Wielu graczy i mistrzów gry grając w RPG, że się tak wyrażę, "na żywo" miało do czynienia z tzw. kwiatkami, czyli śmiesznymi tekstami i akcjami. Np.:
System Neuroshima:
MG po tym jak jeden z graczy, grający gladiatorem, twardym i wielkim gościem. rzekłbym "kafarem" o wymiarach 2m na 2m, wypił silny środek chemiczny, jakieś paskudztwo do czyszczenia rur znajdującym się w kieluszku i zwalił się na ziemię półprzytomny, cały w swoich wymiocinach opisuje pozostałym graczom, którzy próbują ocucić "olbrzyma" całą sytuację. Mija jakieś 2-3 minuty gry poczym grający gladiatorem, przerywa wszystkim i mówi te oto słowa, zupełnie spokojnie, jakby nigdy nic:
- No, więc czy mogę już podjąć próbę wyczołgania się z okolic tych żygowin?

Czy mieliście takie akcje? Piszcie, będzie z czego się pośmiać. Ja po tym nie mogłem przez chwile złapać oddechu...
Nasz Mistrz gry cały czas próbował nas uśmiercić więc ja mówie:
- SZUKAMY NOWEGO MISTRZA GRY!!!
Mistrz rzuca kością...
- Nie znaleźliście
nie wiem czy to właściwy temat ale bardzo fajny tekst przed śmiercią
„Przepraszam ubrudziłem pan dres”
MG: Yaroo znajduje runiczny topór
MG: Umiejętności Yaroo są za niskie by władać runicznym toporem na wystarczającym poziomie.
Kiedra: Chodźmy więc.
Yaroo: Zaczekajcie! <Yaroo atakuje drzewo, by podnieść swoje umiejętności>
MG: Yaroo - obrażenia fizyczne 22 pkt.
MG: Yaroo zabija się sam toporem runicznym (miał za niskie umiejetności)

Na naszych sesjach jest tak dużo wygłupów że nie sposób je spamiętać... Jeden przykład:
Akcja dzieje się na niewielkiej greckiej wyspie, w porcie zakotwiczył jach t Assamitów. Koteria kombinuje, jak by ich wykończyć....

-Czy na wyspie znajdzie się kilka rowerów?
MG-Tak, nie ma problemu.
-A jakiś bosak, stalowe beczki ?
MG-Zasadniczo tak, wyspa nie jest aż TAK mała, znajdzie się to wszystko... ale pco wy chcecie zrobić ?
-Aaaa niiiiic, tak kombinuję żeby skonstruować łódź podwodną o napędzie rowerowym.... żółtą w gustowne fioletowe grochy ! I z tłumikiem...
Świat typu Cyber Punk; Gracze po wygranej walce przy windzie wchodzą do małego pomieszczenia znajdującego się tuż obok.

MG: Widzicie mnóstwo syfu, jakieś śmieci na szafkach, butelki walające się po stole, bardzo Cyber Punkowo...
Vince: Łażę po pokoju i rozglądam się.
MG: Przechodząc obok stołu, w rogu pokoju widzisz miecz.
Vince: Biorę go do rąk.
MG: Stary, zardzewiałe ostrze, ale wydaje się sprawny.
MG: Oglądasz go dokładnie?
Vince: Tak
MG: No więc na dole miecza widzisz duży kwadrat... znaczy kulkę... a w zasadzie to ta kulka jest kwadratowa... No... Cholera, co się śmiejecie?!...
Ja miałem taką dość zabawną dla mnie scenę coprawda nie na sesji ale na LARP'ie(co jak co ale to też rpg na żywo). Sytuacja wyglądała mniej więcej tak:
Lasek zima na dworze około 0 stopni(góra 3 ale głowy nie daję)..
ja jestem wampirem nagle podchodzi jakiś mały koleś elf(??) i mówi:
-Przepraszam pana czy mógłby pan mnie zamienić w wampira?
Tak mnie to rozśmieszyło, iż nawet kolesia nie mogłem zabić ze śmiechu.
Dopowiem jeszcze że koleś był mały wyglądał na zmarzniętego przestraszonego niziołka a nie na elfa.
U nas na sesjach mistrzu często puszcza takie "dziwne" i troche bezsensowne hasełka:
"widzicie głos"
"budzicie się następnego ranka... już jest wieczór..."
"widzicie zdrzewiałe drzewo"
"na końcu tunelu jest ciemne światło..."

Jeśli przypomni mi sie więcej takich hasełek to napisze!

Pozdro!!
Ja miałem raz wkurzającego mistrza gry, który co prawda powstrzymywał się od zabicia mnie w sposób magiczny ("ups.. chyba trafił cię piorun... nie wiem skąd się wziął w pomieszczeniu, ale chyba MG może coś takiego zrobić, no nie?" - to zdarzyło się innym razem, i nie mi na szczęście), jednakże wprowadzał mnie w dość niewygodne sytuacje. Oto jestem sobie wampirem Brujah w maskaradzie, dopiero się kształcącym byłym żulem, znalazłem się w budynku biurowym, stałem akurat w pustym korytarzu, a przede mną wielkie, zamknięte, dwuskrzydłowe metalowe drzwi (rozsuwane)...

