Przepraszam za dwa posty pod rząd, ale właśnie obejrzałem Dooma i chciałem się pdozieli emocjami.
Zawiodłem się. Bynajmniej nie dla tego, że Doom był gorszy niż się tego spodziewałem. Wręcz przeciwnie. Miałem nadzieję, że film będzie tak głupi, że aż śmieszny. A był po prostu głupi i nudny. Jak na Dooma, to mało tam akcji... Albo inaczej - Doom strasznie długo sie rozkręca, a potem jest dużo biegania "What the Fuck", "Oh shit", "God fucking damn it!" a dzieje się ciągle mało. Właściwie twórcy filmu bardzo chcieli, aby wszystko trzymało się kupy, znaczy - sieczka była uzasadniona. I z filmu z sieczką bez uzasadnienia, zrobili film z uzasadnieniem sieczki, z tym, ze uzasadnieniem beznadziejnym a sieczką krótszą niż mogła by, bo czas zmarnowali idiotycznym właśnie uzasadnieniem. No cóz... Pojawiło się wszystko co dla takiej sieczki było potrzebne. Dużo przekleństw, masa strzelania, pare tylko rykoszetów, dosłownie Big Fucking Gun (BFG), potwory, piła mechaniczna (co uznałem za tribute dla Dooma 1 i to mi się akurat podobało). Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten brak proporcji. Gdyby nie to, to film spełniałby oczekiwania... Cóż... Pojawił się motyw widoku z 'oczu'... Było to zrobione bardzo ciekawie a dla czego? A to zobaczycie w kinie/ na telewizorze/na monitorze... Owszem. I to było głupie, ale jednocześnie fajne/ciekawe... Gdyby oceniać Dooma jako Dooma, to 8/10, bo dużo wiecej z tego tytułu nie dało się zrobić. A oceniając ów film po prostu ... Hmm... Myślę, że 5/10