Torment obfituje w mnóstwo oryginalnych i ciekawych zadań. Jednym z moich ulubionych było poznawanie tajemnic kręgu Zerthimona. Epicka historia uwolnienia ludu oraz walki ze znienawidzonymi Ilithidami, podział ludu; coś w tym było przyciągającego uwagę. Warto również wspomnieć, że po odkryciu ósmego kręgu Dak'kon staję się nielichą maszynką do walki
A jakie były wasze ulubione zadania? I dlaczego?
Moje ulubione "zadania" to te, które są związane z naszymi towarzyszami. Ciężko nazwać je zadaniami, bo są one jedynie dialogami, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że wymagają one od nas sporego zaangażowania (jak przy innych questach). Najciekawsze są rozmowy z Dak'konem (jedne z najbardziej klimatycznych dialogów o jego historii i *poznaniu* samego siebie), Mortem i Anną.

A z tych zwykłych questów, "robionych" - zadania od Mebbet. Na swój sposób kształcące. Trochę denerwujące było ciągłe bieganie na targowisko, jednak późniejszy dialog z Mebbet o tym, czego dokonaliśmy i po co były te zadania wynagrodził mój trud ^^. Odnalezienie 'kamiennego' dziennika i przeczytanie wszystkich tablic też było świetne, wręcz genialne. Jeden z moich ulubionych fragmentów gry, zawsze robię tam sejwa, którego wczytuję od czasu do czasu i rozkoszuję się tą lekturą... ^^
Zdecydowanie zadaniem, które najbardziej przypada mi do gustu jest sam wątek główny i podróż w poszukiwaniu własnej tożsamości. Powodem są chociażby zwroty akcji i ukryte smaczki związane z naszymi towarzyszami. Z zadań ściśle pobocznych to podobnie - krąg Zerthimona i... sprawa ukradzionego widelca.

Tak jak wcześniej ciężko mi nazwać zadaniem wszelakie relacje pomiędzy towarzyszami, ale również są one kapitalnym elementem całej przygody. Zwłaszcza rozmowy z Anną czy poszukiwanie (albo raczej przypadkowe spotkanie) Nordoma.
Tu muszę się z Wami zgodzić, rozmowy z naszymi towarzyszami są bardzo ciekawe. Ciekawsze tym bardziej, gdy dowiadujemy się z nich czegoś o swojej przeszłości. Takie rozmowy można poprowadzić z Ignusem, Vhailorem, Anną, Dak'konem czy też w końcu Mortem, w tej kwesti tylko Nordom coś milczy, i chyba Niesława, ale mroki mojej pamięci mogą coś przesłaniać...
PS. Fajna była też rozmowa z Zachariaszem, gdy nauczyliśmy się Gadaj-Kości-Opowieści, owocowała ona wiedzą o naszej przeszłości oraz organami Zachariasza.
PS2. Bardzo mi się też podobały początkowe zadanka w Kostnicy, wprowadzały nas w to wszystko i robiły to nieźle.
Mi zawsze najbardziej podobały się "gadane" zadania, gdzie kogoś trzeba było do czegoś przekonać, albo wykiwać. A jeśli chodzi o rozmowy z towarzyszami, to lubiłem rozmawiać z Morte, Dak'konem i Niesławą, z kolei Anny nie lubie.
Witam na forum ( zwłaszcza kola, może mnie jeszcze pamięta )

Co do Planescapea mi osobiście najbardziej podoba się wątek główny, ciekawy pomysł, ciężko jest ustalić coś pewnego na samym początku, gdyż informacje są często wręcz przeciwstawne sobie, co zachęca do dalszego poznawania świata.
Witaj pawlosku, trochę się nie widzieliśmy
Co do zadań gadanych, miło się rozmawia z Ravelą, dowiadujemy się sporo o przeszłości oraz dostajemy bodajże +3 do mądrości. I to jest właśnie wyróżnik Tormenta, najlepsze zadania, to te, w których trzeba ruszyć bańką i składnie gadać, ot.
Kredens u Nie-sławy - No coż... zwałowy jest ten kredens
Czekoladka dla maga w Stronnictwie doznań - niby nic... ale sam mag i jego wywyższanie się było zabawne
Nieśmiertelny król u katakumbach nieumarłych - mały szok jak wyszło na jaw kto to jest.
Powrót do domu Ingressy - Jej opis na początku zadania był niesamowity.
Zadania od Makbet - jak już wspomniane niby nic, niby biegasz bóg wie po co a tu na końcu wychodzi jak się naprawdę staje magiem.
Uwolnienie demona w klątwie - za każdym razem się tego boje, czy mam go uwolnić czy też nie..czy mnie zabije czy nie..
Oczywiście sam początek gry, klimat Ula i tych slumsów...
Ale chyba jednak najbardziej lubię Przybytek Zaspokajania Żądz Intelektualnych. Muzykę w tym pomieszczeniu, bieganie od laski do laski i załatwienie ich spraw. Klimat takiej harmonii. Może dlatego, że murem stoję za Czuciowcami
-Rozmowa Mortego z Abelem Myślicielem, o ile można to nazwać zadaniem. Morte w pełnej krasie
-Przybytek Nie-Sławy, zbió niezwykle interesujących dam.
-Również nie jestem pewien, czy można to nazwać zadaniem, ale fragment głównego wątku, od Klątwy do Sigil uważam za świetny. Brudna, przeżarta zepsuciem Klątwa, potem spotkanie z Vhailorem, z Fhjullem i ze Słupem Czaszek, w Tartarze ten chaos, biesy w biesiej, ludzkiej i dewiej skórze. Miód i orzeszki!
Epizod z Labiryntem Raveli. (przepraszam, że tak mało, ale musiałbym cytować wszystkie posty w tym wątku )
Witam wszystkich.

