8 F A von Hayek Zgubna pycha rozumu rozdz V


Friedrich
Aygust
von Hayek
Zgubna pycha
rozumu.
O błędach
socjalizmu
TÅ‚umaczenie
Miłowit i Tomasz
Kunińscy
V
ZGUBNA PYCHA ROZUMU
TRADYCYJNEJ MORALNOŚCI NIE MOŻNA POGODZI Ć
Z POSTULATAMI ROZUMU
Cztery, dopiero co wymienione, kryteria - ustalajÄ…ce, iż nie­
racjonalne jest to, co nie zostało naukowo dowiedzione, co nie
jest w pełni zrozumiale, czemu brakuje dokładnie określonego
celu lub co może wywołać nieznane skutki - szczególnie dobrze
współgrają z konstruktywistycznym racjonalizmem i z myślą
socjalistyczną. Obie te koncepcje wypływają z mechanistycznej
czy też fizykalistycznej interpretacji Å‚adu rozszerzonego ludz­
kiej kooperacji, to znaczy oparte są na ujęciu ładu jako pewnego
rodzaju uporządkowania i kontroli grupy, jakie można uzyskać,
jeÅ›li tylko ma siÄ™ dostÄ™p do wszystkich faktów znanych jej czÅ‚on­
kom. Jednakże Å‚ad rozszerzony nie jest i nie może być porzÄ…d­
kiem tego rodzaju.
Dlatego też chciaÅ‚bym od razu zaznaczyć, że wiÄ™kszość za­
sad, instytucji oraz praktyk tradycyjnej moralności i kapitalizmu
nie daje się pogodzić z podanymi wymogami czy kryteriami, i są
one - z punktu widzenia tej teorii umysÅ‚u i koncepcji nauki -  niera­
cjonalne" i  nienaukowe"'. Co więcej, jak już stwierdziliśmy, skoro
ci, którzy ciągle kierują się tradycyjnymi praktykami, zwykle nie
rozumieją jak owe praktyki powstały i dlaczego są zdolne do
przetrwania, to trudno siÄ™ dziwić, iż odmienne, tak zwane,  wy­
jaÅ›nienia", jakie tradycjonaliÅ›ci czasami stosujÄ… wobec nich czÄ™­
sto są dość naiwne (z tego też powodu stały się przedmiotem
drwin ze strony naszych intelektualistów) i nie mają żadnego
zwiÄ…zku z prawdziwymi przyczynami ich sukcesu. Wielu tra­
dycjonalistów nawet nie dba o to, by cokolwiek wyjaśniać, co
powoduje, iż intelektualiści oskarżają ich o ignorancję i dogma-
tyzm, ci zaś w dalszym ciągu postępują zgodnie z przyjętymi
praktykami, kierujÄ…c siÄ™ zwyczajem lub wiarÄ… religijnÄ…. Nie jest
104
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
to zresztÄ… nic nowego. W koÅ„cu ponad 250 lat temu Hume za­
obserwowaÅ‚, że  reguÅ‚y moralnoÅ›ci nie sÄ… konkluzjami wysnu­
tymi przez nasz rozum". Jednak stanowisko Hume'a nie wy­
starczyło, by odwieść całkiem współczesnych racjonalistów - co
dziwne, powoÅ‚ujÄ…cych siÄ™ na Hume'a dla wsparcia swego sta­
nowiska - od przekonania, że coś, co nie zostało wydedukowa-
ne przez rozum musi być albo czystym nonsensem, albo sprawą
arbitralnego wyboru, a co za tym idzie, nie powstrzymało ich
także prged dalszym domaganiem się racjonalnych uzasadnień.
Nie tylko tradycyjne zasady religii, takie jak wiara w Boga, i
bardzo tradycyjna moralność w sferze seksualnej czy w odnie­
sieniu do rodziny (kwestie, którymi w tej książce się nie zajmuję)
nie dajÄ… siÄ™ pogodzić z tymi postulatami. Dotyczy to także kon­
kretnych tradyqi moralnych, które mnie tu interesujÄ…, a miano­
wicie własności prywatnej, oszczędzania, wymiany handlowej,
uczciwości, prawdziwości oraz umów.
Sytuacja może wydawać się nawet gorsza, jeżeli wezmie się
pod uwagÄ™ fakt, iż wspomniane tradycje oraz instytucje i wie­
rzenia nie tylko nie dajÄ… siÄ™ pogodzić z podanymi kryteriami lo­
gicznymi, metodologicznymi i epistemologicznymi, ałe są także
odrzucane przez socjalistów z innych względów. Chisholm oraz
Keynes postrzegajÄ… je na przykÅ‚ad jako  obezwÅ‚adniajÄ…ce brze­
miÄ™", a Wells i Forster jako blisko zwiÄ…zane z godnymi pogardy
handlem i wymianą (patrz rozdział VI). Można w nich także
widzieć - co jest wyjÄ…tkowo dziÅ› modne - zródÅ‚o alienacji i uci­
sku oraz  społecznej niesprawiedliwości".
W świetle takich zastrzeżeń, nasuwa się wniosek, iż powstała
naglÄ…ca potrzeba stworzenia nowej, w racjonalny sposób udo­
skonalonej i uzasadnionej moralności, która spełni wymienione
kryteria, i dlatego nie będzie obezwładniającym brzemieniem,
zródłem alienacji oraz ucisku, nie będzie  niesprawiedliwa" i
kojarzona z handlem. Co więcej, jest to tylko część wielkiego
zadania, jakie postawili przed sobÄ… nowi socjalistyczni prawo­
dawcy tacy jak Einstein, Monod i Russell, oraz samozwańczy
 immoraliÅ›ci" jak Keynes. NiezbÄ™dne jest także stworzenie no­
wego raq'onalnego języka oraz prawa, ponieważ istniejące nie
spełniają owych kryteriów z tych samych powodów. (Jeśli o to
105
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
1
idzie, to nawet prawa nauki ich nie spełniają ). To budzące ięk
zadanie może im się wydawać tym bardziej palące, ponieważ nie
wierzÄ… oni w jakiekolwiek nadprzyrodzone usankcjonowanie
moralnoÅ›ci (nie mówiÄ…c już o jÄ™zyku, prawie i nauce), a sÄ… prze­
konani, że jakieś jej uprawomocnienie jest konieczne.
Ludzkość dumna ze stworzenia swego świata, jakby był on
przez niÄ… samÄ… zaprojektowany, winiÄ…c siebie za to, że nie osiÄ…­
gnęła lepszych rezultatów, powinna teraz przystÄ…pić do realiza­
cji owego zadania. Celem socjalizmu jest zaÅ› po prostu podda­
nie całkowitej rewizji naszej tradycyjnej moralności, prawa oraz
języka, a przez to unicestwienie starego ładu i rzekomo nieprze-
zwyciężalnych, a nie mających uzasadnienia warunków, które
stojÄ… na drodze ustanowieniu rzÄ…dów rozumu, osiÄ…gniÄ™ciu peÅ‚­
ni, wprowadzeniu prawdziwej wolności i sprawiedliwości.
UZASADNIENIE I REWIZJA TRADYCYJNEJ MORALNOÅšCI
Standardy racjonalistów, na których opiera się cala argu-
mentaq'a, a właściwie cały ten program, są jednak w najlepszym
razie zaleceniami dążenia do doskonałości, a w najgorszym -
skompromitowanymi regułami starej metodologii, którą można
by było uznać, za część tego, co uchodzi za naukę, lecz co nie ma
nic wspólnego z prawdziwymi badaniami naukowymi. Wysoce
rozwinięty i dość skomplikowany system moralny współistnieje
w naszym Å‚adzie rozszerzonym z prymitywnÄ… teoriÄ… racjonal­
noÅ›ci i nauki, wspieranÄ… przez konstruktywizm, scjentyzm, po­
zytywizm, hedonizm oraz socjalizm. Nie przemawia to prze­
ciwko rozumowi i nauce w ogóle, ale przeciw tym szczególnym
teoriom racjonalności i nauki oraz pewnym ich zastosowaniom
w praktyce. Wszystko to staje się oczywiste, gdy uświadomimy
sobie, iż nic nie może zostać uzasadnione w wymagany sposób.
Nie dotyczy to tylko moralnoÅ›ci, ale także jÄ™zyka i prawa, a na­
wet samej nauki.
1
D. Hume, Traktat o naturze ludzkiej, przel. Cz. Znamierowski, Kraków:
Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, 1952, oraz patrz: K. Popper,
Logika odkrycia naukoiuego, przeÅ‚. U.Niklas, Warszawa: PaÅ„stwowe Wydaw­
nictwo Naukowe, 1977.
106
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BtDACH SOCJALIZMU
To, co zostało właśnie powiedziane, odnosi się również do nauki, i
może być nieznane tym, którzy nie wiedzÄ… o bieżących postÄ™pach i spo­
rach w filozofii nauki. Prawdą jest nie tylko to, że obecne prawa nauki
nie sÄ… uzasadniane lub, że nie nadajÄ… siÄ™ do uzasadnienia w takim stop­
niu, jakiego domaga się metodologia konstruktywistyczna, ale także i
to, iż mamy podstawy, by sądzić, że wiele z naszych dzisiejszych hipotez
naukowych okaże się błędnych. Jakakolwiek koncepcja, która stanowi
dla nas lepszą wytyczną niż jakaś dotychczasowa, do której byliśmy
przekonani, może być - mimo iż stanowi wielki krok naprzód - zasad­
niczo tak samo błędna, jak jej-poprzedniczka. Nauczyliśmy się od Karla
Pojjpera2, że naszym celem jest jak najszybsze popełnianie kolejnych
bÅ‚Ä™dów. GdybyÅ›my tymczasem mieli porzucić wszystkie hipotezy, któ­
rych prawdziwości nie możemy udowodnić, wrócilibyśmy wkrótce do
poziomu dzikusów, którzy ufajÄ… wyÅ‚Ä…cznie swoim instynktom. To wÅ‚a­
Å›nie zalecaÅ‚y wszystkie wersje scjentyzmu: od kartezjaÅ„skiego racjonali­
zmu do współczesnego pozytywizmu.
Co więcej, o ile prawdą jest, iż tradycyjna moralność, itp. nie
daje się uzasadnić rozumowo, jest to również prawdziwe w
odniesieniu do jakiegokolwiek kodeksu moralnego, nawet i do wszyst­
kich tych, które byliby w stanie kiedykolwiek zaproponować socjaliści.
Dlatego też, niezależnie od tego, jakimi zasadami będziemy się
kierować, nie zdoÅ‚amy ich uzasadnić w wymagany sposób. Å»a­
den argument dotyczący moralności, nauki, prawa lub języka
3
nie może być powiÄ…zany z kwestiÄ… uzasadnienia . Jeżeli zanie­
chalibyśmy dokonywania wszystkiego, czego racja nie jest nam
znana, lub dla czego nie możemy znalezć uzasadnienia, praw­
dopodobnie w krótkim czasie bylibyśmy martwi.
Problem uzasadnienia jest tak naprawdÄ™ tematem zastÄ™p­
czym, a bierze siÄ™ częściowo z bÅ‚Ä™dnych oraz sprzecznych zaÅ‚o­
żeń wywodzących się z naszej dominującej epistemologicznej
oraz metodologicznej tradycji, która w pewnych wypadkach siÄ™­
ga swymi korzeniami starożytności. Zamieszanie związane z
zagadnieniem uzasadnienia, szczególnie jeśli idzie o problemy,
2
K. Popper, Logika odkrycia naukowego, op. cii.
1
Patrz: W.W. Bartley, Ul, Tlie Retreat to Commitment, New York: Alfred A.
Knopf, Inc., 1962,2nd, revised and enlarged edition, La Salle: Open Court,
1984; tegoż  Rationality versus the Theory of Rationality", [w:] M. Bunge,
ed., The Critical Approach to Science and Philosophy/, New York The Free Press,
1964; tegoż  Rationality, Criticism and Logic", Pliilosophia, 1982, s. 121-221.
107
które nas tu interesują, ma swój związek z Augustem Comte'em,
który uważał, że jesteśmy zdolni do zmiany naszego systemu
moralnego jako caÅ‚oÅ›ci i zastÄ…pienia go w peÅ‚ni skonstruowa­
nym oraz uzasadnionym (lub jak sam Comte mówił:  demon-
stratywnie wywiedzionym") korpusem zasad.
