Według mnie to jest najlepsza karcianka jaka jest aktualnie dostępna na rynku. Podobają mi się przejrzyste zasady, przeróżne możliwe strategie oraz zróżnicowanie poszczególnych kolorów.
Preferuję kolor biały, zbudowany głównie na klerykach [składu nie podam, bo talia przechodzi ciągłe zmiany i przebudowy usprawniające]. Głównym atutem takiej talii jest możliwość "sprewentowania" sporej ilości obrażeń. Oczywiście sami klerycy nie mogliby pokonać przeciwnika, tak więc znajduje się w niej także duża liczba aniołów, gryfów i innych jednostek latających.

A jakie kolory Wy preferujecie? Jakie strategie?
Ja od bardzo dawna bawię się zieloną talią. Zmieniałem ją dziesiątki razy, mieszałem z innymi kolorami, ale zawsze wracam zwykłej zielonej . Nigdy jakoś nie miałem talii na jakiś konkretnych stworach, nie mam dostatecznie dużo dobrych kart, muszę mieszać ale zazwyczaj coś z tego wychodzi. Muszę teraz zobaczyć jakie są najnowsze edycje bo ja skończyłem na Mirrodinie...
Osobiście gram trzema kolorami: niebieskim, białym i zielonym, ale najbardziej lubie niebieski... kontry rządzą... A jesli chodzi o nowe edycje... zmiana laya kart w 8 mi sie nie spodobala, a przepakowanie Kamigawy nie przypadło mi do gustu (tak jak jej zjapońszczenie...) Więcej grzechów nie pamiętam...
gdzies od roku nie gralem na powaznie ale nadal mam talie czarno-zieloną. Na początku szybko zdobywam mane i uzywam glównie tanich kart niszczących kreatury, a gdzies tak po 3 turach mam wystarczająco duzo many zeby wystawic naprawde mocne karty których naladowalem troche do tali. Talia sama w sobie sluzy raczej "poszpanowaniu" kartami niz powaznej grze ale tak naprawde jestem bardziej kolekcjonerem niz graczem.
Dawno nie grałem już w Mt:G, ale faktyczie, wśród karcianek nie ma sobie równych. Grałem sporo czasu czarną talią opartą na Megrimach, czyli discard'ową. Niestety jest dość wolna i na graczy, którzy szybko nie mają kart w ręku nie sprawdza się. Problem jest również z Destroy Enchantment albo kontrami. W połączeniu z niebieską, karatami każącymi dobierać przeciwnikowi karty z biblioteki było już lepiej. Ciężko jednak z maną. Megrim jest drogi, ale za to za jednego schodzi 2 dmg\karta zdiscardowana, czyli w porywach do 8 dmg\karta zdiscardowana. Ciekwa do tej talii jest również kreatura - Order of Yaughmoth (?) - shadow 2\2 gracz musi zdiscardować kartę po dmg.
Ciekwą koncepcją jest również biała talia oparta na dodwaniu życia. Przy 60 life wystawia się Serra Avatar (zresztą mój Avatar... ) no i po problemie... Niestety droga i dość wolna.
Order of Yawgmoth nie ma umiejętności Shadow, ale odpowiednik Fear (czyli może być blokowany tylko przez czarne potworki i artefakty). Do talii discardującej niezłe są szybkie karty, takie jak Blackmail (Onslaught), Cabal Interrogator (Scourge), Cabal Therapy (Judgement), Duress, Ostracize... A na koniec nie ma to jak taki Persecute z 8 edycji (2BB - gracz diskarduje wszystkie karty wybranego przez Ciebie koloru )
Dla mnie Niebieski, Biały i Czarny to kolory tak jakby czyste, klasyczne i te kolory lubię. Inncyh używam (czy raczej używałem, ale o tym za chwilę) jedynie sezonowo - raz miałem czerwono-czarną gonzę (ostatnią nazwę znam jedynie z kiepskiego słyszenia, więc nie zdziwiłbym się, jakby któraś litera była nie tak), czerwoną w Direct Damage czy czarno-zieloną wariację od suicide. ALe naprawdę się przywiązuję tylko do tamtych trzech kolorów, od lat mój ulubiony typ talii to biało-niebieska, która trochę kontruje, ale przede wszystkim obudowuje się (takie karty jak np. Propaganda, która sprawia, że przeciwnik musi zapłacić 2 za każdą atakującą mnie kreaturkę, czy Worship, który zapewnia mi nieśmiertelność dopóki mam jakieś stworki). Jakoś zawsze udawało mi się to tak złożyć, że działało i się nawet całkiem nieźle zgrywałem. Potem jakieś unblockable, czy direct dmg z critów (Prodigal Sorcerer+sigil of sleep i wracam gościowi do rączki jakiegoś crita co turę, tylko że trochę drogie jak na początek, 2UU). Niestety czasami miewam dość wolne rozdania...

