Kallysten Po wyjęcia z pudełka VI


Kallysten
PO WYJCIU Z PUDEAKA
# 6
TÅ‚um. sshakes
`É}t WÜÉzt TyÜÉwçÄ…É?
Nie będę kłamać. Bałam się wrócić do Ananda. Granice, jakie wyznaczyłam,
były zbyt niepewne, nawet po upływie kilku minut po ich wygłoszeniu, przera\ała
mnie myśl, \e po prostu mo\emy je przekroczyć  a co wtedy mogłoby się
wydarzyć? Sprawił, \e kochałam  nie, pragnęłam  rzeczy, których wcześniej nie
śmiałam lubić. Do czego jeszcze mógłby mnie zmusić? Co jeszcze miałam odkryć na
temat samej siebie? A co jeśli nie spodoba mi się to?
Pomimo strachu, jedna rzeczy była jasna. Chciałam do niego wrócić.
Pragnęłam go. Nie było chwili, w której bym o nim nie myślała, o jego oczach,
dłoniach, ustach, męskości. Podczas dnia ciągle byłam rozproszona. A nocą czułam
się nawet gorzej. Moje własne dłonie i wyobra\enia wydawały się mniej ni\
odpowiednie, kiedy wiedziałam, \e jedyną rzeczą, jakiej potrzebuję jest pójście do
klubu i odnalezienie wampira.
Koniec końców poszłam tam.
Nie myślałam, choć mo\e, nie pozwoliłam sobie na myślenie. W ostatni piątek,
po cię\kim dniu pracy musiałam go zobaczyć, musiałam się zapomnieć. Zało\yłam
parę skórzanych spodni i obcisły top, byłam poza murami mojego mieszkania
jeszcze przed zapadnięciem zmroku. Stwierdzałam, \e potrzebuję się napić i
zrelaksować zanim on przybędzie do klubu, choć raz zaskoczyć go swoją
obecnością. Nie sądziłam, \e ktokolwiek mógłby podejść do mnie przed jego
przyjazdem.
Wczesnym wieczorem, muzyka rozbrzmiewająca ponad parkietem była prawie
tak głośna jak zawsze, jednak na piętrze z barem było jedynie około dwunastu
klientów. Kilkoro ludzi rozmawiało ze sobą przy stoliku blisko lady baru.
Przynajmniej dwoje z nich było kelnerami, prawdopodobnie korzystali z panującej
ciszy przed natłokiem ludzi. Na tyłach pokoju w kabinie siedział mę\czyzna, na
wysokim stołku przy ladzie kobieta usadowiła się. Przed nią stał jedynie jeden
barman, pochylał się do przodu przy rozmowie z gościem. Obydwoje ju\ wcześniej
widziałam w klubie, wiedziałam tak\e, \e są wampirami.
Ciemnowłosy barman miał na imię Leo, klika razy serwował mi drinki, zawsze
ubierając uroczy uśmiech. Nie znałam imienia blondynki, ale widziałam jak kiedyś
tańczyła z Anandem. Wiedziałam, \e para znała mnie z widzenia równie dobrze.
Znikąd poczułam ukłucie zazdrości zmieszane z zakłopotaniem. Musiałam zmusić
się do dalszego chodu. Nie chciałam mieć takich odczuć, jeśli udałoby mi się ich
zignorować, para z pewnością odeszłaby gdzieś na bok.
TÅ‚um. sshakes
Usiadłam przy barze, Leo wycofał się na zaplecze, aby przynieść alkohol.
Obserwowałam jak się poruszał. Marzyłam, aby wyglądać równie dobrze w moich
skórzanych spodniach jak tyłek barmana w jego.
Usiadłam na tyle daleko od kobiety na ile mogłam, starając się zrobić to dość
dyskretnie. Nie chciałam na nią patrzeć czy choćby myśleć o niej ryzykując
kolejnym napływem zazdrości. Zanim Leo wrócił, podeszła do mnie i zapytała: -
Mogę zamówić ci drinka?
Nie wiedziałam czy to przez jej uśmiech, sposób, w jaki iskrzyły sie jej oczy, czy
wiedzę, \e kobieta jest wampirem, ale oferta wydawała się obejmować coś więcej ni\
tylko drinka, poczułam się trochę niekomfortowo. Choć mo\e po prostu chodziło o
to, \e miałam świadomość, i\ obserwowała mnie z Anandem, kiedy ostatnim razem
byłam w klubie.
Nie opowiadałam ci o tej wizycie, moja droga. Naprawdę nie wiem czemu 
nie, to nie prawda. Wiem, dlaczego ci o tym nie mówiłam. Byłam zakłopotana. Nie
tym co zrobiłam z Anandem. Po wszystkich naszych gierkach, zabawa w miejscu
publicznym nie wydaje się czymś, co mogłoby zawstydzać. Nie, to co mnie
zakłopotało, i wcią\ tak jest, mogło mieć swoje konsekwencje, nawet po tym, co
wydarzyło się tej piątkowej nocy, było aluzją do zaproszenia do naszych zabaw
trzeciej osoby, ani razu nie zaprotestowałam i nie odrzuciłam tej mo\liwości. Muszę
powiedzieć, \e mnie ona intrygowała. Posiadałam tę dziwną nadzieję, \e przespanie
się z kimś innym wyzwoli mnie spod wpływu Ananda. Tak bardzo się pomyliłam&
jednak jestem coraz silniejsza.
Kobieta zaoferowała mi drinka, starałam się być grzeczna odmawiając.
- Dzięki, nie dziś. Czekam na... przyjaciela.
Jej uśmiech nie zgasł nawet na sekundę. - Słońce jeszcze nie zaszło, on nie
pojawi siÄ™ tu tak szybko. Chodz, usiÄ…dz ze mnÄ…. Nie gryzÄ™.
Jej spojrzenie spoczęło na mojej szyi, kiedy wypowiadała ostatnie słowo.
Wiedziałam, \e blizny po ugryzieniach Ananda były widoczne ponad moim topem.
Tym razem, zamiast poczuć się niekomfortowo, to spojrzenie przypomniało mi o
przyjemności, której doświadczałam za ka\dym razem, kiedy Anando zatapiał we
mnie kły. Czułam się jakby to się nie wydarzyło ju\ przez długi okres czasu.
Chciałam ponownie odmówić, ale tym razem duma nie pozwoliła mi dać
wampirzycy do myślenia, \e się jej boję. Potaknęłam nerwowo i podą\yłam za nią do
szklanego stolika przy barze. Stały przy nim cztery krzesła. Usiadła tam, gdzie miała
widok na cały bar i wejście; zajęłam miejsce naprzeciwko niej. Natychmiastowo
zdałam sobie sprawę, \e było to złe posunięcie. Nie potrafiłam patrzeć w jej oczy, nie
kiedy wiedziałam, \e podpatrzyła mnie z Anandem w najbardziej intymnej chwili.
