Czy ci nie smutno? Oto jest rycerz, z dwojgiem serc, z mieczem jedynym, z Tella, z Kastora i z Poluksa zÅ‚ożony; rycerz, którego jedna poÅ‚owa jest tarczÄ…, a druga Å›mierci żelazem wódz majÄ…cy dwie dusze i dwa ciaÅ‚a: nieszczęście narodu, przeznaczenie dowodzÄ…ce potÄ™pionemu przez Boga ludowi... Wódz z dwojakim i nie Å›miesznym już wiÄ™cej nazwiskiem: oto stoi na stosie ostatecznym jako posÄ…g przyszÅ‚oÅ›ci. Czy go widzisz? Oto wróżka, która zabrania harfiarzom rozpaczy, a jednym strasznym i mÅ›ciwym czynem zajÄ™ta, stÄ…pa po sercach ludzkich, kruszy je pod swymi nogami... Eumenida Eschylowska krzyczÄ…ca: ZwyciÄ™stwo! sto serc ludzkich za zwyciÄ™stwo! Czy siÄ™ nie wzdrygasz? Oto jest stary i Å›wiÄ™ty czÅ‚owiek, który przyszedÅ‚ Å‚zawe Chrystusa oliwy zaszczepiać na pÅ‚onkach sosnowych i zamiÄ™szkaÅ‚ w czaszce olbrzyma, a przyjazne jemu Å›limaki przylazÅ‚y i Å›linÄ… krysztaÅ‚owÄ… zalepiÅ‚y czaszki już pustej zrennice, powoje owinęły jÄ… dokoÅ‚a. Oto we wnÄ™trzu groty koÅ›cianej i ludzkiej krzyż stoi, lampa siÄ™ pali i bÅ‚yszczy obraz Rafaelowski Boga Rodzicy. Widzisz, jak dno zÅ‚ote obrazu piÄ™knie jaÅ›nieje w ciemnoÅ›ciach pustego czerepu? sÅ‚yszysz, jak szemrze modlitwa? Lecz o, biada! o, losy!... sÅ‚owo Å›wiÄ™tego starca miecz Rolandowy wyprzedziÅ‚ i jeszcze lud jeden kona z wiarÄ… okropnÄ… rozpaczy w przyszÅ‚ość i zemstÄ™. Cóż, mój Galilejczyku? Oto jest brat Rolanda a praszczur Sobieskiego, czÅ‚owiek silnej rÄ™ki i Molierowskiej w domostwie sÅ‚aboÅ›ci; kontusz mu wÅ‚ożyć i buty czerwone, gdy wróci z piorunowej walki siarkÄ… cuchnÄ…cy i krwiÄ… oblany po szyjÄ™. Kontusz mu wÅ‚ożyć i żupan, niechaj panuje bez jutra. Oto nareszcie jest twarda dziewka skandynawska; oto mniejsze mrówki ludzkoÅ›ci, peÅ‚ne kÅ‚amstwa, wybiegów, tchórzostwa w osobie Åšlaza. Oto jest caÅ‚y sklepik kolportera, wysypujÄ…cy przed tobÄ… swe fantastyczne figurki, za które autor sam gada, a czasem szczebioce Alfierego jÄ™zykiem. Na cóż to wszystko? ZaprawdÄ™ ci powiadam: jam tych mar nie woÅ‚aÅ‚ przyszÅ‚y same; przyprowadziÅ‚a je z sobÄ… biaÅ‚a Lilla Weneda; a ja, ujrzawszy ten tÅ‚um ludzi, harf zÅ‚otych, heÅ‚mów, tarcz i mieczów dobytych, usÅ‚yszawszy gÅ‚osy zmiÄ™szane dawno już wymordowanego ludu, wziÄ…Å‚em jednÄ… z harf wenedyjskich do rÄ™ki i przyrzekÅ‚em duchom powieść wiernÄ… i nagÄ…, jaka siÄ™ posÄ…gowym nieszczęściom należy. Ile razy wiÄ™c zwyczajem terazniejszych poetów chciaÅ‚em zacząć kwilÄ…cÄ… serca dyssekcjÄ… lub melancholizowaniem sztucznym obrazów prostÄ… legendÄ™ okrasić, tyle razy mary zjawione krzyczaÅ‚y z krajów przeszÅ‚oÅ›ci: Serca nasze byÅ‚y zdrowe i ciaÅ‚a, w mowie naszej nie byÅ‚o niespodziewanych concetti«, choć córki królewskie, nie wzdychaÅ‚yÅ›my do księżyca, choć synowie królewscy, pÄ™dziliÅ›my woÅ‚y na paszÄ™; Osjan usÅ‚yszaÅ‚ naszego zgonu historiÄ…, lecz nie znalazÅ‚ w niej dosyć chmur księżycowych, duchów, sarn, bÅ‚yskawic i wiatru wzdychajÄ…cego po mogiÅ‚ach, ani wiÄ™c ruszyÅ‚ harfy na omszonym dÄ™bie wiszÄ…cej, ale odpÄ™dziÅ‚ nas w mgÅ‚Ä™ niepamiÄ™ci rozpaczne. Lecz ty, mówiÅ‚y dalej mary, któregoÅ›my widziaÅ‚y w ciemnym Agamemnona grobowcu, ty, jadÄ…cy niegdyÅ› brzegami laurowego potoku, gdzie Elektra królewna płótno bieliÅ‚a matczyne, mów o nas prosto i z krzykiem . Tak namówiony, wziÄ…Å‚em pół-posÄ…gowÄ… formÄ™ Eurypidesa tragedii i rzuciÅ‚em w niÄ… wypadki wyrwane z najdawniejszych kraÅ„ców przeszÅ‚oÅ›ci; a jeżeli mi Bóg pozwoli, to na tej nieco marmurowej podstawie oprÄ™ szersze, bardziej tÄ™czowe, lecz mniej fantastyczne niż Balladyna tragedie; tylko ty, Irydionie, nie opuszczaj mnie Å›ród zimnego Å›wiata sÅ‚uchaczy, tylko ty mi nie daj uczuć chÅ‚odu, który mi na czoÅ‚o od twarzy ludzkich powiewa; a gdybyÅ› widziaÅ‚ na mnie idÄ…ce węże, wez w rÄ™kÄ™ harfÄ™ Lilli Wenedy i przemieÅ„ te gady w sÅ‚uchaczów. Ile razy z tobÄ… byÅ‚em, zdawaÅ‚o mi siÄ™, że wszyscy ludzie majÄ… oczy Rafaelowskie, że dosyć jest jednym sÅ‚owa zarysem pokazać im piÄ™knÄ… postać duchowÄ…, że dbać nie trzeba o niedowidzenie, a chronić siÄ™ tylko przesytu; sÄ…dziÅ‚em, że wszyscy ludzie obdarzeni sÄ… platoÅ„skÄ… i attyckÄ… uwagÄ…; że dodawszy do stworzonego już przez poetów Å›wiata jednÄ… takÄ… postać, jak nimfa uwieÅ„czona jaskółkami, które pierżchajÄ… z wÅ‚osów dotkniÄ™te sÅ‚oÅ„ca promykiem, jednÄ… takÄ… postać, jak nimfa uwiÄ…zana rÄ…czkami za Å‚aÅ„cuch smutno gwarzÄ…cych po niebie żurawi można te AteÅ„czyki obrócić na niebo oczyma. Teraz widzÄ™, że innych widm, innych kolorów, innych potrzeba obrazów. Nie schodzÄ™ jednak z mojej drogi, a że jest pustÄ… i szerokÄ…, to przypomina mi zÅ‚ote pustynie Suez, na których tak mi dobrze byÅ‚o, gdym siÄ™ tylko za sÅ‚oÅ„cem i gwiazdami kierowaÅ‚. Jest to wreszcie dla mnie droga konieczna, ile razy bowiem zetknÄ™ siÄ™ z rzeczywistymi rzeczami, opadajÄ… mi skrzydÅ‚a i jestem smutny, jak gdybym miaÅ‚ umrzeć; albo gniewny, jak w owym wierszu o Termopilach, który na koÅ„cu ksiÄ™gi umieÅ›ciÅ‚em, niby chór ostatni, Å›piewany przez poetÄ™. Na Odyna! niech wrzeszczÄ… samochwalce a ja z drgajÄ…cymi ustami wracam pod skrzydÅ‚a twoje ochÅ‚onąć. A teraz sÅ‚yszÄ™, że mnie pytasz, skÄ…d siÄ™ w mojej myÅ›li biaÅ‚a postać Lilli Wenedy zjawiÅ‚a posÅ‚uchaj. Przed piÄ™ciÄ… laty mieszkaÅ‚em nad jeziorem Szwajcarii, blisko miasteczka Villeneuve, dawnego Avencium. Miasteczko to, poÅ‚ożone na zielonej równinie w koÅ„cu jeziora, niedaleko zamku Chillon i skaÅ‚ Heloizy, czarowaÅ‚o miÄ™ swojÄ… wiejskÄ… i spokojnÄ… piÄ™knoÅ›ciÄ…; na jasnych i wodnistych Å‚Ä…kach zbudowane, uÅ›miecha siÄ™ wiosennÄ… zieleniÄ… spod czarnych gór, które, podobne rzymskiemu legionowi, stojÄ… grozne, nachylone, gotowe spaść i rozproszyć co? kilka maÅ‚ych domków biaÅ‚o odbitych w jeziorze, maÅ‚y koÅ›cioÅ‚ek z piramidalnÄ… wieżyczkÄ… i rzÄ™d ciemnych drzew kasztanowych, które jesieniÄ…, owieszone mnóstwem chÅ‚opiÄ…t tÅ‚ukÄ…cych z koron owoce, rumieniÄ… siÄ™ hożą czerwonoÅ›ciÄ… wesoÅ‚ych twarzy niby jabÅ‚onie sadów naszych, mnóstwem owoców spÅ‚onione. Takim jest dzisiaj to miasteczko lecz niegdyÅ›, przed wiekami, na tym samym miejscu odbywaÅ‚a siÄ™ okropna jakaÅ› ofiara; musiaÅ‚o być poÅ›wiÄ™cenie siÄ™, rozpacz, szczÄ™k broni, miecz katowski ucinajÄ…cy gÅ‚owÄ™ starca i sÅ‚owo S. P. Q. R. bÅ‚yszczÄ…ce na rzymskich chorÄ…gwiach. Czas wszystko uciszyÅ‚. Z caÅ‚ej owej historii zostaÅ‚ tylko jeden grobowiec z nastÄ™pujÄ…cym napisem: JULIA ALPINULA TU LEÅ» NIESZCZÅšLIWEGO OJCA NIESZCZÅšLIWA CÓRKA, BOGÓW AWENTYCSKICH KAPLANKA. WYPROSIĆ OJCA OD ÅšMIERCI NIE MOGAAM. NIESZCZÅšLIWIE UMRZEĆ W LOSACH JEGO BYAO. Å»YAAM LAT XXIII. Mój Irydionie, ta mÅ‚oda dziewica, ta czysta kapÅ‚anka, co żyÅ‚a tylko lat 23, skarżąca siÄ™ tak cicho a tak przerazliwie z przeszÅ‚oÅ›ci: ona to zamieniÅ‚a siÄ™ w LillÄ™ WenedÄ™; chciaÅ‚em kwiat Å‚Ä…czny przenieść do Polski: niosÅ‚em go ze Å›wiÄ™tym uczuciem, aby nie strÄ…cić zeÅ„ rosy, listka nie uÅ‚amać. Ta mara srebrnej biaÅ‚oÅ›ci, która na dziwnej zieleni Å‚Ä…k szwajcarskich, na odÅ‚amie skaÅ‚y, stawaÅ‚a przede mnÄ…: teraz zmartwychwstawszy nad GopÅ‚em opowiedziaÅ‚a swego poÅ›wiÄ™cenia siÄ™ historiÄ…; cicha, czysta, biaÅ‚a i spokojna, ale gÅ‚Ä™boko w serce, nawet przez ojca wÅ‚asnego, raniona. Dawniej jeszcze, jadÄ…c przez piÅ„skie bÅ‚ota, widziaÅ‚em mnóstwo lilii wodnych i mnóstwo chÅ‚opów wychudÅ‚ych od gÅ‚odu; miÄ™dzy chÅ‚opami a nenufarem litewskim taki byÅ‚ zwiÄ…zek, że chÅ‚opstwo jadÅ‚o kwiatów Å‚odygi, nie majÄ…c chleba; Å‚odygi te bowiem rdzeÅ„ majÄ… sÅ‚odkÄ…, gÄ…bczastÄ…, która za pokarm sÅ‚użyć może. Co z tego piÅ„skiego wspomnienia do tragedii wniknęło zobaczysz. A teraz, kiedym ci siÄ™ wyspowiadaÅ‚, usiÄ…dz na uÅ‚amku jakiej dawnej ruiny albo pod cieniem Wirgilowego lauru i niech ciÄ™ gwarzÄ…ca moja przeszÅ‚ość otoczy usiÄ…dz nad krysztaÅ‚owÄ… jakÄ… i smÄ™tnÄ… wodÄ…, abyÅ› z książkÄ… mojÄ… mógÅ‚ to zrobić, co zamyÅ›lona z biaÅ‚Ä… różą w rÄ™ku dziewczyna; to jest, oberwać jÄ… liść po liÅ›ciu, rzucić w wodÄ™ pÅ‚ynÄ…cÄ… i pytać siÄ™ losu listków o los czÅ‚owieka; a zniszczywszy tak ciaÅ‚o Lilli Wenedy, odtwórz jÄ… na nowo w myÅ›li swojej wiÄ™kszym blaskiem odzianÄ… i piÄ™kniejszÄ… sto razy i niech ta postać do nas obojgu należy, niech bÄ™dzie jako Å‚aÅ„cuch Å‚Ä…czÄ…cy dwóch Wenedów rÄ™ce, nawet w Å›mierci godzinie. A tych dwóch wodzów! czy ty myÅ›lisz, Irydionie, że tworzÄ…c ów mit jednoÅ›ci i przyjazni nie Å‚udziÅ‚em siÄ™ sÅ‚odkÄ… nadziejÄ… że kiedyÅ› i nas tak we wspomnieniach ludzie powiążą i na jednym stosie postawiÄ…... ty mnie wtenczas umarÅ‚ego bÄ™dziesz trzymaÅ‚ na piersiach i mówiÅ‚ mi do ucha sÅ‚owa nadziei i zmartwychwstania, albowiem za życia sÅ‚yszaÅ‚em je od ciebie jedynie. Paryż, dnia 2 kwietnia 1840 r. O S O B Y : LECH GWINONA, żona Lecha LECHON synowie Lecha KRAK ARFON DERWID, król Wenedów LILLA WENEDA córki Derwida ROZA WENEDA POLELUM synowie Derwida LELUM SYGOC Lechici GRYF ÅšWITY GWALBERT ÅšLAZ, jego sÅ‚uga DWUNASTU HARFIARZY Wenedzi DWUNASTU WODZÓW ORSZAK DZIEWIC GWINONY. RYCERZE LECHICI Z czasów bajecznych. Blisko GopÅ‚a. PROLOG Obszerna grota wróżki wykopana w ziemi; w Å›cianach okrÄ…gÅ‚e dziury, przez które widać rozlegÅ‚e pola i daleki krajobraz Å›wiatÅ‚o zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca. ROZA WENEDA i LILLA WENEDA. LILLA WENEDA O, siostro moja, jak ty zadumana! Idz, spójrz na walkÄ™, zaczaruj zwyciÄ™stwo. ROZA WENEDA Na nic nie przyda siÄ™ tu czar szatana. PrzekleÅ„stwo! przekleÅ„stwo! przekleÅ„stwo! Ojczyzna nasza kona i na wieki, WidzÄ™ umarÅ‚Ä…... I ty umarÅ‚a... ja ci zamknÄ™ powieki, Zimnego piasku w usta nasypiÄ™, a w gardÅ‚o PrzekleÅ„stw, które ty z sobÄ… poniesiesz w daleki Kraj na tamten Å›wiat o nieszczęśliwa! LILLA WENEDA Mówisz i wicher siÄ™ zrywa, I pÅ‚acze nade mnÄ… biednÄ…. WiÄ™c ja mam umrzeć? o, Boże! ROZA WENEDA Cicho! czy Bóg ciebie jednÄ… StworzyÅ‚? Czemu trudzisz Boga? Tam krew nasza i krew wroga ZrobiÅ‚a strumieÅ„ i Å‚oże, I GopÅ‚o zaczerwieniÅ‚a: BÄ™dziesz ty jak pÅ‚aczka wyÅ‚a Nad sobÄ… gdy rycerze konajÄ…? SÅ‚ychać dzwiÄ™k harf. O! cyt harfy nasze grajÄ…. SÅ‚yszysz ich gÅ‚osy ponure, PÅ‚aczÄ…ce i rozstrojone? Harfiarze wchodzÄ… na górÄ™... Wszystko stracone! LILLA WENEDA Za harfiarzami tu wejdÄ… rycerze I nas zabijÄ…, i wytnÄ… harfiarzy. ROZA WENEDA Co? a z chmurami przymierze? A piorun posÄ™pny, zÅ‚oty, Co stoi jakby na straży U wejÅ›cia groty? Co? a szataÅ„ski mój gÅ‚os Podobny zimnym sztyletom. A zmartwychwstanie dane przeze mnie szkieletom? A mój smutek! a mój los! I ty nie ufasz w tÄ™ straż? I ty siÄ™ lÄ™kasz, o, kraÅ›na. LILLA WENEDA Ty mówisz lecz twoja twarz Jak księżyc smutna, choć jasna, Jak księżyc, umarÅ‚ych sÅ‚oÅ„ce. Gdzie nasi bracia obroÅ„ce, Czy wiesz, co z nimi siÄ™ staÅ‚o? ROZA WENEDA WnÄ™trze groty zajÄ™czaÅ‚o, SÅ‚yszaÅ‚aÅ› odpowiedz skaÅ‚. Wyjdz i wprowadz harfiarzy, ja ogieÅ„ rozpalÄ™. Wchodzi DWUNASTU STARCÓW ze zÅ‚otymi harfami. ProszÄ™ was, przy ciemnej skale Postawcie te harfy rzÄ™dem I powiedzcie, co staÅ‚o siÄ™ z Wenedów ludem. LILLA WENEDA Czy mój ojciec i bracia moi jakim cudem Wyrwali siÄ™ od Å›mierci? HARFIARZ Starce, z takim pÄ™dem SzliÅ›my na górÄ™, że nam w piersiach gÅ‚os zamiera. LILLA WENEDA O! wy nie chcecie mówić. HARFIARZ Niestety! Niestety! LILLA WENEDA O! bracia moi o! mój drogi ojcze, gdzie ty? Ci ludzie milczÄ… mój ojciec umiera! O! wy nie macie litoÅ›ci. HARFIARZ Jak żądasz, AbyÅ›my z trwogi już przyszli do siebie? LILLA WENEDA Starcze! Ty na mnie, starcze, tak spoglÄ…dasz Jak na sierotÄ™. HARFIARZ Na ziemi i w niebie Lud nasz przeklÄ™ty! o! biada nam! biada! Twój ojciec wziÄ™ty rycerzy gromada OtoczyÅ‚a go, z harfÄ… jego zÅ‚otÄ…. WidzieliÅ›my to i bladzi zgryzotÄ… RwaliÅ›my wÅ‚osy. Bracia twoi wziÄ™ci. LILLA WENEDA WiÄ™c nie umarli? o! mówcie mi jeszcze! WiÄ™c nie umarli?... ROZA WENEDA Nie ale przeklÄ™ci! LILLA WENEDA O! nie mów tego! o! nie mów przez litość! Ja braci moich, ojca mego zbawiÄ™. O! pobÅ‚ogosÅ‚aw ty mi, siostro moja, Ty smutna byÅ‚aÅ› mi wesoÅ‚ej matkÄ…. I wy mi, starzy ludzie, bÅ‚ogosÅ‚awcie, Ale nie proÅ›cie Boga o nic dla mnie, Tylko o rozum i przebiegÅ‚e serce, Abym zbawiÅ‚a tych, co sÄ… w kajdanach. O! bÄ…dzcie zdrowi! nie troszczcie siÄ™ o mnie; Za mnÄ… jest każdy kwiat i każdy goÅ‚Ä…b, Co biaÅ‚y jak ja swÄ… mnie siostrÄ… mniema, I ten jest za mnÄ…, co nad goÅ‚Ä™biami W nieba bÅ‚Ä™kicie jeszcze wyżej lata: A gdy miÄ™ nazbyt przyciÅ›nie nieszczęście, Gotów odebrać goÅ‚Ä™biowi skrzydÅ‚a I mnie dać skrzydÅ‚a, bym od ludzi poszÅ‚a. JeÅ›li nie zbawiÄ™ ojca, umrÄ™ mÅ‚odÄ… A wtenczas pÅ‚aczcie wy biednej dziewczyny. Wychodzi. ROZA WENEDA Nie czas żaÅ‚ować róż, gdy pÅ‚onÄ… lasy. Cóż wy myÅ›licie, harfiarze? HARFIARZE Wszystko stracone! ROZA WENEDA Na jad węża, co w tej czarze Karmi pÅ‚omienie czerwone: Zaklinam siÄ™ wam, o starzy, Å»e koÅ›ci z pobojowiska WstanÄ… i bÄ™dÄ… walczyć w takt pieÅ›niom Harfiarzy! HARFIARZE WstanÄ… i zginÄ… raz drugi... ROZA WENEDA I trzeci raz jeszcze zginÄ…, I przejdÄ… po nich zapomnienia pÅ‚ugi, I stokrocie siÄ™ rozwinÄ… Na krwawym umarÅ‚ych stepie; I cóż! Czy pÅ‚akać?! HARFIARZ SÅ‚uchaj, tam wrony zaczynajÄ… krakać I wilcy gryzÄ… Å›piÄ…ce na oszczepie CiaÅ‚a rycerzy. ROZA WENEDA Za trzy dni sto piorunów uderzy, TysiÄ…ce siÄ™ podniesie prawic; BÄ™dzie okropna walka przy Å›wietle bÅ‚yskawic. Å»ywi siÄ™ pomieszajÄ… z umarÅ‚emi I nikt ich nie rozbroni. Wy umarÅ‚ych poznacie po zapachu ziemi, Po ognistym Å›ladzie koni; Lecz ci, co oko w oko spójrzÄ…, nie poznajÄ…. HARFIARZ O! cud! Harfy nasze grajÄ… Rycerski Å›piew. ROZA WENEDA Te harfy uczuÅ‚y krew I drżą... HARFIARZ O! chodzmy tÄ… pieÅ›niÄ… jak skrÄ… Ożywić ludy po sioÅ‚ach. ROZA WENEDA DÄ™bowe wieÅ„ce na czoÅ‚ach, A w rÄ™ku harfy zÅ‚ociste; W piersiach serca bursztynowe, Jak sÅ‚oÅ„ca zÅ‚ote i czyste; A w ustach pieÅ›ni grobowe, Co budzÄ… narodów lwy: To sÄ… harfiarze! to wy! HARFIARZ WlaÅ‚aÅ› nam ogieÅ„ do Å‚ez... ROZA WENEDA OgieÅ„, nim we Å‚zach ostygnie, DwanaÅ›cie ludów podzwignie; Za trzy dni wszystkiemu kres, Walka i zgon! HARFIARZ Nasze harfy tobie w ton OdgraÅ‚y smutnie. ROZA WENEDA Uciszcie wy rÄ™kami rozpÅ‚akane lutnie, BroÅ„cie, by miÄ™dzy ludzi ta pieśń nie wybiegÅ‚a, BroÅ„cie, by grobu dusza ludu nie spostrzegÅ‚a, BroÅ„cie, by lud nad sobÄ… nie usÅ‚yszaÅ‚ pÅ‚aczu; JeÅ›li nie obronicie tego potÄ™pieni! HARFIARZ WiÄ™c za trzy dni noc pÅ‚omieni?... ROZA WENEDA I noc okropnoÅ›ci mÅ›ciwa, I wiek haraczu... Pół rycerzy od piorunów zginie, pół od miecza. Wódz dwie gÅ‚owy mieć bÄ™dzie, jedna czÅ‚owiecza, DrugÄ… gÅ‚owÄ™ trupiÄ… wódz mieć bÄ™dzie. Ja ostatnia zostanÄ™ żywa; Ostatnia z czerwonÄ… pochodniÄ…: I zakocham siÄ™ w rycerzy popioÅ‚ach, I popioÅ‚y mnie zapÅ‚odniÄ…, A swatami bÄ™dÄ… dÄ™by z pÅ‚omieniem na czoÅ‚ach, A Å‚ożem Å›lubnym bÄ™dzie stos rycerzy. Kto konajÄ…c we mnie uwierzy. Skona spokojny: Ja go zemszczÄ™ lepiej od ognia i wojny, Lepiej niż sto tysiÄ™cy wroga, Lepiej od Boga... HARFIARZ Idzmy: wróżkÄ™ szaÅ‚ porywa. WychodzÄ…. ROZA WENEDA O! wróżka! wróżka ludu nieszczęśliwa! Ona ma serce. Lecz noc już już ciemno! Chodzmy umarÅ‚ych palić... Duchy! ze