Co do talii dicard to też taką miałem, z tym że rozwinąłęm ją z czarnej do czarno-niebieskiej, bo combo megrim+warped devotion (discard za każdy powrót do ręki) i recoil. W ten sposób wracam gościowi coś do ręki, on discarduje 2 karty i dostaje minimum 4 dmg, a oczywiście można to podpakować i spoko idzie rozwalić przeciwnika w 3 tury. Nie jest to jakoś przeraźliwie wolno.

Natomiast odrzucił mnie strasznie od M:tG fakt, że ostatnio w każdym nowym dodatku pojawiają się karty dużo mocniejsze od starszych, więc jak ktoś chce pograć nawet ze znajomymi, którzy kupili coś nowego, to też musi kupować - Wizards of the Coast zaczęli lecieć wyłącznie na kasę. W dodatku obecne karty nie mają dla mnie klimatu. CHoć używam kart do Odyssey, to lubiłem czasy przed Invasion, czyli wspaniałe czasy bloków Mirage'a, Tempesta i Urza's Saga... A te dzisiejsze karty, które mają napisane "You win the game if..." to dla mnie przesada. Tak samo jak stworek, który nie może być celem czarów przecinika, ale może być celem twoich... to jakby złamanie złotych zasad, którymi rządził się magic. Wróćcie, stare czasy, wróccie... może miałbym wtedy jeszcze z kim zagrać...
Ja grałem już chyba wszystkimi taliami ale jak narazie gram talią czarną mam w niej dosyć dużo dobrych kart ( przynajmniej takie jest moje zdanie ) talia ta nie jest konkretnie na niczym ( chyba, że za coś można wziąść zniszczenie lol ).
Masz rację Mindripper, pisząc o traceniu przez Magika klimatu. Początki tej tendencji widać bodajże od dodatku Planeshift, kiedy zaczęto masowo produkować legendy wcześniej będące tylko marzeniem aspiracji graczy - Volrath, Gerrard, Jolrael...a nawet Skyship Weatherlight Wiele tych kart zresztą ma zadziwiająco słabą siłę. Tylko czekać na pojawienie się takiego Urzy czy Serry.

Już ryzykownym pomysłem było zejście w kierunku opowieści o losach jakiejś tam grupki bohaterów (zaczęte od Weatherlight), które w dużym stopniu ukierunkowało rozwój fabularny kart. Zważywszy na takie "herosowe" podejście łatwo można było przewidzieć wyjście karty typu Coalition Victowy (3WUBRG: You win the game if you control a land of each basic land type and a creature of each color; do tego brzydki rysunek ).
Obecnym dodatkom daleko od magii Ice Age czy Mirage.
ej co to jest wogule M:tg??????????
Boris zgadzam sie w szczegulnosci z toba ! "cO tO JeSt ? "
Co to jest M:TG masz napisane tu ---> M:TG
A jesli nie wiesz co to są gry karciane to patrz tu ---> Gry Karciane
-----------
Wracajac jednak do tematu... Ja osobiscie probowalem grac w M:TG, ale okazalo sie, ze nie mam talentu Czasami gram dla przyjemnosci z bratem albo kumplami, ale napewno na jakis turniej sie nie zalapie Po za tym nie kazdy zna dobrze angielski (mowa o mnie^^) wiec nie znam dzialan wszystkich kart.
Heh tez kiedys sie bawilem w m:tg ale po pierwsze jakos nie odnosilem sukcesow w lokalnej arenie m:tg a po drugie dosc bardzo nadszarpnelo to maja kieszen A moja ulubiona talia byl chyba UG Madness glownie ze wzgledow sentymentlanych
Wiecie, żeby móc pograć na turnieju, trzeba najpierw sporo w M:tG zainwestować, gdyż grają tam tacy, co zainwestowali. Mając mało kart ciężko zrobić talię, która wykończy przeciwnika przed piątą turą, a na turniejach takie mają. No i jeszcze starych kart nie wolno uzywać... Dlatego się już w to nie bawię, szkoda kasy
Na szczęście działają także zwykli zapaleńcy, którzy robią własne okoliczne turnieje na których często nie ma ograniczeń dotyczących wieku kart. Gra na takich mistrzostwach okolicy także często stoi na wysokim poziomie...
przypominaja mi sie czasy kiedy bylem magicowym (ale k4l3c23n13 j. polskiego=) zapalencem (jakie 3 lata temu...). od tych 3 lat zdarza mi sie czasami pograc i ostatnio (ze 2 miechy temu) mialem taka krotkotrwala faze. odkopalem wiec swoj deck, czyli to, co lubie w tragicu.

