Ostatnio z kumplem zastanawialiśmy się dlaczego eRPeGi są tak silnie zdominowane przez baśniowe krainy i magie. Gry RPG majace mało wspulnego z zapomnianymi krainami i magią a skłaniaja się w strone klimatu s-f i postnuclear można policzyć na palcach jednej dłoni i to po wypadku. Doszliśmy do wnisku że kwalifikuja się tylko Fallout 1 i 2, Star Wars: Knights of the Old Republic i bardzo naciągajac i na mus szukajac dalej Arcanum...

Moje pytanie, dlaczego jest tak znikoma ilość gier RPG o tematyce s-f tudzeisz postnuklearnych realiów? Wyszło dużo gier w takiej tematyce, ale to z reguły jakieś strzelanki czy coś, dobrego RPG'a w tym klimacie strasznie trudno znaleść, a gier z pod znaku miecza i magi jest wiele, BG, NWN, IWD, Morroind, Githic i wiele, wiele innych... coś na pograniczu to też i może Torment, gra ze specyficznym klimatem której nie potrafie za bardzo zakwalifikować, niby jest magia i cała reszta, ale czuje się całkiem inny klimat.

Według mnie na dobrej grze w klimacie s-f, postnuclear szłoby zarobić niegorzej niz na takiej z pod znaku miecza i magi, zwłaszcza że rynek tego typu gier jest prawie ze pusty...
No... Hmm.. Heh.. Trudne pytanie...
Na dobrą sprawę jest tak, że świat Fantasy dominuje erpegi, za to jest go mało w takich fppkach itp... Odwrotnie jest z rzeczywistościa i S-F.. Cały czas wychodza gry typu halo, chrome itp, umieszczające gracza to na jakiejś planecie, to 50 lat do przodu... W końcu tu mamy giwery, amteriały wybuchowe itp itd, akcja jest dynamiczna i cały czas coś sie dzieje, bo ktoś strzela. W świecie fantasy nieco trudniej jest o taką dynamikę. W Gothicu mniej wiecej się udało, ale to też nie to. Możliwe, że twórcy po prsotu zaszufladkowali odpowiednio światy względem typów gier i teraz mało kto chce ryzykować, mimo, ze często to sie opłąca (patrz Fallout)... Poza tym w RPGAch wiele osób stawia na mnogość wszystkiego, co świetnie umożliwia świat fantasy, gdzie mamy masę różnych czarów, tysiące różnych rodzajów siekazczy przekłówaczy i obuchowców, masa różnych zaklętych artefaktów... A jak zrobić coś takiego w nszym świecie? Popatrz na Fallouta... Mi tow zupełnosci wystarcza, ale fakt jest taki, że w porównaniu do takiego Baldura sama walka jest 'ograniczona'... Możliwe, ze i tego boją się twórcy...
Tommy wymienił tu Fallouta, ja dodam od siebie jeszcze Knight of Old Republic, który jest grą udaną i to na tyle, że już niedługo wyjdzie druga część.

Co do dynamiki, rzeczywiście trudno oddać tempo walki w cRPG, wynika to z tego, że trafienia są obliczane niezależnie od animacji. Wiele razy patrzyłem na miecze, strzały, i inne środki eksterminacji, przenikające przez ciała wrogów, ale okazywało się, że nie trafiłem:D. Trochę trudno połączyć możliwość strzelania z pierwszej osoby z szansami trafienia, nie?

Sorrki, za małe zejście z tematu
Chdozi mi o to, ze sama dynamika w świecie fantasy to coś rzadko spotykanego.. Np takie okładanie się mieczami... Przykład tego mamy w modzie PVK do HaeL'a ... Dla tego też Fantasy pojawia się przede wszystkim w cRPGach
Ale co stoi na przeskzodzie aby dostosować system gry i fabułe do środowiska s-f. Chodzi mi tu głównie o to że można umieściś fabułe na jakiejśc zdezelowanej planecie... chociaż jeżeli ktoś z was zna Diune Franka Herberta, pewnie tak, gry strategiczne na jej podstawie miały 5 minut chwały. W tych realiach mozna by satwożyć całkiem przyzwoitą gre, choćby luźno podązać szlakiem fabuły powieści... choć pewnie były by paradoksy odnośnie adaptacji.

Hmmm.... gdyby umieścić fabułe w dalekiej przyszłości nie ustępowała by niczym grom fantasy, miecze, buławy itp zastąpić by broniami z rużnego rodzaju, choćby klasycznymi, energetycznymi, białymi, czary nie wiem.. granatami...

Dochodzi jeszcze właśnie sprawa szufladkowania tematyki do gatunku... niekiedy da się więcej zarobić na łamaniu stereotypów, dzisiaj gry tak powieleja swą tematyke że coś nowego i innowacyjnego napewno nie było by złym pomysłem.

A, porusze jeszcze jedna kwestie, grafika... o ile ja i troche starsi gracze, którzy poznali się na grach typu Fallout itp gdzie liczy się nie tylko grafika, tyle u młodszych, nawet u moich ruwieśników, którzy maja komputer od ok roku, pierwsze pytanie o gre: A jaka jest grafika... więc oni raczej by na takom klimatyczna gre nie poszli, chyba ze grafika była by suuper...