mnÄ…. Wychodzi. AKT PIERWSZY SCENA I Pole nad GopÅ‚em. LECH, GWINONA, SYGOC, GRYF wchodzÄ… zbrojni. LECH Zapalić ognie na pobojowisku I tu mi wziÄ™te przyprowadzić jeÅ„ce. WchodzÄ… DERWID z harfÄ… zÅ‚otÄ… w rÄ™ku, LELUM i POLELUM w Å‚aÅ„cuchach. SYGOC Z rÄ™ki mu zÅ‚otej harfy nie wydarto. Jest to Wenedów król z dwoma synami. LECH do DERWIDA Cóż myÅ›lisz, starcze, o ludach zachodnich? Wczora ty byÅ‚eÅ› panem tej krainy, Dzisiaj do ciebie nie należy gÅ‚owa, Która rzÄ…dziÅ‚a wczoraj tymi ludy. Szaty na sobie teraz porozdzieraj, Okup siÄ™, starcze, Å‚zy brylantowymi, Bo ci czekanem Å‚eb roztrzaskam siwy. do LELUM i POLELUM Cóż to szczekacie jak psy Å‚aÅ„cuchami? Cóż to, niedzwiedzie, uczcie siÄ™ pokory! Gdzie mój kat? Ten mi czÅ‚owiek plunÄ…Å‚ w oczy. Å»e ja maleÅ„ki, to on mnÄ… pogardza, A wiem, że mego miecza nie udzwignie. Gwinono, patrzaj, jaki to lud rosÅ‚y. Ja komar i krew z niego wycedziÅ‚em, I wycisnÄ…Å‚em w rÄ™ku jak cytrynÄ™. Jak siÄ™ Czech dowie, to nie bÄ™dzie wierzyÅ‚. PoszlÄ™ mu tego starca w podarunku I tych dwu mÅ‚odych poszlÄ™ królewiców, Niechaj porobi z nich obudwu psiarzy. GWINONA Ja chcÄ™ usÅ‚yszeć ich glos. Każ, niech mówiÄ…. LECH Psy Å‚atwiej zmusić ich, aby jÄ™czeli. GWINONA Ta harfa musi być zaczarowana. LECH Na Boga! prawdÄ™ mówisz, moja lwico, Ta harfa musi być zaczarowana Stary! czy w harfie twojej siedzi diabeÅ‚, Å»e tak o niÄ… dbasz?... Na Boga! to mruki! My tu przed nimi jak na nitce wróble, A oni patrzÄ… z góry jak na frygi. Gryfie, odprowadz ich do Rzymskiej wieży, Jak siÄ™ wygÅ‚odzÄ…, to gÅ‚os odzyskajÄ…. DERWID, LELUM, POLELUM wychodzÄ… pod strażą. To gÅ‚uchoniemy jakiÅ› lud, Gwinono, I gÅ‚uchoniemy król. Na koÅ„! hej, na koÅ„! Ufundujemy na trupach królestwo. WychodzÄ… wszyscy. SCENA II Cela pustelnika, podobna ksztaÅ‚tem do wnÄ™trza czaszki olbrzymiej. W gÅ‚Ä™bi obraz N. Panny na dnie zÅ‚otym. ÅšWITY GWALBERT i ÅšLAZ. ÅšWITY GWALBERT SplamiÅ‚eÅ› moje oczy, moÅ›ci Åšlazie; WlazÅ‚em za twojÄ… poradÄ… na sosnÄ™ SplamiÅ‚eÅ› moje oczy krwi widokiem. To sprawa diabla; przybyÅ‚em nawracać, A jacyÅ› ludzie przybyli wycinać: WyciÄ™li prÄ™dzej, niż ja nawróciÅ‚em; Za to siÄ™ trzeba aż do krwi biczować Mnie, jako panu, tobie, jako sÅ‚udze, A obu jako sÅ‚ugom Pana Boga. ÅšLAZ Et fit voluntas tua. ÅšWITY GWALBERT Tak, tak, Åšlazie, Et fit voluntas Tego, co na niebie. A jednak szkoda, że ten lud wyciÄ™to, Bo lud byÅ‚ dobry, choć niechrzeÅ›cijaÅ„ski. ÅšLAZ Domine, wszyscy wiÄ™c poszli do piekÅ‚a? ÅšWITY GWALBERT Ziemia przed krzyżem krwiÄ… czerwonÄ… Å›ciekÅ‚a, Z tej krwi wybuchnie pÅ‚omieÅ„ w ksztaÅ‚cie krzyża. Åšmierć kruszy ciaÅ‚a, lecz wieczność przybliża. Narody bÄ™dÄ… wkrótce okupione; WidziaÅ‚eÅ›, Åšlazie, komety czerwone Z dÅ‚ugimi chwosty co tu wróżą zmianÄ™, Komety, co jak wiedzmy rozczochrane GoniÅ‚y za mnÄ… aż do Jeruzalem, Grożąc mi chÅ‚ostÄ…, krzyżem albo palem. Cóż mi zrobiÅ‚y?! Kiedy bÄ™dzie trzeba, Te straszne gwiazdy palcem zetrÄ™ z nieba. Bóg swemu sÅ‚udze za wiek dÅ‚ugi trudów PrzerażajÄ…cych da godzinÄ™ cudów. Cóż mi ten mocarz, co tu krwawi lasy? Nowy faraon, wejdÄ™ z nim w zapasy, ZÅ‚amiÄ™ i różdżkÄ™ ognistÄ… otrupiÄ™; A potem jednÄ… Å‚zÄ… gorÄ…cÄ… kupiÄ™ Å»ywot dla niego wieczny i zbawienie. ÅšLAZ Domine, z czego, proszÄ™, sÄ… promienie, Które ty nosisz na gÅ‚owie? ÅšWITY GWALBERT SÄ… ze mnie, Z mojej wewnÄ™trznej wiedzy, i z anioÅ‚a, Co w ciele moim pali siÄ™ tajemnie. ÅšLAZ MyÅ›laÅ‚em, że te pÅ‚omieniste koÅ‚a SÄ… z wÅ‚osów? ÅšWITY GWALBERT Ergo nie byÅ‚yby z duszy? ÅšLAZ Domine, a kot kiedy siÄ™ napuszy, To mu tak iskry z wÅ‚osów wylatujÄ…. ÅšWITY GWALBERT SÄ… ludzie gÅ‚upi jak ty, co siÄ™ trujÄ… Porównywaniem dwóch natur w stworzeniu. ÅšLAZ Domine, wiara jest w moim wÄ…tpieniu. ÅšWITY GWALBERT WÄ…tpienie z diabÅ‚a jest. ÅšLAZ WiÄ™c miÄ™ on szuka. ÅšWITY GWALBERT Obacz no, Åšlazie, ktoÅ› do chaty stuka. ÅšLAZ otwiera. Wchodzi LILLA WENEDA. LILLA WENEDA W imiÄ™ Maryi. ÅšWITY GWALBERT Patrzcie, to królewna, To neofitka moja. Cóż tak rzewna? Cóż tak spÅ‚akana? Córko, czemuÅ› drżąca? LILLA WENEDA PrzyszÅ‚am do ciebie, mój ojcze, pÅ‚aczÄ…ca, Mój ojciec, bracia moi sÄ… w niewoli, ChcÄ™ ich ratować, lecz mi serce boli, A nie podaje żadnej mÄ…drej rady. Åšwiat caÅ‚y teraz dla mnie smutny, blady, Za Å‚ez strumieniem nie widać mi sÅ‚oÅ„ca. Ty mój poradnik jedyny, obroÅ„ca. Nieszczęśliwego ojca mam w niewoli, Braci w kajdanach. ÅšWITY GWALBERT Cóż ja ci poradzÄ™? LILLA WENEDA Już w ostatecznej siÄ™ widzÄ™ niedoli. Powiedz, o! powiedz, czy ten Lech ma wÅ‚adzÄ™ Ojca mojego zabić? ÅšWITY GWALBERT To czÅ‚ek srogi. LILLA WENEDA Powiedzże, czym sÄ… twoje wielkie bogi, JeÅ›li nie mogÄ… mi dopomóc biednej? ÅšWITY GWALBERT Bluznisz, dzieweczko Bóg w osobie jednej. LILLA WENEDA O! ja wiem! ja wiem! ty mnie uczyÅ‚ dÅ‚ugo, Nie zapomniaÅ‚am wcale twej nauki; Lecz teraz naucz, jak ocalić ojca. ÅšWITY GWALBERT GotowaÅ› jest Å›lub czystoÅ›ci uczynić? LILLA WENEDA Mój ojcze, jeÅ›li tym ojca wybawiÄ™, Ja bÄ™dÄ™ czystÄ… jak marcowe Å›niegi, Jak po moczarach biaÅ‚e konwalije Albo te kwiatki, co ze Å›niegu wstajÄ… I brudnej ziemi nie widzÄ…, i ginÄ…. Dosyć mi bÄ™dzie, że mi starzec siwy PobÅ‚ogosÅ‚awi i obleje Å‚zami. ÅšWITY GWALBERT Zrób wiÄ™c intencjÄ… przed obrazem Matki Boga, na krzyżu ukrzyżowanego. Zrób jej ofiarÄ™ z dziewiczego serca. LILLA WENEDA Jakże mam mówić? O! niebios Królowo! Oddaj mi ojca, a ja Ci dam siebie Jako biaÅ‚ego goÅ‚Ä™bia bez plamki, I nic nie bÄ™dÄ™ wiÄ™cej pożądaÅ‚a, I nic miÄ™ nigdy na Å›wiecie nie splami. ÅšWITY GWALBERT Teraz, dzieweczko, ona bÄ™dzie z nami. Åšlaz, daj mi kostur. Gdzież obozem leży Ten Lech? LILLA WENEDA On, ojcze, mieszka w Rzymskiej wieży, ÅšWITY GWALBERT Na stare nogi droga niedaleka. ÅšWITY GWALBERT i LILLA WENEDA wychodzÄ…. ÅšLAZ sam DiabeÅ‚ mi każe sÅ‚użyć u czÅ‚owieka, Co mnie suchymi korzonkami gÅ‚odzi. WychudÅ‚em jak szczep... CzÅ‚owiek siÄ™ raz rodzi PamiÄ™taj o tym dobrze, moÅ›ci Åšlazie, Å»eÅ› siÄ™ urodziÅ‚ i raz wiÄ™c umiera PamiÄ™taj dobrze na to, moÅ›ci Åšlazie, Å»e raz umiera i że siÄ™ raz rodzi. Ergo ponieważ siÄ™ już urodziÅ‚eÅ›, WiÄ™cże korzystaj z tego, moÅ›ci Åšlazie. Ergo wiÄ™c, nogi za pas i w Å›wiat jasny! A zrób intencjÄ… z czystoÅ›ci. A na co? Czy masz w niewoli ojca, panie Åšlazie? A jak siÄ™ w tobie zakocha królewna, A ty w czystoÅ›ci jak w bÅ‚ocie po uszy! ChciaÅ‚bym coÅ› znalezć niepotrzebniejszego I z tego zrobić votum Panu Bogu, Aby mi trochÄ™ sprzyjaÅ‚ na poczÄ…tek. Na przykÅ‚ad zróbmy votum z przywiÄ…zania Do mego pana ot i lżej na sercu... A teraz niech tÄ™ celÄ™ biorÄ… diabli, Już niepotrzebna mi niechaj siÄ™ pali! PodkÅ‚ada ogieÅ„ pod Å›ciany... i z zapalajÄ…cej siÄ™ celi wychodzi. SCENA III Sala w Rzymskiej wieży. LECH i GWINONA wchodzÄ…. LECH Cóż robić z tymi ludzmi żelaznymi? Ulec mi nie chcÄ…. Cóż robić, Gwinono? GWINONA Rada jest moja, zbyć siÄ™ ich na zawsze. LECH Co? pozabijać? GWINONA Znów siÄ™ wzdrygasz, mężu, I w czynach boisz siÄ™ ostatecznoÅ›ci. Dwa razy przez tÄ™ naturÄ™ kobiecÄ… StraciÅ‚eÅ› kraje już podbite prawie; Rycerzy ledwo ci zostaje garstka: Ty zawsze ufasz w szczęście i fortunÄ™, I w tÄ™ gorÄ…cość krwi, co ciebie rzuca W niebezpieczeÅ„stwa; a nie myÅ›lisz o tym, Å»e mamy dzieci, które pójdÄ… z torbÄ… I miecz ojcowski przedadzÄ… za szelÄ…g, JeÅ›li ich w życiu nie postanowiemy Na dobrze, stale zbudowanym tronie. LECH To wszystko prawda. GWINONA Patrz na brata Czecha; Jemu siÄ™ także ty oszukać daÅ‚eÅ›; Toteż postÄ…piÅ‚ z tobÄ… jak z dziecinÄ…, Sam zabraÅ‚ kraje we dwóch pokonane, A ciebie wysÅ‚aÅ‚ aż w północne lody. Cóż, moja frygo z rozpalonej stali, Kto ciÄ™ pokrÄ™ci, choć dÅ‚oÅ„ sobie sparzy, Kontent, bo ty siÄ™ krÄ™cisz za to dÅ‚ugo. LECH WidzÄ™ to czasem, że mnie oszukujÄ…. GWINONA Kto z boku patrzy, ten to widzi zawsze. LECH Cóż ty ze starym zamyÅ›lasz Derwidem? GWINONA Co? Zdaj to na mnie, sam idz do sokołów; Ty dobry w boju i na polowaniu: Ale gdy trzeba robić to, co nudzi, To siÄ™ ty wzdrygasz. Ty masz lwiÄ… naturÄ™. Albo spać... albo krew pić lubisz ciepÅ‚Ä…. LECH Ja to do siebie znam. GWINONA Cóż, mój tygrysie! Dajże na mojÄ… już odpowiedzialność Tych jeÅ„ców jeÅ›li zrobiÄ™ zle, wyÅ‚ajesz. LECH daje znak, że zezwala, i wychodzi. Gryf... przyprowadzić mi tutaj Derwida. DERWID wchodzi jako wiÄ™zieÅ„ z harfÄ… w rÄ™ku. GRYF. Jeszcze mu z rÄ™ki harfy nie wydarto! Wy siÄ™ boicie wszyscy tego starca. PrzystÄ™puje do DERWIDA i chce mu harfÄ™ wyrwać. DERWID podnosi harfÄ™, jakby jÄ… chciaÅ‚ uderzyć. DERWID Precz! GWINONA O! widzicie! on miÄ™ chciaÅ‚ uderzyć. Nie zabijajcie go ja z nim pomówiÄ™. CzÅ‚owieku! chcesz ty mnie nauczyć czarów? SÅ‚yszaÅ‚am, że ty masz w tej harfie ducha, Który zgaduje przyszÅ‚ość; czy to prawda? DERWID Mam w harfie ducha, co zgaduje przyszÅ‚ość. GWINONA Każ mu wystÄ…pić, niechaj go zobaczÄ™. DERWID Póki ja żyjÄ™, ten duch w harfie bÄ™dzie. GWINONA A jak ty umrzesz? DERWID Do nieba uleci. GWINONA Ja mogÄ™ ciebie dziÅ› pozbawić życia. Ja tego ducha widzieć chcÄ™. Rycerze, PrzynieÅ›cie jemu pić, niech siÄ™ ożywi. do DERWIDA Ty mi wywoÅ‚asz z harfy tego ducha, Inaczej klnÄ™ siÄ™ na Hekate i trzy Starki, co w piekle krwawymi nożami Nić przecinajÄ… ludzkiego żywota, Å»e zginiesz. DERWID Nigdy! o! nigdy, piekielna! Ty nie usÅ‚yszysz pieÅ›ni niewolnika, Nigdy ta rÄ™ka od Å‚aÅ„cuchów sina Strun siÄ™ nie dotknie! Nigdy moje oczy Aez nie wylejÄ…, póki te Å‚zy moje MogÄ… posÅ‚użyć wam na wywoÅ‚anie Z ust okrwawionych serdecznego Å›miechu. O! nie nigdy wy z króla niewolnika Nie uczynicie sÅ‚użalca harfiarza. Ta pieśń, co do krwi pÄ™dziÅ‚a rycerze, I w miecze kÅ‚adÅ‚a dusze nieÅ›miertelne, I wÅ›ciekliznÄ… swÄ… ducha ojczystego DawaÅ‚a mieczom zÄ…b, co gryzÅ‚ wam koÅ›ci I truÅ‚ wam rany: nie zabrzmi w niewoli. Możecie wy tÄ™ harfÄ™ wziąć i rzucić W ogieÅ„ i ogrzać przy niej rÄ™ce wasze, I wasze trupie twarze rozczerwienić, Możecie spalić jÄ…, ale nie zgwaÅ‚cić. O! sprobuj połóż twe palce na strunach, Czy wywoÅ‚ajÄ… z nich co wiÄ™cej niż dzwiÄ™k ÅšmieszÄ…cy ludzi? I ty myÅ›lisz, że ja, Gdy na mym sercu poÅ‚ożysz twe szpony, Poddam siÄ™ palcom targajÄ…cym żyÅ‚y I z mego jÄ™ku zrobiÄ™ pieśń? O! jÄ™dzo! Ty myÅ›lisz, że ja, gdy dziÅ› jeszcze z góry WidziaÅ‚em lud mój co jak jeden czÅ‚owiek O, nie! jak jeden trup leżaÅ‚ na polu, MyÅ›lisz że takim okropnym widokiem Rozhartowany bÄ™dÄ™ i pokorny? Sprobuj, czy ze mnie co wiÄ™cej wyciÅ›niesz Nad krew co bÄ™dzie przeciw tobie Å›wiadczyć Przed mymi ludy. Nie, ja nie mam ludu! Lecz po narodach już wymordowanych Jeszcze zostaje jakaÅ› moc, przed którÄ… Ty musisz bladnąć i ciÄ…gle twe lica StrupiaÅ‚e nowÄ… krwiÄ… farbować musisz: Wezże krew mojÄ™ do twej gotowalni, Czarna kobieto, i co dnia jagody CzerwieÅ„ krwiÄ… mojÄ…, aby ciÄ™ mąż kochaÅ‚ I nie zobaczyÅ‚, że masz krew zielonÄ…. GWINONA SkoÅ„czyÅ‚eÅ›, starcze? DERWID Nie jeszcze! nie jeszcze! Ja czujÄ™ w sercu jakÄ…Å› moc zabójczÄ…, Która mym sÅ‚owom da moc zabijania I ciebie mi tu da za niewolnicÄ™, I z twego trupa mnie pokonanemu Tron nowy zrobi. Stój tu! ja ci Å‚ono OsuszÄ™, piersi napeÅ‚niÄ™ popioÅ‚em, W żywot nasypiÄ™ gadzin. O! gdybyÅ› ty ByÅ‚a kobietÄ… gorzej niż to wszystko, Bobym ci oczy twe napeÅ‚niÅ‚ Å‚zami, OpowiadajÄ…c ci moje nieszczęście Ale ty jesteÅ› nie z tych, które pÅ‚aczÄ…. Ciebie zabijać trzeba przekleÅ„stwami; I piekÅ‚o caÅ‚e zakląć przeciw tobie, Ażeby piekÅ‚o caÅ‚e byÅ‚o w tobie. GWINONA Ten starzec Å›mierci chce. Wydrzeć mu oczy! DERWID Czekaj, niech jeszcze raz spójrzÄ™ na ciebie Tymi oczyma, co bÄ™dÄ… wydarte. GWINONA Precz z nim! DERWID Przez oczy moje wyÅ‚upione Niechaj na ciebie patrzy Bóg! Å»oÅ‚nierze wyprowadzajÄ… DERWIDA. GWINONA To dziwne, Te oczy siwe ze srebrnymi rzÄ™sy Serce mi do krwi ugryzÅ‚y. Mój Gryfie, ZawoÅ‚aj mi tu Kraka i Arfona, Niech siÄ™ z tÄ… zÅ‚otÄ… harfÄ… przyjdÄ… bawić. A najmÅ‚odszemu Gwinonkowi zanieść Oczy wydarte, niech z nimi poigra. Wchodzi ÅšWITY GWALBERT LILLA WENEDA ÅšWITY GWALBERT Czy tu znajome jest Chrystusa imiÄ™? GWINONA Cóż to za czÅ‚owiek? czemu tu wpuszczony? ÅšWITY GWALBERT Straż twoja, cudem pokonana, drzymie. GWINONA Ty jak Hekate masz księżyc czerwony Na siwych wÅ‚osach. Co to jest za czÅ‚owiek? ÅšWITY GWALBERT Ja ciemne chmury zdzieram z ludzkich powiek I Å›wiatÅ‚o niosÄ™ dla duszy sÅ‚oneczne, Ja ludziom biednym dajÄ™ życie wieczne. Ktokolwiek jesteÅ›, schyl przede mnÄ… gÅ‚owÄ™. GWINONA JakiÅ› czarownik. LILLA WENEDA do ÅšW. GWALBERTA O! panie, mów za mnÄ…. ÅšWITY GWALBERT PrzyszedÅ‚em tutaj w imiÄ™ Boga mego O pognÄ™bionych ludzi siÄ™ upomnieć. Oto jest córka króla tej krainy, Która ma braci i ojca w niewoli I przyszÅ‚a prosić za nimi. LILLA WENEDA O, pani! Ja przyszÅ‚am prosić za ojcem i braćmi. Nie patrz ty na mnie srogo ja pokorna. Ja przyszÅ‚am twoje nogi rosić Å‚zami, Ja bÄ™dÄ™ za to twojÄ… sÅ‚ugÄ…; bÄ™dÄ™ Płótno twe bielić, twoje krowy doić, Twe szpaki takich nauczÄ™ wyrazów, Å»e w dzieÅ„ i w nocy bÄ™dÄ… dziÄ™kowaÅ‚y Za moich braci, za mojego ojca. Ja z moich oczu ci zrobiÄ™ zwierciadÅ‚a, W których siÄ™ bÄ™dziesz ty widziaÅ‚a piÄ™knÄ…, WesoÅ‚Ä…, dobrÄ… i peÅ‚nÄ… litoÅ›ci; I sama siebie widzÄ…c, bÄ™dziesz kochać; A ja ciÄ™ wiÄ™cej jeszcze bÄ™dÄ™ kochać, Niż siÄ™ ty możesz kochać sama siebie. GWINONA Za pózno przyszÅ‚aÅ›. LILLA WENEDA O! nie mów! o! nie mów! Ja tu leciaÅ‚am jak goÅ‚Ä…b do dzieci. I gdyby nie ten stary czÅ‚owiek, pani, Już bym tu byÅ‚a dawno zawieszona na szyi mego ojca. Gdzie mój ojciec? DERWID wchodzi z wyÅ‚upionymi oczyma i podnosi rÄ™ce nad LILI WENED. DERWID Puśćcie mnie! krwiÄ… chcÄ™ jÄ… widzieć i mózgiem. Ona tu musi być. Tu, tu jÄ… widzÄ™ O! bÄ…dz przeklÄ™ta! LILLA WENEDA Ojcze! to ja, ojcze. DERWID Co? To gÅ‚os mojej córki, o! niebiosa! Ja córki mojej nie widzÄ™! LILLA WENEDA Mój ojcze, Tobie wydarto oczy! Czy zupeÅ‚nie? Czy ty zupeÅ‚nie mnie nie widzisz, ojcze? Poczekaj, krew ci obetrÄ™ wÅ‚osami I nigdy moich wÅ‚osów nie obmyjÄ™; Lecz je rozpuszczÄ™ do ziemi czerwone I w tej koszuli okropnej uklÄ™knÄ™ Skarżyć siÄ™ Bogu. Ojcze nieszczęśliwy! O! srodzy ludzie! o! ludzie okrutni! Pani! ty jesteÅ› niewinna? co prawda? Tego nie mogÅ‚a uczynić kobieta? Ty sama teraz cierpisz! o! na Boga! Dajże mi teraz, pani, tego starca! Wszakże ty widzisz, że on nie ma oczu, Tylko te biedne moje dwie zrenice, Które Å‚ez peÅ‚ne. O, dajże mi teraz Mego Å›lepego ojca! DERWID Mój sÅ‚owiku! Cicho bÄ…dz! jÄ™dzy tej nie ruszaj. do GWINONY A ty, WÅ›ciekÅ‚a kobieto! jeÅ›li ciÄ™ ten widok Åšlepego starca i córki, co widzi Czerwone ojca swego oÅ›lepienie, DrÄ™czy? jeÅ›li ciÄ™ drÄ™czy ta mÄ™czarnia? A musi drÄ™czyć bo cóż ty zdobyÅ‚aÅ› Tym okrucieÅ„stwem prócz kilku pereÅ‚ek, Co z oczu mojej córki upadajÄ…, I kilku tych Å‚ez okropnych, co cieknÄ… Z mej próżnej czaszki? WiÄ™c jeÅ›li ciÄ™ drÄ™czy Ta niemoc twoja, ta bezsilność twoja Sprobuj, czy moja ciÄ™ Å›mierć nie uleczy I tygrysiego serca nie nakarmi. GWINONA PamiÄ™taj, że ja mam ciÄ™ zabić wÅ‚adzÄ™. LILLA WENEDA Okrutna pani! nie, ty nie masz wÅ‚adzy! O, nie! ty nie masz w sobie takiej wÅ‚adzy; Ja ci powiadam z gÅ‚Ä™bi