Hah... jakoś tak się dziwnie składa, że z adaptacjami filmowymi gier komputerowych jest jak z adaptacjami dobrych komiksów... czyli 'Bardzo Źle'...
Chociaż w komiksach jest lepiej, to z adaptacji gier komputerowych znam tylko jedną udaną próbę...
Ani nie zepsuła ona klimatu gry... ani specjalnie nie wypaczyła jej 'podejścia do tematu'... ani też specjalnie nie zmieniła zapatrywań na potencjalnego odbiorcę. Tą grą jest 'SUPER MARIO BROTHERS'... jedyna udana daptacja filmowa gry komputerowej...
Natomiast co do adaptacji filmowej Fallouta, to wcale nie jest to takie proste. Już sobie wyobrażam jak by to wyglądało... Pod koniec procesu produkcji filmu orzymalibyśmy taką samą papkę jak 'Władca Pierścieni'... masa efektów specjalnych... aktorzy z pierwszych stron gazet i reżyser, który na pytanie dziennikarzy 'Dlaczego zdecydował się nakręcić taki film?' odpowie: 'Bo bardzo lubiłem tę grę, jak byłem młodszy...'. Szlag by mnie trafił! I tyle... za filmy powinni brać się profesjonaliści a nie fani... bo jeśli Ci drudzy (choć dysponują dużą wiedzą na dany temat) zabraliby się za ekranizację 'Fallouta', to grupa tworząca ów film wyglądałaby następująco:
Reżyser: Peter Jackson (uzasadnienie fana: 'bo fajnie wyreżyserował Władcę Pierścieni i wogóle...') ewentualnie Ridley Scot (tu pełen szacunek dla reżysera, ale łapy precz od Fallouta)
Obsada:Pierwszoplanowa rola męska:
Mel Gibson (uzasadnienie fana: 'Świetnie grał w Mad Maxie!' - no i niby wszystko w porządku... takie swoiste nawiązanie do tej świetnej serii o Szalonym Maxie, tylko dlaczego od razu on? Ja bym wolał kogoś mniej znanego)
ewentualnie "Patrick Swayze' (uzasadnenie fana: 'Bo grał w Stalowym świcie')
Jak któryś z fanów rzuciłby mi tekst: Ben Afleck ('Bo grał w DearDevilu') to z miejsca bym go zastrzelił!

Pierwszoplanowa rola kobieca:
Z szczęściem fanów do wyboru ról kobiecych zagrałaby Angelina Jolie (fajna laska, ma niezłe cycki, ale błagam... niech zabierze się za kolejną część Tomb Raidera, a broń Boże za Fallouta!!!)
ewentualnie zaproponowanoby rolę Sigurney Weaver... (jeszcze parę lat temu zgodziłbym się, ale teraz już za stara na takie filmy)
W pozostałych rolach:
Jako 'Starsza Wioski' - hmmm... no! Może Właśnie Sigourney Weaver?

Z odrobiną makijażu byłaby w sam raz.
Jako 'Hakunin' - niech będzie Kevin Costner... facet też wyraźnie się starzeje, a jakby go dobrze ucharakteryzować to mógłby zagrać spokojnie czarownika.
Jako 'Vick - Danny De Vito. Gruby i bardzo wygadany kurdupel. Poza tym coś go mało ostatnio w kinie.
Jako 'Sulik' - tu uwaga! Tadaam... Hulk Hogan. Wysoki mięsniak z bezmy.slnym wyrazem twarzy.

No i co powiecie na taką obsadę?
Ale o co mi chodzi... Jeśli kiedykolwiek powstanie ekranizacja Fallouta, to broń Boże niech nie będzie ona odzwierciedleniem fabuły gry. Bo jeśli zacznie się dopasowywać Postacie z gry, do hollywoodzkich aktorów, to powstanie z tego taka szmira jak z ekranizacji komiksu 'Kapitan Ameryka'... dno dno dno... Jakikolwiek reżyser by się tego nie podjął to nic z tego nie wyjdzie jeśli tak się zrobi. Bo rolę powinno pisać się z myślą o aktorze, a nie szukać aktora z myślą o już napisanej roli. To żadna nowina, że obecnie filmy powstają w taki sposób, że scenarzysta często już kreując jakąś postać w trakcie pisania scenariusza już wyobraża sobie ewentualnych aktorów mogących ją odegrać...