Co maiło by sens
Wiesz... Ja ciebie wspaniale rozumiem, sam po prostu kocham Fallouta... Wymieniam możliwosci.. W końcu czymś MUSZĄ się keirować w tych decyzjach.. Brak takich gier z czegoś wynika...

Możliwe, że po prostu niektórzy boją się ryzkować. Czemu? Nie mam pojęcia... Możliwe, ze po prsotu nie cche im się wymyślać nowych światów. Zresztą.. Zdarzają się twórcy, którzy jakoś tam sie wyłamują i ryzykują - w końcu powstałe ten fallout, arcanum czy choćby vampire, który po części rozgrywa się w tych czasach...

To też jest problem - grafika - wielu nowych fanó kłądzie na to straszliwy nacisk i tylko na tym im zależy.. A niech se dalej kłądą, zle problem w tym, że twórcy staraja się trafić w jak największe grono przez co często uświadczamy dobrej grafiki... no niestety - kosztem klimatu i fabuły.. (TAK! Wg mnie najbarzdziej klimatyczna grafika jest w F1 i F2 - ta pikseloza!)
Super grafika często zastępuje słabą wyobraźnię. Niezbędną w papierowych RPG, ale w dobie wypasionych kart graficznych już nie przydatną. To juz zaczyna wychodzić, że najmłodsze pokolenia nie czytają niczego oprócz bryków z lektur.
Parę wniosków nasuwa się samo:
Fantasy jako takie ma wymiar bardzo 'questowy': Otóż bardzo łatwo jest wypełnić cRPGi zadaniami w stylu - 'przynieś' 'zabij' itd... Wyobraźcie sobie sytuację:

1. Oto gracz podejmuje się swojego pierwszego zadania. Wszechpotężny czarodziej, który ostatnie 200 lat swojego życia spędził na zgłębianiu największych tajemnic magii prosi nas o wykonanie prostego zadania:
- Witaj! Widzisz tamten pierścien? Leży pod tamtą wieżą... przynieś mi go, a ja obdaruję cię super-hiper-extra-mieczem ze wspomaganiem... Ja Wielki, potężny i wszechmocny Mag, proszę cię o to...
- Nie ma sprawy - mówi gracz i idzie po pierścień leżący dwa kroki obok. Wraca i mówi. - Proszę...
I przez cały dzień mogę się zastanawiać dlaczego ten cholerny Mag sam sobie tego pierścienia nie przyniesie... Może tyle lat spędził za biurkiem, że teraz nie może się schylać? A może to obciążenie gatunkowe, bo gdyby sam mógł sobie przynieść ten pierścień, to nie byłoby RPG. a nasz gracz nie miałby co robić.

2. Oto gracz, już bardziej doświadczony, ma zlikwidować Wielkiego i wszechpotężnego Złego, który nęka małą wioskę...
- Gdzie mam go szukać? - pyta przestraszonych wieśniaków - wskażcie mi drogę a utłukę Wielkiego-Wszechpotężnego-Złego i przyniosę wam jego głowę.
- O tej porze zazwyczaj stoi nad wodospadem i wymachuje swoim buzdyganem na lewo i prawo... powiedział, że będzie czekał na Wielkiego=Wszechpotężnego-Dobrego, który go utłucze i przyniesie nam jego głowę.
Bohater wyrusza więc nad wodospad, by utłuc Wielkiego-Wszechpotężnego-Złego i zanieść jego głowę wieśniakom (jak mówi legenda )
- Czy to ty jesteś Wielkim-Wszechpotężnym-Złym, który nęka pobliską wioskę? - bohater pyta Wielkiego-Wszechpotężnego-Złego, który codziennie o tej porze wymachuje buzdyganem nad wodospadem.
- A ty jesteś Wielkim-Wszechpotężnym-Dobrym, który przyszedł tu aby mnie utłuc i zaniesć moją głowę wieśniakom?...
Dalej wszystko wyglądałoby standardowo. Pozytywny bohater musi wygrać, bo inaczej akcja nie poszłaby do przodu... Konieczna walka na miecze, parę przekleństw, iskier i nasz Heros zanosi głowę Wielkiego-Wszechpotężnego-Złego do wieśniaków... odtąd żyją długo i szczęśliwie...