rozdartego Serca, że nie masz nad nim wÅ‚adzy żadnej. WymyÅ›l trzy razy Å›mierć najokropniejszÄ… I trzy razy wszystko wymyÅ›lisz na próżno. do ÅšW. GWALBERTA Nieprawdaż, starcze, że matka Chrystusa BÄ™dzie mnie bronić razem z anioÅ‚ami I da zwyciÄ™stwo nad tÄ… dumnÄ…, krwawÄ…? Trzy razy bÄ™dÄ™ ojca zbawicielkÄ…, A ty siÄ™ spÅ‚onisz, żeÅ› taka bezsilna Przeciw rozpaczy mojej ostatecznej. GWINONA Dziwne wyzwanie! sÅ‚yszeliÅ›cie wszyscy: Ta mnie dziewczyna wyzywa. Już miaÅ‚am Oddać ci ojca, bo ten Å‚achman stary StaÅ‚ mi siÄ™ wcale niepotrzebny: teraz O niego bÄ™dÄ… toczyć siÄ™ turnieje. Gryfie, wez starca, za wÅ‚os jego siwy UwieÅ› na drzewie, niech sÅ‚oÅ„ce go pali I dziobiÄ… kruki; dla wiÄ™kszej mÄ™czarni Niech koÅ„cem stopy ziemi siÄ™ dotyka. LILLA WENEDA Gdzie król? ja pójdÄ™ do króla ze skargÄ…. GWINONA Idz. ÅšWITY GWALBERT KlÄ…twa Boga na tym krwawym domie. WychodzÄ…. CHÓR DWUNASTU HARFIARZY Oczy wydarto staremu królowi, PÄ™ka siÄ™ córki bursztynowe serce, A w naszÄ… starÄ… kość strach idzie mrowi, Lecz nie lejemy Å‚ez, bo ci morderce Gotowi ludom rzec: ZwyciÄ™stwo nasze! ZwÄ…tpiÅ‚ o sobie lud! Harfiarze pÅ‚aczÄ…! Niech spojrzy w piersi wróg, niech patrzy w czasze, Czasze nalane krwiÄ…, serca rozpaczÄ…, Z ust siÄ™ wydziera krzyk o zemstÄ™ Boga, Czekamy wszyscy drzÄ…c na piorun z chmur A kiedy milczy niebo Å›piewa chór. A kiedy Å›piewa chór drży serce wroga! KONIEC AKTU PIERWSZEGO AKT DRUGI SCENA I Pobojowisko, noc. ROZA WENEDA w gÅ‚Ä™bi pali koÅ›cie rycerzy i Å›piewa. ÅšLAZ wchodzi. ÅšLAZ Dalibóg! trupów tu jak maku: gÅ‚upcy! Gdyby siÄ™ spytaÅ‚ kto tych wszystkich durniów, Dlaczego teraz siÄ™ nie mogÄ… ruszyć? Jeden odpowie: Brak mi kawaÅ‚eczek Serca a. drugi: Mam strzaÅ‚kÄ™ maleÅ„kÄ… W mym pacierzowym ogonie ; i każdy MiaÅ‚by wymówkÄ™ ze mnÄ… tak nie bÄ™dzie. Nie, ja do Å›mierci chcÄ™ żyć, a po Å›mierci BÄ™dzie, jak Bóg chce i jak chce pan Gwalbert. Cóż to za wiedzma przed stosem z pÅ‚omieni Trupich piszczeli ogniem oÅ›wiecona? ROZA WENEDA Czar siÄ™ nie robi tu jest czÅ‚owiek żywy. ÅšLAZ Jezu Maryja! gotowa mnie zabić. ROZA WENEDA Wężu, kto jesteÅ›? ÅšLAZ UmarÅ‚y ze strachu. ROZA WENEDA Gdzie idziesz? ÅšLAZ WszÄ™dzie, gdzie każesz waćpani. ROZA WENEDA Ja wiem, czym jesteÅ›... ty bÄ™dziesz zabójcÄ…. Mam tutaj sztylet. ÅšLAZ JakaÅ› waryjatka! ROZA WENEDA Przed tobÄ… pÅ‚ynie krwi bolesnej rzeka, Z tych trupów cieknie i pÅ‚ynie. Za tÄ… wodÄ… dom czÅ‚owieka, Ten czÅ‚owiek zginie; Å»ycie jest jego dla mnie jak psa życie. Ty go zabić powinien. ÅšLAZ Ja? ROZA WENEDA O Å›wicie Go zabijesz, idziesz po to. SÅ‚uchaj! jesteÅ› zÅ‚odziejem... ÅšLAZ Ja? ROZA WENEDA I zÅ‚otÄ… HarfÄ™ ukradniesz mego ojca. ÅšLAZ PiÄ™knie! ROZA WENEDA I sÅ‚uchaj, jeÅ›li z bolu harfa jÄ™knie, Jeżeli jÄ™knie ojcu mojemu kradziona: Ty jÄ… utulisz w pÅ‚aczu jak dziecko i skona Ojciec mój ale harfa zwycięży narody! PamiÄ™taj! ÅšLAZ Dobrze. ROZA WENEDA Lub z gÅ‚azem do wody Rzuć siÄ™ i toÅ„ bo serce ci wydrÄ™ i oczy. Oddala siÄ™ w gÅ‚Ä…b do pÅ‚omieni. ÅšLAZ Rozumiem, ukraść harfÄ™ i zabić czÅ‚owieka. A to mi wcale piÄ™kna awantura! WylazÅ‚a z trupów i z pÅ‚omieni mara I mówi do mnie: Åšlazie, jesteÅ› zbójcÄ… . DziÄ™kujÄ™ pani, że tak dobrze trzymasz O mojej cnocie. A do mnie ta znowu: Mój moÅ›ci Åšlazie, waść jesteÅ› zÅ‚odziejem ChciaÅ‚em jÄ… za to w pysk, a ona w ogieÅ„ Jak salamandra; szukajże z niÄ… Å‚adu! Gdyby przynajmniej byÅ‚a powiedziaÅ‚a, Czy mnie powieszÄ…, jak bÄ™dÄ™ zÅ‚odziejem? Co teraz robić?... WidzÄ™ tam na górze W zÅ‚ocistej zbroi nieboszczyka pójdÄ™, ObedrÄ™ zbrojÄ™ i na siebie wÅ‚ożę, Może cokolwiek znajdÄ™ w niej odwagi. Wychodzi. ROZA WENEDA Å›piewa Trzaska w pÅ‚omieniach kość, W czaszkach siÄ™ warzy mózg, Tu kwiatów bÄ™dzie dość I lilijowych rózg Z kwiatami, o! z biaÅ‚ymi kwiatami... O! o! o! o! Trupy moje! Trupy moje! Bóg z wami! Ja palÄ™ trupy wciąż. Tu mój kochanek byÅ‚, Do czaszki przylazÅ‚ wąż I krew mu z oczu piÅ‚, I do czaszki wlazÅ‚ krwawymi ustami. O! o! o! o! Trupy moje! Trupy moje! Bóg z wami! Oddala siÄ™ pÅ‚omienie gasnÄ…. ÅšLAZ wchodzi w zbroi sam. Otóż ubrany jestem jak na Å›wiÄ™to. Ta wiedzma wrzeszczy tu na caÅ‚e gardÅ‚o, A tu sÄ… ludzie, co chcÄ… spać: na przykÅ‚ad Ten obywatel, co mi daÅ‚ tÄ™ zbrojÄ™, ChciaÅ‚ spać, musiaÅ‚em dobić nieboraka. Ergo ta wiedzma powiedziaÅ‚a prawdÄ™; Bo jeÅ›li dobić żyć nie mogÄ…cego Znaczy to samo, co odebrać życie: WiÄ™c ja zabiÅ‚em nie tylko dobiÅ‚em. Gdzież w przykazaniach boskich: Nie dobijaj A gdyby nawet byÅ‚o w przykazaniach, To ja nie wierzÄ™ w boskie przykazania... I tak... a jeszcze na mojÄ… obronÄ™ MógÅ‚bym przytoczyć, że miÄ™ ten nieboszczyk ProsiÅ‚, abym go zrobiÅ‚ nieboszczykiem... Tymi wyrazy: Widzisz tu Salmona Z poÅ‚amanymi koÅ›ciami wiÄ™c dobij! WiÄ™c ja dobiÅ‚em go i rzecz skoÅ„czona. A teraz pójdÄ™ w tej zbroi do Lecha; I bÄ™dÄ™, jakbym przywÄ™drowaÅ‚ z Lechem, SÅ‚użyć u Lecha i zwać siÄ™ Å›lachcicem. Wychodzi. SCENA II Sala w zamku LECHA. LECH i SYGOC. LECH WiÄ™c ty widziaÅ‚eÅ›, jak mój Salmon zginÄ…Å‚? Opowiedz jego Å›mierć. SYGOC Kiedy siÄ™, Lechu, Za ostatnimi Wenedy puÅ›ciÅ‚eÅ› Na czarnym koniu, Salmon twój kochany, Ujrzawszy wzgórze, na którym dwunastu StaÅ‚o Derwidów z harfami zÅ‚otymi, Tak, że z tych starców i z harf pagórkowi ByÅ‚a korona, rzuciÅ‚ siÄ™ z dobytym Mieczem na owe wzgórze Salmon mÅ‚ody I nie znajdujÄ…c żadnego oporu, Króla Derwida wziÄ…Å‚ za siwÄ… brodÄ™ I ciÄ…gnÄ…Å‚ z tronu kamiennego gwaÅ‚tem. Gdy oto nagle harf zÅ‚otych dwanaÅ›cie, Jako dwanaÅ›cie siekier podniesionych, Na heÅ‚m Salmona spadÅ‚o... a jam sÅ‚yszaÅ‚ JÄ™k tego heÅ‚mu i jÄ™k harf dwunastu... PrzybiegÅ‚em wzgórze caÅ‚e byÅ‚o puste, A na nim leżaÅ‚ cichy trup Salmona. LECH Na Boga! każda z tych harf mi odpowie Å»yciem za życie mojego rycerza. SYGOC Już siÄ™ królowa zemÅ›ciÅ‚a na królu. LECH I cóż? SYGOC KazaÅ‚a mu wyÅ‚upić oczy. LECH Na Boga! maÅ‚a kara, maÅ‚a kara! Psy! psy! psy! zabić harfami rycerza! ChciaÅ‚bym ten kielich caÅ‚y krwiÄ… napeÅ‚nić... Rycerz rozbity jak garnek, nie broniÄ…, Ale harfami! pfu! zgroza. Sygonie, Gdyby mi kiedy taka Å›mierć groziÅ‚a, Utnij mi gÅ‚owÄ™, zrÄ…b mi gÅ‚owÄ™ z karku. Wchodzi LILLA WENEDA. Cóż to za biaÅ‚a jakaÅ› Wenedzianka? SYGOC Córka starego króla. LECH Tego starca, Który mi zabiÅ‚ Salmona? SYGOC Tak, panie. LECH Czegoż ode mnie ona chce? LILLA WENEDA LitoÅ›ci. LECH WÅ‚aÅ›nie mi teraz z litoÅ›ci wystygÅ‚o Serce; twój ojciec jest mi jak wąż sproÅ›ny. MÅ‚odocianego mi zabiÅ‚ rycerza. LILLA WENEDA WiÄ™c nie litoÅ›ny bÄ…dz, lecz sprawiedliwy. Ty ojcu memu zabiÅ‚eÅ› tysiÄ…ce MÅ‚odych rycerzy i przyjaciół starych; A żona twoja mu nie zostawiÅ‚a Oczu, by pÅ‚akaÅ‚ nad swojÄ… niedolÄ…. WyÅ›cie mu wszystko wydarli! ach, wszystko! Nawet pociechÄ™, którÄ… ma pÅ‚aczÄ…cy, Przez oÅ‚zawione oczy widzieć niebo Lub twarz czÅ‚owieka, który nad nim pÅ‚acze, Lub lice córki, co chce być wesoÅ‚Ä… I twarz umila nadziei promieniem. O! panie, wszystkoÅ›cie mu już wydarli! Wszystko, prócz serca córki nieszczęśliwej. Idz, Lechu obacz go a bÄ™dziesz pÅ‚akaÅ‚! Idz, Lechu! on tam na twoim dziedziÅ„cu, Za siwe, Å›wiÄ™te wÅ‚osy przywiÄ…zany GÅ‚odny mój ojciec! cierpiÄ…cy mój ojciec! Idz, Lechu! obacz, co oni zrobili Z moim nieszczÄ™snym ojcem ty masz oczy: WiÄ™c idz i obacz... a jeÅ›li ty, Lechu, Na taki widok nie bÄ™dziesz litoÅ›nym, To chyba jesteÅ›, Lechu, nie czÅ‚owiekiem. LECH Sygonie, moja Gwinona siÄ™ biesi, Ona tu miarÄ™ przebraÅ‚a. LILLA WENEDA O! panie, Ona tam teraz przed wiszÄ…cym starcem Do okrucieÅ„stwa zaprawia twe dzieci, Ojca mojego im nazywa królem, A to maleÅ„stwo za matkÄ… Å›wiegoce: Król, król i w mego ojca oczy puste Niegodziwymi rzuca kamyczkami. O! idz ty, Lechu, i obacz tÄ™ zgrozÄ™! O! idz ty, Lechu, i skarz tÄ™ kobietÄ™! Ona ci psuje, Lechu, twoje dziatki; Z tych dziatek bÄ™dÄ… potem królobójce, Ty bÄ™dziesz siÄ™ baÅ‚, gdy ciÄ™ nazwÄ… królem, Tak jak zwÄ… dzisiaj mego ojca królem: Król, król , jak kawki Å›wiegocÄ…. O, Lechu! Idz sam i obacz... LECH Wszak nie ma w tym grzechu, Sygonie, mojej miÅ‚ej podciąć skrzydeÅ‚... WychodzÄ…. LILLA WENEDA On mi uwolni ojca z rÄ…k straszydeÅ‚... Wychodzi. SCENA III Dziedziniec zamkowy. Na jednej z bocznych Å›cian widać cieÅ„ przywiÄ…zanego DERWIDA do gaÅ‚Ä™zi dÄ™bu... Na przedzie sceny GWINONA, KRAK i ARFON. KRAK Mamo, ja nie chcÄ™ wiÄ™cej tego starca Bić kamykami. On siÄ™ już nie rusza. GWINONA Krak, jak wyroÅ›niesz, bÄ™dzie z ciebie baba. KRAK Nie, mój braciszek Arfon bÄ™dzie babÄ…, A ja rycerzem sÅ‚awnym jak mój papa. GWINONA Chcesz być rycerzem? a kiedym kazaÅ‚a Wziąść Å‚uk i trafić w serce tego starca, To skowytaÅ‚eÅ› jak psiÄ…tko: Nie, mamo, Nie, ja żaÅ‚ujÄ™ dobrego staruszka . Wstydz siÄ™, czyżykiem jesteÅ›, nie chÅ‚opakiem. KRAK Cóż ten staruszek zrobiÅ‚ tobie, Gwina? GWINONA Co? nie pamiÄ™tasz już, Kraku, Salmona? Salmona, co ciÄ™ nieraz na rumaku SadzaÅ‚ i uczyÅ‚ harcować... ten stary ZabiÅ‚ Salmona, Salmon już nie wróci. KRAK Ten stary zabiÅ‚ Salmona? GWINONA A widzisz? Już rÄ…czki Å›ciskasz w kuÅ‚ak, jużeÅ› gniewny. Arfonie, daj Å‚uk braciszkowi daj mu. On lepiej strzela niż ty. ARFON Ja sam trafiÄ™. GWINONA Idz, baw siÄ™ z harfÄ…, daj Å‚uk braciszkowi. dajÄ…c KRAKOWI Å‚uk Na, i mierz w serce, w serce wiesz, gdzie serce? KRAK Wiem, mamo, bo mi teraz gÅ‚oÅ›no puka. Mierzy z Å‚uku w stronÄ™, gdzie siÄ™ znajduje mÄ™czony Derwid... Wchodzi LECH, SYGOC i LILLA WENEDA. LILLA WENEDA O! widzisz, panie, chcÄ… mi zabić ojca. LECH Gwinona, każ mu spuÅ›cić Å‚uk, na Boga! Bo go tu zetnÄ™ szablÄ… jak makówkÄ™. Cóż to?... czy ojciec jest tu u was niczym? Spuść Å‚uk! bo Å‚ebek ci ukrÄ™cÄ™ spuść Å‚uk! GWINONA Spuść Å‚uk, mój Kraku, papa tobie każe. Cóż to tak gniewny, mój czÅ‚owieku? cóż to? LECH Mam siÄ™ nie gniewać? ja mam siÄ™ nie gniewać, Kiedy tu widzÄ™ moje wÅ‚asne dzieci UrÄ…gajÄ…ce z niedoli królewskiej, JedzÄ…ce miÄ™so jak orlÄ…tka mÅ‚ode. Cóż to? czy moje dzieci sÄ… chowane Jak psy rzeznika? precz mi stÄ…d, szczeniaki! Dzieci odchodzÄ…. Gwinona, dosyć już tych okropnoÅ›ci. Każ tego starca odwiÄ…zać. GWINONA Ty panem, Każ go odwiÄ…zać. LECH Cóż to? jużeÅ› gniewna? GWINONA O! dzieÅ„ przeklÄ™ty, kiedym ja siÄ™ daÅ‚a Uwieść przez ciebie z islandzkiego brzegu, Abym tu byÅ‚a teraz niewolnicÄ… Twojego gniewu i niestaÅ‚ej żądzy. Lepiej mi byÅ‚o morze rozhukane PoÅ›lubić albo wulkan pÅ‚omienisty, Lub zostać Niksów albo Farfadetów MałżonkÄ…; lepiej, o! lepiej sto razy, Niż teraz za mym ubogim rycerzem Przez Å›wiat wÄ™drować i znosić obelgi, I nie być pewnÄ… dnia, że mąż miÄ™ kocha. Bo jakże kocha mnie ten lew ryczÄ…cy? Serce mi ciÄ…gle gryzÄ…c albo gÅ‚aszczÄ…c DÅ‚oniÄ… żelaznÄ… jakże mi pochlebia? Z rana pochlebia, a wieczorem karci. Jakże mi wiernÄ… miÅ‚ość wynagradza? Co mi da z rana, odbierze wieczorem; Tak, że ja nie wiem, żonÄ… ja czy sÅ‚ugÄ… Jestem u niego? miÅ‚Ä… mu czy gorżkÄ…? SzlachetnÄ… w jego myÅ›li? albo podÅ‚Ä…? O! jeÅ›li tak ma być zawsze, o Lechu! To miÄ™ odegnaj i pójdÄ™ ja bosa W te ciemne lasy wilkom i niedzwiedziom Pochlebiać, Å‚asić siÄ™, prosić o litość. Wstydzisz siÄ™; nic mi już nie odpowiadasz? Bo ty szlachetny i wiesz, że mam sÅ‚uszność. Dzisiaj mi daÅ‚eÅ› w moc tego Derwida; Pierwszy raz rzekÅ‚am: On mi przecie ufa ; A teraz muszÄ™ znów wyjść z omamienia. Chodzcie tu wszyscy! patrzcie, jak Lech rycerz Å»onie danego dotrzymuje sÅ‚owa. Ja w sÅ‚owie jego zaufana Å›wiÄ™cie Na jego sÅ‚owo daÅ‚am moje sÅ‚owo: Teraz on swoje Å›wiÄ™te sÅ‚owo Å‚amie; A ja siÄ™ muszÄ™ oszkalować sama I zaprzysiężeÅ„ moich nie dotrzymać... Chodz tu, dziewczyno, wyzwaÅ‚aÅ› mnie dzisiaj Na zakÅ‚ad, że trzy razy ojca twego Wyrwiesz od Å›mierci a ja ci przyrzekÅ‚am, Å»e twego ojca oddam ci, jeżeli Trzy razy Å›mierci go wyrwiesz okropnej. O! Å‚atwo zakÅ‚ad ci wygrać z królowÄ…, O której honor nie dba mąż i rycerz. Ciesz siÄ™ wiÄ™c. A ty, Lechu, tej dzieweczki Zdrowie pić bÄ™dziesz mojÄ… krwiÄ… ty znasz mnie! IslandzkÄ… jestem królewnÄ…, pamiÄ™taj! Do obelg takich nie przyzwyczajona. Chce odchodzić. LECH Stój. GWINONA IdÄ™ z wieży siÄ™ rzucić. LECH Kobieto! GWINONA Jak miÄ™ nie bÄ™dzie, każesz z moich wÅ‚osów Porobić struny do twej harfy zÅ‚otej I starzec ci ten bÄ™dzie o mej Å›mierci GraÅ‚ albo wicher islandzki przyleci Z ojczystej mojej ziemi i na strunach PoÅ‚oży usta przekleÅ„stwem wyjÄ…ce. LECH Zanadto jesteÅ› teraz rozżalona, Mówić nie można z tobÄ…. Chce odchodzić. LILLA WENEDA zatrzymujÄ…c go O, mój panie! LECH Czego ode mnie chce ta wiedzma? wszyscy Przeciwko mnie sÄ…. LILLA WENEDA WiÄ™c mój ojciec skona? LECH Twój ojciec na Å›mierć zasÅ‚użyÅ‚ sto razy. Niechaj rycerze go dokoÅ„czÄ… i niech WiÄ™cej nie sÅ‚yszÄ™ o nim. LILLA WENEDA Ach! okrutny! SÅ‚uchajże teraz mnie, straszny czÅ‚owieku! SÅ‚uchajże teraz mnie, ty pani krwawa! Ja tu wynajdÄ™, aby wam nakarmić Zemsty Å‚aknÄ…ce serca, taki sposób, TakÄ… wam strasznÄ… rzecz wynajdÄ™ myÅ›lÄ…, TakÄ… rzecz powiem, że wy struchlejecie Na samÄ… pierwszÄ… myÅ›l tej okropnoÅ›ci. SÅ‚uchajcie tylko! sÅ‚uchajcie! Ten starzec Ma dzieci dzieci te u was w niewoli, Dwóch macie synów tego starca w rÄ™kach: Otóż wybierzcie z nich którego losem, Dajcie mu w rÄ™ce topór wyostrzony, Niech o sto kroków stanie i toporem Rzuci na ojca co? czy pozwalacie? GWINONA Przywieść tu jeÅ„ców. LILLA WENEDA Lecz, królu! lecz, królu! Jeżeli brat mój, rzuciwszy toporem, Starcowi tylko wÅ‚os ustrzyże siwy O! patrzaj ten wÅ‚os, co tak przezroczysty, Jak blady gwiazdy bÅ‚Ä™kitnej ogonek PomiÄ™dzy drzewem a starego gÅ‚owÄ…. Jeżeli ten wÅ‚os tylko mu ustrzyże, To wiÄ™znie bÄ™dÄ… wolni czy przyrzekasz? LECH Ów, co rzecz takÄ… zrobi, bÄ™dzie wolnym. LILLA WENEDA Oba? LECH Tak, oba... LILLA WENEDA I mój ojciec? GWINONA Ojciec Do mnie należy zbaw go tak trzy razy, A bÄ™dzie wolnym. LILLA WENEDA Ach, czyliż nie dosyć Raz tylko ojca tak zbawić, królowo? Wchodzi LELUM i POLELUM. Oba Å‚aÅ„cuchem zÅ‚Ä…czeni tak, że prawa pierwszego rÄ™ka do lewej rÄ™ki POLELUM przykuta. GWINONA Otóż sÄ… wiÄ™znie, mów, czy siÄ™ podejmÄ…? Ty, siostra, srogi targ zrobiÅ‚aÅ› za nich. LILLA WENEDA O! mówcie do nich wy ja caÅ‚a drżąca. LECH Jest wieść, że celnie rzucacie toporem. JeÅ›li z was który o sto kroków rzuci Topór na ojca i tak weÅ„ wymierzy, Å»e wiszÄ…cemu na drzewie za wÅ‚osy Starcowi tylko wÅ‚os ustrzyże siwy: To bÄ™dzie wolny razem ze swym bratem. LILLA WENEDA Nie zechcÄ…! oni nie zechcÄ…! Polelum, Jedyny to jest dla ojca ratunek, Ojciec, na drzewie powieszony, skona, Jeść mu nie dano ani pić on skona! On was nie widzi wydarto mu oczy. Jeżeli topór mu roztrzaska gÅ‚owÄ™, Nie bÄ™dzie widziaÅ‚, że to syn tak rzuciÅ‚. On Å›mierci swojej przed Å›mierciÄ… nie ujrzy. Jeżeli umrze... o Å›mierć nielitoÅ›nÄ… Swego wÅ‚asnego syna nie posÄ…dzi... Polelum... topór wez. Ojciec nie widzi. Wez, tylko Å›miaÅ‚o... POLELUM Daj. LILLA WENEDA Ale go nie raÅ„. POLELUM I cóż mam robić? LECH Psie! ty godzisz we mnie. POLELUM Mówisz, że trzeba godzić w mego ojca? LECH Zgnijesz w kajdanach, jeÅ›li nie posÅ‚uchasz. POLELUM rzuca topór na ziemiÄ™. LELUM Bracie, na próżno targasz siÄ™ w Å‚aÅ„cuchu, Niewolnikami