Temat troche pokrecony, o tematyce psychologiczno-filozoficznej . Poruszamy tu wszystko o psychice ludzkiej jak i zwierzecej itp. zachowanie czlowieka, rozmyslenia itd.

Moze ja zaczne nasz dyskusje psychologiczno-filozoficzna:

Po co zyjemy ? Jaki jest sens naszgo bytowania na swiecie ? Czy macie jakies cele w zyciu do ktorych darzycie ? Czy jestescie wstanie objac umyslem nieskonczonosc i wiecznosc ?

Ja naprzyklad nigdy nie zastanawialem sie nad sensem swojego zycia, bo im mocniej sie zaglebiac tym wyniki beda coraz bardziej przerazajace... Doszedlem do wniosku, ze tak naprawde zycie jednostki nie ma sensu, zycie ogolu tak... Jesli chodzi o cel: Nie mam okreslonego celu, chcialbym w przyszlosci zalozyc rodzine i byc w stanie ja chronic i zapewnic im dobrobyt...
to jest w miare skomplikowane...
podobnie jak KND mam taki sam cel w zyciu zalozyc rodzine i miec dzieci wnuki itp.

ale zastanawia mnie co sie z nami dzieje po smierci ??
U mnie to jest tak:

"Po co zyjemy ?"
Żyjemy po to, by się doskonalić (we wszystkich możliwych dla nas sferach).

"Jaki jest sens naszgo bytowania na swiecie ?"
Uważam, że każde istnienie coś sobą wnosi. Nawet jeśli ktoś nic w życiu nie robi, jego istnienie ma sens, bo służy za przykład innym ("patrz, jaki leń, nigdy nie idź w jego ślady"). A jeśli wydaje nam się, że jesteśmy do niczego, kto wie, czy naszym potomkiem nie będzie następny Da Vinci, Tesla czy Einstein. Byt każdego z nas naprawdę ma sens. Człowiek ma przed sobą mnóstwo możliwości.

"Czy macie jakies cele w zyciu do ktorych darzycie ?"
Cele w moim życiu wciąż się zmieniają.
Był czas, gdy jedynym moim celem było zdanie prawa jazdy.
Teraz staram się, by go nie stracić.
A tak na poważnie, ostatnio dążę do tego, żeby się wyprowadzić na wieś.

"Czy jestescie wstanie objac umyslem nieskonczonosc i wiecznosc ?"
Trudno mi jest sobie wyobrazić coś nieskończonego (słaba jestem z fizyki), a wiecznego tym bardziej, bo nawet najlepsze rzeczy z czasem się psują. Wszystko wokół przemija lub zmienia formę.

"ale zastanawia mnie, co się z nami dzieje po śmierci"
Nasze ciało zmienia formę i zasila Matkę Ziemię, tudzież karmi różne żyjątka. A nasza energia zasila energię Wszechświata. Wydaje mi się, że są sposoby by z niej również czerpać - to byłoby wytłumaczeniem doświadczania wrażeń "deja vu".
Jak uwazacie, czy na psychike dziecka wplywaja ogladane przez nich program nieprzeznaczone dla mlodszych ?? Ja mysle, ze powinno zabraniac sie malucha ogladania programow przeznaczonych dla doroslych, moga one pobudzic agresje.... Oczywiscie nie na kazde dziecko film w ktorym przedstawione sa sceny drastyczne, wplywaja na psychike. W moim przypadku wygladalo to tak: Gdy mialem okolo 5 lat rodzice ogladali rozne filmy i nie zwracali uwagi, ze ja patrze i slysze film z zawartymi scenami aktu przemocy, gdy mialem jakies 6 lat sam zaslanialem sobie oczy kiedy na ekranie telewizoru pojawiala sie np. scena erotyczna... Z czasem jak dorastalem mama pozwalala mi ogladac znimi filmy z "czerwmowny koleczkiem" mowiac, ze jestem juz wystarczajaco duzy, wkoncu to tylko film.... No tak ale psycholodzy udowadniaja nam wciaz, ze jednak drastyczna telewizja robi z dziecka "malego sadyste"... Oczywisicie sa psychiki delikatne na ktorych film mogl odegrac niepozytywna reakcje, np. poprzewracac w glowie... No ale to tylko moja skromna sugestja... Pamietam tez szum wokol roznych bajek, aby zabronic ich emitowania w TV, jedna z tych bajek mial byc DragonBall Z. Naszczescie apele nie odniosly sukcesu i seria zostala wemitowana do konca....
Apropos tych rzeczy zakazanych, to są brednie (nie mówie tu o porno) to tyllko wymysły psychologów którzy stosują "bezstresowe wychowanie" później sie chowią takie za przeproszeniem ciule które nie wiedzą co sie dzieje.

