Historia Nowoczesna Polski, Ćwiczenia I, Polska porozbiorowa


Polska porozbiorowa

I Podział Polski między zaborców

I rozbiór Polski

Pierwszy rozbiór Polski nie przewidywał dalszych podziałów Rzeczypospolitej, wręcz przeciwnie, w oczach Petersburga miał im zapobiec na przyszłość. Terytorium Polski i Litwy były jednak na tyle duże, że miały w przyszłości odegrać kolejny raz rolę rezerwuaru, na którym mocarstwa miały sobie powetować straty w innych konfliktach europejskich.

Polska straciła 211 tys. km² i 4,5 miliona ludności. Podpisanie traktatów, dotyczących pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej nastąpiło w Petersburgu 5 sierpnia 1772 r. Zaś w dniu 30 września 1773 r. zatwierdził je Sejm Rozbiorowy, zwołany w Warszawie przez zaborców

II rozbiór Polski

Polska straciła 308 km2 i 4 miliony ludności. Nieprzewidziany przez konfederatów rozbiór Rzeczypospolitej skończył się pełną kompromitacją konfederacji targowickiej, także króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1793 r. odbył się w Grodnie sejm rozbiorowy, który pod presją obu zaborców wyraził milczącą zgodę na kolejny rozbiór kraju, zawarł nierównoprawny traktat pokojowy z Rosją, przywrócił Radę Nieustającą, rozwiązał też konfederację targowicką. Był to ostatni Sejm Polski szlacheckiej.

III rozbiór Polski

Polska straciła 215 tys. km2 i 3,7 mln ludności. Niecały rok po upadku insurekcji kościuszkowskiej, 24 października 1795, monarchowie Rosji, Prus i Austrii uzgodnili wzajemnie traktat, zgodnie z którym przeprowadzili ostatni, pełny, III rozbiór Rzeczypospolitej.

II Zabór rosyjski

Zabór rosyjski, to po okresie surowych represji po­powstaniowych, które trwały do śmierci Katarzyny II (1796), nastąpiła liberalizacja stosunku do Polaków. Nowy car Paweł I zwolnił więźniów politycznych i zesłańców syberyjskich. Tadeuszowi Kościuszce zezwolił na opuszczenie Rosji. Paweł I starał się też pozyskać sobie szlachtę pol­ską, przywracając jej dawny samorząd stanowy z sejmikami i Statutem Litewskim. Wprowadzony jednak został nowy podział administracyjny z kapitanem isprawnikiem na czele powiatu i horodniczym w mieście. Skonfiskowane uczestnikom powstania dobra, podobnie jak część królewszczyzn, dostały się w ręce faworytów carskich. Pogorszeniu uległo położenie chłopów - zarówno przez zaostrzenie poddaństwa osobistego, jak i narzucenie zwiększonych ciężarów podatkowych i pobór rekruta. W specyficznym układzie narodowościowym tych obszarów oparcie się caratu na posiadaczach ziemskich tworzyło korzystną dla bogatszej szlach­ty sytuację. Natomiast drobna szlachta straciła większość swych rodo­wych uprawnień i jako element niepewny była przesiedlana masowo w głąb Rosji. W zaborze rosyjskim Polacy mieli najlepsze możliwości rozwoju kul­turalnego.

Oświata

W zaborze rosyjskim pierwszym posunięciem Katarzyny II była likwidacja szkół KEN-u oraz wprowadzenie cenzury książek. Wprowadzono politykę rusyfikacyjną. Zaczęły się wysiedlenia, konfiskaty. Do miast wkroczyło wojsko. Powstała tajna policja. Wprowadzono rosyjski kodeks karny. Szkoła Główna Wileńska została przekształcona w 1803 r., nakazem cara, na Imperatorski Uniwersytet. Uczelni nadano szeroką autonomię, zwrócono dawne fundusze edukacyjne oraz podporządkowano jej wszystkie szkoły byłych ziem Rzeczpospolitej przyłączonych do Rosji (8 guberni). Tak powstała Kuratoria Wileńska (Wileński Okręg Naukowy). Przyjęto zasadę, że w każdej guberni będzie przynajmniej jedno 6-klasowe gimnazjum oraz w każdym powiecie 3-klasowa szkoła powiatowa. Program był ten sam, co w szkołach KEN, rozszerzony o język rosyjski. Swobodny rozwój szkolnictwa w Kuratorii przerwała wojna w 1812 r. Po jej zakończeniu wprowadzono nadobowiązkową naukę języka rosyjskiego. Drukowano podręczniki w języku rosyjskim, wprowadzono rosyjski system szkolny. Następnie zaczęto ograniczać terytorium Kuratorii. Ograniczenia dotyczyły też Uniwersytetu Wileńskiego, którego w 1819 r. pozbawiono praw nadawania stopni naukowych. Obok Wilna sławnym ośrodkiem nauki polskiej był Krzemieniec. Założone przez Czackiego w 1805 r. Liceum Krzemienieckie za główny cel stawiało sobie przygotowanie młodzieży do służby dla kraju i narodu. Szkoła miała bogatą bibliotekę i zbiory. Osoba, która ukończyła tą szkołę miała ogromne poczucie honoru, obywatelstwa. W 1831 r. zostało wydane zarządzenie o zamknięciu wszystkich szkół wyższych. Szkolnictwo średnie zostało ograniczone do 4 klas. Szkolnictwo elementarne zredukowano do połowy. Dokonano czystki w kadrze nauczycielskiej. Zabroniono pijarom uczyć nawet w szkołach rzędowych. Szkolnictwo polskie na ziemiach byłej Kuratorii już w 1834 r. straciło polski charakter. Zamknięto prywatne szkoły średnie, prowadzone przez zakony katolickie, oraz większość pensji żeńskich. Język polski jako wykładowy pozostał tylko w nauczaniu religii. Młodzież polska z konieczności udawała się na studia w uniwersytetach rosyjskich.

