[Rover 214i 96r, 1.4 8V + LPG] Przestał jeździć na gazie..
 
Problem mój polega na tym, że do momentu, aż w Piątek nie zalałem za 20 zł. gazu na stacji, na której zawsze tankuje gaz, auto od momentu kupna ZAWSZE nie sprawiało najmniejszych problemów na gazie. Jednak od momentu, jak zatankowałem wieczorem na owej stacji, wróciłem się do domu, zapakowałem się na wczasy i wyjechałem, to po przejechaniu kilku kilometrów, auto zaczęło szarpać na gazie. Jadę normalnie i nagle szarpnęło raz. Za jakąś minutę znowu szarpnęło, później szarpnęło dwa razy i tak zaczęło szarpać co jakiś czas. Postanowiłem się zatrzymać i sprawdzić, czy gdzieś nie ucieka gaz, jednak niczego takiego nie stwierdziłem. Wsiadam i jadę dalej, jednak nadal to samo, aż w pewnym momencie, pomimo dodania pedału gazu do samej podłogi, auto w ogóle na to nie reagowało, tylko prędkość i obroty spadały. Przełączyłem więc na benzynę, bo wiedziałem, że auto zgaśnie, jeśli tego nie zrobię. Zajechałem na benzynie bez problemów na wczasy, następnego dnia odpaliłem, przełączyłem na gaz i było okej. Pojechałem się przejechać i było okej. Więc pomyślałem, że problem znikł. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Dziś w drodze powrotnej, przez jakieś 30 km. było okej, jednak nagle auto znow nie reagowało na pedał gazu i obroty spadały, wiec przełączyłem na benzyne i dojechałem na benzynie.

Co może być powodem ? Sądziłem z początku, że może wlali mi powietrza z gazem (większa ilość powietrza, stąd te szarpnięcia, bo wkońcu przed zatankowaniem było wszystko okej, dopiero po tym tankowaniu zaczęły się te problemy), jednak brat mówił mi, że być może parownik padł. Na co Wy obstawiacie ? Bo ja nie mam zielonego pojęcia co moze być nie tak Od czego zacząć, bo kompletnie nie mam pojęcia. A nie chce jeździć non stop na benzynie, bo raz, że prawie codziennie dojeżdżam do pracy ( od 8-14 mam urlop, więc do tego czasu, przed wypłatą muszę jeździć oszczędnie, żeby starczyło ;P ), a dwa, że benzyna przyda się na czarną godzinę, no ale teraz jestem zmuszony jeździć na PB. Macie jakieś pomysły co może być nie tak ?

Podkreślam, że na benzynie wszystko jest okej, natomiast po przełączeniu na gaz w ogóle nie reaguje na pedał gazu i odrazu obroty spadają. Czy na benzynie może za jakiś czas też mi się tak stać ?

 
Cytat:
Problem mój polega na tym, że do momentu, aż w Piątek nie zalałem za 20 zł. gazu na stacji, na której zawsze tankuje gaz, auto od momentu kupna ZAWSZE nie sprawiało najmniejszych problemów na gazie. Jednak od momentu, jak zatankowałem wieczorem na owej stacji, wróciłem się do domu, zapakowałem się na wczasy i wyjechałem, to po przejechaniu kilku kilometrów, auto zaczęło szarpać na gazie. Jadę normalnie i nagle szarpnęło raz. Za jakąś minutę znowu szarpnęło, później szarpnęło dwa razy i tak zaczęło szarpać co jakiś czas. Postanowiłem się zatrzymać i sprawdzić, czy gdzieś nie ucieka gaz, jednak niczego takiego nie stwierdziłem. Wsiadam i jadę dalej, jednak nadal to samo, aż w pewnym momencie, pomimo dodania pedału gazu do samej podłogi, auto w ogóle na to nie reagowało, tylko prędkość i obroty spadały. Przełączyłem więc na benzynę, bo wiedziałem, że auto zgaśnie, jeśli tego nie zrobię. Zajechałem na benzynie bez problemów na wczasy, następnego dnia odpaliłem, przełączyłem na gaz i było okej. Pojechałem się przejechać i było okej. Więc pomyślałem, że problem znikł. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Dziś w drodze powrotnej, przez jakieś 30 km. było okej, jednak nagle auto znow nie reagowało na pedał gazu i obroty spadały, wiec przełączyłem na benzyne i dojechałem na benzynie.

Co może być powodem ? Sądziłem z początku, że może wlali mi powietrza z gazem (większa ilość powietrza, stąd te szarpnięcia, bo wkońcu przed zatankowaniem było wszystko okej, dopiero po tym tankowaniu zaczęły się te problemy), jednak brat mówił mi, że być może parownik padł. Na co Wy obstawiacie ? Bo ja nie mam zielonego pojęcia co moze być nie tak Od czego zacząć, bo kompletnie nie mam pojęcia. A nie chce jeździć non stop na benzynie, bo raz, że prawie codziennie dojeżdżam do pracy ( od 8-14 mam urlop, więc do tego czasu, przed wypłatą muszę jeździć oszczędnie, żeby starczyło ;P ), a dwa, że benzyna przyda się na czarną godzinę, no ale teraz jestem zmuszony jeździć na PB. Macie jakieś pomysły co może być nie tak ?

Podkreślam, że na benzynie wszystko jest okej, natomiast po przełączeniu na gaz w ogóle nie reaguje na pedał gazu i odrazu obroty spadają. Czy na benzynie może za jakiś czas też mi się tak stać ?

Po pierwsze - jeśli takie objawy masz na gazie - szukaj w instalacji gazowej, o instalację paliwową możesz być spokojny - na benzynie możesz na pewno jeździć i nic nie powinno się stać. Zacznij od tego najpierw co za gaz zatankowałeś ??
Jaką masz instalację ?
Masz duzo czasu, aby podjechać na diagnozę do "gazownika", sam NA PEWNO nic nie zrobisz, niestety.
A trzy - to może być faktycznie parownik, ale jest jeszcze co najmniej klika rzeczy, które odpowiadają za instalację gazową.
Do machera niestety musisz jechać.

 
zatankowales chu... gazu na jakies tragicznej stacji...
zmiana filtra gazu i przedmuchanie ukladu plus spuszczenie syfu z parownika powinno pomoc...

i generalnie tankuj gaz na sprawdzonych stacjach ... jedz do gazownikow niech Ci zmienia filterek gazu przedmuchaja instalacje z syfu - [tj odkreca zaweor gazu na odkreconym filterku gazu .. niech spuszcza sroba syf z parownika - potem regulacja na analizatorze i powinno byc ok...

 
Gaz zatankowałem tam, gdzie zawsze tankowałem, czyli na Bliskiej w moim mieście. Do Piątku, gdy zawsze tam tankowałem to zawsze było okej, jednak po tym ostatnim razie spieprzyło się wszystko. Być może mieli jakąś felerną dostawę. Jeśli tak, to gość, który tankował przede mną pełny bak też ma niezłe przygody.

Jutro pobudkę robię o 8.00, bo jadę na urlop, więc podjadę odrazu tam, gdzie serwisuje auto, ciekawe co mi powiedzą...