Cześć,
Chciałem Was zapytać jakie najgorsze rzeczy trafiły się Wam podczas gry w Arcanum?
Mam tu na myśli zdarzenia które pozwoliły na kontynuację gry ale ich efekt stwarzał dyskomfort albo ograniczenie możliwości. Podam przykład ale najpierw powiem, że grając starałem się nie sięgać do opisów i solucji bo uważałem, że dzięki temu kombinując po swojemu dam z siebie więcej a gra jest tego warta. Na pewno wiele przez to straciłem ale cóż, takie jest życie. Pierwsza rzecz to zabiłem tą "dobrą" wróżkę w Tarancie i za to spadła na mnie klątwa. Miałem obniżoną charyzmę a efekt tego był taki, że cały czas chodziłem tylko z Virgilem bo nie mogłem wziąć kolejnego towarzysza. Szkoda było mi poświęcać punktów żeby odrobić staraty w charyźmie a nie zanalzłem sposobu na zdjęcie tej klątwy. Może ktoś zna? Druga sprawa, tylko raz podczas gry widziałem figurkę Lith'ani u elfickiego handlarza w Ashbury ale nie miałem kasy żeby ją kupić, gdy potem wróciłem już jej nie miał. Nigdzie idziej jej nie spotkałem. Potem gdy byłem mocno "wychylony" na technologię facet już nie chciał ze mną rozmawiać. Zabiłem go ale nie miał tej zas........ figurki przy sobie. Efekt nie mogłem bawić się w składanie ofiar bo żeby dojść do nieśmiertelności zaczynało się od tej właśnie figurki.