MG: Zgodnie z instrukcją musisz przejść przez te drzwi.
JA: OK. Dokładnie oglądam drzwi oraz ich okolicę w poszukiwaniu przycisku bądź panlu kontrolnego.
MG: Nic nie znajdujesz.
(Mija chwilka, znalazłem plan budynku. Okazało się, że innej drogi nie ma)
JA: No cóż, skoro inaczej się nie da, to chyba będę musiał spróbować siłowo...
MG: To jedyne wyjście.
JA: Narrator chyba nie powinien graczowi mówić takich rzeczy...
MG: Ale jaj jestem przyjaznym narratorem.
JA: Taa... a ja Księciem Nowego Jorku... no więc tak, zaczniemy od próby podważenia drzwi łomem... (ta oraz kilka następnych prób się nie powiodły... udało się rozwalić pół ściany i częściowo zdewastować drzwi... byłem już blisko otworzenia ich oraz zostania trafionym przez szlag, gdy nagle...)
MG: W tym momencie jakiś koleś wchodzi do korytarza, podchodzi do drzwi, z zażenowaniem patrzy się na ciebie, mruczy pod nosem "idiota" i naciska doskonale widoczny przycisk otwierający drzwi.
JA: Że jak? Przecież sprawdziłem to dokładnie i nie było żadnego przycisku!
MG: A jednak był. Nie kłuć się.

I ja się pytam? Jak tu grać z takimi ludźmi? Sesja oczywiście szybko się skończyła, ale ciężko MG i graczy rozpoznać, zanim się z nimi nie zagra... zresztą młody byłem i niedoświadczony...
MG:Hej, wiecie ze nie macie kasy?
Etnar:Podchodze do barmana i mówie
-masz pan hełm daj pan piwo.
Koteria wampirów idzie ulicami Rzymu, pierwszy rok Naszej Ery.

MG: mijają was nieliczni przechodnie. Gdzieś w dali przemyka jakieś podejrzane indywiduum w kaptrzue, z trzeciego piętra insuli za wami jakas kobieta wyrzuca na ulicę śmieci. Z lewej dobiegają was odgłosy jakiejś głośnej zabawy w jednej z tabernae, z prawej dostrzegacie jakiegoś pijaka, jak ledwo wlecze się do domu. Gdzieś w oddali, za wami, w zaułku - co mozecie usłyszęć tylko wy - ktoś komuś podrzyna gardło. A w bramie domu przed wami, po prawej, śpi jakiś grubas z hełmami na brzuchu...
Ciemne lochy wszędzie wilgoć słychać kapiącą wodę...

M - Słyszycie że przed wami coś straszliwie jęczy
G - Używam bystrego wzroku...
M - Widzisz zarysy czegoś wielkiego w bandarzach... uważasz że to mumia
G2 - Szarżuję na mumię...
(zaatakował i trafił silnym ciosem)
M - Nic jej nie zrobiłeś...
G3 - hehe zgniła z ciebie...

I od tego czasu zawsze mówimy że mumia zgniła z kogoś... lol
rzecz wygląda mniej więcej tak: baza wojskowa postać kumpla siedzi w samochodzie po chwili bierze kokainę i leży w tym samochodzie, nagle odzywa się głos MG:
Podchodzą do ciebie żołnierze, ich jest dwóch, oni są wszędzie.

Tym razem rzecz jest w budynku, na schodach. Na dole schodów czeka grupa wiary z jakąś bronią(przynajmniej na to wynika z tego co słyszymy), a na górze jest pokój bez wyjścia. Słyszymy jakiś typot na schodach i nagle pojawia się mech-policjant podchodzi do kumpla i mówi(słowa MG)
".... zostałeś oskarżony o celowanie z broni w mojego kotka"
Dawno temu to bylo ale jare chyba

Wywalili nas z karczmy za zachowanie kumpla krasnoluda. On sie wkurzyl i porabal swoim toporem drzwi do tawerny. Po chwili zbiegla sie straz miasta i pytaja wzburzeni co tu sie stalo. Krasnolud tak popatrzyl na swoj topor lezacy wsrod drzazg pozostalych z drzwi i mowi:
-No tego, topor mi wypadl...
Vampire Masquarade ed.II:
Gracze stoją w bramie, pod stadionem, mają znaleźć handlarzy bronią.
MG:Jest dość ciemno, ale nie aż tak.
G: Rozglądam się.
MG: Widzisz otwartą klapę.
G: Podchodzę i otwieram ją.
MG (chwila konsternacji): Jaki rzut trzeba wykonać aby otworzyć otwartą klapę??!!

++++++++++++++++++++++++++++
Znalezione na Kaila's RPG Page

Awantura w karczmie, gracz uciekł na piętro.
GM: Biegną na ciebie trzy dziewczyny.
G: To ja się spuszczam przez okno.
(drużyna w śmiech)
G(nieco zdezorientowany): Przy pomocy obu rąk!
Gramy w Neuroshimę, sytuacja bojowa.