Administracja

Pod rosyjskim zaborem niemal niczego nie zmieniano w urządzeniach krajowych, a zreformowany przez Komisję Edukacyjną uniwersytet wileński tworzył nadal przybytek rozwoju intelektu polskiego. Pozostały nie tylko dawne tytuły, ale też urzędy administracji polskiej i podział kraju na powiaty; jednakże w miarę wymierania urzędników coraz rzadziej dopuszczano do wyboru nowych, a poczęto tu i ówdzie wprowadzać urzędy rosyjskie. Samorząd ocaliła tylko szlachta, wybierająca nadal marszałków powiatowych - ale nie było już ustroju parlamentarnego, i samorząd ten musiał zanikać. Resztki polskiego ustroju jakby zawisły w powietrzu, pozbawione związku z nowymi urządzeniami. Ciekawym przykładem jest pozostawienie szlacheckiego ustroju powiatu, chociaż nie było województwa. Pod rosyjskim zaborem nie było z początku zgoła żadnego ucisku narodowego. Moskwa działała systematycznie: wpierw postanowiono osłabić katolicyzm, a walkę z Kościołem rozpoczęto od unii, która od samego początku podległa wielkiemu prześladowaniu. Około r. 1795, kiedy rozbiór trzeci powiększał tak znacznie obszar zaboru rosyjskiego, pozaprowadzano już wszędzie na ziemiach zabranych generał-gubernatorów i gubernatorów cywilnych; rozszerzono te urządzenia na nowy zabór.

Szlachectwo

Od początku zaborów podjęte zostały przez Rosję działania doprowadzające do wykluczenia drobnej szlachty polskiej z uprzywilejowanej wspólnoty szlacheckiej. W najgorszej sytuacji była drobna szlachta której trudno było spełnić restrykcyjne wymogi zaborców zmierzające do wykluczenia ze stanu szlacheckiego większości szlachty. Pierwszym "zamachem" na polską szlachtę było żądanie przez zaborców dowodów legitymacyjnych. Dla większości szlachty żądanie to zostało spełnione głównie dzięki kościelnym księgom metrykalnym (na podstawie metryk chrztu). Największym ciosem stał się ukaz carski z 24 maja 1818 roku, na mocy którego z wykazu szlachty wykreślono tę szlachtę, która uzyskała wpis na podstawie ksiąg metrykalnych lub poświadczenia osób prywatnych. Władze carskie wymagały dowodów, że szlachta posiadała nie tylko ziemię ale i chłopów. To żądanie było niemożliwe do spełnienia dla większości drobnej szlachty zaściankowej. Jest to przyczyna, z powodu której w herbarzach z XIX i XX wieku jest tak niewiele rodzin szlacheckich. Należy bardzo wyraźnie podkreślić, że szlachta polska była i jest szlachtą niezależnie od działań zaborców. Polskie szlachectwo było niezbywalne oraz dziedziczne i tego zaborca zmienić nie mógł, więc po upadku zaborów należy w niepamięć puścić wszelkie próby wykluczeń ze stanu szlacheckiego.