jesteÅ›my, Polelum. PomyÅ›l ty dobrze wÅ‚adasz tym żelazem. Gdyby nie serce w tobie, to byÅ› trafiÅ‚; WiÄ™c zatruj serce na chwilÄ™ i pomyÅ›l, Å»e to nie w ojca wÅ‚os uderzyć trzeba, Lecz w Å‚ona ludzi tych, co bÄ™dÄ… czuli HaÅ„bÄ™ ze swego zwyciÄ™stwa nad nami... Polelum! podnieÅ› ten topór okropny! Przykuty do mnie za twÄ… lewÄ… rÄ™kÄ™, TyÅ› niewolnikiem mojej rÄ™ki prawej. Ty caÅ‚y jesteÅ› mojÄ… rÄ™kÄ… prawÄ…: Ty bÄ™dziesz rzucaÅ‚, a ja bÄ™dÄ™ cierpiaÅ‚. Mamyż na wieki i my, i nasz ojciec Już pokonani być dolÄ…, i nigdy, Nigdy tym krwawym ludziom nie pokazać, Co wreszcie może rozpacz niewolnika? Polelum! zemsty! Ja skonam w wiÄ™zieniu... Mnie trzeba sÅ‚oÅ„ca... tobie zemsty trzeba. Ach, bÄ…dz odważny. POLELUM O! bogi piekielne! Z jednej mi strony brat cierpiÄ…cy kona Tam ojciec nÄ™dzny tu mi dajÄ… topór Co robić? LILLA WENEDA O! mój Polelum! o bracie! Zbawisz nas wszystkich. POLELUM Daj topór. O! Boże! Odwróćcie oczy, abym ja nie widziaÅ‚ Na waszych bladych twarzach przerażenia. WiÄ™c trzeba wÅ‚osy te odciąć te wÅ‚osy Te siwe wÅ‚osy? Nie patrzcie wy na mnie, Bo mi siÄ™ oczy Å‚zami ćmiÄ…. Okropnie! Czy wy jesteÅ›cie pewni, że miÄ™ ojciec Nie widzi? tylko czy jesteÅ›cie pewni? LILLA WENEDA On ma wydarte oczy. POLELUM Przez bÅ‚yÅ›niÄ™cie Mego topora utraciÅ‚by oczy, Gdyby mu ludzie oczu nie wydarli. Ach, dosyć byÅ‚o takÄ… rzecz wymyÅ›leć, A starzec by sam sobie wydarÅ‚ oczy, Aby nie patrzaÅ‚ na zabójcÄ™ syna. O! do czegoż ty przyprowadzasz, Boże, CzÅ‚eka, co straciÅ‚ ojczyznÄ™! O! patrzcie, Ażeby teraz wyratować brata, MuszÄ™ być ojca mego mÄ™czennikiem. Siostra mnie wÅ‚asna o zabójstwo prosi, Ludzie z boleÅ›ci mojej urÄ…gajÄ…. O! przyjdz, godzino zemsty albo Å›mierci! GWINONA Cóż to, wiÄ™c nie masz odwagi? POLELUM Bezczelna! Ja siÄ™ odwagi mojej wÅ‚asnej bojÄ™. Prowadzcie mnie tam, skÄ…d mam rzucać topór. O tym ciÅ›niÄ™ciu straszliwym Weneda BÄ™dzie wam Å›nić siÄ™... ProwadzÄ… okutych razem braci na metÄ™ rzutu zasÅ‚ona spada. CHÓR DWUNASTU HARFIARZY Niestety! Niestety! Gdzie sprawiedliwość boska? gdzie pioruny? Syn na wÅ‚asnego ojca topór rzuca, Niebo siÄ™ caÅ‚e ćmi krwawymi Å‚uny, BÅ‚yskawicowych chmur rzygnęły pÅ‚uca Piorunów deszcz okropny Å›wiat siÄ™ wzdryga! Cóż bÄ™dzie, jeÅ›li topór w czaszce jÄ™knie? Topór, co w drżącej rÄ™ce syna miga. O! synu! serce twe z boleÅ›ci pÄ™knie, O, córko! ojca twego krew ciÄ™ splami! O! biada wam! o! biada, niewolnicy! MiÄ™sza siÄ™ wasza krew z waszymi Å‚zami, Serca daj[e]cie krew pod dziób orlicy, Ona wyÅ›cieÅ‚a gniazdo waszymi wÅ‚osami. O! niewolnicy! Zemsta! zemsta! dopóki serce bije, zemsta! KONIEC AKTU DRUGIEGO AKT TRZECI SCENA I Sala w zamku LECHA. LECH i SYGOC. LECH PoznaÅ‚eÅ› teraz Wenedów, Sygonie? Wiesz, jak ciskajÄ… od oka toporem? W uszach mi dzwoni okropne żelazo; Ażem byÅ‚ jÄ™knÄ…Å‚ trwogÄ… zadÅ‚awiony, Gdy nad Derwida gÅ‚owÄ… zobaczyÅ‚em Drzazgi z żelaza rozsypane skrami. Jużem siÄ™ lÄ™kaÅ‚, że w topora jÄ™ku ZarÄ…banego starca jÄ™k usÅ‚yszÄ™: Lecz nie, wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™ce i od drzewa, Jak widmo, z wÅ‚osem równo odrÄ…banym OdstaÅ‚: krwawymi Å‚zami zapÅ‚akany, Z obliczem peÅ‚nym boskiego uÅ›miechu... Ach! czyn Weneda taki musi przeżyć Nasze mogiÅ‚y. Czy wiesz co, Sygonie? StaÅ„ mi pod drzewem, staÅ„ mi tak na celu; Niechaj na twoich wÅ‚osach zaprobujÄ™ Oka i miecza! SYGOC Lechu, jestem Å‚ysy. LECH Ty Å‚ysy, prawda, to sÄ™k! lecz ja muszÄ™ Niedzwiedziom wydrzeć sÅ‚awÄ™ pozyskanÄ…; DziÅ› spać nie mogÅ‚em: a kiedy nad rankiem ZamknÄ…Å‚em oczy, to widmo Salmona JawiÅ‚o mi siÄ™ i mówiÅ‚o do mnie Samymi tylko urÄ…gowiskami. SÅ‚ychać trÄ…bkÄ™ rycerskÄ…. Cóż to? czy sÅ‚yszysz? sÅ‚yszysz róg Salmona? To Salmon trÄ…bi przed zamkowÄ… bramÄ…. Jakże mówiÅ‚eÅ› mi, że Salmon zginÄ…Å‚? SYGOC KlnÄ™ siÄ™ na Boga, żem go widziaÅ‚ trupem. LECH Ale to Salmon, patrz, stoi przed bramÄ…. SYGOC Ten mi siÄ™ rycerz zdaje trochÄ™ chudszy. LECH Stare masz oczy nie poznajesz zbroi? To Salmon o! mój Salmon! Chodz, to Salmon! WychodzÄ…. SCENA II Sala taż sama. GWINONA wchodzi. Co sÅ‚yszÄ™? Salmon zatrÄ…biÅ‚. O! Boże? Gdy ja tortury straszne wymyÅ›liÅ‚am, Aby siÄ™ pomÅ›cić za niego on żyje. Także to pewna, że serce przywyka Do koniecznoÅ›ci, choć najokropniejszej, I z jakiejkolwiek bÄ…dz rozpaczy nie chce Powracać w przeszÅ‚Ä… radość i z trupami Powróconymi znów siÄ™ zapoznawać; Także to pewna, że osierocone Przez zmarÅ‚ych miejsca, gdy raz już sÄ… puste, MuszÄ… pozostać tak, dla niezmienienia Naszych nadziei, które jak pajÄ…ki Wnet zarabiajÄ… sieć, gdzie los przeleciaÅ‚, By w niej nie widzieć pustki i rozdarcia. Zaczęłam siÄ™ mÅ›cić za niego on wraca. Zemsta bez celu jest i bez przyczyny A już jest rzeczÄ… zaczÄ™tÄ…. WiÄ™c znowu Do mego serca miÅ‚oÅ›ci nieczystej Wraca gorÄ…cy wąż, na dawne miejsce, I na wystygÅ‚e miejsce znów powraca. Trzeba wiÄ™c wszystko rozpocząć na nowo I nigdy nie być pewnÄ… koÅ„ca, nigdy! LECH, ÅšLAZ w zbroi, wniesiony na rÄ™kach rycerzy. SYGOC. SYGOC Salmon! niech żyje Salmon! LECH O! Gwinona! Witajże ty go przynieÅ›cie puchary... Kto dziÅ› nie pije, z tym ja dojdÄ™ Å‚adu. JakżeÅ›, Salmonie mój, uniknÄ…Å‚ Å›mierci? ÅšLAZ Zaraz opowiem, tylko mnie postawcie Na moje nogi, na me wÅ‚asne nogi. Tak, jestem Salmon, Salmon bez wÄ…tpienia, Zaczarowany Salmon, lepszy Salmon Niż tamten Salmon nie zaczarowany: Jestem Salmona dusza w innym ciele. LECH OdsÅ‚ońże heÅ‚mu, niechaj ciÄ™ zobaczÄ™... ÅšLAZ A ba! mój także heÅ‚m zaczarowany, Jakem siÄ™ zamknÄ…Å‚ w nim, tak dotÄ…d siedzÄ™... PrzeklÄ™ta klatka! LECH Co mówisz? ÅšLAZ Niech zginÄ™, Jeżeli kÅ‚amiÄ™. Nie ja w heÅ‚mie chodzÄ™, Ale heÅ‚m ze mnÄ… włóczy siÄ™ po Å›wiecie I bÄ™dzie trzymaÅ‚, aż mu siÄ™ spodoba Uwolnić mojÄ… gÅ‚owÄ™, aby jadÅ‚a. Ten heÅ‚m jeść nie chce i ust nie otwiera, PrzeklÄ™ta, diabla machina, panowie, Na ogÅ‚odzenie czÅ‚owieka. GWINONA Rycerze! ZrÄ…bcie mu gÅ‚owÄ™ z karku, to nie Salmon. ÅšLAZ PrzysiÄ™gam! moÅ›ci panowie, ja Salmon. GWINONA Salmon zabity byÅ‚ wczora. ÅšLAZ Ja wczora ByÅ‚em zabity, do Å›mierci zabity. Nie dobywajcie mieczów, mospanowie, Bo jak mnie teraz zabijecie, to już Gotowem nigdy nie żyć. Zabijanie To na raz sztuka; raz mi siÄ™ udaÅ‚o, Drugi raz może mi siÄ™ już nie uda Chodzić po Å›mierci. LECH Cóż wiÄ™c? jesteÅ› duchem. ÅšLAZ Schowajcie miecze, a powiem, czym jestem. LECH JeÅ›liÅ› nie Salmon to Å›mierć! ÅšLAZ Jestem Salmon. LECH WiÄ™c mów jak Salmon. ÅšLAZ Otóż to jest sztuka Mówić jak Salmon zaczarowanemu. LECH Któż to na ciebie rzuciÅ‚ takie czary? ÅšLAZ Kto? Wczoraj martwy leżaÅ‚em na polu; Wtem jakaÅ› wiedzma, co paliÅ‚a trupy, PrzyszÅ‚a i wzięła mnie za nogi to nic, Ja byÅ‚em martwy, nie mówiÅ‚em sÅ‚owa Aż miÄ™ ta straszna olbrzymka, dlatego Å»e byÅ‚em martwy, chciaÅ‚a rzucić w ogieÅ„; WiÄ™c ja zaczÄ…Å‚em krzyczeć... wiÄ™c ta wiedzma PuÅ›ciÅ‚a moje nogi wiÄ™c ja wstaÅ‚em WiÄ™c ona gniewna, że ja nie umarÅ‚em, ZaczarowaÅ‚a mnie; wyjęła oczy I daÅ‚a inne oczy na pamiÄ…tkÄ™; Oczy wydarte z kota, szare, kocie, Przez które zaraz zobaczyÅ‚em w nocy, Å»e mi już także nosa odmieniÅ‚a I bocianowi wziÄ…wszy dziób, przypięła Do mojej twarzy, pomiÄ™dzy oczyma; WiÄ™c zaraz wstydzÄ…c siÄ™ takiego nosa, SpuÅ›ciÅ‚em na nos przyÅ‚bicÄ™ wiÄ™c potem ChciaÅ‚em odemknąć, aż moja przyÅ‚bica Nie chciaÅ‚a; i tak szlachetni rycerze, Jeżeli teraz chcecie siÄ™ przekonać, Jak ja okropnie jestem odmieniony Czarami wiedzmy tej, to z Å‚aski waszej PrzyÅ‚bicÄ™ tÄ™ mi otwórzcie. GWINONA otwierajÄ…c heÅ‚m ÅšLAZA O, nieba! ÅšLAZ No cóż, i jakże wy mnie znajdujecie? GWINONA StraszydÅ‚o chude! ÅšLAZ Co chude, to chude! Mój pan już na mnie zostaÅ‚ anatomem. GWINONA O jakim panu ty mówisz? ÅšLAZ O jakim? O Panu Bogu. LECH Ale ci ta wiedzma Mężnego serca nie zaczarowaÅ‚a? ÅšLAZ Serca? to byÅ‚aby już bez potrzeby Czarować serce; i cóż czy nie dosyć Takiego nosa? LECH TyÅ› byÅ‚ najpiÄ™kniejszy Z moich rycerzy; dziÅ› brzydki straszliwie. ÅšLAZ Tylko mi dajcie jeść, a obaczycie, Å»e jak utyjÄ™, to nie bÄ™dÄ™ szpetnym. LECH Oby ci pierwszÄ… Bóg przywróciÅ‚ postać. WychodzÄ… wszyscy prócz GWINONY. GWINONA To jakiÅ› oszust w Salmona zbroicy. O! jak rycerze sÄ… ci Å‚atwowierni! Najmniejsze kÅ‚amstwo, a już ich oszuka; A choć szychowÄ… nić zobaczÄ…, nie chcÄ… WyciÄ…gnąć kÅ‚Ä™bka, jedni przez lenistwo, Drudzy widzÄ…cy w tym może pożytek Albo zabawÄ™; i tak oszukani, Potem przez dobroć rosnąć pozwalajÄ… FaÅ‚szu krzewinie, wstydzÄ…c siÄ™ za ludzi, Którzy siÄ™ wstydzić powinni. O! gÅ‚upi Lud z rÄ…k rycerskich i z głów nie myÅ›lÄ…cych, Któremu chciaÅ‚abym wlać mojÄ™ twardość! Inaczej... pierwsza burza a już po nich. Pokażę im myÅ›l skierowanÄ… wiecznie Jako sztyletu ostrze w serce wroga; Pokażę, co to jest kobieca wola, Jaka gÅ‚uchota na postronne jÄ™ki, Jakie wlepienie oczu w same Å‚ono Raz przedsiÄ™wziÄ™tej rzeczy być powinno. JeÅ›li niczego nie nauczÄ™ biada! Wychodzi. SCENA III Pola przy lesie. LILLA WENEDA, LELUM i POLELUM w Å‚aÅ„cuchach. LILLA WENEDA Wolni jesteÅ›cie. Niech Roza Weneda Rozerwie wam te na rÄ™kach Å‚aÅ„cuchy, A ja do ojca idÄ™ niewolnika. Za trzy dni ojca wam żywego wrócÄ™. Lelum, ja byÅ‚am twojÄ… narzeczonÄ…, DziÅ› jestem smutnej Å›mierci narzeczonÄ… I może wiÄ™cej nigdy nie powrócÄ™, I może nigdy siÄ™ nie zobaczymy. PamiÄ™taj o mnie, o! pamiÄ™taj o mnie! Ja ciÄ™ kochaÅ‚am jako siostra twoja, Ja ciÄ™ kochaÅ‚am jak wierna kochanka, Dzisiaj ciÄ™ kocham jak ta, co ma umrzeć. PamiÄ™tasz, jak my dziećmi maleÅ„kimi, Z obu stron ojca harfy uklÄ™knieni, Przez zÅ‚ote struny dawaliÅ›my sobie PocaÅ‚owania; dziwiÄ…c siÄ™, że każdy Nasz pocaÅ‚unek strun siÄ™ koÅ„czyÅ‚ jÄ™kiem: ByÅ‚a to dziwna losu przepowiednia! Cóż teraz myÅ›lisz o tym harfy jÄ™ku? LELUM Jeżeli Å›mierci masz wczesnej przeczucie, Chodz, przedÅ›miertelne wez pocaÅ‚owanie. LILLA WENEDA Harfa naszego ojca jest w niewoli, A ja nie jestem jeszcze zaÅ›lubionÄ…, Ust moich ci dać nie mogÄ™ pÅ‚onÄ…cych. LELUM WiÄ™c rozpuść, Lillo, twoje zÅ‚ote wÅ‚osy, Schowaj siÄ™ za nie jako za strunami Harfy ojcowskiej... niechaj przez warkocze Twych koralowych ust dotknÄ™ ustami... LILLA WENEDA O, nie! jak prosty goÅ‚Ä…b ja siÄ™ rzucÄ™ Na wasze Å‚ono... kochajcie mnie, bracia, Bo mi na Å›wiecie zle, ciemno i smutno... Lecz to zwyczajna powieść bÄ…dzcie zdrowi. JeÅ›li zapyta o mnie jakie echo, Mówcie: umarÅ‚a. Odchodzi. LELUM Bracie mój sÅ‚yszaÅ‚eÅ›? Ona ma umrzeć... POLELUM CaÅ‚e piekÅ‚o we mnie. Nie wiÄ™cej czuÅ‚em, gdy topór okropny KrÄ™ciÅ‚em w rÄ™ku przeciw ojca gÅ‚owie, Jak teraz, sÅ‚yszÄ…c wasze szczebiotanie, Dzieci niedoli. Nie martw siÄ™, za trzy dni Wszyscy bÄ™dziemy niczym. LELUM O! Polelum, Ty po mnie żywy zostaniesz. POLELUM Po tobie? LELUM Dlatego ciebie tak nazwaÅ‚a wróżka: Gdy Lelum skona, żyć bÄ™dziesz po Lelum. POLELUM Ja zadam kÅ‚amstwo wróżbie ja nie bÄ™dÄ™ Z waszymi groby żyÅ‚ w kraju niewoli. ÅšwiadczÄ™ siÄ™ tobÄ…, sÅ‚oÅ„ce, jeÅ›li kiedy Ujrzysz mnie żywym na brata kurhanie: To natęż tak twe oczy, Å›wiatÅ‚a Boże, Aż mi zapalisz wÅ‚os na tej bezwstydnej GÅ‚owie, co mogÅ‚a wszystko, wszystkich przeżyć. Próżno los wróży, że bÄ™dÄ™ ostatnim, OstatniÄ… bÄ™dzie tu jaka kobieta Albo rzecz jaka żywa jeszcze sÅ‚absza, Monstrum, któremu Bóg nie daÅ‚ w rozpaczy WÅ‚adzy skonania to bÄ™dzie ostatnim. SÅ‚oÅ„ce zapÅ‚oni siÄ™ jakby zhaÅ„bione, Å»e nie ma komu Å›wiecić, tylko gadom I tym, co umrzeć jak ludzie nie Å›mieli. Chodz wróżka powie nam, jak mamy skonać. WychodzÄ…. SCENA IV Sala w zamku LECHA. GWINONA, RYCERZE, GRYF. GWINONA Tak być nie może, nie, tak być nie może. Z tym starcem trzeba skoÅ„czyć... przyprowadzcie Króla Derwida i z mego pokoju PrzynieÅ›cie harfÄ™. KlnÄ™ siÄ™ wam na duszÄ™, Å»e ta dziewczyna cierpi pomiÄ™szanie; Lub pomiÄ™szanie cierpi, lub faÅ‚szywa; A w jej biaÅ‚oÅ›ci tyle jest kolorów Jako na szyi goÅ‚Ä™bia... harfiarka! Dumna, że czoÅ‚o mi stawi... żebraczka! Otóż mój czÅ‚owiek. DERWID, wprowadzony przez rycerzy, staje przed królowÄ…... przy nim stawiajÄ… harfÄ™. Postawcie go tutaj. Bliżej przy harfie postawcie. CzÅ‚owieku! Widzisz, że wolÄ™ mam żelaznÄ… sÅ‚uchaj: BÅ‚ysnÄ…Å‚ ci topór synowski nad gÅ‚owÄ…, Ale miaÅ‚ litość nad tobÄ… i synem I tylko trochÄ™ urÄ…baÅ‚ warkocza, A gÅ‚owÄ™ dla mnie zostawiÅ‚ nietkniÄ™tÄ…... WidzÄ™ w tym jednak czarodziejskÄ… sprawÄ™, Topory wasze muszÄ… mieć na ostrzu Synowskie oczy, harfy córek serca: Ta harfa twoja, dzisiaj postawiona Przy Å‚ożu moim, o każdej godzinie Nocnej budziÅ‚a mnie jÄ™kiem boleÅ›nym, Choć nawet wicher nocy jÄ… nie trÄ…ciÅ‚ Ani siÄ™ ciche dotknęły motyle. Naucz mnie twego czarodziejstwa, powiedz, Jak wy nieżywe rzeczy czarujecie? A z córki twojej uczyniÄ™ królewnÄ™, Synowi memu starszemu zaÅ›lubiÄ™, Ty bÄ™dziesz teÅ›ciem królewica. I cóż? DERWID Harfa jÄ™czaÅ‚a! co mówisz, jÄ™czaÅ‚a? Przy tobie stojÄ…c jÄ™czaÅ‚a? GWINONA Cóż, starcze? DERWID Kto sÅ‚yszaÅ‚ harfy jÄ™k, we trzy dni skona. GWINONA Szalony starzec! Å›mierciÄ… mi zagraża? DERWID Ty, ty za trzy dni umrzesz... GWINONA Ha? DERWID SÅ‚yszaÅ‚aÅ›. GWINONA NÄ™dzarzu! DERWID Trumno!... GWINONA NieszczÄ™sny! DERWID Åšmiertelna!... GWINONA Mój niewolniku! DERWID Królowa trzydniowa! GWINONA UmarÅ‚y!... DERWID Jak pies zachrzypÅ‚aÅ› od krzyku. GWINONA Åšliny mam dosyć... Plwa na starca. DERWID O! bogi! o! bogi! Dajcie mi oczy moje, bÄ™dÄ™ pÅ‚akaÅ‚... GWINONA Ha! sczerwieniÅ‚a ci siÄ™ twarz, harfiarzu. DERWID TyÅ› miÄ™ oplwaÅ‚a krwiÄ…. GWINONA Patrzcie, rycerze, Ten czÅ‚owiek królem byÅ‚!... DERWID Patrzcie, rycerze, Oto gadzina ta byÅ‚a kobietÄ…! GWINONA CzÅ‚owiek ten kiedyÅ› miaÅ‚ szacunek ludzki. DERWID I ta kobieta miaÅ‚a niegdyÅ› ojca... GWINONA ProÅ› w mego ojca imiÄ™, toć przebaczÄ™. DERWID W imiÄ™ ciÄ™ ojca potÄ™piam, przeklinam, I bogom dajÄ™ piekielnym za trzy dni... GWINONA Za to, żem ciebie zabiÅ‚a? DERWID Å»e drÄ™czysz. GWINONA Ha! wiÄ™c ty czujesz? DERWID Ha! wiÄ™c ty siÄ™ cieszysz? GWINONA Już nacieszyÅ‚am siÄ™, teraz zabijÄ™. DERWID UkÄ…sisz tylko i umrÄ™ z wÅ›cieklizny. GWINONA LÄ™kasz siÄ™ mego zÄ™ba? DERWID Nie, choroby. GWINONA Rycerze, proszÄ™, zlitujcie siÄ™ nad nim. To czÅ‚owiek biedny... to czÅ‚owiek szalony. Harfiarzu! klÄ™knij. DERWID Rzuć tu na podÅ‚ogÄ™ Twe czarne serce, pod moje kolana. GWINONA Nudzi miÄ™ kłótniarz ten. Daj mu w policzek. DERWID Stój! splamisz rÄ™ce, ja mam twarz oplwanÄ…. GWINONA Cóż to, ja sama mam bić tego króla? Masz! Uderza go. DERWID Nikczemnico, niech ciÄ™ Bóg obbali. O! serce moje. o! Mdleje. GWINONA WynieÅ›cie trupa I rzućcie wężom! Rycerze wynoszÄ… DERWIDA. Gryfie, ty dopilnuj, Niech do wężowej wieży rzucÄ… starca. GRYF wychodzi. GÅ‚upie, bez serca rycerstwo patrzaÅ‚o, Gdy we mnie wzbieraÅ‚ gniew; kiedym ja wrzaÅ‚a, To stali cicho, jak uliczne chÅ‚opcy Sykaniem szczwajÄ…c psa mojego gniewu. Milczeli wszyscy. Gdyby tylko jeden Na starca sÅ‚owem uderzyÅ‚ gryzÄ…cym I mej bezsilnej, kobiecej wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci PrzyszedÅ‚ z pomocÄ…: byÅ‚abym ostygÅ‚a Lecz nie, milczeli; a jam siÄ™ rzucaÅ‚a W przepaść wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci, rozkoronowana; Znienawidzona