Vattt: Wyciągam shotguna i wyskakuję zza rogu.
Saber Dark: Osłaniam go.
MG: Okej, Vattt, widzisz dwóch kolesi jeden właśnie zaczyna kierować UZI w twoją stronę.
Vattt: Szybki strzał z shotguna.
MG: Bardzo szybko i powierzchownie przycelowujesz, naciskasz spust i... słyszysz "klik". Nie przeładowałeś shotguna po ostatniej strzelaninie
Saber Dark: Przeładował.
MG: Nie przeładował. Powiedział: podnoszę shotguna i chowam.
Saber Dark: Pamiętam, powiedział: podnoszę shotguna, ładuję ammo i chowam.
MG: Na pewno.
Saber Dark: Tak.

Kilka minut później, Saber Dark i Vattt rozmawiają na stronie.
Saber Dark: Ale wiesz, że naprawdę nie przeładowałeś.
Vattt: No właśnie. Czemu go wkręcasz?
Saber Dark: Bo nie chcę czekać, aż zrobisz nową postać...
Z sesji we wlasnym systemie:

MG: Wchodzisz do karczmy (gralem z jednym graczem)
Gracz podchodzi do karczmarza, towarzysza mu dwie piekne kobiety NPCki.
Gracz: Zamawiam dwa pokoje na wynos!

I jeszcze taki jeden itemik wymyslony przez tego samego gracza co powyzej: zbroja kąpielowa. Mnie powalił
sesja Forgotten Realms w D&D (choć mistrz sporo własnych zmian wprowadził - ale takich co wyszły na dobre)

(drużyna: Paladyn Respon, Druid Woodraw, Mag Ilmanthyr, Krasnolud Grung Szalony Topór, i dwóch paladynów helma NPCów)

Sytuacja jest taka, w Waterdeep niedaleko cmentarza ścigamy pewnego nosferatu (który już kilka razy nam zwiał i zdąrzył przed paladynem odzyskać pewien potężny miecz-artefakt). Wreszcie go dorwaliśmy w zrujnowanej światyni Ilmathela. Weszliśmy, wszędzie pusto, u dachu słychać trzepot skrzydeł...

MG: U dachu słyszysz trzepot skrzydeł.
Gracz(niepamiętam kto:)): Patrzę tam
Mag: Chuja tam patrzysz, strzelam tam fireballem
MG: Napewno?
Mag: Napewno.

Mag strzelił, ale nie trafił w nietoperze, natomiast rozwalił połowę sufitu i jednego z graczy mało co nie przygniótł dzwon, który urwał się z wieży. Nosferatu zeskakuje na dzwon. NPCe paladyni szarżują na niego i jednym machnięciem obaj leżą (eh nie ma to jak miecz artefakt + przewaga wysokości wink.gif).
Mag i druid rzucają zaklęcia i przychodzi kolej na Grunga (gracz prowadzący go jest nieobecny więc MG go prowadzi).

MG: No więc widzicie, że Grung krzyczy "Mithrilowy Hol!" i szarżuje na wampira.
Mag (komentarz poza sesją): Niepowinien jednocześnie atakować i mówić, ma za niską inteligencję
MG: Faktycznie <rzut>
MG: W trakcie szarży Grungowi wypadł z rąk topór, który z rozpędu przeciął jedną z kolumn podtrzymujących strop.

(sytuacja ta powtórzyła się kilka rund później, wtedy wypadła 20 i topór skosił 2 kolumny za jednym razem, a świątynia zaczęła się walić )
Buhahaha, ja mam nowy

System autorski, mojego qmpla

MG: Wchodzicie do karczmy, która sługuje przybyszom tez jako burdel [tu opis karczmy].
Herr [Krasnolud wojownik]: Hmm, czas by się zabawić!
MG: Nad barem wisi drewniana tablica z napisem: "Krasnoludowie korzystają z usług kurtyzan tylko z zabezpieczeniem. Można kupić u barmana"
Herr: (do barmana) Poproszę prezerwatywę!
Barman: Skończyły się.
Herr: Kiedra, pożycz mi pochwę od miecza!

:D:D:D:D:D:D

Leżałem
hah, w pierwszej kolejnosci przypominam sobie _naprawde_ lamerska akcje z jednej sesji. gramy sobie w naszym standardowym skladzie (bez zadnych debili, wszyscy graja w miare normalnie) poznym wieczorkiem w GURPSA w wymyslanym na szybko postapokaliptycznym swiecie fantasy (ja, jak zwykle, prowadze). druzyna zawladnal demon. zly potwor rozkazuje naszym bohaterom zamordowac pewnego przyjaznego NPC. jeden sie stawia. demon oczywiscie mial nad nim wladze, wiec mowie graczowi:
"idziesz tam, nie mozesz stawic oporu".
na to on do mnie cos w stylu
"spier*.*"
:)
sesja skonczyla sie i nigdy nie dogralismy juz przygody (a wczesniej byly juz ze 2 sesje i zapowiadalo sie dobrze...). kumpel ktory przerwal nie byl sklocony z zadnym z nas przed ani po zajsciu, on po prostu... zasnal na sesji i najwyrazniej mial *kiepski* humor jak go obudzilismy zeby gral:).