III Zabór pruski

Najwięcej ludności polskiej znalazło się w zaborze pruskim. Zwartą masą zamieszkiwali Polacy nie tylko tereny opanowane przez Prusy w do­bie rozbiorów, ale i obszary zdobyte wcześniej. Dominowali więc prawie na całym Górnym Śląsku, na Dolnym sięgali po Trzebnicę, Wrocław, Strzelin, występowali pod Zieloną Górą i Gorzowem, na Pomorzu Zachodnim trzymali się mocno w Lęborskiem i Bytowskiem, polskie było wreszcie południe Prus Wschodnich (jak nazywano wtedy dawne Prusy Książęce). W rezultacie w państwie pruskim mieszkało niewiele mniej Polaków niż Niemców. Inna rzecz, że poczucie łączności między ludnością polską, która mieszkała na Śląsku, Ziemi Lubuskiej, Pomorzu Zachodnim i Prusach Wschodnich, a Polakami z terytoriów dawnej Rzeczypospolitej było wtedy stosunkowo słabe i dopiero pod panowaniem Hohenzollernów miały okrzepnąć więzy, które ułatwiły późniejsze stopienie się w nowo­czesny naród polski. Na wzmocnienie tej więzi silny wpływ wywarła po­lityka Berlina - wszędzie bowiem podobnie ograniczone zostały możliwości rozwoju kulturalnego ludności polskiej, a interesy jej podporządkowane interesom niemieckim. Wszędzie też w podobny sposób nie liczono się z językiem miejscowej ludności, wprowadzając niemiecki do urzędów i w dużym zakresie do sądownictwa i szkolnictwa. Nowy podział administracyjny miał zatrzeć dawne tradycje prowincjonalne: zamiast Prus Królewskich wprowadzono nazwę Prusy Zachod­nie, wydzielono jako odrębne obszary Warmię i Okręg Nadnotecki, Wiel­kopolskę i większość Mazowsza połączono jako Prusy Południowe, a z ob­szarów nadgranicznych utworzono Prusy Nowowschodnie; wreszcie skra­wek Małopolski przemianowano na Nowy Śląsk. Już w nazwach tych kryła się tendencja do sprusaczenia Polaków, jakkolwiek władze berliń­skie zdawały sobie sprawę, że prędka germanizacja całości polskich obszarów była całkowicie nierealna i przynajmniej asymilację Prus Połud­niowych odkładały na dalsze terminy. Wprowadzone zostało także w 1797 r. na całe to terytorium prawo pruskie, co nie pociągnęło jednak za sobą poważniejszych zmian w sytuacji prawnej poszczególnych warstw społecznych. Ograniczeniu uległo tylko sądownictwo patrymonialne. Ważnym narzędziem polityki germanizacyjnej stało się szkolnictwo. Szkolnictwo polskie zostało osłabione, w Warszawie i Poznaniu powstały gimnazja niemieckie, pozostałe szkoły średnie poddane zostały ścisłej kon­troli władz. Reforma szkolnictwa pruskiego, podjęta u progu XIX w., wprowadzająca (nie bez oddziaływania wzorów Komisji Edukacji Naro­dowej) jednolity system edukacyjny, ułatwiła dalszą ingerencję central­nych władz berlińskich w sprawy oświaty. Germanizacji służyły również szkoły kadetów w Kaliszu i Chełmnie, nastawione głównie na przygotowy­wanie szlachty do służby w wojsku pruskim. Nadal też władze berlińskie kontynuowały prowadzoną z wielkim nakładem od czasów Fryderyka II akcję osadzania kolonistów, zwłaszcza w przejętych przez państwo królewszczyznach. W samych Prusach Południowych i Nowowschodnich osia­dło w ten sposób ok. 10 tys. chłopów, pochodzących przeważnie z Wirtembergii. Wreszcie rozsadnikami niemczyzny mieli stać się urzędnicy, których około 8 tys. sprowadzono z Niemiec tylko na ziemie drugiego i trzeciego rozbioru. Przedmiotem troski rządu pruskiego stało się także powiększenie zasobu ziemi znajdującej się w ręku niemieckim. W posiadaniu państwa znalazły się dawne królewszczyzny i znaczna część majątków kościelnych. Dobra te władze odsprzedawały na korzystnych warunkach nie tylko junkrom, ale i różnym spekulantom. Nabytych nie wolno było jednak od­sprzedawać w ręce polskie. W rezultacie tej polityki zmieniały się sto­sunki własnościowe między Polakami a Niemcami. Tak np. w Okręgu Nadnoteckim w 1772 r. w ręku polskim było 93% obszaru, natomiast w 1790 r. już tylko 75%. Straty polskie pod tym względem rosły również z powodu lekkomyślnie zaciąganych przez szlachtę pożyczek, lokowanych na hipotekach majątków ziemskich. Uzyskane w ten sposób pieniądze szlachta przeznaczała zwykle na cele konsumpcyjne, nie zastanawiając się nad możliwościami spłaty. Z tymi trudnościami, przed którymi stanęła ludność polska, wiązał się bezwzględny wyzysk fiskalny państwa pruskiego. Wpływy podatkowe by­ły w większości obracane na potrzeby centralne, zresztą instytucje sa­morządowe zostały na ogół zlikwidowane. Położenie gospodarcze w po­równaniu z okresem, gdy obszary te wchodziły w skład Rzeczypospolitej, uległo pogorszeniu. Dotkliwie odczuło zmianę sukiennictwo wielkopol­skie, które straciło łatwy dostęp do swych poprzednich rynków zbytu. Jednocześnie konkurencja przemysłu i rzemiosła z terenów Prus hamowała dalszy rozwój Wielkopolski czy Mazowsza. Upadek gospodarczy prze­żywały przede wszystkim miasta, gdy wieś wyciągała pewne korzyści z wzrostu cen na artykuły rolne i dużego na nie zapotrzebowania, zwią­zanego głównie z wypadkami wojennymi. Ludność Warszawy spadła o ⅓ - dawna stolica Polski miała stać się miastem pogranicznym, bez perspektyw rozwojowych. Powszechną niechęć budziły metody rządzenia biurokracji pruskiej, która na świeżo opanowanych ziemiach polskich mia­ła szersze uprawnienia niż na dawnych terenach państwa pruskiego. Panoszyła się brutalność, chciwość, sprzedajność. Samemu prezydentowi Mi­nisterstwa Śląskiego, które obejmowało i Prusy Południowe, Karolowi Hoymowi udowodniono olbrzymie malwersacje. Cała ta polityka wywołała powszechne niezadowolenie wszystkich warstw ludności polskiej. Postępowanie biurokracji i junkierstwa prus­kiego na zagrabionych ziemiach, jak i zachowanie się rządu berlińskiego w dobie rozbiorów przyczyniły się w dużym stopniu do powstania głę­bokich, negatywnych postaw w społeczeństwie polskim w odniesieniu, do Prus. Nie występowały one poprzednio w takiej skali.

W zaborze pruskim najszybciej wprowadzono język niemiecki oraz historię Prus do szkół. Zakazano zatrudniania nauczycieli nie znających języka niemieckiego. Już Fryderyk II doprowadził do likwidacji, względnie do obniżenia poziomu nauczania. Po jego śmierci w 1786 r. Berlin przestał interesować się szkolnictwem, ale ludność Polska nadal była pozbawiona możliwości kształcenia się w języku polski. Dopiero po trzecim rozbiorze zaczęto likwidować szkoły polski, nakazując forsowną germanizację. W miejsce upadłej w Warszawie Szkoły Kadetów założono niemiecki Korpus Kadetów w Kaliszu. W 1804 r. utworzono Liceum w Warszawie jako wzorową 6-klasową szkołę niemiecką. Władze pruskie usilnie starały się, aby wychować młodzież na dobrych poddanych pruskich. Wobec braku polskiej szkoły duże znaczenie miało powołanie pierwszej polskiej organizacji uczonych Towarzystwa Przyjaciół Nauk, które zajęło się zachowaniem i podniesieniem kultury narodowej. Na jej wzór powstały towarzystwa w Krakowie, Lublinie, Płocku. Utworzenie Księstwa Warszawskiego spowodowało, że szkolnictwo Wielkopolskie odzyskało polski charakter, przy zachowaniu pruskich form organizacyjnych. Powściągliwe stanowisko Prus wobec Wielkopolski, odmienne od ostrej polityki germanizacyjnej na Śląsku, Pomorzu i Prusach Wschodnich pozostawało w związku z ogólną sytuacją polityczną w odniesieniu do sprawy polskiej. Ośrodkiem polskiego szkolnictwa stało się gimnazjum poznańskie. Sytuacja w Księstwie zmieniła się jednak po powstaniu listopadowym. Wprowadzono wtedy język niemiecki do szkół i urzędów.

