Miłość w małżeństwie

Menu


Miłość w małżeństwie





Murphy - 20-05-2007 20:45
właśnie usłyszałam od swojego męża, że "przecież nie mogę od niego oczekiwać by po 5 latach małżeństwa kochał mnie wciąż tak samo".
Jego zachowanie potwierdza powyższe stwierdzenie. I co teraz? mam po usłyszeniu tego żyć sobie dalej jakby nic się nie stało i po prostu przyjąć to bez wybrzydzania? Czuję się jakby mnie uderzył w twarz. Cholerna idealistka ze mnie chyba.



Nefer - 20-05-2007 20:54
Pytanie na co padła taka odpowiedź :). Stwierdzam, że po 16 latach małżeństwa kocha się inaczej - kocha sie bardziej :):)



oorbus - 20-05-2007 20:55
no może kocha bardziej :lol: nie zrozumiałaś go.

ja moją kocham też "inaczej" tzn, nie tak samo....heeh

pozdro.



oorbus - 20-05-2007 20:57
hehe
Nefer, zobacz nasze czasy postów :lol:

Pozdro



ila66 - 20-05-2007 21:04
Myslę,że Twój mąż ma racje. Z każdym rokiem w małżeństwie kocha się inaczej. Przybywa nam doświadczeń,trosk,a uczucie nabiera innych wymiarów.
Najważniejsze,aby to uczucie nadal przetrwało. Nie mozesz oczekiwać,aby codziennie przynosił Ci kwiaty,czy zachowywał się jak w pierwszym roku po ślubie.Ty tez napewno nie czekasz na niego z bijącym sercem,kiedy wraca z pracy. Przemyśl to spokojnie i nie wyciagaj pochopnych wniosków .Pozdrawiam.



ila66 - 20-05-2007 21:05
Myslę,że Twój mąż ma racje. Z każdym rokiem w małżeństwie kocha się inaczej. Przybywa nam doświadczeń,trosk,a uczucie nabiera innych wymiarów.
Najważniejsze,aby to uczucie nadal przetrwało. Nie mozesz oczekiwać,aby codziennie przynosił Ci kwiaty,czy zachowywał się jak w pierwszym roku po ślubie.Ty tez napewno nie czekasz na niego z bijącym sercem,kiedy wraca z pracy. Przemyśl to spokojnie i nie wyciagaj pochopnych wniosków .Pozdrawiam.



Nefer - 20-05-2007 21:14

hehe
Nefer, zobacz nasze czasy postów :lol:

Pozdro
Dobrzy jesteśmy :):)



Żelka - 20-05-2007 22:42
Nie bierz tego co Nefer pisze zbyt serio. Piekne to jest, ale zdaza sie tylko wybrancom. :D
Ja po 14 latach praktyki, powiem Ci jedno... Dzis nie ma czasu na romantyzm... Jesli codziennie wraca do Ciebie do domu..., palci rachunki, wie ile macie dzieci i jak kazde z nich ma na imie,to znaczy, ze Cie kocha. :D :wink:



Renia - 20-05-2007 23:15
ja Ci tez podpowiem, żebys nie wyciagała pochopnych wniosków.....
Milość nigdy nie jest stała i ciagle taka sama, ulega przeobrażeniom, po latach przemienia sie w przywiązanie, w przyzwyczajenie... Może to smutne, ale prawdziwe, proza zycia tak działa, czas tak działa....
Dobrze ze Ci powiedział, przynajmniej wiesz i mozesz próbowac coś zrobic, coś urozmaicic, zastanowic sie nad Waszym związkiem, przewartosciować i przemysleć, refleksje sa wskazane.
I nie panikuj, inni tez tak mają, a niektórzy jeszcze gorzej, bo po latch pozostał tylko żal, smutek, wzajemna niechęć, złość, zdrada itp....



kuleczka - 20-05-2007 23:59
Nie chciałabym, aby mój mąż powiedział mi coś takiego, póki co nie było mi dane.
Chciałabym jednak zwrócić uwagę na fakt, że temperatura uczuć w związku małzeńskim, czy jakimkolwiek innym nie może być ciagle taka sama, a już na pewno nie w okolicach wrzenia.
Po dłuższym czasie padlibyśmy na zawał :roll:
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że mamy okresy wzlotów i upadków, dni chłodne (rzadko, ale zawsze) i namiętne tak, że sama się dziwię jak to mozliwe po tylu (12) latach :wink:
Miewam jeszcze takie momenty, w których czuję się zakochana jak nastolatka, we własnym mężu 8)
Z jego strony też obserwuję takie "miłosne" i wcale nie sporadyczne zrywy.
Nie wyobrażam sobie jednak, że w dniu kiedy sinusoida biegie w dół, mówię chłopu, że nie kocham go już tak jak kiedyś (co innego w kłótni, ale to się nie liczy :lol: )

Ogólnie zgadzam się z Nefer, po wielu latach bycia razem, kocha się bardziej, do tego dużo mądrzejszą miłością.



joan - 21-05-2007 07:52
NIE ZGaDZAM SIĘ!!! Zawsze znajdzie sie czas na romantyzm - nawet jak nie ma się czasu - nawet "postmodernistyczny" romantyzm to nadal romantyzm: zaskakiwanie "w biegu" jest nawet bardziej ciekawe niż np na wakacjach. Wystarczy tylko chcieć - ale "chcenie" po kliku-kilkunastu latach małżeństwa to już inna para butów...wszak owo chcenie wypływa z miłości - lub choćby z zainteresowania uczuciem kiedy zaczyna przygasać...



