Jaki jest zwój ulubiony przeciwnik w Falloutcie 2
Chyba Alien... tak fajnie się rozbryzguje po serii z Bozara.. kiedyś nawet udało mi się zabić 4 na raz
Z tego co wiem, w Fallout nie ma żadnych zwojów. Jest kilka papierów...

No chyba, że chodzi o zwoje taśmy na holo-dyskach

A właśnie - to taśmy czy dyski?

PS. Lieutenant się tak fajnie rozlatuje... Ale to w jedynce.
Ulubiony? Pytanie czy ulubiony bo się z nim fajnie walczy ale zawsze wygrywa, czy też ulubioony bo każda walka z nim nie należy do rutynowych... Ja powiem Fire Gecko (nie mam pojęcia jaką nazwę im wymyślili w polskiej wersji). : )
Moim ulubionym jest uwaga Bramin! Fajnie się rozpada przy krytyku z miniguna.
No to szpony, są nawet trudne, potem alieny bo świetnie się rozpadają po kopnięciu
A ze znienawidzonych to Ogniste Gekony bo gra mi się przy n ich wiesza i nie da się ich skórować.
ja lubie tego mega boss kjak spieprzamy z oil bank to sie poajwia...
fajnie sie go zbije ha hah ah
na ronczki a potem w leb!!!!!!
Strażnik mostu (bridgekeeper) z random encountera . Trudno się z nim walczyło na 15 levelu, ale te 7500 expa piechotą nie chodzi .
Frank jest najlepszy...

sprobojcie go zabic walka w recz i bronią biała... troche sie nakombinowalem. na samym koncu mial polamane obie nogi, ręke i chyba wstrzas mózgu... a schodzilo mu po 10/20hp (albo mniej). ale zabawa przednia
A moim najlepszym potworem jest Mutant poniewarz fajnie sie rozrywa ze strzalu ze snajperki:P
No cóż. Ulubiony przeciwnik.

Lubię:
Alieny - łądnie wykonane spraity podczas krytykó zarówno z Gaussa jak i Bozara.
Ludzie - Bo jest ich wiele, bywaja różni, mają ciekawe teksty, walka z nimi bywa łatwa i trudna, teksty są często ciekawe. W ten sposób mamy walki trudne - np ludzie z Navarro, jak i łątwe, które czasami również bywają fajne. Nie ma to jak sianie zniszczenia, pożogi i popłochu...
Floatery - Bo walka z ich zgrają nigdy nie bywał łatwa, gdy masz pod ręką jedynie rewolwer i garść amunicji. Nie raz ginąłem, bo okrążony przez te 'mutacje' nie dawałem sobie rady z taką ilością przeciwników. Zawsze się denerwowałem, bo sejwy robiłęm przeważnie, gdy zatrzymałem się w jakimś mieście uzupełnić zapasy a to zdarzało się dość rzadko.

Co lubię najbardziej? Nie wiem, ale najfajniesze walki, to te z różnymi przeciwnikami, toczące się nie po twojej myśli i po wysiłku bohatera i (jeszcze większym) przeciwników ze spektakularnym końćem...
5000 sztuk amunicji, bozar w łapie, Adv. Power Armour na sobie, do tego Cassidy w Power Armour z Gaussem w ręku.

Jeśli w F2 sytuacja wygląda tak jak wyżej wtedy uwielbiam prać się z wieśniakami Fajnie się rozpadają Ostatnio w jednej turze skończyłem całą walkę z pięcioma No tak sie fajnie ustawili koło siebie

Równie fajnie wyglądają walki na pustkowiu z Centaurami, Floatersami i Deadth Clawami. Dosłownie chodzący exp.

Fire Geckos nie lubie. Mało ep. a czasami potrafią zasunąć krytyka!

Fajna też jest walka z mutantami. Ciężko przewidzieć czy uda Ci sie przeżyć walkę z trzema a czasami zabijasz bez problemu i kilku.

Walka z Frankiem, również należy do moich ulubionych. Trzeba sie z nim troche pomęczyć, ale już ubijesz to aż miło patrzeć jak kończy swój marny żywot
Najlepsi wrogowie:
- humanoidy (ludzie, supermutanci itp.),
- obcy,
- szpony śmierci,

Najgorsi wrogowie:
- gekony (wszystkie rodzaje),
- wilki/psy,
- wisielce, (nie wiem czy dobrze podałem nazwę, chodzi o jeden z rodzajów mutantów-potworów )
Ulubiony wróg?

