Witam!
Czy znajda sie tutaj jacys fascynaci gier o przygodach Garreta?
Pierwsze moje zetkniecie z ta gra to bylo nieporozumienie. U kolegi zobaczylem, jak nieatrakcyjny moze byc FPP osadzony w (lubianych w koncu przeze mnie) klimatach fantasy. Malo broni, slabe bieganie, mocni przeciwnicy - eee, nie dla mnie. Cale szczescie jednak wrocilem kiedys do niej, juz we wlasnym domu, gdzie moglem na spokojnie (i w odpowiednim... nastroju) zaglebic sie w ciemny swiat Thiefa.
Do dzis uwazam, ze jest to jedna z najbardziej niedocenionych gier. Czyzby panowala zasada, ze co nie ma trybu mutliplayer, nie ma szans zdobyc slawy i popularnosci? Choc z drugiej strony, moze to i dobrze, ze nie jest popularna Niektore gry na tym, niestety, traca (khem... Diablo...).
W tej grze trzeba myslec. Zastanawiac sie nad kazdym posunieciem. Cierpliwie czekac. To nie jest szybka rozrywka typu hack'n'slash, oj nie! Niech nie mysla tutaj sceptycy, ze przez to jest nudna i nie dostarcza zadnych wrazen. Jest wrecz przeciwnie - serce zaczyna naprawde lomotac, jak ukryci za niewielkim filarem dajacym kawaleczek cienia oczekujemy przejscia straznika, by dogonic go (nadal stopajac w miare cicho i ostroznie) i wyjac mu zza pasa klucz, kiedy dywan, ktory zapewnia nam ciche kroki za pare metrow sie konczy odslaniajac niosaca dalekie echo kamienna posadzke... ahh :>
Przeszedlem oba Thiefy w trybie Expert oczywiscie (dla niewtajemniczonych: oznacza to, ze nie mozna podczas calej gry *nikogo* zabic). Wtedy dopiero mozna nauczyc sie jak kombinowac, powodowac falszywe alarmy i rozdzielac straznikow tak, by eliminowac ich pojedynczo, jeden po drugim :>
Zabawa ze strzalami to drugie dno gry. Gaszenie pochodni, pokrywanie posadzek mchem, liny - po prostu wielkie pole do popisu. A najlepsze sa i tak ucieczki, kiedy w biegu musimy napiac luk, wypuscic strzale tak, by trafila w drewno, czekanie az swobodnie spadnie lina, w koncu wspinanie sie po niej w pospiechu caly czas niemal czujac na plecach zimna stal mieczy ochrony, ktora nas wypatrzyla.
Tak sobie mysle - cRPG z tego marny, ale jest jednak element wcielenia sie w postac, i to w stopniu raczej niespotykanym z innych gier tego typu...
Witaj Ugm!

Trafiłeś na kolejnego fanatyka Thiefa.

U mnie było dość podobnie na początku. Urzekł mnie świat, klimat i genialna wręcz historia gry oraz sama osoba Garetta. (Nadal większość moich złodzieji ma dostaje takie imię). Jako że miałem słabszy komputer a czas load game wynosił chyba ponad minutę, grałem w to bardzo ostrożnie na najniższym możliwym poziomie. Pamiętam nawet że nauczyłem się świetnie walczyc mieczem i potrafiłem przejsć tylko mieczem cały pierwszy poziom (jak spróbowałem tego po kilku miesiacach przerwy wszystko zapomniałem i ginąłem przy 2 strażniku).

Ale Ugm ma rację. Ta gra sprawia największą przyjemność gdy przechodzi się ją na najwyższym poziomie trudności. Trzeba wtedy być maksymalnie skoncentowanym, pomysłowym i spostrzegawczym. W wielu momentach czysta improwizacja pomaga przejsć dalej.
Przykład: w 2 misji miałem duze trudności z przejściem kilku strażników, próbowałem gaszenia lamp, wywabiałem ich w ciemne korytarze ale nigdy nie dali sie zaskoczyć (pamiętajmy nie wolno zadać im żadnego ciosu bo game over).
Nie ma pojęcia jak trzeba ich było przejść normalnie (nie gram z opisami), ale gdy okryli moją obecność i zaczęli mnie gonić, skręciłem w niższe korytarze gdzie była podziemna rzeka, szybko wkoczyłem do wody, nurkuję głęboko i po chwili porwał mnie prąd rzeczny. Strażnicy też wskoczyli do wody ale co sie okazało jak ich porwał prąd, nie potrafili pływać (może zbroja za ciężka) i się potopili. Czyli niby zginęli ale ja nic nie skrzywdziłem...
Takich historii jest więcej. Gra jest absolutnie genialna. Przeszedłem 1 na Expercie, dwójkę niestety przez brak czasu (hmm teraz mam czas...) nie udało mi sie zagłębić. Wiem że jest już 3, część wydana na PS2. Oczywiście znowu ludzie narzekają - dlaczego nie można zabijać...
Jak grałem w 1, to dużo było fanowskich modów Thiefa, nowych misji i wogóle dużo różnośi. Tak więc gra się nie nudzi!