a to, co lubie to maxymalnie agresywny suicide - czarny deck oparty na creatkach takich, jak carnophage (B, 2/2, "During your upkeep this deals 1 damage to you or tap this"), erg riders, foul imp, czy rozmaite dauthi z shadowem (ja mam 4 horrory i 1 slayera). z drozszych potworkow (3 mana) - lurking evil (wchodzi jako enchantment, za poswiecenie polowy zycia zamienia sie w stworka 4/4 z lataniem) i phyrexian negator (3 mana, 5/5, trample, gdy obrywa poswiecamy permanent za kazde obrazenie). do tego hatred (3BB, instant, "pay x life: target creature gets +x/+0 until the end of turn"), 4 unholy strength i jakis duress czy 2... bad moona niestety nigdy nie mialem, ale swietnym substytutem jest dark triumph (4B, instant bodajze, alternatywny koszt - poswiecenie potworka, "Creatures you control get +2/+0 until end of turn"). no i oczywiscie dark ritual x4 i lotus petale (mialem 3, ostatnio 1 mi zginal:| ). deck w mniej wiecej tym skladzie to mocno niedopracowana wersja, ale i tak jest skuteczny. w 2 turze zdarzaja sie wjazdy za 8-10...

mialem tez przygody z fundeckiem na thrashing wumpusie i armadillo cloak, ale nie bede teraz o nim pisal bo nie mam czasu...
Jamro: Jasne, takie rzeczy bardzo lubię, choć u mnie już tego nie ma. Inna sprawa, że teraz jak ktoś ma tylko starsze karty to w zasadzie nie ma szans z posiadaczami nowszych, ale jeśli gracze zbierają karty od mniej więcej tego samego czasu i skończyli kupować nowe boostery w mniej więcej tym samym czasie to naprawdę bywa bardzo ciekawie.

d666: ja też kombinowałem z deckiem na thrashing wumpusie i jakimś soul linkiem czy czymś takim
ach tak, zapomnialem sie wypowiedziec o tzw. pokemonach (czyli kartach z nowych edycji). tu w sumie nie ma duzo do gadania - plaga przesadnej komercji padla na wotc:). widzac mlodszych fanow karcianki (tylko zeby sobie nikt nie pomyslal ze ja taki stary jestem) z np. gimnazjum bez trudu dochodze do wniosku:) ze z przecietnym deckiem sprzed paru lat, skladanym w niejakim trudzie, rowne albo i wieksze szanse ma niezbyt dopracowana talia kupiona za 50 zl czy ile tam. no i przegiecia w stylu stworkow z bushido zanizaja prog myslenia wymagany od gracza... a bedzie raczej tylko gorzej.:|
A tak przy okazji bushido - jest pewien niezniszczalny koles, 3/3 + dodatkowo bushido 5, czyli jesli jest blokowany lub blokuje to ma w sumie 8/8...
zanizaja prog myslenia wymagany od gracza...


Patrzac na takie karty niestety musze sie z tym zgodzic, mimo iz nie jestem starym wyjadaczem (wychowany na 6-7 edycji - tzn kupowac zaczalem jak wyszla 7ka, ale w sprzedazy byly jeszcze podchodzace pod 6... a poza tym barter i sie mialo nawet karty z 4ki:])
Kamigawa cholerenie zdewaluowala legendy:/ - kiedys taka miec to bylo woohoo [Gerard rlz:P], a i uncommony ze starszych edycji sa lepsze od tych legend...
Fakt, mam kumpla ktory tez juz coraz mniej kupuje, aczkolwiek ciezko sie z nim gra - nie przepadam za kultura japonska wiec Kamigawie mowie nie - mam jedynie 2 karty... Bo mi sie spodobaly:] - jedna bo przepakowana [trza czasem powygrywac jednak:P], druga bo mi pasuje do innej pewnej karty z Unhingeda czy jak sie to tam nazywa [a chodzi o kolesia bez imienia, ktoremu name'a zmieniam na moj nick, daje ta karte z kamigawa - taki łuk - i ochrone przed czarami:) - ale on tylko fajnie wyglada...]