i nienawidzÄ…ca; Z caÅ‚ego serca ich nienawidzÄ…ca! LILLA WENEDA wchodzi. LILLA WENEDA Pani! gdzie ojca mego niosÄ…? GWINONA Na Å›mierć. LILLA WENEDA Powiedz, na jakÄ… Å›mierć ty go skazaÅ‚aÅ›? GWINONA KazaÅ‚am rzucić na pożarcie wężom. LILLA WENEDA Wężom! GWINONA SpójrzaÅ‚am wczoraj w jednÄ… wieżę, Która przy zamku stoi zrujnowana; SpójrzaÅ‚am: z gadzin okropne powoje BÅ‚yszczÄ…ce, peÅ‚ne Å›lin, pnÄ… siÄ™ na Å›ciany; A w gÅ‚Ä™bokoÅ›ci gniazda wężów leżą, BÅ‚yskajÄ… oczy, wijÄ… siÄ™ ogony I ciÄ…gÅ‚y sÅ‚ychać Å›wist, sykanie, gwary, Jak w garnku wrÄ…cym tam w ciemność okropnÄ…, W tÄ™ sykajÄ…cÄ… ciemność, w te wężowe BÅ‚oto, w ten straszny ul kazaÅ‚am rzucić Twojego ojca. LILLA WENEDA O! Boże! o! Boże! Mój ojciec wężom jest rzucony gÅ‚odnym? Węże nie bÄ™dÄ… mieć nad nim litoÅ›ci! O! wiÄ™c mi skonać! GWINONA I cóż, goÅ‚Ä™bico? Å»adnego teraz ratunku, wybiegu, Tu nie pomoże topór twego brata, Tu nie pomogÄ… twoje Å‚zy: pożarty I rozszarpany miÄ™dzy gadzinami Twój stary ojciec. LILLA WENEDA Ta harfa go zbawi. Chwyta za harfÄ™ i wybiega. GWINONA Harfa? Idz z Bogiem, waryjatko smÄ™tna, Czegoż dokażesz, harfÄ… uzbrojona, Przeciwko zemÅ›cie wężów i kobiety? Wychodzi. SCENA V Sala taż sama. LECH i SYGOC wchodzÄ…. LECH Sygonie, czÅ‚owiek ten nie jest Salmonem. Przy uczcie jeden mu daÅ‚ w Å‚eb talerzem: Ten czÅ‚owiek widzÄ…c krew cieknÄ…cÄ… z czoÅ‚a ZawoÅ‚aÅ‚: Octu! Gdyby to byÅ‚ Salmon, ByÅ‚by zawoÅ‚aÅ‚: Szabli! Wiesz, co myÅ›lÄ™. Już postawiÅ‚em go na straży w bramie, Zmieniwszy zbrojÄ… razem naÅ„ wpadniemy: Jeżeli zamiast bronić siÄ™ jak Salmon, BÄ™dzie o życie bÅ‚agaÅ‚ na kolanach, Każę go jak psa powiesić i śćwiczyć. GONIEC wchodzi. GONIEC Lechu! nowiny sÄ… okropne z pola. Wenedy znów siÄ™ rzucajÄ… do broni. Lechon, najstarszy twój syn, zostawiony Na drugiej stronie GopÅ‚a ze stu ludzmi, WziÄ™ty w niewolÄ…. LECH Nie mówić Gwinonie! Ona miÅ‚uje bardzo tego syna. Każ ostrzyć miecze i naprawiać tarcze W ostatniej walce dzidami pokÅ‚ute To dobrze, mój Sygonie. Bój zaczÄ™ty. O! syn mój biedny! Ale te psy wÅ›ciekÅ‚e Nie bÄ™dÄ… Å›mieli jeÅ„ca zamordować? Nie mówić tylko nic o tym Gwinonie; Syna odbijÄ™, nim siÄ™ ona dowie. GONIEC Różne biegajÄ… straszne przepowiednie O przyszÅ‚ej walce miÄ™dzy Wenedami; Wszystkie te wróżby sieje czarownica MÅ‚oda i piÄ™kna, co na Å‚ysej górze Ma wykopany loch podobny gniazdom Rzecznych jaskółek. LECH Cóż za wróżby, powiedz! GONIEC MówiÄ…, że wódz ich bÄ™dzie miaÅ‚ dwie gÅ‚owy, Dwa serca, oczów czworo pÅ‚omienistych, Lecz jeden tylko oszczep, jednÄ… tarczÄ™, LECH Na Boga! ja mu odetnÄ™ dwie gÅ‚owy, Ja mu rozrÄ…biÄ™ tÄ… szablÄ… dwa serca! Lepiej by wyszli, gdyby miaÅ‚ dwie tarcze I dwa oszczepy, a mózg tylko jeden. GONIEC MówiÄ…, że walka bÄ™dzie oÅ›wiecona BÅ‚yskawicami. LECH Dobrze, bÄ™dzie widno. GONIEC Ta czarownica z góry zapowiada, Å»e po tej walce, martwych popioÅ‚ami Nakryta, za rok porodzi mÅ›ciciela. LECH To przepowiednia nie dla mnie, nie dla mnie Nim ten popielnik wyroÅ›nie ohydny, Ja bÄ™dÄ™ w grobie, a mój syn na tronie. Ale to wszystko sÄ… na dzieci strachy: I wódz ten z dwóma gÅ‚owami, i mÅ›ciciel. Dosyć! już ciemno, dosyć już tych bredni! Bić siÄ™ bÄ™dziemy i to jest najlepsza. Chodzmy Salmona wyprobować mÄ™stwo. WychodzÄ…. SCENA VI Dziedziniec w zamku LECHA. ÅšLAZ na straży przy bramie. Noc. ÅšLAZ Trzeba salmoÅ„stwo to skoÅ„czyć dalibóg! SalmoÅ„stwo moje bardzo niebezpieczne I różnych rzeczy wymaga na przykÅ‚ad: Odwagi. Gdybym wiedziaÅ‚, że ze zbrojÄ… SpadajÄ… na mnie takie obligacje, ByÅ‚bym nie tykaÅ‚ jej... ani tych rzeczy, Które rycerza sÄ…. Co widzÄ™? Chryste! Pan mój dawniejszy prosto w bramÄ™ dąży. Wyda siÄ™ kÅ‚amstwo po radÄ™ do gÅ‚owy... SÅ‚ychać stukanie do bramy. ÅšLAZ otwiera drzwi i ujrzawszy ÅšWITEGO GWALBERTA zatrzymuje go halabardÄ… u wejÅ›cia. ÅšLAZ KtoÅ› ty? ÅšWITY GWALBERT Domowi temu niosÄ™ pokój. ÅšLAZ A wiÄ™c nie wejdziesz, my żyjemy z wojny. ÅšWITY GWALBERT Puść miÄ™ do Lecha, puść, mężny rycerzu, Niech ciÄ™ Spiritus Sanctus. O! pohaÅ„cze, MówiÄ™ ci, puść miÄ™, bo ci spadnie gÅ‚owa. Ty siÄ™ wielkiemu sprzeciwiasz cudowi: DziÅ› nad jeziorem, równa goÅ‚Ä™biowi BiaÅ‚oÅ›ciÄ…, caÅ‚a powietrzem tÄ™czowa, Z gwiazdy sinymi, matka Chrystusowa PokazaÅ‚a siÄ™ uklÄ…kÅ‚em, a ona: Idz! bo stary Derwid kona, Córka jego, mój goÅ‚Ä…bek, Z bolu umiera. Tak mówiÄ…c w tÄ™czy siÄ™ rÄ…bek Owinęła postać Å›wiÄ™ta, I uniosÅ‚a jÄ… anielska sfera Z tÄ™czÄ…, z gwiazdami, z tysiÄ…cem promieni. ÅšLAZ CzemuÅ› nie nabraÅ‚ tych gwiazd do kieszeni? MógÅ‚byÅ› zapÅ‚acić teraz odzwiernemu. ÅšWITY GWALBERT ZapÅ‚acić? Å›wiÄ™ci nic nie pÅ‚acÄ…. ÅšLAZ Czemu? ÅšWITY GWALBERT Bóg daje wszystko temu, kto jest z Bogiem. Ale nie trzymaj mnie przed zamku progiem, Twój upór sÅ‚ugÄ™ mego przypomina. ÅšLAZ Cóż to za czÅ‚owiek byÅ‚? ÅšWITY GWALBERT At, Å‚ajdaczyna! ÅšLAZ Gdzież jest? ÅšWITY GWALBERT Już teraz diabeÅ‚ wziÄ…Å‚ do piekÅ‚a. ÅšLAZ Już w piekle? ÅšWITY GWALBERT W piekle. ÅšLAZ Hum... dobra nowina. ÅšWITY GWALBERT MiaÅ‚em Å‚ajdaka sÅ‚ugÄ™, skradÅ‚ mi wszystko I spaliÅ‚ czaszkÄ™ wielkiego olbrzyma, Z której ja sobie uczyniÅ‚em celÄ™, Tak że w tej czaszce, gdzie niegdyÅ› miÄ™szkaÅ‚y Bogi Walhalli, teraz siÄ™ Å›wieciÅ‚a Czystość dziewicza w gwiazdzistej koronie I odzywaÅ‚a siÄ™ czysta modlitwa. ÅšLAZ To jakiÅ› sÅ‚uga niewierny? ÅšWITY GWALBERT Bies sÅ‚uga! Teraz ja myÅ›lÄ™, że to sam Lucyfer PodjÄ…Å‚ siÄ™ u mnie sÅ‚użby i oszukaÅ‚. Lecz nie przeÅ‚amie diabeÅ‚ mocy Boga Ani piekielne pokusy przemogÄ…. Jeżeli jeszcze ten diabeÅ‚ bezwstydny Jest w ludzkiej skórze, to pod dyscyplinÄ…... Lecz zdaje mi siÄ™, że to nie byÅ‚ diabeÅ‚, Rycerzu, on byÅ‚ na diabÅ‚a za gÅ‚upi. ÅšLAZ na stronie WolaÅ‚bym, żeby trzymaÅ‚ siÄ™ byÅ‚ o mnie Pierwszej opinii. Ach! Ach! myÅ›l szczęśliwa! PrzemieniÄ™ tego siwosza w Salmona. gÅ‚oÅ›no Chodz tu, staruszku Å›wiÄ™ty! ÅšWITY GWALBERT DziÄ™ki Bogu, Poganin zaczÄ…Å‚ już przezierać w Å›wiatÅ‚o. NazwaÅ‚ miÄ™ Å›wiÄ™tym do chrztu niedaleko. ÅšLAZ na stronie Ja ciebie ochrzczÄ™, dalibóg, że ochrzczÄ™! UsalmonujÄ™ ciebie. gÅ‚oÅ›no Przewielebny! Już noc, Lech teraz Å›pi. ÅšWITY GWALBERT Pokaż mi drogÄ™. Ja go obudzÄ™. ÅšLAZ PomyÅ›l! to lew srogi, Gotów siÄ™ rzucić na ciebie i patrzeć. ÅšWITY GWALBERT WiÄ™c mi to bÄ™dzie wieniec mÄ™czennika. ÅšLAZ Staruszku, ty masz oczy bazyliszka W Å›wiÄ™tym czerepie, mnie oczarowaÅ‚eÅ›. Już gotów jestem zaraz zejść ze straży, Choć za to można, jak nic, zgubić gÅ‚owÄ™. Lecz na usÅ‚ugi twoje jestem gotów. ÅšWITY GWALBERT UczyÅ„ to, uczyÅ„, a nagroda w niebie. ÅšLAZ WiÄ™c mi oddadzÄ… w niebie mojÄ… gÅ‚owÄ™? Ja wcale innej nie żądam nagrody, Ja mojÄ… gÅ‚owÄ™ bardzo kocham, ceniÄ™; JeÅ›li przyrzekasz, że jak gÅ‚owÄ™ stracÄ™, To jÄ… odzyskam: pójdÄ™ budzić Lecha. ÅšWITY GWALBERT Przeczuwasz prawie Å›wiÄ™te pismo Boże. Kto tutaj, mówi Chrystus, straci duszÄ™, A straci dla mnie, to duszÄ™ swÄ… zyska. ÅšLAZ Ale nic Chrystus nie mówi o gÅ‚owie? ÅšWITY GWALBERT GÅ‚owa jest niczym, gdzie chodzi o duszÄ™. ÅšLAZ Kiedy nic Chrystus nie mówi o gÅ‚owie, To dla mnie wcale nie ma bezpieczeÅ„stwa, Ja wolÄ™ gÅ‚owÄ™ niż duszÄ™. ÅšWITY GWALBERT NÄ™dzniku! Ja ci dowiodÄ™, że Å›wiatowe szczęście... SLAZ Ty mi dowodzisz. a twój Derwid ginie. Lepiejże mojÄ™ zbrojÄ™ wez na siebie I postój za mnie na straży, przy bramie, To pójdÄ™, Lecha obudzÄ™ i wrócÄ™. ÅšWITY GWALBERT Rycerzu, daj mi zbrojÄ™ i zbudz Lecha. ÅšLAZ Stójże tu, stary dzida w rÄ™ce prawej Przeciwko wrogom, tak heÅ‚m na Å‚ysinÄ™. na stronie O, terazże mu zamknÄ…Å‚em przyÅ‚bicÄ™, JeÅ›li otworzy, bÄ™dzie mÄ…dry. gÅ‚oÅ›no Stój tu... JeÅ›li spytajÄ… ć : Kto? odpowiedz: Salmon . Ja jestem Salmon za chwilÄ™ powrócÄ™. Wykrada siÄ™ za bramÄ™ zamku i ucieka. ÅšWITY GWALBERT w zbroi, chodzÄ…c wielkim krokiem WiÄ™cże to, Boże, i w rycerskim stanie Dobrzy sÄ… ludzie, dobrzy, choć poganie. Otoż wÅ‚ożyÅ‚em rycerskÄ… kolczugÄ™; NajÅ›wiÄ™tsza Panno, patrz na twego sÅ‚ugÄ™. Oto jak rycerz spod twojego znaku, Jak nowy olbrzym Gedeon w szyszaku. TrÄ…bÄ… mi teraz tylko walić mury I piorunować grzeszniki i króle. Cóż to za zbrojni ludzie z latarniami? LECH i SYGOC z latarniami, zbrojno. LECH Tu byÅ‚ na straży Salmon. ÅšWITY GWALBERT Jestem Salmon. LECH Sygonie, patrzaj na tego czÅ‚owieka. JeÅ›li to Salmon, to siÄ™ znów odmieniÅ‚. To jakiÅ› możny jest czarownik. Mówisz, Å»e jesteÅ› Salmon; Salmon straci gÅ‚owÄ™, JeÅ›li siÄ™ wyda, że nie jesteÅ› Salmon. ÅšWITY GWALBERT O, nieba! jestem Salmon. LECH Patrz no, SygoÅ„, WÅ‚os mu wyglÄ…da siwy spod szyszaka, Króciutkie nogi w Å‚apciach spod puklerza, To jakiÅ› możny diabeÅ‚; możny diabeÅ‚. O, czarowniku! jeżeliÅ› ty Salmon, Po Å›mierci w ciaÅ‚o ubrany diabelskie, To na kawaÅ‚ki potnÄ™ twoje ciaÅ‚o, Aż dusza twoja w ogniu gorejÄ…ca Nie bÄ™dzie miaÅ‚a w co siÄ™ ubrać broÅ„ siÄ™! Napada z mieczem. ÅšWITY GWALBERT O, panie! ja nie Salmon! LECH Któż ty taki? ÅšWITY GWALBERT NazywajÄ… mnie powszechnie Gwalbertem, ÅšwiÄ™tym Gwalbertem. Otwórzcie przyÅ‚bicÄ™; Bo ja nie umiem tej klatki otworzyć... LECH To tak jak tamten... wymówka ta sama. NÄ™dzniku, wziÄ…Å‚eÅ› na siÄ™ innÄ… postać; PrzebiegÅ‚y jesteÅ›... wÅ‚os ci czarny zbielaÅ‚; Jam ciebie chudym widziaÅ‚ przed godzinÄ…, Teraz żoÅ‚Ä…dek masz peÅ‚ny i może PÅ‚onÄ…cych wÄ™gli masz peÅ‚ny żoÅ‚Ä…dek. Na Boga! czarów nie bÄ™dÄ™ igraszkÄ…... Do mnie, rycerze! Klaszcze, wchodzi kilku z rycerstwa. Wezcie tego diabÅ‚a. SygoÅ„, niech rzucÄ… go wężom, do wieży. ÅšWITY GWALBERT ÅšwiÄ™ta Maryjo! broÅ„ twojego sÅ‚ugi. Å»oÅ‚nierstwo wynosi ÅšW. GWALBERTA, który krzyczy i wyrywa siÄ™. SYGOC wychodzi za nimi. Na krzyk starca wbiega GWINONA. GWINONA Co to jest za zgieÅ‚k? co to sÄ… za krzyki? LECH KazaÅ‚em wężom rzucić czarownika. Ten Salmon, żono, to byÅ‚ zÅ‚y duch, mocny. GWINONA Węże niegÅ‚odne, dziÅ› jadÅ‚y czÅ‚owieka. SYGOC wraca. LECH Sygonie! cóż to, powróciÅ‚eÅ› blady? SYGOC Panie! powracam znad wężowej wieży. GWINONA I tam widziaÅ‚eÅ› poszarpane czÅ‚onki CzÅ‚owieka, w paszczy wężowej trzeszczÄ…ce? I tam sÅ‚yszaÅ‚eÅ› gadzin smÄ™tne Å›wisty? I tam widziaÅ‚eÅ› jÄ™czÄ…cÄ… dziewczynÄ™, Która nad strasznÄ… wieżą nachylona, Jak sÅ‚owik, gdy siÄ™ na węża zapatrzy, SkrzydeÅ‚ek tylko lekkim trzepiotaniem OkazywaÅ‚a strach? SYGOC Ja tam widziaÅ‚em Rzecz, która ludzkie przechodzi umysÅ‚y. Przy wieży biaÅ‚a księżycem dziewica Siedzi, na harfie grajÄ…ca; a przy niej W krÄ…g stojÄ… węże, tak wyprostowane, Jak morska fala wzdÄ™ta nad dziewczynÄ…, Ona te węże czarodziejskÄ… pieÅ›niÄ… Zaczarowane trzyma i spokojne, Ale już widać, że jej biaÅ‚e rÄ™ce MdlejÄ… na strunach; że siÄ™ pieśń zakoÅ„czy Z życiem harfiarki w gÅ‚odnych wężów paszczy. GWINONA WiÄ™c wieża, gdzie ten stary czÅ‚owiek?... SYGOC Pusta. Spoczywa w gÅ‚Ä™bi i Å›pi Derwid stary. Bo wszystkie węże, pieÅ›niÄ… wywabione, SÄ… sÅ‚uchaczami córki. GWINONA ZwyciężyÅ‚a! DobÄ…dzcie z wieży starego Derwida. O! gÅ‚upie węże! o! przeklÄ™te gady! Córce odebrać harfÄ™ i wypÄ™dzić. Derwida zamknąć w podziemne ciemnice; Czego nie zrobiÅ‚ wąż, dokażę gÅ‚odem. Czy go nakarmi córka, zobaczycie. SYGOC A z tym Salmonem co zrobić? LECH Zamknąć go W jednym wiÄ™zieniu z Derwidem zamorzyć. Oba sÄ… warci zgonu czarownicy. WychodzÄ…. CHÓR DWUNASTU HARFIARZY O! Å›wiÄ™ta ziemio polska! arko ludu! Jak zajrzeć tylko myÅ›lÄ…, krew siÄ™ laÅ‚a. W przeszÅ‚oÅ›ci sÅ‚ychać dzwiÄ™k tej harfy cudu, Co wężom daÅ‚a Å‚zy i serce daÅ‚a. SÅ‚uchajcież wy! gdy ognie zacznÄ… buchać. Jeżeli harfy jÄ™k przyleci z dala BÄ™dziecież wy, jak węże stać i sÅ‚uchać? BÄ™dziecież wy, jak morska czekać fala, Aż Å›cichnie pieśń i krew oziÄ™bnie znowu. I znów siÄ™ stanÄ… z was peÅ‚znÄ…ce węże? Aż rzucÄ… was do mogilnego rowu, Gdzie z zimnych jak wy serc siÄ™ haÅ„ba lęże? Już czas wam wstać! Już czas wam wstać i bić, i truć oręże. KONIEC AKTU TRZECIEGO AKT CZWARTY SCENA I Sala w zamku LECHA. LECH, GWINONA, GRYF. Wchodzi LILLA WENEDA. LILLA WENEDA W nie zawiÄ…zanej przychodzÄ™ koszuli, Nie niosÄ™ chleba, nie mam nic przy sobie, Lecz wy mnie puśćcie do ojca mojego, Który od dwóch dni jest morzony gÅ‚odem. Ja go zobaczyć chcÄ™ tylko przed Å›mierciÄ…, Jam go nie mogÅ‚a zbawić wiÄ™c pożegnam. Dlatego gÅ‚owÄ™ ubraÅ‚am w lilije, W te wodne kwiaty, które u nas kÅ‚adnÄ… Dziewicom zmarÅ‚ym na ostygÅ‚e czoÅ‚a. O! pani! spuść ty ze swojej srogoÅ›ci! Ja biedna zimne węże rozczuliÅ‚am, I tak siÄ™ do mnie gady przywiÄ…zaÅ‚y, Å»e za mnÄ… caÅ‚y kÅ‚Ä™bek biegÅ‚ i syczaÅ‚ Jak pies wyjÄ…cy smutnie z przywiÄ…zania. I cóż ja winna, że węże wolaÅ‚y SÅ‚uchać mej pieÅ›ni niż mojego pÅ‚aczu? A żem ja węże zimne rozczuliÅ‚a, Dlaczegoż w tobie powiÄ™kszyÅ‚am srogość? Czy ty zazdroÅ›cisz mi, pani, zwyciÄ™stwa, Które mi ojca mego wybawiÅ‚o? O! jeÅ›li tak jest, to wez go za ojca, A ja go bÄ™dÄ™ na Å›mierć skazywaÅ‚a, A ty go bÄ™dziesz bronić i zwyciężysz, Bo ten zwycięża tu zawsze, kto broni. Lecz nie, ja teraz jestem zwyciężonÄ…, Mój ojciec pewnie już od gÅ‚odu skonaÅ‚; A ja chcÄ™ tylko widzieć jego ciaÅ‚o, W czoÅ‚o chcÄ™ tylko pocaÅ‚ować zimne; Powiedzieć jego gÅ‚uchemu trupowi, Å»e go nie mogÅ‚am zbawić lecz kochaÅ‚am. O! patrz: koszula moja nie zwiÄ…zana, Nie niosÄ™ chleba ani żadnej strawy Może siÄ™ boisz, że jak drzwi otworzÄ™, To wleci ze mnÄ… jaka muszka zÅ‚ota I ten jÄ… starzec zje? O, pani moja! Bóg muchy strzeże od Å›mierci ta muszka BÄ™dzie mieć jakÄ… córkÄ™, co jÄ… zbawi. Ja tylko jedna, ja nie mam nikogo I nikt siÄ™ o mnie biednÄ… nie upomni. O! proszÄ™ ja was, każcie wy mnie wpuÅ›cić Do mego ojca gÅ‚odnego. LECH Gwinona, Na Boga, te Å‚zy miecz mi rozhartujÄ…. GWINONA I ty jej wierzysz? to sÄ… Å‚zy zmyÅ›lone, Ona dwa razy tak pÅ‚akaÅ‚a gÅ‚oÅ›no, Za te trzy pÅ‚acze ona siÄ™ trzy razy OdÅ›mieje ze mnie, jeÅ›li ojca zbawi. LECH I cóż ci ludzki Å›miech, Gwinono, szkodzi? GWINONA Lechu, Å›miech ludzki jest zabójczÄ… broniÄ…, WiÄ™cej on strÄ…ciÅ‚ koron z głów posÄ™pnych, Niż ci siÄ™ zdaje: o! Å›miech to gadzina, Która siÄ™ w sercu wyÅ›mianego kryje I tam go kÄ…sa, kÄ…sa, do krwi kÄ…sa, Aż wreszcie siÅ‚y w czÅ‚owieku omdlejÄ… I powie sobie: Jestem zwyciężony. Åšmiech nas pozbawia zaufania w sobie I rodzi niemoc; ja znam takich ludzi, Z których siÄ™ żaden żywy Å›miać nie waży; Ci ludzie majÄ… królestwo nad tymi, Którzy sÄ… Å›miechu ludzkiego poddani. LILLA WENEDA Królowo! Czegoż ty siÄ™ teraz boisz? Czy tu sÄ… tacy, co wyÅ›miejÄ… litość? WidziaÅ‚am w twoim sypialnym pokoju Okno, którego nigdy nie zamykasz, Bo w nim jaskółka uwinęła gniazdo; WiÄ™c ty masz litość; a czy siÄ™ kto Å›mieje, Å»e ty masz litość nad jaskółkÄ…? Pani, WiÄ™c ja znalazÅ‚am w twoim sercu litość! Trzebaż być jeszcze, jeszcze nieszczęśliwszÄ…, AżebyÅ› ty siÄ™, pani, zlitowaÅ‚a? WiÄ™c każ mi wydrzeć te spÅ‚akane oczy, A potem zlituj siÄ™ nade mnÄ… Å›lepÄ… I każ mnie wpuÅ›cić do ojca Å›lepego. O! proszÄ™! proszÄ™! każ mi wydrzeć oczy. GWINONA Smutny to żebrak, co grosz wydrze nudÄ…. LILLA WENEDA O! bÄ™dÄ™ nudzić, nudzić, aż zezwolisz. GWINONA Gryfie, każ wpuÅ›cić jÄ… do tej ciemnicy, Gdzie siedzi ojciec jej, morzony gÅ‚odem. LILLA WENEDA i GRYF wychodzÄ…. Lechu! na twojÄ… to zrobiÅ‚am