Powyższe zdania mogą wyglądać jak dosyć poważny offtopic, ale do czego zmierzam. Otóż w realiach SF, tudzież czystego postnuclear, wszystko dałoby się rozwiązać za pomocą granatu. Taki Fallout, chociaż Postnuclear i do sf pozornie mu bliżej ma jednak o wiele więcej wspólnego z fantasy niż by się mogło wydawać. Fallouta zaliczyłbym więc do z pełną świadomością do fantasy, bo jak dla mnie jest zbyt silnie zmitologizowany i ubaśniowiony niż się wydaje. Wtedy więc nie pozostaje żadny znaczący tytuł cRPG z gatunku innego niż fantasy. (biorąc pod uwagę fakt, że również KOTOR bazuje na Star Wars, która opiera się na schemacie o podłożu silnie zmitologizowanym)

Grałem kiedyś w coś, co nazywało się 'GUNLOK'... owa gra nosiła pewne znamiona RPG, ale chyba na dłuższą metę nim nie była. Gra odgrywała się w czasach 'przyszłych', gdzie ziemia została opanowana przez roboty, a nasz bohater musiał odzyskać ją dla rodzaju ludzkiego... dlaczego jednak to nie był RPG? Bo wystarczyło wyjść na ulicę i z szerokiego asortymentu dostępnej broni wygarnąć we wroga tak, by ten zbyt szyboko (albo wcale) się nie pozbierał.

Większość cRPG, to fantasy, bo grając w cRPG na bazie SF gracze mimowolnie wybieraliby łatwiejsze rozwiązanie. Tylko i wyłącznie bardzo dobry scenariusz, na siłę pozbawiony wątków 'zabij serią z automatu' mógłby być uznany za naprawdę dobry cRPG, który daje graczowi szansę wczucia się w swoją rolę...
W fantasy jest to prostsze... środowisko z gruntu pozbawione kontaktu z szarą codziennością mimowolnie wymaga od nas głębszego wczucia się w realia. Robimy to właściwie nieświadomie, ale jednak tak jest - sami przyznacie, że 'na ulicach' częściej można spotkać broń palną, niż krasnoluda goniącego elfa z toporem w ręku...
Tak więc fakt tego, że większość cRPG zakorzeniona jest w realiach fantasy wynika z tego, że daje on to czego gracz grający w RPG z gruntu oczekuje... a oczekuje możliwości wczucia się w coś, czego dostarczyć mu nie może szara codzienność. Nieświadoma chęć zaistnienia takiego stanu motywuje także twórców do tworzenia gier w takim a nie innym środowisku.
Wystepuje tu więc coś w rodzaju efektu połączenia łańcuchowego. Twórcy tworzą grę w realiach fantasy, by gracze mogli wczuć się w środowisko skrajnie inne niż to za oknem (i w ten sposób zaspokoili jakiś element swoich potrzeb)... wreszcie gdy już wczują się w realia przedstawionego im świata, oczekują od gry całej reszty nośnika gatunkowego 'cRPG' jakim są questy, które mogłyby stanowić treść RPG osadzonego w dowolnym klimacie i świecie.
Papierowe RPG nie wymagają takiego stanu rzeczy, gdyż natychmiastowo narzucają graczom potrzebę wczucia się w rolę... i wtedy obojętne i bez znaczenia jest to w jakich realiach rozgrywka się realizuje. Bo papierowe RPG wymagaja większego zaangażowania niż gry komputerowe, które świat przedstawiony jako taki oferują nam w postaci obrazków renderowanych z jakąśtam częśtotliwością...

Możemy też po prostu stwierdzić, że więcej jest gier RPG w realiach fantasy, bo większosć z nich tworzona jest przez tych samych autorów , ale to już chyba pójście na łatwiznę... co nie?

P.S. Jeśli popełniłem w tym poście jakieś rażące błędy ortograficzne i merytoryczne to niech ktoś zwróci mi na nie uwagę... jestem strasznie chory i mam gorączkę, więc może się zdarzyć, że nie wiem co piszę
Hmm.. dobry punk widzenia, tylko że można jeszcze przyjąć za fakt że łatwiej jest osadzić gre w relaiach których nikt nie zna, tj każdy wie co to jest fantasy i wszystko jest tam możliwe, latanie, skakanie na 150 metrów itp... w sumie post i sf musiało by się opierać na realnych zasadach fizyki... gdzie tu miejsce na lewiatacje czy latającego smoka... ekhm... łątwiej jest coś wymyślić od podstaw niz zmodyfikować coś realnego w coś nierealnego, gre... ale starczy moich zboczonych filozofi, nie to chciałem napisać;

CO do questów, co stio na przeszkodzie żeby Wielki mały bohater miał przynieść psychomotorozrusznik ze złomowiska szalonego wynalazcy, bo ów potzebuje go do skonstrowania ekspresu do kawy, a to ze z ekspresu wyszedł akafalung, to daje go bohaterowi który wybierając się na wielikeigo złego włąściciela kopalni uranu w której niewolnioczą pracą katuje ukochaną wielkiego małego bohatera, ten pyta się górników gdzie jest Wielki tłusty Włąściciel, Ci mu wskasują droge w sina al i mówią na końcu, t ten wsiada na konia i jedzie puki nie ukradnie samochodu lub niezajedzie konia na śmierć, jak mu się benzyna skończy to dojdzie na piechote...W ostatecznej konrfontacji żuca granat i wraca do domu, by tam się dowiedzieć że to na nic bo juz pojawiło się zagrożenie ze strony obcych którzy chcą wybudować tu miedzygalaktyczna autostrade!

btw: Wiecie... na podstawie czeg była by super przygodówka albo RPG ? Na podstawie " Autostopem przez galaktykę Trylogia w pięciu częściach" - to jest tak odjechana książka że szok...
Jest w tym dużo racji że programiści boją się SF. Niestety z SF jest duży problem, przeważnie trzeba wymyślić cały świat od nowa, a nie każdy to potrafi. Najprościej jest umieścić akcję w fantasy-średniowiecznej krainie i wszyscy czują się komfortowo i programiści bo nie mają za dużo do wymyślania i gracze którzy już od pierwszych minut grania czują się jak u siebie.
Oczywiści mogą (zaczynają już tworzyć) umieścić akcję w świecie SF który już dawno został stworzony i zakceptowany przez gracza (Star Wars czy Startrek) i mają wtedy o wiele większą szansę że sprzedadzą grę.