Ew-ka - 21-05-2007 19:28

NIE ZGaDZAM SIĘ!!! Zawsze znajdzie sie czas na romantyzm - nawet jak nie ma się czasu - nawet "postmodernistyczny" romantyzm to nadal romantyzm: zaskakiwanie "w biegu" jest nawet bardziej ciekawe niż np na wakacjach. Wystarczy tylko chcieć - ale "chcenie" po kliku-kilkunastu latach małżeństwa to już inna para butów...wszak owo chcenie wypływa z miłości - lub choćby z zainteresowania uczuciem kiedy zaczyna przygasać... romantyzm jest chlebem i solą w małżeństwie ......drobne ,naprawdę drobne romantyczne chwile sa pożądane w związku i to niezależnie od czasu trwania ....powiem nawet ,że wiekszy romantyzm przejawia mój małżonek teraz niż np jeszcze kilka lata temu :D
za kilka dni mija nasza 25 rocznica poznania .....czuje ,że to bedzie cudowny dzień ..... :D
ale ......kobieta w związku też ma coś do zrobienia .....nie może być wiecznie obrażona ,zmęczona lub zaniedbana bo facet ktoregos dnia popatrzy na nią i zobaczy własna matkę ciągle gderającą i zrzedząca na męża .....wydaje mi sie ( po prawie 25 latach małżeństwa ) ze jednak to kobieta decyduje o temperaturze w związku ....albo jest letna ...zimna ....albo gorąca - nie ma innej opcji .....tak naprawdę to MY zdobywamy facetów ale to dla ich dobrego samopoczucia udajemy ze jest inaczej :wink: a zadowolony mężczyzna w małżeństwie nigdy w życiu nie pomyśli ze nie kocha żony .... :D

.....ale może sie mylę :wink:



Anisia3 - 21-05-2007 19:36
Ja po 10 latach malżeństwa cieszę się kiedy słyszę jak przekręca klucz w zamku (wracając do domu oczywiście), nie lubię kiedy długo siedzi w pracy, ale trudno oczekiwać żebyśmy na spacerach trzymali się za ręce. Po kilku latach jest pora na inny romantyzm i inną miłość. Nie wiem czy lepszą , po prostu inną.



Nefer - 21-05-2007 19:49
Mój mąż z natury romantyczny nie jest.
Takiego go pokochałam - wiedziałam co biorę, nie ?
Ale jest moim największym przyjacielem, oparciem i zawsze wspiera mnie, gdy tego potrzebuję. Nawet, gdy nie ma go w Polsce. Wiem, że jest ze mną.
I chyba tak wygląda miłośc w dojrzałym związku - nie wiem , tak mi sie wydaje.
Pamięta o "podstawowych datach" i kwiatkach :) choć nie jest to dla niego naturalne. ALe staje się coraz bardziej naturalne.
Związki ewoluują - mąż - żona, dzieci - rodzice. NIc nie stoi w miejscu. Pytanie tylko czy ta ewolucja spełnia nasze oczekiwania. Jeśli nie - pora na poważną rozmowę - bez złości, wrzasków i płaczów. Po prostu warto powiedzieć czego się oczekuje. Po kilku latach razem to naprawdę nie jest straszna rozmowa :)



1950 - 21-05-2007 21:02
a ja jestem dopiero 32 lata po ślubie,
i czymam moją lepszom połowe za renke :roll:



Anisia3 - 21-05-2007 21:21
Ja mam nadzieję, że jak będziemy 32 lata po ślubie to też będziemy się trzymać za ręce. Już. Na razie trzymamy małe rączki. :wink:



elutek - 22-05-2007 07:42
...



gabula - 22-05-2007 14:12

po tylu latach to są inne powody, aby trzymać się za ręce
- żeby się nie przewrócić :lol: :lol: :wink:

wiem coś o tym /20 lat po ślubie/ :wink: :D
Aleś mnie wystraszyła :roll: :D
Też jestem 20 lat "po" 8)



babajaga - 22-05-2007 16:08

NIE ZGaDZAM SIĘ!!! Zawsze znajdzie sie czas na romantyzm - nawet jak nie ma się czasu - nawet "postmodernistyczny" romantyzm to nadal romantyzm: zaskakiwanie "w biegu" jest nawet bardziej ciekawe niż np na wakacjach. Wystarczy tylko chcieć - ale "chcenie" po kliku-kilkunastu latach małżeństwa to już inna para butów...wszak owo chcenie wypływa z miłości - lub choćby z zainteresowania uczuciem kiedy zaczyna przygasać... romantyzm jest chlebem i solą w małżeństwie ......drobne ,naprawdę drobne romantyczne chwile sa pożądane w związku i to niezależnie od czasu trwania ....powiem nawet ,że wiekszy romantyzm przejawia mój małżonek teraz niż np jeszcze kilka lata temu :D
za kilka dni mija nasza 25 rocznica poznania .....czuje ,że to bedzie cudowny dzień ..... :D
ale ......kobieta w związku też ma coś do zrobienia .....nie może być wiecznie obrażona ,zmęczona lub zaniedbana bo facet ktoregos dnia popatrzy na nią i zobaczy własna matkę ciągle gderającą i zrzedząca na męża .....wydaje mi sie ( po prawie 25 latach małżeństwa ) ze jednak to kobieta decyduje o temperaturze w związku ....albo jest letna ...zimna ....albo gorąca - nie ma innej opcji .....tak naprawdę to MY zdobywamy facetów ale to dla ich dobrego samopoczucia udajemy ze jest inaczej :wink: a zadowolony mężczyzna w małżeństwie nigdy w życiu nie pomyśli ze nie kocha żony .... :D