Nie będę tu wymieniał wszystkich powodów, dla których
tradycyjne żądania dostarczania uzasadnienia sÄ… bezprzedmio­
towe. Rozważmy choćby jeden przykład (odnoszący się także
do argumentacji nastÄ™pnej części rozdziaÅ‚u) rozpowszechnione­
go sposobu uzasadniania moralności. Należy zwrócić uwagę, iż
nie ma powodu, by zakładać - tak jak czynią to racjonalistyczne
i hedonistyczne teorie moralności - iż nasze zasady moralne są
uzasadnione o tyle, o ile na przykÅ‚ad sÅ‚użą osiÄ…gniÄ™ciu lub dąże­
niu do pewnego określonego celu, jakim jest szczęście. Nie ma
powodu, by sądzić, że ewolucyjna selekcja takich zwyczajowych
praktyk, które umożliwiÅ‚y czÅ‚owiekowi zapewnienie pożywie­
nia wielkim liczbom osobników, miała znaczący lub jakikolwiek
związek z osiągnięciem szczęścia, lub, że kierowało nią dążenie
do niego. Wręcz przeciwnie, wiele wskazuje na to, iż ci, którzy
skoncentrowaliby siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie na osiÄ…ganiu szczęścia, zostali­
by pokonani przez tych, którzy pragnęli tylko zachować życie.
O ile naszych tradycji moralnych nie można skonstruować,
uzasadnić czy udowodnić w wymagany sposób, to jednak pro­
ces ich powstawania może być częściowo zrekonstruowany. Przy
tej okazji jesteÅ›my w stanie w pewnym stopniu zrozumieć po­
trzeby, jakim one sÅ‚użą. To, w jakiej mierze zabieg ten siÄ™ powie­
dzie, sprawi, iż bÄ™dziemy rzeczywiÅ›cie zmuszeni do poprawie­
nia i rewizji naszych tradycji moralnych, korygujÄ…c widoczne
wady metodÄ… czÄ…stkowego ulepszania, opartÄ… na immanenmym
4
krytycyzmie , to znaczy w wyniku analizy zgodności i spójności
4
Patrz K. Popper, Spotcczaistwo otwarte i jego wrogowie, przel. H. Krahel-
ska, oprać. A. Chmielewski, t. 1  Urok Platona", t. 2  Wysoka fala pro­
roctw: Hegel, Marks i następstwa", Warszawa: Wydawnictwo Naukowe
PWN, 1993, oraz tegoż Realism and the Aim of Science, vol. I of the Postscript
to the Logic of Scientific Discovery, ed. W. W. Bartley, III, London: Hutchison,
1983, s. 29-30.
108
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
ich elementów, uzyskując w ten sposób odpowiednią korektę
całości systemu.
Jako przykład takiego stopniowego ulepszania wymieniliśmy nowe,
współczesne badania nad prawami autorskimi oraz patentami. Można
też wskazać przykÅ‚ad kolejny. Aczkolwiek wiele zawdziÄ™czamy kla­
sycznej (wywodzÄ…cej siÄ™ z prawa rzymskiego) koncepcji wÅ‚asnoÅ›ci pry­
watnej, rozumianej jako szczególne prawo do używania i zużycia przed­
miotu materialnego wedle naszego uznania, to jednak zbytnio upraszcza
ona zasady niezbędne dla utrzymania wydajnej gospodarki rynkowej.
Rozwija się więc nowa dyscyplina w ramach ekonomii, która zajmuje
-siÄ™ ustalaniem, jak tradycyjne instytucje wÅ‚asnoÅ›ci mogÄ… zostać ulepszo­
ne, by rynek lepiej funkq'onowal.
Przy podejmowaniu takich analiz to, co jest potrzebne na
wstÄ™pie obejmuje tak zwanÄ… niekiedy  racjonalnÄ… rekonstruk­
cję" (słowo  konstrukqa" użyte w zupełnie innym sensie niż w
przypadku  konstruktywizmu") sposobu, w jaki dany system
mógł powstać. Jest to w rezultacie badanie historyczne, nawet z
zakresu historii naturalnej, a nie próba konstrukq'i, uzasadnie-
-nia czy dedukcyjnego wywnioskowania samego systemu. Przy­
pominaÅ‚oby to  hipotetycznÄ… historiÄ™", jak jÄ… nazywali zwolen­
nicy Hume'a, która próbowała wyjaśnić, dlaczego te a nie inne
zasady przeważyÅ‚y (ale nigdy nie przeoczyÅ‚a podstawowego ar­
gumentu Hume'a, iż  reguły moralności nie są konkluzjami wyn-
sutymi przez nasz rozum"). TÄ… drogÄ… poszli nie tylko szkoccy
filozofowie, ale także wielu badaczy ewoluqi kulturowej: od kla­
sycznych rzymskich gramatyków i lingwistów, przez Bernarda
Mandeville'a, Herdera, Giambattiste Vico (który z gÅ‚Ä™bokÄ… wni­
kliwością stwierdził, iż homo non intelligendo fit omnia [ człowiek
5
dokonuje wszystkiego, nie rozumiejÄ…c co czyni" ]) oraz niemiec­
kich historyków prawa, o których wspominaliśmy, takich jak von
Savigny, aż po Carla Mengera. Menger jako jedyny spośród nich
dziaÅ‚aÅ‚ po Darwinie, lecz wszyscy wymienieni próbowali doko­
nać racjonalnej rekonstrukcji, odtworzyć hipotetyczną historię lub
wyjaśnić w sposób ewolucyjny powstanie instytuq'i kulturowych.
W tym momencie odczuwam pewną niezręczność sytuaqi,
twierdzę bowiem, że to właśnie przedstawiciele mojego zawo-
5
G. Vico, Opere, wyd. 2.., pod red. G. Ferrari, Milano, 1854, t. V, s. 183.
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU 109
du - ekonomiÅ›ci, czyli specjaliÅ›ci, którzy rozumiejÄ… proces for­
mowania się ładów rozszerzonych, najprawdopodobniej będą
w stanie dokonać wyjaÅ›nienia moralnych tradycji, które umożli­
wiÅ‚y rozwój cywilizacji. Jedynie ten, kto potrafi wyjaÅ›nić na przy­
kÅ‚ad skutki istnienia prywatnej wÅ‚asnoÅ›ci, bÄ™dzie w stanie wy­
tłumaczyć, dlaczego ten rodzaj praktyki umożliwił grupom, które
się nią kierowały, wziąć górę nad tymi, których moralność była
lepiej dostosowana do osiÄ…gania innych celów. Chęć wystÄ™po­
wania w roli rzecznika moich kolegów ekonomistów, choć po
części usprawiedliwiona, byÅ‚aby może bardziej na miejscu, gdy­
by tak wielu z nich nie było zainfekowanych konstruktywizmem.
Jak zatem powstaje moralność? Jaka jest nasza  racjonalna
rekonstrukq'a"? Zarysowaliśmy już odpowiedzi na te pytania w
poprzednich rozdziałach. Niezależnie od stanowiska konstruk-
tywistycznego, które głosi, iż właściwy system moralny może być
zaprojektowany i zbudowany od nowa przez rozum, można
jeszcze wskazać przynajmniej dwa zródła moralności.
Po pierwsze, istnieje - jak już widzieliÅ›my - tak zwana wro­
dzona moralność, związana z naszymi instynktami (solidarność,
altruizm, grupowe podejmowanie decyzji i tym podobne). Prak­
tyki pÅ‚ynÄ…ce z nich sÄ… niewystarczajÄ…ce do utrzymania obecne­
go ładu rozszerzonego oraz jego ludności.
Po drugie, istnieje rozwiniÄ™ta moralność (oszczÄ™dzanie, wÅ‚a­
sność prywatna, uczciwość i tak dalej), która stworzyÅ‚a i pod­
trzymuje lad rozszerzony. Jak widzieliśmy, moralność ta sytuuje
się pomiędzy instynktem a rozumem, w położeniu przesłoniętym
przez błędnie rozumianą opozycję instynktu wobec rozumu.
Aad rozszerzony zależy od tej moralności w tym sensie, iż
powstał wskutek wzrostu - w porównaniu z innymi grupami -
bogactwa i liczebności grup ludzkich postępujących zgodnie z
jej podstawowymi zasadami. Paradoks naszego Å‚adu rozszerzo­
nego i rynku - co stanowi przeszkodę dla socjalistów oraz kon-
struktywistów - polega na tym, iż w tym procesie [postÄ™powa­
nia według zasad moralnych] jesteśmy w stanie więcej dokonać
dzięki odkrywalnym zasobom (a możemy znajdować ich więcej
wÅ‚aÅ›nie dziÄ™ki temu procesowi), niż byÅ‚oby to możliwe w ra­
mach procesu kierowanego przez konkretne osoby. I chociaż
1 1 0
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
moralność ta nie jest  uzasadniona" przez fakt, iż umożliwia
nam osiąganie tego wszystkiego, a dzięki temu także przeżycie,
rzeczywiście pozwala nam ona przetrwać i coś jeszcze dałoby się na
ten temat powiedzieć.
GRANICE KIEROWANIA SI WIEDZ O FAKTACH.
NI EMOŻNOŚĆ POZNANI A SKUTKÓW DZIAAANIA
NASZEJ MORALNOÅšCI
Jak siÄ™ wydaje, u podstaw sq'entyzmu leżą faÅ‚szywe zaÅ‚oże­
nia dt)tyczÄ…ce możliwoÅ›ci uzasadnienia, konstrukcji czy prze­
prowadzenia dowodu. Lecz nawet gdyby zwolennicy tego kie­
runku zdali sobie z tego sprawę, to i tak woleliby odwołać się do
wymagań ich starej metodologii, które są związane z kryterium
uzasadniania, choć nie są w pełni od niego zależne. Na przykład
(by wrócić do naszej listy wymagań) zarzucono by, iż nie można
w pełni zrozumieć tradycyjnej moralności oraz jej działania, że
stosowanie się do jej zasad nie służy jakiemukolwiek celowi, który
mógłby zostać z góry określony, a postępowanie zgodne z nią nie
wywołuje skutków bezpośrednio obserwowalnych, a więc nie można
z góry ustalić, czy są one korzystne, a w każdym razie, nie można
ich do końca poznać lub przewidzieć.
Innymi słowy, tradycyjna moralność nie spełnia drugiego,
trzeciego i czwartego postulatu. Jak już zauważyliśmy, są one
tak blisko z sobÄ… powiÄ…zane, że - pamiÄ™tajÄ…c o różnicach uwy­
puklonych przez nie aspektów - można traktować je jako ca­
łość. Dlatego też, aby zwięzle ukazać ich wzajemne związki,
można by powiedzieć, iż ktoś nie rozumie tego, co robi, lub jaki
jest cel jego postępowania, jeśli nie zna i nie potrafi z góry w
pełni określić obserwowalnych skutków własnego działania.
Twierdzi się zatem, że jeśli działanie ma być racjonalne, musi
mieć charakter zamierzony i przewidywany.
JeÅ›liby rozumieć te postulaty w tak szeroki i trywialny spo­
sób, iż straciÅ‚yby one swoje wszelkie konkretne i praktyczne zna­
czenie, stwierdzajÄ…c na przykÅ‚ad, iż rozpoznany cel Å‚adu rynko­
wego polega na uzyskiwaniu korzystnego rezultatu w postaci
 wytwarzania bogactwa", to wówczas postępowanie oparte na
111
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
tradycyjnych zasadach, jak te, które wytwarzają ład rynkowy,
w sposób oczywisty nie bÄ™dzie ich speÅ‚niać. Nie wierzÄ™, by jaka­
kolwiek ze stron uczestniczÄ…ca w naszej dyskusji pragnęłaby in­
terpretować te postulaty w tak uproszczony sposób; z pewno­
ścią nie tak są one rozumiane przez ich zwolenników czy
przeciwników. Zatem, możemy otrzymać jaÅ›niejszy obraz sytu­
acji, w której siÄ™ znajdujemy uznajÄ…c, iż rzeczywiÅ›cie nasze tra­
dycyjne instytucje nie są dla nas zrozumiałe i nie mają z góry
okreÅ›lonych, korzystnych czy niekorzystnych, celów ani skut­
ków. I tym lepiej dla nich.
Na rynku (jak i w innych instytucjach naszego Å‚adu rozsze­
rzonego) niezamierzone skutki majÄ… fundamentalne znaczenie:
dystrybucja zasobów jest efektem bezosobowego procesu, w któ­
rym jednostki, działając na rzecz własnych celów (także często
niedookreślonych) naprawdę nie wiedzą i nie mogą wiedzieć,
jaki będzie skutek ich wzajemnych interakcji.
