Zakleta


Stałam przed jakimś lustrem, które swoją wysokością przewyższało mnie
o metr. Jego tafla była gładka i błyszcząca. Wisiało przede mną na ścianie jakiegoś
dużego pomieszczenia. Ale co to jest za miejsce? Było mi zimno. Próbowałam
rozglądać się, ale niewiele docierało do moich oczu. Dostrzegłam tylko kilka, nie,
kilkanaście innych luster. Wisiały jedno obok drugiego, o różnych kształtach,
wielkościach i w różnych ramach. Były piękne, majestatyczne. Nigdy przedtem nie
widziałam tak wielu luster, w tak przecudownych formach. Próbowałam przejść po
sali, aby przyjrzeć się każdemu z osobna. Podczas wędrowania i oglądania ich
dostrzegłam okno, które zostało zasłonięte ciemną storą. Gdy ją odsunęłam, na
widok tego, co zobaczyłam, odskoczyłam. Ręce zaczęły mi się trząść, moje serce
zaczęło walić jak młotem.
Gdzie ja jestem?! Co się dzieje?!
Myśli kłębiły się w mojej głowie, a pytania same zaczęły się tworzyć, ale ja nie
potrafiłam na żadne odpowiedzieć. Gdy trochę się uspokoiłam, odwróciłam twarz
z powrotem w stronę okna i powoli zbliżyłam się do niego. Lasu, który za nim
zobaczyłam, nie znałam, a jego widok wywoływał na zmianę strach, przerażenie i
coraz to większą panikę.
Co to takiego? Co to znaczy?
W okamgnieniu kolejne pytania zaczęły mnożyć się w mojej głowie.
Usiadłam na krześle stojącym pod ścianą obok okna i zasłoniłam twarz rękami.
Próbowałam sobie przypomnieć, jak znalazłam się w tym miejscu i co robiłam
wcześniej. Jednak moje próby spełzły na niczym. Jedyne, co udało mi się osiągnąć,
to ból głowy.
Nagle podskoczyłam na dzwięk otwierających się drzwi. Nim zdążyłam
pomyśleć o ucieczce czy schowaniu się za jednym z luster opartych o ścianę, w
drzwiach pojawił się mężczyzna, a może chłopak  nie byłam pewna, ponieważ jego
ubiór nie pasował do twarzy. Bladoniebieska koszula nie dopięta pod szyją i luzno
opadająca na spodnie podkreślała jego posągową, chłopięcą twarz. Choć porażała
urodą, to jednak gdy jego wzrok zatrzymał się na mnie, wykrzywiła się i jakby
wyrażała przekonanie o tym, że powinnam tu być, a jednak jestem w
nieodpowiednim momencie.
Stał tak przez chwilę, która wydawała mi się wiecznością, aż w końcu
usłyszałam:
 Cześć  powiedział jak do dawnej znajomej.
 Znasz mnie?! Skąd się tu wzięłam?! Co ja tu robię?!  zalałam go pytaniami.
 Spokojnie, dziewczyno! Nie jesteś pierwsza ani ostatnia!  wykrzyczał
w moją stronę.
 Kim ty jesteś, żeby się tak do mnie zwracać?!  zagrzmiałam i nawet nie
zwróciłam uwagi na sens słów, które do mnie kierował.
 W takiej sytuacji myślisz o tym, w jaki sposób się do ciebie zwracam, a nie
zastanawiasz się nad swoim beznadziejnym położeniem? Dziwna jesteś  cedził
ostatnie słowa przez zęby.
Zauważyłam, że miał je idealnie proste i śnieżnobiałe.
 Zastanawiam się&  powiedziałam głosem coraz bardziej przytłumionym
i zgaszonym.
 To dobrze, bo myślałem już, że podróż tak zle na ciebie wpłynęła 
powiedział i odszedł do drugiego pomieszczenia, które znajdowało się za ścianą, na
której wisiało najokazalsze lustro. Lustro, które było pierwszym, które zobaczyłam,
gdy otworzyłam oczy.
 Podróż? Jaka podróż?  zapytałam, gdy wrócił z czymś w ręku, co
przypominało filiżankę, choć było większe i bardzo kolorowe.
 Już za dużo zadałaś pytań. Wez kubek i wypij kawę  powiedział i podstawił
mi go prawie pod nos.