A co do RPGowości tej gry. Ma niesamowity potencjał. Tak się akutrat złożyło że z jednym kumplem pojechaliśmy na jakieś 2 tygodnie w teren i w sumie nic nie było do roboty. Jako że lubię Earthdawna, a on akurat naczytał się o złodziejach i orku Garthliku Jednookim. To prowadziłem mu przerobione misje z Thiefa w Earthdawnie i się przy ty nieźle bawiliśmy (on nigdy nawet tej gry na oczy nie widział) i ogólnie świetnie to wspominamy. A ten złodziej stał się póżniej jego ulubioną postacią RPG i obecnie nawet ma taką ksywę jak ta postać.

Uff...ale się rozpisałem, jak taki Thief może nawet na życie ludzkie wpłynąć.
ja niestety pierwszych czesci Thief nie gralem i to z mojej winy gdyz uwazalem to za totalne dno ... ale sie mylilem, dopiero gdy zagralem w trzecia czesc uswiadomilem sobie ze ta gra jest genialna mroczny klimat, duzo zagadek, mozliwosc przescia po cichu lub glosno troche to przypomina tenchu tylko ze osadzone w innych realiach ale najgorsze w tym wszystkim jest to ze nie moge teraz zalatwic sobie pierwszych dwoch czesci
Heh, ja tez oczywiscie nie od razu gralem bezkrwawo Wywijalem mieczem dosc sprawnie i przetracalem karki ciosami znad glowy Problemem byli oczywiscie lucznicy, ale na nich tez byly sposoby. W takim stylu przeszedlem czesc pierwsza i cale szczescie opamietalem sie, zaczynajac wszystkie misje od nowa, tym razem bardziej po "zlodziejsku". :>
Tak w zasadzie wciagnalem sie dopiero po misji "Sword" zdaje sie. Pamietam, ze biegalem bezladnie scigany przez naprawde horde straznikow w poszukiwaniu miecza i najwiekszym (a jednoczesnie bardzo blahym) problemem bylo znalezienie questowego Constantine's Sword (ehh... zdrajca ). Mapa w porownaniu do drugiej czesci, byla mocno niedopracowana (w sensie funkcjonalnosci). Wlasnie, istotny element gry - planownie gdzie ktoredy dojsc, co gdzie znalezc, gdzie sa jakies kluczowe punkty, gdzie skroty, gdzie warto, gdzie niewarto chodzic. Nie ma jak spokojne zastanawianie sie nad kolejnym posunieciem w jakims zaglebieniu korytarza, czy tez w ciemnym pokoju, sluchajac miarowych krokow straznikow dobiegajacych zza drzwi. Gorzej, jak cos zaczynalo isc nie tak (ktos uslyszal kroki, nie zdazylismy otworzyc wytrychem zamka na czas itp.). Wtedy panika i szybka ucieczka do najblizszej piwnicy, czy tez innych ciemnych zakamarkow (pod schody, do jakichs starych magazynow czy nieuzywanej kuchni).

Duzo z gry mogl zabrac brac wczucia. Mi doslownie serce podchodzilo do gardla, jak slyszalem odglosy czerwonych "szkieletorow" (a raczej ich lancuchow i oddechow). Mimo, ze dalo sie ich zabic, to stanowili dla mnie naprawde koszmar. Dla przypomnienia (w mojej ulubionej misji):
.

Ahh, w ogole o Cathedral mozna powiedziec duuuzo... te misja (wraz ze zdaje sie, poprzedzajaca) uwazam za najlepsza w Thiefie 1 (chyba, ze pamiec mnie juz myli).
thifa1 lubi bo jest mroczny i dobrze sie komponuje z kornem w tle
thiefa 2 lubie bo tam mozna w prawdziwego zlodziej sie pobawic
a thif 3 mimo ze calkiem dobry to... jest tylko calkiem dobry w 10 stopniowej skali to 8+ moze 9 ale thiefy 1&2 to bezapelacyjnie 10