Obóz Zagłady KL WARSCHAU


Na temat roli i miejsca obozów koncentracyjnych
w nazistowskim systemie totalitarnym napisano już wiele.
Niniejsze opracowanie dotyczy konkretnego obozu
koncentracyjnego, od ponad pół wieku zacieranego przez ludzi
i prawie całkowicie skasowanego przez historię wraz z jego 200 tys.
ofiar.
Chodzi o Konzentrationslager Warschau (w skrócie: KL
Warschau), Obóz Koncentracyjny w Warszawie.
Niniejsza publikacja jest próbą udokumentowanej odpowiedzi, jak
doszło do owego  zapomnienia", i próbą przedstawienia, czym
w rzeczywistości był obóz koncentracyjny założony przez
hitlerowskich nazistów w centrum stolicy Polski, w świetle
dowodów przeprowadzonego śledztwa.
Warszawa, 2002 roku
WPROWADZENIE
Oto mamy wreszcie prawdę i tylko prawdę o  tajemniczym" obozie zagłady w stolicy
Rzeczypospolitej. Tę straszną prawdę, ukrywaną dotąd przez... polskie władze, ujawniła po
żmudnych, wieloletnich badaniach sędzia Maria Trzcińska. Chwała jej za to! M. Trzcińska jest też
jednym z Orędowników upamiętnienia prawdy o KL Warschau. Jako pracownik komisji ścigania
zbrodni niemieckich dotarła do świadków, zebrała niepodważalne dowody ludobójstwa. Jej wysiłek
nie mógł jednak ujrzeć światła dziennego, mimo iż dokumenty stanowiły akta oficjalnie
przeprowadzonego śledztwa.
Czemu zatem trzymano w tajemnicy przed Narodem Polskim prawdę o 200 tys. osób?
Trzcińska daje na to odpowiedz:  Już w 1945 r. w obiektach pohitlerowskiego KL Warschau
zorganizowano obóz pracy NKWD, który był miejscem izolacji i eksterminacji żołnierzy AK
i polskiej inteligencji, sprzeciwiających się sowietyzacji Polski (...). Przyjęto więc kierunek
stopniowego wyciszania KL Warschau, aż do całkowitego zanegowania jego istnienia. Zaś ofiary
tego obozu, około 100 tys., wliczono do strat Powstania Warszawskiego, a drugie 100 tys. łączono
z gettem (...)." Wreszcie oskarżenie:  O ile za zbrodnie mordów dokonanych w KL Warschau
odpowiedzialni są sna, hitlerowcy, to za stan, iż nie doszło do ich osądzenia, odpowiedzialny jest
Instytut Pamięci Narodowej i jego poprzednie ekipy kierownicze!". Obecne kierownictwo IPN,
wbrew uchwale sejmowej z 27 lipca 2001 r., także robi uniki, idąc śladem kłamstw Jedwabnego.
O Konzentrationslager Warschau niewiele dotąd wiedzą historycy, próżno by szukać na ten
temat chociażby wzmianki w podręcznikach szkolnych, pisa nych przez  dyspozycyjnych
historyków". Pamięć o obozie zagłady działającym w stolicy Polski została całkowicie wymazana
ze świadomości Polaków, mimo iż od daty zakończenia oficjalnego śledztwa w sprawie obozu
minęło już ponad pięć lat. Dlatego tak ważnego i wyjątkowego znaczenia dla Prawdy historycznej,
dla Narodowej Pamięci nabiera pionierska praca Marii Trzciń-skiej, praca likwidująca kolejną  białą
plamę". Nikt bowiem dotąd nie zwrócił uwagi, że KL Warschau nie był tylko lagrem w byłym getcie,
lecz stanowił strukturę wielolagrową. Tę prawdę odkryła M. Trzcińska. Trzcińska dowiodła także,
że piekielną machinę śmierci przerwało Powstanie Warszawskie na pół roku przed wkroczeniem
do stolicy Armii Czerwonej. Dlatego  podkreśla autorka -  znaczenie historyczne Powstania
Warszawskiego dla warszawskiego Obozu Koncentracyjnego powinno być mierzone nie tyle liczbą
faktycznie wyzwolonych więzniów, lecz głównie tym, że na skutek wybuchu powstania Niemcy
zmuszeni byli w ogóle obóz zlikwidować, co udaremniło im wykonanie planu wyniszczenia
mieszkańców Warszawy do 500 tys. Z tego punktu widzenia Powstanie Warszawskie było polskim
aktem zorganizowanej obrony i samoobrony koniecznej przed ostateczną zagładą miasta,
co nobilituje je nie tylko w historii, ale także współcześnie".
Trzcińska, co należy jeszcze raz podkreślić, złamała klincz wokół KL War-schau. Teraz już nikt
nie będzie mógł powiedzieć, że takiego obozu w Warszawie nie było i nikt nie będzie stawiał
pytania, gdzie zostało straconych 200 tys. mieszkańców stolicy Polski.
Należy wierzyć, że także to omawiane, prekursorskie dzieło pomoże Komitetowi Upamiętnienia
Ofiar Zagłady KL Warschau wybudować pomnik (zgodnie z życzeniem Sejmu Najjaśniejszej
Rzeczypospolitej) ku czci ofiar zbrodni ludobójstwa hitlerowskiego i sowieckiego, pod który kamień
węgielny poświęcił już Ojciec Święty Jan Paweł II.
Prof. dr. hab. Edward Prus
PRZEDMOWA
KONZENTRATIONSLAGER WARSCHAU - OBÓZ
KONCENTRACYJNY WARSZAWA
Wstrząsający dokument realizacji planów zagłady wielkiego, pełne icznej historii miasta -
Warszawy; dokument ujawniający systematycv: dobójczą działalność, zmierzającą
do wyniszczenia jego mieszkańców.
Wydano wyrok na miasto, które dla nas jest  Niezłomnym Sercem Po. dla wrogów zaś było
tylko  Banditenstadt" -  miasto bandytów'". Na/ mając poniżyć naszą Stolicą, odniosła odwrotny
skutek - stała się świadectwem strachu okupanta przed wielkością i niezłomnością Warszaw które
wolało zostać rozstrzelanym na powstańczych barykadach, niż shańbić się i znikczemnieć.
Wielkość i niezłomność okupiła jednak Stolica ogromnymi ofiara: Ginęły setki tysięcy
jej mieszkańców, legło w gruzach miasto.
Zagłada miasta była zaplanowana wcześniej, jako część hitlerowski Generalnego Planu
Wschód (Generalplan Ost), którego realizacja miała prowadzić do zdobycia i zgermanizowania dla
niemieckiej  rasy panów należnej im rzekomo  przestrzeni życiowej". Nowa  Wielkogermańska
Rzesza miała powstać na ziemiach  oczyszczonych" z prawowitych mieszka Aby tego dokonać,
już od początku wojny prowadzono ludobójcze operacje, takie jak: Unternehmen Dannenberg
(od VIII 1939 do X 1939 - zagłada polskiej inteligencji z  listy gończej": Sonderfahndungsbuch),
akcje przeciwin-teligenckie - Intelligenzaktionen: Pommern, Posen, Masowien, Schlesien,
Litzmannstadt, akcje specjalne - Sondernaktionen: Krakau (I i II), Lublin (I i II), Tschenstochau
i Biirgerbraukeller (od XI1939 do IV 1940), AB-Akcja - Ausserordentliche Befriedungsaktion (V-VII
1940),  Generalny Plan Przesiedleńczy"(Generalsiedlungsplan, w tym Nahplane od IX 1939),
 Plan Odbudowy Wschodu" (Planung und Aufbau im Osten - od jesieni 1941),  Program SS
Budowy Pokoju" (SS-Friedensbauprogramm, od XII 1941). Temu ostatniemu podporządkowany
był Konzentrationslager Warschau - Obóz Koncentracyjny Warszawa, będący jednym
z 23 głównych obozów koncentracyjnych.
Praca Pani Sędzi Marii Trzcińskiej dotyczy przede wszystkim okresu istnienia obozu, kiedy
miał on oficjalny status koncentracyjnego, tj. od 9 X 1942 r. do 28 VII 1944 r. (do ewakuacji
obozu). Aby jednak lepiej zrozumieć ogrom tragedii, trzeba tu przypomnieć mało znany fakt,
iż wśród hitlerowskich obozów jenieckich istniały dwa zasadnicze rodzaje:
a) obozy, w których częściowo przestrzegano praw jenieckich, przynajmniej w stosunku do
jeńców z państw zachodnich; były to stalagi (Soldatenlager) i oflagi (Offizierslager). W niektórych
z nich jeńcy mieli szansę przeżycia wojny w znośnych warunkach, w innych, mimo formalnego
statusu obozu jenieckiego, dokonywano na jeńcach masowych mordów. Przykładem tego był m.in.
utworzony we wrześniu 1939 r. dla jeńców polskich z bitwy nad Bzurą, a potem zapełniany
jeńcami 18 narodowości, Stalag 314 Lamsdorf. Straciło w nim życie w nieludzkich warunkach
około 100 000 jeńców, przeważnie radzieckich;
b) obozy, o eufemistycznej nazwie Kriegsgefangenenlager (obóz jeniecki), mające być
z założenia miejscem masowej zagłady jeńców. Największymi z tych obozów były:
Kriegsgefangenenlager Majdanek (założony w pazdzierniku 1941 r., przekształcony w obóz
koncentracyjny wiosną 1943) i Kriegsgefangenenlager Birkenau-Auschwitz II (założony
w pazdzierniku 1941 r., przekształcony w obóz koncentracyjny dopiero w marcu 1944).
Kriegsgefangenenlager Warschau został założony w pazdzierniku 1939 r., a w pazdzierniku
1942 r. przekształcono go na osobisty rozkaz H. Himmlera w obóz koncentracyjny.
Co działo się z jeńcami tego obozu w latach 1939-1942? Jaki był ich los? Czy znajdzie się ktoś
na miarę Pani Sędzi Marii Trzcińskiej, kto zajmie się wyjaśnieniem tej kolejnej krwawej plamy
w naszej ojczystej historii?
Następne pytanie dotyczy okresu powojennego. Otóż w latach 1945-1954 w miejscu dawnego
KL Warschau istniał obóz NKWD przeznaczony do likwidacji polskiego elementu narodowego,
czyli  Żołnierzy II Konspiracji" - Żołnierzy Wyklętych".
Na temat tego obozu nadal istnieje zmowa milczenia; giną w tajemniczy sposób dokumenty lub
są wywożone za granicę, znikają świadkowie, badacze tego problemu otrzymują pogróżki
fizycznej rozprawy, a reakcje władz i instytucji odpowiedzialnych za Narodową Pamięć są wręcz
histeryczne, gdy ktoś się zgłasza z prośbą o wyjaśnienie spraw z nim związanych.
Niech mi wolno będzie tą drogą złożyć wyrazy najwyższego szacunku Pani Sędzi Marii
Trzcińskiej za jej wielkie poświęcenie i ofiarność w walce o prawdę i podziękować za kilkanaście
lat życia ofiarowanych przywracaniu Pamięci Ofiar KL Warschau.
Andrzej Leszek Szczęśniak
GENEZA
Założenie Obozu Koncentracyjnego w Warszawie nie było dziełem przypadku. Trybunał
Norymberski podczas procesu w sprawie głównych zbrodniarzy wojennych zaliczył w poczet
materiału dowodowego:  Tajnąekspertyzę policji niemieckiej ze stycznia 1940 r. o podstawach
prawnych i aspektach demograficznych polityki niemieckiej w Polsce, wskazującą jako ostateczny
cel likwidację substancji Narodu Polskiego" (Dokument Norymberski NO 661 - PS; Archiwum
Instytutu Pamięci Narodowej, akta MTW, sygn. 325, t. 26, s. 206-242).
Jak wykażą dalsze dokumenty, przez  substancję Narodu" rozumiano nie tylko inteligencję
i kierowniczą elitę, ale także jego stolicę jako centrum dyspozycyjno-kierownicze.
Generalny Gubernator Hans Frank w swoim Dzienniku napisał:  Mamy w tym kraju punkt, z
którego rozchodzi się całe zło: Jest nim Warszawa. Gdybyśmy w Generalnym Gubernatorstwie nie
mieli Warszawy, nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć" (AIPN, Okupacja i Ruch
Oporu w Dzienniku Hansa Franka, zapis 14 XII 1943 r.).
W dokumencie konspiracji (raport nr 237 Wydziału Bezpieczeństwa Oddział Informacyjno-
Polityczny) czytamy:  Władze niemieckie stwierdzają, że Warszawa jest mózgiem polskiego ruchu
niepodległościowego, tu właśnie skoncentrowany jest najbardziej aktywny i niebezpieczny
z punktu widzenia interesów niemieckich element. To też władze te domagają się zastosowania
w stosunku do Warszawy środków radykalnych, takich środków, przy pomocy których zostałby
usunięty aktywny element polski" (AAN, Delegatura Rządu RP na Kraj, sygn. 202/11-21, raport
z 20 XII 1943 r.).
Takie były motywy założenia Obozu Koncentracyjnego w Warszawie.
ROZKAZY I DOKUMENTY NIEMIECKIE
DOTYCZCE ZAAOŻENIA
I FUNKCJONOWANIA OBOZU KONCENTRACYJNEGO
W WARSZAWIE
1 Tzw. Plan Pabsta z 6 lutego 1940 r.
Już na początku 1940 r. przedłożono Hansowi Frankowi plan urbanistów z Wiirzburga, tzw.
Plan Pabsta, przewidujący in fine zlikwidowanie Warszawy jako stolicy Polski ze zmniejszeniem jej
mieszkańców do 500 tys. i zbudowanie na jej miejscu:  Nowego niemieckiego miasta Warszawy
(Die neue deu-tsche Stadt Warschau)".
2. Dyrektywy Himmlera z 9 pazdziernika 1942 r.
Na przełomie 1939/1940 został urządzony obóz jeniecki w Warszawie na Kole-przeznaczony
dla żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego, który na podstawie wcześniejszego rozkazu
(powołanego w tych dyrektywach) przekształcono w 1942 r. w obóz koncentracyjny, oraz
zbudowano dwa Lagry w Warszawie Zachodniej. W dyrektywach z 9 pazdziernika 1942 r.,
przekazanych do Pohla, Krugera, Globocnika, Wolfa oraz Reichssicherheitshauptamt w kwestii
żydowskiej, Himmler stwierdził:  Wydałem rozkazy, aby wszyscy tak zwani pracownicy
zbrojeniowi, którzy pracują jedynie w pracowniach krawieckich, kuśnierskich i szewskich, zostali
zgrupowani w najbliżej znajdujących się obozach koncentracyjnych tzn. w Warszawie i Lublinie
(...)" (Dokument Norymberski NO - 1611).
I choć dyrektywy te w odniesieniu do ludności żydowskiej z getta warszawskiego nie zostały
wykonane, to KL Warschau w dacie ich wydania w pełni funkcjonował, więziono w nim bowiem
Polaków. Faktyczne działanie Obozu Koncentracyjnego w Warszawie od pazdziernika 1942 r.
potwierdzone też zostało na IV Procesie Norymberskim (ATWIV PP 33 7978).
3. Specjalny rozkaz Himmlera (..Sonderbefehl!") z 31 lipca 1942 r. Zakazywał on używania
nazwy  partyzanci" i nakazywał zastąpienie jej nazwą  bandyci" (AIPN, Kolekcja fotokopii DC,
sygn. 547). Rozkaz ten miał szczególne znaczenie przy traceniu w KL Warschau członków ruchu
oporu
oraz żołnierzy AK w czasie Powstania Warszawskiego, którym odmówiono uznania
za kombatantów.
4. Rozkaz Himmlera z 16 lutego 1943 r.
Był skierowany do wyższego dowódcy SS i policji w Generalnej Guberni SS-
Obergruppenftihrera Krugera. Dotyczył dalszej rozbudowy KL Warschau i przeniesienia go także
do dzielnicy getta:
 Ze względu na bezpieczeństwo zarządzam, aby getto warszawskie po przeniesieniu tu obozu
koncentracyjnego zostało zburzone (...). Zburzenie getta i zainstalowanie Obozu
Koncentracyjnego jest konieczne, gdyż inaczej nigdy nie osiągniemy spokoju w Warszawie,
a działalność przestępcza nie będzie wykorzeniona, jak długo będzie istniało getto (...). W każdym
razie należy spowodować, aby miejsce zamieszkania 500 000 podludzi, które nigdy nie będzie
nadawało się dla Niemców, znikło z horyzontu i aby obszar miasta Warszawy z jego milionem
mieszkańców, będący zawsze niebezpiecznym centrum destrukcji i powstania, został
zredukowany w wielkości" (Dokument Norymberski NO - 2494).
W rozkazie tym Himmler wyznaczył do wykonania przez KL Warschau dwa zadania:
kompletne wyburzenie resztek warszawskiego getta oraz zmniejszenie obszaru miasta Warszawy
i liczby jej mieszkańców do 500 tys.
Według spisu ludności na dzień 31 marca 1943 r. Warszawa liczyła 1 005 tys. mieszkańców,
w tym około 60 tys. Żydów- rejestrowanych i nie rejestrowanych łącznie (AAN, Delegatura Rządu
na Kraj, sygn. 203/III/8; E. Ringel-blum, Kronika Getta Warszawskiego). W tym stanie plan
zmniejszenia milionowego wówczas miasta Warszawy do 500 tys. nie mógł dotyczyć wyłącznie
Żydów, skoro po wielkich deportacjach do Treblinki i innych miejsc zagłady przebywało ich
w Warszawie (w Rest-Ghetto - w getcie szczątkowym) już tylko około 60 tys. Tym razem był
to plan eksterminacji polskiej populacji Warszawy. Rozkaz Himmlera z 16 lutego 1943 r. wyraznie
koresponduje z wcześniej wymienionym Planem Pabsta.
5. Rozkaz Himmlera z 13 czerwca 1943 r.
Nakazywał przekształcenie więzienia Pawiak przy ul. Dzielnej w byłym warszawskim getcie
w obóz koncentracyjny. Rozkaz został skierowany do:
 Szefa Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS (WVHA), Szefa Sicherheitspolizei
i SD, Wyższego Dowódcy SS i Policji na Wschód oraz Dowódcy SS i Policji w Warszawie".
Według tego rozkazu przy pomocy więzniów należy zebrać i zachować miliony kamienia
budowlanego, odpadki żelaza i inne materiały z byłego getta. Dzielnica getta ma być całkowicie
zrównana z ziemią. Po zakończeniu tych prac należy nanieść ziemi i założyć duży park.
6. Meldunek Obergruppenfuhrera generała Waffen-SS Oswalda Pohla z 23 lipca 1943 r.
Zawiadamia Himmlera o wykonaniu rozkazu z 11 czerwca 1943 r. i urządzeniu w byłym getcie
obozu koncentracyjnego. Miał on dwa Lagry: jeden wzdłuż ul. Gęsiej uruchomiony 19 lipca 1943 r.,
drugi przy ul. Bonifraterskiej uruchomiony 15 sierpnia 1943 r. (Dokument Norymberski NO - 2516,
NO -2496).
7. Zarządzenie administracyjne dla władz policyjnych dystryktów, starostw i dla miejscowych
władz policyjnych w Generalnym Gubernatorstwie z dnia 8 lipca 1943 r.
Zarządzenie podpisane zostało przez Sekretarza Stanu Josefa Biihlera i wyższego dowódcę
SS i policji Friedricha Wilhelma Krugera. Zarządzeniem tym postanowiono, że, odmiennie niż we
wszystkich dystryktach Generalnej Guberni, policja niemiecka w Warszawie wydzielona została
ze struktur administracji cywilnej gubernatora w autonomiczną strukturę policyjną pod kie-
rownictwem dowódcy SS i policji w Warszawie, której opracowywane zadania i przeprowadzane
działania nie podlegały kontroli ze strony gubernatora. Dyrektyw w zakresie działania mógł
udzielać policji w Warszawie jedynie wyższy dowódca SS i policji oraz Główny Urząd
Bezpieczeństwa Rzeszy (DziennikRozporządzeń dla Generalnego Gubernatorstwa^ 52, z 15 lipca
1943 r.).
W takim trybie policja niemiecka w Warszawie otrzymała pełnomocnictwa wyjątkowe, dające
jej uprawnienia de facto do nieograniczonego działania w stolicy Polski.
Będzie ona miała kolosalny wpływ na sytuację w KL Warschau, na losy jego więzniów,
zwłaszcza po wydanym tydzień pózniej (16 lipca 1943 r.) rozkazie Rudolfa Franza Ferdinanda
Hossa, SS-Obersturmbannfiihrera, którym ustalono siedzibę urzędowania komendanta obozu
w siedzibie urzędowania dowódcy SS i policji w Warszawie.
8. Rozkaz garnizonowy Hossa fNr 26/43) z dnia 16 lipca 1943 r.
Rozkaz podpisał dowódca garnizonu SS Hoss, SS-Obersturrnbannfuhrer. W rozkazie tym w
punkcie 9. Hoss powiadamia odnośne organy policji państwowej, SS i SD, że na rozkaz
Reichsfiihrera, szefa policji niemieckiej, utworzony został Konzentrationslager Warschau, którego
adres brzmi:  Komendantura Konzentrationslager Warschau w Warszawie poprzez Dowódcę SS
i Policji Dystryktu Warszawa w Warszawie". Telefaksy i telefony będą odbierane również najpierw
przez szefa SS i policji Dystryktu Warszawa. Zaznaczono, że Konzentrationslager Warschau nie
będzie obozem przesyłkowym.
Dlaczego doszło do takiego rozkazu? W Warszawie znajdowała się centrala
niepodległościowej konspiracji, tu też funkcjonowało Podziemne Państwo Polskie. W tej sytuacji
Komendantura obozu nie była w stanie sama realizować zaplanowanej eksterminacji miasta.
Konieczna była pomoc miejscowej policji, która wyposażona w pełnomocnictwa wyjątkowe, miała
możliwość przeprowadzać przy pomocy swoich formacji militarnych wszelkie akcje na mieście,
w tym łapanki ludzi, których dostarczała do obozu.
Wyznaczając siedzibę urzędowania komendanta KL Warschau w siedzibie urzędowania
dowódcy SS i policji, doprowadzono do połączenia działań formacji obozowych z formacjami
policyjnymi pozostającymi w strukturze dowódcy SS i policji, co zapewniło temuż dowódcy pełną
kontrolę nad urzędowaniem komendanta obozu oraz działaniem całego obozu, a w szczególności
nad wykonywaniem jego ludobójczych funkcji.
CHARAKTER OBOZU
Obóz Koncentracyjny w Warszawie, w oryginalnej terminologii nien kiej i norymberskiej:
Konzentrationslager Warschau (w skrócie: KL Warschau), założony na rozkaz Himmlera, był
obozem koncentracyjnym głównym i jako taki występuje w aktach IV Procesu Norymberskiego
oraz na alianckiej liście hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Ostatnio Niemcy opublikowali
mapę obozów koncentracyjnych głównych na terenie Rzeszy i w krajach okupowanych. Jest ich
23. Wśród nich znajduje się KL Warschau.
Ponadto na charakter i miejsce KL Warschau wskazuje jego traktowanie przez najwyższe
organy Rzeszy oraz zadania, jakie mu wyznaczono.
- KL Warschau od chwili jego utworzenia został podwójnie podporządko-
a) przede wszystkim Głównemu Urzędowi Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), tj. policji i SS
b) Głównemu Urzędowi Gospodarki i Administracji SS (WVHA)
- Konzentrationslager Warschau miał wyznaczone dwojakie funkcje:
a) funkcje gospodarcze, tj. rozbiórkę zrujnowanej zabudowy byłego getta oraz rozbudowę
z odzyskanych materiałów obiektów KL Warschau. W przyszłości na terenie zniwelowanego getta
miał być urządzony duży park
b) funkcje ludobójcze, tj. zaprogramowane zmniejszenie liczby mieszkańców Warszawy do
500 tys. I to był jego cel główny o charakterze strategicznym, bo według niemieckich planów
Warszawa jako stolica Polski miała być zniesiona. Stąd właśnie zastrzeżenie Himmlera,
przekazane w wymienionym wyżej rozkazie przez Rudolfa F. F. Hossa, że KL Warschau nie
będzie obozem przesyłkowym, bowiem miał on wyznaczone do wykonania na miejscu ludobójcze
zadanie.
KONZENTRATIONSLAGER WARSCHAU STRUKTURA I OKRES
DZIAAANIA
Do urzeczywistnienia zaprogramowanej eksterminacji miasta konieczny był zorganizowany
system zagłady. I taki system stworzono.
Powstały Konzentrationslager Warschau w swej strukturze posiadał pięć Lagrów, był
wyposażony w urządzenia masowego zabijania, tj. komory gazowe i krematoria, a ludobójczy plan
wykonywały w nim współdziałające ze sobą formacje policyjno-obozowe, w tym także ukraińskie
i łotewskie.
Lagry KL Warschau rozlokowano w trzech dzielnicach Warszawy:
- w Warszawie na osiedlu Koło, za miejscowym laskiem, stworzono jeden Lager
- w Warszawie Zachodniej za Dworcem PKP powstały dwa Lagry
- na terenie zlikwidowanego getta utworzono dwa Lagry: wzdłuż ul. Gęsiej i przy
ul. Bonifraterskiej.
Wymienione Lagry rozbudowywano i uruchamiano sukcesywnie, przy czym wszystkie zostały
połączone między sobą bezpośrednią obwodnicą kolejową, tworząc zwarty kompleks
organizacyjny i funkcjonalny pod jedną Komendanturą. KL Warschau działał przez dwa lata:
od pazdziernika 1942 r., tj. od głównej likwidacji getta, do sierpnia 1944 r., tj. do Powstania
Warszawskiego, kiedy to obóz został ewakuowany.
LAGER NA KOLE
Najwcześniej powstał obóz w osiedlu Warszawa-Koło. Stało się to już na przełomie 1939/1940,
tj. w tym samym czasie, kiedy opracowano Plan Pabsta dotyczący likwidacji Warszawy jako stolicy
Polski.
Lager na Kole był położony w sprzyjających dla utajnienia warunkach naturalnych.
Wybudowany został na terenie niezasiedlonym za miejscowym laskiem, w bezpośrednim
sąsiedztwie strzeżonych niemieckich zakładów zbrojeniowych w Forcie Bema, za którymi nieco
dalej znajdowało się niemieckie lotnisko Bemowo.