A wlasnie - co sadzicie o Ungluedzie i Unhingedzie [czy jak je tam dokladnie nazawano - chodzi mi o te dwa dodatki "do jaj"...]?
ja od dosc dawna mtg nie zbieram, a zaczynalem na 6-ce (skonczylem niedlugo po wyjsciu 7th ed, a dokladniej po bloku inwazji. apoca rlz:D) wiec tez zaden ze mnie wyjadacz. za to mam nawet 1 karte z 2ed:) (weakness, hehe).

w unglued bylo kilka smiesznych pomyslow (mam pare kart, dostalem je od kogos-tam za jakies nic:), ale kupowanie boosterow do tych edycji to imo gra niewarta swieczki. te karty nie sa tak zabawne jak moglyby byc i nie sa tez zbyt grywalne (tzn. nie uczynia rozgrywki faktycznie "jajowa"). lepsza zabawa jest ChaosMagic, ktorego masz za darmo (jakis czas temu zrobilem swoje tabele).

moze i wiecie na czym cm polega, ale niewazne:). w uproszczeniu mowiac - jest to modyfikacja zasad wprowadzajaca efekty losowane przez kazdego na poczatku tury. efekt moze byc wlasciwie dowolny, czasem jest wzorowany na jakiejs karcie, daje jakies zetony albo cos... ja wymyslilem np. efekty dajace graczowi umiejetnosci, tapowanie graczy etc. dochodzi czasem do opcji w stylu "zamien 2 dowolne numery na dowolnej karcie, ktora jest na stole" czy "dobierz swoja biblioteke":). cm, z ktorym sie spotkalem zawieral rowniez tabele do rezurekcji (rzuca sie w niej, gdy gracz ginie; czesto zostaje wskrzeszony i/lub dzieja sie jakies inne rzeczy:). w moim autorskim cm rowniez znajduje sie taka tabelka, zreszta jest tam tez kilka innych:). no, rozpisalem sie. ale moze ktos sie tym akurat zainteresuje..
Z tego co widzę przeważa opinia że nowe bloki zepsuły M:tG:( Jednak czy zwróciliście uwagę na inne ważne kwestie?? Po utrzymanym w klasycznym klimacie onslaught'cie wypuszczony został nieudany potomek bloku urza - mirrodin, w którym rządy rozpoczęła wraz z pierwszą edycją talia o nazwie affinity i rządzi do teraz (a właściwie do niedawna, kiedy to nowe bany ją zniszczyły). Metalowy mirrodin został zastąpiony przez orientalną kamigawę, która (tego nikt nie chce widzieć) jest czymś w rodzaju raju dla pomysłowych graczy, wyrównanie sił między kolorami, brak brokenów, to sprawia, że grywalność w bloku KBC jest wybitna, turnieje typu sealed deck to sama przyjemność, podobnie drafty (podobno, bo sam draftingu nie uprawiam:) ), więc każdy gracz, który po prostu lubi grać w magica, kombinować, tworzyć i przekształcać talię nie powinien zwracać uwagi na klimat kamigawy tylko na to jak przyjemne jest granie w niej.
Twierdzenie, że nie można grać po dłuższej przerwie, jest imo nieuzasadnione, wystarczy tylko wybrać odpowieni format, starać się stworzyć dobrą talię, na jakimś założeniu, która nie musi kosztować kroci. Nowe karty silniejsze od starych? Przecież są talie niekorzystające praktycznie wogóle z kart nowo-edycyjnych a zupełnie doskonale radzące sobie z nowo -edycyjnymi taliami. Sądzę, że naprawdę ucieszy "starszych wyjadaczy" informacja, że we wrześniu/październiku wyjdzie pierwsza edycja bloku Ravnica czyli city of guilds, będzie to prawdopodobnie blok w starym stylu, coś jak merquadian masques. Magic się nie zepsuł, tylko trochę zmienił, a to rzecz potrzebna, stary klimat będzie przez to jeszcze wspanialszy gdy wreszcie wróci:)
Co ty opowiadasz?
Przecierz affi, a w zasadzie to rav został "unicestwiony", ale tylko w T2, a w Ext. gra ciągle i nieźle sobie radzi.A co do twojej wypowiedzi, że są decki oparte na kartach tylko ze starych edycji, to powinieneś podać format,jeśli T1 lub T1,5 to masz rację, ale jeśli T2 lub Ext to nie masz racji.Zgadzam się natomiast z tym, że nowe klimaty w magicu są potrzebne.Przecierz bez nowych edycji nie byłoby nowych decków i na turniejach rządziłyby te same decki, co mogłoby stać się nudne i monotonne.
Troll - mnie osobiscie chodziło nie tyle o charakter rozgrywki, co bardziej o klimat tworzony przez same karty - obrazki, nazwy, działanie i flavor teksty. Ten był bardzo dobry poczynając od serii Visions, a kończąc na dodatku Exodus. Potem nastąpił już dziwny, "komiksowy" spadek. Historia o walce z Phyrexią i Yawgmothem była dla mnie nieemocjonująca i nieprzekonywująca. Dalszych losów MtG już natomiast nie śledziłem.