proÅ›bÄ™. Cóż mi tak smutny stoisz i ponury? LECH Gwinono, syn nasz w niewoli. GWINONA W niewoli? Mój syn w niewoli? mój Lechon w niewoli? Nie ty miÄ™ straszysz. Nie wiesz sam, co mówisz. On mi siÄ™ dzisiaj Å›niÅ‚. O! Boże! Boże! Na syna mego zgubÄ™ pracowaÅ‚am. Syn u Wenedów! Lechon u Wenedów! Lechon on nie ma takiej córki! LECH Å»ono, Ja go odbijÄ™. GWINONA Trupa ty odbijesz! O! Lechu, na koÅ„! na koÅ„! na koÅ„, Lechu! Wszyscy rycerze! zbierz wszystkich rycerzy! JeÅ›li wrócicie żywi bez Lechona, Ja siÄ™ zabijÄ™ bÄ™dÄ™ plwaÅ‚a w oczy! Ja siÄ™ zabijÄ™... Cóż, wy tchórze? na koÅ„! Wybiega. LECH Niech siÄ™ wykrzyczy, krzyk nic nie pomoże. DziÅ› za mego Lechona stu trupem poÅ‚ożę. Wychodzi. SCENA II BÅ‚onie. ÅšLAZ wchodzi. ÅšLAZ Moja nieboszczka matula mówiÅ‚a, Å»e kÅ‚amstwem wyjdÄ™ na pana to kÅ‚amstwo, Co mi matula mówiÅ‚a o kÅ‚amstwie Ergo: jeżeli wiÄ™c mówiÅ‚a kÅ‚amstwo, Powinna byÅ‚a zrobić tym fortunÄ™ UmarÅ‚a goÅ‚a jak Lazarus a ja Ledwom siÄ™ kÅ‚amstwem nie usalmonowaÅ‚ Na wieki wieków; to szczęście, że jakoÅ› Mojego pana zrobiwszy Salmonem (Niechaj mu Å›wiatÅ‚o wiekuiste Å›wieci), UciekÅ‚em z zamku i dobrze siÄ™ staÅ‚o; Gwalbertus, mój pan, zostaÅ‚ mÄ™czennikiem I pod imieniem Å›wiÄ™tego Salmona Króluje w niebie, wiÄ™c dobrze siÄ™ staÅ‚o Lecz to jest kwestia... quomodo uniknąć GÅ‚odu na puszczy i zrobić fortunÄ™? Już próbowaÅ‚em chrzeÅ›cijaÅ„skiej paszy, Już próbowaÅ‚em rycerskiego chleba I zawsze chudy jak sÅ‚omka... wiÄ™c ergo, Pan Åšlaz niech rusza do dziczy rzecz prosta! Pan Åšlaz niech rusza prosto do Wenedów W jakim kolorze? w kolorze Wenedów Jako szpieg? a fuj nie szpieg, lecz nowiniarz, Zemsty nowiniarz, blekotnik nowiniarz; CzÅ‚owiek ognistej mowy, krwawych zÄ™bów I czerwonego jÄ™zyka wiÄ™c ergo, Gdy zapytajÄ…: Czy widziaÅ‚eÅ› Lecha? WidziaÅ‚em. A co robi? Gdym go widziaÅ‚, To jadÅ‚ Weneda z solÄ…. A Gwinona? Gwinona we krwi siÄ™ dziatek kÄ…paÅ‚a. A cóż siÄ™ staÅ‚o z naszym starym królem? A ja pokażę tak, jÄ™zyk wywalÄ™ I zamknÄ™ oczy: Wasz król est finitus. A jego córka? A ja Å‚zy jak z wiadra PopuszczÄ™ na to i nic nie odpowiem Albo odpowiem jakie nowe kÅ‚amstwo, Takie żaÅ‚oÅ›ne kÅ‚amstwo, że uwierzÄ… I jeść mi dadzÄ… za to, żem siÄ™ spÅ‚akaÅ‚. Wychodzi. SCENA III Sala w zamku Lecha. LECH, GWINONA, RYCERZE. LECH Na Boga! bÄ…dzże cierpliwÄ…! na Boga! Mój oddziaÅ‚ jeszcze z podjazdu nie wróciÅ‚. GWINONA Ty gadasz! a tam mój syn roztargany? O! straszna! gÅ‚upia jest cierpliwość twoja! Jak nienawidzÄ™ w ludziach cierpliwoÅ›ci! CzÄ™sto im wcale czekać nie potrzeba, Ale dlatego, że ktoÅ› prosi: Åšpiesz siÄ™ : To oni różne wynajdujÄ… zwÅ‚oki, Aby pokazać wyższość i rozwagÄ™ I nad palÄ…cym siÄ™ sercem panować. Lechu! czy wiesz ty, ile chwil potrzeba, Aby zabito bezbronnego jeÅ„ca? Dziwna cierpliwość! okropna cierpliwość! O, Lechu! jeÅ›li mój syn biedny zginie, To w dzieÅ„ i w nocy bÄ™dÄ™ ci krzyczaÅ‚a: TyÅ› syna twego zabiÅ‚ cierpliwoÅ›ciÄ…! Ja wtenczas bÄ™dÄ™ w wyrzutach cierpliwÄ…, Cierpliwie bÄ™dÄ™ ci kÄ…saÅ‚a serce, We mnie ty zbrzydzisz cierpliwość o, kacie! O! kacie twego nieszczÄ™snego syna!... Ach, Boże! daj co gryzć mojemu sercu, Bo ja bym teraz serce męża gryzÅ‚a. Ja wiem, co powiem: Lechu! jesteÅ› tchórzem! LECH Tchórzem nie jestem. GWINONA WiÄ™c ojcem nie jesteÅ›! Czymże ty jesteÅ›? kawaÅ‚kiem żelaza? LECH O! tego nadto! nadto! Ty dotychczas ByÅ‚aÅ› w domostwie samowÅ‚adnÄ… paniÄ…. Jam ci ulegaÅ‚, bojÄ…cy siÄ™ wrzasku; Ty napeÅ‚niaÅ‚aÅ› mój dom okrucieÅ„stwem. Na Boga! już mi to siÄ™ wreszcie nudzi. Rycerzy moich garsteczka maleÅ„ka, Podjazdem i te siÅ‚y rozerwane; A ci Wenedzi z dwunastu siÄ™ krain Zeszli i caÅ‚e okrywajÄ… pole. Tam sÄ… olbrzymie Scyty, co krew pijÄ… W czÅ‚owieczych czaszkach, wyznawce Odyna; Tam. sÄ… Lehoni, co na heÅ‚mach noszÄ… Rogi żywemu wyrwane turowi; Tam jest Mazonów lekkie pokolenie, Co gÅ‚owy jako szczygÅ‚y ubierajÄ… W czerwonÄ… krasÄ™ i pomiÄ™dzy heÅ‚my MigocÄ…ce siÄ™ niosÄ… pióra pawie; Nad tymi tÅ‚umy dwunastu harfiarzy; Nad harfiarzami straszna prorokini, Na samym szczycie ludzkiej piramidy BÅ‚yskawicami gadajÄ…ca a ja Z rycerzy garstkÄ… mam wstÄ…pić w mrowisko? Ja, co te ludy chcÄ™ wyciąć do szczÄ™tu? Nie czekać, aż mi w noc bÅ‚yskawicowÄ… Z nieba lejÄ…ce pomogÄ… pioruny? Szalona jesteÅ› szalona, kobieto! GWINONA O! widzÄ™, że już ciebie nie przeÅ‚amiÄ™! WidzÄ™ już! widzÄ™ mego syna trupem! LECH Syn twój powróci, syn powróci, nie pÅ‚acz! GWINONA O! jużem ja go teraz opÅ‚akaÅ‚a. O! rozpacz! rozpacz!... o! rozpacz! on skonaÅ‚. LILLA WENEDA wchodzi bez wianka liliowego na gÅ‚owie. LILLA WENEDA Królowo! ojca mego nakarmiÅ‚am. Mój ojciec do mnie należy, królowo! Widzisz, powracam bez kwiatów, bez wieÅ„ca, W lilijach byÅ‚o mego ojca życie; Ja życie ojca przyniosÅ‚am na gÅ‚owie, Jego zbawieniem ukoronowana. Nie wierzysz? spytaj każdego Weneda; Lilije wodne nas od gÅ‚odu broniÄ…, Ilekroć zboże roku nie dotrzyma. Ty nie wiedziaÅ‚aÅ›, że ten wieniec biaÅ‚y ZdziecinniaÅ‚emu bÄ™dzie piersiÄ… matki, Å»e on go bÄ™dzie ssaÅ‚, Å›miaÅ‚ siÄ™ i pÅ‚akaÅ‚ PodnoszÄ…c puste powieki do nieba, Bogu dziÄ™kowaÅ‚ za córkÄ™ i kwiaty. O! teraz ojciec mój! jam go zbawiÅ‚a. Lechu, sÅ‚yszaÅ‚eÅ›, jaki byÅ‚ warunek? Nie pozwól, królu, żonie Å‚amać wiary. GWINONA Patrz! patrz! patrz! ona ojca wybawiÅ‚a I tu miÄ™ przyszÅ‚a zagÅ‚uszyć radoÅ›ciÄ…; A kiedy ona mówiÅ‚a o ojcu, To ja nieszczÄ™sna myÅ›laÅ‚am o synie; A kiedy ona laÅ‚a Å‚zy rozpaczy, To ja nieszczÄ™sna krwiÄ… pÅ‚akaÅ‚am w sercu. Wez ojca swego! wez! ja potrzebujÄ™ Nauczyć teraz was wszystkich litoÅ›ci. Ja bym gÅ‚askaÅ‚a rÄ™kÄ… wasze tury, ProszÄ…c o Å‚askÄ™ ich nad moim synem; Ja bym szczepiÅ‚a wasze kwaÅ›ne grusze Miodem litoÅ›ci a sosen szumowi DaÅ‚abym matki gÅ‚os, jÄ™ki i proÅ›bÄ™. O, każcie tutaj starca przyprowadzić, Ja go odeszlÄ™ ojcem memu dziecku. Rycerzy kilku wychodzi. LILLA WENEDA Pani! ty dobra jesteÅ›, o! ty dobra. Już ja nie powiem, żem ojca zbawiÅ‚a, Ale że ty mi daÅ‚aÅ› mego ojca. Obaczysz! jak to serce drży z radoÅ›ci Temu, kto biednym ludziom dopomoże. DERWID wchodzi i RYCERZE. Ojcze, wracamy do nas ta królowa DaÅ‚a mi ciebie. Ojcze, chodz na sÅ‚oÅ„ce BÄ…dzcie mi zdrowi, królu i królowo Chodz, ojcze! BÄ…dzcie zdrowi! bÄ…dzcie zdrowi! DERWID Córko! a moja harfa? LILLA WENEDA O! królowo! Widzisz, mój ojciec caÅ‚y drży z radoÅ›ci. AleÅ› ty pewnie, pani, zapomniaÅ‚a, Å»e ci nie może dziÄ™kować oczyma, WiÄ™c ja za niego lejÄ™ Å‚zy i jeszcze Za ojca mego muszÄ™ być natrÄ™tnÄ…: Ja ciebie proszÄ™, wróć mu harfÄ™ zÅ‚otÄ…, KtórÄ… mój ojciec miaÅ‚ od swego ojca; O! wróć mu, pani, tÄ™ harfÄ™! o, wróć mu! GWINONA PrzynieÅ›cie harfÄ™, którÄ… ja kazaÅ‚am W cedrowej skrzyni uÅ›pić rozpÅ‚akanÄ…. LILLA WENEDA Ojcze, ty harfÄ™ mieć bÄ™dziesz. DERWID OddaÅ‚a?... GWINONA na stronie do LECHA WidziaÅ‚eÅ›, Lechu, gdy wspomniaÅ‚ o harfie, To z jego powiek wybiegÅ‚y czerwone Dwie Å‚zy, ogromne Å‚zy czy uważaÅ‚eÅ›? To byÅ‚y straszne Å‚zy... LECH I cóż, kobieto? GWINONA Co? nie rozumiesz?... Córka albo harfa Zostanie tutaj zakÅ‚adnicÄ… widzisz, Ten czÅ‚owiek musi wybrać miÄ™dzy dwoma, A ja w zakÅ‚adzie wezmÄ™ rzecz wybranÄ…: Rozumiesz? Gdyby nie te Å‚zy czerwone, Anibym kiedy byÅ‚a pomyÅ›laÅ‚a, Å»e tu jest wybór. LECH Już widzÄ™, już widzÄ™. GWINONA Milcz. do DERWIDA O, Derwidzie! czy Wenedzi macie Nienasycone serca? przed godzinÄ… Wiercony srogim gÅ‚odem aż do koÅ›ci, ByÅ‚byÅ› poprzestaÅ‚ na kawaÅ‚ku chleba... Lecz teraz, w miarÄ™ Å‚ask, żądania rosnÄ…, DaÅ‚am ci wolność, tyÅ› harfy zażądaÅ‚ A otrzymawszy wszystko, bÄ™dziesz mÅ›ciÅ‚ siÄ™... DERWID Każ odprowadzić mnie wiÄ™c do wiÄ™zienia; Trupi siÄ™ nie mszczÄ…. GWINONA O! twardy czÅ‚owieku, Nigdyż twe serce przede mnÄ… nie zadrży? DERWID Wyjm je i zobacz. GWINONA Ja ci dajÄ™ wolność... DERWID I chcesz tu z króla uczynić żebraka? Już miÄ™ z postaci masz prawie żebrakiem, Jeszcze chcesz serca mego żebraniny? Na moje ciaÅ‚o ty liczysz zgrzybiaÅ‚e? Na me kolana ty rachujesz drżące, Å»e mnie przed tobÄ… powalÄ…? Nie, jÄ™dzo! Nie! nie! nie! Córko, daj mi rÄ™kÄ™. JÄ™dzo! Przed tobÄ… skonam stojÄ…c i zastygnÄ™, Wtenczas twe dziecko mnie paluszkiem trÄ…ci I padnÄ™ padnÄ™: ale pókim żywy, To jestem równy tobie król i czÅ‚owiek. GWINONA do wnoszÄ…cych harfÄ™ Postawcie przy nim bliżej harfÄ™ zÅ‚otÄ…, Niechaj siÄ™ na niej oprze rÄ™kÄ… drugÄ…. Stawia harfÄ™ przy DERWIDZIE. Starzec jednÄ… rÄ™kÄ™ na harfie, drugÄ… kÅ‚adzie na gÅ‚owie córki. Widzisz, ta harfa równa córce wzrostem, A gdyÅ› w niewoli byÅ‚, obie zarówno PÅ‚akaÅ‚y obie jak córki o! teraz Wybierz pomiÄ™dzy pÅ‚aczkami, Derwidzie, I niech wybrana idzie z tobÄ… w lasy, A druga córka twoja odrzucona Ze mnÄ… zostanie i bÄ™dzie zakÅ‚adem. DERWID Córko! co ona mówi? LILLA WENEDA Ojcze drogi! Ta pani harfÄ™ ci oddaje zÅ‚otÄ…. DERWID TÄ™ harfÄ™? LILLA WENEDA Ojcze, harfÄ™. DERWID Już oddaÅ‚a? To chodzmy, córko. LILLA WENEDA do GWINONY Pani, ja powrócÄ™ I bÄ™dÄ™ twojÄ… niewolnicÄ…. Ojcze! Chodzmy już. GWINONA HarfÄ™ porzucasz, Derwidzie?... LILLA WENEDA Nie mów tak gÅ‚oÅ›no jam ciÄ™ zrozumiaÅ‚a. OkropnÄ… jesteÅ› zlituj siÄ™ nade mnÄ…. JeÅ›li miÄ™ żywÄ… chcesz mieć, to nie żądaj Mieć porzuconÄ… przez wÅ‚asnego ojca. Serce mi pÄ™knie i bÄ™dziesz tu miaÅ‚a Trupa, nie córkÄ™; o! bo w moim sercu Jest tyle zÅ‚otych strun, jak na tej harfie, Lecz wszystkie pÄ™knÄ… od razu z boleÅ›ci, Jednym wyrazem ojcowskim stargane I nad nim także litość miej, i nad nim! ProszÄ™ ciÄ™, sroga, miej i nad nim litość! GWINONA BÄ™dzieszli zawsze jak maÅ‚a ptaszyna SkrzydeÅ‚kiem w oczy bić bÅ‚yszczÄ…ce węża? JeÅ›lim wyrzekÅ‚a to chcÄ™. Kto mi wzbroni Spróbować serca ojcowskiego? i tu Usprawiedliwić siebie, żem je gryzÅ‚a? WytÅ‚umacz ojcu sama, czego pragnÄ™. LILLA WENEDA O, nielitoÅ›na! Ojcze, ta królowa Oddaje tobie tylko jedno dzieciÄ™. Ty wybierz sobie dziecko, które Å›piewa, A zostaw dziecko, które tylko pÅ‚acze Ja wiem, że ty mnie kochasz, ojcze drogi, Lecz nie wybieraj mnie, bo nieszczęśliwy, Jeżeli zechcesz o nieszczęściu Å›piewać, To znajdziesz we mnie tylko echo pÅ‚aczu, A w harfie echo nieÅ›miertelne. Ojcze, Wybierz, co kochasz, a to, co odrzucisz, Kochaj... DERWID Niebiosa! córko, gdzie ty jesteÅ›?... Ja kocham mojÄ… córkÄ™. O, goÅ‚Ä…bku! Chodz i Å›lepego prowadz... Córko prowadz I wyjdzmy prÄ™dzej stÄ…d. Córko, a harfa? LILLA WENEDA O! harfa skarzy siÄ™, żeÅ› jÄ… opuÅ›ciÅ‚. TrÄ…ca o struny. DERWID Harfa siÄ™ skarzy na mnie? LILLA WENEDA Ojcze, jÄ™czy. DERWID JÄ™czy! Gdzie moja harfa? czy to mara, Czy to duch mojej harfy rozpÅ‚akanej Stoi przede mnÄ… w promieniach? i skrzydÅ‚a RoztworzyÅ‚, jakby z pÅ‚aczÄ…cymi jÄ™ki Już odlatywaÅ‚ da nieba. Ha! LILLA znów porusza struny. I znów. SÅ‚yszycie? harfa jÄ™knęła sÅ‚yszycie? O! dajcie, niech jÄ… obejmÄ™ w ramiona! Dajcie! to córka królów rozpÅ‚akana. Chwyta harfÄ™, obejmuje i ucieka z niÄ…. Gdzie drzwi? rycerze, goÅ„cie mnie z mieczami! O! ja tej harfy nie dam! Harfy nie dam! Pada piersiÄ… na harfie. LILLA WENEDA Widzicie! rÄ™ce pokrwawiÅ‚ na strunach. WstaÅ„, dobry ojcze. O! patrzcie! o! patrzcie! Usta poÅ‚ożyÅ‚ na strunach, caÅ‚uje, A te niedobre struny i niewdziÄ™czne Usta mu krwawiÄ…. O, struny! o, struny! Wy nie jesteÅ›cie córkami. Królowo, Widzisz, mój ojciec wybraÅ‚; lecz jeżeli MyÅ›lisz ty, pani, że ja teraz pÅ‚aczÄ™ Dlatego, że mnie ojciec mój porzuciÅ‚: O! bÄ…dz przeklÄ™ta za tÄ™ myÅ›l! To radość Wyrywa z oczu moich Å‚zy; to radość. Niechaj nikt ojca mojego nie sÄ…dzi. Dzisiaj karmiony starzec lilijami Mnie tak caÅ‚owaÅ‚ w usta i we wÅ‚osy I do mnie tak siÄ™ przytulaÅ‚ rozpacznie, Jak siÄ™ do harfy odzyskanej tuli. A że ja pÅ‚aczÄ™, to tylko dlatego, Å»e przypominam ojca pocaÅ‚unki W ciemnym wiÄ™zieniu... i Å‚zy moje gÅ‚upie PytajÄ… same serca, czemu pÅ‚acze. GWINONA Odedrzyć starca od harfy! LILLA WENEDA podnoszÄ…c ojca Widzicie, On już Å‚agodny jak baranek. GWINONA Starcze! Syn mój najstarszy, Lechon, syn mój drogi, Jest niewolnikiem twoim a ta harfa W zakÅ‚adzie, mojÄ… bÄ™dzie niewolnicÄ…, Aż mi żywego wrócisz syna. DERWID Harfa? Ja stÄ…d bez harfy nie wyjdÄ™. LILLA WENEDA O, pani! WiÄ™c jeszcze raz siÄ™ rzucÄ™ na kolana I bÄ™dÄ™ ciebie prosiÅ‚a ze Å‚zami: Oddaj mu harfÄ™... a mnie wez. Czy myÅ›lisz, Å»e twego syna, jeÅ›li jeszcze żywy, Ten starzec nie da za córkÄ™? O! pozwól! Niech tylko mego ojca odprowadzÄ™, On Å›lepy tylko odprowadzÄ™ ojca, A sama wrócÄ™; a że ja powrócÄ™, To niech ci harfa ta bÄ™dzie zakÅ‚adem. Ale przysiÄ™gnij, że za niewolnicÄ™ KrólewnÄ™ harfÄ™ wypuÅ›cisz z niewoli: A gdy przysiÄ™gniesz, to ja pewnie wrócÄ™. Bo cóż mi teraz życie! cóż mi życie! O! ty wiesz sama, że ja pewnie wrócÄ™. GWINONA Jakiż mi zakÅ‚ad z córki niekochanej? LECH Na Boga! dosyć, Gwinona! już dosyć! Ta córka warta dziesiÄ™ciu Lechonów. PrzysiÄ™gam, jeÅ›li z Lechonem powróci, To wezmie harfÄ™, Lechona i moje BÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwo; jeÅ›li wróci sama To i tak za niÄ…, przysiÄ™gam na bogi! Oddasz kawaÅ‚ek pÅ‚aczÄ…cego drewna. GWINONA SÅ‚yszysz? jak mówi mój mąż, tak siÄ™ stanie. LILLA WENEDA DziÄ™ki wam! dziÄ™ki! Ojcze, dziÅ› wieczorem HarfÄ™ ci twojÄ… postawiÄ™ do grania. Ty wiesz, ja dotÄ…d nigdy nie skÅ‚amaÅ‚am. A teraz o królowie: do widzenia. Przyjdzie po harfÄ™ Lilla niewolnica. Chodz, dobry ojcze. DERWID A harfa? LILLA WENEDA Ta idzie Za nami, ojcze. do LECHA Szlachetny rycerzu, W twoim wiÄ™zieniu zostaÅ‚ smÄ™tny starzec, Także niewinny. Odchodzi z ojcem. LECH Ha... to ten czarownik. Sygonie, każ go wypuÅ›cić na wolność. W ludziach anielstwa tyle, że nie można Traktować jak psów wypuÅ›cić go z wieży, A teraz chodzmy stroić siÄ™ do walki. Wychodzi. GWINONA Połóżcie harfÄ™ w skrzyni cedrowej ta harfa Dla mnie jest teraz Lechonem. Nie kÅ‚adzcie W tej trumnie z drzewa harfy... bo pomyÅ›lÄ™, Å»e syn mój drogi Lechon w trumnie leży; A jeÅ›li stanie siÄ™ jakie nieszczęście Z moim kochanym dzieckiem, to przypomnÄ™ TÄ™ harfÄ™ w trumnie i bÄ™dÄ™ myÅ›laÅ‚a, Å»e sama syna poÅ‚ożyÅ‚am w trumnie. Natura może stÄ…d wziąść pochop i te Wtrumnienie harfy strasznie naÅ›ladować RzeczywistoÅ›ciÄ…. WynieÅ›cie jÄ… za mnÄ…. Okropny zachód sÅ‚oÅ„ca i te mury ZdajÄ… siÄ™ krwawe od promieni. Gryfie, DziÅ› w nocy bÄ™dzie burza chmury warczÄ…. Wy siÄ™ bÄ™dziecie dziÅ› bić ostatecznie. WychodzÄ…. SCENA IV Grota wróżki, oÅ›wiecona czerwonym blaskiem. ROZA WENEDA stoi przy otworze groty i do zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca Å›piewa runicznÄ… inwokacjÄ…. DWUNASTU HARFIARZY. ROZA WENEDA Do krwi, zÅ‚ote sÅ‚oÅ„ce! do krwi, sÅ‚oÅ„ce! Ty, ostatnie sÅ‚oÅ„ce, we krwi gaÅ›nij! Tu na walkÄ™, wrony! kruki! orÅ‚y! Tu na walkÄ™, psy wyjÄ…ce smutnie! Tu na walkÄ™, chmury z piorunami! Tu, szumiÄ…ce wichry! sÅ‚oÅ„ce, gaÅ›nij! Kruki! orÅ‚y! wichry i pioruny, Dajcie hasÅ‚o! chmury, dajcie hasÅ‚o! SÅ‚ychać daleki grom. HARFIARZ Grom usÅ‚yszaÅ‚ i odzywa siÄ™ gÅ‚ucho. ROZA WENEDA Do mnie! do mnie! do mnie! tu pioruny! Tu nad gÅ‚owÄ… mojÄ… jak wieniec. Niech ja mÅ›ciwa z was mam wÅ‚os, pioruny! Kiedy wyjdÄ™ z groty w krew rozlanÄ…, Gdy za ojca mego stanÄ™ tronem, SÅ‚uchajÄ…ca