IV Zabór austriacki

W jeszcze silniejszym stopniu niż pruska, polityka austriacka nasta­wiona była na eksploatację zdobytych ziem polskich. Wielonarodowoś­ciowa monarchia miała jeszcze mniejsze niż Prusy szansę zasymilowania czy choćby pełniejszego ekonomicznego związania Galicji i Nowej Galicji (jak nazwano nabytki, trzeciego rozbioru) z innymi swymi terytoriami. W planach Józefa II elementem wiążącym monarchię miał stać się wzrost dobrobytu całej niemal ludności. Podejmowane w tym celu reformy objęły również Galicję. Najważniejsze z nich odnosiły się do chłopów, którzy uzyskali nieusuwalność z gruntów (tzw. rustykalnych, których nie wolno było wcielać do folwarcznych, zwanych dominikalnymi), ograniczenie pańszczyzny do trzech dni w tygodniu, wyjęcie spod jurysdykcji patrymonialnej przez wprowadzenie specjalnych urzędników - sądowego (justycjariusza) i administracyjnego (mandatariusza); otrzymali też chłopi galicyjscy przysługujące od dawna chłopom czeskim i austriackim prawo apelacji do władz wyższych. Reformy te utrzymały się i objęły z czasem także Nową Galicję, natomiast rząd wiedeński musiał się wycofać z pod­jętej próby zamiany pańszczyzny na czynsze. W każdym razie przed chło­pem galicyjskim otwierały się lepsze perspektywy niż przed chłopami z innych ziem polskich; jednocześnie przecież polityka fiskalno-wojskowa niweczyła korzyści, które stąd mogły wyciągnąć władze austriackie. Podobnie bowiem jak w Prusach, podatki uległy także w zaborze aus­triackim znacznemu podwyższeniu i przeznaczono je również w większości (75%) na cele ogólnopaństwowe. Dochody z Galicji wzro­sły wtedy z 1,6 mln florenów do 4,5 mln rocznie. Obok tych ciężarów, spadających głównie na chłopa, również wybieranie rekruta przybrało w Galicji szczególnie dotkliwe formy. Oblicza się, że w czasie wojen z re­wolucyjną i napoleońską Francją Austria wyciągnęła z ziem polskich do 100 tys. ludzi, którzy walczyli i ginęli w całkiem im obcej sprawie. W stopniu o wiele wyższym niż w Prusach, od chwili rozpoczęcia wo­jen z rewolucyjną Francją absolutna monarchia habsburska pod rządami Franciszka II czyniła wszystko, co było w jej mocy, by zahamować roz­wój stosunków społecznych i gospodarczych. W ręku austriackiej biuro­kracji stępiony został postępowy charakter reform józefińskich. W fatal­nej sytuacji ekonomicznej znalazło się mieszczaństwo galicyjskie, pozba­wione swych naturalnych kontaktów handlowych z resztą ziem polskich. Małopolska stawała się najbardziej zacofaną gospodarczo dzielnicą Pol­ski. Ucisk narodowościowy przybierał formy podobne do występujących w zaborze pruskim. Rzesze obcych urzędników wprowadzały język nie­miecki; polski czy raczej łacina były dozwolone tylko w korespondencji z niższymi władzami. Rząd narzucał również język niemiecki w sądownictwie, a zwłaszcza w szkole. Szkoły średnie, jak w całej monarchii, zo­stały zupełnie zgermanizowane; podobnie i uniwersytet lwowski, który zresztą w 1806 r. został zlikwidowany, a grono nauczające przeniesione do Krakowa w celu germanizacji tamtejszej Akademii i ośrodka nauko­wego. Władze próbowały także osadzania kolonistów niemieckich. Akcja ta jednak nie przybrała większych rozmiarów - nie zdołano ściągnąć do Galicji więcej jak 14,5 tys. osadników, gdy w tym czasie rząd pruski we wschodnich prowincjach swego państwa osadził razem ok. 300 tys. kolo­nistów. Stanowczo odrzucone zostały dążenia do uzyskania choćby ograni­czonej autonomii dla Galicji. Wprawdzie we Lwowie uformowano tzw. Sejm Stanowy, który zebrał się parę razy, jednak uprawnienia jego koń­czyły się na możliwości przedstawiania petycji. Specjalny komitet, który rozpatrywał w Wiedniu sprawę autonomii galicyjskiej, uznał w końcu, że pilniejszym zadaniem jest przekształcenie „Galiejan” w Niemców. Austria nie prześladowała niby Kościoła, sama katolicka; ale cesarz Józef II (1780-1790) miał swoje pojęcia o Kościele. Reformy „józefińskie” obejmowały jednak nie tylko sprawy kościelne, ale cały krąg życia publicznego; naczelną zaś ich zasadą było, że wszystko, co podlega cesarzowi, ma być zgermanizowane. W r. 1785 nakazano, że musi ustąpić z urzędu, kto w ciągu trzech lat nie nauczy się języka niemieckiego. Nastał zalew kraju przez urzędników niemieckich (i zgermanizowanych Czechów). Szlachta utraciła w zaborze austriackim od razu swój samorząd, a samo używanie dawnych polskich tytułów ścigane było olbrzymią grzywną 500 dukatów. Urządzono we Lwowie namiestnictwo, pod którego zwierzchnictwem