Co myślicie o tym filmie? Jak dla mnie ekstra, po prostu najlepsza i najbardziej "komiksowa" adaptacja komiksu jaką widziałem!

Choć dla osób nie lubiących komiksów albo takiiego stylu (narracja, bohaterowie i fabuła - specyficznie komiksowe) film mógł wydawać się nudny...
Chciałem założyć o tym temat jakiś tydzień temu, ale wyleciało mi to z głowy

Na mnie film zrobił duże wrażenie ("Ja świetnie się bawię, a ty?" - doskonała scena z "przejażdżką samochodową" ). Zawsze lubiłem takie lekkie, inteligentne podejście do tematu. W tym wypadku akurat nie dało się zrobić inaczej. Komiksowa, przerysowana konwencja musiała zostać zachowana, jeśli film nie miałby się zamienić w krwawą, bezmyślną jatkę. Wystarczy zresztą spojrzeć na reżyserię - Rodriguez (Desperado, Kill Bill 2), Miller (jak miał zawalić adaptację własnego komiksu ? to tak jakby przy "Wiedźminie" asystował Sapkowski, albo przy "Lord of the Rings" - Tolkien.), ale także i Q. Tarantino. Tak, reżyser Pulp Fiction wyreżyserował jedną ze scen Miasta Grzechu. Którą - to już pozostawiam Wam do odgadnięcia. Podpowiem tylko, że jest bardziej absurdalna od reszty absurdu tego filmu.

Zadziwiające jest jak bardzo od strony wizualnej podobny jest film do komiksu. Wiele scen jest skonstruowanych w taki sam sposób. Także większość postaci (w szczególności "żółty drań"). A to wszystko buduje specyficzny, sugestywny klimat.

To rzecz jasna nie jest film dla dzieci. Krew leje się gęsto, przemoc i grzech są namacalne, a na piedestale postawione najgorsze dewiacje (tutaj najbardziej chyba motyw biskupa i "Kevina Frodo"...). Także główni bohaterowie nie są jednoznaczni (szczególnie Marv). A i happy endu ciężko tutaj szukać. Ale w tym tkwi cały urok Sin City.
Tak, wiem którą scenę reżyserował Tarantino, świetna jest

Niektóre sceny, w tym niemal wszystkie te, które trwały "trochę za długo", czyli przez kilka sekund było to samo i (czasami) był w tle jakiś komentarz - to identyczne jak w komiksie - na przykłąd końcowa scena gdzie Alba wyszła razem z Willisem z tej rudery, widać ucholne drzwi a w wejściu pełno żółtego kolorku

Film godny polecenia, ale gdyby się ktoś pytał - lepiej pójść z kumplem niż z dziewczyną
Wybieram się na film, połowa kumpli mnie zachęca bez przerwy. Komiksu troche czytałem, i niezbyt przypadl mi do gustu, mam nadzieję że fil rzeczywiście wymiata.
Ogladałem wczoraj... w sumie film jest super, klimat... klimat... klimat i absurd Tarantino...
To ja się przyłaczę do pochwał dla Sin City. Film niezwykły, zapadający w pamieć. Michael Maddsen rewelacyjny! Zawsze miałem wielki respekt dla tego gościa. No a scenka Tarantino - wiadomo. Tarantino, to Tarantino:)
Co nam pozostało oprócz oczekiwania na Sin City 2? Ano coś pozostało... 4 kwietnia premierę ma Grind House - wspólny film Tarantino & Rodrigueza - wzorowany na dawnym kinie klasy B... Czy muszę cos dodawać?

Ps. Athlann - Rodriguez nie miał absolutnie nic wspólnego z Kill Bill 2. No może poza tym, że napewno ten film oglądał w kinie^^
Ps. Athlann - Rodriguez nie miał absolutnie nic wspólnego z Kill Bill 2. No może poza tym, że napewno ten film oglądał w kinie^^



Czy absolutnie nic to bym się tak nie zarzekał, w końcu chyba się z Quentinem obaj panowie lubią, więc nic nie wiadomo ;> Ale faktycznie reżyserem KB2 nie był i właściwie nie wiem dlaczego akurat z tym filmem mi się skojarzył. Może dlatego, że Sin City ma podobny klimat do Kill Bill'a.
Czy o, że lubię jakiegoś kumpla z klasy oznacza, że piszę razem z nim wypracowanie na Polski?^^

A co do klimatu KB i SC to też bym polemizował... jak dla mnie klimat obu filmów różni się diamtrelnie. To, że oba filmy są brutalne wcale nie oznacza że mają podobny klimat:)
Pewnie nie zawsze piszesz z kumplem wypracowania, co nie znaczy, że kumpel, np. podczas rozmowy, nie może wnieść do tego wypracowania jakiejś ciekawej myśli. Na podobnej zasadzie to działa w środowisku filmowym. Czy tak było w tym wypadku, nie wiem. Ta moja uwaga miała niezobowiązujący charakter i nie ma co się nad tym rozwodzić.
Ja jednak będe utrzymywał, że Rodriguez kompletnie nic wspólnego z filmem nie miał. Dlaczego? Bo dowodów nie ma. Jak się okazało, że Quentin będzie maczał w Sin City palce, to od razu wszyscy o tym wiedzieli. Dlaczego nikt nawet przez sekundę nie łaczył reżysera Desperado z Killem?

Jak to nie ma się, co rozwodzić? W końcu od tego forum jest^^