Zakładam ten temat bo chciałbym się dowiedzieć coś niecoś o Waszej pierwszej postaci w Morrowindzie(jak pamiętacie to opiszcie również te z Daggerfala i Areny). Chciałbym abyście jak najwięcej napisali o Waszych postaciach którymi zaczeliście grać w/w gry. Napiszcie również o tym czy macie jeszcze savy z tymi postaciami, czy czujecie do nich jakiś sentyment i po krótce czym różniła się rozgrywka tamtą postacią od tej prowadzonej z którąś tam postacią(o ile wogóle się jakoś różniła).
Zaznaczam jeszcze na wstępie że nie chciałbym aby pojawiały się tu tylko paro wyrazowe posty typu: rasa: breton klasa: mag(to oczywiście tylko przykład)

Na dobry początek zaczne ja.
Moją pierwszą postacią w morrowindzie był poszukiwacz przygód(wtedy jeszcze się skapnąłem, że można zmienić nazwe ). Jako rasę wybrałem wtedy Argonianina bo wydał mi się najfajniejszy, a poza tym miał "oddychanie w wodzie i odporność(bodajże na trucizne, już nie pamiętam). Była to postać uniwersalna tzn. wojownik-mag-złodziej-morderca wszystko naraz. Nie osiągnąłem tą postacią wysokiego poziomu (pewnie było coś koło 30) ale i tak grało mi się bardzo dobrze. Pamiętam, że z założenia to miała być raczej dobra postać jednak gdy tylko zobaczyłem Argonianina-niewolnika trochę się zdenerwowałem i potem każdy kto mówił słowa typu "gdzie ten niewolnik", a już tym bardziej gdy ktoś miał niewolnika to ginął.... ....no chyba, że to zagroziło pozycji mojej postaci w jakieś gildii bądź też w rodzie Hlaalu(do którego się przyłączyłem). Moja pierwsza postać to raczej(tu zaznaczam że tylko w iększości a nie w całości) morderca. Na ulicach Balmory nie pozostawiłem nikogo prócz strażników i Argonianina przy życiu. Zabijałem każdego kto mi się niespodobał i czułem się bezkarny(no raz do więzienia poszedłem ale było to zanim dowiedziałem się o gildii złodzieji). Przestałem bezmyślnie zabijać gdy doszło do tego że trzeba było rozbudować swoją twierdze a do tego potrzeba było uleczyć królową kwama, a do tego potrzeba było zwoju od gościa z Gnisis którego ja zabiłem. Potem wkroczyłem w szeregi Morag Tong i wtedy to dokońca zrozumiałem jaka jest wartość życia NPC'ów . Zrezygnowany brakiem możliwości rozbudowania twierdzy i brakiem możliwości przejścia do innych rodów(mistrzowie innych rodów ponieśli klęske w boju ze mną) odłożyłem tą postać na bok i zacząłem grać nową postacią. Wciąż mam jednak save'a z tą postacią(przynajmniej powinienem mieć gdzieś na płytce). Nadal czuję pewien sentyment do tej postaci, którą zacząłem swą przygodę z morkiem. Mimo wszystkich błędów jakich popełniłem w trakcie rozgrywki uważam że tą postacią grało mi się chyba najlepiej gdyż poraz pierwszy wkroczyłem do tego świata, byłem go ciekaw, a zarazem obawiałem się idąc między miastami czy np. z za rogu nie wyjdzie jakaś grupa silniejszych ode mnie wojowników i to naprawdę mi się podobało. Teraz znam morrowinda conajmniej bardzo dobrze i choć żadną postacią nie mam odsłoniętej całej mapy to jednak byłem wszędzie gdyż jedną postacią zwiedzałem jedną część wyspy a inną postacią z kolei następną część.

A teraz kolej na Was.
No to może teraz ja.

