Pora, bym powiedział coś o sobie. Zacznijmy od tego, że nie będę zdradzać jak mam na imię ani jak wyglądam (choć o tym drugim kiedyś zdarzyło mi się wspomnieć). Nie jestem zadowolony ze swojej cielesnej powłoki i z chęcią wymieniłbym ją na inną. A razem z nią - świat, w którym żyję. Bo ten, pomimo swoich różnych zalet itp., nie jest tym, czego chcę od świata.
Pewno już zauważyliście tego skunksa w avatarze. Przypadek toto nie jest. Domyślam sobie co o nich myślicie, ale muszę stwierdzić: jestem furry. Inny jednak od tych z nich, którym w głowie tylko jedno. Gdyż jeśli idzie o sprawy 18+, to jestem ich zaprzysięgłym wrogiem. Do tego stopnia, że nie chcę mieć ani dzieci ani kobiety. Nie będę się tu produkował ze szczegółowymi powodami takiego wyboru - jak będzie Wam zależało, to je znajdziecie. Pojawiam się w kilku miejscach w necie. Może zamieszczę tutaj ten tekst, ale nie teraz...
Wracając do furry - jestem antropomorficznym skunksem. Skąd się to wzięło, spytacie? A od pewnego komiksu internetowego, na który się kiedyś przypadkiem natknąłem. Główną bohaterką była w nim skunksica zamiłowana w komputerach, co oczywiście bardzo mnie zainteresowało. Później co prawda zraziłem się śmiertelnie do komiksu za rozwój fabuły, ale zamiłowanie do skunksów pozostało.
Zastanawiacie się pewnie skąd mój nick. Cóż. Jest to dłuższa historia, jednak fakt faktem, że jego pierwotna forma (Zu-Ben) wzięła się od imienia Zubena, władcy Ishtar z Gothica 3. Notabene wziąłem je wtedy na chybił trafił, ale się przyjęło. Ponieważ coraz więcej osób zaczęło skracać mojego nicka do samego Zu, zdecydowałem się w końcu uciąć zbędny człon - i tak już zostało.
Co ja umiem. Cóż. Bardzo często usiłuję wyrażać siebie przez rysowanie i pisanie. Nie jestem idealny, ale idzie mi nie najgorzej. Istnieje całkiem sporo różnych moich wytworów, w większości niedokończonych, które powstały pod wpływem chwili lub w innych okolicznościach. Nie mam się jednak za bardzo czym pochwalić, jeśli idzie o tekst pisany... nie chcę pokazywać czegoś, co jest niedokończone i niedopracowane. I co wolałbym gruntownie przerobić, ale mi się nie chce.
Niegdyś dużo rysowałem odręcznie, ale w końcu przestałem to czynić, zirytowany tym, że po pierwsze nie ma jakże zbawiennej opcji kopiuj/wklej, po drugie nie da się bezkonfliktowo wymazać pewnych rzeczy nie psując obrazka, a po trzecie... brzydziej to wygląda niż na komputerze, gdzie masz idealnie czystą "kartkę" i idealnie czarne linie, bez żadnych zabrudzeń ani innych artefaktów. Dzięki temu mam dosyć liczną kolekcję różnych obrazków i komiksów w MS Paincie, a od pewnego czasu - także Paint.NECIE (darmowy, bardziej rozbudowany program graficzny, gorszy od Photoshopa, ale zdecydowanie lepszy od windowsowego Painta).
Jestem pracowity jedynie wtedy, gdy coś mnie interesuje. Jeśli nie - to jestem taki leń, że normalnie... Odrobienie jakiejkolwiek pracy domowej W DOMU to u mnie po prostu święto. Uczenie się czegokolwiek? Zapomnijcie! Jadę obecnie na "Będzie dobrze". Że oceny nie będą za fajne? Trudno...
Kiedyś, dawno temu, przejawiałem pewną fascynację grami z serii Worms. Doskonałym dowodem jest na to fakt, że rysowałem je od pierwszych klas podstawówki, a dziś mam wytrenowany mój własny robaczywy styl, zaś moich robali jest od groma i trochę. Nie rysuję ich już, bo wolę mieć własne pomysły, ale czasem sobie od niechcenia machnę robaczka na boku zeszytu czy coś...
Jestem zapalonym graczem. Uwielbiam gry RPG, nie gardzę też zręcznościówkami. Skradanki - vide seria Thief czy Deus Ex - też niczego sobie. Ogólnie jednak najbardziej wciągają mnie gry RPG. Fallout 1, 2 i 3 (trójka nie jest na tyle dobra, by mieć ten numer w nazwie...), Baldurs Gate, Icewind Dale, Planescape: Torment, Gothic, Morrowind i Oblivion (rzygać mi się chce od tego drugiego), Neverwinter Nights 2 (dodatek Maska Zdrajcy wymiata!), Might and Magic 7 i 8, GODS: Kraina Nieskończoności... w każdą z nich zagrałem i większość z nich przeszedłem (do Baldurs Gate i Icewind Dale zabrakło mi zacięcia, M&M7 zawieszało się przy końcówce gry, a w GODS-ach zaciąłem się w pewnym momencie...). Są, oczywiście, inne tytuły, którymi się zainteresowałem - choćby hack'n'slash Diablo II, zręcznościówki Rayman, strategie Settlers, a w zamierzchłej przeszłości nawet The Sims (co nie znaczy, że akurat w Simsów gram nadal). Co cenię w grach RPG? Nie jestem do końca pewien, ale chyba po prostu to, że tymi RPG-ami są. To, że dają nam możliwość spojrzenia na świat - najczęściej odmienny od naszego - oczami kogoś innego. Popatrzenia na różne rzeczy z innej perspektywy.