Wezmy na przykład postulaty, które głoszą, iż nieracjonalne
jest postępowanie i dokonywanie czegokolwiek na ślepo (tzn.
bez zrozumienia), oraz że cele i skutki zakładanego działania
muszą nie tylko być znane z góry, ale powinny także być obser-
wowalne i przynosić jak największą korzyść. Załóżmy teraz, iż
postulaty te majÄ… być zastosowane do pojÄ™cia Å‚adu rozszerzone­
go. JeÅ›li rozpatrujemy go w rozleglej, ewolucjonistycznej struk­
turze, w jakiej siÄ™ rozwinÄ…Å‚, to absurdalność wymienionych po­
stulatów staje się oczywista. Przełomowe działania, które
doprowadziÅ‚y do powstania Å‚adu rozszerzonego i do wytwo­
rzenia siÄ™ praktyk górujÄ…cych nad innymi, byÅ‚y niezmiernie od­
ległymi skutkami wcześniejszych dokonań jednostek. Miały
one wpływ również na grupy, czego ich członkowie nie byli
wcześniej świadomi. Nawet gdyby byli w stanie poznać owe
skutki wczeÅ›niej, to nie musieliby ich uznać za korzystne, nieza­
leżnie od tego, co potem sądziliby na ten temat ich następcy.
Choć bez wątpienia istnieją osoby biegłe w uzasadnianiu
aktualnych bÄ…dz lokalnych praktyk, nie ma powodu, by wspo­
mniani następcy (lub niektórzy z nich) posiadali pełną wiedzę w
zakresie historii, nie mówiąc już o teorii ewolucji, o ekonomii/lub
o czymkolwiek koniecznym do zrozumienia, dlaczego grupa,
112
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
której praktykom się podporządkowali, miałaby rozwinąć się
lepiej od pozostaÅ‚ych. Wiele z wypracowanych zasad, jakie za­
pewniÅ‚y lepszÄ… kooperacjÄ™ oraz sukces Å‚adu rozszerzonego, mo­
gło całkowicie różnić się od tego, co można było przewidzieć, a
nawet mogÅ‚o wydawać siÄ™ komuÅ› odpychajÄ…ce we wczeÅ›niej­
szym lub pózniejszym etapie rozwoju tego Å‚adu. W Å‚adzie roz­
szerzonym okolicznoÅ›ci determinujÄ…ce to, co każdy musi uczy­
nić, aby osiągnąć swoje cele, obejmują w oczywisty sposób
nieznane decyzje wielu innych, anonimowych ludzi, dotyczÄ…ce
użycia środków potrzebnych do zrealizowania ich własnych
planów. Dlatego też w żadnym momencie procesu [powstawa­
nia Å‚adu rozszerzonego] poszczególne jednostki nie byÅ‚y w sta­
nie świadomie określić - stosownie do swoich celów - funkcji
zasad, które stopniowo wytworzyÅ‚y Å‚ad. Dopiero pózniej, w spo­
sób niepełny i retrospektywny mogliśmy rozpocząć wyjaśnianie
6
zasady procesu formowania siÄ™ Å‚adu .
Nie istnieje ani angielski, ani nawet niemiecki termin, który
dokładnie charakteryzowałby ład rozszerzony lub opisywałby
jak sposób jego funkcjonowania kontrastuje z postulatami racjo­
nalistów. Jedyny właściwy termin  transcendentny", był tak
nadużywany, że waham siÄ™ go użyć. Jednak w dosÅ‚ownym sen­
sie odnosi siÄ™ on do tego, co dalece przekracza zakres naszego poj­
mowania, naszych pragnień i celów, oraz postrzegania zmysłowego,
a także stosuje się do tego, co zawiera oraz generuje wiedzę,
jakiej żaden jednostkowy umysÅ‚, ani żadna pojedyncza organi­
zacja nie byłyby w stanie posiąść, bądz wytworzyć. Uwidacznia
się to wyraznie w religijnym znaczeniu tego słowa, ponieważ,
na przykład, w modlitwie Pańskiej prosi się,  niech Twoja wola
7
(tj. nie moja - F. A. H.) spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie" , a
także w Ewangelii według św. Jana Chrystus mówi:  Nie wyście
6
Patrz RA. Hayek, Studies in Philosophy, Politics and Economics, London:
Routledge & Kegan Paul, Ltd., 1967, r. 1 i 2. [ Wyjaśnianie zasady" lub
 wyjaÅ›nianie w zasadzie" (okreÅ›lenie używane przez K. Poppera) ozna­
cza wyjaÅ›nianie rodzajów zdarzeÅ„, przy braku znajomoÅ›ci prawa ogólne­
go (przyp. - M. i T. K.)].
7
Ewangelia wg św. Mateusza, Mt 6,10.
113
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to,
8
abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał" .
Ale bardziej jednoznacznie transcendentny porzÄ…dek, któ­
ry czasem bywa także porządkiem czysto naturalistycznym (nie
pochodzącym od jakiejkolwiek nadprzyrodzonej siły), jak na
przykład w procesie ewolucji, pozbawiony jest animizmu wciąż
obecnego w religii: poglądu głoszącego, iż pojedynczy umysł lub
wola (na przykład wszechwiedzącego Boga) może sprawować
kontrolę i rządzić.
Odrzucenie racjonalistycznych postulatów z tych powodów
niesie z sobą ważne konsekwencje dla każdego rodzaju antro-
pomorfizmu i animizmu, a co za tym idzie, dla socjalizmu. Jeżeli
rynkowa koordynacja różnych dziaÅ‚aÅ„ jednostkowych, jak rów­
nież inne moralne tradyqe i instytucje są wynikiem naturalnych,
samorzutnych i samoporzÄ…dkujÄ…cych procesów dostosowywa­
nia się do większej liczby konkretnych faktów od tej, którą jeden
umysÅ‚ mógÅ‚by pojąć czy nawet sobie wyobrazić, to jest oczywi­
ste, iż żądanie, by te procesy były sprawiedliwe, lub posiadały
inne moralne atrybuty (patrz rozdziaÅ‚ VII), bierze siÄ™ z naiwne­
go antropomorfizmu. Takie żądania mogÄ… oczywiÅ›cie być kiero­
wane w sposób uzasadniony do kierujÄ…cych procesem znajdu­
jÄ…cym siÄ™ pod racjonalnÄ… kontrolÄ… lub do jakiegoÅ› boga
wysÅ‚uchujÄ…cego modlitw, ale w żaden sposób nie mogÄ… one do­
tyczyć bezosobowego samoporządkującego się procesu, który
właśnie się toczy.
W ładzie tak rozszerzonym, iż przekracza on możliwości
pojmowania i kierowania przez jakikolwiek pojedynczy umysł,
jednolita wola nie jest w stanie okreÅ›lić dobrobytu jego poszcze­
gólnych czÅ‚onków na podstawie jakiejÅ› koncepcji sprawiedliwo­
Å›ci lub zgodnie z ustanowionym wzorem. Nie bierze siÄ™ to wy­
łącznie z problemów, jakie niesie z sobą antropomorfizm. Jest
tak dlatego, iż  dobrobyt nie rządzi się żadną zasadą, ani gdy
chodzi o tego, kto go otrzymuje, ani tego kto nim dzieli (przecież
jeden znajduje go tu, drugi gdzie indziej), jest on bowiem zależ-
8
Ezvangclia wg śiv. fana, ] 15,16.
114
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
ny od empirycznego materiaÅ‚u woli nie nadajÄ…cego siÄ™ do upo­
9
wszechnienia w regule" .
Wnikliwe spostrzeżenie, iż ogólne zasady muszą przetrwać,
by samorzutność mogła się rozwijać, do którego doszli Kant i
Hume, nigdy nie zostaÅ‚o zakwestionowane, lecz raczej zlekce­
ważone lub zapomniane.
Chociaż  dobrobyt nie rządzi się żadną zasadą", i dlatego
też nie może wytworzyć ładu samorzutnego, to sprzeciw wobec
tych zasad sprawiedliwości, które umożliwiły powstanie ładu
rozszerzonego i uznanie ich za niemoralne biorÄ… siÄ™ z przekona­
nia, iż bogactwo musi mieć swojÄ… zasadÄ™, a także wynika z nie­
zgody (i tu właśnie powraca antropomorfizm) na przyznanie, iż
ład samorzutny wyrasta z procesu konkurencji, w którym rolę
decydującą ^odgrywa sukces, a nie akceptacja wielkiego umysłu,
stowarzyszenia, boga czy spójność z jakąś zrozumiałą zasadą
określającą jednostkowe zasługi. W tym ładzie postęp jednych
odbywa się kosztem niepowodzenia równie szczerych i nawet
godnych pochwaÅ‚y wysiÅ‚ków innych. Nagroda nie jest zwiÄ…za­
10
na z zasługą (np. za posłuszeństwo wobec zasad moralnych) .
Możemy na przykład zaspokoić potrzeby innych, niezależnie od
ich zasług czy powodów, ze względu na które jesteśmy w stanie
to uczynić. Jak zauważył Kant, żaden, ogólny wzorzec zasług
nie może rozstrzygać o różnych możliwościach, jakie otwierają
się przed różnymi jednostkami posiadającymi różne informacje,
zdolności oraz pragnienia. I ta druga sytuacja ma charakter
zwyczajny. Odkrycia pozwalające jednym przewyższyć innych
sÄ… najczęściej niezamierzone i niemożliwe do przewidzenia za­
równo przez tych, którzy przetrwali, jak i przez tych, którym się
to nie udaÅ‚o. Wartość rezultatów koniecznych zmian w dziaÅ‚a­
niu jednostek rzadko będzie wydawać się sprawiedliwa, skoro
9
Spór fakultetów, Wznowione pytanie czy rodzaj ludzki stale zmierza ku temu,
co lepsze?,  Fragment krakowski",  Fragment królewiecki") przekł. wstęp,
oprać. M. Żelazny; wstęp do  Fragmentu krakowskiego" W. Stark, Nowa
WieÅ›: Rolewski, 2003, r. II, 6, s. 138, przypis.
10
Porównaj: F. A. Hayek, Vie Cmistitution of Liberty, London: Routledge
& Kegan Paul, Ltd., 1960, s. 94.
115
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
ich zródÅ‚em sÄ… nieprzewidziane zdarzenia. Tak samo kolejne eta­
py procesu ewolucji zmierzającego ku temu, co wcześniej nie
byÅ‚o znane, nie mogÄ… być pojmowane jako sprawiedliwe, to zna­
czy zgodne z przyjÄ™tym wczeÅ›niej rozumieniem sÅ‚usznoÅ›ci i nie­
słuszności,  dobrobytu" lub wiedzą o możliwościach dostępnych
w istniejÄ…cych poprzednio warunkach.
Zrozumiała niechęć wobec tak moralnie obojętnych skutków,
które sÄ… nieodÅ‚Ä…cznie zwiÄ…zane z procesem opartym na zasa­
dzie prób i błędów, wzbudza w ludziach chęć osiągnięcia czegoś
co jest wewnÄ™trznie sprzeczne: do uzyskania kontroli nad ewo­
lucjÄ…, czyli procesem przebiegajÄ…cym wedle reguÅ‚y prób i bÅ‚Ä™­
dów i ukształtowania go zgodnie z ich obecnymi pragnieniami.
Ale wykreowane na skutek takiej reakcji systemy moralne dajÄ…
początek nieprzejednanym żądaniom, których żaden system nie
jest w stanie zaspokoić, stajÄ…c siÄ™ zródÅ‚em nieustannych konflik­
tów. Bezowocne usiÅ‚owanie nadania jakiejÅ› sytuacji sprawiedli­
wego charakteru, której skutki, ze względu na swoją naturę, nie
mogą być zdeterminowane przez jakiekolwiek działania czy
wiedzÄ™, jedynie narusza przebieg samego procesu [ewolucji].
Takie żądania sprawiedliwoÅ›ci sÄ… po prostu niedostosowa­
ne do przyrodniczego procesu, jakim jest ewoluq'a, i to nie tylko
do tego, co zdarzyło się w przeszłości, lecz także do tego, co dzieje
się teraz, bo przecież proces ewolucji cały czas się dokonuje.
Cywilizacja nie jest jedynie wytworem ewoluqi, sama też jest
procesem. UstanawiajÄ…c strukturÄ™ ogólnych zasad i wolność oso­
bistą, przyczynia się do własnego rozwoju. Proces ten nie może
być sterowany, a jego skutki nierzadko będą różne od wymagań
stawianych przez ludzi. Część z ich wcześniej niespełnionych
pragnień może zostać zrealizowana, ale tylko koszem innych
oczekiwaÅ„. Wprawdzie dziÄ™ki moralnemu postÄ™powaniu jed­
nostka może zwiększyć swoje szanse, to ewolucja nie zaspokoi
wszystkich jego moralnie słusznych potrzeb. Ewolucja nie może
być sprawiedliwa.