Lager na Kole nie od razu był obozem koncentracyjnym. Najpierw, podobnie jak Majdanek,
pełnił funkcje obozu jenieckiego (Kriegsgefangenenlager), w którym internowano część oficerów
i żołnierzy Wojska Polskiego z kampanii wrześniowej. Przebywający w Lagrze wojskowi byli
zmuszeni pracować przy wznoszeniu urządzeń fortyfikacyjnych, w hangarach oraz przy budowie
licznych na tym terenie bunkrów i schronów. Z dyrektyw Himmlera z 9 pazdziernika 1942 r.
wynika, iż już na podstawie wcześniejszego rozkazu Lager na Kole przekształcony został w obóz
koncentracyjny.
Po przekształceniu obozu w koncentracyjny więziono w nim głównie cywilnych mieszkańców
Warszawy.
Ze zdjęć lotniczych wykonanych nad Warszawą w 1947 r., przekazanych dla śledztwa przez
Sztab Generalny Wojska Polskiego, wynika, że Lager na Kole zajmował powierzchnię ponad 20
ha, na której stało 55 baraków. W głębi lasku, gdzie były rozlokowane baraki dla więzniów,
usytuowano obiekt, widoczny na wymienionych zdjęciach, w kształcie dużej litery  T". Po obiekcie
tym zachowały się do dnia dzisiejszego fundamenty, na podstawie których można było odtworzyć
prawdopodobną całość tego  obiektu śmierci" (Szczegółowy opis znajduje się w  Protokole
sądowych oględzin z 9 i 12 X 1990 r." oraz na szkicach kartograficznych terenu obozu i tego
obiektu, zamieszczonych w rozdziale:  Wykaz dokumentów".). Był on wieloczęściowy i miał obok
budynki towarzyszące. W zachowanej konstrukcji budowli biegły stwierdził wybetonowany
ścianami prostokątny dół o wymiarach 5 x 12 m oraz wewnątrz budowli obudowany ścianami
cementowymi wykop pod piecowisko. Do obiektu tego, jak podawali świadkowie, Niemcy
doprowadzali wewnętrznymi drogami leśnymi więzniów z Lagru, nieraz także i osoby z zewnątrz,
i w tym obiekcie ich  likwidowali" (świadkowie: A. Satora, Z. Augustyniak).
W 1942 r. dowódca SS i policji w Dystrykcie Warszawskim na interwencję Wehrmachtu
domagającego się aresztowań zakładników, by przeciwdziałać sabotażom w przemyśle
zbrojeniowym, stwierdził, że to nie ma sensu, bo i tak odbywają się egzekucje (APW, Anit des
Distrikts Warschau, sygn. 883). W dniu 27 września 1943 r. na konferencji policyjnej, dotyczącej
stanu bezpieczeństwa w Generalnej Guberni, SS-Oberfuhrer Walther Bierkamp stwierdził, że
w Warszawie ukrywa się 25 tys. byłych polskich oficerów, których należy uznać za członków grup
terrorystycznych i rozstrzelać.
Więzniowie Lagru na Kole likwidowani byli nie tylko w miejscowym  obiekcie śmierci". Świadek
Maria Cygan i świadek Marian Cygan, którzy w czasie okupacji zamieszkiwali na Kole, podali, że
 Niemcy wywozili więzniów z baraków ciężarowymi samochodami >budami<. Ludzie ci znikali i nie
wiadomo, co Niemcy z nimi robili. Po dwóch, trzech dniach opróżnione baraki Niemcy zapełniali
nowymi transportami więzniów, którzy następnie również byli wywożeni i bez śladu znikali. 1 to się
powtarzało".
Wbrew twierdzeniom niektórych polemistów, nie mogły to być wywózki na roboty przymusowe,
gdyż takowe nie odbywały się przecież  co dwa, trzy dni"! Mogło to dotyczyć jedynie części z nich.
Świadek naoczny Adela K., która w czasie okupacji zamieszkiwała w Warszawie Zachodniej
w odległości około 300 m od tamtejszego tunelu w ciągu ul. Bema, zeznała, że  samochody
niemieckie, zakryte, wyglądające jak wojskowe, prowadzone przez SS-manów, 3-4 razy
w tygodniu wjeżdżały od strony Woli (Koło leży w dzielnicy Wola - MT) do tunelu, w którym Niemcy
urządzili kazń, w której gazowali ludzi". Lager na Kole był pierwszym obozem, jaki realizował Plan
Pabsta, przewidujący zmniejszenie obszaru miasta Warszawy i jej mieszkańców do 500 tys.
Zbudowany w pierwszych miesiącach okupacji, działał zbrodniczo aż do Powstania
Warszawskiego.
LAGRY W WARSZAWIE ZACHODNIEJ
Jesienią 1942 r. Niemcy przystąpili do budowy dwóch Lagrów w Warszawie Zachodniej,
w okolicach Dworca Kolejowego. W meldunku Delegatury Rządu Rzeczypospolitej na Kraj
z 3 grudnia 1942 r. czytamy:  Na terenach przyłączonych ostatnio do Obozu przebywa 10 tysięcy
Żydów z Grecji. Są oni zatrudnieni przy budowie powstającego Obozu dla Polaków mającego
pomieścić około 40 tys. osób" (AAN, Delegatura RP na Kraj, sygn. 202/11-44). Większość
baraków została wybudowana już do grudnia 1942 r. i bezpośrednio oddana do użytku. Całkowite
zakończenie budowy obydwu Lagrów nastąpiło na przełomie 1942/1943. Formalne stwierdzenie
uruchomienia nastąpiło w Zarządzeniu wykonawczym Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy
z 16 marca 1943 r.
Teren obozowy rozciągał się po obu stronach tunelu w ciągu ul. Bema. Jeden z Lagrów
( Lager II") rozmieszczony był na powierzchni około 30 ha, pomiędzy ulicami: Mszczonowską,
Armatnią i Bema. Posiadał on 20 baraków.
Po przeciwnej stronie tunelu przy ul. Skalmierzyckiej, w okolicy gdzie obecnie znajduje się
Dworzec PKS, usytuowano następny Lager ( Lager III"). Zajmował on powierzchnię około 20 ha,
na jakiej znajdowało się 12 baraków dla więzniów.
Obydwa Lagry ogrodzone były drutem kolczastym w dwóch rzędach; zasiek miał wysokość
3 m. Przy ogrodzeniach umieszczono wieże strażnicze obsadzone przez SS-manów. Ponadto
pomiędzy ogrodzeniami chodzili SS-mani z psami (zeznania świadków, pracowników służb
kolejowych, m.in. Feliksa Jedynaka - maszynisty, i Antoniego Walczaka - kierownika pociągu
gospodarczego). Istnienie terenów obozowych w Warszawie Zachodniej potwierdzone zostało
zdjęciami lotniczymi WP, wykonanymi nad Warszawą w 1945 r. W opisie kartograficznym tych
zdjęć, opracowanym w Urzędzie Geodezji i Kartografii w Warszawie, stwierdzono, że  Lager II"
położony był w odległości około 25 m od tunelu w ciągu ul. Bema. Posiadał bramy wjazdowe od
ul. Armatniej i bramę główną od ul. Bema. Także  Lager III" posiadał bramę główną wychodzącą
na tunel przy ul. Bema. Takie usytuowanie obu Lagrów po obu stronach tunelu nie było
przypadkowe. Jak się pózniej okaże, w tunelu tym znajdowały się komory gazowe w których
tracono więzniów. Na zdję-ciach są widoczne duże fragmenty murów otaczających Lagier II Lagry
w Warszawie Zachodniej były połączone obwodnicą boczną i bocznicą ko-lejową z Lagrami
w getcie.
LAGRY NA TERENIE BYAEGO GETTA
Polecenie przeniesienia obozu koncentracyjnego także na teren getta warszawskiego zawarte
było juz w rozkazie Himmlera z lb lutego 1V4J r. Wykonując ten rozkaz, bezpośrednio po
zdławieniu powstania w getcie w kwietniu 1943 r. przystąpiono do urządzania obozu
koncentracyjnego w części dawnego więzienia wojskowego przy ul. Gęsiej, gdzie od jesieni
1942 r. mieścił się już tzw. wychowawczy obóz pracy.
Funkcjonowanie obozu koncentracyjnego w byłym getcie od wiosny 1943 r. relacjonują liczni
więzniowie Pawiaka, jacy od maja 1943 r. byli przetransportowywani do obozu pracy i zatrudniani
m.in. na terenie obozu koncentracyjnego. Potwierdza to także Felicjan Loth, który był lekarzem
więziennym na Pawiaku i w nowo powstałym obozie koncentracyjnym (Zob. Pamiętniki lekarzy -
Obóz na Gęsiej, Warszawa 1964).
Jednak pomieszczenia dawnego więzienia wojskowego na potrzeby obozu koncentracyjnego
okazały się niewystarczające. Wobec tego włączono do niego więzienie Pawiak, rozbudowując
jednocześnie nowe obiekty i baraki obozowe.
Świadek Henryk Wasser wspomina:  (...) po 19 kwietnia 1943 r. przebudowano i zabudowano
bloki i place na omawianym odcinku ul. Gęsiej, tak że wszystkie budynki stanowiły jeden wielki
kompleks obozu koncentracyjnego >Gęsiówka<".
Dowódca SS i policji w Dystrykcie Warszawskim, SS-Brigadefiihrer Jurgen Stroop, w raporcie
z 16 maja 1943 r. o ostatecznej likwidacji powstania w getcie warszawskim zaproponował
przekształcenie więzienia Pawiak przy ul. Dzielnej w tym getcie w obóz koncentracyjny. W niecały
miesiąc po tym w dniu 11 czerwca 1943 r. Himmler skierował rozkaz do Szefa Głównego Urzędu
Gospodarki i Administracji SS Oswalda Pohla polecający przekształcenie więzienia Pawiak w obóz
koncentracyjny.
Rozkaz został wykonany. Pohl w meldunku z 23 lipca 1943 r. zawiadomił Himmlera
o utworzeniu w byłym getcie nowego obozu koncentracyjnego.
Utworzono dwa Lagry:
-jeden Lager zbudowano pomiędzy ulicami: Wołyńską, Ostrowską, Glinianą i Zamenhofa
wzdłuż ul. Gęsiej. Rozpoczął on funkcjonowanie z dniem 19 lipca 1943 r.
- drugi Lager zainstalowano przy ul. Bonifraterskiej. Uruchomiono go z dniem 15 sierpnia  43 r.
Po tej dacie w dalszym ciągu trwała rozbudowa obiektów obozowych.
Technicznym budowniczym obozu w byłym getcie był SS-Gruppenłuhrer inżynier Kammler
z Głównego Urzędu C ospodarki i Administracji SS. Z raportów opracowywanych przez niego
i przekazywanych przez Obergruppen-fuhrera Oswalda Pohla do sztabu Himmlera, w sprawie prac
rozbiórkowych byłego getta i budowy obozu, wiadomo, że pod obóz w getcie przeznaczono teren
o powierzchni 50 ha.
Siłę fizyczną przy budowie obozu stanowili więzniowie obcokrajowcy (w tym Żydzi),
dostarczeni przez Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS z obozów koncentracyjnych spoza
Warszawy.
W opisie kartograficznym opracowanym przez Przedsiębiorstwo Geodezyjno-Kartograficzne
w Warszawie na podstawie zdjęć lotniczych wykonanych w 1945 r. stwierdzono, że na terenie
części zamkniętego getta zbudowano tzw.  obóz ś c i s ł y".
 Obóz ścisły" został otoczony murem z umieszczonymi nad nim wieżami strażniczymi. Mury
okalające obóz zostały w górnej części ogrodzone drutem kolczastym umocowanym na
izolatorach. Z uwagi na to, że w obozie poza Polakami znajdowały się inne narodowości na
murach zamieszczone były tablice ostrzegawcze w języku polskim, francuskim, greckim,
węgierskim (zeznania świadków: Józefa Marchela, Tadeusza Trepki, Henryka Aagodzkiego
i innych).
Na  Szkicu orientacyjnym terenu Obozu Koncentracyjnego przy ul. Gęsiej w Warszawie z
20 maja 1946 r.", sporządzonym przez V Komisariat Milicji Obywatelskiej w Warszawie dla
Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, utrwalono istniejące jeszcze
wówczas 24 baraki obozowe. Strażacy polscy, wykonując przed Powstaniem Warszawskim
ćwiczenia rutynowe na dachu fabryki Pfeufra przy ul. Glinianej naprzeciwko zabudowań
obozowych, sporządzili zdjęcia tych baraków.  Obóz ścisły" posiadał bramy:
- przy ul. Zamenhofa 19
- przy ul. Gęsiej 24
- przy ul. Okopowej z wylotem na miejsce straceń na boisku  Skry"
- przy ul. Glinianej przy torowisku obozowej kolejki wąskotorowej
- wjazdową do podobozu dla Żydów od strony ul. Nowolipki 29
- wjazdowe do więzienia Pawiak przy ul. Dzielnej i przy ul. Pawiej.
Poza dwoma Lagrami przy ul. Gęsiej i przy ul. Bonifraterskiej do obozu koncentracyjnego
w getcie wchodziły:
a) Więzienie Pawiak przy ul. Dzielnej w getcie, włączone do KL Warni wymienionym rozkazem
Himmlera z 11 czerwca 1943 r. Po włączeniu
więzienia Pawiak do KL Warschau  codzienne egzekucje więzniów Pawiaka przeprowadzane
są w Obozie przy ul. Gęsiej. Zwłoki palone są na podwórzu od strony ul. Zamenhofa 19" (AAN,
sygn. 202/III, t. 7,  Informacja Bieżąca" nr 26/99, z dnia 7 VII 1943 r. oraz zeznania świadków: St.
Kociecki, Ewa Królikiewiczowa, Stefan Konopka, Tadeusz Trepka i inni).
b) Podobóz dla Żydów między ulicami Nowolipie i Nowolipki Zakwaterowani w nim byli
więzniowie cudzoziemcy (Żydzi i inne narodowości), przywiezieni z innych obozów
koncentracyjnych jako siła robocza do budowy KL Warschau. Istnienie podobozu dla Żydów
zostało stwierdzone już w śledztwie w sprawie L. Hahna, w aktach którego znajduje się dokładny
szkic tego podobozu. Potwierdzili je także więzniowie L. Piekarski, H. Swiątkiewicz i technik
budowlany M. Bielewicz.
c) Dawne więzienie wojskowe przy ul. Gęsiej róg Zamenhofa Od jesieni 1942 r. w części tego
więzienia był umieszczony tzw. wychowawczy obóz pracy policji bezpieczeństwa. Od nazwy
ul. Gęsiej, przy której był położony, nazywano go  Gęsiówką". Urzędowa nazwa niemiecka
brzmiała:  Ar-beitserziehungslager der Sicherheitspolizei Warschau". Na przełomie listopada
i grudnia 1943 r. obóz pracy został przeniesiony na ul. Litewską, a jego pomieszczenia w całości
wraz z nazwą  Gęsiówką" przejął  ścisły obóz" koncentracyjny, co będzie powodem częstego
mylenia obu tych obozów (Dokument niemiecki:  Geschaftsverteilungsplan der Abteilung u. Recht
Komman-deur der Sicherheitspolizei und des SD-KdSW" z 15 X 1942 r.).
KONZENTRATIONSIAGER WARSCHAU -FUNKCJONOWANIE KOMPLEKSU
Fakt, że KL Warschau nie składał się tylko z Lagru w byłym getcie (js sugerują niektórzy), lecz
że był strukturą wielolagrową i wieloobiektową, p twierdzają zgodnie zródła polskie i niemieckie.
W sprawozdaniu z dnia 20 lipca 1945 r. Sekretarz Komisji dla Zbadan Zbrodni Niemieckich
Bronisław Świderski stwierdził, że  obóz zagłady >Gi siówka< stanowił jeden z kilku obozów
zagłady znajdujących się w Warszawie".
Także Centrala w Ludwigsburgu w odezwie z 1973 r. podała, że KL Warschau składał się
z dwóch kompleksów obozowych pod jedną Komendantur  starego kompleksu obozowego i
nowego kompleksu obozowego".
Jak wskazuje chronologia tworzenia poszczególnych Lagrów,  stary kompleks obozowy"
stanowił Lager na Kole i Lagry w Warszawie Zachodnie które zostały uruchomione w tym samym
okresie jesienią 1942 r., zaś  nowy kompleks obozowy" stanowiły Lagry w byłym getcie,
uruchomione latem1943 r.
Pomiędzy dwoma Lagrami w Warszawie Zachodniej w tunelu w ciągu u Bema działały komory
gazowe. Na terenie Lagru w getcie działały krematoria do spalania zwłok zamordowanych
więzniów. Cały kompleks obozowy KL Warschau połączony był ze sobą bezpośrednią obwodnicą
kolejową. Do obozu koncentracyjnego doprowadzono bocznicę kolejową, prowadzącą od
obwodnicy kolejowej z dworca w Warszawie Zachodniej do Dworca Gdańskiego.
Odczyt zdjęć lotniczych oraz plan kompleksu KL Warschau wykazały, ż obwodnica wychodziła
z terenu Lagru w getcie od ul. Stawki, gdzie było rózga łęzienie bocznicy, do Lagru na Kole i do
Lagrów w Warszawie Zachodniej. Przy Warszawie Zachodniej obwodnica wjeżdżała wprost nad
tunele mieszczące kc mory gazowe. Wjazd kolejowy do  Lagru II" prowadził od ul. Mszczonów
skiej, natomiast  Lager III" sąsiadował z bocznicą kolejową od strony stać; kolejowej Warszawa
Zachodnia.
Na terenie Lagru w getcie od torowiska przy ul. Stawki biegły tory w pobl: żu  obozu ścisłego".
Przecinając ul. Gęsią, prowadziły w kierunku Pawiaka
W śledztwie nie udało się ustalić, ile przez te 35-40 tys. miejsc obozowych przeszło ogółem
więzniów w trybie rotacyjnym, bowiem transporty z łapanek do obozu były tak częste i tak liczne,
że organizacje konspiracyjne przestały je rejestrować.
Świadek Józef Maszewski, który pracując jako toromistrz w Warszawie Zachodniej, widział
osobiście transporty eskortowane przez Niemów do obozu, zeznał, że transporty takie odbywały
się po kilka razy w tygodniu przez cały okres od powstania w getcie do Powstania Warszawskiego.
Nie udało się ustalić dokładnie, ilu więzniów ogółem przeszło przez KL Warschau, ale
ujawniona została skala tego zjawiska, które jeszcze szerzej ukazują tzw.  transporty
niewiadome".
ZALUDNIENIE KL WARSCHAU
Zaludnienie w Lagrze na Kole
Zdjęcia lotnicze Wojska Polskiego z 1947 r. wykazały na terenie Lagru na Kole fundamenty po
rozebranych 55 barakach, które mieszcząc po 200 więzniów każdy, mogły pomieścić łącznie do
11 tys. więzniów jednorazowo.
Świadek Zbigniew Augustyniak, płk WP, który opracowywał reprodukcje zdjęć dla śledztwa,
w czasie okupacji przechodził wielokrotnie koło Lagru na Kole. Widywał jego obiekty i więzniów.
Byli to głównie cywilni Polacy. Jednak z uwagi na to, że Lager na Kole był pierwotnie obozem
jenieckim dla żołnierzy i oficerów WP z kampanii wrześniowej, po przekształceniu go w 1942 r.
w obóz koncentracyjny w dalszym ciągu częściowo przebywali w nim obok cywilnych więzniów
 niewolnicy w mundurach", zmuszani przez Niemców do prac przy fortyfikacjach.
Po wybuchu w 1941 r. wojny niemiecko-bolszewickiej w Lagrze tym przebywali także
okresowo Białorusini, przywożeni przez Niemców z nadgranicznych terenów wschodniej Polski.
Ludności żydowskiej w Lagrze na Kole w zasadzie nie było, ponieważ rozkaz Himmlera
(omówiony wcześniej) z 9 pazdziernika 1942 r., dotyczący zgrupowania rzemieślników żydowskich
z getta warszawskiego w KL Warschau, nie został wykonany. Pozostali oni nadal na miejscu
w warszawskim getcie. A w Lagrze umieszczano w dalszym ciągu mieszkańców Warszawy
(świadkowie: Alojzy Satora, Maria i Marian Cyganowie).
Zaludnienie Lagrów w Warszawie Zachodniej
Na podstawie zdjęć lotniczych terenów obozowych i ich odczytu w Urzędzie Geodezji
i Kartografii, a także zeznań świadków wiadomo, że Lagry w Warszawie Zachodniej składały się
z 32 baraków ( Lager II" 20 baraków,  Lager III" 12 baraków). Wszystkie baraki liczyły co najmniej
po 600 miejsc, z wyjątkiem czterech baraków mniejszych po 300 miejsc, które mieściły łącznie
jednorazowo nie mniej jak 18 tys. więzniów. Byli to więzniowie polscy i greccy, wśród nich Żydzi
greccy. Zamiast planowanych 10 tys. cudzoziemców przybyło ich do Warszawy 3 tys.,
dostarczonych przez Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS do budowy obozu. Było to
jesienią 1942 r. Po zakończeniu budowy Lagrów więzniowie byli dowożeni do pracy: do Fabryki
Karabinów w Warszawie przy ul. Dworskiej (zw.  Gerlach") oraz do Fabryki Philipsa w Warszawie
przy ul. Karolkowej. Pracowali też przy rozładunku wagonów.
Świadek Jerzy Wojciech Lipka, profesor Politechniki Warszawskiej, który w czasie okupacji
pracował przymusowo w Fabryce Karabinów przy ul. Dworskiej, podał, że na przełomie zimy
i wiosny 1943 r. przez ponad tydzień dowożono na teren tej fabryki grupę kilkudziesięciu więzniów
w pasiakach. Według rozeznania przyfabrycznej organizacji  Sierp i Młot", do jakiej świadek
należał, więzniowie ci byli pochodzenia greckiego i dowożono ich z obozu koncentracyjnego
w Warszawie Zachodniej. Niemcy zatrudniali ich przy wyładowywaniu koksu i węgla na
wewnętrznym terenie fabryki przy kolejkowej rampie fabrycznej, której tory podłączone były do
torów bocznicy obozowej.
Świadek Feliks Jedynak, maszynista kolejowy, zeznał:  Przejeżdżając koło Obozu,
widywałem więzniów na apelach. Byli oni ubrani po cywilnemu, a część z gwiazdą na rękawach.
Czasem dochodziły od więzniów głosy proszące o chleb czy coś do jedzenia w języku polskim.
Były też głosy podające adresy zamieszkania rodzin w Warszawie. Bywało, że więzniów
doprowadzano do rozładunku wagonów. Wtedy można było bezpośrednio porozumieć się.
Więzniowie wtedy prosili o powiadomienie rodzin na Woli czy w innej dzielnicy, gdyż byli wśród
nich wzięci w łapankach i rodziny nie mogły wiedzieć, gdzie się znajdują. Ale wśród więzniów
polskich, którzy stanowili podstawową masę w tych obozach, znajdowali się też częściowo Żydzi
i cudzoziemcy z południowej Europy. Cudzoziemcy ci byli nieliczni. Natomiast więzniowie Żydzi
byli tylko w pierwszym okresie Obozu, a pózniej już ich w Obozach w Warszawie Zachodniej nie
było".
Od wiosny 1943 r. w Lagrach w Warszawie Zachodniej przebywali w zasadzie tylko Polacy,
w większości z łapanek ulicznych w Warszawie.
Świadek Józef Maszewski, toromistrz kolejowy, którego terenem pracy w czasie okupacji
była Warszawa Zachodnia, zeznał:  Torowiska kolei osobowej przebiegały nad tunelem. Tory
towarowe przebiegały obok tunelu. (...) przy ul. Armatniej znajdowały się baraki (...) w odległości
ok. 200-250 m od tunelu przy ul. Bema. Widziałem, do baraków więzniowie byli przypędzani
pieszo i dowożeni samochodami. Transporty dowozili umundurowani i uzbrojeni Niemcy.
Transporty widziałem w okresie między Powstaniem w Getcie a Powstaniem Warszawskim.
Transporty takie odbywały się kilka razy w tygodniu (podkr. - MT)".
Tak częste, systematyczne, cotygodniowe transporty coraz to nowych więzniów zapewniały
w trybie rotacyjnym pełne zaludnienie Lagrów opróżnionych po wcześniejszych transportach,
zapewniały utrzymywanie odpowiednich kontyngentów ludzkich dla wykonywania planów
eksterminacji miasta.
Zaludnienie Lagrów w byłym getcie
Jak ustalono w odczycie kartograficznym zdjęć lotniczych z 1945 r. oraz na policyjnym szkicu
(z natury) obozu koncentracyjnego przy ul. Gęsiej z maja 1946 r., posiadał on 24 baraki, wszystkie
liczące po 600 miejsc, z wyjątkiem 6 baraków o pojemności 200 miejsc. Aącznie mogły one
pomieścić do 12 tys. więzniów.
Więzniami jego byli Polacy oraz cudzoziemcy z krajów południowej Europy: Grecy, Włosi,
Węgrzy, Rumuni i Żydzi oraz 300 Niemców, pełniących (według świadków) funkcje kapo.
Więzniowie cudzoziemcy pochodzili z innych obozów koncentracyjnych (Buchenwald, Oświęcim),
zostali odtransportowani do Warszawy przez Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS dla
z góry określonego celu: do prac wyburzeniowych zlikwidowanego getta oraz budowy na jego
terenie obozu koncentracyjnego. Więzniowie cudzoziemcy przeznaczeni do wykonania tego
zadania zostali zakwaterowani w wydzielonym podobozie dla Żydów.
Inżynier Kammler w raporcie-sprawozdaniu z dnia 29 pazdziernika 1943 r. wymienia liczbę
zatrudnionych: 1500 więzniów. W sprawozdaniu-raporcie z dnia 19 lutego 1944 r. określa liczbę
zatrudnionych na 2040. Z raportu z dnia 19 kwietnia 1944 r. wynika, że przy budowie obozu
zatrudnionych było 5 tys. więzniów. W raporcie tym w punkcie 5. podano:
 Budowa K.L.
Odcinek budowy I jest w 95% wykonany.
Odcinek budowy II jest w 60% wykonany.
Z budowy odcinka III zrezygnowano, gdyż zamiast 10.000 więzniów- zostało zaangażowanych
5.000 (...)".
I to jest największa liczba więzniów cudzoziemców, jaką inż. Kammler podaje przy
prowadzonych przez niego pracach. Również z zeznań świadków nie wynika, aby była ona inna.
Świadek Józef Marchel przebywał w obozie pracy  Gęsiówka" od 8 maja 1943 r. do
25 sierpnia 1943 r. i osobiście widział kilka transportów przywiezionych do obozu
koncentracyjnego. Każdy transport liczył co najmniej
500 osób. Byli wśród nich więzniowie z innych obozów ubrani już w pasiaki oraz osoby cywilne
złapane w Warszawie. Transporty ludzi dowożone do obozu koncentracyjnego były wprowadzane
tą samą bramą co i jego grupa, a brama znajdowała się 30 m od baraku, w którym mieszkał.