.....ale może sie mylę :wink:

nie mylisz siÄ™ :lol: :lol: :lol:



inwestor - 23-05-2007 00:13

ale ......kobieta w związku też ma coś do zrobienia .....nie może być wiecznie obrażona ,zmęczona lub zaniedbana bo facet ktoregos dnia popatrzy na nią i zobaczy własna matkę ciągle gderającą i zrzedząca na męża .....wydaje mi sie ( po prawie 25 latach małżeństwa ) ze jednak to kobieta decyduje o temperaturze w związku ....albo jest letna ...zimna ....albo gorąca - nie ma innej opcji .....tak naprawdę to MY zdobywamy facetów ale to dla ich dobrego samopoczucia udajemy ze jest inaczej :wink: a zadowolony mężczyzna w małżeństwie nigdy w życiu nie pomyśli ze nie kocha żony .... :D

.....ale może sie mylę :wink:
Cóś w tym jest że to kobieta decyduje o temperaturze związku? :wink: Jakby nie całkował to facet jest ten gość co to idzie na polowanie i wraca z łupem w oczekiwaniu na glorię i chwałę. Jak wróci i nie uzyska aprobaty i satysfakcji dobrze spełnionego obowiązku to się za którymś razem podłamie. A niewiasta jest tym kimś co to potrafi skrzydeł dodać lub skrzydła obciąć. Bo tak naprawdę facet sam dla siebie dla własnej egzystencji to zbyt wiele nie potrzebuje - jeno tę kratkę pifka na tydzień. A reszta co upoluje to dla wybranki :D
Pozdrawiam



1950 - 23-05-2007 00:23

po tylu latach to są inne powody, aby trzymać się za ręce
- żeby się nie przewrócić :lol: :lol: :wink: jesteś okropna, jestem zdegustowany :-?

wiem coś o tym /20 lat po ślubie/ :wink: :D
a gabula może potwierdzić że nie muszę się podpierać



gabula - 23-05-2007 22:56
Potwierdzam :D :D :D



Galain - 25-05-2007 20:36
Swiat ciagle sie zmienia, my sami tez nieustannie sie zmieniamy - to dobre, naturalne; po prostu, jestesmy inni, niz te 2, 5, 10... lat temu. Inaczej myslimy, czujemy; mamy wiecej doswiadczen, zalatwionych i nie-zalatwionych spraw, moze zawodow, tragedii zyciowych, a moze i szczescia, usmiechu losu... Wypowiedz Twojego meza potraktowalabym jak zaproszenie do przyjrzenia sie na nowo Waszemu zwiazkowi, jego temperaturze, drganiom panujacych w nim nastrojow; moze jest to nowe wyznanie milosci (choc z kontekstu Twojego postu wynika raczej negatywny kontekst tej jego wypowiedzi(?))?!;
ja & moj maz jestesmy razem juz 5,5 roku (malzenstwem od 10 miesiecy) i jest nam ze soba niesamowicie dobrze, choc oczywiscie inaczej, niz np. zaraz po tym, jak sie poznalismy; kazdego dnia jest inaczej; tautologia?! - byc moze, ale dopiero teraz naprawde oboje mamy swiadomosc, ze TO JEST TO!
Czego Tobie i Twojemu mezowi zycze;
Pozdrawiam, G.



mikopiko - 27-05-2007 20:08

NIE ZGaDZAM SIĘ!!! Zawsze znajdzie sie czas na romantyzm - nawet jak nie ma się czasu - nawet "postmodernistyczny" romantyzm to nadal romantyzm: zaskakiwanie "w biegu" jest nawet bardziej ciekawe niż np na wakacjach. Wystarczy tylko chcieć - ale "chcenie" po kliku-kilkunastu latach małżeństwa to już inna para butów...wszak owo chcenie wypływa z miłości - lub choćby z zainteresowania uczuciem kiedy zaczyna przygasać... romantyzm jest chlebem i solą w małżeństwie ......drobne ,naprawdę drobne romantyczne chwile sa pożądane w związku i to niezależnie od czasu trwania ....powiem nawet ,że wiekszy romantyzm przejawia mój małżonek teraz niż np jeszcze kilka lata temu :D
za kilka dni mija nasza 25 rocznica poznania .....czuje ,że to bedzie cudowny dzień ..... :D
ale ......kobieta w związku też ma coś do zrobienia .....nie może być wiecznie obrażona ,zmęczona lub zaniedbana bo facet ktoregos dnia popatrzy na nią i zobaczy własna matkę ciągle gderającą i zrzedząca na męża .....wydaje mi sie ( po prawie 25 latach małżeństwa ) ze jednak to kobieta decyduje o temperaturze w związku ....albo jest letna ...zimna ....albo gorąca - nie ma innej opcji .....tak naprawdę to MY zdobywamy facetów ale to dla ich dobrego samopoczucia udajemy ze jest inaczej :wink: a zadowolony mężczyzna w małżeństwie nigdy w życiu nie pomyśli ze nie kocha żony .... :D

