Za moich czasów, gdy ja chodziłem do szkoły, to takie problemy akurat nie występowały. A nawet jeśli już występowały, to przeważnie wszystkie wątpliwości "wyjaśniano" między sobą poza szkołą.
To, co jest teraz no to sorry, ale jak to inaczej nazwać?

Jak inaczej tych gostków nazwać? Albo tych, co kiedyś w Toruniu znęcali się nad nauczycielem? Zwykły margines, ot co, nie inaczej.
A co do mojego pomysłu to ma on uzasadnienie, ponieważ w dzisiejszej dobie internet niejako spełnia rolę wychowawcy. A że korzysta z niego chyba nazbyt wiele dzieciarni, tym bardziej powinno się rozmawiać nie tylko o "tyłku Maryny" albo jakiś innych bzdurach (vide problemy w jakiejś gierce) ale również o pewnych zasadach obowiązujących w życiu społecznym. Można o tych zasadach i różnych sytuacjach rozmwiać między sobą, ale żeby chociaż inni czytali to i wyciągali wnioski. Wtedy młodzież będzie się uświadamiać i takich zjawisk być może będzie coraz mniej.
Prawda jest taka, że to własnie na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za zachowanie dziecka. Szkoła ma edukować. I póki nasze społeczeństwo w końcu tego nie pojmie - ile jeszcze takich tragedii trzeba

- to ten kraj nadal będzie chory, a ta choroba tylko będzie się coraz bardziej nasilać. Pomyśl o tym, bo to o przyszłość naszego kraju idzie.