Usiadł naprzeciwko mnie na krześle, które zaczęło skrzypieć przy każdym jego
ruchu. Mimo że nie pamiętałam nic na temat tego, kim jestem i co tutaj robię, to
czułam się dobrze i spokojnie przy nim. Jego wygląd, choć mało elegancki, sprawiał,
że chciało się na niego patrzeć, wręcz hipnotyzował mnie swoimi ruchami. Oczy,
w których odbijał się blask dnia wydawały się intensywnie zielone, a jego twarz, szyja
i ręce były blade, ale była to bladość piękna, perłowa. Włosy, które miał lekko
nastroszone, lśniły na słońcu i nieziemsko kontrastowały z bladością skóry i kolorem
oczu.
 Pamiętasz jak masz na imię?  nagle przerwał mi rozkoszowanie się ciszą.
 Pamiętam tylko, że mówią do mnie Karla, a czy jest to moje imię, tego nie
wiem  odpowiedziałam cicho i zaskoczyłam samą siebie tym, że potrafiłam sobie
o tym przypomnieć.  Może jeśli pamiętam o tym, to z czasem przypomnę sobie
resztę?  zapytałam z nadzieją w głosie.
 Wątpię  odpowiedział krótko i stanowczo, co zgasiło mój ostatni promyk
nadziei.
 Widzę, że przychodzi ci to bez trudu  powiedziałam oschle.
 Co takiego?  zapytał zaskoczony.
 Odbieranie ludziom nadziei  odpowiedziałam i odwróciłam przy tym głowę,
i spojrzałam w lustro, które odbijało mnie w całej okazałości.
 Mówię, jak jest. Po co mam ci robić nadzieję na coś, co raczej nie nastąpi,
ale ja nie będę nic więcej mówić. Przyjdzie tu za chwilę ktoś, kto wszystko ci wyjaśni
 powiedział z beztroską w głosie.
 Nareszcie jakieś konkrety&  powiedziałam i podeszłam do okna.
* * *
Słońce powoli zachodziło, a jego pomarańczowe promienie przebijały się przez
drzewa i świeciły mi prosto w twarz. Odchyliłam głowę do tyłu, aby rozkoszować się
tym przyjemnym uczuciem ciepła, którego tak bardzo mi brakowało. Włosy z ramion
opadły mi na plecy, odsłoniły przy tym moją szyję i korale, które nawet owinięte wokół
szyi sięgały do pasa. Nagle przypomniało mi się, że rozmawiam z kimś, kogo imienia
nie znam. Odwróciłam się szybko w jego stronę i zauważyłam, że siedzi on teraz
zupełnie inaczej niż wcześniej. Nie ma już rąk splecionych na piersiach. Teraz
połączone razem, palcami podpierały potylicę, a jego sylwetka była wygięta do tyłu.
Kiedy zmienił tę pozycję? Przecież krzesło, na którym siedzi wręcz wykrzykuje
skrzypnięciem każdy ruch siedzącej na nim osoby. Jego wzrok był wlepiony we mnie
i wydawało się, że siedzi tak specjalnie, aby lepiej mi się przyjrzeć.
 Jak masz na imię?  szybko zapytałam, aby odwrócić jego uwagę od
przyglądania mi się.
 Artur  odpowiedział, przy czym jego wzrok ani na moment nie drgnął.
 Uhm, ładnie  powiedziałam i uśmiechnęłam się tak serdecznie, jak tylko
potrafiłam.
 Hahaha  zaśmiał się.
 Co takiego powiedziałam?!  zapytałam ze złością.
 Nic złego nie powiedziałaś. Po prostu jesteś, hm, jakby to powiedzieć? Z
innej epoki.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i odwróciłam wzrok w stronę luster. W
najmniejszym z nich, które znajdowało się naprzeciwko mnie, zauważyłam swoje
odbicie. Powoli podeszłam, aby oddalić się od Artura i poprawić rozczochrane włosy,
które nie tworzyły jakiejś konkretnej fryzury. Każdy kosmyk leżał, jak tylko chciał.
Palcami więc przeczesałam włosy i ruszyłam w stronę innych luster, które teraz w
świetle zachodzącego słońca oczarowywały mnie jeszcze bardziej. Namalowane na
niektórych kwiaty i zwierzęta mieniły się cudownymi barwami. Postacie wyglądały jak
żywe, aż chciało się je dotknąć, aby sprawdzić, czy to naprawdę tylko farba i szkło.