Transporty te wprowadzano następnie w głąb obozu koncentracyjnego.
Więzniowie cudzoziemcy z krajów południowej Europy w surowszym klimacie polskim oraz na
skutek głodu, chorób i epidemii, a także ciężkiej pracy w obozie licznie wymierali.
Polacy zajmowali w obozie w getcie około 7 tys. miejsc, przez które przechodziły w trybie
rotacyjnym coraz to nowe grupy i transporty, tak samo jak w Warszawie Zachodniej.
Skąd pochodzili więzniowie polscy osadzani w obozie koncentracyjnym w byłym getcie?
Odpowiedz na to pytanie dają dokumenty konspiracji, m.in. SLK.W. z 26 X 1943 r. i St.K.W.
z 5 XI 1943 r. (AAN, sygn. 202/11-17):
 W dniach 13 i 14 pazdziernika 1943 r. rozpoczęły się masowe łapanki uliczne, które
po okresowej przerwie rozpoczęły się znów dnia 19-go i trwają bez przerwy do dnia dzisiejszego".
 Ludzie z łapanek byli przewożeni częściowo na Pawiak, a w większości wypadków na
ul. Gęsią 24. Na Pawiaku było przepełnienie do tego stopnia, że ludzie siedzieli na podwórzu
pomiędzy budynkami i w korytarzach Pawiaka (z podniesionymi do góry rękami).
Na ul. Gęsiej są wybudowane przez Żydów drewniane baraki i tam osadzają złapanych ludzi
(podkr. - MT). Tak samo jak w Warszawie Zachodniej".
Zeznawali też na ten temat więzniowie, wśród nich świadek Zdzisław Siemaszko.
Zatrzymany w marcu 1943 r. na terenie getta i osadzony w Befehlstelle przy ul. Żelaznej 106, po
dwóch tygodniach wraz z grupą około 27 Polaków został przetransportowany do obozu pracy na
 Gęsiówce". Przebywał od 2 lub 3 kwietnia 1943 r. w celi dawnego więzienia wojskowego. Na
całym korytarzu były cele z Polakami. Do czasu powstania w getcie na parterze przebywali Żydzi.
Po powstaniu i likwidacji getta Niemcy zwozili do obozu koncentracyjnego ludność z łapanek oraz
więzniów Pawiaka. Osadzano ich w celach dawnego więzienia wojskowego i w nowo
wybudowanych barakach obozowych. Prawie codziennie rozstrzeliwano po kilkadziesiąt osób przy
ul. Smoczej, w miejscu odległym około 200 m od ul. Gęsiej. Wśród ofiar świadek widział zwłoki
mężczyzn, kobiet i dzieci. Taki los ludzi z łapanek przedstawiło w śledztwie jeszcze kilkudziesięciu
świadków.
Z danych, jakie posiada Muzeum Więzienia Pawiak, zaludnienie tego więzienia oraz liczba
więzniów, którzy przez nie przeszli w czasie całej okupacji, kształtują się następująco:
77 425 mężczyzn-Polaków
4 920 mężczyzn-Żydów
14 869 kobiet-Polek
920 kobiet-Żydówek
W tym miejscu dla przypomnienia należy dodać, że więzienie Pawiak od lipca 1943 r. do lipca
1944 r., tj. przez rok, przynależało do kompleksu Konzentrationslager Warschau.
W świetle powyższego sugerowanie przez niektórych polemistów, że KL Warschau w getcie
był obozem wyłącznie dla Żydów obcokrajowców, rozmija się z faktami i powołaną dokumentacją.
Nie był też obozem wyłącznie dla Żydów z getta warszawskiego, jako że założony został i działał
po zagładzie tego getta.
Nie znajduje też uzasadnienia w dowodach twierdzenie odwrotne, że w KL Warschau
więzniów żydowskich w ogóle nie było, ponieważ obóz ten działał w warunkach nie istniejącego
już getta.
Na podstawie przeprowadzonych dowodów jest bezsporne, że przez KL Warschau przeszło
kilka tysięcy Żydów obcokrajowców i część Żydów z getta warszawskiego, co wykazała
przedstawiona w niniejszym rozdziale dokumentacja.
Podsumowanie kwestii wielkości KL Warschau i jego zaludnienia
W meldunku Delegatury Rządu RP na Kraj z 3 grudnia 1942 r. podano, iż na terenach ostatnio
przyłączonych do obozu Niemcy budują obóz dla Polaków, mający pomieścić łącznie około 40 tys.
osób.
KL Warschau, zbudowany w trzech dzielnicach Warszawy jako pięciolagrowy kompleks, taką
liczbę osiągnął. Zajmował tereny o powierzchni około 120 ha, na których wzniesiono 119 baraków
o pojemności łącznej do 41 tys. miejsc.
Zbliżoną pojemność potwierdził też w swych zeznaniach, przesłuchany przez Amerykanów
w Dachau w dniu 4 pazdziernika 1945 r., urzędnik niemiecki, księgowy kuchni obozu
warszawskiego, Michael Fleischer, stwierdzając, iż na początku obóz liczył tylko 1800 osób, zaś
po jego rozbudowie mieścił jednorazowo 35-40 tys. więzniów, których żywił. Natomiast z obozu
ścisłego ul. Glinianą przebiegała obozowa kolejka wąskotorowa.
Organizacja kolejowa całego kompleksu obozowego w trzech dzielnicach] miasta służyła tylko
wywożeniu gruzu z rozbiórki dzielnicy getta (jak po-daje w raportach Kammler). Poza transportami
towarowymi miała za cel obozowe transporty ludzkie, wśród których były tzw.  transporty
niewiadome" z obław i łapanek, jakie potajemnie znikały. Przewożenie takich  transportów
niewiadomych" w wagonach towarowych sprzyjało ich maskowaniu i utajnianiu.
TRANSPORTY NIEWIADOME
Więzniowie KL Warschau i ofiary uśmiercane w komorach gazowych pochodzili w poważnej
części z tzw.  transportów niewiadomych". W Encyklopedii Obozów na temat tych transportów
napisano:  W okresach nasilonych obław ulicznych wywózki następowały tak często,
że zarejestrowanie ich wszystkich przez konspirację stawało się niemożliwe (...). W większości
wypadków nie wiadomo dokąd i w jakim celu wywożono więzniów". Oto przykłady takich
 transportów niewiadomych".
1. W dniu 11 stycznia 1943 r. w depeszy do szefa IV Departamentu (Gestapo) Głównego
Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, SS-Obergruppenfiihrera H. Mullera, Himmler rozkazał
przeprowadzenie w Generalnej Guberni masowych aresztowań i deportacji do obozów
koncentracyjnych  elementów proletariackich" płci męskiej i żeńskiej. W depeszy czytamy:
 Aresztowania mają być zakrojone na taką skalę, aby w Generalnej Guberni zmniejszyły się
środowiska proletariackie i tym samym znacznie zelżała sytuacja na odcinku band". Przy czym
jako przykład Himmler wymienił tu Warszawę.
W następstwie tego rozkazu przeprowadzono w Warszawie w dniach 15-22 stycznia 1943 r.
obławy na niespotykaną dotąd skalę. Według ustaleń Delegatury Rządu RP na Kraj (Aneks nr 46 -
załącznik AAN, sygn. 202/II1/8) zatrzymano wówczas nie mniej jak 30 tys. mieszkańców
Warszawy, z których około 10 tys. deportowano do Oświęcimia i na Majdanek, a 20 tys. pozostało
na miejscu w Warszawie, pytanie: gdzie?
W tym czasie, od jesieni 1942 r., działały już w stolicy Lager na Kole i dwa Lagry w Warszawie
Zachodniej posiadające razem 87 baraków. Były one w stanie wchłonąć pozostałe 20 tys. osób ze
styczniowej obławy w Warszawie.
2. W nocy 1/2 września 1943 r. rozpoczęły się w Warszawie aresztowania imienne z list. Listy
przygotowane do aresztowań obejmują około 5 tys. nazwisk.
3. W dniu 27 września 1943 r. na konferencji policyjnej na temat stanu bezpieczeństwa
w Generalnej Guberni SS-Oberfiihrer Bierkamp stwierdził: W Warszawie ukrywa się ok.
25 tysięcy byłych polskich oficerów. (...) planuje się przeprowadzenie wielkiej obławy w Warszawie
(...). Osoby zamieszkujące w Warszawie bez zameldowania, które nie będą mogły się
w dostatecznym stopniu wylegitymować, muszą być rozstrzelane, gdyż wszystkich tych, którzy
ukrywają się w Warszawie, należy uznać za członków grup terrorystycznych". Jest to odniesienie
do Lagru na Kole.
4. W dniach 13 i 14 pazdziernika 1943 r. zatrzymano w Warszawie (jak odnotowano
w raporcie Komórki Więziennej Delegatury Rządu z 15 pazdziernika 1943 r.) około 3 tys. osób,
z których 350 umieszczono na Pawiaku, a j kilkadziesiąt stracono w egzekucjach ulicznych
i w ruinach byłego getta. Co j się stało z pozostałymi ponad 2500 osobami pojmanymi w dniach
13 i 14 pazdziernika 1943 r., nie wiadomo.
5. Meldunek Delegatury Rządu z dnia 6 lutego 1944 r.:  Aresztowania w odwet za zamach na
Franza Kutscherę objęły całe miasto. Aresztowano już j ok. 1.800 osób, które kierowane sana
Schucha (Gestapo) a stamtąd samochodami wywożone w nieznanym kierunku" (AAN, sygn.
202/11, t. 17, k. 49, sygn. 207/5).
6. W historiografii przyjmuje się, że Niemcy z Warszawy do obozów koncentracyjnych poza
Warszawę wywiezli ponad 21 tys. osób, zaś na roboty przymusowe miało być wywiezionych
ogółem około 136-140 tys. mieszkańców j Warszawy (W Bartoszewski, M. Drozdowski).
Tymczasem, jak wykazano w j Encyklopedii Obozów, na roboty przymusowe z Warszawy
wywieziono faktycznie (podkr. - MT) nieco ponad 70 tys. mieszkańców. Zachodzi więc znowu
pytanie: co się stało z drugą połową, czyli około 70 tys. osób z warszawskich  transportów
niewiadomych"?
Rzecz oczywista, że wymienione przykłady nie wyczerpują wszystkich  transportów
niewiadomych", które miały z Warszawy wyjechać i nie trafiły ] do żadnego z obozów poza
Warszawą ani na roboty przymusowe.
Gdzie się podziały? Co się z nimi stało? Czy wymienione  transporty niewiadome", te i inne,
w ogóle z Warszawy wyjechały? Czy też ładowane pozornie na wyjazd na Dworcu Gdańskim czy
Dworcu Warszawa Zachodnia, między którymi rozciągały się Lagry obozu koncentracyjnego
połączone ze sobą bezpośrednią obwodnicą kolej ową, znikały śmiertelnie w jego komorach
gazowych, zamaskowanych w tunelach Warszawy Zachodniej?
SKALA EKSTERMINACJI
CZY W KL WARSCHAU DZIAAAAY
KOMORY GAZOWE?
Do urzeczywistnienia planu eksterminacji miasta i zmniejszenia liczby jego mieszkańców do
500 tys. konieczne były nie tylko gromadzone w Lagrach tysięczne zasoby ludzkie do stracenia,
ale także urządzenia masowej zagłady.
Dostarczanych do Lagrów ludzi z łapanek i wielkich  transportów niewiadomych" nie można
było zlikwidować środkami konwencjonalnymi tylko przez rozstrzelanie. Było to z uwagi na ilość
ofiar niewykonalne.
W związku z tym Niemcy zainstalowali komory gazowe. Urządzili je jesienią 1942 r.
w zaadaptowanym do tego celu tunelu w ciągu ul. Bema w Warszawie Zachodniej, razem
z pobudowanymi w tym czasie Lagrami usytuowanymi obok tego tunelu.
Według naocznych świadków i biegłych sądowych w dziedzinie mechaniki cieczy i gazów:
 Tunel, wentylatornia z szybami i banie na międzytorzu stanowiły jeden zespół funkcjonalny,
mający cechy monstrualnych komór gazowych", w których likwidowano transporty ludzkie kilka
razy w każdym tygodniu od jesieni 1942 r. do sierpnia 1944 r.
Zwłoki zagazowanych ludzi Niemcy przewozili na spalenie do krematoriów znajdujących się
w Lagrze na terenie byłego getta, nazywanym  Gęsiówką". Oto niektóre z dowodów na ten temat.
Z uwagi na to, że opisane w zawiadomieniu urządzenia techniczne znajdowały się na terenie
kolejowo-drogowym, Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu zwróciła
się pisemnie do gospodarzy tego terenu o przekazanie informacji, czy specyficzne urządzenia
znajdujące się w wiadukcie i tunelu w Warszawie Zachodniej są obiektami kolejowymi lub dro-
gowymi służącymi do wentylacji tunelowej.
Zarówno Dyrekcja Centralna Okręgowych Kolei Państwowych w Warszawie w pismach
z 29 czerwca 1988 i z 16 sierpnia 1988, jak i zawiadowca stacji linii Warszawa Główna-Warszawa
Zachodnia w protokole przesłuchania z 13 lipca 1988, a także dyrektor Wojewódzkiej Dyrekcji
Dróg Miejskich w Warszawie w protokole sądowych oględzin badanych obiektów z 13 sierpnia
1988 r., z udziałem specjalistów międzyresortowych, nie potwierdzili, aby urządzenia na wiadukcie
i w tunelu w ciągu ul. Bema w Warszawie Zachodniej, były obiektami kolejowymi czy drogowymi.
W pismach swych DOKP wyjaśniła, że urządzenia te nie były nigdy przez kolej użytkowane
i takowe nie występują nigdzie na terenie kraju. Przedstawiciel Dyrekcji Dróg Miejskich,
wykluczając, aby banie mogły mieć przeznaczenie dla wentylacji tunelowej czy drogowej, podzieli)
bez zastrzeżeń treść zawiadomienia dr. inż. Kijkowskiego o częściowo zachowanych z czasu
okupacji obiektach dawnych komór gazowych w tunelach w Warszawie Zachodniej.
Potwierdzenie istnienia komór gazowych przez świadków
Dostęp na torowiska kolejowe, przylegające do terenów obozowych, mieli poza Niemcami
pracownicy służb kolejowych.
Jednym z nich był świadek Feliks J., inżynier mechanik, który w okresie okupacji od 1940 r.
aż do Powstania Warszawskiego pracował w charakterze maszynisty parowozu na stacjach
w Warszawie Wschodniej, Warszawie-Pradze oraz Warszawie Zachodniej. Stąd też miał warunki
do szerszych obserwacji własnych, a także pozyskiwania od innych kolejarzy informacji dotyczą-
cych usytuowania obozów, ich obiektów oraz losów więzniów. Stwierdził, że Lagry w Warszawie
Zachodniej były częścią Konzentrationslager Warschau.
Tereny obozowe rozciągały się po obu stronach tunelu w ciągu ul. Bema, nad którym
przebiegały torowiska kolejowe, a wewnątrz którego mieściły się komory gazowe. Brama
wyjściowa główna z  Lagru II", przez jaką wyjeżdżano samochodami, usytuowana była przy
ul. Bema tuż przy tunelu. Również brama główna z  Lagru III" wychodziła na tunel.
Świadek, będąc maszynistą, prawie codziennie przejeżdżał przez Dworzec Warszawa
Zachodnia. Osobiście widział, jak wielokrotnie pod tunel< przyjeżdżał samochód ciężarowy
załadowany butlami z gazem, które robotnicy wtaczali do tunelu. Dostarczane butle z gazem były
opróżniane w baniach na międzytorzu nad wentylatornią, zbudowanych jednocześnie z hm grami
jesienią 1942 r.
Świadkowi oraz innym pracownikom kolei było wiadomo, że w butlach znajdował się gaz
trujący i że w tunelu hitlerowcy uśmiercali więzniów obozu.
Gazowanie Niemcy przeprowadzali nocą, a bardzo wcześnie rano wywożono zwłoki
zagazowanych ludzi.
Feliks J. widywał osobiście wielokrotnie, jak więzniowie wynosili z tuneluj pod torami całe stosy
zwłok ludzkich i wrzucali je na skrzynie policyjnych samochodów ciężarowych oznakowanych
literami  WH", które odjeżdżały w kierunku Woli. Zwłoki ładowane na samochody nie miały śladów
po kulach.
Członkowie  Tod-Kommando" (komando śmierci), w którym przy konwoju pracowali Polacy,
mówili mu, że zwłoki ludzi zagazowanych w tunelu oraz zmarłych i zamordowanych w obozie
przewożą na spalenie do krematorium na  Gęsiówkę". Za każdym razem przyjeżdżały po zwłoki
dwa, trzy samochody ciężarowe.
Wynoszenie zwłok z tunelu i ich ładowanie do samochodów świadek nie od razu dostrzegł,
gdyż tunel znajdował się pod torowiskami. Zauważył je wiosną 1943 r. i odtąd  takie sceny
z uśmierconymi ludzmi i ich wywożenie widywał zawsze, ilekroć do Warszawy Zachodniej
przybywał, aż do Powstania Warszawskiego".
Rozładunek butli z gazem w baniach na międzytorzu oraz załadunek zwłok z tunelu w celu
wywiezienia odbywał się pod strażą SS-manów, którzy strzegli również wejść do tunelu.
Lagry w Warszawie Zachodniej były połączone obwodnicą i bocznicą kolejową z Lagrami na
terenie getta.
Na szczególny sposób strzeżenia przez Niemców tunelu i wybudowanych; przy nim obiektów
wskazuje w swych zeznaniach inny kolejarz, świadek Antoni W., który przed wojną i przez cały
okres okupacji pracował jako kierownik pociągu gospodarczego.
Wiadomo mu, że wiadukt oraz tunel w ciągu ul. Bema w Warszawie Zachodniej zostały
wybudowane przed wojną. Na początku okupacji tunel był czynny, a potem z przyczyn mu nie
znanych Niemcy go zamknęli. Przy czym zwracał uwagę fakt, że przy zamkniętym tunelu ciągle
kręcili się uzbrojeni Niemcy.
Pomiędzy ul. Bema, gdzie znajdował się tunel, a ul. Tunelową Niemcy zbudowali obiekt, który
przypominał jakby  schron". Tu mieściła się wentylatornią i jeszcze jakieś inne urządzenia. Obok
tego  schronu" między torowiskami zbudowano dwie wieże o wysokości ponad 30 m i szerokości
u podstawy około 15 m. Na szczytach tych wież przebywali niemieccy strażnicy uzbrojeni
w karabiny maszynowe i dlatego świadek się do nich nie zbliżał.
Świadek naoczny Adela K, mieszkanka Warszawy Zachodniej, zeznała:
 W czasie okupacji i przed wojną aż do Powstania zamieszkiwałam w Warszawie przy
ul. Szujskiego, w odległości około 300 metrów od tunelu. (...) Jesienią 1942 r. po raz pierwszy
zobaczyliśmy samochody niemieckie zakryte. Wyglądały jak wojskowe. Wozy te prowadzili SS-
mani w czarnych mundurach. Wtedy kiedy wozy te pojawiły się przy tunelu, to tunel był nieprze-
jezdny i nieprzechodni dla ludzi. Wozy te wjeżdżały do tunelu od strony ul. Armatniej - Woli,
a wyjeżdżały od strony Ochoty. Po przywiezieniu transportu do tunelu słychać było jęki ludzkie. (...)
Wwożono do tunelu jednorazowo cztery wozy, czasem mniej, czasem więcej. Jak oni ludzi
gazowali w tunelu, to rozchodził się zapach gazu, to czuć go było aż na ulicy Szujskiego, gdzie
mieszkałam. Wozy wjeżdżające i wyjeżdżające z tunelu widziałam na własne oczy. Miałam wtedy
21 lat. Takie transporty z ludzmi do tunelu Niemcy wwozili do Powstania Warszawskiego. Po
wybuchu Powstania wysiedlono wszystkich mieszkańców naszego budynku na Zieleniak (...).
Wszyscy mieszkańcy z ul. Szujskiego wiedzieli, że w tunelu Niemcy gazują ludzi. Modliliśmy
się, żeby Pan Bóg odmienił to wszystko. Wozy, które wjeżdżały do tunelu, mogły pomieścić po 50
osób. Zapach wydostający się z tunelu w trakcie gazowania przypominał zapach gazu
wydostającego się z kuchni. (...) zapachy z tunelu wydobywały się tylko w nocy (...).
Po przywiezieniu transportu do tunelu Niemcy nakazywali mieszkańcom zasłonięcie okien. Kto
by nie zasłonił, do niego strzelano (...). Rozkaz zasłonięcia okien przekazywał nam blokowy, który
dostawał rozkaz od Niemców. Blokowy u nas nazywał się Józef Kubas, mieszkał na Szujskiego
w tym sa-mym domu co ja. Kubas był posądzony o przynależność do jakiejś organizacji i Niemcy
go przed Powstaniem rozstrzelali. (...) W tunelu przy ul.Bema Niemcy gazowali ludzi, tak jak
podałam, od jesieni 1942r. do sierpnia 1944r. (...) Kiedy niemieckie wozy wjeżdżały z ludzmi do
tunelu, to ja z mego domu widywałam te wozy i słyszałam głośne krzyki, jęki i płacze. Słyszałam,
bo było ich dużo. Wozy z ludzmi do tunelu wjeżdżały 3 razy i więcej w tygodniu, 3 do 4 razy
w tygodniu (...). Z reguły (...) póznym wieczorem. Wieczorem echo tych jęków rozchodziło się po
okolicy, która był spokojna i cicha i nic nie zagłuszało tych jęków. (...) przy tunelu przez cały czas
dozorowali SS-mani w czarnych mundurach i zawsze było ich kilku.
(...) Tunel dla ludzi i pojazdów z miasta był nieprzechodni i nieprzejezdni od jesieni 1942 r.
Natomiast Niemcy przez niego przejeżdżali. (...) Drugi tunel był nieprzejezdny, był zasypany, bo
w nim gazowali ludzi. Była to część tunelu bliższa Dworca Zachodniego.
Tak jak sobie przypominam, jeden tunel był przejezdny przed 1939 r., a drugi był szykowany,
była rozpoczęta budowa. W tym nie wykończonym tunelu Niemcy urządzili kaznię, w której
gazowali ludzi".
Inny mieszkaniec Warszawy Zachodniej, świadek Franciszek B., który czasie okupacji
zamieszkiwał w bezpośrednim sąsiedztwie Lagrów w Warszawie Zachodniej, przy ul. Armatniej,
także potwierdził masowe likwidowanie więzniów nocami:  W czasie okupacji, w okresie przed
Powstaniem Warszawskim, w Warszawie Zachodniej były niemieckie baraki, w których prze
trzymywano więzniów. Baraki rozlokowane były przy ul. Bema, Armatniej, Ordona
i Mszczonowskiej. Więzniowie znikali nocą po kryjomu (...). Baraki się opróżniały, a potem Niemcy
zapełniali je nowymi transportami więzniów".
Likwidowanie w tunelu mieszkańców Warszawy kontynuowane było jeszcze w pierwszych
dniach Powstania Warszawskiego.
Świadek Stanisław W., ekonomista, w czasie okupacji pełniący służbę w wywiadzie
i kontrwywiadzie AK, zeznał:
 Po wybuchu Powstania Warszawskiego dostałem rozkaz od Dowódcy Zgrupowania
>Radosława< udania się w rejon Dworca Zachodniego i rozeznania sytuacji dyslokacji wojsk
niemieckich (...). Ulokowałem się w jednym z takich opuszczonych domów naprzeciwko wylotu
tunelu pod liniami Dworca Zachodniego PKP w odległości około 500-700 m od tego tunelu i przez
lornetkę obserwowałem ruch, jaki był przy tym tunelu.
Było to dokładnie 3 sierpnia rano około godz. 8-9. Przez godzinę czasu mojej obserwacji
widziałem, jak SS-mani doprowadzali grupy ludności cywilnej Warszawy (od kilkunastu do
kilkudziesięciu osób każda grupa) i dokonywali selekcji, oddzielając kobiety i dzieci od mężczyzn.
Po czym kobiety i dzieci pod konwojem niemieckim były odprowadzane w kierunku Dworca PKP
Warszawa Zachodnia (...). Natomiast mężczyzn wpędzono do tunelu, który od strony Woli był
odkopany. (...) z tytułu pełnionej służby w wywiadzie wiadomo mi, że w okresie od 2 do 8 sierpnia
1944 r. Niemcy wymordowali w tunelu do około 4 tys. mężczyzn. Potwierdził to mój podwładny
Stanisław Mikulski w dniu 8 sierpnia 1944 r. w meldunku złożonym dla Komendy Głównej AK. On
był wyselekcjonowany do grupy mężczyzn przy tunelu, z której zbiegł, po czym schował się i dalej
obserwował, co się w tunelu działo.
Po wojnie na terenie strefy okupacyjnej francuskiej spotkałem mieszkańca Woli o nazwisku
Januszko, od którego dowiedziałem się, że on w okresie 2-8 sierpnia 1944 r. ukrywał się z rodziną
w piwnicy jednego z domów na wprost tunelu i obserwował, jak w tym czasie Niemcy wywozili
z tunelu ciężarówkami zwłoki uprzednio zamordowanych. On widział, że w sumie w ciągu 30
godzin, licząc tylko od 7 sierpnia do 9 sierpnia rano, Niemcy wywiezli około 30 ciężarówek ciał. (...)
Od 8 sierpnia Niemcy zaprzestali mordowania w tunelu, ponieważ przybyli na to miejsce
przedstawiciele Międzynarodowego Czerwonego Krzyża na skutek interwencji Rządu Polskiego
w Londynie".
Podczas ewakuacji obozu Niemcy niektóre ważniejsze dokumenty zabierali ze sobą poczym je
w panicznej ucieczce przed nacierającym frontem porzucili. Część z nich została odnaleziona na
początku czerwca 1946 r. we Wrocławiu w byłych koszarach SS u zbiegu ulic Sudeckiej
i Kampinowskiej, w stercie walających się nadpalonych papierów. Jeden z nich, datowany 1 lipca
1944 r. w Warszawie, dotyczy komór gazowych. Zawiera on wykaz dyżurów na Upiec 1944 r.
komanda elektryków SS  celem wzmożonego nocnego sterowania" prądu w  Lager I und Lager II
fur den Monat Juli 1944". Gaz trujący do usytuowanego pomiędzy dwoma Lagrami tunelu
w Warszawie Zachodniej dowożony był z Lagru w byłym getcie, zwanego  Gęsiówką". Wiosną
1946r. świadkowie widzieli tam osobiście magazyn, w którym znajdowały się  tysiące puszek
z trupimi główkami , takich samych jakie widzieli w Oświęcimiu. W puszkach znajdował się gaz
stosowany w komorach gazowych (świadkowie: A. J. Dmowski, F. Jedynak).
