Papiery pełne pułapek - Jak przewieźć auto do Polski
Kupić używany samochód to jedno, a wrócić nim do Polski - to dwa. Czasami to drugie może okazać się trudniejsze i kosztowniejsze niż pierwsze. Tym bardziej że Francja leży dość daleko od Polski i wracając z niej, chcąc nie chcąc, trzeba przejechać przez Niemcy.
Pierwsza rada: nie podróżuj na francuskich papierach poprzedniego, francuskiego właściciela i jego stałych, francuskich blachach. Niemcy tylko na to czekają! Fakt, to pokusa. Można zaoszczędzić od 100 do 200 euro na tablicach wywozowych, jednak naraża na kilkakrotnie wyższe straty.
Chodzi o to, że Francuzi często sprzedają auta na chodzie, z ważną rejestracją i przekreśloną kartą grise (dowód rejestracyjny), którymi można jeździć po Francji jeszcze przez 30 dni od daty zakupu, bo we Francji jeszcze przez taki czas po transakcji dokumenty poprzednika zachowują ważność. Problem w tym, że dokumenty te natychmiast tracą ważność po przekroczeniu francuskiej granicy. Niemieccy policjanci uznają auta na takich papierach za samochody bez ważnej rejestracji. Gdy dojdzie do kontroli, wlepią nam mandat w wysokości od 200 nawet do 700 euro - i do tego odholują samochód na strzeżony parking, aby uniemożliwić dalszą jazdę na kołach. Trzeba wówczas ściągać lawetę. Koszt wpadki, czyli mandat, opłata za parking i zapłata dla laweciarza mogą sięgnąć nawet 5 tys. euro i przekroczyć... cenę pojazdu.
Kłopotu da się uniknąć, wykupując tak zwane tablice eksportowe. Wydają je urzędy zwane prefekturami. Warunek: trzeba mieć (oprócz faktury lub umowy kupna-sprzedaży) kartę grise z ważnymi badaniami technicznymi. Co do tego warto upewnić się jeszcze przed transakcją (niektórzy sprzedawcy mają uprawnienia do wykonywania takich badań). Jeśli termin badań minął albo - co gorsza - auto uczestniczyło wcześniej w wypadku i zostało przeznaczone do kasacji, z zakazem ponownej rejestracji, w prefekturze mogą wbić w papiery pieczątkę "circulation interdite" - ruch zabroniony. Jeśli mimo takiej pieczątki, będziemy poruszać się po drogach, grożą nam konsekwencje podobne do tych opisanych wyżej. Bezpieczniejszym rozwiązaniem jest zdecydowanie się od razu na wyjazd po auto do Francji z lawetą, ewentualnie zlecenie transportu na lawecie którejś z wyspecjalizowanych firm przewoźniczych.
Koszty administracyjne, w zależności od miejscowości, wyglądają tak: tablice eksportowe (W Export) - od 10 do 22 euro; eksportowy dowód rejestracyjny - od 25 do 35 euro; ubezpieczenie od 5 do 15 dni - od 70 do 140 euro.
Koszty przewozu na lawecie, jak powiedział nam importer od lat sprowadzający używane osobówki z Francji, mogą wahać się od 1.200 do nawet 2.000 euro, ale można znaleźć transport znacznie tańszy - na kursujących wahadłowo dużych lorach, zabierających jednorazowo po kilka aut. - Wtedy może wyjść zaledwie 200 euro od sztuki. Problem w tym, że to raczej oferta dla dużych importerów, ściągających za jednym razem np. 8 samochodów, a nie dla nabywcy pojedynczego samochodu - powiedział nam nasz rozmówca.