Dżiizas... 'Bezsensowne staranie się o ostrzeżenia'??? Nawiązałem do bezsensownych postów, tudzież offtopów, ni mniej ni więcej a z całkowitą IRONIĄ (jak w wielu swoich wypowiedziach), jako że tematy w których poruszany problem nie zszedł ze swej ścieżki w las można na tym forum wyliczyć na palcach jednej ręki (co akurat może nieco bałaganiarską owszem, ale na pewno złą rzeczą nie jest- dobrze o userach świadczy, że mają do powiedzenia coś od siebie). Generalnie to pisałem tamtego posta przez łzy śmiechu, totalnie rozbrojony kawałkami w stylu "a morte się nie wskrzesił" czy "w międzyczasie przeszedłem łkające kamienie, katakumby, zatopione ziemie i grobowiec bezimiennego" (uihihihi)- jeżeli kogoś obraża nazwanie jego stylu 'montypythonowskim' (1. Najinteligentniejszy abstrakcyjny HUMOR świata, 2. Post ów nie wyglądał mi na magisterkę z filozofii- mam na myśli był w raczej dowcipnym duchu, aaye?) czy 'z Księżyca' (w mowie potocznej wręcz synonim abstrakcji) to gratulacje, teraz dopiero miałbym okazję wziąć się za obrażanie. Szczególnie, gdybym miał do czynienia z kimś o rozumie każącym mu z zasady traktować terminy ze Słownika Wyrazów Obcych jako wyzwiska.
Moja wina, i mojego pijaństwa, że niezrozumiałym i przez to obraźliwym mogło być sformułowanie nawiązujące do 'ciężkich' userów na forach D2- tego nie mam w ogóle zamiaru tłumaczyć, wpadnijcie sobie na jakieś, toż to jest kabaret w biały dzień (na niskim poziomie, to fakt). Ale tego typu kawałki można bez problemu naprawić zwracając po ludzku uwagę, w stylu 'uważaj jak formułujesz myśli', szybki edit i cześć. Właśnie czytam "Na Zachodzie Bez Zmian" i jest tam poruszony temat ludzi, którzy w swoim normalnym, szarym życiu nic nie osiągnęli i nigdy nie zasmakowali władzy; to właśnie tacy zostają w czasie wojny najokrutniejszymi, najbardziej bezlitosnymi i powszechnie znienawidzonymi specami od musztry, szafującymi karami i wyrokami, poniżającymi wszystkich wokół i wywyższającymi się ponad nich. Zazwyczaj nigdy nawet nie widzą frontu- nagrodzeni przez chory system siedzą w koszarach i katują kolejnych, a im bardziej ich katują (tworząc kolejne, coraz bardziej przeżarte posłuszną nienawiścią maszynki do zabijania) tym lepiej w oczach chorego systemu spełniają swoje obowiązki. Te przemyślenia Remarque'a można spokojnie przełożyć na dowolną dziedzinę życia. Nikogo nie próbuję tu obrażać, ostrzegam tylko przed wpadnięciem w sidła pychy karmiącej się taką pseudowładzą. Ucieszyłem się, znalazłszy to forum; zawsze w osobnikach znających i kochających Planescape:Torment znajdowałem inteligentnych i ciekawych ludzi. Zdaję sobie sprawę, że jestem aroganckim złośliwcem (choć nic z grubej rury jeszcze nie zaprezentowałem), ale ironia, złośliwość i cięty język nie przeszkadzają, a wręcz potrafią przyjemnie zaognić większość dysput- oczywiście z czystym chamstwem utrzymanym w ryzach. Takoż w ryzach powinny być trzymane (i używane w ciężkich przypadkach) środki kontroli- nadużywanie ich wygląda niepoważnie i sprawią, że tracą pierwotny cel istnienia. O ileż celniej i mocniej trafiłaby mnie wyszukana słowna reprymenda! Takoż atak Pani Manty, opóźniony i niecelny (ponownie, BEZ OBRAZY!) czy dość wielkopańsko brzmiące uwagi Mistrza Darnatha o cierpliwości i wyrozumiałości sprawiły jedynie, że odniosłem wrażenie istnienia jakiejś aroganckiej, zadartonosej koterii lokalnego forum, której ilość kwadracików po avatarem daje jakieś niezrozumiałe dla mnie poczucie Mocy.
Bardzo mi tu przyjemnie z Wami, nic z tego co napisałem powyżej nie miało na celu obrażenia nikogo z Was i chętnie kontynuowałbym swoje 'przygody' na tym forum. Chciałbym jednak, abyście rozważyli to, do czego nawiązuję. Jeżeli jesteście takimi ludźmi, jak mam nadzieję, powinniście w oczywisty sposób pojmować, że nie chodzi mi o jakieś tam zniesienie ostrzeżeń, o co nie dbam, a raczej o dopieszczenie samego systemu ich funkcjonowania. Srodze bym się zawiódł na paru osobach, do których już poczułem sympatię, zastawszy się jutro zbanowanego za te słowa... Zresztą nie wierzę, ze fani Tormenta, dyskutujący o zawartej w nim filozofii nie potrafią się zdystansować, szczególnie do rzeczywistości wirtualnej; ludźmi jesteśmy, nie pikselami! I nie pikselami, a słowem ludzkim się traktujmy. Nie ma rzeczywistości ani jej mieszkańców idealnych, nigdzie, nawet w kąpiuterach, i żadna ilość niebieskich kwadratów tego nie zmieni- gdzie jak gdzie, ale tu, w centrum Wieloświata, powinienem być chyba zrozumiany. Howgh!