Innym problemem wpomnianym przez was (min przez Thorongila) że w grach SF wszystko da się prosto rozwiązać siłą. Wystarczy że taki gracz będzie miał granat i moze zmienić losy świata, coś takiego w fantasy jest prawie nie do pomyślenia. No może jak ktoś by osiągnął xxx level, po pokonaniu XXXL potwora i znalezieniu ultimate scroll of anihilation... Innymi słowy żeby zbudować żywy i spójny świat SF trzeba nieziemskiej determinacji. Jeden przykład: w świecie SF możliwość śmierci postaci jest pewnie z 100 razy większ niż w fantasy, wystarczy jedna kulka.

Jednym ze świetnych sposobów ominięcia tej preszkody jest tworzenie CrpgSF w trybie pierwszej osoby. Bardzo dobre System Shock2 czy Deux: Ex to 100% crpgi, choć mało rozbudowane i liniowe ale jednak dające dużo swobody.

I tak na koniec ciekawostka: całą seria Might&Magic jest SF, tyle że przeważnie bohaterowie o tym nie wiedzą. Podobnie łączy światy SF z fantasy Wizardry czy Albion.
Prawdą jest, że twórcy boją się tworzyć nowe światy... Chociażby dlatego, że wymyślenie czegoś nowego sprawia im problemy, jak ktoś już wspomniał. Drugim powodem może być strach przed odrzuceniem czegoś oryginalnego przez najliczniejszą chyba, a zarazem najmniej przeze mnie szanowaną grupę - Moich rówieśników, dla których liczy się w grach tylko grafika, liczba broni, level, czy też możność porównania gry do innych...

Obawiam się, że to właśnie takich odbiorców będzie coraz więcej. Gdy zobaczą coś innowacyjnego, a niepopartego kampanią reklamową rzucającą liczby typu "Możliwość osiągnięcia 540 levelu, 1244 czary"... To jest przygnębiające... Niedługo dojdzie do sytuacji, w której światy będą tak podobne do siebie, że różnice zatrą się do tego stopnia, że aż będziemy mylić Forgotten Realms z Myrtaną...

Może trochę przesadziłem, ale tutaj dałem wyraz mojej frustracji. W końcu ileż można przynosić ludziom z krypt zastawy stołowe?

Przeniesienie akcji gry do realiów SF często daje bardzo pozytywne efekty... Jak np KOTOR...

FPP w realiach RPG... Mieszanie tych dwóch gatunków raczej mija się z celem... Chyba, że osiągnie się efekt końcowy w postaci gry podobnej do Deus Ex...

Pamiętam jedną grę, która mieszała RPG, FPP, Przygodówkę, i coś jeszcze...
Zanzarah chyba się zwała... Innowacyjna, ale było w niej kilka naprawdę nietrafionych rozwiązań. Przykład Zanzarah dowodzi, jak trudno łączyć poszczególne gatunki w coś dobrego.

Jeszcze kilka zdań o TESIII, które powinny się wpasować w tą dyskusję...

Morrowind jest powszechnie uważany za grę o przerażająco słabej animacji, charakteryzującą się złym systemem rozmów... Ale w zamian dającą olbrzymi obszar do eksploracji, a także niemalże pełną dowolność w poczynaniach.

Nie brzmi to może interesująco dla "graczy" podniecającymi się grafiką Dooma 3. Prawda?

Ale w Morrowindzie podoba mi się bardzo jedno - Przestrzeń dla wyobraźni. To co, że nie możemy siąść, skoro równie dobrze można to sobie wyobrazić przechodząc na widok z oczu postaci. To co, że nasza postać nie mówi, nie odczuwa potrzeb fizycznych, czy też walczy wykonując trzy ruchy na krzyż mieczem... To wszystko można doprawić odrobiną wyobraźni.

Pozdrawiam.
Co do argumętu granatu, trzeba liczyc się z tym że granat nie jest bronią masowej zagłady, a tylko jednym z arsenału, np można go porównać do Zakląęcia kuli ognia na xxx-ntym poziomie... słabszych zabija, cherosów rani...chodzi mi o fizyke ala Fallout... siłą, nieprawda, chodzi o to ze wątki typowo fabularne (morderstwa, rozbije, napady) siął się nie da rozwiązac, bądz co bądz zabijając świadka utkniemy, można go zastraszyc, ale to nie jest czysta siła...

