Do Mindripper'a:
~~ nie zgodzę się z tobą, strasznie negatywnie nacechowałeś swoją wypowiedź, nie lubię tego typu emocjonalnych wypowiedzi; seria Harry Potter jest książką dla dzieci i tak napisaną, aby była zrozumiała dla najmniejszych, stąd też nie znajdziesz tam poważnych rozważań filozoficznych czy też specyfikacji czołgu AMX-50 Leclerc z 1992 roku
~ natomiast, co jest istotne, książka jako kierowana dla młodszego czytelnika posiada w sobie wspaniały bajkowy świat, nieco przerysowanych czasem bohaterów, co pozwala identyfikować się z głównym bohaterem, a poszczególne charaktery porównać do sytuacji z naszego życia; książka jest przepełniona akcją, mnóstwo w niej psot niczym z Pana Samochodzika albo Szatana z Siódmej Klasy (pozdrawiam Pain

)
~ ciekawym zjawiskiem jest, iż pomimo wyraźnie określonej grupy docelowej, czytelnikami często są osoby o wiele starsze, które z przyjemnością poznają kolejne losy Harrego Pottera, to świadczy o umiejętności pisarki zainteresowania szerokiego grona odbiorców, a więc równierz o jej dobrym pisaniu
~ nie zgodzę się z przywołanym pow. eufenizmem (ten o muchach), jest to usprawiedliwianie postawy "ja wiem lepiej, a wy jesteście tą nieokreśloną masą, która nie ma racji", zero dyskusji - niech żyje indywidualizm uwsteczniony umysłowo
Osobiście zacząłem czytać Harrego Pottera zaraz po jego wyjściu, miałem wtedy sporo mniej latek i niesamowicie mnie wciągnął. Z niecierpliwością czekałem na kolejne tomy. Każdy kolejny tom pisany jest nieco innym stylem i opisuje starszych o rok bohaterów, powoli przechodząc z psot w zamku Hogwart do coraz poważniejszych tematów, podejmując w końcu kwestie walki dobra ze złem i śmierci bliskich. Dzięki temu ja za każdym tomem równierz starszy o ten rok (później o dwa, gdyż tomy rzadziej zaczeły wychodzić) zawsze znajdowałem coś dla siebie w książce.
Obecnie wyrosłem już z książek w stylu Harrego Pottera czy Sposobu na Alcybiadesa, że sobie pozwolę je przyrównać, ale przeczytałem szósty i czekam na siódmy tom, ostatni, gdyż po prostu ciekawi mnie zakończenie tej historii. Nie lubię niedokończonych opowieści (no może poza Niekończącą się Historią

).
Z kolei sam świat wykreowany na potrzeby książki jest bardzo ciekawy. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak można by historię Voldemorta, ukrytego świata czarodziei i Harrego przedstawić inaczej?
Odłóżmy na bok same przedstawienie tej historii (czyli jezyk jakim pisała autorka), a skoncentrujmy się na samych faktach, świecie Harrego Pottera - co by było gdyby zabrać z tej historii przesłanie, które J.K. Rowling przemyca w serii - "Miłość zwycięży wszystko". A gdyby tego ująć co mamy? Potężny czarodziej Tom Riddle aka Lord Voldemort, czarny pan i jego armia infernusów (zombie) oraz śmierciożerców pustoszą świat. Dajcie im 10 lat, 15 - co pozostanie z ziemi? Wypuszczają wszelkie ogry, trolle, smoki oraz inne magiczne stworzenia, nie ukrywają się przed ludźmi, bawią się ich strachem, pastwią nad nimi. Czy to nie kolejna, nieco "umagiczniona" wizja apokaliptyczna? A co potem? Anarchia i samowolka, czy imperator Tom Riddle i niesprawiedliwe wykorzystywane społeczeństwo czarodziejów z mugolskimi sługami?