kolejny kwiatek, tym razem nie pojedyncza akcja tylko wieksza zlewa. bylismy sobie z kumplami na dzialce (jakies 2 wiosny temu...), ja prowadzilem WFRP (kamienie zaglady, fajne sa). jeden z graczy uparl sie, ze jego BG (krasnolud woj) wezmie sobie jako umiejetnosc specjalny atak. krasnolud mial krecic sie dookola z wyciagnietymi dwoma toporami i zabojcza predkoscia, a moc miala nazywac sie "helikopter". teraz wyobrazcie sobie takiego krasnala (zabojce trolli, zeby bylo lepiej:D)...

no i to co aktualnie prowadze - tabelki, czyli dnd3e. w jednej z ostatnio prowadzonych przeze mnie kampanii jeden z BG postanowil, ze pozabiera ludziom w miescie... skoble z drzwi. ukradl chyba ze 3, a potem pytal w sklepie, czy nie zechca ich kupic. nie chcieli. z tego co mi wiadomo, do teraz nosi je ze soba (byly juz ze 4 sesje).

jeszcze jedna akcja (moze juz nie tak smiechowa). na ostatniej sesji we wspomnianej wyzej kampanii druzyna znalazla sie w Otchlani. natrafili tam na pewnego poteznego demona, chcacego zabawic sie ich kosztem. demon wreczyl im 2 egzemplarze Talii Wielu Rzeczy (artefakt z ktorego wyciaga sie karty; kazda wyciagnieta karta ma inny efekt, moze byc zly albo dobry) z takim felerem, ze zawsze wyciagalo sie 3 zlepione karty, a efekt miala tylko najgorsza z nich. myslalem, ze gdy zorientuja sie, co dostali w rece, dadza sobie spokoj. efekt przerosl jednak moje najsmielsze oczekiwania - BG rwali sie do artefaktow jak glupi, przez co 3 postacie stracily caly swoj ekwipunek, a jedna zostala zredukowana do stanu imbecyla (ale za to koles dostal potem 4 zyczenia, ciekawe jak sobie z nimi poradzi, biorac pod uwage stan jego umyslu...). no i karty z tych talii mozna ciagnac w nieskonczonosc...:P
Ja z kolesiami gramy w EartDowna i przypomniala mi sie scena usmiercenia smoka bez rozpoczecia walki(bylo trzech gracy i MG)

MG: Spotykacie smoka typowego. Co robicie??
Przywodca: jak to co rozbijamy oboz:)
Krasnolud: Popieram
Ja: Aczemu by nie w koncu nikt nas tu nie zatakuje:P
MG:<leko zdenerwowany>Smok czaji sie nawaz. Co robicie??
Przywodca: Rozpalamy ognisko i przygotowujemy mieso do pieczenia. Bedzie uczta.
Ja: no zglodnialem ostatnio slabo sie odzywiam
MG:<leko urazony> Ej ludzie smok wpada w furie. Co robicie??
Krasnolud: To co na poczotku. NIe zwracamy na niego uwagi i przypiekam se miesko
MG<kompletnie zalamany> Smok dostal wylewu jestescie z siebie dumni??
Przywodca: A czemu nie pokonalismy smoka bez start i walki z nim misja wykonana wracamy po nagrode.
MG<wqrwienia na maxa> Ale przeciez musicie przyniesc cos od smoka..Kuzwa on nie zyje ehhh zwami to sie nieda grac.
Krasnolud: No co to niemoja wina ze mamy dobrego przywodce
MG<zalamany kompletinie trzyma sie za glowe>
Grałem z kumplami w D&D, byłem Elfem Bardem o imieniu Jaskier niezbyt lubianym przez reszte druzyny no to kupiłem butelkę "Elfiej Księżycowej Wódki" i szedłem do karczmy pogodzic się z resztą. I nagle:
MG: Sadevaginie (jeden z naszych) widzisz przed karczma Jaskra.
Sadevagin: Wyciagam kuszę
Ja: Wyciągam butelkę
Sadevagin: Chowam kuszę

I na tej samej sesji przy godzeniu sie MG rzucał kością kto ma dość. Padło na mnie, więc chciałem udać, że więcej nie wypiję i opaść głową na stół, ale zbytnio ją rozpędziłem i jak walnąłem to mnie przez 5 min. bolała. Ale w sumie dostałem za to 100 expa dodatkowo więc było warto.
Heh podczas z sesji, nie posypały sie śmieszne teksty, a jednak mnie pewna rzecz rozbawiła..
MG strasznie nie lubił krasnoludów i ciągle były motywy typu:

MG: Przed Wami karczma (opis jej) co robicie?
JA: wchodzimy
Kumpel: wchodzimy
Thazim [krasnolud]: wchodzimy!
MG: widzicie tabliczke z napisem "wstęp dla istot powyżej 1,70 cm wzrostu"

