Ok; jestem coś winien tradeluxowi i Wam. Otóż równo miesiąc temu kupiłem od tradeluxa astrę; tą co p. Wiesiek zamówił i nie odebrał. Jako, że auto było dość szczegółowo opisane na forum, no i sprzedający uważany jako osoba rzetelną - zadanie miałem niejako ułatwione. Markę samochodu miałem raczej sprecyzowaną. Od chyba grudnia zeszłego roku z przerwą na wakacje, zwiedziłem dziesiątki komisów. A że kręcę się po małopolskim, śląskim, i podkarpackim i nie paliło mi się z kupnem to sobie spokojnie jeździłem i oglądałem. Jednak auta w stanie, który by mi odpowiadał /do pewnej, określonej kwoty/ nie znalazłem nigdzie. Owszem widywałem samochody, które wyglądały może i lepiej, ale po bliższych oględzinach czar pryskał. W między czasie znalazłem bezwypadkowe.net i zacząłem śledzić poczynania osób zajmujących się sprowadzaniem samochodów, między innymi tradeluxa.
Potem "wypłynęła" sprawa z p. Wieśkiem - pomyślałem: ładnie nawet tu nie można ludziom ufać, ale z drugiej strony sprowadzający inwestuje własną kasę i nie mając pewności, że klient auto odbierze; syfu raczej przywieźć nie może.
Wracając kiedyś ze śląska postanowiłem auto obejrzeć, oględziny /z zewnątrz tylko/ były dość krótkie, ponieważ tego dnia miałem bardzo mało czasu. I co? Od samochodu nie "odrzuciło" mnie jak od większości dotychczas.
Umówiłem się z p. Łukaszem na sobotę, jako że sprzedawane auta wystawia w jednym z komisów w swoim mieście /chyba nie tajemnica/, a przyjechał sporo później - miałem czas na pomyszkowanie i spokojne oglądnięcie auta.
Komputer wyświetlił jakiś mało istotny błąd /kodu teraz już nie pamiętam/ zdarza się bardzo często w astrach, a nawet serwis nie wie co z tym zrobić - coś z niewłaściwym rozmiarem kół. Wyposażenie działa jak należy, silnik pracuje dość cicho, nie dymi przy wkręcaniu na obroty, z "góry" zespół napędowy bez wycieków. Po przyjeździe p.Łukasza test drogowy /no, faktycznie tak jak p. Wiesiek pisał jakiś plastik trzeszczy; tzn. w tej chwili już nie/ , wjazd na kanał - od dołu silnik i skrzynia sucha jak pieprz; półosie bez luzów; ogólnie wszystko w porządku. Opony delikatnie przycięte od wewnątrz - wizyta na geometrii; drobna korekta zbieżności i powrót do Libiąża. Następnie, że tak powiem decyzja na tak; "wymiana papierków" i powrót do domu.
Cóż, astra przerejestrowana bez najmniejszego problemu; po "pakiecie startowym"; przejechała ~ 2000 km i niczym negatywnym mnie nie zaskoczyła. Tzn jest jedna; dwie rzeczy - coś jest pokopane prawdopodobnie z zaworkiem zwrotnym?? /jeśli jest/ lub zatkane sitko w pompce spryskiwacza. Skutkuje to tym, że najpierw włączają się wycieraczki, a dopiero chwilę później zaczyna wylewać się płyn ze spryskiwaczy. Stąd też dość mocno porysowana szyba /którą siłą rzeczy widziałem/; pewnie na wiosnę pójdzie znowu do wymiany - jak zwalczę spryskiwacz oczywiście. Druga rzecz to spryskiwacze reflektorów, a właściwie.......... ich brak /co mi zresztą loto/. Zderzak w wersji z i bez do 2007 roku wygląda tak samo, no i do zbiorniczka mieści się tylko 2,5 l a nie ponad 5 /a tego nie sprawdziłem/.
I teraz pytanie: biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw / przeciw jest jeden - przekłamanie w ogłoszeniu ze spryskiwaczami świateł/, czy kupiłbym jeszcze raz tą astrę od tradeluxa?
Odpowiedź: zdecydowanie tak! I po kolejne auto zgłoszę się do niego, lub innego sprowadzającego kolegi z forum.