Z całego Fallout'a 2 najbardziej nie lubię walki z dużą ilością wisielców ... okropne, twarde bydalki ...

a wy? :>
Ja nie lubie ciągle przechodzić świątyni prób,szczurów w Klamath a najbardziej nie lubie Redding.
Cóż, ja najbardziej nie cierpię bugów. Lecz jeśli chodzi o przeciwników to nienawidzę tego, że po krytycznym trafieniu z H&K G11E serią w tough deathclaw'a (np) obrywa on zaledwie za kilkanaście pkt obrażeń.
Siema.Ja nie lubie patroli tych w ciemnych mocnych zbrojach(niewiem jak się nazywają).
Pozdro.

P.S.:Sry za ewentualne błędy.
To się nazywa Patrol Enklawy xD.
Zgadzam się z PibBoy Wisielce , Centaury , Niedobytki Armii Mistrza itd.. są okropne :/
Za to lubie spotykać Alieny ;P
Czasem niedobitki Armii Mistrza były fajne, wiesz ten dreszczyk emocji gdy skoczyły Ci się punkty akcji a nastepny w kolejce był silny pomiot nocy z bazooką ... mnie zawsze nachodziło pytanie 'czy będzie load czy nie'
Dlatego silne pomioty nocy z bazooką rozwala się jako pierwsze .

A najbardziej z wrogów nie lubię wisielców . Do tego dochodzą jeszcze bugi, a także problemy z wyświetlaniem u mnie grafiki .
Wiesz najbardziej co mnie denerwuje w wisielcach to jest , ze maja podwójną ture !
Idzie sobie jeden potem 4 nastepnych , juz mysle ze moja kolej i znowu oni podchodza :/ To juz wole Patrole Enklawy
Bo masz mala inichatywei dlatego wrogowie maja 2 tury
Tak, wisielce to naprawdę twarde skurczybyki ... to są chyba najgroźniejszy przeciwnik który nie używa broni ...
Jak się na ciebie ciepnie 5 to pratycznie nie masz szans zeby wyjść , a jak wyjdziesz to dlugo nie pozyjesz Bo trucizna szybko działa a czasami zadaje duuuuzy dmg :/ Ale tylko grożna jest jak masz mało PW
Eee... Bez przesady, wisielce jeszcze nie są takie złe. Gorsze są, wg mnie, death claw'y w dużej liczbie.
Zależy z czego do nich nawalasz !! Ja nosze Bozara i Deathcalws i Obcy to zaden kłopot (dla mnie) Zapomniałem także dodać , ze bardzo trudne są także OGNISTE GECKONY :/ Niecierpie ich tak samo jak Wisielców !
Wisielcom najlepiej walić po oczach z gaussa. A na innych faktycznie sqteczne są seryjki z broni maszynowej.
Dlatego ciesze się , ze zwerbowałem Cassidiego do teamu

Pisz dłuższe posty - ogolne ostrzezenie by Athlann
Zależy z czego do nich nawalasz !! Ja nosze Bozara i Deathcalws i Obcy to zaden kłopot (dla mnie) Zapomniałem także dodać , ze bardzo trudne są także OGNISTE GECKONY :/ Niecierpie ich tak samo jak Wisielców !



jak masz Bozara to wisielce (domyślam się że chodzi o floatersy - gram w ang. wersję) też nie są groźne . ja w każdym razie je lubie bo za ich rozwalenie mamy sporo p. doświadczenia , za 6 wisielców jest chyba 5250 punktów . na wisielców najgorsze są plazmówki . a co do pozostałości armii Mastera to też ich lubie rozwalać i jak ktoś już słusznie zauważył najlepiej zaczynać od gościa z bazooką .
Ja najbardziej nienawidzę na początku tych chamskich randomów typu właśnie Armia Mistrza albo DeathClawy. Wkurza mnie jeszcze ten cholerny patrol jedności i karawana z gościami w Combat Armorach, którzy nie umieją celować i zawsze trafiają albo we mnie, albo w mojego NPCa(używam tylko Cassigiego jeśli gram samotną postacią, a tak zwykle jest) albo w siebie kiedy pomagam im zabić bandytów albo wilki
(używam tylko Cassigiego jeśli gram samotną postacią, a tak zwykle jest) albo w siebie kiedy pomagam im zabić bandytów albo wilki