Nagle, gdy zrobiłam krok do tyłu przy dzwięku skrzypiącej podłogi, poczułam, że na
coś nadepnęłam. Gdy odwróciłam głowę, odskoczyłam spłoszona, to był Artur.
 Podobają ci się?  zapytał, nie odrywając wzroku od jednego z luster.
 Tak. Nigdy takich nie widziałam  odpowiedziałam, po czym minęłam go.
Usiadłam na krześle stojącym naprzeciw okna i zaczęłam przyglądać się
bransoletce na mojej ręce. Była ze srebra i zostały na niej wygrawerowane jakieś
inicjały. Poczułam, że jest dla mnie ważna, ale dlaczego? Skupiłam na niej wzrok,
nawet nie zauważyłam, kiedy otworzyły się drzwi.
 Dobry wieczór!  krzyknął wysoki mężczyzna stojący w drzwiach.
 Dobry wieczór  odpowiedziałam cicho.
 Cześć, tato  powiedział Artur i odebrał od ojca płaszcz.
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i przez chwilę przyglądał mi się bardzo
dokładnie. Dlatego miałam okazję zauważyć, że był dość młody, nie wyglądał na
kogoś, kto mógłby mieć syna w wieku Artura. Na twarzy tylko jedna zmarszczka
przebiegająca przez środek czoła, oczy ciemne, wręcz czarne, z których biły radość
i młodość. Jednak było coś, co mogło zdradzać jego wiek  włosy. Nieśmiałe, szare
kosmyki próbowały wybić się na pierwszy plan spomiędzy czarnych, wręcz kruczych
włosów. Pod wpływem jego wzroku poczułam się skrępowana i zaczęłam patrzeć na
Artura, jakbym oczekiwała od niego, że wybawi mnie z tej sytuacji. Jednak on stał
tylko za ojcem oparty o ścianę z założonymi na piersiach rękami i wyglądało na to,
że ma zamiar robić to samo, co ojciec.
 Artur powiedział ci, jak się tutaj znalazłaś?  nagle zapytał mężczyzna.
 Nie, proszę pana  odpowiedziałam cicho.
 Po pierwsze, to nie jestem żaden pan, tylko Adam  powiedział głośno
i wyciągnął w moją stronę rękę.
 Karla, miło mi  uśmiechnęłam się serdecznie i ścisnąwszy jego rękę,
odetchnęłam z ulgą, że nareszcie ktoś jest dla mnie miły i serdeczny.
 Chyba Artur nie był dla ciebie zbyt przyjazny. Nie przejmuj się. On już taki
jest  powiedział, jakby czytał w moich myślach, zniżył przy tym swój głos prawie do
szeptu i nachylił c się w moją stronę.
Uśmiechnęłam się tylko i spojrzałam kątem oka na Artura, który stał oparty
o ścianę. Nie miałam zamiaru zaprzeczać i kłamać z jego powodu. Poczułam się
przez niego urażona i chciałam w tym momencie to wyrazić.
 Ma pan rację. Przepraszam, masz rację  uśmiechnęłam się.  Był dość
tajemniczy i wyniosły  powiedziałam dość głośno ostatnie słowo, aby mieć
pewność, że Artur to słyszy.
 No tak&  zamyślił się Adam.  Ale nie po to tutaj przyszedłem, żeby
rozmawiać o zawiłym charakterze mojego syna, prawda?  zapytał z uśmiechem na
twarzy.
 Właśnie!  powiedziałam chyba zbyt głośno jak na odległość jaka nas
dzieliła.
 Proponuję więc przejść do pokoju obok, gdzie będziemy mogli sobie
spokojnie porozmawiać  powiedział, po czym odwrócił się do mnie plecami i
skierował w stronę drzwi, w których chwilę wcześniej zniknął Artur.
Bez chwili namysłu ruszyłam za nim. Jednak moje nogi nie nadążały za moimi
chęciami. Były jak z waty, a moje serce znów przyspieszyło napędzane strachem
spowodowanym tym, czego miałam się za chwilę dowiedzieć. Gdy weszłam do
pokoju, uderzyło mnie ciepło, które z niego biło, a także poczucie bezpieczeństwa,
którego tak bardzo teraz potrzebowałam.
