Samochody z Litwy
 
Samochody z Litwy

Wybór aut jest spory, dominują jednak pojazdy w wieku od 8 do 12 lat
Auta są jeszcze na lorze, ich ceny możemy przeczytać z naklejonego na szybę ciągnika "cennika"

Prawdziwy paradoks: można taniej kupić używane, sprowadzone z Niemiec auto na Litwie niż... sprowadzić je wprost z Niemiec. Nawet polscy importerzy używanych przyznają, że ich litewscy koledzy mają w Niemczech lepsze układy i potrafią zorganizować lepszy transport, a to obniża koszty.

Marijampole to litewskie miasteczko oddalone od przejścia granicznego w Budzisku o 33 km. Przy wylocie z niego w kierunku na Wilno jest ogromny komis - Auto Komisas Draudimas. To raczej minigiełda, właściciele wielu spośród setek aut zwykle czekają przy nich na klientów. Gros pojazdów pochodzi z Niemiec. Na placu stoi kilkadziesiąt wielkich, wypełnionych samochodami lor, opisy poszczególnych modeli i ceny można znaleźć na listach wywieszanych na szybach ciągników siodłowych. Za to wśród aut wolno stojących większość ma już czerwone, tranzytowe tablice litewskie. Ceny w euro lub dolarach. Przyjrzyjmy się kilku ofertom: BMW 520 z rocznika 1990 kosztuje 1.800 euro, Mitsubishi Space Star Wagon MX, automat z 1996 roku - 3.600 euro, Opel Astra 1.8 z 1993 roku - 1.600 euro. To auta stojące wolno. Przykładowe auta na lorach: Ford Mondeo 1.8 TDi z 1998 roku za 2.950 euro, Renault Megane 1.4 z 1996 roku - 2.350 euro. Nie mają tablic tranzytowych.

Wśród oglądających są Polacy. Andrzej przyjechał po auto dla klienta. - To samochody z Niemiec, takie same jak te kupowane i sprowadzane przez Polaków, ale nie do końca. Litwini mają lepsze układy w Niemczech niż nasi importerzy. Ja sprowadzam pojedyncze auta, nie mam lawety. Koszt wyjechania autem stąd jest niższy niż z Niemiec. Tam płaci się ok. 150 euro ubezpieczenia, a tu tylko ok. 40 zł - mówi.

Lepsze układy to niższa cena. To widać. Już z narzutem importera-Litwina np. wspomniany dwunastoletni Opel Astra kosztuje tu 1.600 euro. Za pośrednictwem www.mobile.de szukaliśmy podobnego, podobnie wyposażonego w niemieckich komisach. Pojedynczy egzemplarz trudno kupić taniej niż za 1.990 euro.

Czy nie będzie kłopotów z rejestracją w Polsce? - Nie - słyszymy w wydziale komunikacji starostwa w Białymstoku. - Trzeba mieć Brief i umowę kupna-sprzedaży wraz z polskimi tłumaczeniami, dowód wpłaty akcyzy i zaświadczenie o zwolnieniu z VAT-u na formularzu VAT-25. Do tego jeszcze tylko wynik zrobionego w polskiej stacji diagnostycznej badania technicznego i zarejestrujemy.

Ile kosztuje sprowadzenie i zarejestrowanie auta z Litwy?

- Ubezpieczenie auta na miesiąc i zdobycie litewskich tablic tranzytowych 40 zł (dla porównania w Niemczech: 150 euro) - Przejazd na Litwę i powrót, w zależności od tego, gdzie mieszkamy, np. z Warszawy do Marijampole jest ok. 350 km - Możemy przywiezienie samochodu zlecić pośrednikowi. Weźmie za to ok. 1 tys. zł. - Przegląd w Polsce 163 zł - Zaświadczenie VAT-25, znaczki skarbowe i opłata za załączniki ok. 200 zł - Tłumaczenie na język polski Briefu i umowy ok. 70 zł - Akcyza, zależna od wieku i pojemności auta, np. przy Oplu Astrze 1.8 z 1993 roku 65 proc. - Dowód rejestracyjny, tablice rejestracyjne i karta pojazdu ok. 700 zł

Wywiad z Jerzym Blajerem, prezesem Stowarzyszenia Importerów Laweta

- Na litewskich giełdach i w tamtejszych komisach można kupić samochody sprowadzone z Niemiec tańsze niż w Polsce, a czasami nawet tańsze niż w niemieckich komisach. Jak to możliwe?

- Sam odwiedziłem niedawno giełdę w Marijampolu i przekonałem się o tym na własne oczy. Samochody są dobrze wyposażone i w niezłym stanie. Tajemnica tkwi w układach Litwinów. Mają świetne kontakty ze sprzedawcami w Niemczech, od lat kupują w hurtowych ilościach, więc negocjują niższe niż Polacy ceny. Są znakomicie zorganizowani, dysponują potężnymi lorami, takimi jakie w Polsce mają tylko oficjalni importerzy nowych samochodów. Przy takiej logistyce i możliwościach muszą mieć niższe ceny.

- Ale pokuszenie się na okazję czasami może przynieść straty. Czy kupując od Litwinów, nie ryzykujemy, że padniemy ofiarą oszustwa, np. wcisną nam podrasowane auto po stłuczce?

- Takie ryzyko jest zawsze, ale nie wiązałbym go z Litwinami. W każdym narodzie są osoby nieuczciwe, możemy na nie natrafić także, kupując od Polaków czy Niemców.

- Warto zabrać po auto ze sobą np. zaprzyjaźnionego mechanika?- Na litewskich giełdach i w tamtejszych komisach można kupić samochody sprowadzone z Niemiec tańsze niż w Polsce, a czasami nawet tańsze niż w niemieckich komisach. Jak to możliwe?

- Sam odwiedziłem niedawno giełdę w Marijampolu i przekonałem się o tym na własne oczy. Samochody są dobrze wyposażone i w niezłym stanie. Tajemnica tkwi w układach Litwinów. Mają świetne kontakty ze sprzedawcami w Niemczech, od lat kupują w hurtowych ilościach, więc negocjują niższe niż Polacy ceny. Są znakomicie zorganizowani, dysponują potężnymi lorami, takimi jakie w Polsce mają tylko oficjalni importerzy nowych samochodów. Przy takiej logistyce i możliwościach muszą mieć niższe ceny.

- Ale pokuszenie się na okazję czasami może przynieść straty. Czy kupując od Litwinów, nie ryzykujemy, że padniemy ofiarą oszustwa, np. wcisną nam podrasowane auto po stłuczce?

- Takie ryzyko jest zawsze, ale nie wiązałbym go z Litwinami. W każdym narodzie są osoby nieuczciwe, możemy na nie natrafić także, kupując od Polaków czy Niemców.

- Warto zabrać po auto ze sobą np. zaprzyjaźnionego mechanika?

- Ale tylko naprawdę zaprzyjaźnionego. Inny, zabrany na przykład za opłatą, będzie namawiał do kupna nawet byle czego, bo wie, że szybciej wtedy do niego wrócimy. Byłem na giełdach świadkiem wielu takich sytuacji.
autor: Grzegorz Borkowski