.....ale może sie mylę :wink: Ewa ty to jesteś mądra kobieta :D ...
idę działać :D



joannaj75 - 29-05-2007 21:31
A ja kocham swojego meża jest moją podporą moją siłą kiedy ja upadam, wiem że oddałby wszystko by uczynic mnie szczęśliwą a ja tak naprawdę jedynie czego pragnę to jego miłości

im wieksze ciężkie doświadczenia a im silniejsza miłośc tym głebsze i mocniejsze więzy



bratki - 29-05-2007 22:56
Mój kolega zapytany czy facet po trzydziestce może się jeszcze naprawdę zakochać. Westchnął: No pewnie! Ciągle mi się to zdarza, czasem nawet we własnej żonie. :)



mati_sowee - 31-05-2007 13:55
za połtora miesiąca wychodze za mąż - mam nadzieję, że po latach wspólnie spędzonych razem bedziemy nadal kochac sie tak mocno, a moze bardziej jak w dniu slubu



Charlie - 03-06-2007 13:08

za połtora miesiąca wychodze za mąż - mam nadzieję, że po latach wspólnie spędzonych razem bedziemy nadal kochac sie tak mocno, a moze bardziej jak w dniu slubu Ja też mam taką nadzieję i życzę Ci żebyś była szczęśliwa na nowej drodze życia - kompromisy to recepta na długotrwały związek ( bączki i inne zapachy oraz odgłosy to nic takiego )



mikopiko - 03-06-2007 19:45

za połtora miesiąca wychodze za mąż - mam nadzieję, że po latach wspólnie spędzonych razem bedziemy nadal kochac sie tak mocno, a moze bardziej jak w dniu slubu Ja też mam taką nadzieję i życzę Ci żebyś była szczęśliwa na nowej drodze życia - kompromisy to recepta na długotrwały związek ( bączki i inne zapachy oraz odgłosy to nic takiego ) bączki? :o ...nie strasz jej :wink: :D



mati_sowee - 03-06-2007 19:46
no wlasnie nie straszcie mnie - :)



joan - 04-06-2007 08:37
aaahaaa -to juz teraz wiem dlaczego tyle koleżanek w moim wieku ma juz za sobą rozwody - bo zbyt póżno ( po ślubie anie przed) dotarło do nich , że ich partner to takie samo zwierzę jak każde inne - za przeproszeniem pierdzi i robi kupę, pocą mu się stopy, ślini się jak śpi, itp itd -
One to co innego - żadnych takich...wonne fiołki bez produktów ubocznych - więc szok - a że na kompromis nie chciały pójść i przyjąc tego do wiadomości- to koniec! :roll:



e-Mandzia - 04-06-2007 11:31
mati_sowee, małżeństwo, to najwspanialsza rzecz, która mi się w życiu przydrafiła, dzień ślubu, po 15-tu latach małżeństwa, uważam za jeden z najszczęśliwszych dni w życiu (dopiero później urodził nam się syn) - nie masz powodu do lęku.
Nikt nie powiedział też, że będzie super, zwłaszcza na początku. Musimy pamietać o kompromisach, a rozmowa jest podstawą udanego związku. Też nie od razu to wiedziałam, ale dzisiaj z perspektywy lat, dochodzę do wniosku, że jestem szczęściarą. Ten stan, jest m.in. wynikiem tego, że oboje bylismy skłonni do wzajemnego sobie ustępowania.

Z każdym rokiem małżeństwa kocha się inaczej, w moim przypadku bardziej, tego właśnie wszystkim życzę.

Pozdrawiam



Olenka717 - 04-06-2007 12:06
A my z mężem obchodzimy dzisiaj drugą rocznicę naszego ślubu. Kocham inaczej niż dwa lata temu mocniej napewno dojrzalej, zdarzyły sie i małe sprzeczki :) ale ja nie potrafię się dlługo gniewać, bo życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie na głupstwa. I mam nadzieję że w 20-tą rocznicę też bedziemy sie trzymać za ręce, ale nie poto żeby się nie przewrócić :D



mati_sowee - 04-06-2007 12:19

A my z mężem obchodzimy dzisiaj drugą rocznicę naszego ślubu. Kocham inaczej niż dwa lata temu mocniej napewno dojrzalej, zdarzyły sie i małe sprzeczki :) ale ja nie potrafię się dlługo gniewać, bo życie jest zbyt piękne i zbyt krótkie na głupstwa. I mam nadzieję że w 20-tą rocznicę też bedziemy sie trzymać za ręce, ale nie poto żeby się nie przewrócić :D GRATULUJE I WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO - abyście zawsze byli szczęśliwi



mati_sowee - 04-06-2007 12:22

mati_sowee, małżeństwo, to najwspanialsza rzecz, która mi się w życiu przydrafiła, dzień ślubu, po 15-tu latach małżeństwa, uważam za jeden z najszczęśliwszych dni w życiu (dopiero później urodził nam się syn) - nie masz powodu do lęku.
Nikt nie powiedział też, że będzie super, zwłaszcza na początku. Musimy pamietać o kompromisach, a rozmowa jest podstawą udanego związku. Też nie od razu to wiedziałam, ale dzisiaj z perspektywy lat, dochodzę do wniosku, że jestem szczęściarą. Ten stan, jest m.in. wynikiem tego, że oboje bylismy skłonni do wzajemnego sobie ustępowania.