 Usiądz proszę  powiedział Adam, który właśnie siadał na jednym z trzech
czekoladowobrązowych foteli znajdujących się w pokoju. Były bardzo wielkie.
Siedząc w jednym z nich, miałam ochotę wtulić się i zasnąć. Skupiona jedynie na
fotelach zapomniałam o Arturze, który krzątał się za mną i szukał czegoś
w szufladach małej komody stojącej przy ścianie za moim fotelem.
 Nie mogę tego znalezć!  krzyknął nagle.
 Tutaj leży  ze spokojem powiedział Adam i sięgnął po kartkę leżącą na
stoliku stojącym pomiędzy nami.
 Co to jest?  zapytałam drżącym głosem.
 Informacje o tobie  odpowiedział Adam ze zmarszczonymi brwiami i nie
odrywał wzroku od kartki.
Gdy usłyszałam te słowa, głos we mnie zamarł i chociaż z całych sił chciałam
wstać i wyrwać mu tę kartkę z ręki, to jednak strach przed tym, co jest tam napisane,
sparaliżował całe moje ciało.
 Nie jesteś ciekawa?  Artur stanął za mną i zapytał ze zdziwieniem.
 Jestem!  krzyknęłam przestraszona jego niespodziewaną uwagą.  Mogę
zobaczyć?  zapytałam głosem przepełnionym przerażeniem.
 Oczywiście, proszę bardzo  powiedział Adam i podał mi kartkę.
Drżącymi rękami chwyciłam kartkę, na której znajdowało się tylko kilka słów:
 Karolina Afiss, 21, Strzępiny Dolne, 1960 .
 Nie tak dawno miałam urodziny  nagle powiedziałam, nadal wpatrzona
w kartkę. Nawet nie zastanawiałam się nad tym, co mówię i czy ktoś to słyszy.
 Naprawdę?  zapytał z zaskoczeniem Adam.  Przypominasz sobie coś?
 Nie wiem  powiedziałam w skupieniu.  Mam tylko takie nieodparte
wrażenie&
 Nie zaskakuje cię w żaden sposób to, co jest tutaj napisane?  zapytał Artur
ze zdziwieniem w głosie.  Ludzie zazwyczaj krzyczą, płaczą, a nawet wybiegają
stąd i nigdy nie wracają  powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy, jakby
smutek i przerażenie innych ludzi napawały go wielką radością.
 Nie, jakoś nie dziwi. Jest to dla mnie w jakiś sposób oczywiste, ale nie wiem
dlaczego  powiedziałam i powoli przeniosłam wzrok z kartki na Adama, który się
nad czymś się zastanawiał.
 To dobry znak  nagle powiedział.
 Dlaczego?  zapytałam.
 Istnieje duża szansa, że wszystko sobie przypomnisz. Zwracaj uwagę na
sny. Mogą się w nich pojawić jakieś ważne wydarzenia z twojego życia  powiedział
Adam i spojrzał na stojącego obok mnie Artura.
 Dobrze, ale najbardziej zastanawia mnie to, w jaki sposób się tutaj
znalazłam? Dlaczego nic nie pamiętam? Skąd macie te informacje na mój temat? 
zapytałam wpatrzona w ciemne oczy Adama.
 Po kolei  przywołał mnie do porządku Artur.
 Pamiętasz, co było pierwszą rzeczą, jaką zobaczyłaś po przebudzeniu? 
zapytał Adam, zaglądając jednocześnie do kubka z kawą.
 Lustro  odpowiedziałam krótko, aby jak najszybciej doszedł do sedna
sprawy.
 Właśnie. To lustro nie jest takim zwykłym lustrem  powiedział spokojnie
i spojrzał znacząco na syna  jakby ci to powiedzieć, żeby cię nie przestraszyć jak
innych?  zastanawiał się głośno Adam.
 Najlepiej prosto z mostu  rzuciłam mimochodem.
 Skoro tak bardzo chcesz  zwlekał Adam.  To lustro daje możliwość
podróży zarówno w przyszłość, jak i w przeszłość. Jednak osoby, które lekceważą
historię, która jest napisana na jego odwrocie i w żartach wypowiadają zawarte tam
słowa w pewnej kombinacji, nagle znajdują się w zupełnie innych czasach i tak jak ty
po przebudzeniu nic o sobie nie wiedzą  przerwał Adam, aby nabrać w usta trochę
kawy.