W świetle powyższych dowodów istnienie i ludobójcze działanie komór gazowych w tunelu przy
ul. Bema na terenie Lagrów w Warszawie Zachodniej jest faktem.
Komory gazowe KL Warschau różniły się od komór gazowych w innych obozach zagłady,
w których stłoczone na niewielkiej powierzchni ofiary były uśmiercane przy użyciu gazu Cyklonu B,
wrzucanego do pomieszczenia ko-mory gazowej przez otwór w niskim stropie.
Komory gazowe w tunelu, po doświadczeniach w Oświęcimiu, zbudowane zostały na najwyższym
(wówczas) poziomie wyrachowanej zbrodniczo techniki zabijania.
Z uwagi na cel, jaki przez ich działanie chciano osiągnąć- zlikwidowanie mieszkańców Warszawy
do 500 tys., urządzone w tunelu komory gazowe były powierzchniowo znacznie większe i mogły
pomieścić większą ilość osób jednorazowo, co dawało możliwości zabicia większej liczby ofiar
w tym samym czasie. W ten sposób proceder gazowania nie musiał odbywać się codziennie,
a jednocześnie zapewniał wykonywanie obowiązkowych dziennych kontyngentów traconych ludzi.
Sposób zabijania w komorach gazowych w tunelu także usprawniono, stosując zmechanizowane
tłoczenie gazu trującego do pomieszczenia z ofiarami, gdzie były one hermetycznie zamknięte.
Moc wentylatorów, odpowiadająca mocy silników przedwojennego samolotu komunikacyjnego,
zapewniała odprowadzanie drogami wentylacyjnymi zużytego gazu z komór z dużą siłą wysoko do
atmosfery - mechanizm nie występujący w zwykłych urządzeniach wentylacyjnych.
W takich komorach gazowych, o konstrukcji i właściwościach działania opisanych w ekspertyzie
biegłych, w izolowanym od miasta tunelu sprawcy mieli warunki do zabijania gazem po kilkaset
ludzi jednorazowo.
Czy istniały komory gazowe w Lagrze w byłym getcie?
Nie da się wykluczyć, że w kompleksie KL Warschau, oprócz ogromnych komór gazowych
w tunelu mieszczącym do kilkuset osób jednorazowo, Niemcy mogli urządzić też małe
( podręczne") komory gazowe w zaadaptowany celach.
W dniu 16 maja 1946 r. podczas oględzin sądowo-milicyjnych terenu posesji przy zbiegu
ulic Gęsiej i Zamenhofa sędzia Halina Wareńko, nie wymieniając powojennego obozu pracy,
szczegółowo opisała zastany tam stan: "cele nie posiadające dalszych wylotów, z małym otworem
w ścianie pod sufitem. Na środku celi kupa chloru, w krzakach ogródka rozsypany cyklon, puszki,
w których widoczne były kryształki cyklonu wielkości ziaren fasoli".
Kwestię tę będzie można definitywnie wyjaśnić po przeprowadzeniu przez Instytut Pamięci
Narodowej (IPN) śledztwa w sprawie powojennego obozu pracy.
ROZSTRZELIWANIE OFIAR
W OBOZIE KONCENTRACYJNYM
W BYAYM GETCIE
Fakt rozstrzeliwania mieszkańców Warszawy  w ruinach Getta" był znani niemal powszechnie
jeszcze w czasie okupacji. Jednak nikt nie łączył go z obozem koncentracyjnym.
Obóz koncentracyjny w Warszawie przerastał ludzką wyobraznię. A tymczasem był on
rzeczywistością.  Obóz ścisły", założony w nie istniejącym już getcie, zlokalizowany został
pomiędzy ulicami: Zamenhofa, Okopową, Wołyńską, Ostrowską i Glinianą wzdłuż Gęsiej (obecnie
Anielewicza). Tereny przylegające do  obozu ścisłego" obejmowały tzw.  strefę zamkniętą", która
rozciągała się szeroko pomiędzy murem  obozu ścisłego" a murem zamykającym tereny dawnego
getta. Z uwagi na to, że przyobozowa  strefa zamknięta" rozprzestrzeniała się na terenie
zrujnowanym getta, dokonywane na niej rozstrzeliwania określano jako  egzekucje w ruinach
Getta", co zaciemniało ich obraz, gdyż były to mordy obozowe na więzniach obozu lub Pawiaka,
przynależnego do obozu, i dokonywane na terenie obozowym.
Rozstrzeliwania przeprowadzane były zarówno w  obozie ścisłym", jak i w jego  strefie
zamkniętej". Stałe miejsca mordów w obozie znajdowały się:
- w Lagrze przy ul. Gęsiej
- w Lagrze przy ul. Bonifraterskiej
- na czterech podwórkach dawnego więzienia wojskowego.
W  strefie zamkniętej" stale miejsca mordów usytuowane były w podwórcach wyludnionych
posesji:
- przy ul. Nowolipki 25-31
- przy ul. Nowolipie 32-36
- przy ul. Dzikiej 3
- przy ul. Dzielnej 27 i przy ul. Pawiej
- na dawnym boisku sportowym  Skry" przy ul. Okopowej.
Miejsca rozstrzeliwań w podwórcach wyludnionych posesji nie były przypadkowymi
zaułkami. Zostały one do tych celów przystosowane. Prowadził) do nich wyznaczone bramy
wjazdowe transportów z ofiarami. Na murach zniszczonych budynków okalających  studnie"
widniały napisy ostrzegawcze:  Uwaga! Strefa neutralna - strzela się bez ostrzeżenia". Miejsca te
były dozorowane przez obozowych SS-manów.
We wszystkich tych miejscach rozstrzeliwano więzniów KL Warschau, więzniów Pawiaka,
więzniów Gestapo z al. Szucha oraz ludność z łapanek. Zaś na podwórku 3. i 4. dawnego
więzienia wojskowego rozstrzeliwano Żydów, ocalałych po zagładzie getta warszawskiego.
W piwnicach, schronach i gruzach ukrywali się jeszcze pojedynczo Żydzi, ich rodziny albo
niewielkie grupy.  Białe kolumny egzekucyjne SS", przebrane w białe brezentowe uniformy
przypominające służby medyczne, wywabiały z kryjówek chroniących się bezbronnych Żydów,
obiecując im pomoc lekarską i bezpieczną dalszą egzystencję w mieście. Kiedy ujawniali się oni
i wychodzili na zewnątrz, byli rozstrzeliwani w obozie lub bezpośrednio na miejscu ujęcia.
Żydów ukrywających się w gruzach lub zatrudnionych przy paleniu zwłok ofiar napotykali Polacy
pracujący w firmach wywożących gruz z wyburzanego getta. W  transportach" tych udało się
Polakom część żyjących jeszcze Żydów wyprowadzić z getta.
KL Warschau działał po zagładzie getta i ofiarami jego byli głównie Polacy, w szczególności
mieszkańcy Warszawy polskiej populacji, gdyż likwidacja stolicy była zasadniczym celem tego
obozu.
Masowe rozstrzeliwania Polaków w Lagrze na Kole przeprowadzane były już od jesieni 1942 r.
Masowe rozstrzeliwania Polaków w Lagrze w dawnym getcie rozpoczęły się w maju 1943 r.
i trwały nieprzerwanie do 31 lipca 1944 r., tj. do ewakuacji w przeddzień wybuchu Powstania
Warszawskiego.
Sekretarz Okręgowej Komisji do Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, po zapoznaniu się
z terenem obozu działającego w dawnym getcie, w sprawozdaniu złożonym 20 lipca 1945 r.
stwierdził, że był to jeden z obozów z a g ł a d y w Warszawie.
Zaś naoczni świadkowie nie tylko  obóz ścisły", ale także miejsca mordów w "strefie zamkniętej"
nazywali jednoznacznie obozami śmierci.
Świadek Józef Marchel, więzień Pawiaka i obozu pracy z łapanki, zeznał:  Na początku
maja 1943 r. wracałem z cmentarza bródnowskiego, na którym byłem w rocznicę śmierci mego
brata. Kiedy znalazłem się na ulicy Wileńskiej, Niemcy przeprowadzali łapankę. Wjechali
na motorach w ulicę Wileńską i zabrali mnie z kolegami: Abramczykiem i Ostalą Józefem oraz z
jednym nieznajomym i przewieziono nas na niemiecki posterunek policji na ul. Targową, skąd po
2-3 godzinach odwieziono nas na Gestapo w Aleje Szucha. Tu przetrzymywano nas do rana
w podziemiu w tzw. >tramwaju<, po czym wywiezli nas do więzienia Pawiak. Na Pawiaku zabrali
nam ubrania do dezynfekcji, ostrzygli włosy i po kąpieli przeprowadzono do obozu pracy na
ul. Gęsią, który znajdował się na terenie istniejącego już i działającego obozu koncentracyjnego
Warszawa. Z Pawiaka do obozu prowadzono nas ulicą Lubeckiego. Razem ze mną
przeprowadzono innych 20 mężczyzn z tej samej łapanki. (...)
Obóz koncentracyjny ogrodzony był murem z drutem kolczastym. W murze, który łączył się
z dawnym więzieniem wojskowym była brama, a nad nią jakiś niemiecki napis. Na zewnątrz obozu
pomiędzy naszym barakiem, a więzieniem przy ul. Gęsiej więzniowie z naszego bloku pracowali
przy rozbiórce murów zrujnowanej tej części getta. Więzienie wchodziło do ścisłej części obozu
koncentracyjnego. Vis-a-vis tego więzienia w sąsiedztwie miejsca naszej pracy był zrujnowany
dom a wśród jego ruin wewnątrz jakby wybetonowany plac o wymiarach ok. 40 x 40 m. Na placu
tym czy też podwórku tego domu była masa ludzkich zwłok, niektóre już w rozkładzie.
Powiedziałem masa ludzkich zwłok, ponieważ cały plac wypełniony był nimi wielowarstwowo,
w ten sposób, że jedne zwłoki powrzucane były na drugie (...).
W gmachu więzienia przy zbiegu ulic Gęsiej i Zamenhofa był korytarz wylotowy na dziedziniec
od strony ul. Zamenhofa. Na korytarz ten więzniowie wśród nich i ja zaglądali, bo znajdowały się
tam części bielizny pościelowej opróżnione z pierzy. Więzniowie zabierali je i dawali furmanom,
żeby nam za to przywiezli chleba, gdyż w obozie panował głód. Z korytarza tego na wymienionym
dziedzińcu więziennym od strony ul. Zamenhofa widzieliśmy masowe rozstrzeliwania ludzi.
Rozstrzeliwania te SS-mani przeprowadzali codziennie od godz. 8.00 do 11.00, po czym
po niewielkiej przerwie zwłoki uśmierconych ofiar palono na stosach z drzewa. Ja w obozie
przebywałem od 8 maja 1943 r. do 25 sierpnia 1943 r. Przez cały okres mojego pobytu w obozie
takie mordy dokonywano codziennie. Ofiary tracono w pozycji klęczącej. Stosy z drzewa
do palenia zwłok układali Żydzi z zakładu pogrzebowego Pinkerta. W obozie koncentracyjnym na
wymienionym dziedzińcu więziennym rozstrzeliwano Polaków z łapanek (wśród nich najliczniej
warszawiaków), więzniów Pawiaka oraz więzniów samego Obozu Koncentracyjnego. My sami
obawialiśmy się, że nas również stracą pod jakimś wynalezionym pretekstem. (...)
Ostatnio przed zwolnieniem pracowałem w kotłowni Elektrowni Warszawskiej przy wywożeniu
żużlu. Z robót tych każdego dnia ktoś z więzniów nie wracał, gdyż dozorujący kapo rozstrzeliwali
więzniów za najmniejsze uchybienia lub pod pretekstem takich uchybień. Jednego z naszych
współwięzniów rozstrzelano na terenie samego obozu dlatego, że widział rozstrzeliwania
dokonywane na dziedzińcu więzienia przy ul. Zamenhofa. On też został rozstrzelany przez SS-
manów. (...)".
Świadek Ryszard Dawski, więzień Pawiaka i obozu pracy z łapanki, zeznał:
W dniu 2 stycznia 1943 r. na dworcu kolejowym w Małkini Niemcy zatrzymali grupę około
20 mężczyzn i kobiet. Z grupy tej 12 mężczyzn przetransportowano do więzienia w Ostrołęce.
Z więzienia tego wywieziono dwa samochody ciężarowe z zatrzymanymi na Pawiak. Gdy
przybyłem na Pawiak, widziałem, że Niemcy zwożą bardzo liczne transporty ludności z łapanek.
Na Pawiaku przebywałem do 3 maja 1943 r. Osadzono mnie na oddziale V na drugim piętrze.
W miesiącu styczniu i na początku lutego, dziesiątkowano więzniów na egzekucje. Wybierano z
cel pojedynczych więzniów, a potem grupami wyprowadzano na tyły Pawiaka od strony ulicy
Pawiej i tam ich rozstrzeliwano. Dziesiątkowanie na egzekucje przeprowadzano dwa do trzech
razy w tygodniu. Zginęły wtedy setki ludzi. Z mojej celi stracono w ten sposób m.in. Keslera
Tadeusza.
W dniu 3 maja 1943 r. przeprowadzono mnie w grupie około 20mężczyzn z Pawiaka
do obozu pracy na ul. Gęsią. Zabudowania obozowe od ul. Zamenhofa były spalone częściowo
i obóz był czynny, gdyż zabudowania dawnego więzienia wojskowego od strony ul. Gęsiej nie były
uszkodzone. Na dziedzińcu od strony ul. Wołyńskiej przed okalającym murem był nowo
wybudowany barak, w którym mieściła się obozowa kuchnia. Ponadto był wybudowany już przed
moim przybyciem mur odgradzający od strony Zamenhofa obóz pracy od obozu koncentracyjnego.
Za murem tym mieścił się dziedziniec, na który w ciągu całego maja prawie codziennie
doprowadzano grupy ludzi, których rozstrzeliwano, a następnie na miejscu palono.
Były to grupy liczące po kilkadziesiąt osób mężczyzn i częściowo kobiet ubranych po cywilnemu.
Mordy te widziałem na własne oczy przez okno celi więziennej, która była na drugim piętrze. Okno
wychodziło dokładnie na dziedziniec, na którym zbrodnie te dokonywano. Już w pierwszych dniach
swego pobytu widziałem, że już we wcześniejszym okresie rozpoczęto budowę obiektów obozu
koncentracyjnego. Były już pozakładane fundamenty jak pod przyszłe budynki czy baraki.
Ja osobiście brałem udział przy budowie muru dla obozu koncentracyjnego przy ul. Ostrowskiej
w kierunku ulicy Smoczej. Inni budowali mur od strony ul. Gęsiej w kierunku Okopowej. Tam też
powstawały baraki, Na terenie obozu znajdowała się grupa 12 rzemieślników Żydów. Widziałem
w czasie prowadzenia naszego komanda do pracy, że grupę tych Żydów wprowadzono w bramę
na ul. Karmelickiej i tam ich rozstrzelano. Z obozu >Gęsiówka< wyszedłem 20 sierpnia 1943 r.
W ostatnich tygodniach przed moim odejściem obóz koncentracyjny Niemcy rozbudowywali nadal
już w okolicach ul. Okopowej. I dowożono tam do niego transporty ludności z Warszawy.
Pragnę uzupełnić, że w miesiącu czerwcu (prawdopodobnie po to, abyśmy nie byli świadkami
mordów) Niemcy zabili nam okno po zewnętrznej stronie drewnianą skrzynią z prętami
metalowymi. Wtedy od czerwca do końca swego pobytu w obozie słyszałem dalej dochodzące
z dziedzińca rozstrzeliwania, ale już widoków tych doprowadzanych grup ludzkich nie widziałem.
Natomiast dalej widziałem dym i ogień przez szparę przy tej skrzyni, oraz dochodził swąd
palonych ciał".
Świadek Szymon Marian Trojanowski, pracownik Gazowni Miejskiej, inkasent na terenie
getta, zeznał:
W Warszawie byłem pracownikiem Gazowni Miejskiej bez przerwy od 1938 r. do 1960 r.
W czasie okupacji chodziłem jako inkasent po terenie getta, aż do jego zagłady. Po tym
uczęszczałem do punktu konspiracyjnego AK, który znajdował się na ulicy Nalewki 2a w sklepie
z wódkami. Kierownictwo tego punktu, do którego należał m.in. właściciel sklepu Szkudliński
Władysław, utrzymywało kontakt ze strażnikami polskimi w więzieniu Pawiak oraz w obozie
koncentracyjnym przy ul. Gęsiej i otrzymywało od nich informacje. Któregoś dnia jesienią 1943 r.
była w punkcie organizacyjnym rozmowa, że w murach domu przy ul. Zamenhofa róg Gęsiej
naprzeciwko obozu koncentracyjnego Niemcy rozstrzeliwują Polaków z łapanek przywiezionych
wprost z miasta, których nawet nie wprowadzają na teren obozu (dotyczy  obozu ścisłego" - MT).
Słysząc to wyraziłem zgodę, że pójdę do wymienionego domu, aby osobiście stwierdzić,
czy dokonywane są tam rozstrzeliwania. Wszedłem w bramę i zobaczyłem na podwórzu szokujący
widok. Podwórko zalegała masa trupów oraz gruba warstwa pierzy, która częściowo przykrywała
zwłoki. Próbowałem wejść na piętro, aby z góry zobaczyć cały widok, gdyż nie chciałem wchodzić
pomiędzy ciała zmarłych oraz w pierze. Wtedy wyłonił się skądś SS-man z psem. Widocznie mnie
nie zauważył, bo mnie nie zatrzymał. W tym miejscu dodaję, że przed udaniem się na miejsce
zbrodni jeden ze strażników polskich współpracujący z AK powiedział na punkcie organizacyjnym,
w jakich godzinach najbezpieczniej pójść na miejsce zbrodni, kiedy tam jest najmniej SS-manów.
Wyszedłem bezpiecznie i udałem się na punkt organizacyjny. Tu przekazałem potwierdzając,
że na wymienionym miejscu zbrodni zastałem masę trupów. Wokół obozu były wieże strażnicze.
Najbliższe dwie na ul. Zamenhofa i ul. Gęsiej widziałem bliżej i wiem, że u góry na nich byli
SS-mani z karabinami maszynowymi.
(...) Mordy Polaków we wskazanym przeze mnie miejscu, jak wynikało z tych informacji,
dokonywali SS-mani z Konzentrationslager Warschau. Miejsce to bowiem znajdowało się przy tej
samej ul. Gęsiej co Obóz, vis-a-vis dawnego więzienia wojskowego, dochodzącego do
ul. Zamenhofa (...)".
Świadek Ewa Królikiewicz, żołnierz Armii Krajowej, zeznała:
 (...) na polecenie Warszawskiego Dowództwa Armii Krajowej pra łam w okresie od pazdziernika
1943 r. do lipca 1944 r. w filii budowlanej inż. Piotrowskiego w Warszawie przy rogu przedwojennej
ulicy Więziennej i ulicy Dzielnej, w bezpośrednim sąsiedztwie Pawiaka. Zadaniem moim, jakie
dostałam od Warszawskiego Dowództwa Armii Krajowej, było prowadzenie obserwacji działań
niemieckich na terenie Pawiaka i obozu >Gęsiówka< i przekazywanie o nich ścisłych meldunków
do dowództwa, do wiadomości którego doszło, że Niemcy zaczęli masowo rozstrzeliwać więzniów
z Pawiaka. Wskazane wyżej położenie filii oraz moje w niej zatrudnienie dające prawo poruszania
się przy ulicach Gęsiej, Pawiej, Nalewki, Karmelickiej i Dzielnej stwarzało dobre warunki do
prowadzenia takich obserwacji. Ponadto, w tym celu wspólnie z inżynierem Piotrowskim
wynalezliśmy dwa miejsca bezpieczne i najdogodniejsze jako punkty obserwacyjne (...).
W listopadzie 1943 r. około godz. 7.30 rano widziałam jak czterech lub pięciu SS-manów z obozu
>Gęsiówka< prowadziło ulicą Smoczą na Nowolipki grupę więzniów żydowskich z obozu
>Gęsiówka< w ilości około 10-15 osób. Więzniowie odznaczali się od innych przechodniów, gdyż
ubrani byli w pasiaki i rzucali się w oczy. Doprowadzeni na plac na Nowolipiu więzniowie
ci przygotowywali stosy z drzewa z rozbiórki ze zburzonych domów. Mniej więcej w tym samym
czasie zaczęto na plac zwozić ciężarową budą więzniów z Pawiaka. Budą tą dowożono
każdorazowo po 50-60 więzniów, mężczyzn. Na placu poza SS-manami z obozu >Gęsiówka<
znajdowali się już SS-mani, którzy przybyli na egzekucję z zewnątrz*. Każdy dowieziony transport
50-60 więzniów ustawiano szeregiem i funkcjonariusze SS-mani i razem z nimi SS-mani z obozu
>Gęsiówka< rozstrzeliwali tych więzniów z karabinów maszynowych. Tego dnia buda ciężarowa
obróciła około 10 razy i kolejno więzniów z każdego transportu w powyższy sposób rozstrzelano.
W sumie rozstrzelano wtedy od 500-600 Polaków z Pawiaka.
Po rozstrzelaniu dowiezionych budą więzniów z Pawiaka w listopadzie 1943 r., doprowadzeni
więzniowie Żydzi z obozu >Gęsiówka< powrzucali ciała zamordowanych na przygotowane
wcześniej stosy z drzewa, które obkładano nową warstwą drzewa i rzucano na nie zwłoki dalszych
świeżo zastrzelonych więzniów.
Po rozstrzelaniu całego transportu więzniów z Pawiaka SS-mani, którzy przybyli
na egzekucję z zewnątrz, rozjechali się. Na miejscu egzekucji pozostali tylko SS-mani z obozu
>Gęsiówka<, na rozkaz których więzniowie Żydzi z obozu >Gęsiówka< polali te stosy trupów
benzyną i podpalili je. W czasie palenia się stosów zwłok widziałam, jak SS-mani z obozu
>Gęsiówka< zastrzelili na końcu więzniów Żydów z obozu >Gęsiówka<, których doprowadzili
do układania stosów.
Więzniowie ci próbowali uciekać do gruzów i kryć się. Wyłapywano ich krzyczących
i bezbronnych i zastrzelono. Zwłoki zastrzelonych więzniów z obozu >Gęsiówka< SS-mani z
obozu >Gęsiówka< sami osobiście już powrzucali na palące się stosy, po czym powrócili bez
więzniów przez ulicę Smoczą do obozu >Gęsiówka<.
W taki sam sposób, jak przeprowadzono wyżej przedstawioną egzekucję w listopadzie 1943 r.,
rozstrzelano i spalono na Nowolipiu następnie:
- grupę więzniów w grudniu 1943 r. w ilości około 600 osób,
- kilka grup więzniów w styczniu i lutym 1944 r. w ilości po około 800 osób,
- w końcu lutego lub na początku marca 1944 r. największą ilość 1200 osób, w kilku egzekucjach.
Podane grupy więzniów pochodziły z Pawiaka. Również tych więzniów rozstrzelali funkcjonariusze
SS z miasta wspólnie z SS-manami z obozu >Gę-siówka< (...).
Czterokrotnie widziałam sama, że przy wywożeniu na egzekucję więzniów z Pawiaka uczestniczył
osobiście Hahn. Przyjeżdżał on 2 czarnymi wozami z kilkoma funkcjonariuszami Gestapo.
Pamiętam, że Hahn był średniego wzrostu, krępy i chodził w czarnym skórzanym płaszczu.
Osobisty udział Hahna w transportach na egzekucje potwierdzał gestapo-wiec Szulc z Pawiaka,
który po pijanemu wygadywał, że >jutro będzie lepsza zabawa, bo przyjedzie sam Hahn<.
Na placu na Nowolipiu rozstrzeliwani byli również więzniowie z Al. Szucha w Warszawie. Tych
więzniów przywożono na Nowolipie samochodami osobowymi, po kilka osób jednorazowo. Wśród
takich więzniów były również kobiety. W okresie od stycznia do czerwca 1944 r. dowieziono
i stracono takich małych transportów ponad 20. Więzniowie z Al. Szucha konwojowani byli przez
funkcjonariuszy Gesta-po z al. Szucha i przez nich na Nowolipiu osobiście rozstrzeliwani strzałami
z ręcznej broni krótkiej w tył głowy (...)."
Świadek Stefan Konopka, oficer WP, pracujący w getcie w okresie działania obozu, zeznał:
 Przed wojną pracowałem w Gabinecie Ministra Spraw Wojskowych jako oficer zawodowy
łącznikowy. Po wkroczeniu Niemców do Warszawy prze-niosłem się do podwarszawskiej wioski
Aomianki. Tu wstąpiłem do konspiracyjnej organizacji Służba Zwycięstwu Polski. Na polecenie tej
organizacji podjąłem prace remontowo-budowlane gmachów byłej Akademii Wychowania
Fizycznego na Bielanach, którą przejęli Niemcy na szkolenie pilotów wojskowych (...). W 1942 r.
założyłem własne przedsiębiorstwo remontowo-budowlano-rozbiórkowe. Roboty rozbiórkowe
prowadziłem na terenie byłego getta. Tam też w styczniu 1944 r. otrzymałem wezwanie
do stawienia się do szefa obozu koncentracyjnego. Biuro jego znajdowało się w barakach przy
ulicy Gęsiej. Nazwiska komendanta obozu nie pamiętam, ale był on w stopniu pułkownika SS.
Mówiono o nim powszechnie i ostrzegali przed nim żandarmi niemieccy, że to jest zbrodniarz
niemiecki, który bez uprzedzenia i przyczyny strzela i zabija ludzi.
Do mnie osobiście strzelał, a uszedłem z życiem dzięki temu, że jeden z żandarmów, życzliwych
mi, upił go. Widziałem sam, jak wymieniony komendant zabił własnoręcznie dwóch policjantów
granatowych oraz dwóch robotników z mojej ekipy.
Od wymienionego komendanta obozu koncentracyjnego dostałem zezwolenie na prace
rozbiórkowe na terenie getta, a ja podpisałem zobowiązanie, że część cegły z rozbiórki będę
odsyłał wagonami do Berlina. Robotnicy zatrudnieni w moim przedsiębiorstwie wjeżdżali na teren
prac rozbiórkowych w getcie w ilości do 100 wozów konnych, którymi wywożono cegłę.