Z każdym rokiem małżeństwa kocha się inaczej, w moim przypadku bardziej, tego właśnie wszystkim życzę.

Pozdrawiam
nie boje siÄ™ - znamy siÄ™ z Miskiem jestesmy ze soba dwa lata - lata, ktore byly pelne roznych sytuacji, kompromis nie jest nam obcy.

mam nadzieje ze 14 lipca bedzie dla mnie i dla mojego przyszlego mężą najwspanialszym dniem w zyciu

wiem i zdaje sobie sprawe ze nasze zycie roznie bedzie sie ukladalo - biorac pod uwage ze porywamy sie z motyka na slonce budujac dom, myslimy o dzieciach - ale wiem ze coby sie w naszym zyciu nie dzialo to razem damy temu rade



e-Mandzia - 04-06-2007 12:27
Olenka717, gatulacje z okazji rocznicy ślubu.

Co do tego trzymania się za ręce, to ja uważam, że jak przyjdzie się nam podtrzymywać coby nie upaść :wink: , to też dobrze, ważne żebyśmy mieli kogo się podtrzymać.

Jak byłliśmy bardzo młodym małżeństwem, to często spotykaliśmy jedną parę, oboje mieli około 80-tki, szli powolutku, trzymali się za ręce, oboje uśmiechnieci, mówili do siebie z taką czułością, że aż łza w oku się kręciła - mój mąż wtedy mówił tak: "Madziula, my też tak będziemy za tych ładnych parę lat", a ja kiwałam głową. Później przestaliśmy ich widywać. Jakiś czas temu, spotkałam tego Pana - był sam, twarz miał niby pogodną, ale nie taką samą, a zupełnie niedawno dowiedziałam się, że żona tego Pana zmarła, a niedługi czas po niej, ten Pan. Jestem przekonana, że to było bardzo szczęśliwe małżeństwo - to poprostu było widać. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat, o mnie i mężu, ktoś też tak pomyśli i będzie miał rację.
Pozdrawiam



Olenka717 - 04-06-2007 12:59
e-Mandzia, mati_sowee DZIĘKI
mati_sowee a dla Was na nowej drodze życzę dużo szczęścia i zdrówka, a na resztę dacie radę zapracować :)



e-Mandzia - 04-06-2007 13:09
mati_sowee

i tak trzymać, razem na bank się uda.
Super, że myślicie o dzieciach i domu. Dzieciaczki, dodają energii, no i przyśpieszają decyzję o budowaniu domu rzecz jasna :D
Życzę powodzenia i samych radosnych chwil razem.



mati_sowee - 04-06-2007 13:16

mati_sowee

i tak trzymać, razem na bank się uda.
Super, że myślicie o dzieciach i domu. Dzieciaczki, dodają energii, no i przyśpieszają decyzję o budowaniu domu rzecz jasna :D
Życzę powodzenia i samych radosnych chwil razem.
decyzja o budowie domu juz zapadla, a o dzieciach myslimy - u mnie w pracy musi sie unormowac sytuacja



mikopiko - 04-06-2007 15:15

aaahaaa -to juz teraz wiem dlaczego tyle koleżanek w moim wieku ma juz za sobą rozwody - bo zbyt póżno ( po ślubie anie przed) dotarło do nich , że ich partner to takie samo zwierzę jak każde inne - za przeproszeniem pierdzi i robi kupę, pocą mu się stopy, ślini się jak śpi, itp itd -
One to co innego - żadnych takich...wonne fiołki bez produktów ubocznych - :roll: hahahahahahah :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
dobre :lol:



rafałek - 07-06-2007 22:57
Czy najważniejsze żeby małżeństwa kochały sie i tyle? Dziś kocham bardziej jutro mniej a za tydzień... Mamy za sobą 9 lat od ślubu i trochę więcej... Jednak kocham moją zonę ciągle tak samo mocno i nie chcę jej stracić nawet jesli jestem zły i podły dla niej, nawet jesli mówię słowa które ją kaleczą kocham ją, ale jestem bydle bo mam zły dzień i swoje kłopoty przelewam na nią ale mimo, że dziś nagadam jutro jest mi wstyd i czuję się źle a to już znaczy, że ciagle ją kocham i mi na niej zależy. Ostatnio wracaliśmy od lekarza... bedzie nas piątka 8) i ukradliśmy trochę czasu maszym milusińskim. Poszliśmy na obiad i nad jezioro (znaczy się szliśmy, doszliśmy i wróciliśmy) ale przyznam, że trzymaliśmy się za ręce i było jak kiedyś, jak zawsze. Z każdym dniem jestem inny i Ona też jest inna. Z każdym dzieckiem i kazdym kłopotem, z każą radością jesteśmy inni. I jesli tylko potrafimy wyciagać wnioski z naszych błędów i się zmieniać, skoro potrafimy robić coś dobrego dla siebie nawzajem to znaczy że ciagle się kochamy - szkoda tylko że życie tak pędzi i ta szalona szybkość zabiera nam to co najważniejsze. Kochajmy się, pracujmy nad swoim związkiem i nauczmy wybaczać.