Rozejrzałam się wokół jakbym nigdy wcześniej nie była w klubie. Przybyło kilku
nowych klientów, wszyscy byli ludzmi, w końcu jeszcze nie zapadł zmrok. To
sprawiło, \e zaczęłam się zastanawiać jak blondyna i Leo byli w stanie pojawić się w
klubie tak szybko. Kątem oka, dostrzegłam, ze wcią\ patrzy prosto na mnie.
- Wiesz - powiedziała po chwili - wiele kobiet jest o ciebie zazdrosnych,
zastanawia siÄ™ co Anando w tobie widzi. Nawet w noce, kiedy siÄ™ nie
pojawiasz, nie są w stanie go uwieść.
TÅ‚um. sshakes
Nie mogłam na nią nie spojrzeć po tych słowach. Jej podbródek spoczywał na
splecionych dłoniach, łokcie były oparte na stole. Wyglądała na rozbawioną moim
zaskoczeniem. Tak, byłam zaskoczona. Co ona chciała przez to powiedzieć? Nie
mogła mówić, \e Anando nie... zabawiał się z innymi kobietami. Byłam zbyt mądra,
aby w to uwierzyć. Więc czy chciała mi powiedzieć, \e jest jedną z tych zazdrosnych
kobiet? Chciała mnie ostrzec, zastraszyć?
Na mojej twarzy musiało się coś pojawić. Zachichotała i odpowiedziała na
pytanie, którego nie zadałam.
- Nie, nie nale\ę do tego zazdrosnego tłumu. Anando i ja jesteśmy
przyjaciółmi, ale nie tego rodzaju.
- W takim razie jakiego?
Wzruszyła ramionami i zaczęła poruszać palcem po krętym wzorze wyrytym na
stoliku. Jej oczy nie przestały się we mnie wpatrywać. - Chyba poszukujemy
zdobyczy tego samego rodzaju. I w ten sam sposób ją uwodzimy. - Wiedziałam, \e
właśnie tym jestem dla
Ananda  zdobyczą  ale dziwnie było usłyszeć jak ktoś definiuje mnie w ten
sposób. To co dodała pózniej, sprawiło, \e zaczęłam się zastanawiać, czy oby na
pewno mówi o mnie.
- Choć on nie prowadzi z tobą takiej gry, jakbyś była zdobyczą. To dość dziwne.
Sposób, w jakim na mnie patrzyła, uległ zmianie, jej spojrzenie się wyostrzyło,
jakby chciała przejrzeć mnie na wylot. Pomimo niespokojnego tonu tej konwersacji,
chciałam, aby opowiedziała mi więcej o Anandzie. Mo\e to pomogłoby mi zrozumieć,
to co się pomiędzy nami działo.
- W jaki sposób prowadzi grę z&
- Dobry wieczór, drogie panie.
Za kobietą stanął mę\czyzna, poło\ył dłonie na jej ramionach. Wampirzyca
spojrzała w tył na niego z uśmiechem.
- Hej, przystojniaku. Dołączysz do nas?
Skłonił się delikatnie ją całując, po czym zwrócił na mnie swoje cudowne
zielone oczy. Był mojego wzrostu, miał na sobie czarne spodnie i niebieską koszulę.
Poluzowany krawat zwisał z jego szyi, guziki przy kołnierzu były poodpinane. Miała
rację, był przystojny. Zauwa\ałam to pomimo, i\ nie był w moim typie.
- Z chęcią. Chcecie coś do picia, drogie panie?
- Wina - odpowiedziała kobieta.
Odpowiedział kiwnięciem głową, po czym zwrócił się z tym pytaniem do mnie.
- Coś lekkiego - powiedziałam, zastanawiałam się, dlaczego nie pozostawię
tej dwójki samych; wyglądali na parę. - Bez alkoholu.
TÅ‚um. sshakes
Ponownie kiwną głową i odszedł. Podą\yłam za nim oczami, kiedy mnie mijał.
Dobrze wyglądał, ale nie to przykuło moją uwagę. Zaintrygowało mnie
promieniujÄ…ce od mÄ™\czyzny wra\enie bycia godnym zaufania, coÅ› tak bliskiego
Anandowi. Stwierdziłam, \e musi być wampirem. Kobieta przerwała moje
rozwa\ania.
- To jest Brett Andrews - powiedziała, kiedy oderwałam od niego wzrok. -
Jest właścicielem klubu. - Więc jednak nie był wampirem. Jeśli wierzyć
plotkom, mieszkał z mę\czyzną i kobietą. Czułam, \e chodzi o tę kobietę,
która siedziała przede mną. - Oh, chyba się nie przedstawiłam -
kontynuowała, podając mi dłoń - jestem Lisa.
Nie myśląc, przyjęłam jej dłoń i potrząsnęłam. - Virginia.
Ścisnęła mnie. - Wiem. Anando mi powiedział.
Serce podskoczyło w mojej piersi, kiedy temat rozmowy powrócił do Ananda.
Co jeszcze chciała mi powiedzieć?
- Mówił o mnie? - spytałam, bardziej ciekawa ni\ chciałam po sobie dać
poznać.
- Nie martw się - odpowiedziała uspokajająco. - Nie jest typem gaduły.
Nagabywałam go, aby się dowiedzieć jak wygląda wasza relacja, wyślizgnęło
mu się twoje imię. A\ tak wiele powiedział.
Nie podobał mi się sposób, w jaki to powiedziała. Co właściwie  tak wiele
znaczyło? Powiedział jej coś ponad moje imię czy nie? Chciałam zapytać, ale zanim
się w sobie zebrałam, wrócił Brett Andrews niosąc cztery szklanki. Poło\ył przed
Lisą kieliszek z winem i owocowego drinka przede mną, usiadł po lewej stronie Lisy
ze swoją szklanką z bursztynową pałeczką i lodem. Ostatnią szklankę z winem
poło\ył przy pustym siedzisku. Zaczęłam się zastanawiać, kto do nas dołączy, potem
poczułam chłodne usta na bliznach znajdujących się na zagięciu mojej szyi.
Przestałam myśleć pod wpływem tego delikatnego dotyku, słabo słysząc jak
Anando wita się z pozostałą dwójką.
- Nie za wcześnie na ciebie, droga Virginio?
Spojrzałam na niego i, jak zawsze, poczułam napływ \ądzy. Miał na sobie
ciemną, koszulę z krótkimi rękawami przylepioną do jego muskularnego ciała.
Pierwsze guziki od góry były rozpięte, kawałek jego ciemnej skóry ujawniał sie przy
ka\dym ruchu. Usadowił się po mojej lewicy, uniósł szklankę i napełnił płynem
usta, nie spuszczał ze mnie wzroku przez cały czas.
- Chciałam zrobić ci niespodziankę - w końcu rzekłam.
W jego oczach pojawiły się iskierki. - Zrobiłaś. I widzę, \e zawarłaś nowe
znajomości.
Potrzebowałam chwili, aby przypomnieć sobie, \e nie jesteśmy sami, poczułam
się zakłopotana, \e tak ra\ąco zignorowałam obecność dwóch osób przy stoliku.