Uporczywe żądanie, by każda przyszÅ‚a zmiana byÅ‚a spra­
wiedliwa, byÅ‚oby równoznaczne z domaganiem siÄ™ wstrzyma­
nia procesu ewolucji. Ewolucja prowadzi nas przed siebie wy­
twarzając wiele z tego, co nie mogło być naszym zamiarem, ani
116 - ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU ;
nie było przez nas przewidywane, nie mówiąc już o ocenianiu z '
góry jej rezultatów ze względu na wartość moralną. Trzeba je- ~\
dynie zapytać (szczególnie w świetle uwag o charakterze histo- \
rycznym w rozdziałach II i III), jaki byłby skutek, gdyby wcze- \
śniej jakaś magiczną siła została obdarzona władzą zdolną 1
narzucić jakieś egalitarystyczne i merytokratyczne credo. Wkrótce 1
dostrzeżono by, iż taki bieg wydarzeń sprawiłby, iż rozwój cywi- j
lizacji stałby się niemożliwy. Świat Rawlsa nigdy nie byłby z tego
powodu światem cywilizowanym: wstrzymanie przypadkowe- ;
gt> procesu różnicowania, zahamowałoby proces odkrywania
11
wiÄ™kszoÅ›ci nowych możliwoÅ›ci . W Å›wiecie tym bylibyÅ›my po­
zbawieni jedynych sygnałów, które informują każdego, co trze- ]
ba robić, ze względu na tysiące zmian warunków, by podtrzy- J
mać proces produkcji, i - jeśli to możliwe - zwiększyć ją. \
Intelektualiści mogą oczywiście uważać, iż wymyślili nową ;
i lepszą  społeczną" moralność, która tego dokona, ale te  nowe" \
zasady oznaczajÄ… powrót do moralnoÅ›ci Å‚adu na poziomie mi­
kro i z trudem sÄ… w stanie podtrzymać życie i zdrowie miliar­
dów ludzi wspieranych przez lad na poziomie makro.
Zrozumienie antropomorfizmu nie przysparza trudności, ale
musimy go odrzucić ze względu na jego błędy. To zaś pozwala
nam powrócić do pozytywnego i budzącego życzliwość aspektu \
stanowiska intelektualistów, których poglÄ…dy wÅ‚aÅ›nie zakwestio­
nowaliśmy. Ludzka pomysłowość tak bardzo przyczyniła się do
wytworzenia ponadjednostkowej struktury, w której jednostki
znalazÅ‚y ogromne możliwoÅ›ci, iż ludzie zaczÄ™li sobie wyobra­
żać, iż mogą celowo zaplanować ją w całości lub niektóre z jej
części. Nabrali także przekonania, że sam fakt, iż takie rozsze­
rzone struktury istnieją, dowodzi, że można je w taki sposób
zaprojektować. Jest to błąd, lecz błąd szlachetny, lub - ujmując
to słowami Misesa -  wspaniały (...), ambitny (...), prześwietny
(...), śmiały".
" J. Rawls, Teoria sprawiedliwoÅ›ci, przel. M. Panufnik, J. Pasek, A. Roma­
niuk, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 1994.
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU 117
NIEOKREÅšLONE CELE: W AADZIE ROZSZERZONYM
WIKSZOŚĆ CELÓW JEST PRZYJMOWANA
NIEÅšWIADOMIE I BEZ NAMYSAU
Jest kilka punktów i kwestii, w wiÄ™kszoÅ›ci bardziej szczegó­
łowo ujętych, tego, co zostało już stwierdzone, które pomagają
lepiej zrozumieć, jak to wszystko z sobą współgra.
Po pierwsze, rodzi siÄ™ pytanie: jak naprawdÄ™ powstaje nasza
wiedza? WiÄ™ksza część naszej wiedzy - a muszÄ™ przyznać, iż zajÄ™­
Å‚o mi trochÄ™ czasu dojÅ›cie do takiego wniosku - nie bierze siÄ™ z bez­
pośredniego doświadczenia czy obserwacji, ale powstaje w ciągłym
procesie selekqi wyuczonej tradycji, co wymaga indywidualnego
rozpoznania tradyqi moralnych oraz postępowania zgodnego z
nimi, tradycji, których nie można uzasadnić zgodnie z kanonami
utrwalonych od dawna teorii racjonalnoÅ›ci. Tradyqa jest wytwo­
rem procesu selekcji spoÅ›ród nieracjonalnych czy raczej  nieuza­
sadnionych" przekonaÅ„, które - bez czyjejkolwiek wiedzy i jakie­
gokolwiek celowego działania - przyczyniły się do wzrostu
liczebnego tych, którzy się nimi kierowali (niekoniecznie w
zwiÄ…zku z motywami, na przykÅ‚ad religijnymi, z powodu któ­
rych postępowano zgodnie z tymi tradyqami). Proces selekcji,
jaki uformowaÅ‚ obyczaje oraz moralność, mógÅ‚ uwzglÄ™dnić wiÄ™­
cej rzeczywistych okolicznoÅ›ci, niż poszczególne jednostki mo­
gÅ‚yby Å›wiadomie rozpoznać. W rezultacie tradycja pod pewny­
mi względami przewyższa ludzki umysł lub jest od niego
 mądrzejsza" (patrz rozdział wyżej). To wnikliwe wyjaśnienie o
kluczowym znaczeniu może być docenione tylko przez bardzo kry­
tycznego raq'onalistÄ™.
Po drugie - co się ściśle wiąże z powyższym - pojawia się
postawione już wcześniej pytanie o to, co w ewolucyjnej selekcji
zasad postÄ™powania ma rzeczywiÅ›cie zasadnicze znaczenie. Bez­
pośrednio postrzegane efekty działań, na których ludzie na ogół
się skupiają nie mają tutaj żadnego znaczenia. Jest raczej tak, iż
selekcja dokonuje siÄ™ ze wzglÄ™du na dalszÄ… perspektywÄ™ skut­
ków podejmowanych decyzji, ukierunkowanych przez zasady
12
J. M. Keynes, Collected Works, t. IV, London: MacMillan, 1972, s. 65.
118
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
12
postępowania. Tę samą dalszą perspektywę wyśmiewa Keynes .
Skutki zależą - jak to wczeÅ›niej zostaÅ‚o przedstawione i po­
nownie zostanie przeanalizowanie poniżej- głównie od reguł
odnoszących się do własności i umów, które chronią prywatną
sferę jednostki. Zauważył to już Hume, pisząc, iż te zasady  nie
wywodzą się z użyteczności czy korzyści, jaką może osiągnąć z
13
korzystania z danych dóbr czy to poszczególna osoba, czy ogół".
Ludzie nie byli w stanie przewidzieć korzyści płynących z
reguł zanim ich nie przyjęli, choć niektórzy z nich z wolna zaczęli
-sobie zdawać sprawę z tego, co zawdzięczają całemu systemowi.
Nasze wcześniej sformułowane stanowisko, które traktowało
tradycję jako  przystosowanie do tego, co nieznane", musi być
rozumiane dosÅ‚ownie. Proces przystosowania jest podstawÄ… każ­
dej ewolucji, a caÅ‚ość okolicznoÅ›ci, do których współczesny ry­
nek się sam dostosowuje jest rzeczywiście nikomu nie znana.
Informacje wykorzystywane przez jednostki lub instytuqe w pro­
cesie przystosowania sÄ… z koniecznoÅ›ci częściowe. SÄ… one prze­
kazywane jako sygnaÅ‚y (np. ceny) przez dÅ‚ugie Å‚aÅ„cuchy jedno­
stek, z których każda przekazuje dalej w zmodyfikowanej formie
kombinacjÄ™ strumieni abstrakcyjnych sygnałów rynkowych. Jed­
nakże caÅ‚a struktura dziaÅ‚aÅ„ próbuje siÄ™ przystosować dziÄ™ki tym czÄ™­
ściowym i fragmentarycznym sygnałom do luarunkóiu przez nikogo
nieprzewidzianych i nieznanych nikomu, nawet jeśli adaptacja ta
nigdy nie jest pełna. Dlatego struktura ta może przetrwać; ci,
którzy się nią posługują mogą także przetrwać i bogacić się.
SamoporzÄ…dkujÄ…cy proces dostosowywania siÄ™ do niezna­
nego, nie może być zastÄ…piony przez jakiekolwiek celowo zapla­
nowane substytuty. Ani rozumność, ani wrodzona  naturalna
dobroć" człowieka nie kierują nim w ten sposób, tylko przykra
konieczność podporządkowania się regułom, których nie lubi.
Zapewnia mu to przeżycie w konfrontacji z konkurencyjnymi
grupami, które już zaczęły siÄ™ rozwijać, ponieważ wczeÅ›niej na­
tknęły się na takie zasady.
Gdybyśmy celowo zbudowali, lub świadomie modelowali
strukturę ludzkiego działania, musielibyśmy tylko zapytać po-
13
D. Hume, Traktat o naturze ludzkiej, op. cit., s. 227.
119
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
szczególne osoby, dlaczego weszły w interakcje z jakąkolwiek
strukturÄ…. A tak naprawdÄ™ wyspecjalizowani badacze, nawet
po latach wysiłków, uważają wyjaśnienie tych zagadnień za
wyjątkowo trudne i nie mogą dojść do porozumienia, jakie są
przyczyny lub jakie będą skutki określonych zdarzeń. Ciekawym
zadaniem ekonomii jest pokazanie ludziom, jak niewiele wiedzÄ…
o tym, co, jak im się wydaje, są w stanie zaplanować.
Naiwnemu umysłowi, który ład pojmuje tylko jako wytwór
celowego uporządkowania, może wydawać się absurdalne, że
w złożonych warunkach ład i proces dostosowywania się do
nieznanych warunków, mogÄ… zostać osiÄ…gniÄ™te w sposób bar­
dziej skuteczny poprzez decentralizacjÄ™ decyzji, i że podziaÅ‚ wÅ‚a­
dzy poszerzy zakres możliwoÅ›ci caÅ‚ego Å‚adu. Decentralizacja pro­
wadzi także do tego, iż większa liczba informaqi jest brana pod
uwagę. Jest to główny powód odrzucenia postulatów konstruk-
tywistycznego racjonalizmu. Z tego samego powodu tylko zmien­
ny podział władzy dysponowania określonymi zasobami pośród
wielu jednostkami, które są w stanie decydować o ich użyciu -
podział uzyskany dzięki wolności jednostkowej oraz własności
prywatnej - umożliwia najpeÅ‚niejsze wykorzystanie rozproszo­
nej wiedzy.
Znaczna część określonych informacji, jakie posiada każda
jednostka, może zostać wykorzystana wyÅ‚Ä…cznie w takim stop­
niu, w jakim jednostka może tego dokonać w ramach własnych
decyzji. Nikt nie jest w stanie przekazać komuÅ› innemu wszyst­
kiego, co wie, ponieważ większa część informacji, które mogą
przez niego zostać wykorzystane, zostanie uzyskana wyłącznie
w procesie tworzenia planu działań, zdobyta w trakcie pracy
nad konkretnym zadaniem, jakiego się podjął w określonych
warunkach, np. gdy występują względne niedostatki różnego
rodzaju materiałów, do których ma dostęp. Tylko w ten sposób
jednostka może odnalezć to, czego szuka. A w warunkach rynko­
wych pomagajÄ… jej w tym reakcje innych na to, co znajdujÄ… oni w
swoim otoczeniu. Ogólnego problemu nie stanowi jedynie wy­
korzystanie danej wiedzy, lecz odkrycie tak wielu informaq'i, ja­
kich warto poszukiwać w najczęściej występujących warunkach.
Wysuwany jest często zarzut, iż instytuq'a własności jest ego-
120
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
istyczna, ponieważ przynosi korzyść wyłącznie tym, którzy coś
posiadajÄ…, i zostaÅ‚a  wynaleziona" przez ludzi, którzy - zdo­
bywszy jakieś własne mienie - pragnęli chronić je przed innymi
dla swej wyłącznej korzyści. Przekonania te, leżące u podstaw
niechęci Rousseau do własności oraz jego zarzutu, iż  okowy"
zostały nam narzucone przez samolubne oraz nastawione na
wyzysk interesy innych, nie biorą pod uwagę faktu, iż wielkość
ogólnego produktu jest tylko dlatego tak znacząca, ponieważ
umiemy - poprzez wymianę rynkową oraz własność prywatną
- wykorzystywać szeroko rozproszoną wiedzę o poszczególnych
faktach w celu alokacji indywidualnie posiadanych zasobów. Ry­
nek jest jedynym znanym sposobem dostarczania informacji po­
zwalającej jednostkom oceniać porównywalne korzyści płynące
z różnych możliwości wykorzystania zasobów, o których mają
bezpośrednią wiedzę. A wykorzystując je służą - czy do tego
dążą czy nie - potrzebom nie znanych sobie ludzi. Wiedza roz­
proszona jest istotnie rozproszona i nie może być zebrana w ca­
łość i przekazana władzy, której powierzono zadanie celowego
utworzenia Å‚adu.