W styczniu 1944 r. będąc przy pracach rozbiórkowych na ulicy Nowolipki 29/31 zobaczyłem
na podwórzu ruszt z belek stalowych budowlanych. Na ruszcie tym leżały ciała zamordowanych,
jak się pózniej dowiedziałem, więzniów Pawiaka. Poczułem swąd i z robotnikami weszliśmy
ukradkiem w gruzy. Tam zobaczyliśmy grupę 30 młodych Żydów, którzy kładli na ruszta zwłoki
ludzkie, polewali benzyną i palili je. Tak spalono jednorazowo kilkadziesiąt zwłok-Osobiście
widziałem takie palenie zwłok w miejscu przy ulicy Nowolipki 29/31 trzykrotnie. Potem
podglądaliśmy Niemców, którzy mordowali tam ofiary codziennie. Tę grupę Żydów po trzech
dniach wyprowadziliśmy z getta. Oni to powiedzieli nam, że przy ulicy Nowolipki
29/31 rozstrzeliwani byli i paleni Polacy, więzniowie Pawiaka, więzniowie z alei Szucha oraz
warszawiacy z łapanek ulicznych. Po wyprowadzeniu przez nas tej grupy Żydów Niemcy wysadzili
w powietrze mury okalające miejsce egzekucji dla zatarcia śladów zbrodni.
Drugim miejscem egzekucji, które widziałem osobiście, było dawne więzienie wojskowe przy
ul. Dzikiej róg Gęsiej. W budynku tym widziałem stos ludzkich zwłok przygotowanych do spalenia.
I tu tak samo zwłoki spalali Żydzi pod nadzorem niemieckim. Również tę grupę Żydów udało nam
się wyprowadzić z getta. Było to w końcu maja i na początku czerwca 1944 r.
Trzecim miejscem masowych egzekucji na terenie byłego getta był plac między budynkiem
a murem okalającym getto przy ul. Franciszkańskiej róg Bonifraterskiej. Widziałem,
że rozstrzelano tu nie mniej niż 500 osób. W grupie Żydów spalających zwłoki był m.in. znany
mi osobiście prof. medycyny okulista. W tej egzekucji podobnie jak w poprzednio wymienionych
zamordowano Polaków więzniów Pawiaka, więzniów z alei Szucha i z łapanek ulicznych. Grupy
Żydów tej ostatniej egzekucji nie udało nam się uratować, gdyż po skończeniu spalania zwłok
więzniów polskich, sami w końcu zostali rozstrzelani i spaleni na miejscu.
Szefem grupy niemieckiej, która przeprowadzała akcję zacierania śladów zbrodni przez
wysadzanie w powietrze wypalonych murów, był inżynier budowlany Szejnbrunn z Berlina".
Świadek Stanisław Marian Capelik, syn zamordowanego w egzekucji 7 grudnia 1943 r.
w kilkanaście godzin po ujęciu, zeznał:
 W czasie okupacji hitlerowskiej zamieszkiwałem z rodzicami i dwoma braćmi we Włochach pod
Warszawą. Ojciec był z zawodu teletechnikiem, utrzymywał rodzinę, pracując w Polskiej Akcyjnej
Spółce Telefonicznej pod zarządem niemieckim w Warszawie. Nie należał do żadnej organizacji
Ruchu Oporu. W 1943 rokują miałem czternasty rok życia i uczęszczałem do szkoły. Ostatni raz
widziałem ojca 6 grudnia 1943 r. W dniu tym rano ojciec w} do pracy i więcej nie powrócił. Jak
pamiętam 9 grudnia 1943 r., będąc w szkole, nauczycielka Reterska wywołała mnie, abym poszedł
do domu, ponieważ w rodzinie jest tragedia, wasz ojciec został rozstrzelany. Babcia Franciszka
Capelik (nie żyjąca obecnie) mówiła, że była w Warszawie i widziała na obwieszczeniu śmierci
nazwisko ojca: Capelik Wiktor ur. 18 XII 1909 r. wśród grupy innych rozstrzelanych w dniu
7 XII 1943 r.
Matka Bronisława Capelik została poinformowana przez pewne osoby z kawiarni >Kleszcza< przy
ul. Nowogrodzkiej róg Marszałkowskiej, że ojca zabrało z tej cukierni Gestapo w dniu 6 XII 1943 r.
w godzinach południowych. Ojca zamordowano więc po kilkunastu godzinach.
W 1946 r. w czasopiśmie >Przekrój< opublikowano fotografię egzekucji hitlerowskiej pod
nagłówkiem: >Rozstrzeliwania Polaków na ulicach miasta Warszawy<. Na fotografii tej widać było
pod murem już rozstrzelanych, a przy nich na przedzie widocznych jeszcze żywych sześciu
mężczyzn. Wśród nich trzeci od prawej strony był mój ojciec. Poznała go cała rodzina, sąsiedzi
i znajomi. Sylwetkę ojca na zdjęciu w miejscu na dole oznaczyłem krzyżykiem. Składam
przedmiotowe zdjęcie jako dowód do protokołu mojego zeznania.
Jeśli chodzi o miejsce egzekucji, nie jest nam wiadomo, czy ojca rozlano w jednej z egzekucji
ulicznych, czy też w egzekucji na terenie getta w Warszawie".
Świadek Janusz Ksybek, mieszkaniec posesji sąsiadującej z gettem, ze-znał:
 Ulica Karmelicka z posesją nr 8 włącznie należała do getta. A posesja nr 2, 4, 6 były po stronie
aryjskiej. W latach 1943-1944 ja zamieszkiwałem z rodzicami na ul. Karmelickiej 6. (...) Wielkim
postrachem dla ludzi było słowo >Gęsiówka<, gdyż stamtąd się już żywym nie wychodziło. W tym
czasie aresztowano moją matkę Stanisławę Ksybek. Z ulgą odetchnęliśmy, że osadzono ją
w więzieniu na Daniłowiczowskiej, a nie na >Gęsiówce<, z której powrotu już nie było.
Dom, w którym mieszkałem, był przy podwórku rodzaju >studni<. Po godzinie policyjnej
mieszkańcy domu zbierali się przy urządzonym na tym podwórku ołtarzyku, przy którym palono
świeczki, modlono się i cicho śpiewano pieśni. Przy zbieraniu na tych modlitwach mówiono co się
danego dnia wydarzyło w Warszawie. Z przerażeniem wymieniano >Gęsiówkę<, że jeżeli ktoś
z niej wywieziony będzie do Oświęcimia, to może mieć jeszcze nadzieję na przeżycie, ale kto
zostanie w >Gęsiówce< na miejscu, ten wychodzi z niej tylko przez komin. Dlatego tak bardzo
bano się w Warszawie łapanek, gdyż ludność z łapanek więziono właśnie na >Gęsiówce<.
Z naszej kamienicy zabrali Niemcy na >Gęsiówkę< dwóch mieszkańców i oni do domów nie
powrócili (...)".
Niektóre meldunki organizacji konspiracyjnych dotyczące mordów masowych na
terenach obozowych w byłym getcie
23 czerwca 1943 r. - Meldunek  Antyku":  Coraz częściej dokonuje się egzekucji na więzniach
Pawiaka w Obozie przy ulicy Gęsiej, obecnie zamienionym na Obóz Koncentracyjny -
Konzentrationslager Warschau" (AAN, sygn. 228/5/1).
30 czerwca 1943 r. -  Od pewnego czasu codziennie egzekucje więzniów Pawiaka
przeprowadzane są w Obozie przy ul. Gęsiej. Zwłoki palone są na podwórzu od strony
ul. Zamenhofa 19" (AAN, sygn. 202/III, t. 7,  Informacja Bieżąca" nr 26/99, z 7 VII 1943 r.).
7 września 1943 r. -  Terror. Aresztowania w Warszawie.
W nocy na 2 i 3 września przeprowadziło Gestapo masowe aresztowania. Ogółem w ciągu tych
dwóch nocy aresztowano ok. 1000 osób, z których 100 przewieziono od razu do Getta
i rozstrzelano w okolicy ul. Gęsiej" (AAN, sygn. 202/11-37, st. insp. r.t. z 7 IX 1943 r.).
Co się stało z pozostałymi 900 osobami? brak w meldunku adnotacji o ich wywiezieniu
z Warszawy. Jest to ciąg dalszy  transportów niewiadomych", których gross kierowanych było do
Lagrów w Warszawie Zachodniej.
21 pazdziernika 1943 r. -  W dalszym ciągu w licznych punktach miasta odbywają się masowe
obławy. Większość zatrzymywanych przewożona jest na Pawiak i do Obozu przy ul. Gęsiej (...)"
(AAN, sygn. 202/11, t. 17, k. 17).
24 listopada 1943 r. -  Masowe egzekucje w Getcie warszawskim.
Na terenie byłego Getta w Warszawie odbywają się codziennie maso-we egzekucje Polaków.
np. 12 XI stracono ok. 300 osób nie przeprowadzonych przez żadną ewidencję więzienną.
Nazajutrz szereg detonacji świadczyło o usuwaniu śladów egzekucji. Wysadza się w powietrze
ruiny domów, do których zwozi się stale zwłoki rozstrzelanych ostatnio oraz straconych dawniej"
(AAN, sygn. 202/III/7, t. 2,  Informacja Bieżąca" nr 46/119, z 24 XI 1943 r.).
Grudzień 1943 r.- styczeń 1944 r. -  Poza egzekucjami jawnymi (tj. ulicznymi - MT) odbywają się
nadal masowe tracenia zarówno więzniów Pawiaka, jak i ludności z łapanek - w murach Getta"
(AAN, sygn. 202/III-8, t. 3; aneks nr 62 za okres od 1 XII 1943 r. do 31 I 1944 r.).
30 czerwca 1943 r. -  Informacja Bieżąca" nr 25/98, z 30 VI 1943 r., usta-łająca miejsce
rozstrzeliwań w obozie przy ulicy Gęsiej (na tyłach dawnego więzienia wojskowego).
26 listopada 1943 r. - Meldunek nr 228 z dnia 26 XI1943 r. o zamordowaniu w komorze gazowej
około 800 osób z łapanek ulicznych.
22 listopada 1943 r. - Informacja w raporcie nr 227 Wydziału Bezpieczeństwa Oddział Polityczno-
Informacyjny z 22 XI1943 r. o wykopywaniu zwłok z różnych miejsc straceń i spalaniu ich
w krematorium.
5 listopada 1943 r. - Meldunek St.M.W. z dnia 5 XI 1943 r. ustalający umieszczanie ludzi
z łapanek w więzieniu na Pawiaku i w większości przypadków w obozie na ul. Gęsiej.
15 grudnia 1943 r. -  Terror Warszawa. Za murami getta w dalszym ciągu niemal codziennie
Niemcy rozstrzeliwują po około 100 osób" (AAN, sygn. 202/III/7, t. 2, Meldunek z  Informacji
Bieżącej" AK (nr 49/122, z 15 XII 1943 r.).
6 grudnia 1943 r. - Identyczne stwierdzenie znajduje się w meldunku Społecznego Komitetu
 Antyk":  Egzekucje w Getto odbywają się codziennie w godzinach wieczornych. Przeciętnie
traconych jest około 100 ludzi dziennie (AAN, sygn. 228/5-1, z 6 XII 1943 r.).
Przedstawione meldunki organizacji konspiracyjnych pozwalają na pewne spojrzenie
porównawcze. Lagry w Warszawie Zachodniej i na Kole działały przez prawie dwa lata, Lagry
w byłym getcie funkcjonowały przez ponad rok. W Lagrach w Warszawie Zachodniej, gdzie ofiary
zabijano w komorach gazowych, tracono po kilkaset ludzi jednorazowo.
W Lagrach na terenie byłego getta i na Kole, gdzie ofiary zabijano przez rozstrzeliwanie, tracono
łącznie po około 100 osób na dobę.
We wszystkich Lagrach tracona była najliczniej ludność z łapanek:
- Ludzie z łapanek to najbardziej krótkoterminowi więzniowie, których
zagazowywano, rozstrzeliwano po kilku dniach lub nawet kilkunastu godzinach po ujęciu.
- Ludzi z łapanek przeznaczonych do likwidacji nie poddawano żadnym sadom. Nie było ich za
co sądzić. Ginęli, ponieważ stolica, w której mieszkali, była likwidowana.
- Ludzi z łapanek nie rejestrowano, nie wciągano do żadnej ewidencji. Ginęli bezimiennie.
Chodziło o jak największą liczbę zgładzonych mieszkańców likwidowanego miasta.
Ze  Sprawozdania 14/44" Komórki Więziennej Delegatury Rządu, przesłanego do Rządu
Polskiego w Londynie, wynika, że od pazdziernika 1943 r. na terenach obozowych odbywały się
codzienne egzekucje bezimienne, częstokroć osób przywiezionych wprost z miasta i bezpośrednio
po tym rozstrzelanych. Zwłoki palono następnie wraz z dokumentami osobistymi (po zdjęciu
ubrania).
Według zeznania świadka Zbigniewa T., więznia Pawiaka od lutego 1942 r. do 30 lipca 1944 r.,
gdzie pełnił funkcję kierownika kolumny sanitarnej i miał wgląd do ewidencji i możność poruszania
się po całym terenie więzienia, co najmniej 30% zatrzymanych ludzi nie było wciągniętych
do ewidencji.
W wywożonych z Pawiaka i z obozów  transportach niewiadomych" znajdowali się głównie właśnie
nie zewidencjonowani ludzie z łapanek.  Bezimienne Postacie" wiezione w  niewiadomych
transportach" znikały w utajnionych komorach gazowych, bez śladu.  Bezimienne Postacie"
spalano następnie w krematoriach na popiół, a popioły ich rozsiewano na gruntach miejskich
i upłynniano studzienkami kanalizacyjnymi do Wisły, gdzie nie ma po nich śladu.
W KL Warschau urzeczywistniono zbrodnię doskonałą, którą po latach będzie próbowało rozwikłać
śledztwo.
ZWIZKI EGZEKUCJI ULICZNYCH Z KL WARSCHAU
Wbrew twierdzeniom niektórych polemistów, egzekucje uliczne były integralną częścią mordów KL
Warschau. Związki te są nader ewidentne:
- więzniowie z tych samych grup byli rozstrzeliwani częściowo na ulicach
a częściowo na terenie obozu;
- rozstrzeliwań ulicznych dokonywali członkowie tych samych formacji
SS i policji co i w obozie;
- zwłoki osób zabitych na ulicach przewożono na teren obozowy i tam je
palono. W egzekucjach ulicznych obok więzniów cywilnych rozstrzeliwano członków i żołnierzy
polskiego ruchu oporu.
Tych ostatnich likwidowano przede wszystkim w Lagrze na Kole, który pierwotnie był obozem
jenieckim, a od jesieni 1942 r. obozem koncentracyjnym.
Chociaż liczba ofiar egzekucji ulicznych, w tym członków i żołnierzy ruchu oporu, na tle globalnych
strat KL Warschau nie była tak duża - wynosi 3384 osoby (ekspertyza biegłych wydana
w śledztwie w sprawie  Egzekucji ulicznych w Warszawie"), to egzekucje te odbijały się na życiu
całego miasta w sposób spektakularny.
O ile masowe biologiczne zabijanie miasta w komorach gazowych i poprzez rozstrzeliwania
na terenach obozowych przeprowadzano w sposób niemal hermetycznie utajniony, to egzekucje
uliczne, plakatowane na murach i ulicach z nazwiskami polskich patriotów, miały zabić miasto
duchowo, rzucić stolicę i jej ruch oporu na kolana. Tego jednak okupanci nigdy nie osiągnęli.
KREMATORIA NA TERENACH OBOZOWYCH W DAWNYM GETCIE
Dnia 17 grudnia 1942 r. opublikowana została wspólna deklaracja protestacyjna rządów:
Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, ZSRR oraz rządów emigracyjnych, w tym Rządu
Polskiego w Londynie, przeciwko  bestialskiej, z zimną krwią prowadzonej polityce eksterminacji"
na zajętych przez niemieckie wojsko obszarach.
W tej sytuacji wielka liczba grobów i masowe egzekucje nie mogły być już przez Niemców dalej
skutecznie utrzymywane w tajemnicy.
Licząc się z takimi trudnościami, już rok wcześniej na polecenie szefa Głównego Urzędu
Bezpieczeństwa Rzeszy, Reinharda Heydricha, w celu zacierania śladów zbrodni podjęto
w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy tajne przedsięwzięcie ( Geheime Reichssache"),
które według biurowej numeracji w RSHA otrzymało nazwę  1005".
Powołane zostało pod dowództwem SS-Standartenfiihrera Blobela specjalne Kommando 1005,
którego zadaniem było spalanie zwłok z masowych mordów znajdujących się w zbiorowych
mogiłach.
W KL Warschau odpowiednikiem Kommanda 1005 było specjalne komando obozowe
Leichenyerbrennungskommando.
Jak wynika z zeznań niemieckich policjantów Antona Schmitza i Frensera na procesie szefa
Gestapo warszawskiego L. Hahna w Hamburgu, komando to składało się z Żydów i było
nadzorowane przez SS-manów z KL Warschau i policjantów z batalionu 111/SS-Polizei Regiment
23, m.in. przez Banascha i Buchnera. Zajmowało się ono paleniem zwłok na terenie obozowym
(Akta procesu L. Hahna, t. 18, k. 741).
Zwłoki spalano w krematoriach oraz w spalarniach zwłok na otwartym powietrzu na terenie
obozowym w byłym getcie.
Krematoria znajdowały się:
- przy ul. Gęsiej 26, zbudowane wiosną 1943 r. o pojemności na około 200 zwłok;
- krematorium zaadaptowane w pomieszczeniach pożydowskiej fabryki pomiędzy ul. Smoczą
i Glinianą;
- krematorium z jednopaleniskowym piecem wewnątrz gmachu byłego więzienia wojskowego.
Spalarnie zwłok na otwartym powietrzu były to stosy układane z drzewa i polewane benzyną, na
które wrzucano zwłoki i palono je.
Stałe spalanie zwłok na otwartym powietrzu znajdowały się w miejscach stałych rozstrzeliwań:
- przy ul. Nowolipki 25-31
- na dawnym boisku sportowym  Skry" przy ul. Okopowej naprzeciwko obozu.
Zeznania świadków
Świadek Marian Bielewicz, technik budowlany, zatrudniony na terenie byłego getta w czasie
budowy obozu, zeznał m.in:  Obóz w roku 1943 wiosną był budowany przez firmę, w której
pracowałem. W tym czasie Żydzi budowali (...) krematorium. Przed wybudowaniem krematorium
zwłoki palono na ul. Gęsiej 25 i 45. Sam to widziałem. Krematorium stanowiło budynek parterowy,
do którego można było >wpakować< najwyżej 200 osób (...)".
Świadek Mieczysław Ołtarzewski, pracownik zakładów ślusarskich przy ul. Burakowskiej
w sąsiedztwie obozu, potwierdził:  (...) Na terenie obozu w pobliżu ul. Smoczej działało od zimy
1943 r. krematorium w zaadaptowanej fabryce pożydowskiej. Dochodził stamtąd permanentnie
swąd przypominający Gaz Fosgen. Po wyzwoleniu na dawnym boisku >Skry< u wylotu obozowej
ul. Gęsiej, przy plantowaniu terenu pod zabudowę, odkryto hałdy kości ludzkich z czaszkami".
Świadek Józef Koronowski, mieszkaniec ul. Smoczej w odległości około 10 m od obozowej ulicy
Glinianej, zeznał:  Teren pomiędzy ul. Glinianą, Okopową, Gęsią i Smoczą ogrodzony był murem
(...). Na dziedzińcu tego ogrodzonego terenu znajdowało się krematorium. (...) przy krematorium
widziałem osobiście pozwalane warstwami zwłoki ludzkie, które widywałem ze strychu domu. Były
to zwłoki zarówno w pasiakach i w ubraniach cywilnych". Wyciąg z protokołu zeznania Feliksa
Paczkowskiego, robotnika w byłym getcie, świadka naocznego spalania zwłok w podwórcu posesji
Nowolipki 25: "Bezpośrednio po stłumieniu powstania w Getcie warszawskim zacząłem pracować
w firmie Niemca Menza. Byłem zatrudniony u niego jako vorarbeiter i prowadzałem wachy polskich
robotników do prac rozbiórkowych na teren Getta. Ze względu na wymieniony rodzaj pracy miałem
uprawnienie do poruszania się po całym Getcie. Któregoś dnia spotkałem doprowadzonych
również na te roboty Żydów z rodziny Trysków, którzy powiedzieli mi, że na ul. Nowolipki
25 Niemcy rozstrzeliwują więzniów z Al. Szucha i z Pawiaka.
Po tej wiadomości udałem się z czterema kolegami z pracy, wśród których pamiętam był
Czesław Śliwiński, na ul. Nowolipki. Prawie wszystkie domy na ulicy Nowolipki i Nowolipie były
zburzone, zalegały ruiny. Zburzony był także wskazany przez Trysków dom przy ulicy Nowolipki
25 oraz sąsiadujące z nim domy Nowolipki 23 i 27; stały tylko szkielety. Na murach tych trzech
domów wisiały napisy: Wstęp wzbroniony pod karą śmierci. W ukryciu poprzez ruiny przedostałem
się z kolegami do domu Nowolipki 27, będącego w bezpośrednim sąsiedztwie z domem Nr 25 przy
Nowolipkach, skąd przez dziurę w sterczącej ścianie z pierwszego lub z drugiego piętra
zobaczyliśmy na posesji Nowolipki 25 wśród gruzów dość duży oczyszczony plac o powierzchni
40 x 40 m lub 50 x 50 m, na którym według relacji Trysków wykonywane były egzekucje.
Dokładnie plac ten położony był pomiędzy ulicą Nowolipki, a ulicą Nowolipie, w ten sposób, że
od ulicy Nowolipki 25 naprzeciwko skrzyżowania z ulicą Karmelicką było do niego przejście
na zewnątrz. Egzekucje na tym placu dokonywane były prawie codziennie, prawie dzień w dzień
słychać było tam seryjne strzały broni maszynowej.
Ja osobiście widziałem 3 lub 4 takie egzekucje, gdzieś w miesiącach kiedy było ciepło. Więcej razy
nie miałem odwagi tam pójść, bo groziła kara śmierci. Egzekucje te oglądałem właśnie poprzez
dziurę w ścianie na pierwszym czy drugim piętrze wymienionego domu Nowolipki 27.
Przed egzekucją doprowadzano na plac grupę Żydów, którzy przygotowywali stosy z drzewa. Do
przygotowania tych stosów doprowadzano zmiennie różne grupy Żydów, wśród których był ojciec
i dwóch czy trzech synów ze znanej mi rodziny żydowskiej Trysków, ocalonych z powstania
w Getcie. O ile mi wiadomo, to grupa Żydów była w dyspozycji placówki żandarmerii w Warszawie,
mieszczącej się przy ul. Żelaznej róg Leszna w gmachu dawnej szkoły i szpitala Św. Zofii.
Doprowadzał ich stamtąd na plac egzekucji żandarm nazwiskiem Banasz.
Po przygotowaniu przez Trysków i innych Żydów stosów z drzewa wjechał na plac samochód
z budą. Przyjechało dwóch lub trzech oficerów SS w białych fartuchach oraz chyba dwóch
szeregowych SS-manów. Otworzono klapę budy, wyprowadzono kilku więzniów, wśród których
były i kobiety. Po czym bezpośrednio nastąpiło rozstrzelanie z karabinu maszynowego
umieszczonego, jak mi się wydawało, w jakimś zaułku przy bramie. Następnie oficerowie SS
w białych kitlach chodzili i z krótkiej broni ręcznej dobijali leżących więzniów, kopiąc ich uprzednio
dla sprawdzenia, czy dają jeszcze oznaki życia. Po rozstrzelaniu szeregowi SS-mani szybko
odjeżdżali, zaś oficerowie pozostawali i nadzorowali palenie zwłok. W ten sposób zamordowanych
już więzniów Żydzi Tryski i inni rzucali na wcześniej przygotowane stosy drzewa i palili, pod
przymusem tych oficerów SS (...). Prowadząc roboty przy ul. Więziennej, widziałem któregoś dnia
osobiście wywożonych z Pawiaka więzniów. Więzniowie wyprowadzani byli z zakneblowanymi
ustami, powiązanymi do tyłu rękami, w samej bieliznie i bez butów. Załadowano ich do trzech lub
czterech bud ciężarowych i wywieziono. Słyszałem, że rozstrzelano ich w kilku punktach
Warszawy (...)".
Do krematoriów i spalarni zwożone były zwłoki na spalenie ze wszystkich miejsc straceń: ofiary
egzekucji ulicznych, ludzi rozstrzeliwanych na terenach obozowych oraz zagazowanych
w komorach gazowych.
W latach funkcjonowania KL Warschau liczne były meldunki ruchu oporu nie tylko o działaniu
w nim komór gazowych i uśmiercaniu więzniów oraz ludzi z łapanek, ale także meldunki o spalaniu
ich zwłok właśnie w obozowym krematorium.
Miejsca, w których ilość składowanych zwłok była zbyt duża do przetransportowania na spalenie
do krematoriów, wysadzano wraz z ruinami domów w powietrze. Tak np. uczyniono ze stałym
miejscem straceń w podwórcu posesji przy ul. Nowolipki 25-31, które wysadzono w powietrze
ze zwłokami w dniach 6-8 czerwca 1944r.
W  Raporcie Komórki Więziennej Delegatury Rządu z 15 XI1943 r." stwierdzono:  Na terenie Getta
Niemcy wysadzają w powietrze ruiny ze zwłokami rozstrzelanych tam Ofiar, równocześnie
wygrzebywane są i niszczone zwłoki Pochowanych prowizorycznie po niektórych poprzednich
egzekucjach".
Jak wielka musiała być liczba mordowanych ludzi, skoro trzy działające codziennie krematoria,
w tym jedno o pojemności na 200 zwłok, oraz dwie stałe spalarnie okazały się niewystarczające do
likwidacji wszystkich zwłok i w 1944 r. zbudowano dodatkowo dwa nowe krematoria, w tym jedno
elektryczne. Opisane krematoria, działające w czasie istnienia KL Warschau, jak również
krematoria nowe, zbudowane w 1944 r., stwierdzone zostały podczas oględzin sądowych
z udziałem biegłego z dziedziny medycyny sądowej prof. W. Grzywo-Dąbrowskiego,
przeprowadzonych w maju 1945 r.
