To ja pozwolę sobie przekopiować swojego posta z innego forum.
Zostałem w sobotę wyciągnięty do kina na nieznany mi film, w skrócie przedstawiony mi jako poważny, choć "z takimi małymi stworkami". No cóż, nie miałem wyjścia, poszedłem...
Film opowiada o życiu na Ziemi zniszczonej przez holokaust (tak, klimaty Fallouta). Kto zawinił? Bez wielkiej niespodzianki: ludzie i maszyny. Ci pierwsi zostali wybici do cna. Jedyne inteligentne istoty, jakie ostały się z wielkiej wojny, to małe, szmaciane lalki, zbudowane na kształt inteligentnych robotów. Odróżniają się jednak od innych, bezdusznych maszyn, posiadając inteligencję taką samą jak ludzka. A głównym bohaterem tego filmu jest właśnie jedna z tych lalek, tytułowy Dziewięć. Dopiero co obudził się z hibernacji i stara się poznać odpowiedzi na dręczące go pytania, wędrując po post-apokaliptycznym świecie. A przyjdzie mu odegrać ważną rolę w życiu innych szmacianych lalek (bla bla bla, znacie to na pamięć).
Nie będę zdradzał dalej fabuły, bo musiałbym w tym celu powiedzieć zbyt wiele. Dość rzec, że w "9" maczał palce Tim Burton - a dla tych, którzy znają jego produkcje, sam ten fakt powinien być wystarczającą motywacją do obejrzenia filmu. Jeśli chcecie, to możecie obejrzeć
trailer. Aczkolwiek odradzam tego, gdyż zdradza on moim zdaniem trochę za dużo. Najlepiej zrobicie, jeśli podejdziecie do tego filmu "na czysto", tak jak ja to zrobiłem.
"9" jest wykonany komputerowo i bardzo starannie - prezentuje się efektownie i na pewno od strony graficznej nie ma na co narzekać (choć mnie się akurat wydawało, że tekstura szmacianych lalek jest ociupinę rozmyta - ale to naprawdę szczegół).
Sama fabuła... cóż... nie wyróżnia się niczym naprawdę oryginalnym. Wszystkie części składowe widzieliśmy już w innych filmach, czy to pod taką, czy to inną postacią. I chociaż jak najbardziej podczas filmu ma się chęć poznania jak się zakończy ta historia, a pewne momenty potrafią zaskoczyć, to nie ma tam żadnego niespotykanego wcześniej wątku czy motywu. Po prostu zwyczajna, w miarę dobra, acz nieodkrywcza fabuła z niekonwencjonalnym klimatem i takimiż bohaterami. Sprawia ona, że film plasuje się bardziej w "można obejrzeć" niż "MUSISZ obejrzeć".
Ja ogólnie nie żałuję, że byłem na filmie, ale nie jestem też jakoś szczególnie nim zachwycony. Dobra produkcja, ale bez fajerwerków - choć dla fanów Tima Burtona pozycja zapewne obowiązkowa. Tyle ode mnie, bo raczej słabo się znam na recenzowaniu filmów. Jednak tyle powinno chyba wystarczyć do wyrobienia sobie jako takiego pojęcia o "9" i o tym czy warto na niego pójść. Ja mówię: iść możecie, ale nie spodziewajcie się czegoś oszałamiającego.