Ja w wieku 3 lat grałem (raczej patrzyłem jak gra) z tatą w Duke Nukem 3D, potem sam próbowalem, jej ile tam krwi i przemocy pff nic mi to nie zrobiło wyrosłem normalny.

Dlatego moim zdaniem to bezsens zabraniać dzieciom bawić sie karabinami itp. mam przykład sam dla siebie chodziłem z kumplem któremu zabraniali (w 4 klasie!) grać w Max Painta i oglądać Big brothera, i teraz jeest tumanem który nie ma znajomych jest takim ćmokiem.

Pzdr
Ja w wieku 3 lat grałem (raczej patrzyłem jak gra) z tatą w Duke Nukem 3D, potem sam próbowalem, jej ile tam krwi i przemocy pff nic mi to nie zrobiło wyrosłem normalny.

Owszem, telewizja i film robi wiele złego, ale jeszcze więcej złego potrafi niewłaściwe wychowywanie.

Rodzice bywają tak zapatrzeni w swoje dzieci, że zamiast korygować pewne zachowania, jeszcze się cieszą: "o, jaki sprytny", "jak dorośnie, nie da sobie w kaszę dmuchać" albo myślą, że "on z tego wyrośnie". Jakby zatracili pewien instynkt. A później się dziwią, czego chce policja od takiego dobrego dziecka. Albo płaczą z głodu na starość, a synek czy córka ma ich gdzieś.
Zauważyliście zapewne, że całkiem małe dzieci potrafią rządzić rodzicami.
Temat się trochę zmienił, ale trudno, kwestia jest ciekawa, szczególnie na forum powiązanym z grami, gdzie sporo osób wyrosło na olewaniu sugestii dotyczących oglądania przemocy.

W śeitle dzisiejszej nauki faktem w zasadzie bezdyskusyjnym jest silny wpływ bombardowania się przemocą w młodym wieku. I mówię to jako ktoś z wewnątrz, bo gram już mniej więcej 16 lat (od czwartego roku życia ^^) i nawet u siebie zauważyłem pewne niepokojące zaburzenia, a w końcu tak połowicznie stosowałem się się do instrukcji szanownych rodzicieli, tzn grałem w dooma, kwaczka, MK, w maksia, w kingpina, w carmageddon i postal, ale niedużo. Z wymienionych przeszedłem tylko Q1, Maxa Payne i Carmageddon, bo tylko one mnie wciągnęły. Za to oszczędziłem sobie sporo ostrego kina, bo wolałem grać w strategie zamiast oglądać jak się mordują. A efekty? Ja dość często odczuwam frustrację, czasem potrzebuję sobie w coś przywalić, a z przyjemnością przywaliłbym w kogoś, widzę to jako bardziej dostępne i normalne zachowanie niż w dzisiejszym świecie być powinno. Za to wystarczy poobserwować graczy CS'a, czy czegokolwiek, w co się dzisiaj grywa, bo przestałem się interesować tematem. Nieustanne zabijanie i frustracja powodują, że ci ludzie z przyjemnością by się faktycznie pozabijali. Ale nie o to chodzi.

Niektórzy (mamy, babcie i młodzi gracze) dopiero muszą zrozumieć, że zagrożenie ze strony przemocy na ekranie to nie jest ryzyko, że młody widz lub gracz weźmie piłę łańcuchową i potnie kolegę. Do tego trzeba być psychopatą, a to schorzenie wytwarza się u ludzi na wiele różnych sposobów. Szkody faktyczne są dużo subtelniejsze, obejmują nadmierną frustrację, skłonność do przemocy, depresje itd. Ale filmy są pod tym względem dużo bardziej niebezpieczne. Zresztą, nawet po znaczącym meczu bokserskim liczba bójek znacząco wzrasta.

Więc po prostu czas zostawić mity. Przemoc na ekranie będzie miała swoje skutki, ale raczej po prostu będzie komuś w życiu przeszkadzać, niż skłoni go do odbierania życia innym.

Inna sprawa jest z erotyzmem. Zakazy dotyczące pokazywania miłości i nagości są podyktowane obyczajem, tutaj po prostu nasze babcie i mamy dbają o to, byśmy broń boże nie uznali seksu za coś normalnego, zdrowego i atrakcyjnego, jakim chyba jest w rzeczywistości. Dlaczego? To już temat na osobną rozmowę. Oczywiście nie namawiam, żeby sześciolatkom pokazywać filmy porno (swoją drogą ciekawe, co by się w takim dziecku zmieniło?), tylko żeby przez zakazy nie tworzyć niezdrowego stosunku do sfery erotyki w życiu. Sfery, którą wielu uważa za najważniejszą.