Dlatego też instytucja wÅ‚asnoÅ›ci prywatnej nie jest egoistycz­
na, ani nigdy taką nie była i nie mogła być. Nie została także
 wynaleziona", by ci, którzy posiadajÄ… wÅ‚asność, mogli narzu­
cić wolÄ™ innym. WÅ‚aÅ›ciwie, ogólnie rzecz biorÄ…c, jest ona korzyst­
na, ponieważ przenosi ona kierowanie produkcją z rąk małej
liczby jednostek posiadającej  niezależnie od tego, za kogo chcą
uchodzić - ograniczonÄ… wiedzÄ™, na grunt procesu - Å‚adu rozsze­
rzonego, który wykorzystuje wiedzę w najwyższym stopniu,
przynoszÄ…c niemal takÄ… samÄ… korzyść nie posiadajÄ…cym wÅ‚asno­
ści, jak tym, którzy ją mają.
Wolność wszystkich w ramach prawa nie oznacza, że wszy­
scy bÄ™dÄ… posiadaczami wÅ‚asnoÅ›ci prywatnej, ale że bÄ™dzie to udzia­
łem wielu ludzi. Ja sam wolałbym żyć w kraju, w którym wielu coś
posiada, nawet gdybym nie miał własności, niż gdybym miał żyć
tam, gdzie własność pozostaje w  kolektywnym" posiadaniu i jest
wykorzystywana przez władzę do określonych celów.
Ale powyższy argument jest także kwestionowany, a nawet
wyśmiewany jako egoistyczne usprawiedliwienie uprzywilejo-
121
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
wanych warstw społeczeństwa. Intelektualiści, myślący według
zasad ograniczonych procesów kauzalnych, jakie przyswoili sobie
w celu interpretowania badań z zakresu na przykład fizyki, w
łatwy sposób przekonują robotników fizycznych, iż to raczej
egoistyczne decyzje poszczególnych właścicieli kapitału, niż sam
proces rynkowy, spożytkowały szeroko rozproszone możliwości
oraz ciągle zmieniające się istotne fakty. Cały proces kalkulacji
za pomocą cen rynkowych był nawet czasem przedstawiany jako
zwodniczy manewr części właścicieli kapitału, którzy chcieli
ukryć to, jak wykorzystują robotników. Ale podobna retoryka
nie radzi sobie z argumentami oraz faktami już przedstawiony­
mi: jakiś hipotetyczny zbiór obiektywnych faktów nie jest bardziej
dostępny dla kapitalistów pragnących manipulować ich całością, niż
dla zarzÄ…dzajÄ…cych kierowników (managers), którymi socjaliÅ›ci chcie­
liby tych pierwszych zastąpić. Takie obiektywne fakty pó prostu
nie istnieją i nikt nie ma do nich dostępu.
Po trzecie, istnieje z jednej strony, różnica pomiÄ™dzy postÄ™powa­
niem wedle reguł, a z drugiej strony wiedzą o czymś (różnica, na
którÄ… zwracali uwagÄ™ różni autorzy na różne sposoby, na przy­
kład Gilbert Ryle, dokonując rozróżnienia na  wiedzę, jak", oraz
14
na  wiedzÄ™, że" ). Nawyk kierowania siÄ™ w postÄ™powaniu re­
gułami jest zdolnością zupełnie inną niż dysponowanie wiedzą
o skutkach, do jakich pewne dziaÅ‚anie doprowadzi. PostÄ™powa­
nie takie powinno być rozumiane jako zdolność dostosowania
(dopasowania) siÄ™ do wzoru, o którego istnieniu i jego wewnÄ™trz­
nej strukturze właściwie nic się nie wie. Większość ludzi jednak
potrafi rozpoznać i przystosować się do kilku różnych wzorców
postępowania, pomimo iż nie potrafią ich wyjaśnić czy opisać.
Dlatego też sposób, w jaki ktoÅ› reaguje na postrzegane zdarze­
nia, nie musi być zdeterminowany przez wiedzÄ™ o skutkach wÅ‚a­
snych dziaÅ‚aÅ„, ponieważ czÄ™sto nie dysponujemy lub nie może­
my dysponować taką wiedzą. Jeśli nie jesteśmy w stanie jej
uzyskać, to stawianie żądania, by koniecznie nią dysponować,
jest nieracjonalne. W gruncie rzeczy powinniśmy zubożeć, gdy-
14
G. Ryle, Czym jest umysÅ‚? przekl. i wstÄ™p W. Marciszewski, Warsza­
wa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1970.
122
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BtDACH SOCJALIZMU
byśmy kierowali się w naszym działaniu wyłącznie ograniczoną
wiedzÄ… o takich skutkach.
Wcześniejsze ukształtowanie ładu lub wzorca w mózgu czy w umyśle
nie tylko nie jest lepszym sposobem zachowania Å‚adu, ale po prostu
gorszym. Musi bowiem istnieć zawsze jakaÅ› niewielka część caÅ‚ego sys­
temu, w której niektóre jego cechy mogą się same uwidaczniać. Jest
równie mało prawdopodobne, by umysł ludzki mógł kiedykolwiek w
pełni wyjaśnić siebie samego, jak to, iż może wyjaśnić lub przewidzieć
15
skutej^interakcji dużej liczby ludzkich umysłów .
Po czwarte, istnieje istotny problem, że ład powstający w ivy-
niku oddzielnych decyzji wielu jednostek, podjÄ™tych na podstawie róż­
nego rodzaju informacji, nie może być zdeterminowany przez wspól­
ną skalę względnej ważności różnych celów. To zbliża nas do
ważnego zagadnienia kraÅ„cowej użytecznoÅ›ci, którego omówie­
nie odłożymy do rozdziału VI. Tutaj jednak wypada zastanowić
się ogólnie nad korzyściami różnicowania, jakie umożliwia ład
rozszerzony. Wolność zakłada wolność różnienia się, określania
celów we wÅ‚asnym zakresie. Aad wszÄ™dzie zakÅ‚ada zróżnico­
wanie elementów, nie tylko w sprawach dotyczÄ…cych ludzi. Zróż­
nicowanie takie może być ograniczone zaledwie do lokalnego,
chwilowego położenia jego elementów, ale wtedy taki ład nie
byłby przedmiotem żadnego zainteresowania, dopóki różnice nie
stałyby się większe. Aad jest pożądany nie dlatego, by wszystko
znalazÅ‚o siÄ™ na swoim miejscu, ale by wytwarzaÅ‚ nowe zdolno­
Å›ci i moce {powers), który nie istniaÅ‚by bez niego. StopieÅ„ upo­
rzÄ…dkowania - nowe zdolnoÅ›ci i moce {powers), które Å‚ad two­
rzy oraz narzuca - bardziej zależy od zróżnicowania elementów
składowych, niż od ich chwilowego czy lokalnego położenia.
Przykłady można znalezć wszędzie. Wezmy pod uwagę, jak
ewolucja genetyczna sprzyjaÅ‚a wyjÄ…tkowemu przedÅ‚użeniu okre­
su niemowlęcego oraz dzieciństwa ludzi, ponieważ umożliwiło
to ogromne zróżnicowanie, a przez to bardzo duże przyspiesze­
nie ewolucji kulturowej oraz zwiÄ™kszenie tempa wzrostu gatun­
ku homo. Pomimo iż biologicznie zdeterminowane różnice mię-
15
F. A. Hayek, The Sensory Order, Chicago: University of Chicago Press,
1952, żż 8.66-8.86, s. 184-190.
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
123
dzy poszczególnymi ludzmi są prawdopodobnie mniejsze, niż
występujące pośród udomowionych zwierząt (zwłaszcza psów),
to długi okres uczenia się po narodzinach daje osobnikom więcej
czasu na przystosowanie siÄ™ do danego Å›rodowiska i do przy­
swojenia sobie różnych wątków tradycji, w których się urodzili.
Rozmaitość umiejętności, która umożliwiła powstanie podziału
pracy, a wraz z nim Å‚adu rozszerzonego, sÄ… wynikiem istnienia
odmiennych tendencji w ramach tradycji. Czynnikiem wzmac­
niajÄ…cym odmienność tradycji jest leżące u ich podstaw zróżni­
cowanie pod wzglÄ™dem uzdolnieÅ„ i preferencji. Co wiÄ™cej, ca­
łość tradycji jest nieporównywalnie bardziej złożona, niż
cokolwiek, nad czym pojedynczy ludzki umysÅ‚ jest w stanie pa­
nować i może być w ogóle przekazywana jedynie wtedy, gdy
istnieje wiele różnych jednostek mogÄ…cych przyswoić sobie roż­
ne jej części. Korzyść, jaka płynie ze zróżnicowania pomiędzy
jednostkami, jest najważniejszym czynnikiem, który sprawia, iż
duże grupy są bardziej efektywne.
W ten sposób różnice pomiędzy jednostkami zwiększają siłę
współpracujÄ…cej grupy, tak, iż przekracza ona sumÄ™ jednostko­
wych wysiłków. Współpraca grupowa umożliwia włączenie do
gry i spożytkowanie różnych talentów, które nie zostaÅ‚yby wy­
korzystane, gdyby ludzie nimi obdarzeni zostali zmuszeni do
samodzielnego utrzymania siÄ™. Specjalizacja umożliwia i stymu­
luje rozwój kilku jednostek, których szczególny wkład w życie
grupy, może im zapewnić utrzymanie, a nawet przekroczyć
wkÅ‚ad innych do caÅ‚oÅ›ci życia. Cywilizacja jest - jak mówi sÅ‚yn­
na myÅ›l Wilhelma von Humboldta, którÄ… Qolin] Stuart Mili umie­
ścił jako motto na stronie tytułowej swego eseju O wolności - oparta
na  [rozwoju ludzkim] w całym bogactwie jego różnorodności."
Wiedza, która odgrywa prawdopodobnie główną rolę w tym
zróżnicowaniu - nie będąc w posiadaniu żadnego człowieka,
nie mówiąc już o jakimś kierującym superumyśle - rodzi się w
procesie eksperymentujących i sprawdzających oddziaływań
pomiędzy przekonaniami - szeroko rozproszonymi, różniącymi
siÄ™ miÄ™dzy sobÄ…, a nawet sprzecznymi - żywionymi przez milio­
ny komunikujÄ…cych siÄ™ z sobÄ… ludzi. Wobec tego wzrastajÄ…ca
inteligencja człowieka nie zależy tak bardzo od rozwoju indywi-
124
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BIEDACH SOCJALIZMU
dualnej wiedzy poszczególnych jednostek, ale raczej od sposo­
bów łączenia różnych, rozproszonych informacji, które z kolei
wytwarzają ład i zwiększają produktywność.
Dlatego też wzrost różnorodności stanowi istotną część
ewolucji kulturowej, a znaczÄ…ca część wartoÅ›ci jednostki dla in­
nych zależy od różnic pomiędzy nimi. Waga oraz wartość ładu
roÅ›nie wraz ze zróżnicowaniem jego elementów, natomiast po­
większony ład zwiększa z kolei wartość zróżnicowania, i w ten
sposóLrlad ludzkiej kooperacji rozszerza siÄ™ w sposób nieograni­
czony. Gdyby byÅ‚o na odwrót, gdyby na przykÅ‚ad wszyscy lu­
dzie byli tacy sami i nie mogliby się różnić między sobą, podział
pracy nie miałby właściwie sensu (może wyłącznie pośród ludzi
mieszkających na różnych terenach), koordynacja wysiłków
przynosiłaby nieznaczne korzyści, i szanse na zbudowanie ładu
0 jakiejkolwiek znaczącej sile czy wielkości byłyby znikome.
Właśnie dlatego najpierw musiało dojść do zróżnicowania
jednostek między sobą, zanim mogły się połączyć w złożone
struktury kooperacji. Co więcej, musiały się połączyć w twory o
określonym charakterze, nie będące wyłącznie sumą jednostek,
lecz strukturami w pewnym sensie podobnymi do organizmu,
choć pod wieloma względami różniącymi się od niego.