Kochanie jeśli to czytasz to wiedz, że BARDZO CIĘ KOCHAM. Przepraszam, że bywam niekiedy wredny.



kuleczka - 07-06-2007 23:08

Czy najważniejsze żeby małżeństwa kochały sie i tyle? Dziś kocham bardziej jutro mniej a za tydzień... Mamy za sobą 9 lat od ślubu i trochę więcej... Jednak kocham moją zonę ciągle tak samo mocno i nie chcę jej stracić nawet jesli jestem zły i podły dla niej, nawet jesli mówię słowa które ją kaleczą kocham ją, ale jestem bydle bo mam zły dzień i swoje kłopoty przelewam na nią ale mimo, że dziś nagadam jutro jest mi wstyd i czuję się źle a to już znaczy, że ciagle ją kocham i mi na niej zależy. Ostatnio wracaliśmy od lekarza... bedzie nas piątka 8) i ukradliśmy trochę czasu maszym milusińskim. Poszliśmy na obiad i nad jezioro (znaczy się szliśmy, doszliśmy i wróciliśmy) ale przyznam, że trzymaliśmy się za ręce i było jak kiedyś, jak zawsze. Z każdym dniem jestem inny i Ona też jest inna. Z każdym dzieckiem i kazdym kłopotem, z każą radością jesteśmy inni. I jesli tylko potrafimy wyciagać wnioski z naszych błędów i się zmieniać, skoro potrafimy robić coś dobrego dla siebie nawzajem to znaczy że ciagle się kochamy - szkoda tylko że życie tak pędzi i ta szalona szybkość zabiera nam to co najważniejsze. Kochajmy się, pracujmy nad swoim związkiem i nauczmy wybaczać.

Kochanie jeśli to czytasz to wiedz, że BARDZO CIĘ KOCHAM. Przepraszam, że bywam niekiedy wredny.
się zwruszyłam :oops:
Szanowna Żono Rafałka, szczerze gratuluję męża!!!! 8)



Eugeniusz_ - 08-06-2007 00:34
:o :o :o :o :o :-? :-? :-? :-? :-? :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
cóż dwie planety :-? :-?



Sloneczko - 08-06-2007 01:31

Kochanie jeśli to czytasz to wiedz, że BARDZO CIĘ KOCHAM. Przepraszam, że bywam niekiedy wredny. Hmmm, a może zanim będziesz kolejny raz "wredny", najpierw sobie pomyślisz: "przecież ja Cię bardzo kocham" i odpuścisz?...

Kochanej (naprawdę) osobie, nie robi się przykrości nigdy, ani nie zrzuca na nią swoich frustracji. Zwłaszcza, że złe słowa od kochanej osoby pozostają w pamięci dłużej, albo nawet na zawsze. Mimo przeprosin.

Podziwiam Twoją żonę, że ma jeszcze ochotę urodzić Ci 5 :o dziecko.

I tak naprawdę, nie popieram słów Kuleczki. To Tobie należą się gratulacje z powodu dobrej żony, nie odwrotnie.



rafałek - 08-06-2007 06:55

Kochanej (naprawdę) osobie, nie robi się przykrości nigdy, ani nie zrzuca na nią swoich frustracji. Zwłaszcza, że złe słowa od kochanej osoby pozostają w pamięci dłużej, albo nawet na zawsze. Mimo przeprosin.

Podziwiam Twoją żonę, że ma jeszcze ochotę urodzić Ci 5 :o dziecko.
1. Nigdy nie robić przykrości... hmmmm to ładnie brzmi tylko w teorii lub u ludzi dla których doba 24'ro godzinna jest wystarczajaca.

2. Nie 5 tylko 3... rodzina 2+3 to własnie trójka dzieci 8)



arcobaleno - 08-06-2007 08:12
Ja też bywam wredna, pyskata, niedobra itd, itp a przecież kocham swojego męża najbardziej na świecie (na równi z córcią oczywiście).
I on też nierzadko jest taki dla mnie a codziennie słyszę te słowa z jego ust.

Wiadomo, że dobrze by było się opanować, popracować nad sobą, nie robić sobie przykrości, nie ranić niepotrzebnie...ale takie mamy już oboje narwane charaktery :wink:



kuleczka - 08-06-2007 10:25

Kochanie jeśli to czytasz to wiedz, że BARDZO CIĘ KOCHAM. Przepraszam, że bywam niekiedy wredny. Hmmm, a może zanim będziesz kolejny raz "wredny", najpierw sobie pomyślisz: "przecież ja Cię bardzo kocham" i odpuścisz?...

Kochanej (naprawdę) osobie, nie robi się przykrości nigdy, ani nie zrzuca na nią swoich frustracji. Zwłaszcza, że złe słowa od kochanej osoby pozostają w pamięci dłużej, albo nawet na zawsze. Mimo przeprosin.

Podziwiam Twoją żonę, że ma jeszcze ochotę urodzić Ci 5 :o dziecko.

I tak naprawdę, nie popieram słów Kuleczki. To Tobie należą się gratulacje z powodu dobrej żony, nie odwrotnie. Jakie piękne i jakie utopijne. Robienie sobie przykrości i bycie w pewien sposób wrednym nie jest w związku rzadkością.
Sama jestem czasem na maksa wredna dla swojego męża, a dlaczego???
Bo go bardzo kocham i do wszystkiego, co się z Nim wiąże podchodzę niesamowicie emocjonalnie. Sztuką jest potem przeprosić, przyznać się do swojej głupoty.
Słoneczko, trochę zapędziłaś się nie tylko w osądzie ,ale też z liczbą dzieci :roll:



elutek - 08-06-2007 11:07
...