podzielono kraj zabrany na sześć cyrkułów, zawiadywanych przez niemiecko - czeskich urzędników. Stosując życie publiczne do niemieckich prowincji austriackich, zaprowadzono podział szlachty na „stany” „magnacki” i „rycerski", którym pozwolono od r. 1782 wybierać „deputatów" na „sejmy postulatowe” galicyjsko - lodomeryjskie. Królewszczyzny skonfiskowano od razu; tenutarjuszów pozostawiono jeszcze dożywotnio, ale kazano płacić do skarbu połowę dochodów. Zaprowadzono od razu pobór rekruta, nieznany zgoła w Polsce. W stosunkach administracji wiejskiej pozostawiono sądownictwo dziedziców, lecz kazano im trzymać osobnych urzędników sądowych, t. zw. justycjarjuszów, którzy musieli posiadać aprobatę urzędu cyrkularnego. Od roku 1777 podzieloną była „Galicja" na 6 cyrkułów i 19 dystryktów. W r. 1782 nowy podział na 18 urzędów cyrkularnych, oprócz księstwa oświęcimsko-zatorskiego, które tworzyło osobny okręg administracyjny. Na czele cyrkułu stał Kreishauptman, a nad całym krajem gubernator. W r. 1785 wprowadzono język niemiecki do sądów. Ustawa ogólno-austriacka sądowa z roku 1781 została wprowadzoną również w Galicji; poprawiona i uzupełniona w roku 1796 miała przetrwać całe stulecie. Kodeks karny wydano w r. 1787, poprawiony w r. 1803 obowiązywał aż do r. 1852. Gubernator miał przy swym boku radców gubernialnych. Z kompetencji jego wyłączono skarbowe sprawy, tworząc osobną Izbę skarbową, zwaną Finanzstelle. Kreishauptman i dyrektorowie dystryktów mieli do pomocy kancelarie, złożone z pomocnika, praktykanta, sekretarza, trzech kancelistów i aktuariusza; przy dyrektorach komisarz, a kancelistów dwóch. Wszyscy ci urzędnicy stanowią tylko pomoc kancelaryjną, lecz na tok spraw nie wpływają bezpośrednio. Władzę ma tylko sam kreishauptman, względnie kreisdirector. Nowy to był dla Polaka system administracyjny, system władzy jednoosobowej, w przeciwieństwie do kolegialności władz polskich. W r. 1782 przeprowadzono nowy podział na okręgów 18; w każdym cyrkule już po 3-4 komisarzy, sekretarz, dwóch kancelistów i praktykanci. Kreishauptman obowiązany był dwa razy do roku objechać swój cyrkuł. Od tego też roku należało do tych urzędów wszystko, co nie było sprawą sądową. Instrukcje rozesłane z gubernium lwowskiego rozróżniały pięć grup zajęć administracyjnych: Statystyka i dozorowanie ruchu ludności; ze spraw wojskowych przygotowanie poboru rekruta, dostarczanie kwater, żywności podczas przemarszów, obwieszczanie ustaw i rozporządzeń, policja bezpieczeństwa, policja budowlana, sanitarna, pożarna, łowiecka; nadzór nad duchowieństwem wszystkich wyznań; sprawy włościan, którymi zajmowano się ze szczególnym upodobaniem, ażeby poróżniać chatę z dworem. Sprawy te, od obwieszczania ustaw począwszy aż do interesów włościańskich, nazywano działem „politycznym" urzędów i uważano je za istotną część urzędowania. Następny dział: ekonomiczny, obejmował zarządzenia mające na celu dozór nad rolnictwem, handlem, przemysłem i popieranie tych dziedzin wytwórczości - ale w Galicji starano się właśnie o to, żeby się żadna gałąź gospodarstwa społecznego nie rozwinęła, a przemysłowi utrudniano rozwój wszelkimi sposobami. Wreszcie należały do Kreishauptmana wszelkie sprawy dochodów publicznych, oprócz jednak samego wybierania podatków, od czego były osobne urzędy. W taki sam sposób urządzono „Galicję Nową", zabraną po trzecim rozbiorze w r. 1795. Od r. 1784 zorganizowano na nową modłę gminę wiejską. Na miejsce dawnego wójta ustanowiono w każdej wsi sędziego i przysiężnych na miejsce ławników. Na każde 50 chat wypadało po dwóch przysiężnych z wyboru gromady. Na sędziego proponowała gromada dziedzicowi trzech kandydatów, z których jednego zatwierdzała. Byli to więc włościanie; za bezpłatne sprawowanie swych funkcji zwolnieni byli od części robocizn. Po miastach ustanowiono burmistrza, syndyka, asesorów, kasjera i kontrolera; w mniejszych miastach można było niektóre urzędy łączyć w jednym ręku. Kandydaci musieli zdawać egzaminy według osobnych przepisów ściśle określone; ogłaszano konkursy na wakanse. Wytwarzała się warstwa specjalistów do urzędów miejskich. Od r. 1805 zniesiono wybory, a urzędników mianował kreishauptman lub (wyższych) gubernator. Tak złożone magistraty zarządzały majątkiem miejskim i policją, stanowiąc władzę administracyjną lokalną; lecz wszystko oddane było pod kontrolę urzędu obwodowego (Kreis). Do kontroli na miejscu powołano wydziały miejskie z wyborów przez posesjonatów; wydziałowych bywało 12-40.