Po piÄ…te, pojawia siÄ™ pytanie, z jakiego powodu rodzi siÄ™ - w
obliczu tych wszystkich trudnoÅ›ci oraz przeszkód - potrzeba ograni­
czenia czyichÅ› dziaÅ‚aÅ„ do planowego dążenia do znanych i poddajÄ…­
cych się obserwacji korzystnych celów. Jest to po części pozostałość
po instynktownej, ostrożnej i o znikomym zakresie etyce małej
grupy (micro-ethic), w której wspólnie postrzegane cele zależały
od potrzeb osobiście znanych współtowarzyszy (np. solidarność
1 altruizm). WczeÅ›niej argumentowaÅ‚em, iż w obrÄ™bie Å‚adu roz­
szerzonego, solidarność oraz altruizm sÄ… możliwe tylko w ogra­
niczonej formie poÅ›ród niektórych pod-grup, a ograniczenie za­
chowania grupy jako całości do tych form obróciłoby się
przeciwko koordynacji wysiłków jej członków. Z chwilą, gdy
najbardziej produktywne działania członków współpracującej
grupy przekroczą zasięg jednostkowej percepcji, stara skłonność
do kierowania siÄ™ wrodzonym, altruistycznym instynktem w rze­
czywistości przeszkadza powstaniu bardziej rozszerzonych ładów.
125
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
Jeśli idzie o wpajanie zachowań korzystnych dla innych,
wszystkie systemy moralne zalecają oczywiście działania altru-
istyczne, ale rodzi siÄ™ pytanie, jak to osiÄ…gnąć. Szlachetne inten­
cje nie wystarczÄ…: dobrze wiemy, co jest nimi wybrukowane. Kie­
rowanie się wyłącznie działaniami przynoszącymi innym
konkretnym osobom dostrzegalne i korzystne dla nich skutki nie
wystarczy do powstania Å‚adu rozszerzonego, ani nawet nie daje
siÄ™ z nim pogodzić. Moralność rynkowa prowadzi nas do dzia­
Å‚aÅ„ korzystnych dla innych nie dlatego, że tego chcemy, ale dlate­
go, że skłania nas ona do postępowania, w taki właśnie sposób.
Lad rozszerzony przechytrza jednostkowÄ… niewiedzÄ™ (dostosowu­
jÄ…c nas tÄ… metodÄ… do czegoÅ›, czego nie znamy, jak to zostaÅ‚o omó­
wione wcześniej) w sposób, w jaki same dobre intencje nie są w
stanie tego dokonać i tym samym sprawia, iż nasze starania przy­
noszÄ… altruistyczne skutki.
W Å‚adzie korzystajÄ…cym z wiÄ™kszej produktywnoÅ›ci rozwi­
niÄ™tego podziaÅ‚u pracy, jednostka nie może wiedzieć, czyim po­
trzebom będą służyć lub służyć powinny jej działania ani także,
jakie przyniosÄ… one rezultaty nieznanym jej ludziom, którzy kon­
sumujÄ… jej produkt lub produkty, do których wytworzenia jed­
nostka ta siÄ™ przyczyniÅ‚a. PodporzÄ…dkowanie dziaÅ‚aÅ„ produk­
cyjnych pobudkom altruistycznym jest po prostu niemożliwe.
Możemy motywy jednostki uważać za altruistyczne tylko w tym
sensie, iż w koÅ„cu przyczyniajÄ… siÄ™ one do wzrostu korzyÅ›ci ogó­
Å‚u. Ale nie dzieje siÄ™ tak dlatego, że celem czy zamiarem jednost­
ki jest sÅ‚użyć okreÅ›lonym potrzebom innych, lecz dlatego, iż prze­
strzega ona abstrakcyjnych reguł postępowania. Nasz
 altruizm", w tym nowym znaczeniu, jest czymÅ› zupeÅ‚nie in­
nym od altruizmu instynktownego. Działanie staje się dobre lub
złe już nie ze względu na cel, do którego się dąży, ale wskutek
podporządkowania się przestrzeganym regułom. Chociaż ich
przestrzeganie skierowuje wiÄ™kszość naszych dziaÅ‚aÅ„ na zdo­
bywanie Å›rodków do życia, to przy tym umożliwia nam prze­
niesienie pewnych korzyÅ›ci poza zasiÄ™g naszej konkretnej, bez­
pośredniej wiedzy (lecz zarazem rzadko kiedy jest w stanie
powstrzymać nas przed wykorzystaniem tego, co zarobimy do­
datkowo, do zaspokojenia naszego instynktownego pragnienia,
126
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
by uczynić jakieś widoczne dobro). Wszystko to staje się niejasne
wskutek systematycznego nadużywania słowa  altruistyczny"
przez socjobiologów.
Można także wziąć pod uwagę inne wyjaśnienie postulatu,
by dziaÅ‚ania jednostek zostaÅ‚y ograniczone do Å›wiadomego dÄ…­
żenia do znanego i korzystnego celu. Postulat ten nie ma swego
zródła wyłącznie w archaicznym i nie wspartym żadną wiedzą
instynkcie, ale wiąże siÄ™ także ze specyficznÄ… cechÄ… tych intelek­
tualistów, którzy występują w jego obronie; właściwość ta jest w
pełni zrozumiała, lecz prowadzi do skutków odwrotnych do
zamierzonych. IntelektualiÅ›ci sÄ… szczególnie owÅ‚adniÄ™ci pragnie­
niem uzyskania wiedzy o ostatecznym celu, do którego zostanie
wykorzystane to, co nazywają  dziećmi własnego intelektu". Stąd
też namiętnie interesują się losem swoich idei i bardziej wahają
się uwolnić myśli spod własnej kontroli, niż robotnicy fizyczni
wytworzone przez siebie materialne produkty. Reakcja ta spra­
nia często, iż owi znakomicie wykształceni ludzie niechętnie
angażują się w procesy wymiany, które zakładają pracę na rzecz
celów, wymykajÄ…cych siÄ™ bezpoÅ›redniemu postrzeganiu, w sytu­
acji, gdy jedynym możliwym do rozpoznania rezultatem ich wysiÅ‚­
ków może być - jeśli w ogóle - zysk przypadający komuś innemu.
Robotnik fizyczny bez wahania przyjmuje, iż obowiązkiem
jego pracodawcy - jeśli w ogóle jest to czyjekolwiek zadanie -
jest wiedzieć, jakie potrzeby ostatecznie zaspokaja praca jego rąk.
Lecz wkÅ‚ad indywidualnej pracy intelektualnej w wytworze wie­
lu oddziałujących na siebie intelektualistów w ramach łańcucha
wzajemnych usług i pojawiających się idei będzie trudniejszy do
okreÅ›lenia. Należy oczekiwać, że wyksztaÅ‚ceni ludzie bÄ™dÄ… nie­
chÄ™tnie podporzÄ…dkowywali siÄ™ niezrozumiaÅ‚ym formom ukie­
runkowywania działań, takim jak rynek (mimo iż sami mówią o
 rynku idei"), to zaÅ› niesie z sobÄ… okreÅ›lony skutek (również nie­
zamierzony): wykazują oni skłonność do przeciwstawiania
siÄ™ temu, co (bez zrozumienia z ich strony) zwiÄ™kszyÅ‚oby ich przy­
datność dla kolegów.
Niechęć ta pozwala lepiej wyjaÅ›nić wrogość, jakÄ… żywiÄ… in­
telektualiÅ›ci wobec Å‚adu rynkowego, a po części także ich podat­
ność na wpływy socjalizmu. Być może owa wrogość i podatność
127
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
zostałyby ograniczone, gdyby rozumieli oni lepiej rolę, jaką w
całym życiu pełnią abstrakcyjne i samorzutnie porządkujące
wzorce. Stałoby się tak wówczas, gdyby posiedli rozleglejszą
wiedzÄ™ o ewolucji, biologii i ekonomii. Gdy jednak majÄ… do czy­
nienia z wiedzÄ… z tych dziedzin, czÄ™sto nie kwapiÄ… siÄ™, by po­
święcić jej uwagę, ani by rozważyć możliwość przyznania, iż
istniejÄ… zÅ‚ożone twory {enÅ‚iÅ‚ies), o których dziaÅ‚aniu nasze umy­
sÅ‚y mogÄ… mieć wyÅ‚Ä…cznie wiedzÄ™ abstrakcyjnÄ…. Jednak abstrak­
cyjna wiedza o ogólnej strukturze takich tworów nie wystarczy
do tego, byÅ›my mogli je rzeczywiÅ›cie  budować" (to znaczy zÅ‚o­
żyć je ze znanych nam części) czy przewidzieć konkretny kształt,
jaki przybiorą. W najlepszym razie wiedza może określić ogólne
warunki, w których wiele takich ładów czy systemów może się
samodzielnie uformować; warunki te jesteśmy czasem w stanie
wytworzyć. Ten rodzaj problemów jest znany chemikom, zaj­
mującym się podobnie złożonymi zjawiskami, lecz zazwyczaj
obcy badaczom przyzwyczajonym do wyjaśniania wszystkiego
za pomocÄ… prostych powiÄ…zaÅ„ pomiÄ™dzy kilkoma wydarzenia­
mi poddajÄ…cymi siÄ™ obserwaqi. Skutek jest taki, iż ludzie ci skÅ‚a­
niają się do wyjaśniania bardziej złożonych struktur na sposób
animistyczny, jako rezultat planu. PodejrzewajÄ… przy tym istnie­
nie jakiejÅ› ukrytej i nieuczciwej manipulacji - konspiracji  kla­
sy" panujÄ…cej - kryjÄ…cej siÄ™ za  planami", których projektodaw­
ców nigdzie nie można znalezć. Wzmacnia to z kolei ich początkową
niechęć do rezygnacji z kontroli nad ich własnymi wytworami w
obrębie ładu rynkowego. Generalnie dla intelektualistów poczucie,
iż są oni jedynie narzędziami ukrytych, nawet jeśli bezosobowych,
sił rynkowych, jawi się jako prawie osobiste poniżenie.
Bez wÄ…tpienia nie przyszÅ‚o im na myÅ›l, że kapitaliÅ›ci podej­
rzewani o kierowanie tym wszystkim, sami także sÄ… narzÄ™dzia­
mi bezosobowego procesu i tak samo nie zdajÄ… sobie sprawy z
końcowych rezultatów oraz celów swoich działań, lecz tylko
interesują się wyższym poziomem struktury, a co za tym idzie
szerszym zasiÄ™giem wydarzeÅ„ wystÄ™pujÄ…cych w obrÄ™bie jej ca­
łości. Ponadto myśl, iż kwestia realizacji celów intelektualistów
zależy od działań takich ludzi - dbających wyłącznie o środki -
jest sama w sobie dla nich odrażająca.
128 ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
PORZDKUJCE ODDZI AAYWANI E
NA NIEZNANE WARUNKI
Niestety w angielskim nie ma odpowiednika popularnego
słowa występującego w języku niemieckim: Machbarkeit (pol.
wykonalność, możność wytworzenia, zrobienia). Czasami za­
stanawiam się, czy nie można byłoby pomóc słusznej sprawie i
ukuć jego angielskiego odpowiednika  makeability" (wykonal­
ność).  Manufacturability" (możność wytworzenia, wyprodu­
kowania) nie w pełni się do tego nadaje, a mój  konstruktywizm"
(constructivism) z trudem można oddać jako  konstruowalny"
(constructible) - dla opisania stanowiska, któremu przeciwstawia­
liśmy się, analizowaliśmy i zakwestionowaliśmy je w całym tym
i poprzednim rozdziale: że mianowicie cokolwiek, co jest wyni­
kiem procesu ewoluq'i mogłoby zostać lepiej wytworzone dzięki
ludzkiej pomysłowości.
PoglÄ…d ten jest nie do utrzymania, ponieważ w rzeczywi­
stoÅ›ci możemy doprowadzić do uporzÄ…dkowania tego, co nie­
znane wyłącznie loywohtjąc proces jego samoporządkowania się.
MajÄ…c do czynienia z naszym przyrodniczym otoczeniem, mo­
żemy czasami rzeczywiście osiągnąć nasze cele polegając na sa-
moporzÄ…dkujÄ…cych siÄ™ silach natury, ale nie poprzez zamierzo­
ne ułożenie elementów w takim porządku, jaki chcemy, by
osiÄ…gnęły. PostÄ™pujemy tak na przykÅ‚ad wówczas, kiedy inicju­
jemy procesy tworzenia się kryształów lub nowych substancji
chemicznych (patrz poprzedni podrozdział oraz Dodatek C). W
chemii, a jeszcze wyrazniej nÄ… gruncie biologii, musimy posÅ‚ugi­
wać się samoporządkującymi się procesami na większą skalę.
Możemy stworzyć warunki, w których będą one działały, ale nie
możemy z góry określić co stanie się z każdym poszczególnym
elementem. Większość syntetycznych związków chemicznych
 nie daje się skonstruować" w tym znaczeniu, że moglibyśmy je
wytworzyć poprzez umiejscowienie poszczególnych elementów
składowych w odpowiednich miejscach. Wszystko co możemy
zrobić, to pobudzić proces ich formowania się.
