Pierwsza część filmu o przygodach Bastiana w reżyserii Wolfganga Petersena z pamiętną piosenką Lhimala (czy jak to sie pisze;p) stała się filmem kultowym, ponadczasowym, nieśmiertelnym. Pamiętam do dziś jak na święta wyczekiwało sie na emisję filmu w TV. Naprawde, mimo fatalnych jak na obecne czasy efektów specjalnych i rozwiązań technicznych film wciąz ogląda się z przyjemnością.
Druga część również oparta na książkce Michaela Endego nie zdobyła już takiej popularności, jednak wciaż pozostawała niezłą pozycją na świąteczny wieczór.
Trzecia część pamiętam jak przez mgłę (nie miałem okazji odświeżyć sobie tego filmu od jakiś 10 lat...), ale już wtedy, mając 8-9 lat uznawałem ją chyba za najgorszą z części. Zapewne teraz, gdy mój gust filmowy jakoś się wyrobił uznałbym ten film za fatalny, ale cóż... nie pamiętam zbyt dobrze to nie mówię. Może kiedys to jeszcze uszczą w TV.

A jak wy wspominacie NeverEnding Story? Pamięta ktoś wogóle takie starocie?
jeden z moich ulubionych filmów z dzieciństwa i ogólnie jedna z najwspanialszych baśni filmowych ile to ja razy to na VHS oglądałem na początku lat 90, naprawdę wspaniały film, film ponadczasowy i ponad kulturowy nakręcony z niesamowitym rozmachem i dbaniem o szczegóły teraz niestety już się nie robi takich pięknych filmowych baśni dla dzieci teraz "najlepszym filmem" dla dzieci jest shrek i pochodne.

A Falkorbył wspaniały I głowe miał zupełnie jak mój pies

No i ta wspaniała piosenka limana czy jak mu tam było tak melodyjna że nie sposób zapomnieć
Taaa Falkor:) A najdziwniejsze jest to, że jak byłem mały to nie dostrzegałem tych sznurków, na których wisiał. Ech, dzieciństwo to piękna sprawa.
Pamietam jak płakałem jak koń Arteju zginął
Kurcze, to była chyba najsmutniejsza scena filmowa jaką widziałem;/
Nie najsmutniejsza jest scena z króla Lwa jak ginie tata Simby ;(
Eee tam, ale to taki oklepane. Wszyscy to podaja jako najsmutniejszą scenę
A ten konik... cholera, aż mi się smutno zrobiło:( Pamięta ktoś jak ten koń z NeverEnding Story sie nazywał?