Inny przykład:
MG: zaczynają was gonić zabójcy
Każdy tam ucieka, są tuż za nami.. Wszyscy uszli z życiem oprócz...
MG: Thazim podczas twojej ucieczki bandyci złapali Cie za twoje długie brudne i niemyte włosy, zostałeś uprowadzony

I jeszcze długo MG prześladował biednego Thazima
Podczas jednej z sesji zostałem zamieniony w pół-wampira. Spoxik, w nocy statsy podskakują, pełen wypas. No i Mg postanowił wprowadzić do fabuły więcej wampirów. No i w pewnym opuszczonym miasteczku napotkaliśmy takiego jednego. Było to niestety w dzień, kiedy moje statystyki były normalne. To była cięzka batalia. Wampier stracił obie ręce, nogi były w strzępach, glowa trzymała się na miejscu tylko dzięki kręgosłupowi, czaska pogruchotana, i brak jamy brzusznej i jednego płuca. Niestety mistrz gry uparł się że skoro ja jestem mocny, to niech ten wampir też będzie i da się go zabić tylko przez wbicie w jedo serce świętego symbolu. Symbol ten posiadał kapłan bodajże, ale leżał z jednym punktem życia i kwiczał. Po półtorej godziny od spotkania wampira, zabiliśmy go bo w pewnym momencie MG uznał że jednak obejdzie się bez symbolu. Myślałem że go zabiję!!

Inna sytuacja. Wchodzimy do baru, zapchany, na ziemi leży pijany w trzy dupy krasnolud.
[JA]- podchodze do niego i ukradkiem zabieram mu sakiewkę
[MG]- Krytyczna porażka, widzieli to wszyscy w knajpie
[BN]- Ratunku! Straże! Złodziej!
[JA]- Panowei, spokojnie, może postawie tutaj wszystkim piwko i zapomnimy o całej sprawie?
[Chór]- TYSKIE! TYSKIE! TYSKIE!
[JA]- A po ile jest to Tyskie?
[MG]- 20 monet za kufel
[JA] To pochłonie całą naszą kasę! Chłopaki, to może coś innego??
[Chór]- TYSKIE! TYSKIE!
[Ja]- MG, ty debilu, my chcemy jakoś tą przygodę skończyć! Spóść trochę cene, albo coś
[MG]- Do karczmy wpada tłum strażników i zaczyna wołać razem z tłumem

Potem do końca przygody na nic kasy nie było
kiedyś u kolegi, ów kolega dał innemu koledze prowadzić sesje...
-Więc, idziecie lasem, idziecie i wyskakuje złodziej!
-bez sensu!
-więc złodziej was atakuje...
heh...
kolega na sesji, często zabijał sprzedawców...
Zabawne kwiatki sesji mialy miejsce rowniez na phx, gdy Gurgie zorganizowal mala sesyjke.


Zauważacie jednak że w rzece wody trochę brakuje, jest to tylko strumyczek.


Co tak mało wody... chyba trolle się napiły... ile ich musiało być... Choć Kiedra podążajmy wzdłóż strumienia...

Trolle rzeczywiscie musialy byc bardzo spragnione, skoro wypily prawie cala wode z rzeki
Heh ostatnio przybyło parę ciekawyck "kfiatków"

Gra była całkiem ciekawa, bo graliśmy w D&D w świecie Elder Scrolls, a dokładniej na Vvanderfell - być może ktoś już coś takiego próbował - jak nie to polecam Ponadto w drużynie mieliśmy jedną panią, co nie jest za częste - nie gra u nas niestety za dużo kobiet, ale tą panią wytropiliśmy i namówiliśmy na sesyjkę Grała jako elfia łuczniczka Andariel - i była wspaniała

Sesja pełna była podtekstów seksualnych i miłosnych - fajnie było

-----------------

[Drużyna siedzi w "Ośmiu Talerzach" w Balmorze. Pijemy, rozmawiamy - odpoczywamy po przygodzie]

MG - Podchodzi do was jakiś ork. Jest brudny, śmierdzi i na pewno za kołnierz nie wylewa - słania się na nogach
Pijany ork - [pokazuje na Andariel] Ty!!! Zrobić mi laskę!!!
Kiedra - Podnosimy się rozwścieczeni
Vatt'ghern - Cholerny ork :/ Lepiej bądź grzeczny - dobrzę Ci radzę!
Pijany ork - Dobra... ej, zrobisz mi laskę?
<śmiech wszystkich>
Vatt'ghern [stara się zachować powagę] - Ty wszawcu - nie jesteśmy członkami tego twojego plemienia :/ Albo zachowasz się jak cywilizowany czło... ork, albo szykuj się na śmierć!
Pijany ork - Oczywiście. Czy mogłaby pani wziąć mojego penisa do ust?



