Ech dobra oto tekst: (dobrze, że miałem dyktafon w domu:)
"Gdybym mógł pokazać ci miejsca, które sam widziałem, może zrozumiałbyś o czym mówię. Odwiedziłem pustkowia, po których błakają się samotne dusze. Stojące jedną nogą w świecie żywych, drugą zaś - umarłych. Ślepe i bezbronne, pełne rozpaczy, snują się i przenikają wzajemnie niczym słabowite cienie w gasnącym świetle. Zwiedziłem miejsca gdzie dusze gniją w cierpieniach, szarpane okruchami życia i torturowane cielesnymi wizjami ich pamięci. Widziałem, że sami zamknęli się w tym więzieniu, ale nie potrafili znaleźć klucza i się uwolnić. To nie koniec moich wędrówek. W końcu dotarłem do miejsca gdzie duszą pozwala się umrzeć, gdzie wyczerpane i zmęczone zapadają się w bezdenne morze szarego szkła. Dołaczyłem do nich i leżałem tak wśród nich i omal stamtąd nie powróciłem. Wiesz, co tam odnalazłem? Pośród niezliczonych niemych waków odnalazłem... spokój, oświecenie, prawdę. Jednak zdałem sobie sprawę, że to miejsce i to życie jest wstrętną, wypaczoną formą naturalnego porządku świata. To życie - źródło bólu, strachu i zawiści. Jego obłąkane dzieci egzystujące tylko dlatego, że je sami karmimy i odżywiamy. To życie to wypadek przy pracy, żałosna pomyłka, marna fala na morzu śmierci. Ani przyczyna, ani skutek wyrzucająca na powierzchnię dusze błagające o uwolnienie od pierwszego dnia ich wyjęcia z wody. Dlaczego? Jak? Po co? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Rozmawiałeś kiedyś z martwymi, przyzywałeś ich z tamtej strony, wyciągałeś ich z wiecznego snu. Wiesz, co czują? Ból, ból gdy odzyskują świadomość, gdy uzmysławiają sobie z jakiego hałosu uciekli, że muszą istnieć. Nie będzie więcej bólu, nie będzie więcej chaosu."
A wydawało się takie krótkie:)