A ja tam lubie się walić wszędzie kupą... taszczę za sobą całą moja mafię. Z modem B-team wszyscy w PA.. taka ekipa wygląda imponująco gdzie się nie wstąpi

Jeśli są jakieś wkurzające questy, które znam i mnie wkurzają to po prostu ich nie wykonuję. Pierwsze miasta aż do New Reno sobie odpuszczam. Jesli chodzi o monstra z pustkowi, to wszystkie są wkurzające jesli nie mam na sobie PA, kiedy mam, to wkurzają mnie ogniste gekony, bo zadają spore dmg i exp za nich mało. Wisielce, bo chyba walka z nimi zawsze trwa długo, wolno się ruszają, walą z 4 razy na turę, ten dźwięk ich uderzeń jest taki monotonny, że zaczełem (nawet!) postrzegać falla jako marną naparzanę z pikselowatymi cieciami, które powstały po napromieniowaniu jakichś glutów :/ Na prawde biednie to wygląda jak otoczy cię 6 wisielców każdy wali 4 razy, atak jednego na oko trwa jakieś 8 sekund co daje 48 sekund czekania, aż raz strzele i do tego jeszcze nie zastrzelę pierwszym strzałem, to znowu musze czekać ponad pół minuty. Ponadto często powalają i zatruwają. Już wolę Deathclawy, przynajmniej walka z nimi trwa kilkakrotnie krócej i exp jest podobny.
A ja tam lubie się walić wszędzie kupą... taszczę za sobą całą moja mafię. Z modem B-team wszyscy w PA.. taka ekipa wygląda imponująco gdzie się nie wstąpi

Jeśli są jakieś wkurzające questy, które znam i mnie wkurzają to po prostu ich nie wykonuję. Pierwsze miasta aż do New Reno sobie odpuszczam. Jesli chodzi o monstra z pustkowi, to wszystkie są wkurzające jesli nie mam na sobie PA, kiedy mam, to wkurzają mnie ogniste gekony, bo zadają spore dmg i exp za nich mało. Wisielce, bo chyba walka z nimi zawsze trwa długo, wolno się ruszają, walą z 4 razy na turę, ten dźwięk ich uderzeń jest taki monotonny, że zaczełem (nawet!) postrzegać falla jako marną naparzanę z pikselowatymi cieciami, które powstały po napromieniowaniu jakichś glutów :/ Na prawde biednie to wygląda jak otoczy cię 6 wisielców każdy wali 4 razy, atak jednego na oko trwa jakieś 8 sekund co daje 48 sekund czekania, aż raz strzele i do tego jeszcze nie zastrzelę pierwszym strzałem, to znowu musze czekać ponad pół minuty. Ponadto często powalają i zatruwają. Już wolę Deathclawy, przynajmniej walka z nimi trwa kilkakrotnie krócej i exp jest podobny.



Dokladnie to samo mysle ! To juz centaury sa szybsze ale takze bardzo wkurzajace !! A z Deathclaws i obcy to inna lepsza i wygodniejsza sprawa Nie czeka sie dlugo szybko sie rozwala , zawsze duuuzo expa I ze sie tak wyraze SZAFA GRA
Ja nie lubię questu ze szczurami w Klamath, świątyni prób i ogólnie miasteczka Modoc. Co do wrogów to zgodzę się z Wami, że centaury i wisielce są upierdliwe i zamulające. Też nie znoszę z nimi walczyć.
Najbardzej nie cierpie questa ze szczurami w Klamath :/. Za to alieny (wannamingos) w redding sa wypas ;]. Dużo doświadczenia, i latwosc zabicia(przynajmniej z Boozara ;]).
Nie ma takiej rzeczy. Klimat tych gierek jest na tyle wkrecajacy ze nie ma czego nie lubic. Ale jak juz to nie nawidze fire geckos'ow bo jest za nie malo puntow exp. a sa ciezkie do zbicia. No moze nie ciezko je zabic ale jak sie do ciebie zbliza to jest naprawde nie zbyt fajnie
Ale jak juz to nie nawidze fire geckos'ow bo jest za nie malo puntow exp. a sa ciezkie do zbicia. No moze nie ciezko je zabic ale jak sie do ciebie zbliza to jest naprawde nie zbyt fajnie