jÄ™ków i czerwona W krwi wyziewach, w koronie z bÅ‚yskawic. HARFIARZ Cóż ci mówiÄ… wróżby? cóż wyrzekÅ‚y? ROZA WENEDA CzÅ‚ek na czÅ‚eka jak pies pójdzie wÅ›ciekÅ‚y. Grom czerwony siÄ™ gryzć bÄ™dzie z bÅ‚Ä™kitnym. Krew poniesie z sobÄ… tron Derwida I król bÄ™dzie pÅ‚ynÄ…Å‚ z harfÄ…, z tronem Jako kawaÅ‚ kry. HARFIARZ O! biada! biada! ROZA WENEDA OkropniejszÄ… rzecz widziaÅ‚am blada. Krew podmyÅ‚a tron i wzięła z sobÄ…. Król na tronie wÅ‚osy rwaÅ‚ i rzucaÅ‚, A pioruny je paliÅ‚y w powietrzu. Lecz nie mówcie nic jutrzejszym trupom. HARFIARZ Cóż wyrzekÅ‚y wróżby? powiedz, straszna! ROZA WENEDA Wczoraj koÅ›ci warzyÅ‚am na polu, Mózg gotowaÅ‚ siÄ™ w czaszkach czÅ‚owieczych I wilgotna kość jÄ™czaÅ‚a na ogniu. SÅ‚uchajÄ…ca wrzasku tych umarÅ‚ych; PomazaÅ‚am krwiÄ… zamkniÄ™te oczy I nagle! Widmo straszne wyszÅ‚o z ognia do mnie I zawiodÅ‚o mnie na walkÄ™ duchów. SÅ‚uchajcie! Wódz dwie gÅ‚owy miaÅ‚: wtem jedna gÅ‚owa Oczy nagle jako trup zawarÅ‚a, SpadÅ‚a na niÄ… iskra piorunowa; I ta gÅ‚owa smÄ™tna, już umarÅ‚a, Jęła smutnie mówić z drugÄ… żywÄ…, Aż skry zjadÅ‚y jak smolne Å‚uczywo RozpÅ‚akanÄ… tuÅ‚owu koronÄ™. I spojrzaÅ‚am w drugÄ… walki stronÄ™, Odwróciwszy siÄ™ jak od gasnÄ…cej główni Od półmartwej osoby. I tam stali ludzie w szyku, równi, Równi, zimni, biali jako groby, Miecz je waliÅ‚, gdy piorun byÅ‚ niemy, Czasem waliÅ‚ piorun i miecz razem. Wtem ktoÅ› cicho wykrzyknÄ…Å‚: Giniemy! I tysiÄ™cy sześć nie tkniÄ™tych żelazem Sześć tysiÄ™cy bez ducha upadÅ‚o, Jakby je kto struÅ‚. NadeszÅ‚am z nożem OtworzyÅ‚am jeden tułów trupowy I znalazÅ‚am, że w nim serce zbladÅ‚o I tak trzÄ™sÅ‚o siÄ™ jak liść olchowy: WiÄ™c plunęłam temu sercu w usta I rozcięłam drugÄ… pierÅ› dla ptaków; Lecz znalazÅ‚am w niej kÅ‚Ä™bek robaków Zamiast serca. I pierÅ› trzeciÄ… rozdarÅ‚am, I spojrzaÅ‚am w niÄ… lecz byÅ‚a pusta! I nie byÅ‚o w niej serca! Jak chusta ZbladÅ‚am we Å›nie i we Å›nie umarÅ‚am WidzÄ…c, że w niej serca nie byÅ‚o! HARFIARZE Cóż to znaczy? ROZA WENEDA Nad naszÄ… mogiÅ‚Ä… Wzejdzie sÅ‚oÅ„ce, lecz nie mówcie ludowi! DWUNASTU WODZÓW wchodzi do groty. Wszyscy różnie ubrani. Jedni na heÅ‚mach turze, drudzy jelenie majÄ… rogi, u innych tylko pióro pawie lub czaple. Pancerze z siatki lub z Å‚uski. Miecze olbrzymie w rÄ™kach. ROZA WENEDA Oto wodze sÄ…. Cóż, piorunowi? Wiele ludu? WÓDZ DwanaÅ›cie tysiÄ™cy. ROZA WENEDA Pijcie z czaszek tych i bladej Å›mierci UrÄ…gajcie siÄ™ pijÄ…c; niech wyje. WÓDZ Cóż ci mówiÅ‚y wróżby? ROZA WENEDA JeÅ›li podczas walki Ojciec mój z harfÄ… zÅ‚otÄ… na kamiennym tronie Zagra pieśń, owÄ… strasznÄ… pieśń, od trzech pokoleÅ„ Nie sÅ‚yszanÄ…: to przy nas zwyciÄ™stwo. WÓDZ Twój ojciec I harfa jego zÅ‚ota w niewoli. ROZA WENEDA Bez wiary! Ojciec mój na tronie czarnym stoi, Za swÄ… harfÄ… jak za sÅ‚oÅ„cem czerwonym. Każdy harfy ton, jak rycerz w zbroi Na rumaku wybiega szalonym; Jako rycerz duch gÅ‚os każdy leci I obbala z rumakami rycerzy. Ile strun, tyle wężów wybieży Z harfy ojca i oczyma zaÅ›wieci, I skrzydÅ‚ami ognistymi okrÄ™ci Wojsko Lecha. WÓDZ Gdzież wódz jest dwugÅ‚owy? ROZA WENEDA Nie wierzycie mi, ludzie przeklÄ™ci? Rzućcie czary te w krÄ…g Derwidowy. W krÄ™gu trupich głów, wodza postawiÄ™. WÓDZ Nie uwierzym, aż ujrzym oczyma. ROZA WENEDA Ty, co nosisz zÅ‚ote piórko pawie, MigocÄ…ce od pierwszych bÅ‚yskawic, Odwal kamieÅ„, ten kamieÅ„ olbrzyma. Cóż? nie możesz? WiÄ™c dwanaÅ›cie prawic Niech ten kamieÅ„ odwali choć ruszy. WODZE Nie możemy. ROZA WENEDA WiÄ™c rÄ™kami go duszy Ja podniosÄ™ i niech idzie do piekÅ‚a. WODZE Cudy! sÅ‚owo zaklÄ™te wyrzekÅ‚a I ten kamieÅ„ wstaÅ‚. ROZA WENEDA wchodzi, odwaliwszy kamieÅ„, do podziemnego lochu i wyprowadza LELUM i POLELUM, przykutych za rÄ™ce Å‚aÅ„cuchem do siebie. ROZA WENEDA I wódz siÄ™ zjawiÅ‚. Patrzcie! Å‚aÅ„cuch, co rÄ™ce pokrwawiÅ‚, Z dwóch uczyniÅ‚ jednego czÅ‚owieka. Chodz tu miÄ™dzy czaszki, wodzu blady, Bo już piorun niespokojny szczeka. WÅ‚ożę wam zbrojÄ™. KÅ‚adzie na czoÅ‚a braciom dwa heÅ‚my i zÅ‚Ä…czonych razem uzbraja jak jednego rycerza. Tarcza olbrzymia, na rÄ™ku LELUM zawieszona, obu, braci zakrywa. POLELUM w prawÄ… rÄ™kÄ™, wolnÄ… od Å‚aÅ„cucha, miecz bierze ROZA WENEDA zawieszajÄ…c tarczÄ™ mówi do LELUM. Ty bÄ™dziesz broniÅ‚ swego brata tarczÄ…. do POLELUM Ty go zakryjesz miecza bÅ‚yskawicÄ…. Biada, kto swego nie dopeÅ‚ni! biada! JesteÅ›cie jednym rycerzem, mÅ›cicielem; A gdy nie bÄ™dzie was, to jÄ™k żaÅ‚oÅ›ny Przeleci wieki i zwiąże imiona. JÄ™k jeden bÄ™dzie po dwu zgonach waszych; Po waszych sercach roztrzaskanych w piersi Jedna zostanie żaÅ‚ość w tej ojczyznie, Nie rozróżniona, jako w sercu matki. Krwi! krwi ofiarnej! POLELUM Wez z mojego Å‚ona. ROZA WENEDA Tu krwi potrzeba obcej, z niewolnika. Wchodzi do lochu i wyprowadza na scenÄ™ LECHONA. To syn królewski. Patrzcie, jaki blady. LECHON Zlitujcie wy siÄ™, ludzie, mej mÅ‚odoÅ›ci! Ta grota peÅ‚na przerażeÅ„ i wasze Twarze sÄ… blade i przygotowane Do zemsty. Wiem ja, że wy macie prawo MÅ›cić siÄ™ nade mnÄ… i odebrać życie: Lecz gdyby tutaj byÅ‚a moja matka, Królowa dumna i sroga kobieta, Ona by was tu przekonaÅ‚a Å‚zami, Å»e ja potrzebny jestem na tym Å›wiecie Jak sÅ‚oÅ„ce, księżyc jej i wam potrzebny, Å»e wam Å›mierć moja na nic siÄ™ nie przyda, A życie moje jeszcze może zdać siÄ™. Nie zabijajcie mnie, nie zabijajcie! Król wasz u mego ojca niewolnikiem, Za syna swego ojciec odda króla; Za mój wÅ‚os każdy da wam ziemi wÅ‚okÄ™ A patrzcie, jakie ja mam gÄ™ste wÅ‚osy, Matka je moja nieraz caÅ‚owaÅ‚a. Czy tu nikt nie ma matki?... A wiÄ™c jeszcze W sierotach wiÄ™ksza być powinna litość. ROZA WENEDA Krwi tej nie wezmÄ™ za podÅ‚a. Idz jÄ™czyć! Wpycha Lechona do lochu. CzerwieÅ„szÄ… znajdÄ™ krew w sercu goÅ‚Ä™bia. ÅšLAZ wchodzi, prowadzony przez dwóch WENEDYJSKICH RYCERZY. Cóż to za czÅ‚owiek? ÅšLAZ Ja tu dobrowolnie PrzychodzÄ™, proszÄ™ wierzyć dobrowolnie. ROZA WENEDA LechitÄ… jesteÅ›? ÅšLAZ O! gdyby nie respekt Dla was, rycerze, i dla tej mocarki, WziÄ…Å‚bym pytanie za obelgÄ™. Mówcie, Å»e ja pies dobrze; mówcie, że ja sowa Dobrze; mówcie, że bocian doskonale! Lecz mówić, że ja Lechita! mnie? w oczy! Gdybym nie mieniÅ‚ to być uchybieniem, PlunÄ…Å‚bym w oczy temu, kto zapytaÅ‚, Czy ja Lechita. Cóż to? czy mi z oczu Patrzy gburostwo, pijaÅ„stwo, obżarstwo, Siedem Å›miertelnych grzechów, gust do wrzasku, Do ukwaszonych ogórków, do herbów; Zwyczaj przysiÄ™gać in verba magistri; Owczarstwo czy to wszystko mam na twarzy? JeÅ›li tak, wodÄ… miÄ™ zlejcie gorÄ…cÄ…, Niechaj oblezie ze mnie pierwsza skóra. ROZA WENEDA Milcz! do wen[edyjskich rycerzy] Gdzie pojmaliÅ›cie tego czÅ‚owieka? [RYCERZ] DążyÅ‚ od strony Lechitów; i wiele Okropnych rzeczy w drodze opowiadaÅ‚. On widziaÅ‚ króla naszego Derwida ZamÄ™czonego, siostrÄ™ twÄ… zabitÄ…. ROZA WENEDA do Åšlaza Piekielny, kÅ‚amiesz! ÅšLAZ KlnÄ™ siÄ™ na te czaszki! Ja sam wrÄ™ zemstÄ…, ja sam zemstÄ… pÅ‚onÄ™... Dajcie mi w rÄ™ce cokolwiek, miecz, rożen, PierwszÄ… broÅ„ dajcie, a ja mÅ›cić siÄ™ bÄ™dÄ™... Å›lochajÄ…c Ten król szanowny! ten starzec sÄ™dziwy! Ta niebotyczna królewna! miecz dajcie! JeÅ›li potrzeba wodza bÄ™dÄ™ wodzem; JeÅ›li czÅ‚owieka tylko trzeba jestem; JeÅ›li tygrysa adsum; jeÅ›li ksiÄ™dza Do usÅ‚ug; jeÅ›li Ganimeda zgoda. ROZA WENEDA Mówisz o zemÅ›cie? tu zemsta pod ziemiÄ…. Bierze nóż i wchodzi do lochu, gdzie LECHON zamkniÄ™ty. POLELUM Lelum, noc bliska. LELUM UmarÅ‚a sÅ‚yszaÅ‚eÅ›. Cicho, mój bracie, zda mi siÄ™, że duch jej Tu, na Å‚aÅ„cuchu, stoi miÄ™dzy nami I lekkÄ… Å›mierci dÅ‚oÅ„ na gÅ‚owy kÅ‚adnie. Czy ty nie czujesz umarÅ‚ej dotkniÄ™cia? Ona tak pójdzie z nami w bój okropny I serca nasze przejrzawszy do gÅ‚Ä™bi, Pogardzi, jeÅ›li serca zadrżą strachem. O, Lillo! tobie Å›lubujÄ™ dziÅ› duszÄ™! Ducha ty wezmiesz ulatujÄ…cego. O, Å›mierci! Å›mierci! krwawej Å›mierci, Boże! Jakże to Å‚atwo być odważnym w boju! Nieszczęśliwego Bóg nie zrobi tchórzem. Gdzie sÄ… harfiarze? niech idÄ… za nami Z harfy zÅ‚otymi! nie trzeba harfiarzy! Umarli lepiej widzÄ… i Å›piewajÄ… TÄ™ pieśń o sercach strzaskanych boleÅ›ciÄ…, O Å›ciÄ™tych mieczach i zgasÅ‚ych nadziejach. Oni jedynie wiedzÄ…, ile warte Å»ycie czÅ‚owieka, ile ulatuje Ludzkiego szczęścia w czerwonych pÅ‚omieniach, Które trzaskajÄ… ciaÅ‚o bohatera. Już o umarÅ‚ych tylko dbam i Boga, O nic na ziemi. ROZA WENEDA wychodzi z lochu z dymiÄ…cym siÄ™ nożem. ROZA WENEDA Patrzcie! nóż czerwony, W sercu Lechona byÅ‚... patrzcie, czerwony; Pomażę sobie brwi tÄ… krwiÄ… zobaczÄ™ Dusze umarÅ‚ych... i wy zobaczycie... Tam w szczerwienionej ciemnoÅ›ci powinni Zjawić siÄ™ krwawi, król harfiarz z dziewczynÄ… Lecz kto przemówi do umarÅ‚ych, skona... Wchodzi DERWID i LILLA WENEDA. Widzicie! o! widzicie, idÄ… trupy! Ja wywoÅ‚aÅ‚am je spod ziemi przyszli. LILLA WENEDA PrzyprowadziÅ‚am wam ojca z niewoli. Oto wasz ojciec. DERWID Cóż to? nie poznali? Posadz miÄ™, córko moja, na kamieniu Cóż? nie poznali! ROZA WENEDA Bez harfy przyszedÅ‚eÅ›. DERWID Niebiosa! zrywajÄ…c siÄ™ O! ja przyszedÅ‚em bez oczów! Wydarte moje oczy pÅ‚akać bÄ™dÄ…, Jak siÄ™ dowiedzÄ… o tym. O ! gadzino, Czy ty siÄ™ z harfy mojej urodziÅ‚aÅ›, Å»e ty miÄ™ witasz tak? Lilla, daj rÄ™kÄ™. Prowadz mnie dalej. LILLA WENEDA Gdzie, ojcze? DERWID Do wężów, Które ty pieÅ›niÄ… tak uÅ‚askawiÅ‚aÅ›, Å»e mi nie bÄ™dÄ… gryzÅ‚y serca. LILLA WENEDA Ojcze! DERWID Gadzina córka gdy mi darto oczy, MyÅ›laÅ‚em, że ta córka wydrze oczy I wÅ‚oży w mojÄ… czaszkÄ™ swoje oczy: A teraz widzÄ™, że mi wydrze serce I wÅ‚oży w swoje piersi puste. Harfo! Ty jesteÅ› harfÄ… bez strun! czarownico! Tak witać ojca? Kiedym tu przychodziÅ‚, SkakaÅ‚y na mnie psy wyjÄ…c z radoÅ›ci; A ty jako kruk, widzÄ…c te czerwone Oczy, zaglÄ…dasz w nie i gÅ‚odnym dziobem Wyjadasz mi Å‚zy czerwone, ostatnie. O! Bogdaj pierwszy z tych piorunów zÅ‚otych PomÅ›ciÅ‚ siÄ™ za mnie!... ROZA WENEDA O! Bogdaj miÄ™ piorun!... Bo ty bez harfy przyszedÅ‚eÅ›, o królu! I dziÅ› upadniesz na stos bez królestwa. LILLA WENEDA Nie, on zwycięży dziÅ› bez mÅ‚odszej córki. Ale przez córkÄ™ mÅ‚odszÄ… dziÅ› zwycięży... Widzisz, pÅ‚aczÄ…cy usiadÅ‚ na kamieniu I duma jako stary bocian Å›lepy. BÄ…dz ty mu córkÄ…! Niech kto pójdzie za mnÄ… I zÅ‚otÄ… harfÄ™ przyniesie... ROZA WENEDA Co mówisz? HarfÄ™ odzyskasz?... jak? LILLA WENEDA Za harfÄ™ zÅ‚otÄ… Sama siÄ™ oddam Lechom... i zostanÄ™... ROZA WENEDA WiÄ™c idz... bo harfa zwycięży... LILLA WENEDA O, siostro! JeÅ›li chcesz harfy i mnie pragniesz widzieć Å»ywÄ…... Lechona mi daj, niewolnika: Za mnie królowa wydać obiecaÅ‚a HarfÄ™ a moje życie da za syna. ROZA WENEDA WiÄ™c zginÄ™liÅ›my, bo Lechon zabity. Do Åšlaza KÅ‚amco ohydny! rzucić go ze skaÅ‚y. LILLA WENEDA Nie plamcie wy krwiÄ… tej godziny smÄ™tnej I mej Å›miertelnej koszuli ten czÅ‚owiek Niech idzie ze mnÄ… po harfÄ™. ROZA WENEDA Co mówisz? Ty nie odważysz siÄ™ wrócić do Lecha. LILLA WENEDA O! siostro moja, jam siÄ™ obeznaÅ‚a Ze Å›mierciÄ…; wierzaj, ja wam harfÄ™ przyszlÄ™. Mówisz, że harfa ta wam da zwyciÄ™stwo? O! zwyciężajcie i bÄ…dzcie szczęśliwi! KlÄ™ka przed ojcem. Ojcze! bÅ‚ogosÅ‚aw mi może nie wrócÄ™ Ale ci lutniÄ™ twojÄ… przyszlÄ™ zÅ‚otÄ…; A jeÅ›li jaka struna z najmaleÅ„szych ZajÄ™czy, kiedy zagrasz pieśń tryumfu, PomyÅ›l, że struna ci ta przypomina NajmÅ‚odsze dziecko, i uderz jÄ… rÄ™kÄ…, Niechaj nie pÅ‚acze. Wstaje i do Åšlaza mówi. Chodz ze mnÄ…, czÅ‚owieku. Chodz! chodz! pójdziemy po harfÄ™. Wychodzi ze Åšlazem. ROZA WENEDA ZwyciÄ™stwo!!! Ten starzec usnÄ…Å‚ córki swojej pÅ‚aczem UkoÅ‚ysany patrzcie! Cóż jest ojciec!!! NieÅ›cie spiÄ…cego na tron Derwidowy! ZwyciÄ™stwo! Sto serc ludzkich za zwyciÄ™stwo! WychodzÄ…. CHÓR DWUNASTU HARFIARZY O! ileż trzeba ofiar! ile jÄ™ku! Nim zemsty straszna noc jak piorun bÅ‚yÅ›nie! Oto zwyciÄ™stwa moc w goÅ‚Ä…bki rÄ™ku, Tu wodza rÄ…k dwie bratnich Å‚aÅ„cuch ciÅ›nie; Tu król, co jÄ™kiem harf zwyciężyć mniema I gÅ‚oÅ›niej grać niż mrÄ…cy ludzie jÄ™czÄ…; Tu wróżka z krwiÄ… na rzÄ™sach stoi niema I sÅ‚ucha, jak na mieczach miecze brzÄ™czÄ…; I widzi strasznych czynów ludzkich koÅ„ce, Przeczuwa Boży sÄ…d. A gdy noc gÅ‚ucha, To z wiary mrÄ…cych ludziom robi sÅ‚oÅ„ce; WoÅ‚a piorunów, patrzy, jak bijÄ… i sÅ‚ucha. KONIEC AKTU CZWARTEGO AKT PITY SCENA I Sala w zamku LECHA, oÅ›wiecona od gÄ™stych piorunów. LECH, SYGOC, ÅšWITY GWALBERT. LECH Na koÅ„! straż przednia pierżchÅ‚a. ÅšWITY GWALBERT W imiÄ™ krzyża DajÄ™ ć zwyciÄ™stwo. LECH W czyjekolwiek imiÄ™, BiorÄ™, gdy dajesz; jeÅ›li nie dasz, wydrÄ™. ÅšWITY GWALBERT Każ mi dać konia, bo dzisiejszej nocy NajÅ›wiÄ™tsza Panna, w celi mej spalona, Objawi mi siÄ™ nad najÅ›wiÄ™tszym trupem, Nad krwiÄ… najbardziej Bogu ukochanÄ…. Każ mi dać konie. LECH Ha! pioruny bijÄ…, Jakby siÄ™ waliÅ‚ Å›wiat. Straż przednia pierżchÅ‚a. Hej! miecz Rolanda... Wchodzi GWINONA w żaÅ‚obie. Moja czarna żono Siedz w zamku... i każ wieżycom na czole PoÅ‚ożyć gwiazdÄ™ z ognia ile razy Pioruny zgasnÄ…, a we krwi utonÄ™: WypÅ‚ynÄ™ z koniem ku twemu ogniowi. PocaÅ‚uj dzieci. UÅ›pić je musiaÅ‚o Parne powietrze. GWINONA Arfon siÄ™ piorunów LÄ™ka i pÅ‚acze. LECH Czy chory? GWINONA ZalÄ™kÅ‚y. LECH Na koÅ„, rycerze! a ty zamknij okna, Å»eby nie wleciaÅ‚ tu na miejsce męża Piorun czerwony. Lechici, do broni! WychodzÄ… wszyscy prócz Gwinony. GWINONA Chodzcie tu, dziewki, bo mi samej straszno! WchodzÄ… DZIEWICE. Czy która bajek nie umie? niech gada, Bo mi tak straszno jak w Å›mierci godzinÄ™. Wiecie, że mój syn już pewnie nie żyje, Ona po harfÄ™ ojca nie wróciÅ‚a; Pewnie nie żyje mój syn! Ale jeszcze Ja mam nadziejÄ™. Ach! jak mi okropnie! Wy także wszystkie jesteÅ›cie strwożone Jak biaÅ‚ych stado Å‚abÄ™dzi. Tej nocy CoÅ› okropnego stanie siÄ™. DziewczÄ™ta, Idzcie spać sama zostanÄ™ wam strażą. Dziewice wychodzÄ…. W powietrzu jakiÅ› straszny piorunowy Zapach i dziwne skargi, i pÅ‚akanie, Jakby siÄ™ skarzyÅ‚ mój syn opuszczony I woÅ‚aÅ‚: Matko! matko! matko! ha! ha! Wchodzi LILLA WENEDA. Czy syn mój przyszedÅ‚ z tobÄ…? LILLA [WENEDA] odpowiada gestem rozpaczy. Nie drÄ™cz ty miÄ™, Ale odpowiedz prosto, że zabity, A jeÅ›li żyje, odpowiedz, że żyje; A ja wygryzÄ™ twe bÅ‚Ä™kitne oczki PocaÅ‚unkami. O! powiedz, że żyje. Lecz jeÅ›li? jeÅ›li mój syn?... LILLA WENEDA Ty okropna... GWINONA zbliżajÄ…c siÄ™ wÅ›ciekle, lecz z wolna JeÅ›li już? mój syn już LILLA WENEDA Przy bramie czeka... GWINONA Mój syn! LILLA WENEDA Na harfÄ™ mojÄ… czeka czÅ‚owiek. GWINONA Harfiarko! Chwyta jÄ… za szyjÄ™. LILLA WENEDA Pani sroga, ty miÄ™ dÅ‚awisz! GWINONA Harfiarko! LILLA WENEDA O! o! GWINONA Krzycz! krzycz! krzycz! harfiarko! Zrywa pas i dusi LILL WENED. Krzycz uduszona. A co? już bez ducha! Do mnie, dziewice! do mnie trup jest ze mnÄ…. WbiegajÄ… DZIEWICE. DZIEWICA Jakie to wrzaski? GWINONA Co? DZIEWICA Tu coÅ› upadÅ‚o? GWINONA Ten trup. DZIEWICA Okropność! okropność! okropność! GWINONA Okropność to ja udusiÅ‚am wstążkÄ… Czy siÄ™ boicie tknąć rÄ™kami trupa? Ha?... DZIEWICA Uduszona? GWINONA Oni mi zabili Syna. DZIEWICA O! biedne! bielutkie stworzenie! Cóż ci zawiniÅ‚ biedny goÅ‚Ä…beczek? Pozwól przynajmniej, że jÄ… ubierzemy W srebrnÄ… bieliznÄ™, w bÅ‚awatki, w narcysy; I