Ogólnie do końca sesji było już śmiesznie Cała przygoda skończyła się tym, że ubiliśmy tego orka, a Andariel zrobiła nam laskę w nagrodę Wymyśliliśmy, że daje to nam jakąś czasową premię do kondycji Nasz MG chętnie to podchwycił i zrobił z tego umiejętność "seks oralny", którą Andi mogła wykorzystywać raz dziennie
Z tego co wiem to MG strasznie się napalił i szykuje na następną sesję klasę "Prostytutka" z wszystkimi atutami, zdolnościami itp.
Sesja w Warhammera. Pozny wieczor, Altdorf, grupa niedawno wyszla z potyczki z mutantami, gdzie jeden z bohaterow prawie zginal. Spotkali starego przyjaciela, siedza w karczmie i przyjaciel w koncu mowi:

MG(ja;])::No to przyjaciele mojego przyjaciela, opowiadajcie, co tam w szerokim swiecie slychac?

Elf::[lekko poirytowany, to wlasnie on prawie zginal] Co ty kur** gazet nie czytasz?

----

Walka z wymienionymi wyzej mutantami, kolezanka na sesji troche przyspiala, grala postac gajowego, wiec luk zawse w gotowosci.

MG::Desh, mutant wlasnie probuje ci wlozyc ptaka do ust, chyba ma ochote zebys mu cos zrobila

Desh[wyrwana z drzemki]::To ja strzelam.
Nie wiem, czy to się zalicza pod kwiatki sesji, ale było bardzo zabawne:

Mój kumpel ostatnio tak udanie rzucił solidną kością k20, że wyszczerbił ją w trzech miejscach Teraz w 99% przypadkach wypada 14, albo 2
Może i nie z mojej sesji, ale z sesji moich owieczek, gdy pozbawione były swojego pasterza i same sobie próbowały radzić więc grały w D&D (ja jednak preferuję Warha^^)...
W każdym bądź razie gracze owi stanęli przed problemem "zaskrytobójczenia" ogra, na co jeden z nich stwierdził, że "ogry to zaskrytobójczyć można tylko dwoma łukami jednoręcznymi, albo sztyletem dwuręcznym"...
Jak dobrze, że już wróciłem do nich
Przykład niesłuchania się MG:

MG: ...upadasz na plecy a na Ciebie spada X.
Wyrwany z zamyślenia Y: Próbuje wbić miecz w ściane.
MG: Próbujesz wbić miecz niestety tylko się wyszczerbił.[komentarz poza grą] a po co ty wogóle miecz wbijasz?
Y: No żeby przestać spadać, zawisnąć na tym mieczu.
MG: Ale przecież ty już nie spadasz.
Y: Nie?

I tak to jest jak się nie słucha MG
Sytuacja pierwsza.

Przykład dziwnych przypadków zwiazanych z rzutami kostką...

MG - mistrz gry
G1 - gracz jeden (bodajże łotrzyk)

G1: - stuk, stuk (rzut kośćmi k6 na znajdowanie ukrytych drzwi lub przjeść) - efekt (6;6)
MG: - ??!!!!! Hmm, ok znalazłeś drzwi w namiocie i co dalej robisz?
G1: - Pukam... - Puk! Puk!
MG: - ...??!!!
G1: - Próbuje je otworzyć... (ponowny rzut kością k6) - efekt (6)
MG: - Ok. Drzwi są otwarte. Wchodzisz do środka??
G1: - Otwieram je...
MG: - Żaden problem, za drzwiami masz nieskończoną pustkę...
...

Komentarz: Trochę to dziwne dla mnie, by w namiocie były drzwi, a w nich pustka...

Sytuacja druga.

Kolejny przykład absurdu kostkowego

MG; G1 (tropiciel); G2 (tropiciel)

MG: Macie szesć godziny wolnego czasu, co robicie...
G1: Idziemy na pomidory
MG: ... Eee niech tak więc będzie. Rzućcie 5 kości k6 ile ich uzbieracie...
G1: stuk stuk - (6;5;6;4;5)
G2: stuk stuk - (6;6;6;2;4)
MG: To razem będzie jakies 50 kilo * 6 godzin, czyli uzbieraliście jakies 300 kilo pomidorów/6 godzin. I co w do cholery z nimi zrobicie????!!!
G1 + G2: Przekupimy mistrza gry 1 pomidor = 1 exp albo damy je magowi by je pomnozył...
Mag: stuk stuk - (6)
MG: ??????!!!!!!! Eeee 1800 kilo pomidorów....
Mój ulubiony kwiatek pochodzi z Warhammera:
Kiltar (krasnolud zabójca gigantów), Jaskier (człowiek giermek), Mordimer (człowiek szampierz)

MG: Jaskinia zaraz wybuchnie! Co robicie?
Jaskier: Kule się w kontcie.
Mordimer: Kłade się na księżniczke (mieliśmy ją ochronic). Tylko bez skojarzeń.
W tym momencie do pokoju wchodzi gracz prowadzoncy Kiltara z herbatą.
MG: Co robisz ?
Kiltar: Zabijam go!!

Na szczęście wszyscy przeżyliśmy.

Znów Warhammer. Skład: Mordimer (patrz wyżej), Wolfagang von Trop (człowiek szlachcic), Dymitr (krasnolud alchemik), Allias (elf łowca nagród).
Gracze mają eskortować chłopca. Wolfgang wpada na pomysł kupienia dla chłopca jakiejś zabawki.
Wolfgang: Może drewniany powóz?
Mordimer: Kup mu k***a drewnianą lokomotywe.