 Co takiego?! To który wy macie rok?!  krzyknęłam.
 2010  cicho powiedział Artur zza moich pleców.
 Więc na kartce liczba 1960 oznacza rok, z którego tutaj przybyłam? 
zapytałam z niedowierzaniem.
 Możliwe  powiedział ze spokojem Adam.
 Co to znaczy  możliwe ?  zapytałam i spojrzałam złowrogo w stronę
Adama.
Chyba zauważył, że balansuję na krawędzi wytrzymałości, bo dość szybko
dokończył swoją wypowiedz:
 To znaczy ni mniej, ni więcej, że ta data, data, którą masz na kartce jest dla
ciebie znacząca. Nie wiemy tylko, czy dlatego, że w tym roku się urodziłaś, czy z
niego przybyłaś.
 Nie wierzę w to wszystko! To jest jakiś koszmar  powiedziałam cicho
i wstałam ze łzami w oczach.
 A czy masz jakieś inne wyjście, niż w to uwierzyć? Wyjdz z tego domu, to po
chwili wrócisz tu z krzykiem albo oszalejesz  podsumował bezlitośnie Artur i usiadł
na moim miejscu.
 Artur!  krzyknął karcąco Adam.
Odwróciłam się w stronę okna i powoli przybliżyłam do niego, aby odsłonić
zasłonę. Jednak gdy to zrobiłam, zauważyłam, że jest już bardzo ciemno i niewiele
widać.
Co to ma wszystko znaczyć? Czy to prawda?
Serce znów zaczęło bić najszybciej, jak potrafiło. Myśli zaczęły kłębić się w
mojej głowie, jednak każda kolejna była coraz bardziej zabójcza. Zaczęłam
wyobrażać sobie, że zostaję tu tak długo, aż ci ludzie umieszczają mnie w jakimś
szpitalu psychiatrycznym lub w końcu popełniam samobójstwo.
Co mam robić? Uciec? Kim oni w ogóle są?
Stałam nadal przy oknie odwrócona w stronę szyby, aby nie zauważyli moich
łez, w końcu zaczęłam niespodziewanie dla samej siebie szlochać.
 Tylko nie płacz. Zrobimy wszystko, żeby pomóc ci wrócić  nagle odezwał
się Adam łagodnym głosem.
 Jak?  zapytałam zapłakana.
Gdy wpatrywałam się w ciemność za oknem i próbowałam uspokoić się za
sprawą nadziei wlanej w moje serce przez Adama, usłyszałam kroki zbliżające się
powoli do mnie. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam idącego w moją stronę Artura,
trzymającego w rękach tabletki i jakieś pudełko.
 Proszę, to dla ciebie, chusteczki  powiedział łagodnym głosem, po czym
podał mi kilka chusteczek.
 To są chusteczki? Papierowe?  zapytałam ze szczerym zdziwieniem.
 Tak. Teraz są tylko takie  odpowiedział łagodnie z uśmiechem.
Ocierałam łzy i dmuchałam nos, a jednocześnie obserwowałam Artura, który
usiadł na krześle stojącym przy ścianie i kreślił na kartce jakieś kreski. W tym
momencie jednak nie interesowało mnie to. Najważniejsze było dla mnie to, co
powiedział przed chwilą Adam.
 Więc co z tym odesłaniem mnie?  zapytałam, przerwawszy doprowadzanie
się do porządku.
Adam spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem i wstał z fotela, aby po chwili stanąć
tuż obok mnie.
 Jest to dość skomplikowane, ale realne, więc możesz być dobrej myśli 
powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
 Jak to zrobicie?  zapytałam cicho.
 Jeden z nas musi przenieść się w twoje czasy i sprawdzić, czy znalazłaś się
tutaj przypadkowo, czy może jednak ktoś wysłał cię w jakimś konkretnym celu lub też
sama świadomie tego chciałaś. Jeżeli okaże się, że jesteś tu z własnej bezmyślności,
to wszystko potoczy się według naszego planu, ale jeśli będzie inaczej, to pojawi się
problem.
 Problem?  przerywałam mu.  Jaki problem?
 A taki, że jeśli okaże się, że jesteś tu z czyjegoś polecenia, to oznacza,
że ktoś na ciebie czeka i czegoś oczekuje od ciebie, a jeśli ty się nie pojawisz
z powrotem, może wysłać kolejne osoby, rozumiesz?  zapytał.