Kiedyś bardzo lubiłem czytać, ale teraz cecha ta jakoś u mnie zanikła. Chyba mam po prostu lenia...
Jestem osobą złą. I do pewnego stopnia egoistą. Jasne, zdarza mi się zrobić coś dla innych, jeśli nie wymaga to wysiłku fizycznego ani wydawania pieniędzy, ale zawsze ma to swoje drugie dno. Będę tutaj szczery i zapewne zdenerwuję tym co poniektórych: straszliwie nie lubię chrześcijańskiego/katolickiego podejścia do życia. Tego całego dobra i tak dalej. Irytuje mnie postawa, że każdy zasługuje na szacunek jako człowiek. Wybaczcie, ale są różne osoby, które w moim osobistym mniemaniu są czymś niewartym mojej uwagi i zasługującym na śmierć. Że taka postawa nie podoba się różnym osobom? Trudno. Każdy ma swoje podejście do rozmaitych spraw.
Unikam wszystkich marnujących pieniądze wątpliwych przyjemności, które szkodzą zdrowiu - jak papierosy, alkohol, narkotyki. Dokładnie. Unikam ich jak ognia. Każda osoba, która pali lub ćpa ma u mnie cholernie niskie mniemanie (w przypadku tego drugiego jeszcze niższe). Osoby pijące alkohol jeszcze zdzierżę, choć i tak niezbyt mi się to podoba.
Wbrew pozorom jestem bardzo niesamodzielny i mam spore wątpliwości co do tego czy zdołam znaleźć kiedyś pracę. Jestem przy tym bardzo emocjonalny i łatwo zranić moje uczucia bądź zacząć grać mi na nerwach. Nieraz myślę o tym, żeby się zabić i zakończyć to wszystko. Prędzej czy później tak się pewnie stanie. Na razie odliczam do Armageddonu (21.12.2012), mając nadzieję, że jednak się spełni. Nie jestem oddany żadnej powszechnej religii, zamiast tego posiadając własne wierzenia, którym oddany jestem wręcz fanatycznie.
Z innej beczki: Uważam, że świat jest zbytnio zdominowany przez mężczyzn. Denerwuje mnie to, że w tak wielu opowieściach, historiach, legendach, mitach, grach, filmach etc. główne role - najczęściej bohaterów - odgrywają faceci. Wielcy, głupi, pyskaci, brzydcy, wredni, myślący tylko o seksie faceci. Gdzie równouprawnienie? Gdzie miejsce dla inteligentniejszych i subtelniejszych od nich kobiet? Czy legenda o królu Arturze straciła by coś, gdyby była legendą nie o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu, lecz, dajmy na to, o królowej Arthinie i rycerkach okrągłego stołu? Mnie się wydaje, że taka historia wręcz zyskałaby na wartości. Kobiety nie są tak prostolinijne jak faceci i częstokroć inteligentniejsze od nich. Z tego też względu m. in. gram kobietami w każdej grze, w jakiej mogę, a w swoich wypocinach "główną główną" postacią zawsze zostaje kobieta. Zawsze.
A tak jeszcze odnośnie zainteresowań. Z mojej fascynacji grami RPG wynikło też duże zainteresowanie orężem i pancerzami. Mam u siebie trochę broni-bibelotów, które kupiłem pod wpływem impulsu. Zauważyłem też, że jakiś czas temu zacząłem zwracać bacznie uwagę na sensowność i realizm pewnych rzeczy. Najczęściej na rysunkach, lecz nie tylko. Jeśli coś dobrze wygląda, ale jest niepraktyczne, to już wiadomo, że mi się od strony logistycznej podobać nie będzie. Przykładowo denerwuje mnie, iż wszyscy ubierają aniołów w zbroje i inne takie, nawet na moment nie zastanowiwszy się w jaki sposób oni je zakładają z tymi skrzydłami. Bo chyba nie jak osoba nie posiadająca skrzydeł, nie? I inne tego typu kwiatki.
Nie oglądam już telewizji, całkowicie oddałem się komputerowi. Nigdy nie chodzę sam do kina - jak już, to tylko z rodziną na wspólnym wypadzie.
Kocham swój kraj i fakt, że jestem Polakiem. Niezależnie od tego jak źle się dzieje w naszym kraju i jak nas postrzegają za granicą. Irytuje mnie niemożebnie, gdy ktoś woli coś angielskiego od polskiego, a już naprawdę nienawidzę, gdy ktoś chce uciekać z kraju za chlebem - niby rozumiem, że trzeba mieć pieniądze na życie, ale... co to za życie, gdy się jest daleko od swojego rodzimego kraju, rodaków i miejsca, gdzie powszechnie się mówi najlepiej znanym Ci językiem? Nienawidzę też tzw. Outsiderów, czyli osobników, którym nie robiłoby różnicy czy urodzili się w Polsce, w Anglii czy na Marsie, bo nie przywiązują wagi do miejsca urodzenia. Hmpf...
Co do muzyki: lubię każdą, jaka mi się spodoba.

Może to być techno, rock, klasyka, reggae - wszystko. Ważne, aby brzmienie mi się podobało.

Muzyki słucham jednak tylko przy kompie. Nie mam w zwyczaju nosić ze sobą MP3, choć kiedyś próbowałem.