Nooo, nareszcie (znaczy od jakichś 6 tygodni:P) mogę się pochwalić, że wreszcie pożyczyłem i przeczytałem (co trudnym nie było) to dzieło... Napisane świetnie, pomysł również świetny, bohatorowie tacy, że aż żal było, że to już koniec... Raziła mnie jedynie dość, hm, spora ilość przekleństw w pierwszym tomie... Również, przynajmniej dla mnie, akcja w trzecim działa się trochę za szybko, spokojnie mógł się więcej autor rozpisać, a nie stracił by na jakości ;] ... Gdyby nie to, że wątek tego czarownika, Maedritha, czy jak mu tam, został później potraktowany po macoszemu, mógłbym powiedzieć, że książka jest prawie-że-genialna... Dawno nie czytałem aż tak przyjemnych książek.