Moja pierwsza postać, którą stworzyłem 2 maja 2003 roku (dokładnie pamiętam tą datę) to Nord. Rasę wybrałem ze względu na fajny wygląd, nie dla czego innego Umiejętności wybrałem śmiesznie, według własnego gustu, tzn. miałem tu wojownicze umiejętności, ale też nie wiedzieć czemu - przemianę . Całą grę żałowałem, że wziąłem płatnerstwo, a nie zabezpieczenia... Czułem z początku ogromny strach przed podróżowaniem inną drogą jak łaziki, łodzie, czy teleportacja... strach był dość uzasadniony. Pamiętam dzień, jak kolega mi uświadomił, że to "KP" przy zbrojach to pancerz... Wczesniej miałem zbroję dobraną według własnego smaku... wyglądała całość super, ale pancerza dawało... 12? Tak, chyba tyle . Starczy rzec, że na głowie miałem Velothiański Hełm, który nie dawał mi żadnej osłony, ale przywracał śladowe ilości zdrowia! Podobnie jak Nemetrio nie przestrzegałem cesarskiego prawa. Słowa takie jak "cudza własność", "niewinny człowiek", "szacunek dla życia ludzkiego" były mi obce. Zabijałem dla własnej przyjemności i z błahych powodów... pamiętam jak jakiś Dunmer rzucił: "o co chodzi prostaczku?" Ogarnęła mnie ślepa furia! Zatłukłem tego cuchnącego bękarta! Niewolnictwa nienawidziłem. Uwalniałem wszystkich, starałem się też wybić kilku najbardziej wpływowych Telvanii... Złodziejstwo to była moja pasja! Do Gildii Złodzieii nie chcieli mnie przyjąć, ale pamiętam to podniecenie, jak łaziłem od domu, do domu i kradłem co dało się wynieść... Wkrótce zmądrzałem i już takich rzeczy nie robiłem. Ach, mógłbym tu jeszcze dłuuugo opowiadać, ale kto by chciał to czytać...

Pierwsze savy mam cały czas i zamierzam wkrótce zobaczyć jak ta moja postać wygląda... jak już mówiłem w założonym przez siebie temacie o serii TES - mam ogromny sentyment do tej gry i mojej pierwszej postacii... świetny temat tu założyłeś Nemetrio! Pozdrawiam.
Moją pierwszą postacią w Morrowidzie był oczywiście Dunmer - Wojownik. Wybrałem Mrocznego Elfa ze względu na odjechany wygląd, kolczyki, te czerwone oczy i oczywiście moje ulubione czyli tatuaże na mordce. Co do umiejętności to starałem się stworzyć coś na podobieństwo wojownika. Trochę walki tym, trochę tamtym, tarcza i parę innych rzeczy. Ale popełniłem jeden błąd z najważnejszych atrybutów wziąłem siłe i wytrzymałość, a powinienem zainwestować coś w zwinnośc. Właśnie przez ten błąd były późniejsze nerwy - nie mogłem trafić zębacza . Co do dalszej gry to udałem się do Balmory, tam spotkałek krawca z fajnymi ubrankami więc ciach go . Połaziłem trochę po Bamorze-Vivek-Seyda Need i jakoś poszło. FAkt zabiłem paru chłopków, ale ogólnie byłem dobrym podróżnikiem. To byłoby tyle o mojej pierwszej postaci.

Pozdrawiam
Moją pierwszą postacią był Dunmer - Łotr. Przystosowałem go do życia w mieście. Posiadał sporą wiedzę, potrafił prowadzić rozmowę tudzież uzyskiwać przydatne informacje, a także odciąć sakiewkę od pasa każdego bogatego szlachcica. Kwaterował się on głównie w gospodzie "Pod Południowym Murem". Balmora stała się jego małą ojczyzną. Gdy udało mi się zdobyć pozycję w społeczeństwie i Rodzie Redoran, kupiłem dom. Teraz mając ponad 100 tys. sztuk złota i 47 level mogłem odpoczywać. MQ nie został przez niego nawet liźnięty.

P.S. Dunmer poszedł w odstawkę, gdy wykreowałem "Podróżnika" - Redgarda.
Po Redgardzie zacząłem grać szlachetnym Nordyckim "Wojownikiem". Obydwie klasy własne.
Moją pierwszą i jak narazie ostatnia postacią był Nord Barbarzyńca Dobiłem nim do 25 lvl...
Grałem w podstawową wersje gry, czyli bez dodatków.
Postaci miałem 5... Już od kilku miesięcy nie gram w morka... Ale wdg. mnie najlepsza to Mroczny Elf.. Podam wam kilka moich fot... Ale jak wspomnę to jak pierwszy raz grałem to aż się łezka w oku kręci Zagrywałem się po prostu... Głównego questa razem z dodatkami minimum 5 razy przeszedłem... Obecnie przechodzę Obliviona po raz 3... Dopiero co skończyłem dodatek Shivering Isles - gorąco polecam... Jak widać image mojej postaci był ciągle zmieniany Ale praca ta sama - archeolog, badanie tajemnicy zagłady krasnoludów i ew. znalezienie ocalałych... Yagrum przecież żyje.... Przeszedłem też questy wszystkich gildii.... starałem się też zrobić większość pobocznych... super gierka i tyle... stara ale jara..



Eeeeee? Przepraszam, pomyliłem plan zdjęciowy...



A ja frunę...........



Potomek Draculi :>



Mroczny typek...



Ostatni krasnolud sekundę przed wylewem