W Planescape'a grałem ostatnio 2 lata temu, także nie pamiętam dokładnie nazw.

Natknąłem się na ciekawą rzecz, mianowicie: pewnie każdy kojarzy quest ze skrzynką w której był demon, z którą biegało się po całym Ulu, żeby ostatecznie wylądować u kapłana.
Jeśli wykonało się to zadanie w całości, to w lokacji z portalem do zniszczonej klątwy (pierwsza lokacja po zewnętrznych sferach), na zachodzie chodził sobie właśnie ten demon (tylko dużo większy i silniejszy ), potworek był baaardzo wytrzymały i pokonanie go nie było proste, (w sumie jedna z trudniejszych walk w grze dla mnie), po ubiciu gada wylatywał z niego fajny pierścień -> dokładnie nie pamiętam ale dawał z 3 do KP premię do kondycji i cośtam...

czy ktoś się na niego natknął? bo czytałem strony z ciekawostkami z gry i nigdzie tego nie znalazłem ;P
czy ktoś się na niego natknął?


Gwoli ścisłości: na pierścień, czy na biesa?
Na biesa owszem, ale nie jestem pewna, czy po ubiciu stwora faktycznie go (pierścień) otrzymałam.
Na pierścień

Pamiętam, że był to najlepszy pierścionek w grze ( poza tym otrzymanym z czaru "życzenie")
Tak mnie naszła chwilowa wątpliwość... Czy ten bies się jakoś konkretnie nazywa? Czy po prostu jest biesem?
Bo jeśli tak, to skąd wiadomo, że to akurat ten ze skrzynki? Czy ten lemur(którego spotkamy w Ulu po otworzeniu skrzynki) miałby niby ewoluować w wielkiego strasznego potwora?
A może to bies Dony Kiszał?
Uwielbiam questa z Ingressa.. Dreszcze przechodza:) Jak pierwszy raz gralem, niesamowite wrazenie wywarl na mnie Labirynt Gracza- lazilem po nim, az z portali zaczely wylazic Cienie:) Zawartosc kamiennych tablic w grobowcu Bezimiennego w Zatopionych Ziemiach tez zjezyla mi pare wloskow na grzbiecie.. Do Przybytku Nie-Slawy to potrafie wejsc, podglosnic dzwiek tak, zeby muzyka, szmer dialogow i smiech w tle delikatnie wypelnial caly moj dom w realu i tak zostawic na caly dzien, noc, nastepny dzien..;)

Bies w lokacji ze spalona Klatwa nazywa sie Bies Ze Skrzynki Moridora i rzeczywiscie twardy z niego madafaka.. Trias czy Wiekuisty to przy nim pikusie. To on daje Aegis Udreki o ile sie nie myle (3 do KP, 3 do KON i 15 do PŻ). Zeby spotkac Biesa nie trzeba nawet biegac po Ku'atrach, Shilandrach i Aolach, po przejciu do Nizszej Dzielnicy Skrzynka Moridora wyparowuje pozostawiajac nam rubin, a questa mozna zakonczyc po prostu opowiadajac o calym zajsciu Szpetnemu, ktory zwariuje ze strachu:)
Skurczysyński Torment!
Ile jeszcze oferuje rozwiązań dla każdego zadania?!