Zgadzam się Deus Ex to niepowtażalny efekt... już druga część nie miała takiego efektu, choć grałem tyklo w demo...

Niestety... luzie teraz oczekują prostowy, łatwości i przyjemności, odważe się powiedzieć że jest to potrzeba lekkiej i nie wymagającej myślenia rozrywki...
A łatwiej skusić kogoś grafiką niz zmusić go do myślenia i gry z "głową"

Chwila, co do zlewania się światów, moze i dobry pomysł, ale na max 4 gry, tj osadzić je w jednym świecie naprzemian spotykajac ludzi i zdażenia... :-D ale to byłby na dłuższą mete badziew...

Morrowind... znam, znaczy siepoznaje, dzięki DoPr'wi, taki kumpel. Mamy strasznie podobne gusta, zresztą oboje wychowalismy się na Falloucie, szczeguł ze on troche wcześniej. Zainteresował mnie grą i teraz gram. Zgodze się świat jest ogromny, rozgrywka o tyle nieliniowa że zawsze znajdize sie coś do robienia... Jednak ostrzegł mnie też przed tą animacją i grafiką, tj ze sie przycina na doczytywaniu... sprubowałem i nieżałuje. Choc jak juzwpominaliśmy, "graficiaże" raczej niewiele z niej wyniosą zniechęcom sie po 5 minutach...

Weźmy moze jeszcze jeden problem pod uwage, problem rozwiązania jak ma wyglądać miejsce akcji, jedna planeta... wiele planet... ukłąd słoneczny? Niesie to za soba konieczność rozwinięcia wielkiej liczby miast, osad itp. WIększej i to o wiele niz w morrowindzie... w pzypadku wieloplanetarnych realiów...

O... nie pisze nic więcej, ide na Diune...
Ja bym nerkę oddał za Dune RPG...

Lub nawet za coś w stylu komputerowych 'Fading Suns'. Jedynie co mnie pociesza że w dobie niezliczonych mmorpg w końcu ktoś takie SF zacznie tworzyć.
Jak dla mnie niesamowity pomysł, tysiace planet, tysiace codziennych problemów i tysiące znajomych.
Jedynie nadal jest problem z elastycznością fizyki gry. Śmierć postaci jest moim zdaniem największym problemem. Można zginąć przecież od jednej kulki czy granatu. Nawet najgorszej stworzona lub 1 poziomowa postać może przecież zabić kogokolwiek. Coś takiego w fantasy jest prawie niemożliwe, trzeba zapracować sobie na taką siłę i trochę się z tym natrudzić.
A co się stanie jak postać zginie -chyba jej nie wskrzeszą?. Można oczywiście rozwiązać wszystko poprzez klonowanie czy tarcze energetyczne (jak w Dune), ale nie każdego będzie na to stać. Taka gra nie była by newbies friendly, ja bym się cieszył ale czy to się sprzeda.
Według mnie może powstać jakiś fajny rpg w realiach s-f. A co do tego, że jest ta fizyka, którą dość ciężko nagiąć to można by zrobić że np. akcja dzieje się na wielu planetach. To rozwiązanie według mnie daje dość dużo, bo mamy już rozwiązany problem wysokich skoków, żeby móc chodzić po powierzchni planety trzeba by mieć skafander(postać na początku otrzyma jakiś ciężki i tandetny stary model. I wmiarę z rozwojem gry można by zdobywać/kupować coraz to nowsze i lżejsze przez co na planetach o niższej grawitacji można by skakać wyżej. Magia, no magii by nie było ale mogły by być jakieś efektowne bronie laserowe(?). Problem długich podróży można rozwiązać na wiele sposobów np.
1. hibernacja
2. jakieś napędy podprzestrzenne
3. itp. itd
Wiele planet było by np. wielkim pobojowiskiem, postnuklearne światy rodem z fallouta
jak w rpg fantasy są umiejętności takie jak długie ostrze, krótkie ostrze, alchemia itp. tu mogły by być typu broń ciężka, broń lekka, chemia(była by przydatna np. do robienia bomb chemicznych i takich tam....
Jest wiele możliwości, a fizykę można by trochę ponaginać na różnych planetach.

Aha a co do śmierci to jakimś rozwiązaniem jest by postaci na powierzchni planety nosiły te skafandry no i im lepszy i nowszy tym lepiej chroni przed kulami naturalnie jak dostaniem od jakiegoś snajpera kulką między oczy to się tak nie pozbieramy chyba, żeby zrobić jakieś super-hiper-mega wytrzymałe materiały chroniące nas przed zwykłymi kulami. W takim skafandrze jak dostaniemy z granacika to np. cały skafander by poszedł, lecz my jeszcze (ledwo bo ledwo ale jednak) byśmy, żyli i byłby jakiś tam krótki czas na dotarcie do bazy kosmicznej. Pomysł z klonowaniem też nie jest zły, a wręcz b. dobry.
To są oczywiście jedynie przykłady
Co do pomysłu tarcz, weź pd uwage Craag że w Diunie tarcze nie byly ochroną przed bronią energetyczną wszak wiadomo że strzelanie z laserobinu do tarczy było ruwnoznaczne z samobujstwem, bo powstawała taka eksplozja, ze łochooo. Co do Diune RPG to też jestem za, tylko żeby nieskopano pomysłu.

