Miałem podobny problem w zeszłym roku i wybrałem trzecią opcję.
Używanych opon nie radził mi brać właściciel warsztatu oponiarskiego. Turek, ale w stosunku do miejscowych dość uczciwy. Twierdził, że nie wiesz, z jakiego samochodu pochodzi opona, czemu ktoś się jej pozbył, jeśli jest po wypadku, to mogło coś w środku w niej popękać, wreszcie może jest wyząbkowana. Poza tym jego zdaniem to opona układa się na obręczy i przełożenie jej na inną zawsze będzie po pewnym czasie skutkować drżeniem kierownicy w pewnych zakresach prędkości. Radził, że jeśli chcę używki, to powinienem je kupić razem z felgami i przyjrzeć się, czy czasem nie zostały na te felgi 15 minut przed zakupem założone (widać, choćby jak są brudne).
Opona z 2005 roku jest mimo wszystko stara. Poza tym, czemu leżała tak długo? Naprawdę dopiero teraz ktoś chce ją tanio sprzedać? Sprawa też dziwna.
W końcu dałem się namówić na opony, o których pierwszy raz słyszałem, firmy (hehehe firmy!) Dextero. I co dziwne, w zeszłą zimę czasem trafiałem w niezłe zadymki, choćby powrót po Nowym Roku, gdzie co kawałek na czwórce samochody na poboczach, a te w porządku. Kosztowały bardzo podejrzanie tanio, ale zachowują się naprawdę bez zarzutu. Nie żałuję, samochód jedzie w miarę prosto, o zużyciu powiem coś, jak więcej przejadę. Na razie mają około 20 tysięcy km. Są w porządku.