zaÅ›piewamy nad umarÅ‚Ä… lament. O! jak te piersi krÄ…glutkie ostygÅ‚y! Jak te nóżeczki zimne zbÅ‚Ä™kitniaÅ‚y! Pomóżcie, siostry, wynieÅ›my jÄ… razem Z tego pokoju, gdzie przez okna czarne Ciekawe patrzÄ… bÅ‚yskawice z krzykiem. Ostrożnie! nóżki owiÅ„cie koszulÄ…! Ona siÄ™ do nas uÅ›miecha. Ostrożnie! WynoszÄ… ciaÅ‚o Lilli Wenedy. GWINONA Gdym jÄ… dusiÅ‚a, dziesięć matek byÅ‚o We mnie zamkniÄ™tych teraz przerażona, Å»e wszystkie we mnie syczÄ…ce gadziny UcichÅ‚y jestem jak trup. Co uczyniÄ™? Aha odeszlÄ™ Derwidowi harfÄ™. A sama wÅ‚ożę zbrojÄ™... w krew siÄ™ rzucÄ™... Wychodzi. SCENA II Pole przed zamkiem LECHA. ÅšLAZ stukajÄ…c do bramy Hej! hej! czy jest tam kto? czy tu pioruny WybiÅ‚y ludzi? czy siÄ™ pan odzwierny PowiesiÅ‚? hej! hej! pies wyje żaÅ‚oÅ›nie MoÅ›ci psie, proszÄ™, przypomnij królowej, Å»e ja tu czekam na harfÄ™... hej! hej! hej! Nikogo tylko psy żaÅ‚oÅ›nie wyjÄ…, Jakby tam w kogoÅ› miaÅ‚ uderzyć piorun. Hau! hau! bogdajbyÅ› zdechÅ‚! bogdaj ciÄ™ piorun! Hau hau czy w panu swoim wÄ…chasz trupa? Czy Å›mierć koÅ›ciana ci przeszÅ‚a pod nosem? Brrr,.. aż mi zimno. Cóż to sÄ… za mary? Otwiera siÄ™ brama, wychodzÄ… DZIEWICE w bieli z pochodniami, niosÄ…c skrzyniÄ™ od harfy zamkniÄ™tÄ…. DZIEWICA CzÅ‚owieku! ÅšLAZ Jestem. DZIEWICA Oto jest w zamkniÄ™ciu Harfa Derwida; odnieÅ› jÄ… i powiedz, Å»e dotrzymuje przysiÄ™gi Gwinona. ÅšLAZ Włóżcie mi, proszÄ™, pudÅ‚o na ramiona, PiÄ™kne dziewoje. DZIEWICA A Å›piesz siÄ™, czÅ‚owieku... WychodzÄ…. ÅšLAZ PeÅ‚no teraz po drogach ludzkiego rozcieku, A Å›mierć pod swojÄ™ kosÄ™ gÅ‚upich ludzi garnie, A pioruny jej Å›wiecÄ… z nieba jak latarnie. To zaÅ› mój Å›wiÄ™ty Gwalbert zowie Å›wiatÅ‚em wieku... Wychodzi ze skrzyniÄ… na ramionach. SCENA III Pole walki. Noc bÅ‚yskawicowa. LECH i SYGOC wchodzÄ…. LECH O, mój Sygonie! to walka olbrzymów. Pioruny przeciw nam; bo tylko sÅ‚uchaj: Już przez szeregi na pół wyrÄ…bane PrzelatywaÅ‚em na wskroÅ› już oczyma SiÄ™gaÅ‚em w same krwawe serce wrogów, Już byÅ‚em wpadaÅ‚ tam gdzie pod dÄ™bami Starce, pochodnie, harfy zgromadzone Pod skrzydÅ‚em siedzÄ… bÅ‚yskawic, jak owce W burzÄ™ pod gruszÄ… tulÄ…ce siÄ™ wiankiem: Jużem miaÅ‚ w rÄ™kach króla kiedy nagle Piorun nad gÅ‚owÄ… mojÄ… roztrzaskany ZabiÅ‚ mi konia. SYGOC Panie, rzecz straszniejsza! SpotkaÅ‚em czarne straszydÅ‚o dwugÅ‚owe SpotkaÅ‚em wodza Wenedów. LECH Czy straszny? SYGOC Wódz ten dwie gÅ‚owy ma na jednym ciele, Czasem siÄ™ obie gÅ‚owy razem schodzÄ… I plÄ…czÄ… rogi na heÅ‚mach ogromne; Czasem siÄ™ jedna zaiskrzona ciska Z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… węża na ludzi a druga Patrzy spokojnie i szuka oczyma Serc w naszych piersiach. LECH Za mnÄ…! ja go znajdÄ™... Wybiega. SYGOC WÅ‚os mi osiwiaÅ‚ ale tak okropnej Nocy za życia mego nie widziaÅ‚em. ChorÄ…gwie tonÄ… we krwi jednÄ… piorun ZapaliÅ‚ zÅ‚otym pÅ‚omieniem i bladość Lekkiego ognia rzuciÅ‚ ludziom w twarze... LELUM i POLELUM wychodzÄ…. LELUM Lech! Lech! Lech! WpadajÄ… na SYGONIA. SYGOC Wodzu ohydny Wenedów, JeÅ›li czÅ‚owiekiem jesteÅ›, bÄ™dziesz trupem. BijÄ… siÄ™. POLELUM Zakręć Å‚aÅ„cuchem koÅ‚o niego i zwiąż. Gdy POLELUM walczy, LELUM obiega wokoÅ‚o SYGONIA i okrÄ™ca mu Å‚aÅ„cuch na gardle, tak że SYGOC zostaje powieszony na Å‚aÅ„cuchu, który Å‚Ä…czy rÄ™ce bratnie. LELUM Teraz rozbieżmy siÄ™, Å‚aÅ„cuch udusi. POLELUM ZacharkaÅ‚ puść go. LELUM Leży uduszony. OdwijajÄ… Å‚aÅ„cuch, SYGOC siÄ™ wali trupem. Na Å‚uku moim kÅ‚adz zatrute strzaÅ‚y. O! gdyby ojca harfy jÄ™k o! gdyby Jeden jÄ™k tylko harfy Derwidowej, A z wszystkich byÅ‚yby o, takie trupy... WychodzÄ…. SCENA IV Pole też same. LECH, SYGOC zabity. LECH SygoÅ„! tu do mnie! SygoÅ„! znów zabiÅ‚em Ludzi dwunastu, miecz mi siÄ™ wyszczerbiÅ‚. Co widzÄ™! Stary SygoÅ„ leży trupem? O! zemsta! zemsta! Schodzi ÅšWITY GWALBERT z krzyżem. ÅšWITY GWALBERT JÄ™ki króla sÅ‚yszÄ™. LECH Zdejm z niego zbrojÄ™ i zobacz, gdzie ranny? ÅšWITY GWALBERT Na ciele żadnej nie odebraÅ‚ rany, Lecz ma zsiniaÅ‚Ä… twarz jak powieszony, Albo zabity piorunem. LECH O! zemsta Nad piorunami!... Wychodzi. ÅšWITY GWALBERT Biedny poganinie, Chodz, ja dam tobie pogrzeb chrzeÅ›cijaÅ„ski. Wychodzi ciÄ…gnÄ…c trupa. SCENA V Monument z druidycznych kamieni w lesie. DERWID na tronie kamiennym, wokoÅ‚o DWUNASTU HARFIARZY na dwunastu siedzÄ… kamieniach, przy każdym harfa zÅ‚ota i pochodnia w ziemiÄ™ zatkniÄ™ta. ROZA WENEDA stoi za ojcem, na tronie. DÄ…b Derwidowy na prawo. DERWID Cóż? jeszcze nie ma harfy, a ja sÅ‚yszÄ™ JÄ™ki narodu i szelest pÅ‚ynÄ…cej Krwi. Jeszcze nie ma harfy o! bogowie! Wchodzi WENED ranny. WENED PrzybiegÅ‚em ranny Lechici nas Å‚amiÄ…, Lud czeka pieÅ›ni. DERWID O, Boże! o, Boże! WENED Ja konam, królu graj pieśń... ja umieram. Pada i kona. DERWID wstajÄ…c na tronie i rwÄ…c wÅ‚osy Pioruny, bijcie we mnie! o! pioruny! BÄ…dzcie wy królem! a ja bÄ™dÄ™ harfÄ…! Królestwo moje to puch jak te wÅ‚osy, Które wiatr bierze z krwiÄ… mojÄ… wyrwane... O, wichry! rwijcie mi wÅ‚osy! o, wichry! LELUM i POLELUM wchodzÄ…. LELUM Ojcze, giniemy, graj pieśń... DERWID Idzcie skonać, Ja nie mam harfy. ROZA WENEDA UstÄ…pcie siÄ™ wszyscy, Już sÅ‚yszÄ™ harfÄ™ idÄ…cÄ…, już sÅ‚yszÄ™... Uderzcie w tarcze, niech siÄ™ zejdÄ… wodze! Ta pieśń uczyni z nich nieÅ›miertelniki. A wszyscy, co jÄ… usÅ‚yszÄ…, żyć bÄ™dÄ…, A wszyscy, którzy nie usÅ‚yszÄ… pomrÄ…. Wchodzi ÅšLAZ z harfÄ… w skrzyni. ÅšLAZ Otom siÄ™ dobrze wam zasÅ‚użyÅ‚, ludzie... PrzynoszÄ™ harfÄ™ gdzie postawić? ROZA WENEDA Daj tu... O dÄ…b oparta królewski, niech czeka... ÅšLAZ A wam królowa kazaÅ‚a powiedzieć, Å»e dotrzymuje przysiÄ™gi. ROZA WENEDA Precz, wężu! ÅšLAZ A to i dobrze, schowam siÄ™ w bagniska. Odchodzi. ROZA WENEDA Królu! zwyciÄ™stwo daj twemu ludowi. Wchodzi WODZÓW DWUNASTU z obnażonymi mieczami, wszyscy krwawi. Oto sÄ… wodze i pieÅ›ni godzina. Ojcze, przy dÄ™bie Derwidowym harfa... DERWID wstaje z tronu i zbliża siÄ™ do harfy. O! jak mi serce drży, czy ja potrafiÄ™ W zÅ‚ociste struny uderzyć?... Już sÅ‚yszÄ™ Serca bijÄ…ce w ludziach gdzie ta harfa? Czekajcie! Jak mi drży serce. Gdzie harfa? Już czujÄ™ w sobie, że wy zwyciężycie, Jeżeli duszÄ™ w pieśń przelejÄ™ caÅ‚Ä… A duszÄ™ już mam w rÄ™kach, tu jak piorun, Jak piorun caÅ‚Ä… jÄ… cisnÄ™ na struny I spiorunujÄ™ pieÅ›niÄ…. Dotyka siÄ™ omackiem skrzyni harfowej. Harfa w skrzyni Wenedo, otwórz. ROZA WENEDA zdejmuje wieko ze skrzyni harfowej i cofa siÄ™, odciÄ…gajÄ…c ojca za rÄ™kÄ™. W skrzyni bowiem zamiast harfy widać umarÅ‚Ä… LILL WENED w Å›miertelnej koszuli, z wieÅ„cem bÅ‚awatkowym na gÅ‚owie... Puszczajcie do harfy! Dlaczego wy mnie trzymacie za szaty? Dlaczego wstrÄ™ty czynicie starcowi? Ja jestem peÅ‚ny ducha! ja siÄ™ wyrwÄ™ I ta pieśń moja bÄ™dzie nieÅ›miertelnÄ…. Wyrywa siÄ™ z rÄ…k córki i kÅ‚adzie rÄ™ce na twarzy zmarÅ‚ej Lilli Wenedy. Cóż to?... rzecz jakaÅ› zimna... to nie struny... Ja pod palcami mymi czujÄ™ trupa... Co to jest?... o! to nie harfa... to ciaÅ‚o Mojej umarÅ‚ej córki... Chwila milczenia. ROZA WENEDA chce ojca odprowadzić od ciaÅ‚a zmarÅ‚ej, starzec nie daje siÄ™ córce. Precz, gadzino! Tu moja tamta córka... tu, tu w trumnie. O! o! umarÅ‚a! Czekajcie! czekajcie! Bo tu jest także pieśń, te zÅ‚ote wÅ‚osy, Na których bÄ™dÄ™ graÅ‚. Ja ciebie widzÄ™! Dzieweczko moja, widzÄ™! o! ja znajdÄ™ Twoje usteczka. O! nie odrywajcie, Nie odrywajcie wy mnie od niej, proszÄ™! Nie odrywajcie. ROZA WENEDA Cóż to nie sÅ‚yszycie Tej pieÅ›ni z Å‚ez królewskich? idzcie skonać! DERWID O! o! goÅ‚Ä…bek mój martwy! o! martwy! O! już na wieki martwy. HARFIARZ Ojciec pÅ‚acze. DERWID Ja ciebie widzÄ™, córko! twoja postać Stoi mi w jamie, tu, powydzieranych Oczu. Ja ciebie widzÄ™ w grobie gÅ‚owy. O! gwiazdeczkami ukoronowana W pachnÄ…cym cedrze, lampo peÅ‚na blasku. Wychodzisz z rÄ…czki otwartymi. O! o! Tu! czy widzicie? tu Å›mieje siÄ™ pÅ‚aczÄ…c... UmarÅ‚a moja, najmilsza umarÅ‚a! Moja jedyna! ROZA WENEDA WiedziaÅ‚am ja dawno, Na jakÄ… zwoÅ‚am was pieśń, potÄ™piony Ludu przez Boga... już dawno widziaÅ‚am Na waszych czoÅ‚ach napisane krwawo Å»ycie trzydniowe. Cóż! czemu tak bladzi? Któż tu jest kÅ‚amcÄ…? los? czy ja? czy rozpacz, Która nie chcÄ…cych umrzeć oszukaÅ‚a? GoÅ‚Ä™bie serca! o! jak wam leniwo Do koÅ„czÄ…cego wszystko grobu! Trzeba Was byÅ‚o wszystkich oszukać i Å›mierci PÄ™dzić jak biaÅ‚Ä… trzodÄ™ owiec w gardÅ‚o. Nie dosyć jeszcze? o, wy moje wÅ‚osy Wyrwane, w garść siÄ™ wężów przemieniajcie I dla strupiaÅ‚ych ludzi bÄ…dzcie biczem! JEDEN Z WODZÓW Wróżko, przyrzekÅ‚aÅ› nam zwyciÄ™stwa harfÄ™. ROZA WENEDA Ja ci przyrzekÅ‚am? co? Chodz tu i patrzaj. I ty myÅ›laÅ‚eÅ›, że wiÄ™cej jest gÅ‚osu W strunach, niż w trupa niewinnego ciszy? Gdzież taka harfa, jak ten trup? Gdzie takie Tony żaÅ‚oÅ›ne, jak pÅ‚acz tego ojca, Co w rÄ™kach córki rozwija warkocze I szuka w nich jak w strunach drżących gÅ‚osu? O! przysiÄ™gnijcie wy na niÄ…, rycerze, Å»e siÄ™ pomÅ›cicie... resztÄ™ zdajcie gromom I póznej zemÅ›cie czasu... przysiÄ™gnijcie! WODZE ZaprzysiÄ™gamy zemstÄ™... aż do Å›mierci. WychodzÄ…. LELUM caÅ‚ujÄ…c zmarÅ‚Ä… siostrÄ™ Na ustach twoich, siostro zaprzysiÄ™gam, Å»e zobaczemy siÄ™ dziÅ›. O! Lechici!... DERWID dobywa z zanadrza nóż ofiarny i mówi, przebijajÄ…c siÄ™ dwa razy. Synowie! o tak o tak w Lecha serce... Pada martwy. ROZA WENEDA Tam stos na prawo. Wezcie te dwa ciaÅ‚a I spalcie razem, a wokoÅ‚o stosu Trzymajcie urny z królów popioÅ‚ami: JeÅ›liby który Lechita szedÅ‚ gwaÅ‚tem I chciaÅ‚ ze stosu porwać ciaÅ‚a Å›wiÄ™te: To wy go tymi urny przywalicie. HARFIARZE biorÄ… urny i pochodnie... Czterech zaÅ› kÅ‚adÄ… na barki ciaÅ‚o Derwida i LilliÄ™ WenedÄ™ w skrzyni cedrowej... i wychodzÄ…. Roza Weneda obraca siÄ™ do Lelum i Polelum i mówi. Tu na tronowym kamieniu uÅ‚ożę Stos z pachnÄ…cego drzewa... Czekam na was... Lelum [i] Polelum wychodzÄ… walczyć, Roza Weneda odchodzi w gÅ‚Ä…b lasu. SCENA VI Pole walki. Noc i burza. LECH wchodzi. ZÅ‚amani! Tych psów wycinać do reszty! Cóż to za rycerz? Wchodzi GWINONA w zbroi. GWINONA Jam siÄ™ uzbroiÅ‚a MÅ›cić siÄ™ za mego syna! mÅ›cić siÄ™ jeszcze. LECH Można ich teraz rÄ…bać jak barany ZupeÅ‚nie ducha stracili ci ludzie. Stracili ducha o samej północy I odtÄ…d rÄ…biÄ… ich nasi jak trzodÄ™. GWINONA Harfiarza! ja chcÄ™ harfiarza! LECH Ostróżnie, Bo przy nim musi być ludzi ostatek. Gwinona wychodzi. ÅšWITY GWALBERT wchodzi. A ty co robisz? ÅšWITY GWALBERT Ja chrzczÄ™ niedobitych, Aż mi siÄ™ matka Chrystusowa zjawi... LECH ChciaÅ‚bym napotkać dwugÅ‚ownego wodza I ofiarować życie potworowi, Byleby chodziÅ‚ za pÅ‚ugiem. Wychodzi. ÅšWITY GWALBERT A ja tu SiÄ…dÄ™ na kÄ™pie. Kto noc takÄ… widziaÅ‚, Ten wie, co waży Å›wiat... co warci ludzie. LitoÅ›niejszymi sÄ… pioruny zÅ‚ote, Bo tylko sosnom serca rozdzierajÄ…. Na toż to matkom dzieci swe hodować, Aby z nich byÅ‚y kiedyÅ› takie jatki? Każdy trup tyle wart, ile kosztowaÅ‚; Spytaj siÄ™ matki, niech oceni trupa ZlÄ™kniesz siÄ™... gdybyÅ› zapÅ‚aciÅ‚, co mówi, MogÅ‚aby kupić za zmarÅ‚ego syna Å»ywe królestwo, gdzie sÄ… milijony Synów i matek... ÅšLAZ pokazuje gÅ‚owÄ™ spoza kÄ™py. ÅšLAZ PrzeÅ›wiÄ™ty Gwalbercie! ÅšWITY GWALBERT A co tu robisz, Åšlazie? ÅšLAZ GrzÄ™znÄ™ w bÅ‚ocie. ÅšWITY GWALBERT A jakże ty siÄ™ tu znalazÅ‚eÅ›? ÅšLAZ ÅšwiÄ™ty, Wprzód miÄ™ wyratuj za uszy bo tonÄ™... A potem twoje zaspokojÄ™ uszy... ÅšWITY GWALBERT Aajdaku, ty mi spaliÅ‚ celÄ™. ÅšLAZ Nie ja, DiabeÅ‚ jÄ… spaliÅ‚ jam ciÄ™, ojcze, szukaÅ‚, Aby siÄ™ tobie na diabÅ‚a poskarżyć... ÅšWITY GWALBERT DziÅ› odkupienia noc... Gapiu, chodz ze mnÄ…. ÅšLAZ Teraz do Å›mierci bÄ™dÄ™ księżym sÅ‚ugÄ…. WychodzÄ…. SCENA VII Inna część pola. LECH wchodzi. LECH ZabiÅ‚em wodza pół... GRYF wchodzi. GRYF Gdzie Lech? LECH Co sÅ‚ychać? GRYF Małżonka twoja, panie, leży trupem. LECH Zabita? GRYF Panie! okropnie zabita, A tym okropniej, że już lud Wenedów, Bezbronny, miecze rzucajÄ…c uciekaÅ‚... Kiedy królowa, obaczywszy wzgórze I pÅ‚omieÅ„ wielki, czerwony, i wieniec Czarnych postaci przy pÅ‚omieniu krwawym, Krzyknęła: Derwid tam być musi stary! I z obnażonym mieczem szÅ‚a na górÄ™. Wtenczas ci czarni, stojÄ…cy przy stosie, Na którym dwoje paliÅ‚o siÄ™ trupa, Chwycili urny peÅ‚ne dawnych prochów, I na królowÄ…, co siÄ™ skaÅ‚ imaÅ‚a, Rzucili z góry straszne popielnice. PrzybiegÅ‚em ona leżaÅ‚a okryta Prochem i ludzi umarÅ‚ych koÅ›ciami, Z piersiÄ… okropnie roztrzaskanÄ… martwa. LECH Biedne me dziatki bÄ™dÄ… pytać o niÄ…. Patrzaj nie mogÄ™ teraz pÅ‚akać krwawy. NieÅ›cie do zamku zwÅ‚oki nieszczęśliwej I każcie obmyć z ludzkiego popioÅ‚u. WychodzÄ…. SCENA VIII Monument druidyczny. Stos uÅ‚ożony w miejscu, gdzie staÅ‚ tron Derwida. ROZA WENEDA sama Już lud wyrżniÄ™ty i ustaje burza. Przed chwilÄ… tu byÅ‚ król, ludzie, pochodnie; Teraz dwanaÅ›cie tych pustych kamieni, I tak na wieki już! i tak na wieki! Wchodzi POLELUM, niosÄ…c na rÄ™kach ciaÅ‚o zabitego brata, jeszcze przykute doÅ„ Å‚aÅ„cuchem. I cóż nie mówisz nic do mnie, Polelum? POLELUM O, patrz! zabity brat na piersiach mi Å›pi. ROZA WENEDA Czy rozciąć Å‚aÅ„cuch miÄ™dzy wami dwoma? POLELUM Nie rusz Å‚aÅ„cucha. Gdzie stos dla umarÅ‚ych? ROZA WENEDA Masz zgliszcze burza zgasiÅ‚a pochodnie. POLELUM Poszukaj ognia. ROZA WENEDA OgieÅ„ dadzÄ… chmury. POLELUM wchodzi na stos z trupem brata. POLELUM Jam gotów pieÅ›niÄ… zawoÅ‚aj piorunów. O! Å›pij na piersiach moich, bracie blady. Wszystko skÅ‚onione do snu na tym Å›wiecie. Wróżko, zawoÅ‚aj piorunów! jam gotów... ROZA WENEDA PodnieÅ› do nieba rÄ™kÄ™ z rÄ™kÄ… trupa. WoÅ‚ajcie oba gromów Å‚aÅ„cuchami. Wchodzi LECH. LECH Stójcie, poganie, przynoszÄ™ wam życie! Wchodzi ÅšWITY GWALBERT. ÅšWITY GWALBERT Stójcie, poganie przynoszÄ™ wam wiarÄ™! POLELUM Å»ycie i wiarÄ™! Boże! patrzaj z nieba Na tych dwóch ludzi przed stosem Weneda KonajÄ…cego patrzaj na tych ludzi I pomyÅ›l, jakim ty dajesz stworzeniom ChwilÄ™ tryumfu i urÄ…gowiska? I przy szli, kiedy mój lud caÅ‚y skonaÅ‚! I przyszli, kiedy mój brat już nie żyje! I przyszli, kiedy niebo oÅ›wiecone Aunami stosów, gdzie siÄ™ palÄ… trupy! I tu mi dajÄ… życie. O! stworzenia! CzujÄ™ nad wami w sercu wielkÄ… litość I wielkÄ… wzgardÄ™! O! nie pozwól, Boże, Aby grobowiec mój byÅ‚ na tej ziemi, Gdzie oni żyjÄ…. Chmury! czarne chmury, Co uciekacie znad trupiego pola, Ostatnie niecÄ…c pioruny o, chmury! PodnoszÄ™ do was tÄ™ rÄ™kÄ™ w Å‚aÅ„cuchu, Z tÄ… drugÄ… rÄ™kÄ… mego brata trupa; Obie te rÄ™ce i ten Å‚aÅ„cuch proszÄ… O piorun jasny, litoÅ›ny, ostatni... Cóż! nie sÅ‚uchacie? WiÄ™c tÄ… rÄ™kÄ… trupiÄ… I tym Å‚aÅ„cuchem wyzywam do walki Was, napeÅ‚nione piorunami burze, Aż proÅ›bÄ… piorun wasz nie wywoÅ‚any WydrÄ™ przekleÅ„stwem. Piorun bije w stos i drzewo zajmuje siÄ™ zÅ‚otym pÅ‚omieniem. LELUM i POLELUM niknÄ… w blasku. Powoli nad gasnÄ…cym stosem ukazuje siÄ™ postać Bogarodzicy. ÅšWITY GWALBERT pokazujÄ…c na zjawienie Ave, NieÅ›miertelna! LECH Cudowne widmo w obrÄ™czu z pÅ‚omyków. ROZA WENEDA wchodzÄ…c na stos zagasÅ‚y grzebie w popioÅ‚ach, znajduje Å‚aÅ„cuch próżny, którym przykuci byli do siebie Lelum i Polelum, i rzucajÄ…c go pod stopy Lecha mówi. Patrz, co zostaÅ‚o z twoich niewolników. KONIEC LILLI WENEDY.