Co do gry umieszczanej na innych planetach i fizyki gry. Planety na których nie dało by się normalnie zyć nienadaja sie do kolonizacji, mozńa tam umiescić więzienia, kopalnie i inne struktury, lecz główna fabuła i większość planet powinna mieć przyjazna atmosfere, gra na planetach tylkop nieprzyjaznych lub przyjaznych była by monotonna, zresztą weźmy pod uwagę to iż planety mogą mieć rużne warunki klimatyczne, pustynia, lód, zerowa grawitacja, ujemna? Wielkie pole do popisu...

CO do obrażeń, najlepiej rozwiązać to metodą falloutowa, HP + obrażenia broni, np 50-60 + krytyki i wszytko. Granaty Np 40 na metr kwadratowy, straciło by się troche nba realności, ale dało by się doprowadzić do znoścnej fizyki walki. n tyklo bropń atomowa by anichilowała wszystko w zasięgu wzroku, lub opcjonalnie jeszcze inne przyszłościowe bronie masowej zagłady, dostępne tyklo w questach/wielkich organizacjach.

Podruż, zawsze można przyjąć ze że ludzie dysponuja juz technologią tempralną, tj naginania czasu, tak aby otworzyc tunel podprzestrzenny i wlecieć i w tej samej chwili wylecieć na drugim jego końcu... Można by mieć też włąśny statek kosmiczny, im droższy tym lepszy itp.

Klonowanie, ma sens w świece gry, ale nie ma w odniesieniu do postaci, śmierć to load, złoa zasada gier RPG... główny bohater nie może zginąć, po naszj śmierci, nie ma juz nas... klonowanie nie pozwala odnawiać połączeń neuronowcyh w muzgu... nawet po klonowaniu nic nie będziemy umieć/pamiętac z tego co wiedzieliśmy, umieliśmy. Klonuje się DNA, nie połączenia neuronowe, które sami stworzyliśmy, bo niby jak?

CO do umiejetności, napewno zdało by się majsterkowanie, chemi ai kombinatoryka. Pierwsze to np umiejętność złożenia butelki bęzyny i szmaty - koktajlmołotowa, druga to np zmieszanie 3 skłądników by powstało coś palnego (ala alchemia w Morrowidzie) trzecie to sposóba na innowacyjne wyjścia z sytuacji... na które my niekeidy wpadamy, ale fizyka gry nipozwala tego zrobć, chodzi o to zeby w zależnosci od wartości umiejętności postać mogła sama na nie wpadać.
Oczywiście MMORPG w światach s-f już są i chyba nie cieszą się mniejszą popularnością niż fantasy (tylko w tej chwili od razu przypominam sobie darmową Project Entropia, no i chyba było coś takiego jak Neocron czy jakoś tak). Co do kwestii śmierci postaci w takiej grze to ja bym to rozwiązał w taki sposób, że byłyby miejsca, w których możesz zapisać postać, tzn komputer skanuje dokładnie całe twoje ciało i mózg i w razie czego je odtwarza i odradzasz się w tym miejscu. W końcu komputery przyszłości mogą być do tego zdolne, no nie? Oczywiście nie byłoby to za darmo, im lepsza postać tym drożej. Każdy gracz miałby również swoją jakąś skrytkę i przedmiotów tam trzymanych nie traciłby w razie śmierci, natomiast te trzymane przy sobie owszem, chociaż na siłę to i kwestię odnawiania przedmiotów dałoby się rozwiązać. Tak czy siak gra byłaby wtedy dość ryzykowna i wymagająca, ale to chyba właśnie sprawia, że jest ciekawa?

Dobrym pomysłem byłyby też tarcze energetyczne które może przebić jedynie droga broń energetyczna, niedostępna dla newbies - zatem nie byłoby tak że noob wyzywa gracza na pojedynek i rozwala go jednym strzałem z jakiejś słabej broni. Natomiast tarcze wymagałyby częstej aktywacji i jakiejś energii, tak że noob z pomysłem i pozbawiony moralności mógłby zamordować doświadczonego gracza, jeśli wykazałby się umiejętnościami zabójcy, a ów gracz niefrasobliwością w trzymaniu tarcz.

Co do tematu dynamiki w cRPG i walki na miecze to rozwiązanie z Morrowinda, a dużo bardziej z Daggerfalla mi się podoba. Dynamiczne, realistyczne, tylko szkoda że tarcza jest niedorobiona. Z kolei w Fantasy Quake (taki śmieszny mod do najlepszego z serii Q1) był pod tym względem lepszy, gdyż to gracz sterował umiejętnością blokowania tarczą, poprzez ustawienie się pod odpowiednim kątem do nadchodzącego ciosu czy strzały. Było to możliwe, ale wcale nie takie łatwe.