Kurde. I znowu mam tą fazę kiedy pod żołądkiem czuję jakieś... coś, co przetacza mi się tam na samą myśl o tej grze.
Nie potrafię tego wyrazić słowami. To jest jak miłość. Po prostu jest i za żadne skarby nie napiszesz o co w tym chodzi.
"Żaden filozof, gramatyk, pragmatyk i dogmatyk" nie powie Ci o co biega, bo tylko Ty to czujesz.
Nie wiem jak jest u Was, ale ta gra we mnie wywołała takie emocje, że kończąc ją płaczę.
Z żalu nad Bezimiennym, z bólu, że to koniec jego przygody, ze szczęścia, że to koniec jego udręki.
Ha ha, tez nie raz uronilem lezke, a wlosy to zawsze stoja mi na calym ciele deba, kiedy Bezimienny podnosi ta wekiere, patrzy na nia, kiwa glowa sam do siebie glowa i schodzi w doline.. Dziiiiizas
W tej nedznej ksiazce na podstawie gry ostatni ustep jest swietny- kiedy kornugonowie batami ustawiaja w szyk Oczekujacych wymieszanych z pomniejszymi biesami, jakies biedne ofiary Wojny placza i sikaja po nogach ze strachu, On wyrywa z mijanego scierwa topor i przeciska sie do pierwszej linii gotowy na atak wrogiej armii... Zza krawedzi doliny naprzeciw zaczynaja wylewac sie wyjace fale tanar'ri, a Bezimienny tylko usmiecha sie pod nosem.. Dawno jeszcze nie czul sie tak zywy.. UUUUUUUUUUAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

Dobra, Manta, wlasnie mnie calkowicie przekonalas.. Juz od jakiegos czasu chodzi mi po glowie esej na pewien temat- wlasnie ze napisze, o co w tym chodzi;) dzieki za zastrzyk Weny:*
Cała przyjemność po mojej stronie

A wróciwszy do tematu- Labirynt Gracza to za pierwszym razem był koszmar dla mnie.
W ogóle Torment był pierwszym RPG, w który przyszło mi grać, także miłość od pierwszego wejrzenia i wrażenie na mnie wywarł niesamowite.
Pamiętam jak bałam się tych cieni, które wyłażą z portali. Także nie jest to mój ulubiony quest

A właśnie, a jakich zadań nie lubicie?
Mnie bardzo wkurza np. latanie po targu dla Mebbet.
'Pomoz Sev'Tai w zemscie'. Idiotyczne zadanie.
W ogóle Torment był pierwszym RPG, w który przyszło mi grać, także miłość od pierwszego wejrzenia i wrażenie na mnie wywarł niesamowite.

To ci się poszczęściło z wyborem, ale jednocześnie i współczuję, bo pewnie przy kolejnych cRPG może się pojawić uczucie niedosytu lub nawet rozczarowania, iż nie są takie jak Torment

Zadania lubię niemal wszystkie, a jedno z ulubionych to Marta i jej wywody na temat trzewusi, "Zajrzyj mi do czaszki jeśli mozna prosić... A to sprawdź mi jeszcze żołądek... OK jelita może też..." Totalna groteska, wyglądać to musiało absurdalnie
No i skrzynka z demonem, oraz moment gdy Anna opowiada legendę o tejże.

Z zadań których nie wykonuję to te od BZK (Brzydka Zła Książka)
pewnie przy kolejnych cRPG może się pojawić uczucie niedosytu lub nawet rozczarowania


A żebyś wiedział! Żadko która gra jest w stanie teraz sprostać moim wymaganiom. Żadna nie ma takiej muzyki, odpowiedniego klimatu, ujadającego co chwila Mortego i tejże wspomnianej groteskowości. Po którą grę nie sięgnę, to przygoda kończy się gdzies w połowie, czasem nawet wcześnie bo gra mnie nudzi. Nawet dobra grafika nie przekonuje mnie tak jak zrobił to Torment.
Eh. Wychodzi na to, że...

"Drogi Tormencie. Spędziliśmy ze sobą tyle cudownych lat. Nie mogę już dłużej czekać z tym wyznaniem.
W zdrowiu i w chorobie (a w szczególności w chorobie, bo jest to czas wzmożonej nudy), w szczęściu i niełasce Pani.
I że Cię nie opuszczę aż do śmierci!".


No. To chyba amen.
Zadania lubię niemal wszystkie, a jedno z ulubionych to Marta i jej wywody na temat trzewusi, "Zajrzyj mi do czaszki jeśli mozna prosić... A to sprawdź mi jeszcze żołądek... OK jelita może też..."
Z zadań których nie wykonuję to te od BZK (Brzydka Zła Książka) ;)


- A propos tego motywu z Marta- arcygenialny wpis do dzeinnika: 'Poprosiłem Martę Szwaczkę, ażeby otworzyła mi czaszkę i poszukała czegoś w środku. Nic tam nie znalazła' mehehehehhehe
Grimuaru też nie robię, podłe to zadanie ze sprzedażą towarzysza w niewolę.. Żeby chociaż Ignusa można było opchnąć, to bym się pokusił na to Słowo Mocy: Giń, ale za cenę dziewczyn, githa czy czaszki- nigdy!
No. To chyba amen.