TÅ‚um. sshakes
- Zawsze miło mi poznać własnych klientów - powiedział Brett, kiedy
umilkłam.
- I rozmawiać z nimi, nie wydajesz się przychodzić do klubu tak często jak
zwykle. Czy otworzono coś nowego w mieście, mam się zacząć martwić?
Ironia w głosie Bretta dawała do zrozumienia, \e mę\czyzni nie rozmawiają ze
sobą po raz pierwszy, ale nie to zwróciło moją uwagę. Co miało znaczyć to, \e
Anando nie przychodził do klubu tak często jak zwykle? Był tu za ka\dym razem jak
przeje\d\ałam. Czy byłoby inaczej, jeśli pojawiłabym się w środku tygodnia, a nie w
weekend jak to miałam w zwyczaju? Myślałam nad tym sącząc mój koktajl, moje
oczy były skupione na Anandzie. Rozmawiał z Brettem i Lisą, ale przyznaję, \e nie
interesowały mnie ich słowa, byłam zbyt zaintrygowana soczystymi wiadomościami,
które zebrałam od czasu wejścia do klubu. Zainteresowałam się rozmową, kiedy
lekkim tonem, pełnym śmiechu przemówiła Lisa:
- Có\, koniec końców tu mo\na potańczyć! Pokręcimy się trochę na parkiecie?
Posłała Brettowi mocne spojrzenie, co jak sądziłam było prośbą o taniec, ale
mę\czyzna wstał i podał mi dłoń.
- Chciałabyś zatańczyć, Virginio?
Niepewna, dlaczego prosi o to mnie, spojrzałam na Lisę, a potem na Ananda.
Coś we mnie miało nadzieję, \e wampir zaprotestuje. Przyszłam, aby się z nim
zobaczyć, a nie tańczyć z nieznajomym.
- Nie krępuj się - powiedział wstając. - Patrzyłam na niego, lekko zraniona,
kiedy podał dłoń Lisie. Przyjęła ją bez wahania. - Noc się dopiero zaczęła -
dodał, kiedy się nie poruszyłam. - Razem zatańczymy pózniej.
Poczekali a\ wstanę, zanim skierowali się w stronę schodów.
Przyznaję dość krępujące było to, \e czworo ludzi nagle wkroczyło na prawie
pusty parkiet i zaczęło tańczyć przy wolnej piosence. Muzyka była wolniejsza i
cichsza ni\ zazwyczaj; przypuszczałam, \e zarówno tempo jak i głośność wzrosną,
kiedy przyjdzie więcej ludzi.
Nie jestem świetną tancerką, ale dość dobrą. Choć nie tej nocy. Wcią\
zmartwiona niespodziewanym partnerstwem, pozostałam sztywna, kiedy zaczęliśmy
się kołysać, moje dłonie spoczywały na jego ramionach, a jego na mych biodrach.
Utrzymywałam dystans pomiędzy naszymi ciałami, a mę\czyzna nie próbował się
przybli\yć. Zaledwie kilka jardów dalej, Anando i Lisa tańczyli bardzo blisko siebie.
Rozmawiali, ale nie mogłam usłyszeć co mówią. Zarówno wtedy jak i pózniej,
Anando patrzył na mnie, jego uspokajający uśmiech rozluzniał mnie. Brett nie mógł
nie zauwa\yć, \e czuję się niekomfortowo i po chwili spróbował poprawić mi nastrój.
- Rozluznij się - powiedział spokojnie. - Nie gryzę.
Nie mogłam powstrzymać prychnięcia. - Wszyscy muszą u\ywać tej frazy.
Uśmiechnął się. - Przepraszam, \e nie jestem dość oryginalny.
TÅ‚um. sshakes
Ostatecznie to zadziałało i się rozluzniłam. Nie był złym tancerzem, ale
brakowało mi Ananda. Po kilku sekundach, spojrzałam ponownie na niego i Lisę.
Świetnie razem wyglądali, byli bardzo wyluzowani, nie mogła nic poradzić na
ukłucie zazdrości.
- Jest twoją dziewczyną? - zapytałam Bretta.
Wzruszył ramionami. - Mo\esz ją tak nazwać.
Zmarszczyłam brwi na tę odpowiedz. - A jak ty ją nazywasz?
Kącik jego ust uniósł się w dziwnym uśmiechu. - W jej obecności nie nadaje jej
znaczenia. Inaczej mogłaby uciec. Ale w myślach... - Spojrzał na nią, zauwa\yłam
cień zawiści w jego oczach. Nie interesowałam się nim, ale w tamtej chwili
pragnęłam, aby ktoś patrzył na mnie z taką miłością  nie wa\ne, \e miłość była
ostatnią rzeczą, jakiej miałam doświadczyć. - Jest kobietą mojego \ycia - dokończył,
prawie zbyt cicho, abym mogła usłyszeć.
Ponownie, kiedy zostałam upewniona wyrazem jego twarzy, mogłam jedynie
pragnąć czegoś takiego dla siebie. Złapana w sidła własnej sprzeczności, dałam się
zaskoczyć jego następnemu, mo\liwemu do przewidzenia, pytaniu.
- Twoja kolej. Kim jest dla ciebie Anando?
Otworzyłam i zamknęłam usta nie wydając \adnego dzwięku, zanim znalazłam
odpowiedz.
- Wcią\ próbuję to rozgryzć - wyznałam ostatecznie.
W końcu piosenka się skończyła. Dłonie Bretta opadły z mojej tali, a moje z
jego ramion.
- Powodzenia.
Z ostatnim uśmiechem i kiwnięciem głową, odwrócił się i zszedł z parkietu.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu Ananda. Odczułam ulgę, kiedy spostrzegłam, \e
Lisa go zostawiła, a mę\czyzna ju\ zmierzał w moim kierunku. Zaczęła się kolejna
wolna piosenka. Przysunęłam się do niego bli\ej, bli\ej ni\ do Bretta. Uśmiechnęłam
się wzdychając, kiedy otoczył mnie ramionami. Po to właśnie przyszłam do klubu.
Piosenka jak się zaczęła, tak skończyła. Zagrano następną pościelówkę.
Stałam tam gdzie na początku. Było mi dobrze. Mój zły dzień się skończył razem ze
strachem i zazdrością. Pozostał jedynie Anando. Jednak on złamał mój spokój
kilkoma słowami.
- Więc, co myślisz o Bretcie i Lisie?
Z nikąd w mojej głowie pojawiła się dziwna myśl. Pamiętałam, jak ostatnim
razem byliśmy u niego, kiedy doprowadził mnie do szczytowania myślą o byciu z
innym mę\czyzną. Potem w klubie mówiliśmy o kimś obserwującym nas lub
dołączającym się. A teraz... teraz Lisa zbli\yła się do mnie, sprawiając, \e nasza
czwórka rozmawiała ze sobą i tańczyła... Wszystko zbyt jasno prowadziło nas do
rozwiązania, po raz pierwszy nie byłam zainteresowana przeja\d\ką.
TÅ‚um. sshakes
- Nie.