Należy postÄ™pować zgodnie z podobnÄ… procedurÄ… przy ini­
cjowaniu procesów koordynujących jednostkowe działania wy-
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
kraczające poza nasze możliwości obserwacji. Aby pobudzić
samodzielne powstawanie określonych abstrakcyjnych struktur
miÄ™dzyosobowych relacji, musimy zapewnić wsparcie w posta­
ci jakichś bardzo ogólnych warunków, a potem pozwolić, aby
każdy poszczególny element odnalazł własne miejsce w ramach
wiÄ™kszego porzÄ…dku. NajwiÄ™cej możemy uczynić dla wspomo­
żenia tego procesu pozwalając działać tylko tym elementom, które
podporzÄ…dkowujÄ… siÄ™ wymaganym reguÅ‚om. Ograniczenie na­
szego wpÅ‚ywu wzrasta z koniecznoÅ›ci wraz ze zÅ‚ożonoÅ›ciÄ… struk­
tury, jaką chcemy wytworzyć.
Jednostka znajdujÄ…ca siÄ™ w jakimÅ› miejscu Å‚adu rozszerzo­
nego, gdzie zna wyÅ‚Ä…cznie swoje najbliższe otoczenie, może za­
stosować tę radę do swojej sytuacji. Być może będzie musiała
zacząć od ciÄ…gÅ‚ych prób sondowania tego, co jest poza zasiÄ™­
giem jej wzroku, aby ustanowić oraz podtrzymać komunikację,
która tworzy i podtrzymuje caÅ‚y lad. Utrzymywanie komunika­
cji w ramach ładu wymaga, by rozproszone informacje były
wykorzystywane przez wiele różnych jednostek nieznających
się nawzajem w taki sposób, by zróżnicowana wiedza, jaka jest
w posiadaniu milionów ludzi, wytworzyła egzosomatyczną czy
materialnÄ… strukturÄ™. Każda jednostka staje siÄ™ ogniwem w wie­
lu łańcuchach przekazów, poprzez które otrzymuje ona sygnały
pozwalajÄ…ce jej dostosować wÅ‚asne plany do nieznanych oko­
licznoÅ›ci. CaÅ‚oÅ›ciowy Å‚ad staje siÄ™ w ten sposób zdolny do nie­
skoÅ„czonego rozszerzania siÄ™, samorzutnie dostarczajÄ…c infor­
macji o zwiększającym się zakresie środków, nie służąc przy tym
wyłącznie partykularnym celom.
Wcześniej rozpatrywaliśmy niektóre z ważnych aspektów
takich procesów komunikacji, Å‚Ä…cznie z rynkiem i jego koniecz­
nymi i ciągłymi zmianami cen. Należy tu jeszcze tylko dodać i
podkreÅ›lić, że poza funkcjÄ… regulowania obecnej produkcji to­
warów i usÅ‚ug, dziaÅ‚anie tych samych tradyq"i i praktyk obejmu­
je również przyszłość. Ich skutki ujawnią się nie tylko w postaci
Å‚adu Å‚Ä…czÄ…cego różne poszczególne miejsca, ale także poszcze­
gólne momenty czasowe. Działania zostaną dostosowane nie
tylko do innych działań, oddalonych w przestrzeni, ale także do
wydarzeń przekraczających przeciętne trwanie życia działają-
130
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCIALIZMU
cych jednostek. Tylko jawny immoralista może naprawdÄ™ bro­
nić stanowiska gÅ‚oszÄ…cego, że  w dalszej perspektywie i tak wszy­
scy umrzemy". Dlatego też jedynymi grupami jednostek, które
siÄ™ rozprzestrzeniÅ‚y i rozwinęły sÄ… te, gdzie zwyczajowo zabez­
pieczano na przyszÅ‚ość dzieci i kolejnych potomków, których na­
wet nie można było nigdy zobaczyć na własne oczy.
Część ludzi jest tak zatroskana niektórymi skutkami dziaÅ‚a­
nia ładu rynkowego, iż nie dostrzega, jak nieprawdopodobne, a
nawet wspaniałe jest to, że możemy przekonać się, iż panuje on
w większej części współczesnego świata. W świecie tym żyją
miliardy ludzi pracujÄ…cych w ciÄ…gle zmieniajÄ…cym siÄ™ otoczeniu,
zapewniajÄ…c Å›rodki do życia innym ludziom, których w wiÄ™k­
szoÅ›ci przypadków w ogóle nie znajÄ…, a jednoczeÅ›nie zaspokaja­
ją własne oczekiwania, gdyż sami otrzymują jakieś dobra oraz
usÅ‚ugi wyprodukowane przez równie nieznanych im ludzi. Na­
wet w najgorszych czasach jakieś dziewięć na dziesięć osób uzna,
jiż ich oczekiwania zostały spełnione.
Aad, choć daleki od ideału i często niewystarczający, może
rozszerzyć siÄ™ bardziej, niż jakikolwiek Å‚ad stworzony przez czÅ‚o­
wieka w rezultacie celowego umieszczenia niezliczonych elemen­
tów w określonych  właściwych" miejscach. Większość wad oraz
niepowodzeÅ„ Å‚adów samorzutnych jest rezultatem prób ingero­
wania w normalne funkcjonowanie ich mechanizmów, bądz ich
blokowania; powodowana jest również próbami korygowania
szczegółów skutków ich działania. Owe próby ingerowania w
Å‚ad spontaniczny rzadko przynoszÄ… efekty, choćby w części zbli­
żone do ludzkich zamiarów, ponieważ Å‚ady te sÄ… zdetermino­
wane przez bardziej szczegółowe fakty, niż jakikolwiek czynnik
ingerujÄ…cy jest w stanie to rozpoznać. Jednak, podczas gdy celo­
wa interwencja majÄ…ca na celu - powiedzmy - zniwelowanie
nierównoÅ›ci w interesie losowo okreÅ›lonych czÅ‚onków Å‚adu po­
ciąga za sobą ryzyko zakłócenia funkcjonowania całości, to sa-
moporzÄ…dkujÄ…cy siÄ™ proces zapewnia przypadkowo wybrane­
mu członkowi takiej grupy lepszą szansę wyboru spośród
szerszego zakresu dostÄ™pnych wszystkim możliwoÅ›ci, niż jaki­
kolwiek inny konkurencyjny system.
131
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
DLACZEGO TO, CZEGO NIE MOŻNA POZNAĆ,
NIE MOŻE BYĆ ZAPLANOWANE
Dokąd zaprowadziła nas dyskusja przeprowadzona w
dwóch poprzednich rozdziałach? Wątpliwości, jakie Rousseau
sformuÅ‚owaÅ‚ wobec instytuq'i wÅ‚asnoÅ›ci prywatnej, staÅ‚y siÄ™ pod­
stawÄ… socjalizmu i wywieraÅ‚y wpÅ‚yw na niektórych spoÅ›ród naj­
większych myślicieli naszego stulecia. Nawet tak wielka postać
jak Bertrand Russell określił wolność jako  brak przeszkód w
16
realizacji naszych pragnieÅ„". Przynajmniej jeszcze przed oczy­
wistym gospodarczym upadkiem socjalizmu wschodnioeuropej­
skiego podobni mu racjonaliÅ›ci byli gÅ‚Ä™boko przekonani, że cen­
tralnie planowana gospodarka zapewni nie tylko  społeczną
sprawiedliwość" (patrz rozdział VII poniżej), ale także bardziej
efektywne wykorzystanie ekonomicznych zasobów. Stanowisko
takie na pierwszy rzut oka wydaje siÄ™ wyjÄ…tkowo rozsÄ…dne. Ale
Å›wiadczy ono o pomijaniu przedstawionych tu wczeÅ›niej fak­
tów: że ogół zasobów, które można by wykorzystać w takim pla­
nie, jest po prostu nikomu nieznani/, i z tego powodu tylko w zni­
komym zakresie może być centralnie kontrolowany.
Jednak socjaliÅ›ci wciąż nie sÄ… w stanie uÅ›wiadomić sobie prze­
szkód, jakie stwarza dostosowanie odrębnych, indywidualnych
decyzji, tak by utworzyły wspólną strukturę pojmowaną jako
 plan". Konflikt pomiÄ™dzy naszymi instynktami, które od cza­
sów Rousseau zaczęły być utożsamiane z  moralnoÅ›ciÄ…", a mo­
ralnymi tradycjami, jakie przetrwaÅ‚y ewolucjÄ™ kulturowÄ… i sÅ‚u­
żyły opanowywaniu tych instynktów, uwidacznia się w często
teraz dokonywanym rozdziale na niektóre rodzaje etyki i filozo­
fii politycznej z jednej strony oraz ekonomii z drugiej strony. Spra­
wa nie polega na tym, że to, co ekonomiÅ›ci okreÅ›lajÄ… jako skutecz­
ne jest z tej racji  właściwe", lecz na tym, że analiza ekonomiczna
może ukazać użyteczność praktyk dotychczas uznawanych za
słuszne - użyteczność z punktu widzenia jakiejkolwiek filozofii,
która nie aprobuje ludzkiego cierpienia i śmierci, do czego musiał-
"" B. Russell,  Freedom and Government", [w:] R. N. Anshen, ed., Fre­
edom, Its Meaning, New York: Harcourt, Brace & Co., 1940, s. 251.
132
.ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
by doprowadzić upadek naszej cywilizacji. Teoretyzowanie o
 sprawiedliwym spoÅ‚eczeÅ„stwie" bez uważnego rozważenia kon­
sekwencji gospodarczych wprowadzenia w życie tego rodzaju
poglądów jest perfidną rezygnacją z troski o innych. Jednak po
siedemdziesięciu latach doświadczeń z socjalizmem można bez
obawy stwierdzić, iż większość intelektualistów spoza terenów
Wschodniej Europy i Trzeciego Åšwiata, gdzie socjalizm byÅ‚ pod­
dawany praktycznemu sprawdzianowi, zadowala siÄ™ lekcewa­
żeniem nauk, jakich może dostarczyć ekonomia i nie pragnie
dociekać, czy istnieje jakaÅ› przyczyna, która powoduje, iż socja­
lizm, mimo tak licznych prób wprowadzenia w życie, nigdy nie
wydaje się funkcjonować w sposób zgodny z zamierzeniami jego
intelektualnych przywódców. Daremne poszukiwanie przez in­
telektualistów prawdziwie socjalistycznej wspólnoty, owocujÄ…­
ce najpierw idealizacjÄ…, a nastÄ™pnie rozczarowaniem niekoÅ„czÄ…­
cym się szeregiem  utopii" - Związkiem Sowieckim, następnie
KubÄ…, Chinami, JugosÅ‚awiÄ…, Wietnamem, TanzaniÄ… czy Nikara­
guÄ… - powinny wskazywać, że w socjalizmie jest coÅ›, co nie zga­
dza z pewnymi faktami. Lecz fakty te, najpierw wyjaśnione przez
ekonomistów ponad wiek temu, nie zostały przeanalizowane
przez tych, którzy szczycÄ… siÄ™, iż w sposób racjonalnie uzasadnio­
ny odrzucili pogląd o możliwym istnieniu jakichkolwiek faktów
wykraczajÄ…cych poza kontekst historyczny czy stanowiÄ…cych
nieprzezwyciężoną barierę dla ludzkich pragnień.
Tymczasem pośród tych, którzy zajmowali się ekonomią w
duchu tradycji Mandeville'a, Hume'a i Smitha, stopniowo poja­
wiło się nie tylko zrozumienie procesów rynkowych, ale także
poddano ostrej krytyce [rzekomÄ…] możliwość zastÄ…pienia tych pro­
cesów przez socjalizm. Korzyści płynące z rynkowych procedur
były tak sprzeczne z oczekiwaniami, że można było je tłumaczyć
wyÅ‚Ä…cznie w sposób retrospektywny, analizujÄ…c sam ów samo­
rzutny twór. Kiedy to siÄ™ dokonaÅ‚o, odkryto, że zdecentralizowa­
na kontrola nad zasobami i nad wÅ‚asnoÅ›ciÄ… prywatnÄ… umożli­
wia wytwarzanie oraz wykorzystywanie większej liczby
informacji, niż jest to możliwe w warunkach centralnego zarzÄ…­
dzania. Aad i kontrolę wykraczające poza bezpośredni zakres
jakiejkolwiek centralnej władzy można osiągnąć w wyniku cen-
133
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
tralnego kierowania jedynie wtedy, gdy - niezgodnie ze stanem
faktycznym - lokalni kierownicy {local managers), mogÄ…cy osza­
cować osiÄ…galne i potencjalne zasoby, byliby także na bieżąco in­
formowani o ciągle zmieniającym się względnym znaczeniu tych
zasobów. Mogliby wówczas podawać na czas pełne i dokładne
informacje o szczegółach jakiemuÅ› centralnemu organowi pla­
nowania tak, by organ ten mógÅ‚ im polecić, jakie należy podej­
mować decyzje w Å›wietle pozostaÅ‚ych różnych konkretnych in­
formacji, docierających do niego od różnych regionalnych czy
lokalnych kierowników, którzy z kolei oczywiście napotykają na
podobne trudności w uzyskaniu czy przekazaniu informacji tego
typu.