Champions of Kamigawa, o którym piszesz, to dla mnie bardziej posunięcie skierowane na ekspansję ekonomiczną Hasbro na terenie wschodniej Azji, niż czysta chęć urozmaicenia rozgrywki

Zgadzam się, że zmiany są potrzebne. Ale - z definicji - nie wszystkim muszą się podobać. Co nie zmienia faktu, że w pełni rozumiem i toleruję głosy entuzjastów. Magic to świetna karcianka i im więcej ludzi będzie czerpało satsyfakcję z grania w niego, tym lepiej.
Affi zostało zniszczone w t2, a mówiąc o taiach nowo edycyjnych nieco zbyt uogólniłem, miałem na myśli fakt że nowe edycje nie zepsuły magica (formatu) było trochę brokenów, ale bany to wyrównają (można się chyba spodziewać osłabienia affi w ext).
Co do komercji, to nie rozumiem czemu kogokolwiek to dziwi, w końcu musiał się pojawić dodatek/blok skierowany bardziej na rynek azjatycki, komercją to zresztą magic zawsze będzie, bo przecież jest to przedsięwzięcie komercyjne, wizardzi nie wydają przecież kart z miłości do graczy tylko po to żeby przynosiły zyski. Poza tym w fantastyce jest ostanio "moda" na japońskie klimaty, proszę poczytać prasę (NF numer bodajże lutowy), to jest większe niż można przypuszczać, nie jest to zresztą tendencja zła w założeniu, przecież japonia ma wspaniałą kulturę, wizardzi chcieli to wykorzystać (mogli to zrobić dużo lepiej, choć arty są zachwycające:] ) i wyszła z tego kamigawa:) Co do klimatu, trudno orzec, ostanie edycje mogą się rzeczywiście wydawać trochę mniej poważne, lub bardziej komiksowe od starych, ale mają swój urok, zresztą to kwestia gustu. Ciekawe mogą pod tym względem być wrażenia z ravnici, to będzie powrót do korzeni, tak przynajmniej się zapowiada:)
Mam okazję się pochwalić talią
10xForest, w tym 2 złote od kolegi
5xMountain
5xPlains
1xSacred Nectar
1xGlory Seeker
1xHonor Guard
2xGrizzly Bears
1xSpined Wurm
1xBlanchwood Armor, moja ulubiona karta
1xElven Champion
2xNorwood Ranger
2xEnormous Baloth, masakra jeżeli dasz mu Blanchwooda
1xSilverback Ape
2xLava Axe
1xHoly day
1xOgre Taskmaster
1xHill Giant
1xNaturalize
Cała ze starter Decka, nie licząc 2 lasów
Mam daleko do najbliższego sklepu (wrocław...) i boostery są drogie, więc dlugo nie zamierzam ulepszać talii
Witajcie, moze was to zainteresuje wystawiłem talie deckmaster - 24karty oto adres aukcji:
http://allegro.pl/show_item.php?item=71096385
Są bez ceny minimalnej - sprzedam za grosze, nóż widelec sie komuś przydadzą ^^
wiem że sie powtarzam ale na teleporcie odbył sie turniej M:tg wielu graczy sie śćierało mysle że dominują na rynku karcianek
Ile pieniędzy się na to wydało z kumplami...
Ale do tej pory mam swoje prawie wszystkie karty.
Dosyć niedawno wyrwałem się z sideł tej gry a mianowicie po wejściu "Champions of Kamigawa".
gra wtedy straciła dla mnie klimat .
Ja mam 4 talie: niebieskie, czerwone, białe i czarne. Wszystkie mi ojciec składał, wszystkie są ze starych edycji. Używam białych i mam całkiem niezłe karty. Ostatnio dokupiłem dwie karty, ale żby się komponowały ze starymi kartami. Teraz nie mam z kim grać.