Anando cofnął się i posłał mi zadziwione spojrzenie. - Co chcesz powiedzieć
przez to nie?
Wiedziałam, dlaczego jest zaskoczony. Niezale\nie jak bardzo starałam się
wyznaczyć jakieś granice, nigdy mu nie odmawiałam, a\ do tej chwili. Musiałam to
zrobić. Byłam o tym przekonana. Co prawda, jego aluzje na temat trójkąta
intrygowały mnie. Choć jak na razie były to tylko słowa, nie rozwa\ałam obecności
trzeciej osoby na powa\nie. Teraz, kiedy widziałam potencjalnego kochanka, moje
zdanie zostało uzewnętrznione. Zrobiłabym wiele, aby być z Anandem, ale nie
zamierzałam przespać się z kimś, kto mnie nie interesował.
- Nie& - Nie mogłam się zmusić do mówienia. - Nie - powtórzyłam, cofając
się i wyzwalając z jego uścisku. - Będę się bawić, ale nie tak.
Dr\ałam, czułam się jakby kolana pode mną rozmiękały. Zraniony wyraz
twarzy Ananda niczemu nie pomagał. Przygryzłam wnętrze policzków, wycofałam się
na schody i ruszyłam na pierwsze piętro, mocno ściskając balustradę, trzymałam
się tego co postanowiłam. Pragnę Ananda, tylko ty wiesz jak bardzo, moja droga, ale
bałam się. Bałam się siebie lub jego, tego czego on ode mnie wymagał lub tego, na
co mogłam się zgodzić, gdyby nalegał, nie wiem czego bardziej.
Chciałam wyjść na zewnątrz, ale byłam za bardzo roztrzęsiona. Musiałam się
uspokoić. Wspięłam się na wysoki stołek przy barze. Jeszcze jeden barman dołączył
do Leona za ladą, ale to Leo podszedł do mnie zanim uniosłam trzęsącą się dłoń.
- Wyglądasz jakbyś potrzebowała drinka - powiedział, jego zwyczajny
uśmiech zastąpiło zmartwione spojrzenie. - Wszystko w porządku?
Zanim zdą\yłam wymyśleć odpowiednią odpowiedz, postawił przede mną
kieliszek napełniony winem. Było tak ciemne jak trunek, jaki pili Lisa i Anando.
Mocny zapach, jaki wydzielało był upojny.
- Dzięki. - Rozluzniłam mięśnie gardła na tyle, \e mogłam wymówić jedno
słowo.
Mę\czyzna obserwował mnie, czułam, \e chce coś powiedzieć, ale jakiś klient
wezwał go do siebie. Posłał mi przepraszające spojrzenie i się wycofał.
Trąciłam palcami nó\kę kieliszka, patrzyłam jak serwuje klientom drinki. Nie
po raz pierwszy przyglądałam mu się w ten sposób, było mi to bliskie, uspokajające.
Był częścią tego świata, któremu powiedziałam nie przy Anandzie.
Nie zdą\yłam upić więcej ni\ łyka wina przed pojawianiem się Ananda, usiadł
przy mnie, tak jak miałam nadzieję, \e zrobi.
- Virginia - wymruczał. - Powiesz mi co się dzieje?
Słyszałam wiele rzeczy wypowiedzianych tym tonem, ale po raz pierwszy
wyczulam rozczarowanie. Poczułam ukłucie \alu, obróciłam się ku niemu.
TÅ‚um. sshakes
- To było całkiem niezle zaaran\owane - powiedziałam, nasycając wypowiedz
jadem. - Sprawiłeś, \e z nimi rozmawiałam, piłam, nawet tańczyłam... ale
nie jestem zainteresowana. śadnym z nich. Nie zmusisz mnie, abym się z
nimi przespała.
Ostatnia pretensja nie była głośniejsza ni\ szept, ale Anando usłyszał ją; jego
uniesiona brew wszystko wyjaśniała.
- Czy kiedykolwiek zmusiłem cię do czegoś, czego nie chciałaś zrobić? -
zapytał, teraz wydawał się zraniony.
Nie myślałam nad tym zanim nie odpowiedziałam. Spuściłam wzrok na
szklankę, po czym uniosłam ją do ust. Odwróciłam się w kierunku lady nie robiąc
nic innego poza dotykaniem ustami szkła. - Nigdy.
- Myślałem, \e zasłu\yłam na twoje zaufanie.
Zasłu\ył, na tysiąc sposobów od naszej pierwszej nocy. Czułam się głupio. -
Zasłu\yłeś. - Ponownie na niego spojrzałam, poczułam ulgę, kiedy odpowiedział
uśmiechem.
- Sądziłam... wyobra\ałam sobie zbyt wiele rzeczy. Przepraszam.
Chwycił moją dłoń, unosząc ją do ust i składając pocałunek na kostkach. Nie
puścił jej potem, tylko splótł nasze palce. Tak splecione dłonie spoczęły na ladzie,
znak, \e mój strach nie zniszczył wszystkiego. Przynajmniej jeszcze nie.
- Nie musisz przepraszać, Virginio. Nie byłaś całkiem w bledzie.
Nie mogłam pozwolić sobie na nic innego poza wpatrywaniem się w jego twarz,
zbyt zaszokowana byłam, aby przemówić czy się poruszyć.
- Sądziłem, \e spodoba ci się obecność dwóch mę\czyzn troszczących się o
twoje potrzeby - kontynuował. - Chciałem to zasugerować. Ale nie
zmuszałbym cię do niczego.
Potrząsnęłam głową, nie dlatego, \e mu nie wierzyłam  wierzyłam 
chciałam powtórzyć, ze nie jestem zainteresowana. - Nie znam faceta. Jest miły, ale
ja nie&
- Nie jesteś zainteresowana nim - dokończył za mnie. - Tak, zauwa\yłem.
Pomimo tego jak jesteś cudowna, on tak\e nie czuł przyciągania. Miałem
kogoś innego na myśli. Brett chciał tylko porozmawiać z tobą  z nami,
jak sÄ…dzÄ™  przed wydaniem pozwolenia.
Z ka\dym nowym zdaniem byłam oraz bardziej zagubiona. - Pozwolenie? -
powtórzyłam, zaszokowana i zafascynowana. - Co masz na myśli?
Anando musiał coś usłyszeć w moim głosie, poniewa\ się uśmiechną i odczekał
chwilÄ™ przed udzieleniem odpowiedzi.
- Brett mieszka z dwoma wampirami. Nie wiem, jakÄ… zawarli umowÄ™, ale
wiem jedno. Musi uznać wybrankę swojego wampirzego kochanka.
TÅ‚um. sshakes
Część mnie była zaintrygowana. Widziałam, w jaki sposób Brett patrzy na Lisę,
słyszałam, co o niej mówił, byłam pewna, \e ją kochał. Dlaczego nie odrzuci swojego
 męskiego towarzysza'? Jakie były ich relacje, \e musiały zostać spełnione określone
reguły w przypadku innych kochanków? Moja ciekawość nie była jednak
najwa\niejsza.