Ten sam scenariusz, gracze są już w drodze, jednak napadli ich bandyci. Gracz prowadzący Dymitra psuł mi sesje. Trafiły go trzy strzały w oko.

Podczas turnieju łuczniczego łucznicy strzelali do celu.
Allias: (zdenerwowany) Ile było tych królików!?
MG: 500
Allias: Skąd ich tyle było?
MG: Ze schroniska.

Gracze są na audiencji u króla po kolejnym ratowaniu świata. gracz gadają.
Mordimer: (zdenerwowany) Niech mówi ten pie****ny król.
Jak coś sobie przypomnę to jeszcze napisze.
A ja mam takie coś:

Idzie drużyna, podchodzi żebrak

ż - Dajcie panowie trochę grosza
g1 - Dobra, grzebiemy w sakiewce i dajemu mu kilka monet
MG [rzuca k6, wypadło 6] - dajecie mu całe złoto
g1 [rzuca k6, wypada 3] - Dostaniesz za to trzy razy w mordę
MG [rzuca, wypada 2] - Zabija cię piroun
g1 [rzuca, wypada 4] - Aha, więc dodatkowe 4 razy w ryj
MG [rzuca, wypada 1] - Twoje zwłoki zjada niedźwiedź, nie można cię wskrzesić
ja [rzucam, wypada 4] - skończycie z tym?
MG [rzuca, wypada 1] - chcesz też umrzeć?

To teraz kolej na Wampira Maskarade.
Brujach wynajmuje pokój w hotelu:

MG: Poproszę jakiś dokument.
B: Może byc akt zgonu?

Następny tekst padł po sesji.
G1: Przeczytaj Quo Vadis to o średniowieczu
Niedawna sesja Młotka.
MG: Goblin atakuje Ciebie swoją pałą.
Gladiator: Czy mogę wyciągnąć łamacz mieczy i sparować?
MG: Jako, że masz szybkie wyciągnięcie to możesz.

Krasnolud do chłopca: Pokażę Ci takie rzeczy o których jeszcze nie słyszałeś.
Akcja z dzisiaj, jedna z najlepszych w jakich uczestniczylem...

Trwa walka, bardzo ciężka.

g1 - Teraz rzucę zaklęcie, które zmiecie tych nieumarłych robaków!!

[a był to mój kumpel, który słynie ze swojego wczuwania się w grę. Wziósł rękę i zamierzał machnąć nią nad stołem, jak zawsze gdy rzuca zaklęcia Tym razem jednak tak go to wchłonęło, że zrobił zamach jakby rzucał granatem. Wychylił się też do tyłu. W jego krześle nagle coś trzasnęło i złamał dwie nogi. Runał z hukiem na stół zwalając z niego wszystko. Po chwili stół także się załamał pod jego ciężarem... My patrzymy na to kompletnie oniemiali.]

<chwila ciszy>

MG - Ty to jak pier******sz jakieś zaklęcie... Wszyscy nieumarli padli, cmentarze w okolicy dwudziestu mil wybuchły. Trafienie krytyczne razy 666...

Ja - TK do zaklęcia?

MG - On może, to półbóg. Tylko półbóg może jednym zdaniem rozpier****ć pół pokoju...

Potem wybuchliśmy śmiechem, choć trochę nieciekawie było z tymi meblami Stół na szczęście tylko się złożył, ale krzesło...
Byłem świadkiem genialnej sesji

system chyba wh
rzecz się dzieje na cmentarzu

6 graczy (3 szabrownicy i 3 złodzieji grobów)
mg-mistrz gry
sz1-szabrownik
sz2-j/w
sz3-j/w
zg1-złodziej grobów
zg2-j/w
zg3-j/w

mg:zaatakowało was 5 szczurów
zg1:atakuje go łopatą
mg:(krytyczne pudło)nie trafiasz w szczura i odcinasz głowę sz1
sz2 i sz3:rzucamy się z nożami na szczury
mg:(do sz2) potykasz się o korzeń i wbijasz sobie nóż między żebra.

ostatecznie cała drużyna została zabita przez 5 szczurów
Sesja w Warha, gracze szukają strachów w opuszczonym zamku i w tym celu rozdzielili się na dwie grupy. Jedna z nich [grup] dorwała małego dzieciaka, ktory przebieral sie za ducha. W koncu dołączyła reszta graczy.
G1, wlasnie przyszedl: Co to za bachor?
G2: TWÓJ STARY!

Sesja początkującego GMa, DD.
MG: Ork pada. Słyszysz taki charakterystyczny chrząk skręconego karku.
Gracze chórem: chrząąąąk!

MG: To jak, wchodzicie tam czy nie?
G1: Jak?! Przeciez to miasto jest oblęzone!
MG: Ale ono ma mur tylko z jednej strony...