Swoją polityką w zaborze austriackim władze zaczęły od germanizacji. Zaczęto od zakazu wysyłania dzieci do szkół KEN-u. Młodzież podano nadzorowi policji. Utworzono urzędy cenzury. Wprowadzono język niemiecki do szkół. Szkoły ludowe podzielono na trywialne, główne, normalne, realne i dla dziewcząt. Zamknięto część szkół średnich. Polityka władz Galicji polegała na doprowadzeniu do zacofania szkół gimnazjalnych i studiów filozoficznych (2-letnie szkoły średnie). Wprowadzono limit miejsc, egzaminy wstępne, podniesiono czesne, etc.. Uniwersytet Lwowski, założony w 1784 r. przez Józefa II, już w 1805 r. został połączony z Uniwersytetem Krakowskim. Jego miejsce zajęło Liceum, jako rodzaj studium filozoficznego. Otworzono go ponownie dopiero w 1817 r. z niemieckim jako wykładowym.

V Pierwsze spiski

Reakcja społeczeństwa polskiego na rozbiory nie była jednolita. Wśród zmieniającej się sytuacji międzynarodowej niełatwo było my­śleć o długofalowej pracy nad rozwojem kulturalnym i gospodarczym kraju, zwanej z czasem organiczną. Założone w 1800 r. Towarzystwo Przyjaciół Nauk pierwsze postawiło program pracy dla kraju, a jego przewodniczący Stanisław Staszic rzucił słowa, które przyświecały dal­szym pokoleniom: „Paść może i naród wielki, zniszczeć nie może, tylko nikczemny”.

Były wszakże warstwy, których położenie uległo tak znacznemu po­gorszeniu, że nie były skłonne oczekiwać na zbyt odległe zmiany. Taka była przede wszystkim sytuacja drobnej szlachty i mieszczaństwa. Obie te warstwy spotkały się z niechętną postawą rządów zaborczych, które nie bez słuszności widziały w nich element niepewny, skłonny do wystąpień patriotycznych i rewolucyjnych. Nic więc dziwnego, że właśnie spo­śród tych warstw znalazło się najwięcej ludzi, którzy gotowi byli kon­tynuować dzieło irredenty i odrzucali wszelkie kompromisy. Wywodzili się oni przede wszystkim, z kształtującej się wtedy inteligencji i dawnego korpusu oficerskiego, najczęściej ze zdeklasowanej szlachty. W mniejszym stopniu uczestniczyło w spiskach mieszczaństwo czy średnia szlachta, wy­jątkowo arystokracja, zwykle jednostki powiązane poprzednio z obozem patriotycznym.

Pierwsza organizacja spiskowa oparła się na zachowanej jeszcze z doby powstania kościuszkowskiego siatce galicyjskiej. Jej koncepcja politycz­na była niezbyt sprecyzowana. Przywódca, Walerian Dzieduszycki, my­ślał o odbudowie Polski kosztem Prus, przy poparciu zewnętrznym. Naj­pierw spodziewał się pozyskać cesarza, a gdy to zawiodło, liczył na konflikt prusko-austriacki i na interwencję Francji, a nawet Turcji. Osta­tecznie przez przebywających w Paryżu emigrantów związano się bliżej z Francją. W styczniu 1796 r. spiskowcy podpisali w Krakowie akt kon­federacji. Celem spisku było przygotowanie walki zbrojnej. Na razie mia­ło to polegać na zbieraniu funduszów i broni, organizacji wywiadu, a tak­że pozyskiwaniu najszerszych rzesz społeczeństwa, w tym także chłopów. Program społeczny spisku był jednak nieokreślony. Na czele stanęło tzw. Zgromadzenie Centralne z siedzibą we Lwowie, stąd nazwa Centralizacja Lwowska, stosowana wobec tego ruchu. Centralizacja nawiązała kontakty z pozostałymi zaborami, gdzie utworzono grupy spiskowe. Współdziałał z nią też utworzony w Mołdawii na terytorium tureckim, przez pułkow­nika Joachima Deniskę, legion składający się z ponad tysiąca żołnierzy i oficerów kościuszkowskich.

Wśród członków Centralizacji występowały niekiedy tendencje bar­dziej radykalne, niż znajdowało to odbicie w jej założeniach programo­wych. Taki charakter miała organizacja spiskowa stworzona przez jakobina Franciszka Gorzkowskiego w dobrach Cisie na Podlasiu, dość luźno związana z warszawską grupą spiskową. Gorzkowski był szlach­cicem z pochodzenia, z wykształcenia geometrą. Uczestnik powstania koś­ciuszkowskiego, starał się teraz trafić ze swą propagandą do chłopów. Za­mierzał bowiem połączyć powstanie narodowe z rewolucją społeczną. Tłu­maczył więc chłopom, że jest ich dosyć, by w drodze powstania zrzucili z siebie jarzmo zarówno pańskie, jak i zaborcy. Powstańcy chłopscy po­łączyliby się w armię ludową, która doczekałaby się przyjścia Francuzów. Wtedy zorganizowano by państwo o ustroju republikańskim na wzór fran­cuski, znikłyby przywileje stanowe, a chłopi dostaliby żarnie na włas­ność.

Agitacji Gorzkowskiego nie dało się długo utrzymać w tajemnicy. Aresztowany z donosu miejscowego dziedzica w 1797 r. wraz z najbliż­szymi współpracownikami przez władze austriackie, przesiedział kilka lat w więzieniu, po czym zamieniono mu wyrok śmierci na zesłanie za granicę.

Obok tego spisku, który pierwszy łączył walkę przeciwko zaborcom z walką z własną szlachtą, ważną rolę odegrał także spisek młodzieży gdańskiej zorganizowany w imię haseł wolności i równości. Wprawdzie zamierzony wybuch rewolucyjny nie udał się, jednak doprowadził on po raz pierwszy do współdziałania Polaków (którzy także wzięli udział w organizowaniu wystąpienia) z Niemcami przeciwko ostoi feudalizmu - monarchii pruskiej. I w tym wypadku otwarta została droga do podob­nych akcji w następnym wieku.