Fire geckosy są bardzo milutkie, zwłaszcza, jeśli je popieścimy Bozarem albo Gaussem. Chamskie są centaury.
Fire geckosy są bardzo milutkie, zwłaszcza, jeśli je popieścimy Bozarem albo Gaussem. Chamskie są centaury.



Z tym tylko, że Fire Geckos zadadzą ci poważne obrażenia mimo noszonego PA, a centaury i wisielce nie. Te pierwsze są niebezpieczne ale wygodne do zabicia, te drugie na odwrót.
Ja z kolei nie cierpie robactwa. Pełno tego wszędzie, jest to słabe i na dodatek mało xp. Szczególnie denerwujące są szczury, mrówki i modliszki. Zabije się jedno, koniec walki, zrobi dwa kroki, walka znowu sie włącza. Dlatego nie cierpie żadnych questów związanych z kopalniami i podziemiami. Nie lubię też jak inni wisielców i centarów. Niby to nic takiego. Ot gawał gluta ale denerwuje takie strzelanie bez skutku.
Ogolem jezeli trafisz dobrze fire geckosa to ok. Ale jezeli idziesz sam przez pustynie nawet z dosc dobra bronia to ja przynajmniej wole spodkac alnien'y czy inne centaury niz te glupie geckos'y Bo sprawiaja wiele problemow... Jak cie okraza to rpbi sie niezbyt wesolo.....Takie jest moje zdanie.....
Dla mnie Wisielce nie są wcale straszne, wystarczy mieć karabin Gaussa i strzelać po zwojach nerwowych czy czymś tam . Najbardziej mnie denerwują spotkania np ze szczurami, modliszkami, świnoszczurami, wilkami czy pasami w późniejszych etapach gry, kiedy cala nasza ekipa jest już wyposażona w najlepszy sprzęt do którego amunicja jest naprawdę droga. Tracimy wtedy mnóstwo czasu i amunicji (a przez to także kasy).
Kasa to akurat mały problem jeśli się wie jak można postępować z kupcami w SF i RNK xD
Kasa to akurat mały problem jeśli się wie jak można postępować z kupcami w SF i RNK xD



Dokładnie, problem był w F1, tam nie było gdzie mnożyć kapsli i stuff w sklepach się nie odnawiał. Kupienie całej amunicji od jednego sklepikarza sprawiało, że już nigdy więcej u niego nie było można jej kupić. Ale nie ma się co czepiać akurat to było zgodne z fabułą, bo strażnicy karawan byli porywani do przeróbki na mutanty i świeże dostawy do sklepów mogły nie docierać.
Dokładnie, problem był w F1, tam nie było gdzie mnożyć kapsli i stuff w sklepach się nie odnawiał. Kupienie całej amunicji od jednego sklepikarza sprawiało, że już nigdy więcej u niego nie było można jej kupić. Ale nie ma się co czepiać akurat to było zgodne z fabułą, bo strażnicy karawan byli porywani do przeróbki na mutanty i świeże dostawy do sklepów mogły nie docierać.


Sorrki ludzie ale ja teraz gram właśnie w F1 i nie narzekam na brak amunicji, kiedy sie ma dobry skill "stealing" i sie jest w bractwie wszystko staje sie klarowniejsze A teraz sprostowanie do mojej poprzedniej wypowiedzi
Chodziło mi o karabiny/ pistolety Gaussa bo taj amunicji jest dopiero dużo w Enklawie a na lądzie jet to towar, raczej deficytowy