Wohohoho!
Właśnie wróciłem...
Co ciekawe, wcale nie steskniłem się za komputerem... Jeszcze pare godzin temu szalałem na desce i było przepysznie!
A więc tak:
Pogoda była mniej więcej cały czas taka, ze ludzie albo jeździli albo się opalali w zależności od upodobań

, były jednak dwa dni, gdzie wiało tak, ze jazdę na desce mozna by było nazwać windsurfingiem.... Tak czy inaczej było miło!
Warunki były dobre, stoki całkiem niezłe, choć dużo ludzi i masa szkółek, których nie da się wyprzedzić, a skaczę jeszcze za nisko

. Było ciekawie bo czasem jeździło sie po puchu, czasem było twardo, a to dobrze bo i pobawić się można i pprzesadzać z prędkościa na WN'ce (a ludzie narzekają na 'twarde stoki...pffft...)
Że w Italii, to i było na co popatrzec. Śliczne snowboardzisktki w barach - ach och!
Co do samej jazdy, wielkich psotępów nie zrobiłem, ale jeżdżę jeszcze szybciej i trochę lepiej na lewą nogę...
Jedyne czego żałuję, to że nie po freeride'owałem sobie zbyt wiele... Ale do tego trzeba mieć z kim, a byłem z niezbyt ciekawymi ludźmi... Hotel całkiem niezły, więc ogólnie jestem bardzo zadowolony...