Dziecko <twisted> - nie ma to jak wyprówać bebechy małym paszkotom <evil>
Jeśli chodzi o efekt wizualny podczas śmierci i za ciekawe walki czasem nawet wyrównane to:
- Frank ( nietrzeba tłumaczyc )
- Supermutanty ( ładnie się rozpadają przy krytykach )
- Ludzie ( ale w PA ponieważ rozpadają się podobnie jak muties )
- Obcy ( piękne animacje podczas Gaussowych i Pulse Rifle Krytykach )
To co nienawidziłem:
- Geckon'y ( cholernie dawały w kość na początkach a ogniste są trudne jeśli niema się sprzętu )
- Mieszkańcy miast ( kiedyś postanowiłem wybić każde miasto pokolei świeżo po powrocie z Enklawy, niestety niewiedziałem że istnieje takie coś jak poradnik gracza i czasem udawało im się mnie zabić ;/ ale to miałem wtedy mały staż grania w Fallout'y )
Dodam że najlepsza animacja dla mnie to ta w której słychać przerażliwy krzyk umierającego gdy żebra lecą w powietrze i dodany jeszcze jest stopniowo zamierający krzyk <evil>
nie wiem czy dobrze pamiętam ale ten przeciwnik nazywał się chyba "smok" w San Francisko . Ten z którym walczyło się na ringu w mieście .
To mi się podobało bo musiałem się trochę natrudzić żeby skończyć te zadanie , a najbardzie j podobało mi się to że walczyło się bez broni!!
Ja tam lubie najbardziej ... Franka Horrigana... lubię jego głos
zdecydowanie Alien
Mutki i łowcy niewolników
Moze to sadystycznie zabrzmi ale lubie w tej grze zabijac dzieci, a to tylko z tego powodu ze gonia mnie Head Hunters czy cos w tym rodzaju......
Najlepiej wieśniaków którzy podchodzą do ciebie i jedynie co mówią to JEŚĆ !! , JESTEM GŁODNY !! , najchętniej bym ich zabrał i postawil kolacje albo coś bo jestem zawsze przy kasie ale oni nigdy nie chcą Niecierpie wisielców bo mają czasami więcej niż jeden ruch ;/ Ale za to nie mam nic przeciwko szponom , obcym Ale nic nie zastąpi wpier.... się do bazy RAIDERSÓW
To nie jest jeden przeciwnik. To jest seria walk bokserskich na ringu w Nowym Reno. Cała otoczka, która im towarzyszy i stopniowany poziom trudności sprawia, iż jest to doskonały egzamin z przygotowania mojej postaci do życia na pustkowiach. Bo z bozarem w garści, to każdy jest mądry. A jak się skończy amunicja?
Bo to jest specjalny quest dla pięściarzy, jeden z moich ulubionych. Ostatnio mi się zdarzyło, z powodu jakiegoś buga, że jak nie zdążyłem zabić przeciwnika w poprzedniej walce to wstawał w następnej i w sumie atakowało mnie dwóch ludzików Mam screrny z tego
Ulubiony przeciwnik [ciekawa walka]: deathclaw Xarn w Navarro, Frank oraz mutant-czarodziej z Bazy Wojskowej
Znienawidzony przeciwnik [męcząca walka]: wisielce!
Ja lubie zabijać Centaury dużo exp i fajnie umierają od plazmy i Pulse rife ;] za to nie lubie wisielców Szpony śmierci też są spoko
A ja to kilku mam.
1. Szpon Śmierci - Zawsze stanowi wyzwanie, daje dużo expa, i fajnie wygląda
2. Gekony (wszystkie) - fajnie giną, fajnie wyglądają i fajnie chodzą

No, i to wszystko
i fajnie chodzą



Apropo chodzenia, mam sąsiadów (są braćmi) którzy mają identyczny styl chodzenia jak bracia Duntown z Klamath
Ja najbardziej lubie rozwalać Alieny łatwo i dużo expa
Oczywiscie Frankuś Horrigan (zabilem go 1 uderzeniem ze świętego granatu recznego z antiochii to bylo kombo).
Lubie rozwalac kosmitów z Bozaru albo z gaussa.
Najbardziej nie lubie zabijać wisielcy zwlaszcza jak mam 99lvl
(Mam nadzieje że wiecie ale tak naprawde to nie miały być "wisielce" ale tasiemce to tylko głupi błąd polskiego tłumaczenia!!!
A wiesz że ten mutant to syn melhiora juniora ?
Raz udalo mi sie go zaprowadzic do syna...
A wiesz że ten mutant to syn melhiora juniora ?
Raz udalo mi sie go zaprowadzic do syna...


