Ostatnio w kinach pojawił się film S. Spielberga, "inspirowany" (ważne słowo, nie "oparty", tylko "inspirowany" ) działalnością tajnej komórki Mossadu, mającej na celu wyeliminowanie palestyńskich zamachowców, którzy przeprowadzili zamach na izraelską drużynę olimpijską podczas igrzysk w Monachium.

Miałem okazję go obejrzeć. Tematyka bardzo ciekawa, trochę jak z książki political fiction - aż nie chce się wierzyć, że coś takiego się wydarzyło naprawdę. A jednak się wydarzyło - Mossad wykończył przez kolejne lata po zamachu, one by one, wszystkich 11 zamachowców, którzy przeżyli zorganizowany przez siebie zamach (tj. poza tymi, bodaj dwoma, których wykończyło życie). Ale mniejsza z tym, mówimy o filmie. A ten moim zdaniem sporo traci na fakcie bycia inspiracją, a nie sfabularyzowanym dokumentem. Bo ta inspiracja dość wyraźnie zalatuje realizacją idei przewodniej filmu, przez co znacznie odchodzi od prawdopodobnych realiów.
Żeby nie spoilować, ani nie prowadzić monologu, na razie skończę i rozwinę myśl wówczas, kiedy ktoś też będzie się chciał wypowiedzieć w sprawie tej produkcji.
Czekałem na ten temat, ktoś musiał go założyć
Byłem na tym filmie w kinie..
Naprawde ciężko będzie mi cokolwiek napisać nie spoilując no ale postaram się. Przede wszystkim film należy do tej grupy, które trzeba oglądać UWAŻNIE by potem złożyć wydarzeniową mozaike w jedną całość. Racja, niektóre momenty filmu są z pewnością naciągnięte / mało prawdopodobne, zaś przy innych zastanawiamy się "jak to możliwe" i "czy to możliwe". Film trzyma klimat, to IMhO najważniejsze. Cały team ludzi Mosadu jest obsadzony aktorami idealnie pasującymi do swoich ról. Nie wiem czy tak nie jest, ale ciągle mam wrażenie, że to rodowici żydzi ogrywali te role. Co by tu jeszcze dodać? Ciągnąc dalej wątek drużyny..
Niektórzy mogliby się doszukać tutaj znanego stereotypu, który jest już przesadnie używany w filmach. Mianowicie zawsze jest jakiś tępy, porywczy mięśniak; inteligent, który by powstrzymywał mięśniaka etc.
Uważam, że tak nie jest chociaż jak już wspominałem niektórzy mogliby się doszukać lekkiej nutki oklepania
Za co cenie ten film?
Klimat. Zawodowy żydowski szpieg, w okularach, kapeluszu, długim płaszczu podąża powolnym krokiem, bacznie obserwując otoczenie. Przemierzając mroczne zakamarki, skąpany w deszczu, który delikatnie obija się o jego cylinder postanawia wstąpić do wykwintnego lokalu na pare kieliszków "dla znieczulenia". Po prostu poezja.
No i za fabułe, która z pozoru wydaje się kolejnym "Mission Impossible" lecz tak nie jest. Sposoby zabijania sprawców zamachów są bardzo niekonwencjonalne lecz większość jest raczej realistyczna. W pewnym momencie następuje raczej nieoczekiwany zwrot akcji i wszystko zaczyna wyglądać inaczej. Reżyser pokazuje całą tę sytuacje z innej strony.
Dla niektórych film może wydać się przydługawy, bo nie powiem długi jest. Jednak siedząc w sali nie nudziłem się ani troche.
Warto obejrzeć to conajmniej dwa razy (już nie mówie, że w kinie tylko sobie załatwić... z wypożyczalni ;P) wtedy wszystko stanie się jak najbardziej przejrzyste i zrozumiałe.

Możnaby tu dać ankiete "jak oceniasz ten film" czy coś w tym stylu
Ogólnie jest godny polecenia. Więc polecam

Ps. Co do samej prawdopodobności tychże działań Mosadu, to pozostawiłbym to tak jak jest. Nie chce dociekać jak to było, co i jak. Niech pozostanie to dla mnie intrygującą zagadką. Przytocze tutaj myśl, która kiedyś tam nawinęła mi się na język: Poznajemy prawde tylko po to by zrozumieć, że niewiedza to błogosławieństwo.