- To nie ma znaczenia. Nie chce tego, z jego pozwoleniem czy bez niego. Nie
interesuje mnie nikt&
Ucięłam zanim zdą\yłam dopowiedzieć poza tobą.
- Więc przepraszam, Virginio - powiedział szybko. - Musiałem się pomylić.
Myślałem, \e patrzysz tak na Leona, nie odrzuciłaś tego pomysłu, kiedy o
nim wspomniałem. Ju\ nie będę niczego wymagał.
Na początku, nie zrozumiałam, dlaczego mój puls nagle przyspieszył, lub
dlaczego poczułam suchość w gardle. Jednocześnie moje oczy spoczęły na Leonie,
stojącym przy drugim końcu lady, doszło do mnie znaczenie słów wampira. Anando
nie chciał wtajemniczyć w nasze zabawy jakiegoś tam faceta. Chodziło mu o
mę\czyznę, na temat, którego fantazjowałam, mę\czyznę, którego tak łatwo mogłam
sobie wyobrazić ze sobą.
Nawet teraz, nie wiedziałam, jak Anando doszedł do tego, jakiego mę\czyznę
chciałabym widzieć w naszym łó\ku. Mogłam jedynie podziwiać to, \e znał i
rozumiał mnie tak dobrze. Mo\e to powinno mnie tak\e przerazić.
Czułam jak moje policzki czerwienieją, kiedy pomyślałam o Leonie. Palce
Ananda ścisnęły moje dając mi znać, \e widzi obie reakcje na jego słowa, ale brak
śladów protestu. Tak naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć.
Aatwo było mi odrzucić pomysł przespania się z Brettem; był przystojny, ale,
jak to Anando zauwa\ył, nie interesował mnie. Teraz, ta wymówka do mnie nie
przemawiała. Mogłam jej u\yć, kiedy Ananado zasugerował sam akt, ale nie teraz,
nie po chwili parzenia na Leona jakby był słodkim lizakiem. Nie mogłam zagrać
kartą  nie jestem zainteresowana , więc pytania rodzące się w mojej głowie były
innego rodzaju, dotyczyły mojej gotowości do przespania się z innym mę\czyzną.
Dotyczyły tego czy będę w stanie dopuścić do siebie faceta, który nie będzie
Anandem.
Chciałabym móc się wahać jeszcze przez chwilę, jednak Anando zapytał: -
Ufasz mi, Virginio?
Oczywiście, \e mu ufałam.
Potaknęłam, mój puls ponownie przyspieszył, kiedy mę\czyzna zawołał Leona
po imieniu. Leo obsłu\ył klientów i podszedł do nas. Posłał mi dziwne spojrzenie,
przypomniałam sobie, \e wampiry mają wyostrzony słuch. Czy słyszał jak
rozmawialiśmy o nim, Bretcie i Lisie pomimo gwaru? Jak\e mogłoby być inaczej
skoro stał zaledwie kilka stóp od nas? Moje wypieki powiększyły się, wolałam
spojrzeć na swój kieliszek ni\ mę\czyznie w oczy. Upiłam kolejny łyk, ledwie
napełniając usta. Upicie się było ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam.
TÅ‚um. sshakes
- Poznałeś kiedykolwiek Virginię? - zapytał Anando, kiedy mę\czyzna
pochylił się ku nam.
Podniosłam oczy, dostrzegłam jego potaknięcie.
- Usługiwałem jej kilka razy, ale formalnie nie zostaliśmy sobie
przedstawieni.
- wyciągnął ku mnie dłoń uśmiechając się. - Cześć, jestem Leo.
Wbrew sobie poczułam rozbawienie, wyswobodziłam się z palców Ananda i
przyjęłam dłoń Leona. Impuls przeszedł po moich plecach na dotyk jego chłodnej
skóry.
- Virginia - powiedziałam. - Miło cię poznać.
Z drugiej strony baru zawołał go kelner. Przytrzymał chwilę dłu\ej moją dłoń,
po czym puścił ją ze wzruszeniem ramion i cichym: - Przepraszam. - Patrzyłam na
niego biorąc kolejny łyk wina. Stojący obok mnie Anando zachichotał:
- Jeśli Leo pragnie czegoś więcej ni\ jednej nocy, powinienem się zacząć martwić.
Obróciłam się ku niemu i wywróciłam oczami. - Nie bądz głupi.
Bez ostrze\enia, chwycił moja głowę i pociągnął ku sobie do delikatnego
pocałunku. Zaszokowana tym gestem jak i nagłą potrzeba, jaką we mnie rozpalił,
zamrugałam i oblizałam usta.
- Po co to było?
- Nie potrzebujÄ™ powodu, prawda?
Uwierzyłabym mu, gdybym nie dostrzegła płomieni tańczących w jego oczach.
Jeśli zapytałabyś mnie zanim to wszystko się wydarzyło, pewnie twierdziłabym,
\e utworzenie trójkąta wymaga wielu rozmów, na temat tego, kto co będzie robił.
Myliłam się. Choć mo\e wszystko zostało ustalone, zanim się na to zgodziłam.
Musiało tak być.
To wyszło zbyt gładko, zbyt prosto, nie potrzeba było dokładnego planowania.
Powinnam zapytać o to Ananda. Choć nie sądziłam, \e to zrobię. Przygotował tę noc
w ten sam sposób, co naszą jedyną randkę, czy noc spędzoną w basenie  uczynił
je idealnymi.
Przez kolejne godziny, dalej piłam wino, a Anando zamówił whiskey. Na kilka
minut, Leo podchodził do nas i rozmawiał o muzyce, o tym jak du\o ludzi dziś
przyjdzie, jak ciepło było na dworze, te błahe sprawy sprawiły, \e uświadomiłam
sobie, i\ przez jego poczucie humoru jest nawet bardziej pociągający. Nie byłam
pewna co się dzieje. Mo\e czekali na moje słowo? Nie miałam wątpliwości, \e Leo
wejdzie do naszej sypialni, a jeśli wszyscy troje się na to zgadzaliśmy, po co czekać?
Zrozumiałam wszystko dopiero, kiedy trzeci barman wsunął się za ladę, a Leo zza
niej wyszedł, poniewa\ skończyła sie jego zmiana. Jakoś to sprawiło, \e cała ta
sprawa stała się trochę bardziej... normalna, jeśli to jest mo\liwe.
TÅ‚um. sshakes
Anando i ja pojechaliśmy jego samochodem do jego domu; Leo pojechał za
nami na srebrnym motocyklu. Dziwny był widok w bocznym lusterku motocykla
pozornie jadącego w swoją stronę. Musiałam się odwrócić, raz lub dwa, aby upewnić
się, \e Leo ciągle jest na naszym ogonie. Kiedy to robiłam, Anando śmiał się po
cichu, a moje serce jedynie mocniej biło w piersi.