EKSHUMACJE
Opisane w poprzednich rozdziałach metody niszczenia zwłok osób zamordowanych
znalazły potwierdzenie w toku oględzin i ekshumacji zwłok oraz popiołów z resztkami ludzkich
kości, jakie przeprowadzono w pierwszych latach powojennych 1945-1946.
Zachował się i został dołączony do akt śledztwa album ze zdjęciami wykonanymi w dniu 10 maja
1945 r. podczas ekshumacji przeprowadzonej przez PCK na terenach więziennych przy zbiegu
ulic Gęsiej i Dzikiej.
Wykonane i opisane zdjęcia przedstawiają m.in:
- budynek krematorium w więzieniu przy ul. Gęsiej oraz jego wnętrze i palenisko zwłok
- odkryte doły ze zwłokami ludzkimi
- zwały popiołu z drobnymi i większymi fragmentami ludzkich kości
- ślady od uderzeń kul o mury
- podwórze więzienne usłane popiołami i niedopalonymi kośćmi. Zostały także odnalezione
i dołączone do akt śledztwa w sprawie KL Warschau trzy protokoły oględzin miejsc zbrodni na
terenie znajdującym się przy zbiegu ulic Gęsiej i Zamenhofa, sporządzone przez sędziów
śledczych w latach 1945-1946.
W toku oględzin, podobnie jak na zdjęciach, stwierdzono olbrzymie ilości popiołów oraz kości,
które biorący udział w oględzinach w dniu 30 maja 1945 r. prof. W. Grzywo-Dąbrowski
zidentyfikował jako szczątki ludzkie.
Popioły zalegały na dziedzińcach i zasypane były nimi wszystkie studzienki kanalizacyjne.
Stan ten znalazł potwierdzenie w  Sprawozdaniu Sekretarza Komisji dla Zbadania Zbrodni
Niemieckich w Warszawie B. Świderskiego o obozie zagłady znajdującym się na terenie dawnego
więzienia wojskowego przy ul. Dzikiej" z 20 lipca 1945 r. Oto jego treść (wyciąg):
 W pierwszej połowie maja br. Sekretariat Komisji został zawiadomiony przez Referat
Grobownictwa P.C.K., że w związku z akcją masowych ekshumacji prowadzoną w Warszawie,
na terenie byłego getta natrafiono na dziedzińcach byłego więzienia na Dzikiej na masowe groby
pomordowanych ofiar, stosy popiołów itp., ślady zbrodni dokonywanych w okresie okupacji
niemieckiej i powstania warszawskiego świadczące, że teren ten stanowił jeden z kil-ku obozów
zagłady znajdujących się w Warszawie. Prowadzący ekshumację niezwłocznie zawiadomili P.C.K.,
który wydelegował kilkuosobową komisję, która poleciła wstrzymanie dalszych prac
ekshumacyjnych do czasu zbadania sprawy przez miarodajne czynniki. Zawiadomiony
o powyższym, zreferowałem sprawę Ministrowi Informacji i Propagandy ob. Matuszewskiemu,
który wyraził życzenie zbadania sprawy na miejscu. W dniu 16 maja br. Minister Matuszewski udał
się wraz ze mną. (...) Gmachy więzienne zabudowane w czworoboki, tworzące obszerne dzie-
dzińce są spalone we środku, mury gmachów nienaruszone.
Na jednym z dziedzińców znajduje się częściowo odkopana mogiła zbiorowa, zwłoki około 70 ofiar
są przysypane lekko ziemią, na drugim dziedzińcu znajduje się stos wystrzelonych łusek
karabinowych, pośrodku resztki dużego paleniska. Tereny dziedzińców pokryte są drobnymi
szczątkami ludzkich kości, w studniach i dołach na dziedzińcach znajdują się stosy popiołów ze
spalonych zwłok ludzkich. Wewnątrz gmachu więziennego znajduje się ślad po
jednopaleniskowym piecu krematoryjnym, cela z całym szeregiem żelaznych prętów służąca jako
izba tortur. Na ostatnim dziedzińcu za właściwym więzieniem na środku wielkiego placu
przytykającego do obozu koncentracyjnego leżą gruzy wysadzonego w powietrze krematorium. Z
jednej strony placu stoi budynek krematorium z wysokim kominem, w którym nie zostały jeszcze
zainstalowane piece krematoryjne. To niewykończone krematorium jest obecnie rozbierane. Na
rogu placu po drugiej stronie znajduje się elektryczne krematorium, które było przez Niemców w
okresie przed powstaniowym całkowicie zmontowane i gotowe do pracy. Krematorium to o dwóch
paleniskach jest już w znacznym stopniu rozebrane, tak że stoją tylko mury. Jeżeli chodzi o teren
gmachu więzienia i wygląd dziedzińców, wygląda on w następujący sposób: jeden z dziedzińców
nosił nazwę >teatru<, ponieważ ściany zewnętrzne tworzących go gmachów są pokryte
malowidłami w postaci kwiatów i palm wyglądających jak dekoracja teatralna. Jak podawała
ludność miejscowa przedstawicielom P.C.K., na terenie dziedzińca niemieccy zbrodniarze
urządzali sobie widowiska w stylu Nerona. Siedząc przy nakrytych stolikach, odbywali libacje,
w trakcie których wypuszczali więzniów na dziedziniec, szczując psami i strzelając do nich. Ziemia
na dziedzińcu jest w wielu miejscach pozapadana, co świadczy, że mogą się tam znajdować
wielkie ilości zwłok.
Następnego dnia, tj. 17 maja br., udałem się ponownie na teren obozu razem z fotografami
Urzędu Informacji i Propagandy i przedstawicielami P.C.K. i dokonaliśmy tam całego szeregu
zdjęć, które załączam przy niniejszym sprawozdaniu. O odkryciu obozu zagłady podałem
odpowiedni komunikat prasie warszawskiej.
W czerwcu br. udała się z ramienia Ministerstwa Sprawiedliwości specjał na komisja na teren
obozu, o czym również ukazał się odpowiedni komunikat w prasie (...)".
Następne ekshumacje powojenne przeprowadzone były we wrześniu 1946 r.
Ich wyniki przedstawiła do protokołu przesłuchania w charakterze świadka Jadwiga Nowakowska,
kierownik Działu Grobownictwa Biura Informacyjnego Zarządu Głównego PCK. W czasie okupacji
hitlerowskiej i bezpośrednio po wojnie była kierownikiem Działu Gróbownictwa Biura
Informacyjnego w Zarządzie Głównym PCK w Warszawie. Z tego tytułu kierowała pracą
protokólantek PCK identyfikujących ofiary w czasie ekshumacji przeprowadzanych w latach
1945-1947 przez Miejski Zakład Pogrzebowy na terenie całej Warszawy.
 Ekshumacja na terenie obozu koncentracyjnego tzw. >Gęsiówka< przeprowadzana była, o ile
pamiętam, we wrześniu 1946 r. Protokólantka Janina Żelazowska zawiadomiła mnie, że
ekshumacja na terenie >Gęsiówki< z uwagi na masy zwłok i prochów ludzkich przekracza
rozmiarami ekshumacje uliczne, nawet te z Powstania Warszawskiego. Wtedy zorganizowałam
komisję z przedstawicieli PCK i Ministerstwa Budownictwa- Oddziału Grobownictwa Wojennego
i udaliśmy się na teren >Gęsiówki<.
Weszliśmy głównym wejściem od strony ulicy Gęsiej na jeden z dziedzińców, który pokryty był jak
>plaża muszelkami< spalonymi kośćmi ludzkimi. Wtedy już było wydobytych kilkadziesiąt zwłok.
Popiołami ludzkimi wypełnione były studzienki kanalizacyjne, a także prochy rozsiane były na
dziedzińcu. Poza tym zastaliśmy dół otwarty wypełniony zarówno zwłokami, jak i popiołami
ludzkimi. Była to ta sama rzeczywistość, jaką widziałam osobiście w Treblince.
Z tego dziedzińca było wejście do krematorium koksowego, które było za Niemców czynne.
Z drugiego dziedzińca było wejście do drugiego krematorium elektrycznego, bardzo komfortowo
wykończonego. Wydawało nam się, że ono nie było jeszcze używane. Na innym placu
przylegającym do byłego więzienia wojskowego była duża hala w budowie doprowadzona aż do
kro-kwi dachowych i tam było 6-8 palenisk na zwłoki.
Na terenie samego więzienia wojskowego była cela tortur. Ze stropów zwisały cztery sztangi
zakończone na końcach kołami, w które wkładane były ręce i nogi więznia. Na wybetonowanym
klepisku było rozpalane ognisko, nad płomieniami którego zawieszony więzień był bujany. Cela
miała tytuł w języku polskim: >Wydaj kolegę< (...).
Przy ścianach więzienia urządzone było kasyno gry czy też jak niektórzy nazywali >amfiteatr< dla
SS. Na ścianach tego kasyna wymalowane były pal-my i widoki egzotyczne. W tym kasynie SS-
mani urządzali sobie libacje, w trakcie których wypuszczali więzniów i polecali im biegać. Do
biegających i bezbronnych więzniów SS-mani strzelali i niejednokrotnie ofiary zabijali.
Na terenie KL Warschau >Gęsiówka< stwierdziliśmy komisyjnie włosy ludzkie w kupie i ubrania po
ofiarach, podobnie jak to było w Oświęcimiu. Poza obozem prochy zebrano ze spalarni na boisku
>Skry< i na Nowolipkach z egzekucji Warszawiaków przed Powstaniem.
Składam do protokółu wykaz miejsc, skąd zebrane były prochy ludzkie. W obozie koncentracyjnym
>Gęsiówka< prochy zebrane były tylko z części obozu od strony ulicy Zamenhofa 17 i 19.
Pozostała część KL Warschau nie była przez nas badana. (...)
Zwłoki i prochy z Obozu >Gęsiówka< pochowane zostały na Katolickim Cmentarzu na Woli (...)".
Ekshumacje na terenie dawnego boiska sportowego  Skry" przy ul. Gibalskiego
u wylotu obozowej ul. Gęsiej
Na wymienionym boisku  Skry" poza ekshumacją z 1946 r. przeprowadzone były jeszcze
trzy dalsze, w tym ostatnia w 1988 r.
Prokuratura dzielnicy Warszawa-Wola po przeprowadzeniu w dniu 27 września 1988 r. ekshumacji
przekazała akta sprawy, według właściwości, do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w
Polsce, uznając, że szczątki zwłok pochodzą od ofiar z drugiej wojny światowej.
W związku z tym zorganizowane zostały oględziny sądowe z udziałem przedstawicieli właściwych
resortów. Oględzinom szczegółowym poddano wykop oraz ekshumowane z niego szczątki zwłok.
Lekarz specjalista w dziedzinie medycyny sądowej Wydziału Kryminalistyki Stołecznego Urzędu
Spraw Wewnętrznych podał, że ekshumowanych zostało 285 zwłok w stanie szczątkowym,
z których 14 czaszek poddano badaniu. W wyniku badań specjalistycznych ustalono, że szczątki
zwłok przebywały pod ziemią przez ponad 40 lat wstecz od 1988 r. Tylko w dwóch czaszkach
stwierdzono ślady mogące być postrzałowymi, zaś w 12 czaszkach nie stwierdzone żadnych
śladów od ewentualnych postrzałów. Podobne wyniki wykazała następna grupa badanych
czaszek, z których na 13 tylko 2 miały ślady mogące być postrzałowymi, zaś u pozostałych nie
stwierdzono żadnych uszkodzeń mechanicznych mogących być przyczyną śmierci.
Kierownik Działu Grobownictwa Biura Informacji Zarządu Głównego PCK stwierdziła, że podczas
ekshumacji w 1946 r. wydobyto z boiska  Skry" w masowych ilościach prochy ludzkie oraz zwłoki.
Już podczas okupacji wiadomo było, że na boisku  Skry" hitlerowcy r sowo rozstrzeliwali Polaków,
w okresie przed Powstaniem Warszawskim. I na tym samym boisku zwłoki zamordowanych palili.
Dlatego właśnie prochy i zwłoki ekshumowane z boiska  Skry" w 1946 r. pochowane zostały na
Cmentarzu Katolickim Warszawa-Wola, razem z prochami i zwłokami ekshumowanymi wtedy
z obozu koncentracyjnego w byłym getcie.
Przedstawicielka Departamentu Rozwoju Miast w Ministerstwie Gospodarki Przestrzennej
poinformowała też, że zwłoki z ekshumacji w 1960 r. na tym boisku pochowane zostały na
Cmentarzu Powązkowskim, a z ekshumacji 1985 r. - na Cmentarzu Wólka Węglowa. W wyniku
przeprowadzonych oględzin, ustalono:
- ekshumowane w dniu 27 września 1988 r. szczątki ludzkie z dawnego boiska  Skry" pochodzą
od ofiar KL Warschau, gdyż boisko  Skry" było terenem obozowym;
- fakt, że w masie zwłok zakopanych razem, tylko w niektórych przypadkach stwierdzono ślady od
kul, a u pozostałych uszkodzeń mechanicznych nie stwierdzono, wskazuje, że gross
z ekshumowanych ofiar została najprawdopodobniej uśmiercona gazem, który stosowano do
zabijania więzniów w KL Warschau;
- z uwagi na to, że na dawnym boisku  Skry" w okresie funkcjonowania KL Warschau mordowano
i zakopywano Polaków, okoliczność ta uzasadniała, aby ekshumowane 27 września 1988 r.
szczątki, podobnie jak z poprzednich ekshumacji, były pochowane na jednym z warszawskich
cmentarzy katolickich lub na Cmentarzu Powązkowskim.
Jak wynika z powyższego, ekshumacje w kompleksie KL Warschau przeprowadzone były:
- tylko częściowo w  obozie ścisłym" przy ul. Gęsiej
- w miejscach stałych straceń przy ul. Nowolipki 25-31 i na dawnym boisku  Skry".
Natomiast ekshumacje nie odbyły się w innych wielkich skupiskach zbrodni, przede wszystkim:
- w Lagrze na Kole, w jego obiekcie śmierci w miejscowym lasku
- w komorach gazowych w tunelu w Warszawie Zachodniej. Wszelkie dalsze badania na terenach
obozowych zostały przerwane. Jak wynika z oświadczenia złożonego do protokołu z 17 sierpnia
1945 r.
przez przedstawicielkę Zarządu Głównego PCK, biorącą udział w ekshumacjach,  dalsze badania
zostały przerwane, gdyż miała je kontynuować Prokuratura". Było to nieprawdą, gdyż Prokuratura
Powszechna nie była właściwą do prowadzenia śledztw o zbrodnie przeciwko ludzkości.
Prochy zebrane z przeprowadzonych ekshumacji stanowiły tylko część ich całości. Niemcy
bowiem, z uwagi na ogromne ilości prochów ze spalanych zwłok oraz w celu zacierania śladów
zbrodni, rozsiewali je na gruntach miej-skich, rozciągających się pomiędzy Lagrem na Kole
a zespołem cmentarzy przy ul. Okopowej, oraz upłynniali je studzienkami kanalizacyjnymi.
Prof. W. Grzywo-Dąbrowski na podstawie zebranych prochów nie był stanie określić wielkości strat
w liczbach. Uczestnicy przeprowadzający eks-humacje określili je porównawczo: straty ludzkie
w obozie były większe od strat poniesionych podczas Powstania Warszawskiego.
EWAKUACJA KL WARSCHAU
I JEGO WYZWOLENIE PRZEZ POWSTACCÓW
Ewakuacja obozów i więzień została zarządzona 20 lipca 1944 r. przez dowódcę policji
i służby bezpieczeństwa w Generalnej Guberni, Wilhelma Koppego:  (...) gdyby rozwój sytuacji na
froncie przybrał obrót uniemożliwiający transport więzniów, należy ich zlikwidować. (...) w żadnym
wypadku nie można dopuścić do tego, aby więzniowie n i e Żydzi byli uwolnieni lub żywi wpadli w
ręce wrogów, ruchu oporu lub Armii Czerwonej" (Cyt. za K. M. Pospieszalski, Hitlerowskie prawo
okupacyjne w Polsce, cz. 2: Generalna Gubernia, Poznań 1958, s. 519).
W podobnym duchu jest wcześniejszy meldunek ruchu oporu z 11 lipca 1944 r. (AAN, sygn.
202/11, t. 17, k. 132 i t. 66, k. 3).
Przygotowania do ewakuacji kompleksu KL Warschau rozpoczęto już w połowie lipca 1944 r.
Świadek Antoni Malinowski, więzień Pawiaka i KL Warschau, do protokołu przesłuchania
z 5 sierpnia 1975 r. zeznał:  Od połowy lipca 1944 r. Centralne Więzienie na Pawiaku było
stopniowo likwidowane, za wyjątkiem więzniów Żydów".
Świadek Stanisław Strzałkowski, więzień Pawiaka i KL Warschau, do protokołu przesłuchania
z 23 sierpnia 1947 r. zeznał m.in:
 W maju 1943 r. zostałem schwytany na ulicy (...) i jako Żyd odstawiony na Pawiak, gdzie
zatrudniono mnie w warsztacie szewskim, pracowałem tam do 27 lipca 1944 r. W dniu 26 lipca
1944 r. wszyscy więzniowie Polacy z Pawiaka zostali ewakuowani. Pozostało na Pawiaku
kilkudziesięciu mężczyzn i kobiet (Żydów). Zostali oni przetransportowani na teren Obozu
>Gęsiówki<. Pomieszczono nas w barakach na 7. podwórzu. W dniu 5 sierpnia 1944 r. teren
>Gęsiówki< opanowały wojska Powstańcze.
Ewakuacja kompleksu KL Warschau przeprowadzona została w dniach 28-31 lipca 1944 r.
w czterech transportach:
- 28 lipca 1944 r. transport około 4000 więzniów z Lagrów w Warszawie Zachodniej
- 29 lipca 1944 r. transport około 3500 więzniów z Lagrów w byłym getcie
- 30 lipca 1944 r. transport około 1800 więzniów, w tym 400 kobiet, z więzienia na Pawiaku
- 31 lipca 1944 r, transport około 3000 więzniów z Lagru na Kole.
Aącznie ewakuowano około 12 300 więzniów.
Wywieziono ich do obozów koncentracyjnych w Dachau, Landsberg, Muhl-dorf, Kaufering, Gross-
Rosen i Ravensbriick.
Marsz ewakuacyjny z Warszawy prowadził przez Kutno. Stąd część więzniów przewieziona
została do Dachau pociągami. Pozostali całą trasę do obozów docelowych odbywali pieszo.
Dla wielu był to marsz śmierci.
Świadek Semel Maier, więzień KL Warschau, przesłuchany w Dachau zeznał m.in:
 (...) W lipcu 1944 r. zostaliśmy ewakuowani z Warszawy do Dachau. Postanowiono, iż drogę
tą odbędziemy pieszo. Było nas 3500 więzniów. Droga nasza prowadziła z Warszawy na Kutno.
Było bardzo gorąco i mieliśmy ogromne pragnienie. Setki więzniów nie mogło iść dalej z powodu
pragnienia i pozostawali w tyle. Widziałem jak Scharfiihrer Wagner z pistoletu strzelał od tyłu do
pozostających w tyle więzniów i zabijał ich. Gdyśmy doszli do Dachau, transport składał się tylko
z 2200 więzniów. Z Dachau powędrowaliśmy do Muhldorf. (...)".
Transport ewakuacyjny do Dachau był eskortowany przez 260 SS-manów z załogi obozowej KL
Warschau, 40 żołnierzy Wehrmachtu oraz prowadzono kolumnę psów (protokół przesłuchania
członków załogi obozowej: Alfreda Krammera, Heinricha Wagnera, Johanna Schwarza, Franza
Kaufmana i więznia W. Pickave).
Wraz z ewakuacją więzniów spalono akta obozowe.
Podminowano również do wysadzenia w powietrze Pawiak i tunel w Warszawie Zachodniej,
w którym znajdowały się komory gazowe.
Do prac związanych z ostatecznym zlikwidowaniem KL Warschau, rozebraniem jego baraków
i innych czynności Niemcy pozostawili pewną liczbę więzniów narodowości żydowskiej. Dołączono
do nich następnie z sąsiednie-go Pawiaka grupę dalszych 113 Żydów.
W dniu 1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie. W dniu 5 sierpnia 1944 r. powstańcy
wyzwolili Lagry w dawnym getcie i uwolnili pozo-stałą jeszcze przy życiu grupę więzniów Żydów,
około 350-360 osób. Dokonali tego żołnierze AK z batalionu  Z o ś k a".
Niemcy wiedzieli o dacie wybuchu Powstania Warszawskiego. Ewakuacja KL Warschau
spowodowana więc była nie tylko zbliżaniem się do Warszawy frontu wschodniego, ale dodatkowo
także obawami, że obóz zostanie odbity przez powstańców, a jego więzniowie, którymi
w większości byli mieszkańcy Warszawy, dołączą do żołnierzy AK, wzmacniając siły powstańcze.
Dlatego jeszcze przed finalną ewakuacją, wykonując w/w zarządzenie dowódcy policji i służby
bezpieczeństwa w Generalnej Guberni, W. Koppego, z 20 lipca 1944 r., Lagry z Polaków  o p r ó ż
n i o n o". Pozostały w nich tylko nieliczne grupy.
Powstanie Warszawskie przerwało ludobójczą działalność całego kompleksu Obozu
Koncentracyjnego w Warszawie na pół roku przed wkroczeniem Armii Czerwonej do stolicy.
Znaczenie historyczne Powstania Warszawskiego dla warszawskiego Obozu
Koncentracyjnego powinno być mierzone nie tyle liczbą faktycznie wyzwolonych więzniów, lecz
głównie tym, że na skutek wybuchu powstania, Niemcy zmuszeni byli w ogóle obóz zlikwidować,
co udaremniło im wykonanie planu wyniszczenia mieszkańców Warszawy do 500 tys.
Z tego punktu widzenia Powstanie Warszawskie było polskim aktem zorganizowanej zbiorowej
obrony i samoobrony koniecznej przed ostateczną zagładą miasta, co nobilituje je nie tylko
w historii, ale także współcześnie.
GLOBALNE STRATY WARSZAWY
Na początku okupacji, według spisu z 28 pazdziernika 1939 r., Warszawa liczyła 1310 tys.
stałych mieszkańców, w tym 360 tys. ludności żydowskiej.
We wszystkich encyklopediach ich autorzy, bez względu na orientację historyczną czy polityczną,
zgodnie podają że globalne straty biologiczne poniesione przez Warszawę w latach
1939-1944 wynoszą nie mniej jak 800 tys. osób.
W Encyklopedii Powszechnej PWN z 1980 r. (t. 4, s. 586-587) stwierdzono:  (...) Aączne straty
ludności Warszawy w latach 1939-1944 wyniosły około 850 tysięcy osób: około 400 tysięcy
bezpośrednio w mieście i ponad 400 tysięcy w obozach i więzieniach hitlerowskich (...)".
Jeśli chodzi o straty poza Warszawą sprawa jest stosunkowo prostsza, bo obejmują one przede
wszystkim około 300 tys. Żydów straconych w Treblince i innych miejscach zagłady oraz Polaków
straconych w więzieniach i obozach hitlerowskich poza Warszawą i poza granicami Polski.
Natomiast co się tyczy 400 tys. straconych bezpośrednio w mieście, składają się na to:
- kampania wrześniowa 30 tys.
- Powstanie Warszawskie 150 tys.
- Palmiry 1800
- Ogrody Sejmowe kilkaset
- Górki Szwedzkie (Żoliborz) ok. 100
- lasy podwarszawskie kilkaset
W przybliżeniu stanowi to łącznie około 200 tys. osób.
Powstaje więc pytanie, gdzie się podziało drugie 200 tys. straconych mieszkańców Warszawy?
Żadna z encyklopedii i żaden z naukowców nie dają na to pytanie odpowiedzi. Według niektórych
były to egzekucje uliczne, ale te wynoszą 3384 osoby Według innych były to mordy  w ruinach
Getta" i straty Pawiaka. Ale te na podstawie  Sprawozdania 14/44" i meldunków  Antyku" mogły
wynieść około 20 tys. osób.
Przy czym zresztą i w egzekucjach ulicznych, i w ruinach getta traceni byli więzniowie obozu lub
więzniowie Pawiaka, przynależnego do obozu. Tak więc w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie:
gdzie straconych zostało 200 tyś. mieszkańców Warszawy? - wszystkie drogi prowadzą do
Konzentrationsla-ger Warschau.
STRATY W KOMPLEKSIE KL WARSCHAU
W Planie Pabsta z 6 lutego 1940 r. i w korespondującym z nim rozkazie Himmlera
z 16 lutego 1943 r. docelowy plan przewidywał zmniejszenie miasta Warszawy i liczby
jego mieszkańców do 500 tys.
Kontyngenty dzienne narzucone przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy, które miały ten
plan docelowy realizować, wyznaczały tracenie ofiar po 400 osób na dobę.
O tym, że kontyngenty takie były wykonywane, zeznał przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie
w dniu 25 maja 1954 r. Otto Paul Geibl, dowódca SS i policji w Warszawie:
 Dr Hahn (szef Gestapo warszawskiego - MT) naświetlił mi sytuację, jaka panowała w tym czasie
w Warszawie, a ponadto dodał, że przeciętnie na dobę w Warszawie ginie około 40 Niemców, za
co Niemcy stosują odwet, tracąc 10-ciokrotną ilość Polaków, wówczas ja zapytałem go, kto wydał
taki rozkaz, na co odpowiedział mi, że rozkaz taki otrzymał z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa
Rzeszy".
Otto Paul Geibl jako dowódca SS i policji w Warszawie na podstawie pełnomocnictw wyjątkowych,
przydzielonych policji w Warszawie zarządzeniem policyjnym z 8 lipca 1943 r., decydował
faktycznie o wszystkich akcjach i przedsięwzięciach w stolicy.
Ponadto w jego siedzibie urzędowania, na rozkaz Hossa z dnia 16 lipca 1943 r., urzędował
komendant KL Warschau.
Przez jego ręce przechodziła cała korespondencja obozowa. Zachowywał nad obozem pełną
kontrolę. Wspólnie z komendantem obozu decydował o wykonywaniu konkretnych egzekucji.
On więc był głównym sprawcą tracenia po 400 Polaków na dobę. Stąd jego zeznania
stwierdzające ten fakt, ponure i smutne w swej treści, stanowią miarodajny dowód dla ustalenia
wielkości strat.
Tracenie kontyngentów po 400 osób na dobę znajduje też potwierdzenie ze strony polskiej.
