
Moja drużyna, którą najczęściej kończę, wyglądała tak: Bezimienny, Morte, Dak'kon, Anna, Nie-Sława, Vhailor.
Bezimienny - wiadomo. Morte to na początku nasza maszyna do zabijania, bo główny bohater jest jeszcze słabiutki. Dak'kon to świetny wojownik, a także mag. Anna to świetna (jedyna) złodziejka, a Nie-Sława - kapłanka. Vhailora spotykamy zbyt późno, bo Łaskobójca to świetny dodatek do drużyny...
Ostatnio zacząłem grać tak, że zamiast Nie-Sławy biorę Nordoma. Gra się już zupełnie inaczej. Nie-Sława posiadała czary leczące (ofensywne są raczej kiepskie...) i był to jej jedyny plus. Nordom zaś to naprawdę przyzwoita strzelająca kosteczka. Dając mu lepsze bełty tworzymy z niego chodzącego killera.
Za to nigdy nie miałem w drużynie Ignusa. Nie pasował do mojego charakteru i zbyt często palił NPC-y, z którymi rozmawiałem. Jego zaklęcia są dość skuteczne, ale prowadzenie ze sobą Ignusa jest bardzo uciążliwe.