Po wykryciu Centralizacji ośrodek ruchu konspiracyjnego przeniósł się do Warszawy, gdzie nie doszło do aresztowań. Tutaj pod wpływem lewi­cowych działaczy uformowało się Towarzystwo Republikanów Polskich w 1798 r. Celem Towarzystwa było przywrócenie państwa polskiego z rządem republikańskim. W założeniach nawiązywało do programu reprezentowanego przez antyfeudalną konstytucję Dyrektoriatu, postulując przede wszystkim zniesienie wszelkich odrębności i przywilejów stano­wych. Żądając wolności osobistej dla chłopów Towarzystwo nie zajęło jednak jasnego stanowiska co do ich praw do ziemi. Towarzystwo Repub­likanów Polskich objęło swą działalnością głównie obszary zaboru pruskiego, choć miało swych członków i w Galicji. Weszło również w porozu­mienie z działaczami lewicy na emigracji, uzyskując m. in. poparcie Tadeusza Kościuszki, który zachęcał do przyspieszenia, powstania. Jednakże główna działalność Towarzystwa skupiała, się wokół akcji propagandowej, wywiadowczej, a także polegała na ułatwianiu w przedostawaniu się do legionów. Sytuacja międzynarodowa ułożyła się zresztą niepomyślnie: po pokoju w Luneville w 1801 r. trzeba było odłożyć wszelką myśl o rychłym ruchu zbrojnym. Towarzystwo zawiesiło więc szerszą działalność, jakkol­wiek grupki republikanów utrzymały się do czasów Księstwa Warszaw­skiego.

VI Legiony Dąbrowskiego

Emigracja porozbiorowa początkowo była rozproszona: ważniejsze ośrodki powstały w Dreźnie, Hamburgu, Wenecji, w Turcji. Powoli jej centrum stawał się Paryż. Nie powiodło się przy tym utrzymać jedności organizacyjnej emigracji: podział z czasów powstania zachował się, powo­dując rozłam wewnętrzny emigracji na grupę „umiarkowanych” i „jakobinów” Patriotyzmu nie można odmawiać ani jednym, ani drugim; ina­czej jednak widzieli zarówno drogę do odzyskania niepodległości, jak i organizację przyszłego państwa.

Umiarkowani byli niechętni wciąganiu kraju w nowe powstanie i całą nadzieję na odzyskanie niepodległości wiązali z pomocą obcą. Uważali jednak za potrzebne wcześniejsze zorganizowanie armii i dlatego godzili się na odtworzenie polskich sił zbrojnych w kraju sojuszniczym. W sprawach społecznych umiarkowani nie wykraczali daleko poza program Konstytucji 3 maja, nie rezygnując przecież całkowicie z reform. Ugrupo­wanie to koncentrowało się wokół dawnego przedstawicielstwa władz powstańczych w. Paryżu, kierowanej przez Franciszka Barssa Agencji insurekcyjnej, stąd też nazywano je powszechnie Agencją. Najwybitniej­szym działaczem tej grupy był Józef Wybicki.

Gen. Jan Henryk Dąbrowski (1755-1818) należał do najwybitniejszych dowódców polskich. Po długoletniej służbie w wojsku saskim wstąpił w czasie Sejmu Wielkiego do armii polskiej, zasłużył się jako jeden z jej organizatorów, a w czasie powstania kościuszkowskiego wyróżnił się w walkach w obronie Warszawy i słynną wyprawą do Wielkopolski.. Po upadku powstania liczył początkowo na konflikt Prus z pozostałymi zaborcami, gdy jednak okazało się to nierealne, związał swe nadzieje z Francją. Dąbrowski był przede wszystkim żołnierzem i sprawa odtwo­rzenia armii była dlań najważniejsza. Dlatego przystał na propozycję Dyrektoriatu, by rokowania o utworzenie legionów polskich, głównie spośród wziętych do niewoli rekrutów galicyjskich, poprowadzić w Me­diolanie z wodzem zwycięskiej armii francuskiej, gen. Napoleonem Bo­naparte. Ze zdobytych na Austriakach terenów północnych Włoch Bona­parte utworzył właśnie zależną od Francji Republikę Lombardzką. Przy tym efemerycznym państwie miały więc powstać legiony polskie Dąbrowski nie oglądał się ani na niejasność sytuacji, ani na grę polityczną Dyrektoriatu i Bonapartego, którzy myśleli o wykorzystaniu atutu pol­skiego zarówno przeciwko Austriakom, jak i w wewnętrznych rozgryw­kach, i 9 stycznia 1797 r. podpisał konwencję o utworzeniu Legionów z Generalną Administracją Lombardii.

Legiony przejęły polską organizację wojskową. Na wzór dawnego woj­ska polskiego miał być także umundurowany ten „polski korpus posił­kowy”. Żołnierze uzyskiwali obywatelstwo lombardzkie, ale mieli za­strzeżone prawo swobodnego powrotu do Polski w razie potrzeby. Zgodnie z założeniem, żołnierzy zaciągano w przeważającym stopniu z pol­skich jeńców wojennych; stąd było wśród nich wielu chłopów galicyjskich. Napływało także niemało ochotników z emigracji i z kraju. Do lata 1797 r. pod sztandarami Legii było już ponad 6 tys. wojska. Widok ma­szerujących oddziałów skłonił Józefa Wybickiego do ułożenia pieśni Jeszcze Polska nie umarła, póki my żyjemy, która jako wyznanie wiary w odzyskanie niepodległości miała stać się hymnem narodowym.

Wojsko legionowe różniło się przy tym od dawnego wojska Rzeczy­pospolitej, nawiązując raczej do tradycji kościuszkowskich czy rewolu­cyjnych francuskich. Między żołnierzami a oficerami istniały prawdziwie demokratyczne stosunki. Dowództwo zabiegało o wychowanie żołnierza, zakładało dla niego szkoły. Na postawy Legionów wpłynęła też silnie ideologia rewolucyjna, wiara w braterstwo między miłującymi wolność ludami. Z włoskim napisem na naramiennikach „ludzie wolni są brać­mi, z francuskimi kokardami - legioniści brali udział w walkach, wierząc, że przyniosą wolność innym narodom i Polsce.