W  Rap orcie Wydziału Bezpieczeństwa Oddział Polityczno-informacyjny Nr 227, z 22 XI 1943 r.",
przekazanym do Rządu Polskiego w Londynie, podano:  W Warszawie (...) ginie co dzień 300
Polaków, którzy oprócz publicznych egzekucji, traceni są w komorze gazowej (...) (podkr. -
MT)". Zaś meldunek AK zawarty w  Informacji Bieżącej" nr 49/122, z 15X11 1943r. oraz meldunek
Społecznego Komitetu  Antyk" z 6 grudnia 1943 r. zgodnie stwierdziły, że liczba rozstrzelanych
w egzekucjach ulicznych oraz 2 egzekucjach obozowych wynosi przeciętnie po 100 ludzi dziennie
(dotyczy Lagrów w getcie i na Kole - MT).
Z powyższych dowodów wynika, że skoro tracono po 400 osób na dobę, to w ciągu prawie dwóch
lat działania komór gazowych zamordowano w kompleksie KL Warschau, łącznie z ofiarami
rozstrzelanymi, nie mniej jak 200 tys. mieszkańców Warszawy.
Daje to odpowiedz na pytanie: gdzie się podziało 200 tys. mieszkańców Warszawy, których nie
mogły się doliczyć powojenne spisy ludności.
Globalne straty w kompleksie KL Warschau w liczbie około 200 tys. potwierdzają też pośrednio
wyniki ekshumacji na terenie obozowym, na podstawie jakich określono je jako większe od strat
Powstania Warszawskiego, w którym śmierć poniosło ponad 150 tys. osób.
Ponadto w KL Warschau śmierć poniosło kilka tysięcy więzniów obcokrajowców: Żydów, Greków,
Cyganów, Białorusinów, Węgrów oraz 150 oficerów włoskich. Oficerowie włoscy zostali
rozstrzelani 15 grudnia 1943 r. za odmowę dalszego współdziałania z Niemcami na froncie
wschodnim po przewrocie antyfaszystowskim we Włoszech i wypowiedzeniu wojny Niemcom
przez marszałka Pietra Badoglia.
HOLOCAUST WARSZAWY
Warszawa w latach 1939-1944 spośród 1310 tys. swych mieszkańców straciła 800 tys.,
tj. 500 tys. Polaków i 300 tys. Żydów. Głównymi sprawcami Holocaustu Warszawy były:
- zagłada warszawskiego getta
- ludobójstwo KL Warschau
- ludobójstwo w Powstaniu Warszawskim.
Pomiędzy główną likwidacją getta w 1942 r. a ludobójstwem w Powstaniu Warszawskim w 1944 r.
nie było  próżni" wolnej od zbrodni.
Wszystkie drogi zbrodni, drogi do mordów masowych wiodły wówczas do KL Warschau.
W latach 1942-1944 KL Warschau był ośrodkiem eksterminacji stolicy. Począwszy od łapanek
i obław na mieście, poprzez  transporty niewiadome", egzekucje uliczne, rozstrzeliwania obozowe,
zabijanie w komorach gazowych, spalanie zwłok w krematoriach, a kończąc na zacieraniu śladów
tych zbrodni poprzez rozsiewanie prochów ofiar na gruntach miejskich i upłynnianie ich do Wisły,
to były systemowe działania KL Warschau jako ośrodka zorganizowanej eksterminacji Warszawy.
Miejsce KL Warschau w historii okupowanej Warszawy
Obóz koncentracyjny w centrum Warszawy działał przez dwa lata, tj. przez trzecią część
okupacji stolicy. Wśród globalnych strat 800 tys. mieszkańców Warszawy 200 tys. z nich,
tj. czwarta część, zostało zamordowanych właśnie w KL Warschau. Wykazuje to, że KL Warschau
obok warszawskiego getta i Powstania Warszawskiego był trzecim o podobnym ciężarze zbrodni
sprawcą Holocaustu Warszawy.
Według planów hitlerowskich nazistów Warszawa miała na zawsze zniknąć z mapy Europy.
Warszawa- Kartagina XX w., Holocaust przetrwała.
SPRAWCY
Fakt podwójnego podporządkowania KL Warschau, wobec Głównego Urzędu
Bezpieczeństwa Rzeszy i wobec Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji SS, narzucał na
szczeblu lokalnym w Warszawie obligatoryjne współdziałanie pomiędzy formacjami policyjnymi
pozostającymi w strukturze dowódcy SS i policji w Warszawie a formacjami obozowymi
w strukturze Komendantury KL Warschau.
Wspólnie realizowały one określony w Planie Pabsta i rozkazach Himmlera program eksterminacji
stolicy Polski.
Formacje policyjne w strukturze dowódcy SS i policji przeprowadzały na mieście łapanki i obławy
na ludzi, których następnie przewożono do baraków obozowych. Tam po dłuższym lub krótszym
pobycie  złowieni ludzie" byli likwidowani przez SS-manów obozowych wspólnie z SS-manami
z policji w miejscach straceń na terenach obozowych.
Zwłoki zamordowanych ludzi były spalane w krematoriach i spalarniach obozowych przez
specjalne komando obozowe - Verbrennungskommando, nadzorowane przez policjantów
z batalionu III/S S-Polizei Regiment 23, który ponadto wspólnie z SS-manami obozowymi
wykonywał także egzekucje na więzniach, za co komendant tego batalionu, mjr Otto Bundke,
został odznaczony.
Z powyższego ewidentnie wynika, że odpowiedzialność za zbrodnie dokonane w KL Warschau
ponoszą SS-mani z obozu wspólnie z SS-manami z policji.
W śledztwie zostały ustalone nazwiska komendantów i dowódców obu tych formacji na różnych
szczeblach ich służby oraz 153 nazwiska członków załogi obozowej. yródłami do ustalenia
nazwisk podejrzanych były m.in:
- informacja wraz ze zdjęciami części załogi obozowej, przekazana przez Prokuraturę Niemiecką
w Monachium, która także prowadziła śledztwo właśne w sprawie KL Warschau;
- książka telefoniczna wewnętrznego urzędowania w urzędzie dowódcy SS i policji w Warszawie,
zawierająca nazwiska, stopnie w SS i pełnione przez nich funkcje;
- protokoły zeznań niemieckich policjantów, złożone w śledztwie w prokuraturze w Hamburgu
w sprawie szefa Gestapo warszawskiego Ludwiga Hahna, dotyczące m.in. selekcji więzniów na
egzekucje i udziału w nich także SS-manów funkcjonariuszy z więzienia na Pawiaku, komanda
egzekucyjnego
w KL Warschau i jego składu osobowego (Akta śledztwa Prokuratury w Ham-burgu, t. t. 10,
protokoły przesłuchania w charakterze świadków: Georga Buchnera Hermana Josefa Frensera,
Karla Frischuta, Waltera Illgena, Georga Kram-mera, Antona Schmitza, Rudolfa Langa i innych).
Oto niektórzy członkowie Komendantury w kompleksie KL Warschau:
SS-Obersturmbannfiihrer Wilhelm Goecke (komendant KLW)
SS-Obersturmbannfuhrer Klaus Martsen (komendant KLW)
SS-Sturmbannfuhrer Walter Adolf Langleist
SS-Hauptsturmfiihrer Nikolaus Herbet (Lagerfiihrer)
SS-Hauptsturmfiihrer Willy Ruppert (Lagerfiihrer)
SS-Hauptsturmfiihrer Alfred Krammer (dowódca oddziału wartowniczego)
Mjr Otto Bundke (dowódca batalionu policyjnego: III/Btl. SS-Polizei Regiment 23, wraz ze składem
osobowym tego batalionu).
Siedziba batalionu policyjnego mieściła się na granicy  strefy zamkniętej" obozu przy zbiegu ulic
Nowolipie i Żelaznej nr 90 i 103. W tym usytuowaniu dozorował on obóz od strony zewnętrznej.
Omawiając współdziałanie obozowej załogi SS z innymi formacjami, należy jeszcze uzupełnić,
że w ostatnim okresie, tuż przed zbliżaniem się frontu wschodniego do Warszawy,
Konzentrationslager Warschau zmienił swą dotychczasową nazwę na:  Waffen-SS
Konzentrationslager Warschau".
Jak wiadomo, Waffen-SS (tj. wojsko SS) obejmowało w czasie wojny załogi obozów
koncentracyjnych i oddziały frontowe SS, wchodzące w skład wojsk lądowych Wehrmachtu.
W związku z tym w KL Warschau występują też przejawy pośredniego współdziałania
i Wehrmachtu, m.in. przez dostarczanie do obozu wozów ciężarowych Wehrmachtu,
oznakowanych literami  WH", którymi były zwożone zwłoki ludzi zagazowanych w komorach
gazowych w tunelu na spalenie do krematoriów na  Gęsiówkę". Również w czasie marszu
ewakuacyjnego, prowadzonego przez obozowych SS-manów, 40 żołnierzy Wehrmachtu osłaniało
kolumnę od zewnątrz na tra-sie do miejsca przeznaczenia w KL Dachau. Dowódcą tego oddziału
Wehr-machru był członek Waffen-SS, Scharfiihrer Heinrich Wagner.
POLITYCZNY KLINCZ WOKÓA ŚLEDZTWA
Przez prawie pół wieku zawyżano straty Powstania Warszawskiego do 250 tys., a nawet
do 280 tys. ludzi, podczas gdy wynosiły one 150 tys. Jak do tego doszło i w jakim celu to robiono?
Już w 1945 r. w obiektach pohitlerowskiego KL Warschau zorganizowano obóz pracy NKWD,
który był miejscem izolacji i eksterminacji żołnierzy AK i polskiej inteligencji, sprzeciwiających się
sowietyzacji Polski. Z tej przyczyny badania nad KL Warschau zostały przerwane, bowiem ich
kontynuowanie ujawniałoby niejako automatycznie wymienioną działalność powojennego obozu,
a takowej ujawniać nie chciano.
Przyjęto więc kierunek stopniowego wyciszania KL Warschau, aż do całkowitego
zanegowania jego istnienia. Zaś ofiary tego obozu wliczono do strat Powstania Warszawskiego -
około 100 tys., a drugie 100 tys. łączono z gettem, gdzie straty stałych mieszkańców historycy
podawali razem ze stratami Żydów obcokrajowców przesiedlonych do getta warszawskiego
z terenów Rzeszy, Protektoratu Czech i Moraw i obszarów dystryktu (Straty omawiane w niniejszej
publikacji dotyczą wyłącznie stałych mieszkańców Warszawy. Nie obejmują polskiej ludności
napływowej ani Żydów z innych terenów, przesiedlonych do getta.).
W ten sposób KL Warschau, który był ewidentnym miejscem ludobójstwa na mieszkańcach
Warszawy, został  skasowany", a jego ofiary  rozpłynęły się" wśród ofiar powstania i getta.
Kształtowanie przez prawie pół wieku obrazu okupacyjnej Warszawy bez KL Warschau
i obarczanie odpowiedzialnością AK za wyrządzone przez powstanie straty ludzkie większe
od faktycznych, było ówczesnym czynnikom politycznym potrzebne i było po ich  linii".
Stan taki utrwalali więc w swych publikacjach niektórzy historycy, a także funkcjonariusze Instytutu
Pamięci Narodowej (IPN).
Oto przykłady z ostatnich lat.
Były naczelnik archiwum IPN, historyk Stanisław Biernacki, były sekretarz egzekutywy POP PZPR
d/s ideologicznych w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie posiadający żadnego liczącego się
dorobku naukowego w dziedzinie historii, na naradzie Kierownictwa IPN w 1991 r. powrócił  do
linii" całkowitego zanegowania KL Warschau, nazywając go  utopią", a następnie wersję tę jako
stanowisko IPN upowszechniał w mediach, na Radzie Naukowej i wśród historyków na zewnątrz.
Przyniosło to sprawie niepowetowaną szkodę, czyniąc ją niewiarygodną, i utrudniło dalsze
prowadzenie śledztwa w odniesieniu do jakoby  nie istniejącego" obozu.
Z jego inicjatywy została rozwiązana Warszawska Okręgowa Komisja Badania Zbrodni
Hitlerowskich. W następstwie tego Warszawa, która była największym ośrodkiem zbrodni
hitlerowskich w kraju i której straty ludzkie były większe od strat całej Anglii i Francji razem
wziętych, pozbawiona została organu do ich badania i ścigania.
Prokurator Krystyna Smardzewska została naczelnikiem Wydziału Śledczego d/s Zbrodni
Hitlerowskich IPN dzięki swemu mężowi, który w tym czasie był dyrektorem Departamentu
Nadzoru w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Nigdy wcześniej nie zajmowała się zawodowo dziejami II wojny światowej, okupacją hitlerowską
ziem polskich, Gestapo, policją niemiecką, zbrodniami NKWD, nie znała nawet nazewnictwa tych
formacji. Nie czytała nigdy historii Warszawy.
Nie posiadając wymaganej wiedzy i kompetencji do pozytywnego kierowania takim wydziałem,
dołączyła do tych  kompetentnych", którzy negowali KL Warschau lub pomniejszali jego wielkość.
Z dokumentacji przygotowanej do wysłania do Niemieckiej Prokuratury w Hamburgu usunęła całą
grupę dokumentów, w tym:
- Protokół Norymberski w części stwierdzającej funkcjonowanie KL Warschau od pazdziernika
1942 r.
- rozkaz Himmlera z 31 lipca 1942 r. zakazujący używania słowa  partyzanci" i nakazujący
zastąpienie go słowem  bandyci". Na podstawie m.in. tego rozkazu członkowie i żołnierze
konspiracji, polscy patrioci walczący o niepodległość Polski, traceni byli przez okupanta
w komorach gazowych KL Warschau jak kryminalni bandyci nie podlegający ochronie prawa
międzynarodowego
- ekspertyzę biegłych dotyczącą komór gazowych.
Stanisław Kaniewski, zastępca dyrektora d/s śledczych IPN w latach 90., były prokurator
stalinowski, którego idolem przywoływanym jako wzór do
naśladowania był Feliks Edmundowicz Dzierżyński, prowadził śledztwo przeciwko Prymasowi
Polski Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, on też w roku 1974 został wydalony z Głównej
Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich  za udział w świadomym udzielaniu pomocy w oszustwie"
w związku ze staraniami jednej z więzniarek o uznanie jej za ofiarę eksperymentów
pseudomedycznych i wypłatę odszkodowania. W 1992 r. (po powrocie do IPN) zażądał od
sędziego prowadzącego śledztwo w sprawie KL Warschau nie przesyłania do niemieckiej
prokuratury części innych dokumentów poza tymi, które zatrzymała K. Smardzewska. A mia-
nowicie: głównego rozkazu Himmlera z 16 lutego 1943 r. wyznaczającego cel, jaki przez KL
Warschau miał być spełniony, tj. zmniejszenie miasta Warszawy i jego mieszkańców do 500 tys.,
oraz protokołu przesłuchania dowódcy SS i policji w Warszawie Ottona Paula Geibla, który
osobiście zeznał, iż w Warszawie tracono po 400 Polaków na dobę.
Kiedy manipulacje z dokumentami nie powiodły się, Kaniewski przerwa! śledztwo w sprawie KL
Warschau na dwa lata (a było ono już przerywane trzykrotnie), odebrał sędziemu akta i zamknął je
w szafie pancernej, całkowicie uniemożliwiając dalsze badania. Nie dopuścił do przyjazdu do IPN
przedstawicieli niemieckich prokuratorów, którzy zgłosili potrzebę zapoznania się z dowodami
polskiego śledztwa w celu wykorzystania ich do prowadzonego w Niemczech śledztwa w sprawie
KL Warschau. Nie dopuszczał też do przekazania przez IPN materiałów dowodowych do
Niemieckiej Prokuratury, blokując je u siebie przez ponad pół roku (prokurator Stanisław Kaniewski
ma w Niemczech córkę, osiadłą tam na stałe z rodziną- uzupeł. MT). Na polecenie S.
Kaniewskiego wyłączone zostały z akt KL Warschau akta egzekucji ulicznych i  wyrzucone" na
otwarty balkon do nie-domykającej się szafy, gdzie warunki atmosferyczne doprowadziły do ich
zniszczenia, natomiast  wolny dostęp do ich zaginięcia. A były to akta egzekucji w sprawach,
w których toczyły się śledztwa w Niemieckiej Prokuraturze w Hamburgu.
W tym samym czasie okazało się nagle, że  zniknęła" z archiwum GKBZHwP dokumentacja KL
Warschau zebrana i skompletowana w nie istniejącej już Okręgowej Warszawskiej Komisji
Badania Zbrodni Hitlerowskich. Owe  zaginione" dokumenty miały ogromną wartość historyczną i
procesową. Były to bowiem materiały zawierające zeznania naocznych świadków wydarzeń z
okresu funkcjonowania KL Warschau. Zeznania te zostały złożone we wczesnych latach
powojennych, kiedy pamięć wydarzeń była jeszcze świeża, dla-tego miały one pierwszorzędne
znaczenie. Większość świadków obecnie już nie żyje. Te wszystkie manipulacje spowodowały
bardzo poważne uszczuplenie materiałów dowodowych dotyczących całego kompleksu KL
Warschau. Wtedy właśnie Kaniewski osobiście przygotował wniosek o umorzenie
śledztwa.
W jego uzasadnieniu przedstawiał stan faktyczny, w którym potraktował KL. Warschau
(gdzie wymordowano 200 tys. ludzi) jako jednolagrowy obóz pracy przeznaczony do rozbiórki
byłego getta (i zbudowania parku), marginalizując i minimalizując dokonane w nim masowe mordy.
W ten sposób śledztwo zostało umorzone bez wiedzy i zgody sędziego prowadzącego.
Dyrektorem IPN do roku 1998 był dr Ryszard Walczak, były pracownik kadrowy Akademii Nauk
Społecznych KC PZPR. Znane mu były pokrętne działania prokuratorów K. Smardzewskiej i
S. Kaniewskiego i akceptował je. Nie uwzględnił wniosku sędziego prowadzącego o wyłączenie tej
dwójki od nadzoru nad śledztwem. Nie uwzględnił też odwołania sędziego od postanowienia
o umorzeniu śledztwa i wnioskującego jego wznowienie celem uzupełnienia. Co więcej, sam
inspirował działania sprzeczne z przepisami KPK.
Kwestia powojennego obozu pracy w Warszawie
Kiedy próba zatarcia istnienia KL Warschau nie powiodła się, wówczas grupa skupiona
wokół dyrektora Ryszarda Walczaka podjęła forsowanie wersji, jakoby to Polacy dokonali zbrodni
na Niemcach i po wojnie w obiektach KL Warschau założyli obóz dla Niemców. Jest to nonsens!
W rzeczywistości obóz pracy, utworzony przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego wspól-
nie z NKWD w obiektach pohitlerowskiego obozu koncentracyjnego, założony został jako miejsce
izolacji i eksterminacji polskiej opozycji oraz żołnierzy
polskiej konspiracji AK i innych osób sprzeciwiających się sowietyzacji Polski.
Już 14 lipca 1944 r. Stalin, w wydanej dyrektywie nr 37 dotyczącej  rozbrojenia polskich zbrojnych
oddziałów uważających się za podlegające Emigracyjnemu Rządowi Polskiemu", nakazywał:  (...)
p. 1. Niezwłocznie po ujawnieniu składu osobowego tych oddziałów rozbroić i odstawić
do specjalnie organizowanych punktów dla wyjaśnienia".
Obóz pracy w Warszawie organizowany był wiosną 1945 r. i przez pierwsze trzy miesiące
budowali go hitlerowscy jeńcy, zatrzymani tuż po zakończeniu działań wojennych. Było ich kilkuset
(świadkowie: B. Świderski, J. Żeleńska, W. Rott, S. Mazurek).
kolskie  uregulowanie" obozów pracy nastąpiło,  Dekretem z dnia 16 listopada 1945 r. o Komisji
Specjalnej do walki z nadużyciami i szkodnictwem gospodarczym", który w art. 10 wprowadził
 kierowanie sprawcy do pracy przymusowej".
Obóz pracy w Warszawie działał od 1945 r. do marca 1955 r., czyli przez
10 lat, jako twór pozakonstytucyjny i pozakodeksowy. Zgodnie z dyrektywą Stalina
najwcześniejszymi jego więzniami byli żołnierze polskiej konspiracji. W ciągu 10 lat przeszły przez
niego tysiące Pola ków  opornych" wobec wprowadzanego nowego ustroju politycznego
i gospodarczego. Miał więc on charakter systemowy.
Podobnie jak  Dekret o Komisji Specjalnej" do walki z nadużyciami nie był drugim dekretem
 sierpniowym" o karze dla faszystowskich zbrodniarzy, tak obóz pracy działający na podstawie
 Dekretu o Komisji Specjalnej" nie był obozem dla jeńców niemieckich. Wrażenie, że Niemców w
obozie było więcej, brało się stąd, że polskich patriotów więzionych tutaj przebierano w niemieckie
mundury w celu zmylenia opinii publicznej i skierowania na nich nienawiści takiej, jaką pół wieku
temu kierowała do Niemców obolała i urażona w swej godności Warszawa. Dla patriotów polskich
był to straszliwy cios moralny.
Na systemowy charakter powojennego obozu pracy wskazywał w swym przemówieniu premier
Stanisław Mikołajczyk na posiedzeniu Rządu Jedności Narodowej w dniu 14 kwietnia 1946 r.,
mówiąc:  (...) nie każdy jest szabrownikiem, bo poszedł do obozu na dwa lata ze względów
politycznych".
Tak jak poprzednio próbowano wmawiać społeczeństwu, że KL Warschau był obozem dla Żydów,
tak ostatnio w/w funkcjonariusze IPN usiłują wmawiać społeczeństwu, że powojenny obóz pracy
w Warszawie był obozem dla Niemców. W ten sposób IPN gdzieś po drodze zagubił Polaków.
Kwestia upamiętnienia ofiar KI Warschau
W latach 1995-1997 Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Zarząd Dróg
Miejskich w Warszawie zwrócili się pisemnie do Głównej Komisji Badania Zbrodni hitlerowskich -
IPN o przekazanie właściwych informacji dotyczących faktografii KL Warschau, potrzebnych
do podjęcia stosownych kroków zmierzających do upamiętnienia ofiar tego Obozu.
Wówczas prokuratorzy S. Kaniewski i K. Smardzewska przekazali tym urzędom następującą
odpowiedz, zaakceptowaną przez dyrektora Ryszarda Walczaka:
 Główna Komisja informuje, że:
1) Nie posiada dokumentacji świadczącej o lokalizacji KL Warschau I, II' III w tunelu pod Dworcem
Zachodnim,
2) Nie dysponuje materiałami mogącymi potwierdzić przypuszczenie, że tunel ów użytkowany był
jako komora gazowa w celu ludobójczym". Funkcjonariusze IPN udzielili takiego wyjaśnienia
w czasie, kiedy w IPN znajdowało się 41 tomów akt dokumentacji dotyczącej KL Warschau, z któ-
rych przekazane już zostały materiały dowodowe do Niemieckiej Prokuratury
w Monachium, potwierdzające oficjalne stanowisko IPN co do faktu istnienia i ludobójczej
działalności KL Warschau w stolicy.
W ten sposób funkcjonariusze IPN uniemożliwili upamiętnienie ofiar KL Warschau. O hańbo!
Gdy patrzy się na moralny aspekt tej sprawy, coś chwyta za gardło.
Ofiary KL Warschau były jednymi z nas. Zamordowane w komorach gazowych i spalone
w krematoriach w ramach zagłady ich miasta. Ich prochów nie kryją mogiły. Ich prochy zostały
rozsiane na gruntach miejskich i upłynnione do Wisły. A IPN odmówił Im choćby skromnego
Pomnika, który byłby symbolicznie Ich wspólną mogiłą.
IPN w swej działalności znowu zagubił Polaków.
Odmowa przez ówczesny IPN upamiętnienia ofiar KL Warschau zbiegła się niemal w czasie
z inicjatywami podejmowanymi przez pewne środowiska niemieckie, które wystąpiły do władz
polskich o zbudowanie we Wrocławiu wielkiego muzeum, jakie upamiętniałoby i kontestowało
kwestie przesiedlenia po wojnie Niemców z Polski.
Zestawienie tych faktów nie daje się skomentować.
Powstało natomiast zasadnicze pytanie dotyczące IPN: Instytut Pamięci czy Niepamięci
Narodowej?
Rok 2000  zmiana warty
Kierownictwo IPN w latach 2000-2002 w osobach pana prof. Leona Kieresa i pana prof.
Witolda Kuleszy przyjęło bez zmian stanowisko poprzedniego kierownictwa IPN w osobach dra
Ryszarda Walczak i jego zastępcy, prokura-tora Stanisława Kaniewskiego, wiedząc, że
postanowienie o umorzeniu śledztwa oraz stan faktyczny KL Warschau podany w tym
postanowieniu według projektu S. Kaniewskiego są wynikiem działań wręcz kryminalnych. Tak jak
bano się KL Warschau i do tej pory nie została skorygowana jego faktografia na zgodną
z dowodami, tak obecnie nie dopuszcza się do przeprowadzenia śledztwa w sprawie  polskiego"
obozu pracy, bowiem wiąże się to z koniecznością udzielenia odpowiedzi na trudne pytania:
o  polskie" zbrodnie na Polakach, o rozmiar i rodzaj tych zbrodni, w tym - czy ewentualnie komory
gazowe KL Warschau były wykorzystywane w obozie pracy, który zorganizowano w strukturach
poprzednika. Wokół tej kwestii tworzy się przykra atmosfera. Z góry nie da się wykluczyć żadnej
odpowiedzi, także negatywnej. Dlatego sprawa ta w trybie tak pilnym, jak tylko możliwe, powinna
być zbadana a jej wyniki podane do publicznej wiadomości.
Be rzetelnego wyjaśnienia obóz pracy, podobnie jak KL Warschau, uważany jest za drugi obóz
koncentracyjny drugiego systemu totalitarnego, o ponurej działalności zbrodniczej, ukrywanej
przed społeczeństwem.
KL Warschau i obóz pracy stanowią w pewnym sensie jakby zagadnienie naczyń połączonych,
o których pełnej prawdy nie udało się ujawnić jeszcze w roku 2002.
Kwestia ludobójstwa na Polakach
Sprawa KL Warschau i ludobójstwa na Warszawie jest częścią zagadnienia szerszego:
ludobójstwa na Polakach. Do Encyklopedii Powszechnej PWN z lat 60. ówczesny dyrektor ówcze-
snej Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Janusz Gumkowski, naniósł zapis,
z którego wynika, że ludobójstwo hitlerowskie dokonywane było wyłącznie na ludności żydowskiej,
natomiast wobec Polaków ludobójstwa rzekomo nie przeprowadzono.
