Doradcy kupujacych
Jezeli temat powinien byc gdzie indziej prosze o przeniesienie - nie znalazlem odpowiedniego dzialu. ;)
Wczoraj mialem przypadek z para kupujacych i ich doradca. Wstepne ogledziny kasty Mazdy - OK - bardzo sie podoba itd. Odpalenie silnika i tu przystapil do dzialan Pan doradca. Silnik zimny, obciazony przez klime, Pan odkreca korek wlewu oleju, jak to w dieslu przez 1 - 2 sekundy lekki czarny dymek, kilkukrotne przyłożenie ręki i szmatki na której nie zostały żadne ślady i stwierdzenia Pana doradcy że silnik ma przedmuchy. Na moje pytania i propozycje sprawdzenia kompresji nie zareagowal, no coz jego prawo. Zauwaze jeszcze ze olej w tym silniku nie byl wymieniany od 20 tys. km wiec chyba troszke juz mu sie nalezy wymiana. Werdykt doradcy - silnik do wymiany. W tym momencie o malo sie nie przewrocilem, moje konsultacje z innymi mechanikami - wymień olej to sie przestana czepiac - co tez dzis uczynie.
Jako podsumowanie tych moich wyplakiwan mala rada - warto zabrac ze soba doradce, ktory ostudzi zapal i zachwyt ale nie mozna tez bezgranicznie wierzyc w kazde slowo.
PS: Wlasnie dzwonil ten wlasnie doradca ze On bierze to auto - chyba podlozyl swinie potencjalnym kupcom czyli wlasnym znajomym czy tez klientom.
Hmmm - pomysle czy mu sprzedac czy nie zadzwonic do tych ludzi ...
Pozdro