Nowoczesny dom w szykownym sąsiedztwie miasta Haventown był mi bliski,
pomimo dziwności całej tej sytuacji poczułam się bezpieczna, jak tylko weszłam do
środka. Anando i Leo trzymali mnie za ręce, Anando poprowadził nas do swojej
sypialni, włączając delikatne światła, kiedy weszliśmy do pomieszczenia. Przy
ścianie stała biała skrzynia jak zawsze przyciągająca mój wzrok, nawet teraz, kiedy
wiedziałam, \e nie będę wybierać \adnej zabawki.
Anando zdjął buty, naśladowałam jego ruchy. Przywykłam do jego dłoni na
moim ciele, zawsze zdejmujących delikatnie z niego ubranie. Ta myśl zaświtała mi w
głowie, kiedy staną przede mną i zaczął ściągać mi spodnie  wtedy te\ druga para
dłoni pracowała nad moim topem  tym razem było inaczej.
Czułam dwie pary dłoni na sobie, dwa ciała przy moim, dwoje ust
pokrywających pocałunkami moją szyję. Dwóch mę\czyzn skupionych na mnie...
ten pomysł nigdy nie był mi tak bliski jak w tej chwili.
Zanim zdą\yłam to zauwa\yć, dwoje mę\czyzn wycofało sie, czułam mrowienie
z oczekiwania. Nie zanotowałam, kiedy pozbyli się mojego biustonosza i majtek, w
tej chwili le\ących na podłodze obok ubrań.
- Oddasz mnie tę samą przysługę, Virginio? - zapytał Leo zza mnie, głosem
gładkim jak jedwab.
Spojrzałam na Ananda, który obdarzył mnie zachęcającym uśmiechem.
Obróciłam się w stronę Leona i dr\ącymi z nerwów rękoma dotknęłam krawędzi jego
koszuli. Wyciągnęłam ją ze spodni i pociągnęłam w górę, zdejmując z niego przez
głowę. Rzuciłam materiał na podłogę przesuwając paznokciami po jego piersi. Jego
skóra była blada i gładka. Jego mięśnie pracowały pod moim delikatnym dotykiem.
Miałam mały problem z rozpięciem jego spodni. Czułam naprę\onego penisa
mę\czyzny uwięzionego w skórzanym rozporku, wiedziałam, \e uwolnienie go
pozbawi mnie kontroli. Prawie podskoczyłam, kiedy Anando przycisnął do mnie
swoje teraz nagie ciało, czułam jego męskość przy swoim tyłku. Objął mnie
ramionami i sięgnął ku przeklętemu guzikowi spodni drugiego partnera, po czym
powoli rozpiął zamek u spodni Leona, a ja delikatnie wyjęłam członek mę\czyzny.
Na chwilę, zastanawiałam się jak mógł nosić tak obcisłe spodnie nie dobierając do
nich bielizny, lecz szybko przestało mnie cokolwiek interesować. Jak mogłam
myśleć mając w swojej dłoni uroczego ptaszka1, długiego i twardego, gdy jeszcze
jeden, równie idealny, wtulał się w moje pośladki?
Ponownie, wzięli mnie za ręce i pociągnęli w stronę łó\ka. Uklękliśmy na
samym środku posłania, ich dłonie i usta znów zajęły sie moim ciałem. Po raz
pierwszy od momentu przyjazdu tutaj, zawahałam się. Co powinnam zrobić? Kogo
dotykać i całować? Jak to miało wyglądać?
1
Przepraszam was, ale jest godzina 00: 00 i tak strasznie potrzebuję czegoś na rozluznienie, że nie mogłam się
powstrzymać z taką interpretacją ;P
TÅ‚um. sshakes
Jak zawsze, Anando wydawał się znać moje myśli. Nachylił się do mnie i
przycisnął swoje biodra do moich, po czym wymruczał: - Za du\o myślisz, Virginio.
Po prostu pozwól nami się sobą zająć.
Jak mogłam odrzucić taką ofertę?
Wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy, uciszyłam myśli i zacząłem
rozkoszować się doznaniami.2
Zanim mogłam zostać ostrze\ona przed ich pieszczotami stali się całym moim
światem. Pomimo chłodu ich dłoni stawiali całe moje ciało w płomieniach. Jedna
ręka muskała skórę ramion i szyi, wysyłając dreszcze wzdłu\ mojego kręgosłupa
przy ka\dym dotknięciu blizn. Z drugiej strony, czyjeś usta na przemian gryzły i
całowały skórę na moim karku. To był Leo, ale nie obawiałam się, \e mógłby mnie
ugryzć.
Jego druga dłoń przesunęła się po moim biodrze, po czym rozsunęła mi uda
naciskając delikatnie. Kiedy uległam, jego palce zaczęły igrać na moich
poskręcanych włoskach, potem przesunęły się w dół. Podskoczyłam, gdy dotknął
mojej łechtaczki. Odpowiedział dociskając do tego miejsca kilka razy kciuk, inny
palec mę\czyzny wsunął się głębiej, powoli zaczynając mnie pieprzyć. Głośno
krzyknęłam. Nagle, jakieś usta  Ananda  nakryły moje, spijając moją
przyjemność, po czym pocałunki przemieściły się na moją krtań i piersi. Jedną z
brodawek torturował ustami, delikatnie przygryzając, kiedy jego palce znawczo
pieściły drugą. To było zbyt wiele, chciałam krzyczeć, ale kiedy jęki zaczęły
wypływać z moich ust Ananado mocniej przycisnął twarz do mojego biustu, niemo
błagając o więcej.
Nagle mÄ™\czyzni zmienili pozycje, przesuwajÄ…c siÄ™ przede mnie. Delikatne
dłonie pociągnęły mnie w dół, a\ zostałam rozpostarta na łó\ku. Nie mogłam
rozstrzygnąć, kto jest gdzie, chciałam otworzyć oczy, aby to sprawdzić, ale się
powstrzymałam. To nie miało znaczenia.
Dłoń na moim udzie delikatnie mnie pociągnęła, rozsuwając nogi 
podskoczyłam, kiedy bez ostrze\enia czyjś język wsunął się w moją szczeliną i
mocno ucisnął łechtaczkę. Dłonie na moich udach trzymały mnie otwartą; dłonie na
ramionach trzymały mnie nieruchomo. Język poruszył się ponownie, tym razem po
prostu lizał mój srom. Otworzyłam usta i jęknęłam, zanim je zamknęłam coś trąciło
moje wargi3, coś grubego i twardego. Przesunęłam po tym językiem i na czubku
poczułam słony płyn. Uniosłam głowę próbując zamknąć usta na soczystym penisie
 nawet przez chwilę się nie zastanawiałam, do kogo on nale\y  ale wygięłam się
w tył, składając głowę na poduszce. Byłam sfrustrowana tą odmową, ale cię\ko było
czuć niechęć, kiedy czyjeś usta znajdowały sie właśnie pomiędzy twoimi udami,
dłoń któregoś z mę\czyzn powróciła do mych piersi, a ten uroczy kutas naznaczył
słoną linię na moich ustach.