Zatem wszystko jest możliwe, jak się postarać. Ja z kolei zagrałbym sobie w RPG, w którym grasz normalnym człowiekiem w dzisiejszych czasach i tutaj rozwija ci się jakaś przygoda. I bynajmniej nie chodzi mi o nic podobnego do Sims, tylko o prawdziwego cRPG osadzonego w rzeczywistości. Ja bym się przy tym dobrze bawił, gdyż wbrew pozorom nie byłoby to to samo co mamy na codzień. Co myślicie o takiej grze? Macie jakieś jej wizje?

BTW. co do "Autostopem przez Galaktykę" to seria jest rzeczywiście wykręcona i polecam ją wszystkim. Natomiast jej twórca, Douglas Adams, faktycznie napisał grę - przygodówkę kosmiczną pod nazwą "Starship Titanic" albo po prostu "Titanic". Przy okazji jeden z ludzi związany z Monty Pythonem napisał książkę pod tytułem "Krążownik Titanic Douglasa Adamsa" gdyż sam Adams nie mógł pracować przy książce i grze na raz.
Sama idea wielu planet jest nieziemska. Przy tworzeniu postaci od razu byś miał wpływ w jakim świecie chciałbyś się znaleść. Czy to świat pustynny (Dune), wodny (BluePlanet) czy róznego postępu cywilizacyjnego. Częsć graczy preferowała by silnie zurbananizowane i zcybernizowane światy, a część by żyła na świecie gdzie np broń palna nie została jeszcze wynaleziona, a przylatujące na taką planetę statki\sondy traktowono by jak wysłanników bogów. Takie coś daje tak nieograniczone pomysły że aż ciarki przechodzą.

Jak się tak głębiej zastowić to gry mmorgp stanowią przyszłość ogólnie pojętej rozrywki. Sam wiele lat temu marzyłem o takiej grze jak napisał mindreaper. Wcielasz się w szarego człowieka w dzisiejszym świecie i już od twojej gry i decyzji zależy, czy nadal pozostaniesz szary czy jednak świat będzie leżał u twoich stóp. W dobie coraz lepszej mocy sprzętowej, lepszej techniki oszukiwania naszych zmysłów, taka wirtualna rzeczywistość dla wielu z nas by była czymś niesamowitym. Teraz możemy o czym takim pomarzyć, ale za 60 lat , jak już będziemy podstarzali to wejście do takiego świata będzie czymś niesamowitym. Wcielasz sie w kogo chcesz, szujesz się młodo i na nowo żyjesz. Podobnie z nastolatkami, które będą wcielały się w role dorosłych by trochę poznać zakazanego życia. Ale to będzie biznes. Mam nadzieje że ktoś będzie udostępniał darmowe portale...
Oczywiście takich wirtualnych rzeczywistosci będzie niesamowicie dużo i znaczna część będzie działa się w SF. Choć mogę założyć się że pewnie duża część z nas będzie grała właśnie w 2005 roku i ....przerywam, poniosła mnie trochę wyobraźnia...

A wracając jeszcze do pomysłu mindreapera, coś takiego teraz jest prawie niemożliwe do zrealizowania. Za duża ilosć danych, zmiennych itd. Jedyne co pozostaje to chyba liniowe przygodówki, simsy, mmorpgi i GTA: San Andreas...
Hmmm.... wiele planmet, ruzne etapy ewolucji... coś pięknego, tylko jak to zrobić, dzisiaj, w naszej erze... za kilkadizesiąt lat... albo podpiać się pod jakiś komputer NASA albo Pentagonu... albo sobie darować...
Jakimś tam rozwiązaniem byłoby by na początku instalowania takiej gry określić w jakim świecie by się chciało żyć i wtedy na nasz komp z neta ściągany byłby, a następnie instalowany ten świat. Naturalnie wymagania sprzętowe byłyby ogromne, i wymagany byłby net najlepiej szybki bo jeżeli chcielibyśmy mieć świat-planete to obszar w jakim mogłaby poruszać się postać powinien być ogromny a to wymagałoby dużej ilości miejsca na dysku i długiego czasu ściągania(zapewne nawet kilka lub kilkanaście godzin). Ograniczeniem byłoby np to, że aby zmienić postać i świat w jakim by ta postać żyła trzeba by było reinstalować grę(coprawda na programowaniu się nie znam ale śmiem podejrzewać, iż to by trochę kod gry zmniejszyło). Co prawda w naszych realiach nikt by czegoś takiego napewno się nie podjął ale pomarzyć można
Nie kilku godzin, a kilku lub kilkunastu dni, jak mniemam...