W 1993 r. wspomniany wyżej Stanisław Biernacki, który upowszechniał negowanie KL Warschau,
na konferencji historyków w Brukseli obniżył straty biologiczne poniesione w czasie drugiej wojny
światowej przez Polskę z 6 min do 3 min jej obywateli.
Tymczasem - wg ogłoszonego w 1947 r. przez Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium
Rady Ministrów  Sprawozdania w przedmiocie strat i szkód wojennych Polski w latach 1939-1945"
utraciło życie 6 028 000 obywateli polskich, w tym wskutek bezpośrednich działań wojennych -
644 000 (straty wojska - 123 000, straty ludności cywilnej - 521 000), wskutek terroru okupanta -
5 384 000 (Encyklopedia II wojny światowej, Warszawa 1975, s. 399)-
Historia Polski w liczbach. Ludność. Terytorium (Warszawa 1994, s. 197), ujmuje to następująco:
 ogółem straty: 6 milionów obywateli polskich
w tym Polaków 3,1 miliona
Żydów 2,3 miliona
innych 0,1 miliona".
Przypominamy przy tym, iż przez niemal dwa lata wojny ludobójcze płany niemieckie
i bolszewickie istniały tylko w odniesieniu do Narodu Polskiego i były to: Unternehmen
Tannenberg, Intelłigenzaktionen: Pommern, Posen, Masowien, Litzmannstadt, Schlesien,
Sonderaktionen: Krakau, Tschenstochau, Lublin, Burgerbraukeller, Ausserordentliche
Befriedungsaktion (AB-Akcja) i inne. Bolszewicy zaznaczyli swe dążenia mordami masowymi
i deportacjami, czego symbolem stał się mord na oficerach i inteligencji polskiej z obozów
Kozielsk, Starobielsk i Ostaszków.
Więc czymże to było, jak nie ludobójstwem przede wszystkim na polakach? Z tą różnicą że o ile
ludność żydowską tracono z przyczyn rasowych, to Polaków niszczono głównie z przyczyn
narodowych i narodowościowych.
Żołnierze i członkowie konspiracji, osądzani przez Standgerichty (policyjne sądy dorazne), traceni
byli w egzekucjach ulicznych, wbrew prawu międzynarodowemu, za walkę o odzyskanie
niepodległości zagarniętej bezprawnie przez agresora. Natomiast ludności cywilnej, łowionej
w obławach i łapankach, nie było za co sądzić, zabijana była w obozie w ramach z góry na zimno
podjętego planu zagłady Warszawy.
Mieszkańcy Warszawy byli likwidowani dlatego, że likwidowano ich miasto, likwidowano stolicę
kraju.
Przy zagładzie mieszkańców w ramach realizowanego planu ilościowego zmniejszenia ludności
Warszawy pozory sądzenia (jakie odbywały się dla celów spektakularnych przed Standgerichtami),
selekcje  winien-niewinien" były bezprzedmiotowe, a nawet niebezpieczne, aby okrutny proceder
nie został ujawniony.
Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w konwencji uchwalonej 9 grudnia
1948 r., w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, określa jako ludobójstwo:  każdy
czyn dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub w części grup narodowych, etnicznych,
rasowych czy religijnych jako takich".
Gdyby na zasadzie tych kryteriów rozważyć wszystkie akcje likwidacyjne, dotyczące inteligencji
polskiej, jej warstwy intelektualnej, oraz likwidowanie stolicy jako centrum dyspozycyjno-
kierowniczego Polski w celu zniszczenia jej tożsamości narodowej - to były one zbrodniami
ludobójstwa na Polakach. Polaków było za dużo, aby wyniszczyć ich wszystkich w początkowym
okresie. Jak napisano w tajnej ekspertyzie policji niemieckiej już w styczniu 1940 r., celem była
 likwidacja substancji Narodu Polskiego". Jest to postać ludobójstwa, której żadną miarą
zaprzeczyć się nie da. A jed-nak funkcjonariusze IPN takiej negacji się dopuszczali, co gorsze,
kierunek taki przyjęto do śledztw. Na skutek takiego działania dziś, po 50 latach, bilans jest taki, że
właściwie nie doszło do ani jednego procesu w Niemczech o zbrodnie dokonane przez Niemców
w Polsce na Polakach.
Znakomity publicysta niemiecki Reinhard Henkys w publikacji Die NS-Gewaltverbrechen,
Geschichte und Gericht (Stuttgart 1964) tak charakteryzuje ten problem:
 W Niemczech okresu powojennego (...) udało się z powodzeniem wymazać z pamięci (...) okres
terroru stosowanego przeciwko Połakom. Prawie nie doszło do procesów o zbrodnie popełnione
przez nas w Polsce na Polakach. Tych kilka procesów o mordowanie Polaków, prowadzonych
najczęściej na marginesie procesów o zbrodnie popełnione przeciwko polskim Żydom, nie wywarło
żadnego wrażenia na społeczeństwie niemieckim. W istocie zaś zbrodnie, których dopuścili się
hitlerowcy przeciwko Polakom, są w swym ogromie i bestialstwie równe zbrodniom, których
dopuszczono się wobec Żydów".
Tymczasem działania obecnego kierownictwa IPN nie wydają się zmierzać do zmiany tej sytuacji.
Wręcz przeciwnie.
Pan prof. Leon Kieres i pan prof. Witold Kulesza zapowiedzieli wszczynanie i prowadzenie śledztw
przeciwko Polakom.
W miejscu ludobójczego KJL Warschau, w którym hitlerowcy wymordowali 200 tys. Polaków,
nie ma nawet tablicy informacyjnej, choć upłynęło ponad pół wieku.
Poseł Tomasz Wójcik, w wygłoszonym w Sejmie w dniu 15 lutego 2001 r. apelu o upamiętnienie
ofiar KL Warschau, powiedział:
 Doszło do tego, że hitlerowcy dla wymazania Warszawy z mapy Europy założyli w niej obóz
koncentracyjny, a my zamiast przekazania i utrwalenia tego faktu dla historii, uczyniliśmy z tej
bezprecedensowej zbrodni na Narodzie Polskim największą białą plamę w Europie, jako że straty
globalne poniesione podczas okupacji w stolicy, są większe od strat całej Anglii i Francji razem
wziętych".
Kiedy w ubiegłym roku przyjechali do Warszawy przedstawiciele Unii Europejskiej i Republiki
Federalnej Niemiec, nie było w Warszawie miejsca, przy którym mogliby złożyć hołd straconym
ludobójczo mieszkańcom stolicy-Wobec tego premier rządu Rzeczypospolitej Polskiej zawiózł
gości 25 km za Warszawę, do wioski Palmiry, gdzie hitlerowcy stracili 1800 osób.
Z KL Warschau uczyniono  białą plamę". Pozostały na peryferiach jeszcze tylko Palmiry. W tym
miejscu jest właściwy moment na przypomnienie truizmu: T a k  za pojednaniem ze wszystkimi
sąsiadami Polski, ale nie kosztem Prawdy, lecz na zasadzie Prawdy, aby było wiadomo -
Kto Komu i Co wybacza.
Bowiem tylko pojednanie oparte na Prawdzie, także historycznej, może mieć żywot trwały.
INSTYTUT PAMICI CZY NIEPAMICI NARODOWEJ
O ile za zbrodnie mordów dokonanych w KL Warschau odpowiedzialni są rzecz jasna
hitlerowscy oprawcy, to za stan, iż nie doszło do ich osądzenia odpowiedzialny jest Instytut
Pamięci Narodowej w Warszawie i jego poprzednie ekipy kierownicze.
Na skutek ich niegodziwych działań śledztwo było przerywane, materiały dowodowe były
zatrzymywane i nie przekazywano ich do Prokuratury w Niemczech. A kiedy wreszcie poważna
dokumentacja została wysłana do Niemiec w 1995 r., było już za pózno, bowiem główni sprawcy
zbrodni wymarli, nie było już kogo sądzić i Prokuratura w Monachium musiała śledztwo umorzyć.
W tej sytuacji, skoro nie doszło do osądzenia sprawców i wydania wyroku, w 2001 r. na forum
Parlamentu Polskiego grupa 142 posłów wystąpiła z inicjatywą poselską podjęcia przez Sejm
Rzeczypospolitej Polskiej stosownej uchwały i uratowania tą drogą prawdy o KL Warschau dla
historii.
Zwrócono się do Instytutu Pamięci Narodowej o przekazanie informacji na temat tego obozu.
Niestety nadesłana informacja IPN nie mogła zyskać aprobaty poselskiej z uwagi na jej
niezgodność z dokumentacją dowodową śledztwa.
W związku z tym Sejm w dniu 27 lipca 2001 r. podjął suwerennie  Uchwałę w Sprawie
Upamiętnienia Ofiar Konzentrationsłager Warschau" na podstawie zbadanych akt śledztwa.
Jednocześnie w uzasadnieniu uchwały Sejm wezwał IPN do uzupełnienia dowodów w sprawie,
które w jego posiadaniu są niekompletne, i zmiany dotychczas zajmowanego stanowiska na temat
KL Warschau, zgodnie z uchwałą Sejmu.
Po uchwale Sejm przekazał do IPN przez posła sprawozdawcę Tomasza Wójcika oficjalny
wniosek o wznowienie śledztwa wraz ze wskazaniem kierunków jego uzupełnienia oraz dowodów.
Oto fragmenty tego wniosku:
Warszawa, dnia 13 września 2001 r.
Sprawa: wniosek o uzupełnienie śledztwa w sprawie KL WARSCHAU przez Instytut Pamięci
Narodowej.
Na podstawie całości materiałów dowodowych śledztwa ustalone zostało że KL Warschau był
kompleksem 5-ciolagrowym rozlokowanym w 3-ch dzielnicach Warszawy: na osiedlu Koło,
w Warszawie Zach. oraz na terenie zlikwidowanego Getta, działał Iudobójczo od pazdziernika
1942 r. do sierpnia 1944 przez dwa lata i że łączna liczba straconych w nim Ofiar wynosi ok.
200 tysięcy.
Instytut Pamięci Narodowej w informacji z 23 lipca 2001 r. przekazanej do sejmu Rzeczypospolitej
Polskiej za podpisem pana prof. Witolda Kuleszy podał, że Konzentrationsłager Warschau jako
miejsce ludobójstwa istniał na terenie zlikwidowanego Getta w okresie od 19 lipca 1943 r.
do sierpnia 1944 r., a liczba 200 tysięcy Ofiar zamordowanych w tym Obozie nie może być
potwierdzona w oparciu o dokument końcowy śledztwa. Na potwierdzenie tego napisał, że  nazwa
Konzentrationsłager Warschau pojawia się w niemieckim dokumencie z dnia 19 lipca 1943 r.
(po raz pierwszy) i jest od tego czasu używana w kolejnych dokumentach".
W ten sposób IPN zawęził KL Warschau do jednego Lagru ze skróconym okresem działania o rok,
co automatycznie skutkuje na zmniejszeniu liczby ofiar. Spójrzmy teraz, jak przedstawia się
stanowisko IPN w świetle konkretnych dowodów. Pominięcie w informacji IPN 4 Lagrów może
wynikać z tej ewentualnej okoliczności, że w dacie przekazania ustaleń do Sejmu obiekty te były
IPN nie znane, gdyż nie przeczytano całości akt śledztwa albo też pominięto je ze względu na
treść postanowienia, którym śledztwo zostało zakończone i które to orzeczenie odpowiedzialne
jest za oskalpowanie rozmiarów KL Warschau z wymienionych Lagrów, mimo istniejących
dowodów na ich temat znajdujących się w aktach.
Zarówno w jednym, jak w drugim przypadku zachodzą podstawy do uchylenia zapadłego
orzeczenia i uzupełnienia śledztwa, wobec ewidentnych dokumentów dotyczących ludobójczego
funkcjonowania KL Warschau nie dopiero od lipca 1943 r. (jak twierdzi IPN), lecz od pazdziernika
1942 r., a także z uwagi na merytoryczny związek tych dowodów z pominiętymi czy nie znanymi
obiektami. Oto te dowody:
1. Rozkaz Himmlera z 9 pazdziernika 1942 r., w którym Reichsfiihrer SS stwierdza:  Wydałem
rozkazy, aby wszyscy tzw. pracownicy zbrojeniowi, którzy pracują jedynie w pracowniach
krawieckich, kuśnierskich i szewskich,
stali zgrupowani w najbliżej znajdujących się obozach koncentracyjnych tzw. W Warszawie
i Lublinie przez SS-Gruppenfuhrera Kruegera i Pohla".
Rozkaz pochodzi z IV Procesu Norymberskiego, w aktach którego nazwa KL Warschau podana
jest w języku angielskim:  (...) concentration carm on the spot, that is in Warsaw, Lublin (...)".
2. Protokół rozprawy z IV Procesu Norymberskiego (ATWIV Pp 33 7978):  Na jesieni 1942 r. plany
Himmlera dotyczące całkowitego ujarzmienia Polski osiągnęły swój punkt kulminacyjny (...).
W pazdzierniku Himmler wydał rozkaz o skupieniu całej ludności Getta w obozach
koncentracyjnych w Warszawie i Lublinie (...)". Protokół jest w niemieckiej wersji językowej, nazwa
Obozu Koncentracyjnego w Warszawie brzmi w nim:  Konzentrationslager in Warschau und
Lublin".
W świetle powyższego funkcjonowanie KL Warschau w stolicy od pazdziernika 1942 r. nie może
być przez IPN kwestionowane. W tym czasie działał już w Warszawie Lager na Kole oraz dwa
Lagry w Warszawie Zachodniej, utrwalone na zdjęciach lotniczych Wojska Polskiego z lat 1945-
1947.
Kwestia komór gazowych w tunelu w ciągu ul. Bema pomiędzy dwoma Lagrami w
Warszawie Zachodniej
Z uwagi na to, że IPN przysłał do Sejmu informację dotyczącą komór gazowych w tunelu na
podstawie posiadanych niekompletnych materiałów dowodowych, podobnie jak w innych
kwestiach KL Warschau, z Sejmu przekazana została do IPN cała pula materiałów dowodowych,
wyszczególnionych wcześniej w niniejszej publikacji, w rozdziale pt.  Czy w KL Warschau działały
komory gazowe?", których to materiałów ze względu na ich obszerność w tym miejscu nie
powtarzamy.
Powyższe dowody jednoznacznie potwierdziły działanie komór gazowych w tunelu pomiędzy
dwoma Lagrami w Warszawie Zachodniej i przekazane zostały do IPN z wnioskiem o uzupełnienie
także w tej części śledztwa.
Póki co IPN w sposób szczególny  uzupełnił" protokół świadka Feliksa J., wkładając w jego
zeznanie zdanie, którego ten świadek nie powiedział. Cytat ów zmyślony został przez IPN.
Mianowicie na 4. stronie informacji IPN przesłanej do Sejmu napisano:  Świadek zeznał,
że pierwszy raz zwłoki bez śladów postrzału widziałem w tunelu w okresie już przed utworzeniem
KL Warschau". Tym zmyślonym cytatem próbowano wykazać, że komory gazo-we nie są
obiektami obozowymi, gdyż rzekomo działały już przed powstaniem KL Warschau. Lecz
bezskutecznie, bowiem Lagry w Warszawie Zachoniej, usytuowane po obu stronach tunelu,
zostały zbudowane razem z urządzeniami komór gazowych, co wymieniony świadek wyraznie
stwierdził:  (...) banie nad wentylatorami zbudowane były w 1942 r., tj. w tym samym czasie, kiedy
budowano obozy w Warszawie Zachodniej" (protokół z 13 czerwca 1989 r.). Jest rzeczą wysoce
niepokojąca, że w IPN mogło dojść do zmyślenia cytatu, włożenia w usta świadka treści, której nie
powiedział, a następnie przekazania takiej dezinformacji do najwyższego organu. Sejmu, jako
..dowodu" na niekorzyść w sprawie! (W pionie śledczym IPN zastępcąprof. W. Kuleszy jest
prokurator Lucjan Nowakowski - podkr. i uzupeł. MT).
Kwestia wielkości hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Warszawie
Z odezwy prawnej Centrali w Ludwigsburgu z 30 maja 1973 r., skierowanej do Głównej
Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, wynika, że Konzentrationslager Warschau"
składał się z dwóch kompleksów ( Das Lager bestand aus zwei Komplexen") pod jedną
Komendanturą.
Centrala w Ludwigsburgu napisała też:  Pewnego dnia lub też w ciągu kilku dni między lipcem
1943 a lipcem 1944 mieli być zastrzeleni chorzy więzniowie, którzy przenoszeni byli ze starego
kompleksu obozowego do nowego kompleksu obozowego (podkr. - MT)".
Według ustaleń polskiego śledztwa  stary kompleks obozowy" stanowiły trzy obozy na Woli: jeden
Lager na Kole i dwa Lagry w Warszawie Zachodniej, które jako obozy koncentracyjne powstały
w tym samym okresie-jesienią 1942 r.  Nowy kompleks obozowy" stanowiły dwa Lagry w byłym
getcie: jeden wzdłuż ul. Gęsiej, drugi przy ul. Bonifraterskiej, które uruchomione zostały latem
1945 r. - pierwszy 19 lipca 1943 r., a drugi 15 sierpnia 1944 r.
IPN w swych ustaleniach przedstawił tylko  nowy kompleks obozowy" i zmniejszył wielkość KL
Warschau z pięciu Lagrów do jednego Lagru, skracając okres jego działania prawie o rok, co
automatycznie zmniejszało też wielkość strat. Wobec  starego kompleksu obozowego" i jego
Lagrów zarówno IPN, jak Prokuratura w postanowieniu końcowym nie zajęły żadnego stanowiska,
nawet ich nie wymieniają. Zatem należy przyjąć, że są to okoliczności nowe śledztwo w tym
zakresie wymaga uzupełnienia. Podobnie rzecz się ma z dokumentacją. IPN, przyjmując na
podstawie Zdunku Pohla z 23 lipca 1943 r. uruchomienie jednego Lagru w getcie przy ul. Gęsiej
z dniem 19 lipca 1943 r. za datę uruchomienia całego KL Warschau, Nie zajął żadnego stanowiska
wobec dokumentów wcześniejszych sprzed 19 lipca l943r. Są to m.in. rozkaz Himmlera
z 9 pazdziernika 1942 r., dotyczący niszczenia rzemieślników żydowskich z getta
warszawskiego w obozach koncentracyjnych w Warszawie i Lublinie, oraz protokół z IV
Procesu Norymberskiego, stwierdzający funkcjonowanie KL Warschau od pazdziernika 1942 r.
Skoro IPN tych dokumentów nie wymienia, choć mówią one expressis ver-bis o KL
Warschau w 1942 r., należy przyjąć te dokumenty oraz inne sprzed daty 19 lipca 1943 r. za
dowody nowe, o jakie śledztwo powinno być uzupełnione, bowiem dotyczą one Lagrów ze
 starego kompleksu obozowego", których nie można traktować odrębnie.
Wszystkie Lagry ze  starego i nowego kompleksu obozowego" połączone były między sobą
wewnętrzną bocznicą kolejową, miały też wspólne obiekty zagłady: komory gazowe i krematoria.
Również jedna była aprowizacja dla więzniów i jej finansowanie.
Księgowy kuchni obozu warszawskiego, funkcjonariusz niemiecki M. Flei-scher, przesłuchany
w dniu 4 pazdziernika 1945 r. przez Amerykanów w Dachau, podał, że przebywało w nim 35-40
tys. więzniów. Tyle głów żywił, taka była pojemność jednorazowa tego obozu, przez który
przechodziły transporty więzniów w trybie rotacyjnym.
IPN przyjął, że cała ilość 40 tys. więzniów zakwaterowana była w obozie koncentracyjnym
w getcie. Jest to ustalenie błędne. Bowiem obydwa Lagry w getcie, mające 24 baraki po 600
miejsc, mogły zmieście maximum 12-13 tys. więzniów. Pozostałe 2/3 więzniów z tych 40 tys.
więziono w Lagrach w Warszawie Zachodniej i na Kole, które miały razem 87 baraków i były
w stanie zmieście do 27 tys. więzniów.
Tak więc wszystkie Lagry i ze  starego i nowego kompleksu" stanowiły pod względem
organizacyjnym i funkcjonalnym jedną zwartą strukturę pod jedną Komendanturą i powinny być
objęte jednym śledztwem kompleksowym.
W ramach takiego śledztwa powinny się też znalezć egzekucje uliczne i rozstrzeliwania w ruinach
getta, które były częścią obozowych mordów dokonywanych na więzniach obozu bądz na
więzniach Pawiaka, przynależnego do KL Warschau.
Wyrywkowe badania cząstkowe zamazują generalia sprawy. Tylko zbadanie w całości struktury
KL Warschau, która w polskim śledztwie określona została jako:  KL Warschau - kompleks", bez
dzielenia na  nowy i stary", może odtworzyć jego pełną faktografię (nieokrojoną) oraz ustalić
rozmiar rzeczywistych strat ludzkich.
Ustalenie rozmiaru strat na około 200 tys. ofiar nie może być potraktować jako dowolne czy
hipotetyczne. Oparte bowiem zostało na zbieżnych stwierdzeniach dwóch przeciwstawnych stron:
polskiej i niemieckiej.
WNIOSEK KOCCOWY
Uchylenie postanowienia Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie z dnia 30 maja 1996 r.
o umorzeniu śledztwa w sprawie KL Warschau i przekazanie akt do jego uzupełnienia w części
dotyczącej Lagru na Kole, Lagrów w Warszawie Zachodniej i działających w nich komór gazowych
przez zaliczenie do materiału dowodowego śledztwa całej dokumentacji odnoszącej się do tych
obiektów wraz z dowodami nowymi wykazanymi w uzasadnieniu niniejszego wniosku.
Tak uzupełnione śledztwo pozwoli IPN na zmianą zajmowanego dotychczas stanowiska.
Otrzymują:
1. Pan Stanisław Zając - Wicemarszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej
2. Pan dr Sławomir Radoń - Przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej Warszawa,
pi. Krasińskich 2/4/6.
Wbrew powyższemu wnioskowi IPN do tej pory nie usunął ani nie skorygował swej informacji
zamieszczonej w Internecie na temat KL Warschau, która jest sprzeczna z uchwałą Sejmu. W tej
sytuacji Komitet d/s Upamiętnienia Ofiar KL Warschau wystosował do IPN stanowczy sprzeciw.
WERDYKT
SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
AAMIE KLINCZ
Po sprzeciwie Komitetu d/s Upamiętnienia Ofiar KL Warschau IPN nadal nie usunął ani nie
skorygował w Internecie swej informacji zawierającej nieprawidłowości merytoryczne wykazane
przez Sejm.
Jest to kwestia nie tylko stawiania się przez IPN ponad Sejmem, który jako najwyższy
przedstawiciel narodu ma szczególną legitymację do interesowania się działalnością IPN, oceny
konkretnych spraw i stawiania wniosków z tych ocen wynikających - do ich wykonania. Jest
to problem wiarygodności Instytutu Pamięci Narodowej.
Urząd, który przedstawia poważny obiekt zbrodni z pominięciem istotnych dowodów, a z drugiej
strony z  dorabianymi" dowodami, przez siebie wymyślonymi, i w ten sposób wprowadza w błąd
opinię publiczną, sam siebie stawia poza granicami wiarogodności publicznej.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w podjętej w dniu 27 lipca 2001 r.  Uchwale w Sprawie
Upamiętnienia Ofiar Konzentrationslager Warschau" krytycznie ocenił działalność Instytutu
Pamięci Narodowej i nie przyjął jego informacji złożonej w Sejmie. Informacja ta bowiem (podobnie
jak w Internecie) oparta na dowodach częściowych, dobranych wybiórczo tak, aby odpowiadały
założonej koncepcji, przedstawiała KL Warschau w postaci oskalpowanej, sprowadzając jego
rozmiar do jednego Lagru w byłym getcie, z okresem działania Przez rok, bez podania strat.
Sejm w zapadłej uchwale, po zbadaniu akt śledztwa, przyjął stan faktyczny KL Warschau
na podstawie całokształtu materiałów dowodowych, stwierdzając, iż Obóz Koncentracyjny
w Warszawie działał na terenie 3 dzielnic w okresie 1942-1944, to jest przez dwa lata, i pochłonął
około 200 tys. Polaków oraz kilka tysięcy osób innej narodowości.
Powyższe ustalenia dokonane w Sejmie, w trybie kontroli parlamentarnej na podstawie akt
śledztwa, są ustaleniami miarodajnymi dla faktografii KL Warschau i jako takie pozostają ogólnie
obowiązujące, podjętej uchwale Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddał hołd ofiarom
zamordowanym w KL Warschau i zaapelował o wzniesienie im pomnika, pod budowę którego
Ojciec Święty Jan Paweł II poświecił już kamień węgielny. Wysoka Izba podjęła uchwałę przez
aklamację. Znaczenia uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w tej sprawie nie da się przecenić.
Złamany został klincz wokół KL Warschau. Teraz już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że
KL Warschau nie było, że była tylko  Gęsiówka", i nikt już nie będzie zadawał pytania, gdzie
zostało straconych 200 tys. mieszkańców Warszawy.
W sprawie tej zawarte są i motywy nieobojętne współcześnie-jednoczące społeczeństwo.
Mieszkańcy Warszawy ginęli w KL Warschau nie ze względu na taką czy inną orientację
polityczną. Ginęli jako mieszkańcy miasta skazanego na zagładę. Z nimi ginęła stolica kraju.
Dlatego uchwała Sejmu w Sprawie Upamiętnienia Ofiar KL Warschau podjęta została przez
wszystkich posłów: od prawicy przez centrum po lewicę, w pełnej jedności.
Uchwała ta ostanie się w historii Warszawy jako świadectwo tamtych lat, których, jak widać,
nie sposób oderwać od  dzisiaj".
W wydaniu książkowym dodatkowo: wykaz dokumentów, stopnie służbowe formacji SS,
skróty nazw obozów koncentracyjnych, zródła procesowe oraz wykaz ważniejszych
skrótów& Są to informacje łatwo dostępne w sieci dlatego nie umieszczałem ich w  wersji
elektronicznej &
G.L.K.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Leszek Żebrowski Spór o KL Warschau
Dla Deutschlandradio Auschwitz to “polski obóz zagłady”
58 Szoa Zagłada Żydów w KL Auschwitz Birkenau
59 Szoa Zagłada Romów w KL Auschwitz Birkenau
Oświęcim Hitlerowski obóz masowej zagłady
Kroniki zagłady
edukomp kl 3?u przy naprawcze
Sprawdzian 5 kl 2 matematyka zadania
2010 05 Szkola konstruktorow kl Nieznany
Konepkt Biologia nauka o życiu kl 1

więcej podobnych podstron