Najbliższa przyszłość przyniosła gorzkie rozczarowania. Rozejm w Leoben, w kwietniu 1797 r., powstrzymał marsz na Wiedeń czy do Galicji, jak to już projektował Dąbrowski. Oddziałów polskich, zorgani­zowanych na podstawie nowego układu, tym razem z Republiką Cisalpińską (jak przemianowano Lombardzką), dowództwo francuskie użyło do walki nie z zaborcami, ale z broniącym swej niezależności ludem włoskim. Legiony brały udział w okupacji ziem Wenecji aż do czasu pokoju w Campoformio, który stał się nowym układem rozbiorowym, kładącym kres istnieniu tej najstarszej wtedy Rzeczypospolitej i dzielącym posiadłości weneckie między Francję (reprezentowaną przez Republikę Cisalpińską) i Austrię. Wkrótce potem, w 1798 r., Francuzi posłużyli się Legionami, aby rozbić zmurszałe państwo papieskie i wypędzić Burbonów z Neapolu. Dowodzone przez gen. Kniaziewicza oddziały polskie odniosły w tej kam­panii liczne sukcesy, opanowując m. in. niespodziewanym wypadem silną twierdzę Gaetę.

Po tych sukcesach nastąpiły trudne walki z wojskami austriackimi i rosyjskimi dowodzonymi przez Suworowa, które zaatakowały północne Włochy. Wojska francuskie, wraz z dzielnie walczącymi przy ich boku Legionami, doznały krwawych klęsk - oddziały polskie poniosły ciężkie straty, szczególnie pod Magnano i Trebbią. Podczas kapitulacji Mantui dowódca francuski zgodził się na wydanie w ręce austriackie Polaków pochodzących z Galicji. W ostatniej fazie walk w Genui zebrały się już tylko szczątki wojsk polskich, około tysiąca ludzi. Dopiero zagrożona na­jazdem Francja zdecydowała się przejąć Legiony na własny żołd i zleciła Dąbrowskiemu odbudowę Legionów włoskich, a Kniaziewiczowi utwo­rzenie nowego Legionu Naddunajskiego. Wkrótce przy boku Francuzów walczyło znów ok. 9 tys. Polaków. Po zamachu stanu Napoleona w 1799 r., gdy zmieniły się losy wojny, wojska te wzięły udział w nowej kampanii. Legia Naddunajska walczyła na terenie Niemiec. Jej śmiałe natarcie zadecydowało w dużym stopniu o wyniku bitwy pod Hohenlinden w grud­niu 1800 r., która otwarła Francuzom drogę do Austrii. Legiony Dąbrow­skiego uczestniczyły w odzyskaniu północnych Włoch.

Przejście Legionów na żołd francuski nie było związane jednak z żad­nymi zobowiązaniami politycznymi. Zawierając pokój w Luneville w 1801 r. Napoleon nie krępował się wcale interesami polskimi, zosta­wiając Austrii wolną rękę w środkowej Europie i obiecując jej, jak również i Rosji, niepopieranie wrogów wewnętrznych. Legiony polskie miały pójść ponownie na służbę Republiki Cisalpińskiej. Wywołało to rozłam wśród legionistów. Wielu podało się wzorem Kniaziewicza do dymisji, inni myśleli o rozpaczliwych próbach przebicia się do Grecji. Niektórzy weszli w kontakty z tajnymi ugrupowaniami włoskimi, skierowanymi w imię założeń rewolucyjnych przeciwko Bonapartemu! W tej sytuacji Napoleon postanowił pozbyć się niewygodnego już pomocnika. Część Le­gionów wysłał więc w 1802 r. na wyspę San Domingo (Haiti), gdzie Fran­cuzi nie mogli się uporać z broniącymi swej wolności Murzynami. W trud­nych, tropikalnych warunkach legie polskie prędko niszczały. Zresztą żołnierz polski niechętnie walczył z Murzynami, uznając słuszność ich sprawy. Toteż gdy przyszło do kapitulacji w 1803 r., zwycięzcy Murzyni traktowali Polaków lepiej niż Francuzów. Część z nich została i z czasem zmieszała się z miejscową ludnością. Ostatecznie z 6 tys. ludzi wysłanych na San Domingo do kraju wróciło ok. 300. Olbrzymia większość wyginęła wskutek chorób i klimatu. Natomiast we Włoszech pozostało aż do utwo­rzenia Księstwa Warszawskiego około 4 tys. legionistów na służbie Re­publiki Włoskiej. Walczyli oni w latach 1805-1806 z Austriakami pod Wenecją, a później z Anglikami w Kalabrii. Dopiero po zwycięstwach Napoleona nad Prusami, w 1807 r., część tych wojsk wróciła do kraju.

Czyn legionowy nie przyniósł więc wyzwolenia Polski. Nie pozostał jednak jałowy: powołanie Legionów pod patronatem rewolucyjnej Francji ściślej złączyło sprawę polską z ogólnoeuropejskimi tendencjami wolnoś­ciowymi. Legiony świadczyły wobec całego świata, że Polacy nie zamie­rzają pogodzić się z gwałtem rozbiorów. Niemałe też było znaczenie Legionów jako szkoły dla późniejszej, zmodernizowanej armii polskiej - doświadczenie w nich zdobyło około tysiąca oficerów. Z drugiej wszakże strony losy Legionów wykazały, jak zwodnicze były rachuby, na obcą pomoc i jak łatwo przychodziło obcym rządom wykorzystywać zapał patriotyczny dla zadań kondotierskich. Toteż część zawiedzionych gotowa była rezygnować z kontynuowania walki.

W tak ciężkim momencie upadającą wiarę w odzyskanie niepodległoś­ci starał się ratować Tadeusz Kościuszko. Zwolniony z więzienia rosyj­skiego, udał się najpierw do Stanów Zjednoczonych, a stamtąd do Paryża, by zapewnić sobie wpływ na ruchy spiskowe w kraju i na Legiony. Kościuszce nie powiodło się ani zjednoczyć emigracji, ani zapewnić sobie posłuchu u władz francuskich, tym bardziej że zgodnie ze swymi repu­blikańskimi przekonaniami miał nieprzychylny stosunek do Napoleona.

Mateusz Klempert 21.02.2009r.

Historia nowoczesna Polski - Polska porozbiorowa

11

MK



Wyszukiwarka