Hmm..Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale temat zbacza na plany stworzenia megarpga zmożliwoscia wyboru masy planet cywilizacji itp itd... CZyli Civilization+Sims+Morrowind.. Hmm.. Ja w coś takiego na 100% bym nie zagrał... Jeżeli chodzi o SF i te nieszczęsne granaty.. No cóż.. Wszystko da się ominąć.. W końcu czemu w SF nie może być zbroji, czy tak jak to jest w falloucie - pancerzy wspomaganych... Czemu musimy grać człowiekiem, ktory na taki granat zbyt odpony nie jest?
Włąśnie w Faloucie jest to wszystko łądnie rozwiązane, a to, ze F1 i F2 dalej sa na swój sposob Fantasy, to raczej wina (choc 'wina' nie do konca pasuje...) fabuły i klimatu - miast misji itp. Ale człowiek zmutowany, czytaj - odporniejszy, z mozliwoscią uzycia pancerzy wspomaganych daje już możliwości aby taki granat gry nie 'psuł'... Na wszystko znajdzie się sposób, tak więc IMO pod tym względem S-F od F nie odstaje...
Całość gatunku RPG opiera sie na jednej podstawowej rzeczy - walce, która doprowadza do smierci przeciwnika lub przeciwników. A że większość z nich jest zbudowana z aminikwasów, czyli białka, czylia mięcha takiego jak my, to droga do zadawania obrażeń jest taka sama. W końcu zwykly miecz jest dalekim potomkiem karabinu. Hmm zły przykład. Raczej to kusza jest protoplastą karabinu tyle, że kusza występuje w fantasy a karabin w sf. Ale obrażenia są identyczne. Powodzenie gry zalezy od wykreowania dobrego i mającego swoje uzasadnienie świata. W końcu o wiele przyjemniej grało się w Fallouta, gdzie mozna odnaleźć wiele współczesnych, dobrze znanych elementów.

PS. Fading Suns pojawiło sie na kompach, ale jako strategia pod tytułem "Emperor of the Fading Suns" o ile dobrze pamietam. Była strasznie skomplikowana.

PS2. Hammer, czy ty czytasz swoje posty!? Tyle błędów....
Na razie dorzucę tylko swoje trzy grosze... jesli chodzi o konstrukcje questów to sądzę że powody są dwa. Po pierwsze, można je łatwo wymyślać w ilościach przemysłowych. Ot, bierzemy misję typu bounty hunting, dokombinowujemy wartości takich zmiennych jak Imię-wielkiego-złego-przedmiot-do-zdobycia et c. et c. a następnie, po drugie, możemy je bardzo łatwo wklepać do kompa, bez specjalnej rozbudowy, bez kilometrowych skryptów.
Kolejna sprawa to kwestie związane z Morrowindem i grafiką - przy pomocy wodotrysków graficznych, których w dodatku duża część graczy OCZEKUJE- można skutecznie odwrócić uwagę od tego że gra jest mało wymyślna, krótka i wtórna pod wieloma względami.
Nie mówię juz o tym że jeśli chodzi o rozgrywkę to większość graczy jest i tak przyzwyczajona do podobnych questów i zasad. Wiadomo, ze jesli gramy w RPG to będziemy zabijać, zbierać przedmioty, kolekcjonować coraz potężniejsze bronie, podbijając kolejne poziomy doświadczenia. Nowości więc sprowadzają się jedynie do decorum - otrzymujemy ciągle to samo danie, podane jedynie na neico innym talerzu. Tak jest wygodniej, bezpieczniej, taniej ponieważ nowe rozwiązania wymagają wysiłku, nie dając gwarancji ze staną się popularne.
W przypadku fantasy łatwo o bezpieczną działkę. Świat oparty na średniowieczu, dorzucamy Elfy i Krasnoludy, dodajemy nieco grafiki i wiadomo że rzecz się sprzeda. A że mało wymyślne, trudno...
Można przeciez stworzyć świat rpg oparty na średniowiecznej Japonii, Chinach ( coś w stylu wuixia, żeby daleko nie szukać ) , można wymyśleć coś zupełnei innego, można tak jak Lewis w Narni stworzyc wariację na temat Imperium Ottomańskiego... ale średniowieczne elfy są proste,zwłaszcza jeśli ta wersja średniowiecza jest i tak okropnie okrojona i pokręcona w stosunku do oryginału.

Też marzę o niebanalnych rpg, z banalną grafiką ale niesamowitą atmosferą, oryginalnością... rpg które nie będą polegać głównie na bieganiu z mieczem/toporem/łukiem i rozwalaniu coraz to nowych przeciwników. Ale czy to ma szansę się sprzedać ?
Lubię Świat Mroku - można łatwo poprowadzić tak, by walka była nieobecna, a najważniejsze stało się odgrywanie roli. Ale i tak okazało się że gracze chcą walki.

Tyle na dziś.
zaznaczyliśmy ze miało by znaczenie z jakiej planyety się wywodzi rasa... Rużnego rodzaju pencerze, skafandry, czemu nie, byle nie były magiczne :> Inaczej, Civilization, nie, to ma być tylko podruż między planetami itp, a po kiego grzyba simsy? co mamy zarządzać rodzina na wycieczce międzyplanetarnej?Ciwilizacja? mamy tworzyc technologie na przełomie wieków, NiE! Mamy kształtować losy bohaterów, nie świata i postępu technicznego!

edit: Staram się czytać, choć niekiedy przyznaje się bez bicia ze nie mam za dużo czasu, zwłaszcza jak ktoś mnie woła i musze się rozłanczać