Powaga?
A wiesz że ten mutant to syn melhiora juniora ?
Raz udalo mi sie go zaprowadzic do syna...



A o co tu w ogóle biega? Przecież Melhior junior to ten dzieciak z Redding i wcale nie jest mutantem to jak może mieć syna który jest mutantem? Jego stary to rzeczywiście mutant, ale zaprowadzenie do niego dzieciaka jest tak samo możliwe jak znalezienie wioski Sulika.
Widocznie po wybuchu bomby jądrowej tak się wszystko pomerdało, że można być synem własnego potomka, jednocześnie nie będąc dzieckiem swego ojca ... A żeby nie odbiegać od tematu: z Melchiorem faktycznie, walka jest bardzo ciekawa. Szczególnie, gdy sędziują nam jego pupilki. Nie wiadomo, gdzie pięści wsadzić
Zdradź mi tajemnicę, o Mistrzu Supermutantów, jak dojść do 99 lvl, by nie dostać obrzydzenia do kompa i nie ulać żółci na całą serię "F"? Na czym tyle expujesz? Bo ja, nie przedłużając sztucznie i bezsensownie gry kończę ją na 30, max 32 poziomie. Uważam, że strata czasu na zdobywanie wyższych poziomów jest bez sensu. Wolę zacząć grę od nowa postacią odmienną od poprzedniej.

PS do forumowiczów:
Przepraszam, że nie na temat, ale mnie ruszyło.
Zdradź mi tajemnicę, o Mistrzu Supermutantów, jak dojść do 99 lvl, by nie dostać obrzydzenia do kompa i nie ulać żółci na całą serię "F"? Na czym tyle expujesz? Bo ja, nie przedłużając sztucznie i bezsensownie gry kończę ją na 30, max 32 poziomie. Uważam, że strata czasu na zdobywanie wyższych poziomów jest bez sensu. Wolę zacząć grę od nowa postacią odmienną od poprzedniej.



99 lvl po otrzymaniu hint book'a to w 20-30 minut czytania można nabić. Nudne ale nie niemożliwe.
99 lvl po otrzymaniu hint book'a to w 20-30 minut czytania można nabić. Nudne ale nie niemożliwe.


Myślałem że tylko terminal w Kryptopolis daje
taką możliwość a hintbook podwyższa skille do 300%
Tak czy siak, po ukończeniu Fallouta 2, można sobie zdobyć poziom, Jaki ci się żywnie podoba, tylko po co? (Choć nie miał bym nic przeciwko gdyby w F3 coś takiego było).
po nic, ot dla zabawy - zobaczyć możliwości postaci epickiej,
potem napić się piwa i NOWA GRA;)
Gdyby tak natrzaskać sobie 99 lvl i używać moda który umożliwia innym postaciom wchodzenie na wyższe lvl'le to gra by praktycznie cały czas dawała nam ryzyko śmierci z ręki np. Szpona śmierci.
Mój ulubiony przeciwnik to chyba ognisty gekon... Raz miałem 1 lvl iłaziłem se po świecie i mnie znalazły... wiałem ale zaraz przed wyjściem z lokacji mnie dopadły i przypaliły.. zacząłem biegać i wylazłem z lokacji ale potem zginąłem...

Poza tym uwielbiam rozwalać szczury młotkiem kiedy mam krwawą jatkę... świetnie sie rozbryzgują.

Jeszcze strzelanie do braminów z broni plazmowej jest fajne. Jak odpada im jeden z łbów... ale co tam! przecierz zawsze mają zapasowy...
Mój ulubiony przeciwnik hmm...
WANNAAMIGOS z kopalni w Redding (niby zwykli obcy ale ten biały obcy na początku jest raczej nawiązaniem do filmu Obcy 4)
a na późniejszym etapie gry ENCLAVA