Walka z "pakniętymi" orkami, przypominam - dd, typowe heroic for fun miało byc
G1: Trafiłem?
MG: Tak, dostał strzałą w brzuch i zapalił się. Dodatkowo ma uciętą dłoń...
G1: I?
MG: Stoi dalej.

Neuro:
G1: Rozwalam kałasze <i cieszy się jak dzieciak>
G2: Jaki debil...
G3: Jaki debil...
G4: Jaki debil...

Wielki Q, NPC, szef gangu: Wyślemy tam ludzi.
G1 do G2, szeptem: Mogłeś zostawić tam miny...

Opis świątyni w wykonaniu początkującego GMa: Są tam jakieś rzeczy.

Warh, rzeczowy opis MG (innego, chyba moj ): Zostaliście wysłani do takiej granicznej wioski, graniczącej z granicą.

Gracze usłyszeli bicie dzwonów w nocy.
G1 (mag): To ja rzucam czar odgłosy i puszczam for whom the bell tolls!

Gracze penetrują kaosycką siedzibę na wyspie, i w końcu dochodzą do ostatniego pomieszczenia, w którym na pewno ktoś czeka (topos bossa na końcu). Tak więc na szybko jakiś plan powstał, gracze dzielą się na dwie grupki i podchodzą do obu wejść do pokoju, pełna synhronizacja, odliczanie...
3, 2, 1, wchodzimy!
Okazało się, że wszystkie drzwi były pozamykane.
sesja warhammera 3 osoby

mg-wiadomo kto
e-elf łowca(ja)
k-krasnolud łowca trolli(kumpel)
b-barman
o-oprych

mg: wchodzicie do karczmy jest w niej 14 osób
e: podchodzę do lady i zamawiam piwo
k: podchodzę do lady i zamawiam sok marchewkowy
b do o:chłopaki jest dla was robota
mg:słysząc to powstaje 4 drabów i idzie w kierunku krasnoluda
mg:jeden z oprychów wyciąga miecz i szarżuje na krasnoluda
k:paruje cios tarczą i uderzam jelcem miecza
mg:oprych pada nieprzytomny
mg:pozostali oprychowie ruszają pomoc swojemu koledze
e:wyciągam łuk i strzelam w najbliższego
k:rzucam się z mieczem na najbliższego
mg do e:(krytyczne pudło)zamiast postrzelić oprycha trafiasz krasnoluda w oko natychmiast go zabijając
e:ups...
o:dzięki za pomoc elfie.Chcesz się do nas dołączyć??
Wyjątkowo ja byłem MGejem.

Drużyna idzie, spotyka Mistrza Zagadek [była tam jakaś fabuła, ale nie ma potrzeby jej przytaczać]

MZ - odpowiecie na moje trzy zagadki, a dostaniecie ode mnie informacje jakich szukacie!

Team - Ok.

MZ - Uwaga: kupa, albo beczka?

g1 [po chwili namysłu] - Beczka!

MZ - Omg. Nie, śmiechu!

Ostatnio mój kumpel poprosił mnie o pomoc w nazywaniu niektórych postaci [piszę jakieś opowiadanie, czy coś]. No i nie mogłem się powstrzymać...

Killian - jesteś elfem, który prowadzi dom publiczny

Traba - jesteś Bogiem łucznictwa i walki na dystans

Furmantis - wędrowny bard o bliżej nieokreślonej rasie

Tyyyylko nie elf!

Proszę posta nie kasować, po południu go wyedytuje - dziś sesja, będą kwiatki ;]

Ale niech będzie, garść starych kwiatków:

Troche niecenzuralny, ale swietnie pokazuje okrucienstwo MG (MG - ja, Hez - szlachetny rycerz z Bretonii, Xil - elficki magus, Mglisty - dwarf kowal run)

Hez: Ja jestem k**wa szlachetnym rycerzem i oni mi mają k**wa złaźić z tej pie*** drogi! I jestem w ch** dobrotliwy!
3 min później...
Hez: Czemu mnie wku**wiasz na sesji?
GM: Bo jesteś upośledzony.

Inne, z tej samej sesji:
MG: Xil, rzuć sobie.
Mglisty: Na głupotę?

Drużyna kleptomanów...
MG: Stoją tam świeczniki, których już tam o ile sie orientuję nie ma, bo je pewnie ukradliście...

MG: Ile masz pancerza na klacie?
Hez: 5 <uśmiecha się>
MG: Trafił Cię gdzieś po plecach <jeszcze bardziej się uśmiecha>

Instynkt przetrwania (inna sesja)
Hez: Rozglądam się kuszą.
Warhammer

MG: Widzisz w tawernie 6 goblinów.
JA: Atakuję ich?
MG: Może byś podszedł?
JA: Podchodzę.
MG: Goblin przykłada ci szablę do szyi.
JA: Jestem krasnoludem...

MG: Masz 7 złota. Co kupujesz? Masz do wyboru: zgniła trawa (friko), piwo (3 złota) i cośtam (6 złota).
JA: Trawe.
MG: Rzygasz całą noc, nie wstajesz do pracy, dostajesz ochrzan, handlarz wywala Cię z pracy.
JA: Mogę jeszcze raz?