 Tak. Chyba tak  odpowiedziałam bez wahania.
Na moment zamiast skupić się na kolejnym elemencie tej zagmatwanej historii,
zapatrzyłam się w Artura, który wydawał się nieobecny. Spoglądał ze skupieniem na
kartkę, na której  czego wcześniej nie zauważyłam  rysował jakąś postać. Gdy
podniósł wzrok, by jak mi się wydawało poszukać inspiracji, spojrzał na mnie. Jego
oczy pełne pasji sprawiły, że zastygłam na moment i nie potrafiłam odwrócić wzroku
w zawstydzeniu. Słowa, które wypowiadał do mnie Adam, słyszałam jak echo.
Dopiero gdy Artur z lekkim uśmiechem schylił głowę, aby znów patrzeć jedynie na
swój rysunek, moja świadomość i władza nad własnym ciałem wróciły do mnie.
 Słucham? Możesz powtórzyć?  moja prośba przerwała dalszy ciąg
wypowiedzi Adama. Nie słuchałaś mnie?  stwierdził bardziej, niż zapytał, ze
smutkiem, krzyżując przy tym ręce na piersiach i wiercąc się nerwowo.
 Wybacz  powiedziałam z uśmiechem .
 Więc jak już mówiłem, jeden z nas znajdzie się w miejscu i czasie, z którego
ty przybyłaś i wybada sytuację. Są to ogólne informacje, w resztę dla twojego dobra
nie będę cię na razie wtajemniczać  powiedział Adam, po czym ruszył w stronę
wyjścia.
 Dokąd idziesz?  zapytałam zaskoczona jego odejściem.
 Spać  odpowiedział zdziwiony moim pytaniem.
 Ale& Ale ja jeszcze mam do was pytania  powiedziałam cichym głosem
przytłoczona całą sytuacją.
 Jutro też jest dzień, a z tego, co wiem, to nigdzie się nie wybierasz, prawda?
 odpowiedział Adam nieświadom chyba słów, które podsumowały moją
beznadziejną sytuację.
 Tak, masz rację. Dobranoc  wypowiedziawszy to, wywołałam chyba
najmniej szczery uśmiech w swoim życiu.
Przynajmniej w tym życiu, po tej stronie.
 Dobranoc  odpowiedział na odchodne .
Usiadłam w fotelu i zapomniałam o obecności Artura. Zamknęłam oczy i
starałam się nie myśleć o niczym. Jednak gdy tylko zamknęły się moje powieki,
poczułam ogromny strach i samotność. Czułam to nie tylko psychicznie, lecz także
fizycznie. Moje ciało chciało się skurczyć, zniknąć. Uczucia te nagle odeszły na rzecz
przypływu ciepła i spokoju, poczułam, że zasypiam. Moje ciało stało się lekkie, a
umysł wolny od wszystkiego, co wywoływało we mnie niechęć.
Zobaczyłam dom skąpany w morzu kwiatów. Usłyszałam śmiech. Chciałam iść
w jego stronę, ale coś mnie zatrzymywało, ciągnęło za rękę.
 Nie! Nie!  krzyknęłam wyrwana ze snu.
 Spokojnie! To tylko sen  powiedział Artur i nagle wyłonił się zza mojego
fotela, i położył rękę na moim ramieniu
Patrzyłam na niego dzikim wzrokiem, zastanawiając się, co tu jest prawdą 
dom, który przed chwilą widziałam, czy on? Już chciałam kazać mu uszczypnąć mnie
w rękę, gdy nagle spojrzałam na znajomą kartkę, która o wszystkim mi przypomniała
 o dniu, który był początkiem mojego nowego życia, które mam nadzieję, że będzie
tylko chwilowe. W moim sercu pojawiła się nadzieja powrotu do domu, który przed
chwilą widziałam, który wierzę, że jest moim prawdziwym domem, który czeka i
tęskni za mną.
 Tak, masz rację  odpowiedziałam po dłuższej chwili, zamykając oczy i na
nowo odpłynęłam w sen.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zaklęty pierścień Bajki podania legendy polskie
Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (03) Zaklęty las
W zaklętym kręgu kodów
Przemoc zakleta w prawie
zaklete rewiry gesslerow
Odnajdź ukochaną zaklętego boga (102 lvl) Smok Introprodar

więcej podobnych podstron