Sloneczko - 08-06-2007 15:36
Patrzę oczywiście pod swoim kątem.
Co innego się sprzeczać o kolor elewacji, czy dachówki, co nam się ostatnio zdarza, a co innego być dla siebie wrednym...

Tego u nas nie ma, jeśli dobrze rozumiem, co miałaby oznaczać ta wredność.
Pewnie dokuczanie, ale naprawdÄ™ nie dokuczamy sobie nawzajem, bo siÄ™ kochamy od..., nawet nie napiszÄ™ od ilu lat ;)

Odnośnie ilości dzieci, rzeczywiście zagalopowałam się, ale może to dla Ciebie, Rafałku, dobra wróżba jest? :D



rafałek - 09-06-2007 00:33

Odnośnie ilości dzieci, rzeczywiście zagalopowałam się, ale może to dla Ciebie, Rafałku, dobra wróżba jest? :D Oddam kolejne szczęscia dla Ciebie :wink:

A tak na marginesie.

Kiedyś mówiło się o rodzinach wielodzietnychprzy 5-6 i więcej dzieci, dziś wystarczy 3. Z poczynionych obserwacji wynika że mało kto wychodzi ponad 1 dziecko. To chyba taki znak naszych czasów - wielu chce, ale nie ma jak/kiedy i boi się o pracę. I gdzie tu ta POLITYKA PRORODZINNA? Gdyby była mielibyśmy więcej dzieci, a dzieci jednak Cementują związek i powodują, że wiele osób właśnie dla nich a nie dla współmałżonka dba o rodzinę i udany związek.



Sloneczko - 09-06-2007 01:04

Oddam kolejne szczęscia dla Ciebie :wink: No to trzymaj kciuki za moją córeczkę :)



rafałek - 09-06-2007 01:14

No to trzymaj kciuki za moją córeczkę :) Trzymam... :D



Paulka - 09-06-2007 19:41

Czy najważniejsze żeby małżeństwa kochały sie i tyle? Dziś kocham bardziej jutro mniej a za tydzień... Mamy za sobą 9 lat od ślubu i trochę więcej... Jednak kocham moją zonę ciągle tak samo mocno i nie chcę jej stracić nawet jesli jestem zły i podły dla niej, nawet jesli mówię słowa które ją kaleczą kocham ją, ale jestem bydle bo mam zły dzień i swoje kłopoty przelewam na nią ale mimo, że dziś nagadam jutro jest mi wstyd i czuję się źle a to już znaczy, że ciagle ją kocham i mi na niej zależy. Ostatnio wracaliśmy od lekarza... bedzie nas piątka 8) i ukradliśmy trochę czasu maszym milusińskim. Poszliśmy na obiad i nad jezioro (znaczy się szliśmy, doszliśmy i wróciliśmy) ale przyznam, że trzymaliśmy się za ręce i było jak kiedyś, jak zawsze. Z każdym dniem jestem inny i Ona też jest inna. Z każdym dzieckiem i kazdym kłopotem, z każą radością jesteśmy inni. I jesli tylko potrafimy wyciagać wnioski z naszych błędów i się zmieniać, skoro potrafimy robić coś dobrego dla siebie nawzajem to znaczy że ciagle się kochamy - szkoda tylko że życie tak pędzi i ta szalona szybkość zabiera nam to co najważniejsze. Kochajmy się, pracujmy nad swoim związkiem i nauczmy wybaczać.

Kochanie jeśli to czytasz to wiedz, że BARDZO CIĘ KOCHAM. Przepraszam, że bywam niekiedy wredny.
A mnie sie ta wypowiedź bardzo podoba...
Wszystkiego dobrego rafałek!!!



e-Mandzia - 11-06-2007 09:18
Rafałek, gratuluję Wam potomstwa i życzę wszystkiego najlepszego.
To cudowne mieć trójeczkę, ja mam niestety jedno, ale i nadzieję na więcej :roll:
pozdrawiam



mayland - 27-06-2007 22:46
Hmmm a ja nie mam sie czym chwalić :roll:



mati_sowee - 28-06-2007 09:38

Hmmm a ja nie mam sie czym chwalić :roll: zawsze mozna sie czyms pochwalic



marzycielka74 - 28-06-2007 11:34
...a ja kocham mego mężusia ,choć czasem mnie wkurza jak jasna ch...,ale wiem ze i ze mnie niezłe ziółko,a nawet powiedziałabym jeszcze gorsze.
Najgorzej było na początku ,kiedy się docieralismy ,teraz po 6 -ciu latach małzeństwa nadal go kocham jak na poczatku małzenstwa ,wiadomo jest to troche inna miłośc ,ale jeszcze bardziej go cenię ,mamy dwójkę wspaniałych dzieci i wspólny cel- DOM
...dzisiaj ma urodziny -KOCHANIE wszystkiego naj...BARDZO MOCNO CIĘ KOCHAM !



isztar - 01-07-2007 14:23
Ja także bywam wredna i właśnie tylko dla najbliższych osób które kocham, taka już jestem ( cały skorpion) i nigdy nie udawałam kogos innego i mój mąż taką mnie kocha :wink:



kubaimycha - 03-07-2007 23:36
Mój mąż często mówi " to moja żona OSA"... :lol: Zdaje się, że ma rację...i nie udaję, że jestem potulna i grzeczna...Umiemy jednak jakoś grać tę samą melodię...od blisko 10 lat... :D



Aga J.G - 12-07-2007 22:01
Ja też jestem wredna i co z tego i tak Kocham mojego męża :)
Rafełek wszystkiego dobrego :)
Słoneczko trzymam kciuki za córke :)



kroyena - 13-07-2007 13:14
No właśnie jak on może po pięciu latach kochać inaczej jak wszystkie cząstki elementarne u homo sapiens wymienia ją się dopiero po siedmiu.

