Hmm... Andrzej Pilipiuk...

Hmm... Było nie było ale swoim Jakubem Wędrowyczem podłożył pod polską literaturę fantastyczną duży kamień.
Od razu napiszę, że znam Pilipiuka głownie z tej strony. Opowiadania w innej tematyce (Kuzynki, 2586 kroków) publikowane m.in. na łamach Science - Fiction były takie średnie.
Natomiast Wędrowycz...
To chyba najbardziej niesamowita postać w polskiej literaturze!!!

Superman, Batman i Zielona Latarnia razem wzięci

. A zarazem bohater bardzo niejednoznaczny i ciężki do zaszufladkowania.
Na rynku można kupić cztery zbiory opowiadań z przygodami Wędrowycza. Według mnie najlepsze "kąski" zostały zawarte w tomie 1 (Kroniki Jakuba Wędrowycza) i 3 (Weźmisz czarno kure). Tom 2 (Czarownik Iwanow) to przede wszystkim tytułowa mikropowieść - lekko tylko polukrowana "wedrowyczowskim" humorem. Czyli mało tu jest bimbru i zjadanych piesków

.
Tom 4 (Zagadka Kuby Rozpruwacza) jest najbardziej "nierówny" gdy chodzi o poziom zawartych w nim opowiadań. Rzucają też się w oczy zawarte w tekście błędy ortograficzne - jak by ktoś posłużył się do tego samym Łordem, nie czytając linijka po linijce tekstu.
I tyle by można powiedzieć o tym fragmencie twórczości Andrzeja Pilipiuka. Jest błyskotliwa, niesamowita, niespodziewana, zaskakująca. A zarazem niekiedy i nierówna i lekko miałka - pisana jakby pod przymusem.