2
I chwała ci za to!!! :D
3
Takie pytanie mam, też żeście otworzyły usta, bo ja tak i trochę się dziwnie poczułam&
TÅ‚um. sshakes
Byłam zagubiona w nadmiarze wra\eń, ich ręce uniosły moje nogi, tak, \e
teraz moje stopy spoczywały na pościeli. Zrozumiałam co się dzieje. Mokry palec
dotknął mojego odbytu, po czym powoli wsunął się do środka. W tej samej chwili,
nieuchwytny kutas, dociśnięty do moich warg, wtargnął się do środka ust, nagle i
palec i członek się wycofali. Szubko wrócili, obydwoje wsuwając się głębiej,
penetrując mnie dłu\ej, lecz nie wystarczająco długo, niewystarczająco mocno. Po
prostu niewystarczajÄ…co.
- ProszÄ™.
Nie wiedziałam, którego z nich błagam; mo\e obu. Ponownie zmienili pozycje
na łó\ku, dwoje silnych i pobudzonych mę\czyzn przylgnęło do obu stron mego
ciała, Anando zachichotał przy moim policzku.
- Zawsze taka niecierpliwa, słodka Virginia.
NacisnÄ…Å‚ moje biodro obracajÄ…c mnie na lewy bok z dala od niego  w
kierunku Leona. Teraz ju\ wiedziałam, kto jest gdzie. Delikatne dotyki
naprowadzały mnie, owijając moją nogę wokół ciała Leona, otwierając mnie dla
niego, kiedy Anando wtulił się w moje plecy. Leo dotknął mojej twarzy, kładąc dłoń
na policzku, pieszcząc kciukiem powieki. W końcu otworzyłam oczy. W jego
spojrzeniu dostrzegłam pytanie. Odpowiedziałam wsuwając między nasze ciała dłoń
i chwytając jego członek. Powoli, rozmyślnie wprowadziłam go w siebie. Wszedł do
środka, nie spiesząc się, wycofując, po zamoczeniu we mnie główki penisa. Kiedy
pchnął ponownie, męskość Ananda wtargnęła w mój odbyt. Wzięłam urywany
oddech na skutek tych dwóch ró\nych zachowań.
Słowa Ananda, które wydawały sie ju\ przeszłością, nagle zalśniły w moim
umyśle. Zapytał mnie wtedy, czy nie fantazjuje, na temat kogoś jeszcze  na temat
Leona  kiedy pieprzył mnie swym kutasem i dildem. Nie potrzebowałam nic więcej.
Doświadczałam tego. To było ponad moimi snami.
Powzięli kilka niezobowiązujących równych pchnięć, wypełniając mnie
kompletnie, będąc równocześnie wewnątrz mego ciała, pozbawiając mnie powietrza.
Poruszanie się, mówienie, nawet dotykanie było ponad moje siły. Moja wolna dłoń
spoczywała na biodrze Leona, gdzie ją pozostawiłam pozwalając mu na wejście, nie
pieściłam go, czy trzymałam. Moje myśli były skupione na cieple, które pochłaniało
mnie przy ich skoordynowanych ruchach. Mogłam się jedynie zastanawiać ile razy
to praktykowali, pracujÄ…c razem&
Ale potem, wszystko sie zmieniło.
Bardziej ni\ poruszać się jednym rytmem wypadli z niego, tak, \e kiedy jeden
wchodził we mnie, drugi się wycofywał i vice versa. Zmiana tempa była początkowo
dziwna, jakby czegoś brakowało. Szybko podkręcili tempo, wszystkie myśli
wyparowały z mojego umysłu. Pozostało mi poczucie tarcia wewnątrz i ruchu,
poczucie bycia pełną przy ka\dej mijającej sekundzie. Niedługo pózniej doszłam,
uwięziona pomiędzy nimi, pospieszająca ich.
TÅ‚um. sshakes
Mę\czyzni nie przestali się poruszać. Zaczęli robić to nawet szybciej, potrzeba
spełnienia ponaglała ich. Była zbyt du\a, zbyt surowa; minutę pózniej, choć mo\e
godzinę, nie jestem pewna, chciałam, aby przestali i pozwolili mi odetchnąć. Jednak
nie wydałam z siebie głosu, choć nie zwolnili. Pod powiekami widziałam gwiazdy.
Ka\dy wydech, jaki wydawałam, był jękiem. Moje ciało dr\ało, myślałam, \e
zemdleję od nadmiaru przyjemności. Usta Ananda dotknęły blizn na szyi. Przesunął
po nich zębami, moje odczucia stały się wyrazniejsze.
- Zrób to - krzyknęłam, brakowało mi tchu.
Ugryzł mnie. Jęknęłam, kiedy kły przebiły moją skórę, zrobiłam to ponownie,
gdy pociągnął łyk mojej krwi. Jego pchnięcia stały się niedokładne, kiedy doszedł,
oddalił się ode mnie. Pragnęłam, aby Leo do nas dołączył. Nie myśląc, dotknęłam
tyłu głowy mę\czyzny i przyciągnęłam do mojej szyi. Zawahał się na chwilę, po czym
docisnął usta do śladów po ugryzieniu Ananda i zaczął ssać. Płomienie wzmogły się,
gdy pchnął we mnie po raz ostatni, pozostawiając mnie bez tchu pomiędzy ciałami
moich kochanków.
MÄ™\czyzni wciÄ…\ dr\eli, kiedy ze mnie wychodzili, Leo jako pierwszy, potem
Anando, chciałam płakać z powodu straty, jaką odczułam. Anando delikatnie
obrócił mnie na plecy i objął. Sposób, w jaki mnie trzymał, blisko siebie i mocno, był
idealny, jak przy ka\dym naszym spotkaniu. Poczułam intensywne poczucie
spełnienia. To nie była zwykła satysfakcja po przebytym orgazmie. To było coś
więcej. To było zadowolenie z wiedzy, \e mę\czyzna tak dobrze mnie rozumie, nawet
mo\e lepiej ni\ ja sama, mógł sprawić, \e doświadczałam tak intensywnej rozkoszy,
za ka\dym razem innej, choć jednak tak mi znanej.
- Dziękuję - wydyszałam, to nie było głośniejsze od szeptu, mój galopujący
puls odrobinę się uspokoił.
Anando zaśmiał się bezdzwięcznie, jego ciało dr\ało. - Nie, Virginia. To ja
dziękuję tobie.
Odwróciłam głowę do Leona. Le\ał płasko na łó\ku, jego twarz tkwiła w
poduszkach, ale mogłam dostrzec jego uśmiech, kiedy zauwa\ył, \e na niego patrzę.
Chciałam mu podziękować, ale moje gardło odmówiło współpracy, kiedy otworzyłam
usta. Mę\czyzna zamrugał, uniósł dłoń ku mojej twarzy. Trącił wargi palcem.
Pocałowałam go, pomimo braku mo\liwości werbalizacji odczuć próbowałam oczyma
wyrazić, \e rozkoszowałam się ka\dą minutą tego, co zrobiliśmy i, \e jestem mu
wdzięczna. Powoli kiwnął głową, miałam nadzieję, \e chce mi dać do zrozumienia, i\
zrozumiał moje przesłanie.