Murphewka cosik naklikała i zamilkła, żadnego opisu sytuacyjnego. :roll:
Coś mi tu pachnie poniższym scenariuszem.
Szczerość późnonocna. Facet sterany po całym tygodniu roboty dla dobra rodziny i gniazdka rodzinnego (zapis pojawił sięw niedzielę więc scenariusz wielce prawdopodobny) mało uważny na słowa był, spać mu sięchciału to mu się szczerze wyrwało. No bo jak można tak samo kochać będąc na pełnych obrotach i wypompowanym po całym tygodniu. Takie rzeczy to tylko w Erze bo króliczkom z Duracela to wystarcza tylko na 6 tygodni. 8)
No i potem ciche dni. Ale żeby tak długo Murphewka daj cynka. :roll:



kroyena - 13-07-2007 13:20
A podłoże szczerych rozmów to albo burze hormonalne, albo koleżanka singielka-zazdrośnica, która nigdy nie przerobiła rocznego zwiazku, a co dopiero pięcioletni, albo nie daj Panie Boże taka Magda M. z telewizji.
Czego te ludziska nie wymyślą, zeby w przerwach pokazywać środki przeciwbólowe, albo artykuły pierwszej higieny. Wezmą takiego szczerego do bólu aktora, który niby to naprawdę (a naprawdę to gra) z miłości kwiatami obsypie to samochód (fetyszysta jeden) to aktorkę (i w ogóle sienie pokuła [bedzie bardzie budowlanie]); a jak domowy macho kremik kupi to słyszy:
Co już tyle zmarszczek mam?
albo jakie Å‚adne AGD:
Kuchnia ma być moim królestwem?
Oczywiście wszystka zależy od nastroju, który jak wiemy z przeróżnych doświadczeń jest cały czas jak miłość taki sam.

PS. Dla nie wtajemniczonych o niskim stażu:
POWYŻSZE PYTANIA SĄ RETORYCZNE, NIE NALEŻY NA NIE ODPOWIADAĆ.



mmmad - 13-07-2007 17:04

PS. Dla nie wtajemniczonych o niskim stażu:
POWYŻSZE PYTANIA SĄ RETORYCZNE, NIE NALEŻY NA NIE ODPOWIADAĆ.
No, a ja sie z tymi odpowiedziami zgadzam...
:roll:



mati_sowee - 08-08-2007 08:15
a ja tylko powiem, ze po slubie kocham tak samo mocno :)



kroyena - 08-08-2007 09:46
Nie bój mati to stan przejsciowy. Jak wszystko :lol: 8) :lol:



elutek - 08-08-2007 09:52

Nie bój mati to stan przejsciowy. Jak wszystko :lol: 8) :lol: wszystko na świecie przemija powoli
i to co miłe i to co boli
wszystko przemija-tak chce przeznaczenie
i tylko jedno zostaje-WSPOMNIENIE :lol: :wink:



kroyena - 08-08-2007 09:54
... Panowie szanujmy wspomnienia.
Szanujmy wspomnienia bo warto je mieć...

:lol: 8) :lol:



mati_sowee - 08-08-2007 14:14

Nie bój mati to stan przejsciowy. Jak wszystko :lol: 8) :lol: coz za optymizm :(

nie zakladam sie, ale mam nadzieje ze u nas tak bedzie zawsze



kofi - 09-08-2007 00:40

a ja tylko powiem, ze po slubie kocham tak samo mocno :) A ja coraz mocniej.
Może to warmińskie powietrze takie jakieś...



mati_sowee - 09-08-2007 08:14

a ja tylko powiem, ze po slubie kocham tak samo mocno :) A ja coraz mocniej.
Może to warmińskie powietrze takie jakieś... :)



kroyena - 09-08-2007 08:39
Proszę kofi potwierdza tezę, że wszystko jest zmienne w czasie. 8) :lol:



kroyena - 09-08-2007 08:40
Wbrew pozorom właścnie chodziło o optymizm.

Ale nie przez:
:(
tylko przez:
:lol:



Edmar70 - 22-08-2007 13:16
Zakochaliśmy sie w sobie kiedy bylismy jeszcze bardzo młodzi. I nie uwieżycie ale byla to miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa do dziś (16-letni staż małżeński!). Wiadomo, docierać będziemy się przez całe życie, ale nigdy nie stracimy do siebie szacunku i tolerancji. Mąż wiecznie mnie przytula, całuje, 1000 razy dziennie mówi, że mnie kocha, a ja to uwielbiam i odwzajemniam się tym samym. Kiedyś zapytałam męża -"za co ty mnie tak naprawdę kochasz"?
-Za miłoćś, bo miłość to wdzięczność za szczęście! (H. Balzac.)
Tego motta sie trzymać trzeba a pokonamy wszelkie problemy. :)

Sitedesign by AltusUmbrae.