Kiedy już zdamy sobie sprawÄ™ z tego, jaka byÅ‚aby rola cen­
tralnego organu planowania, staje się jasne, że zarządzenia, które
musiaÅ‚by on wydawać, nie mogÅ‚yby pochodzić z informaqi uzna­
nych przez lokalnych kierowników za istotne, ale mogłyby być
okreÅ›lone przez bezpoÅ›rednie transakcje zawierane pomiÄ™dzy jed­
nostkami lub grupami kontrolujÄ…cymi Å›ciÅ›le okreÅ›lone zespoÅ‚y Å›rod­
ków. Hipotetyczne zaÅ‚ożenie, zwyczajowo stosowane w teoretycz­
nych opisach procesu rynkowego (opisach tworzonych przez
ludzi, których intenq'ą zazwyczaj nie jest wspieranie socjalizmu),
że wszystkie te fakty (lub  parametry") sÄ… znane badaczowi dÄ…­
żącemu do osiągnięcia wyjaśnienia, zaciemnia wszystko, o czym
byÅ‚a mowa, i w konsekwencji wytwarza niezwykÅ‚Ä… iluzjÄ™, utrwa­
lającą różne formy socjalistycznego myślenia.
Aad rozszerzonej gospodarki jest i może być wytworzony
jedynie w wyniku zupełnie innego procesu: dzięki rozwiniętej
metodzie komunikacji umożliwiającej przekazywanie jedynie
informacji o niektórych abstrakcyjnych własnościach pewnych
konkretnych warunków (jak na przykład o konkurencyjnych
cenach, które muszÄ… zostać wzajemnie dostosowane dla uzy­
skania ogólnego Å‚adu), a nie na podstawie nieskoÅ„czonej wielo­
ści komunikatów o poszczególnych faktach. Ceny informują o
różnych stopach substytucyjności czy równoważności, jakie
według kilku zainteresowanych przeważają między różnymi
towarami i usÅ‚ugami, których wykorzystanie kontrolujÄ…. Okre­
ślone ilości którychkolwiek z tych obiektów mogą okazać się
134
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BADACH SOCJALIZMU
wzajemnymi równoważnikami lub potencjalnymi substytutami,
albo ze względu na zaspokojenie określonych ludzkich potrzeb,
albo w zwiÄ…zku z wytwarzaniem w sposób bezpoÅ›redni lub po­
Å›redni Å›rodków niezbÄ™dnych do ich zaspokojenia. Chociaż zaska­
kujÄ…ce może być w ogóle istnienie samego tego procesu, nie mó­
wiąc już o tym, iż równie zdumiewające może zdać się, iż jest on
niezaplanowanym rezultatem ewolucyjnej selekcji, to nic mi nie
wiadomo o żadnych próbach odparcia tego stanowiska lub zdys­
kredytowania samego procesu, chyba że ktoś podobnie traktuje
proste stwierdzenia, że wszystkie tego typu fakty mogą być w
17
pewien sposób poznane przez jakiś centralny organ planowania .
PrawdÄ™ mówiÄ…c cala idea  centralnej kontroli" jest nieja­
sna. Nie istnieje i nigdy nie może powstać jeden kierujący umysł.
Zawsze będzie to jakaś rada lub zarząd odpowiedzialny za plan
dziaÅ‚ania jakiegoÅ› przedsiÄ™biorstwa. Chociaż poszczególni czÅ‚on­
kowie mogą czasami dla przekonania innych powoływać się na
informaq'e, które wpłynęły na ich stanowisko, to jednak wnioski
całego ciała nie będą zazwyczaj oparte na wspólnej wiedzy, ale
na uzgodnieniu kilku punktów widzenia zwiÄ…zanych z różny­
mi zródÅ‚ami. Każda czÄ…stka wiedzy dostarczona przez jednost­
kÄ™ bÄ™dzie skÅ‚aniać inne osoby do przywoÅ‚ania tych faktów, o któ­
rych ważności zdały one sobie sprawę wyłącznie dlatego, iż
poznały jeszcze inne okoliczności, o których wcześniej nie wie-
17
Porównaj także w zwiÄ…zku z tym dyskusjÄ™ o ekonomicznych pro­
gnozach w: Ch. Babbage, On the Economy of Machinery and Manufacture,
London: C. Knight, 1832; H. H. Gossen, Entwicklung der Gesetze des men­
schlichen Verkehrs und der daraus fließenden Regeln für mensdüiches Handeln
Braunschweig: Vieweg, 1854 (Berlin: R. L. Prager, 1889, 3. wyd. z wprowa­
dzeniem F. A. Hayeka: Berlin: R. L. Prager, 1927), przekład angielski: The
Laws of Human Relations and Hie Rules of Human Action Derived Tliercfrom, przeł.
Rudolph C. Blitz, Cambridge: MIT Press, 1983; N. G. Pierson, Principles of
Economics, przekład z duńskiego przez A. A. Wotzela, London, New York:
Macmillan and Co., Ltd., 1902/1912; L. von Mises, Socialism, Indianapolis:
Liberty Classics, 1981 (1. wyd. niemieckie 1921); FA. Hayek (ed.), Collectivist
Economic Planning: Critical Studies on tlie Possibilities of Socialism, London: Geo­
rge Routledge & Sons, 1935; P. Rutland, Tiie Myth of the Plan: Lessons of Soviet
Planning Experience, London: Hutchinson, 1985; P. C. Roberts, Alienation in
tlie Soviet Economy, Albuquerque: University of New Mexico Press, 1971.
135
V. ZGUBNA PYCHA ROZUMU
dziaÅ‚y. Proces ten polega zatem na wykorzystywaniu rozpro­
szonej wiedzy (w ten sposób naśladuje on handel, choć w bardzo
nieudolny sposób, ponieważ zazwyczaj nie wystÄ™puje w nim kon­
kurencja i charakteryzuje go niższy poziom odpowiedzialności),
a nie na połączeniu wiedzy będącej w posiadaniu wielu ludzi.
Członkowie grupy będą w stanie komunikować sobie nieliczne
ze swoich najważniejszych racji, ale przede wszystkim wnioski
wyprowadzone z odpowiedniej osobistej wiedzy o rozpatrywa­
nym problemie. Ponadto, tylko z rzadka okolicznoÅ›ci bÄ™dÄ… na­
prawdÄ™ te same dla różnych ludzi rozpatrujÄ…cych tÄ™ samÄ… sytu­
ację, przynajmniej wtedy, gdy dotyczy to jakiejś części ładu
rozszerzonego, a nie zaledwie mniej lub bardziej zamkniętej grupy.
Być może najlepszym przykÅ‚adem tego, iż celowa,  racjo­
nalna" alokacja zasobów w rozszerzonym Å‚adzie jest niemożli­
wa bez odwoÅ‚ywania siÄ™ do cen powstaÅ‚ych na konkurencyj­
nych rynkach, jest problem alokaq'i obecnej podaży płynnego
kapitału tam, gdzie mógłby on zwiększyć końcowy produkt. Istotę
problemu stanowi to, jak wiele z obecnie przyrastajÄ…cych zaso­
bów produkcyjnych można zaoszczędzić na bardziej odległą
przyszłość w porównaniu z dzisiejszymi potrzebami. Adam
Smith był świadom, iż kwestia ta ma typowy charakter, kiedy
odnosił się do problemu, przed jakim stanął prywatny właściciel
takiego kapitaÅ‚u. NapisaÅ‚:  Jest rzeczÄ… oczywistÄ…, że każdy czÅ‚o­
wiek może w konkretnej sytuacji znacznie lepiej ocenić, w jakiej
gałęzi gospodarki krajowej może umieścić swe kapitały i w jakiej
gałęzi produkt osiągnie największą wartość, niżby to mógł zań
18
zrobić mąż stanu czy prawodawca."
Kiedy rozważamy problem wykorzystania wszystkich Å›rodków do­
stÄ™pnych do inwestowania w rozszerzonym ladzie ekonomicznym rzÄ…­
dzonym przez jeden organ kierowniczy, stajemy przed pierwszÄ… trud­
nością, jaką jest fakt, iż nikomu nie może być znana określona
zagregowana ilość kapitału nadająca się do aktualnego wykorzystania.
Wielkość tego kapitału jest jednak ograniczona w tym sensie, że skutek
wiÄ™kszych lub mniejszych od niego inwestycji musi prowadzić do roz­
bieżności pomiędzy popytem na różnego rodzaju towary oraz usługi.
A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, t. II, przeł.
A. Prejbisz, B. Jasińska, Warszawa: PWN, 1954, ks. IV, r. II, s. 46.
136
ZGUBNA PYCHA ROZUMU. O BtDACH SOCJALIZMU
RozbieżnoÅ›ci nie zostanÄ… skorygowane samorzutnie, lecz bÄ™dÄ… siÄ™ ujaw­
niać w niektórych poleceniach pochodzących od organu kierowniczego,
niemożliwych do wypeÅ‚nienia albo z powodu braku wymaganych to­
warów, albo dlatego, iż niektóre dostępne materiały oraz narzędzia nie
będą mogły być wykorzystane ze względu na brak uzupełniających je
środków (narzędzi, materiałów lub siły roboczej). Żadna z wielkości,
jaka musiałyby być wzięta pod uwagę, nie może zostać określona przez
badanie lub pomiar jakichkolwiek  danych" przedmiotów, lecz będzie
zależeć od możliwoÅ›ci, spoÅ›ród których inne osoby bÄ™dÄ… musiaÅ‚y wy­
bierać w świetle posiadanej przez nie w tym czasie wiedzy. Przybliżone
^^rozwiÄ…zanie tego zadania stanie siÄ™ możliwe tylko przez wzajemne od­
działywanie tych, którzy mogą uznać za istotne pewne okoliczności, na
jakie wskazują aktualne warunki, na podstawie ich oddziaływania na
ceny rynkowe. DostÄ™pna  ilość kapitaÅ‚u" pokazuje na przykÅ‚ad, co dzie­
je siÄ™, kiedy udziaÅ‚ obecnych zasobów wykorzystywanych do zaspoko­
jenia potrzeb w bardziej odlegÅ‚ej przyszÅ‚oÅ›ci jest wiÄ™kszy niż to, co lu­
dzie są w stanie zaoszczędzić z bieżącej konsumpcji, aby zwiększyć
zapasy na tę przyszłość, tj. jaka jest ich skłonność do oszczędzania.
UÅ›wiadomienie sobie roli, jakÄ… speÅ‚nia przekazywanie infor­
macji (lub wiedzy o faktach), otwiera drogÄ™ do zrozumienia Å‚adu
rozszerzonego. Jednakże te zagadnienia majÄ… wysoce abstrakcyj­
ny charakter i są szczególnie trudne do uchwycenia przez ludzi
wykształconych według mechanicystycznych, scjentystycznych
i konstruktywistycznych kanonów racjonalizmu, jakie dominu­
jÄ… w naszym systemie edukacyjnym, a którzy wciąż pozostajÄ… igno­
rantami w dziedzinie biologii, ekonomii i ewolucji. Przyznaję, że i
mnie zajęło dużo czasu, jaki upÅ‚ynÄ…Å‚ od mojego pierwszego przeÅ‚o­
19
mowego artykuÅ‚u  Ekonomia a wiedza" , przez rozpoznanie kon­
kurencji jako procedury odkrywania w  Competition as a Discove­
20 21
ry Procedurę" , i artykuł  The Pretence of Knowledge" , bym
mógÅ‚ dojść do sformuÅ‚owania mojej teorii o rozproszeniu informa­
cji, z której wynikają wnioski o wyższości samorzutnych struktur
nad centralnym zarzÄ…dzaniem.
19
F. A. Hayek  Ekonomia a wiedza", [w:] Indywidualizm i porzÄ…dek ekono­
miczny, przeł. G. Auczkiewicz, Kraków: Wydawnictwo Znak, Kraków 1998.
20
F. A. Hayek, Nov Studies in Philosophy, Politics, Economics and the Histo­
ry of Ideas, London: Routledge & Kegan Paul, Ltd., 1978, s. 179-190.
21
Tamże, s. 23-34.


Wyszukiwarka