- Nienawidzę udawać przed tobą Kopciuszka& - Ziewnął. - Ale muszę ju\
iść.
- Usiadł, potem wstał, wyciągając ręce ponad głowę. - Jeśli tylko mógłbym
się trochę przemyć... - powiedział, przyciągając uwagę Ananda,
sugestywnie nie kończąc wypowiedzi. Anando powiedział mu, gdzie jest
łazienka. Wtuliłam się w niego, delikatnie odchylając. Nie wierzyłam,
dopóki Leo tego nie zademonstrował, \e nie zna planu domu, jakby nigdy
wcześniej tu nie był. Jakoś to sprawiło, \e poczułam się lepiej. To musiało
znaczyć, \e to  nasz trójkąt  nie wydarzyło się wcześniej, albo
przynajmniej nie tu. W ten sposób wszystko stało się bardziej wyjątkowe.
TÅ‚um. sshakes
Ja tak\e powinnam sie umyć przed wyjściem, ale nawet po tym, czego
doświadczyliśmy, nie chciałam wejść pod prysznic z Leonem. Zadecydowałam, \e
chwilę odpocznę. Jak tylko zamknęłam oczy, odpłynęłam, obudziłam się, kiedy
mę\czyzni się \egnali, zanim usłyszałam szczęknięcie zamków i nagłe zapadniecie
ciszy.
- Virginia? - wymruczał Anando. - Śpisz?
Zamruczałam, ale nie otworzyłam oczu. - Nie mogę. Muszę jechać do domu.
Umyć się.
Nie odpowiedział, przynajmniej nie werbalnie. Przybli\ył sie do mnie, nie
rozumiałam, dlaczego chwyta mnie i unosi, trzymając przy swojej piersi. Chciałam
zapytać, co wyprawia, ale szybko się tego dowiedziałam. Po kilku solidnych krokach
postawił mnie, trzymając wcią\ rękę owiniętą wokół mojej tali, kiedy dotknęłam
stopami porcelany. Ciepła woda zaczęła spływać po moim ciele, trzy strumienie
wody trysnęły na mnie pod takim kątem, \e nie zmoczyły twarzy ani włosów. Po
krótkiej chwili zaskoczenia otworzyłam oczy i zauwa\yłam, \e stoimy pod olbrzymim
prysznicem, Anando był przede mną, zamknęłam oczy.
- To miłe - powiedziałam, choć mo\e jedynie pomyślałam.
Ciągle byłam śpiąca, kiedy przejechał namydloną myjką po mojej skórze,
zaczął od pleców i ramion, po czym przesunął się na piersi i ostatecznie zajął się
moimi nogami oraz udami. Początkowo jego dotyk był delikatny i bezosobowy, ale po
upływie kilku minut stał się czymś więcej. Jęknęłam, kiedy zamienił moje brodawki
w twarde szczyty. Teraz byłam ju\ kompletnie rozbudzona, jednak wcią\ miałam
zamknięte oczy. Pozwoliłam mojej dłoni przesunąć się po jego ciele, dopóki nie
dotarłam do członka. Był ju\ twardy, choć wydawał się nawet urosnąć w mojej
dłoni. Anando upuścił myjkę. Chciałam zaprotestować przeciwko temu nagłemu
braku pieszczot, ale jego dłonie powróciły, chwytając moje biodra, unosząc mnie,
opierając o chłodne kafelki. Uniosłam nogi i oplotłam go nimi w pasie, jednocześnie
wprowadzając w siebie jego fallusa. Odnalazł się we mnie, jakby był częścią mego
ciała. Obydwoje jęknęliśmy.
Na chwilę, przylgnęłam do niego, kiedy we mnie wszedł, u\ył ściany jako
podpórki wzmacniającej jego ruchy. Cię\ko było to nazwać komfortowa pozycją,
nawet z wampirzą wytrzymałością, Anando szybko zaczął się męczyć.
- Trzymaj siÄ™.
Wzmocniłam uścisk rąk i nóg wokół jego ciała. Odkleił nas od ściany i wyszedł
spod prysznica.
Powolne, delikatne kroki zabrały nas z powrotem do sypialni, mieliśmy krótki
przystanek na brutalny pocałunek na progu, który pozostawił mnie pragnącą
desperacko ich większej ilości, więcej pchnięć, więcej Ananda, po prostu pragnienia
więcej.
W końcu dotarliśmy do łó\ka. Anando poło\ył mnie na nim, moje biodra
znalazły się na krawędzi materaca. Krzyknęłam w sprzeciwie, kiedy jego członek
wyślizgnął się ze mnie, po czym zrobiłam to ponownie, tym razem głośniej, kiedy
mę\czyzna powrócił w jednym silnym pchnięciu.
TÅ‚um. sshakes
Pieprzył mnie ostro, wymuszając krzyk przy ka\dym ruchu jego członka. Obraz
przed moimi oczami był zamazany, w ciemnym pokoju pozwoliłam, aby moje dłonie
stały się oczami, dotykałam jego twarzy, ramion i szyi, popędzając go paznokciami
sunącymi się po skórze i piętami naciskającymi na jego plecy.
W końcu wszedł na łó\ko i poło\ył się na mnie. W tej samej chwili nasze oczy
się spotkały, powoli przesunął spojrzenie w dół. Nie przestał sie poruszać, ale tam
gdzie powinien być tylko seks, przyjemność, teraz ka\dy ruch jego członka, ka\dy
dotyk jego palców wydawał się nas do siebie przybli\ać. Rozszerzył oczy i wydyszał
moje imiÄ™.
- Virginia... słodka Virginia... ja&
Bałam się, moja droga. Bałam się tego, co chciał powiedzieć. Uniosłam głowę,
nakrywając jego wargi własnymi, powstrzymując natłok słów. Doszedł, kiedy
wsunęłam język do jego ust i dotknęłam nim jego kła. Wsunął się trochę głębiej w
moje ciało, ale to jedynie wybuch jego przyjemności przeniósł mnie poza krawędz.
Opadł na minie, objęłam go rękoma, dotykając takiej ilości jego ciała ile zdołałam,
pieszcząc dopóki nie poczułam się senna.
Tak, czułam się senna. Była taka jedna reguła mówiąca, \e nie wolno mi u
niego spać. Złamałam ją. Powinien mnie obudzić, ale nie zrobił tego, a\ do rana.
Zrobił dla mnie śniadanie i podał mi je do łó\ka, zanim wezwałam taksówkę.
Pisałam, \e nie będę kłamać. To była cała prawda, pomimo wszystko nie \ałuję
ani sekundy z tamtej nocy.
Virginia
TÅ‚um. sshakes


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 08
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 07
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 03
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 02
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 04
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 09
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 10
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 05
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 01
Kallysten Zyjac poza pudelkiem 01 id 2223
Po prostu HTML, XHTML i CSS Wydanie VI

więcej podobnych podstron