Z tymi Kielcami trochę dziwna sprawa, albowiem już Witkacy "jechał sobie po nich" w wierszu
Do przyjaciół gówniarzy [ogólnie niezłym tekście i to bynajmniej nie z powodu kieleckich konotacji].
Ale dlaczego Witkac sobie akurat Kielce uwidził, ciężko stwierdzić, ponieważ w dwudziestoleciu międzywojennym było z pewnością sporo miast na przykład w nienajlepszych warunkach hm... "wyglądowych" [efekt chociażby różnic gospodarczo-majątkowych po okresie zaborów]. Pisze Witkacy, że "tak sobie wyobraża Kielce"...
ergo być może nie widział miasta na oczy... czyli jednak mogła w tamtych czasach krążyć jakaś nieciekawa opinia o tym mieście, która została w tekst wpleciona. Może warto zapytać kogoś bardziej wiekowego, kto pamięta, może niekoniecznie jak rodziły się takie ehm... legedny, ale chociaż jak się rozwijały i dlaczego.
Liroj też Kielcom reklamy nie narobił zbyt pozytywnej i byc może ktoś o niezbyt szerokich horyzontach, kto bierze na ślepo, co gdzies szczątkowo usłyszy, wyrobił sobie zdanie o całości na zasadzie jednego rapera ["Kielce są be bo tak!"]. Koniec końców od takiej nawet lekko wrogiej postawy do jawnej dyskryminacji droga niezbyt bliska...
Nie sądzę by Kielce różniły się wielce [

] od innych miast, które też mają blokowiska, tu i tam troche syfu i tym podobne.
Przyznam, ze np. w moim regionie z kolei częste bywają niepochlebne opinie o Warszawie, Kielc na tapecie nie mamy. Łodzi takoż.
Jedankże tego rodzaju konkretny przypadek dyskryminacji ze względu na miejsce, nawet nie pochodzenia, raczej zakrawa na jakąś prywatną frustrację. Wręcz z rzędu tych naprawdę banalno-filmowych: ktoś miał wielką miłość w Kielcach, sprawa się rypła, cały świat winien, a Kielce już całkiem albo kogoś w Kielcach spotkało coś w jego mniemaniu straszliwego (na przykład nie dostał kiedyś dobrej pracy) i teraz mści się na wszystkim, co kieleckie chocby odrobinę, msci się głupio acz zaciekle. Takie rzeczy się zdarzają. Ludzie to dziwna rasa jest

.