- Nie znajdziesz nic, co dorówna Tormentowi, niestety. Jedyna godziwa konkurencja to Fallout, oczywiście tylko dwie pierwsze części. Jeżeli nie lubisz sobie postrzelać, to w ogóle skup się na dwójce- można ją przejść nie wyciągając broni z kabury (chociaż odpuścić te krytyki z broni maszynowej- uaaa, barbarzyństwo;). Klimat, muzyka, historia- w koncu to ten sam skład, co robił Torment, i czuje się to. Co prawda ratujesz świat, ale ten świat jest taki, że w połowie już wcale nie chce Ci się go ratować..
O dobrym rolpleju w naszych czasach zapomnij; wytwórnie stawiają na ogłupienie publiki, więc nie liczyłbym na nic, co śmie choć musnąć graczy intelektualnie. Ostatnią produkcją o którą możesz się pokusić jest jeszcze Arcanum- i nie słuchaj, że bugi, że bezsens i że muzyka kwartetu smyczkowego; gra jest naprawdę niesamowita i ma w sobie to 'coś'. W ogóle, tylko Torment, Fallout i Arcanum mogę polecić, bo reszta to młócka; kilka ślicznych lokacji w BG czy IWD to dla mnie dużo za mało, sorry (a pozostałych prawdziwych RPG, od Ishar po stare M&M, już chyba byś nie wyrobiła- choć nie chce nikogo szufladkować, spróbuj, polecam- najlepsze klasyki zajmują po 5 mega na dysku^^)
"Drogi Tormencie. Spędziliśmy ze sobą tyle cudownych lat. Nie mogę już dłużej czekać z tym wyznaniem.
W zdrowiu i w chorobie (a w szczególności w chorobie, bo jest to czas wzmożonej nudy), w szczęściu i niełasce Pani.
I że Cię nie opuszczę aż do śmierci!".


Się wzruszyłem, chlip, chlip

Fallouta też gorąco polecam, choć tam atmosfera świata może wydać się przygnębiająca (i taka ma być! to postapokalisa w końcu)
. Ostatnią produkcją o którą możesz się pokusić jest jeszcze Arcanum- i nie słuchaj, że bugi, że bezsens i że muzyka kwartetu smyczkowego; gra jest naprawdę niesamowita i ma w sobie to 'coś'.


Niestety, Arcanum to jedyne stare cRPG, które wcale mi się nie spodobało. Po pierwsze przez tę wku...rzającą muzykę (przez pierwsze pięć minut nie jest zła, ale potem... UGHHHHH), a także przez to, że jest zwyczajnie nudna. Człowiekowi się odechciewa grać...

Jasne, pewien klimat miała, ale mnie on nie przypasował.

Co do mojego ulubionego zadania... ciężko powiedzieć. Chyba najlepsze są te w Wyższej Dzielnicy. Szczególnie te związane z zabawą z używaniem przedmiotów od Vrishki czy rozmawianie z dziewczętami w Przybytku.
Ktoś kiedyś ładnie się wyraził (nie wiem, czy aby nie na tym forum): Baldurs Gate jest szybki i gorący jak hamburger, Arcanum to jak wykwintna kolacja przy świecach.. Arcanum kupiłem zaraz po premierze, trochę pograłem, tralala, fajnie fajnie i na półkę z nią. Dopiero ze 4 lata temu przysiadłem się po raz wtóry- i utonąłem na kawałek czasu. Ta gra ma w sobie pewne dżentelmeńskie wyszukanie, dostojeństwo, spokój, klimat. Ofiaruje multum możliwości, nie wiem ile zakończeń, ścieżek do wyboru, niespotykane możliwości konstrukcji postaci i kombinowania nią w OGROMNYM świecie, ale.. Zdecydowanie nie jest dla każdego, albo może nie od razu.. Nie wiem.. Spróbuj do niej wrócić za jakiś czas, Zu-Ben, może Cię jeszcze zaskoczy. Np. ja, osobiście, chyba musiałem do niej trochę dorosnąć. Tak, chyba tak.
Między Tormentem, Falloutem i Arcanum, a wszystkimi innymi cRPGami, jest przepaść, mroczna, bezdenna, chłodna czeluść; i nie chodzi o jakąś konkretną oprawę, w końcu przecież nawet nie jestem jakimś szczególnym fanem klimatów wiktoriańskich, chodzi o to, że jestem wymagającym graczem i tylko te 3 gry mnie zadowoliły (w kategorii 'rolplej' ofc.. DeusEx, choć cyberpunka kocham, to dla mnie wciąż TPP z ELEMENTAMI rolpleja)
I znowu offtop, hahaha!!!