PACYFIZM: przy pomocy pacyfizmu doktrynerzy chcą dowieść hipokryzji katolików. Hipokryzja ma wynikać ze sprzeczności między miłością bliźniego w nauczaniu Kościoła, a zgodą na prowadzenie wojny sprawiedliwej i stosowanie prawa odwetu. Taki sposób zarzucania Kościołowi hipokryzji wynika z imputowania mu ideologii pacyfizmu. Konsekwentny pacyfizm wyrzeka się prawa do samoobrony, chrześcijaństwo jako religia miłosierna - sugerują - powinno postępować podobnie. Wniosek - katolicy walcząc zbrojnie postępują przeciw zasadom swojej religii - są hipokrytami.
W rzeczywistości chrześcijaństwo nigdy nie było pacyfistyczne w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Choć, trzeba przyznać, mieściło w sobie pewne nurty pacyfistyczne. Gilbert K. Chesterton pisze o geniuszu chrześcijaństwa, polegającym na pomieszczeniu w sobie zarówno pokojowo nastawionych mnichów, jak i wojowniczych krzyżowców .
Fakty te wskazują, że nauka moralna Kościoła nie może być spłycana do poziomu głupawego pacyfizmu. Postulat nie stosowania przemocy okazuje się być absurdalny w sytuacji, gdy jakiś krostaty młokos bije na ulicy naszą matkę, żonę, dziecko, a stojący obok pacyfista - w imię rzekomo chrześcijańskiego obowiązku biernego oporu - zabrania nam interweniować. Por. np. gruba kreska, wojna.
--------------------------------------------------------------------------------
Chrześcijaństwo jest doktryną pacyfistyczną. Chrześcijanie powinni kierować się w swoim życiu zasadą nadstawiania policzka
Kościół wielokrotnie w historii, a i współcześnie również, stosuje przymus w ewangelizacji
--------------------------------------------------------------------------------
Chrześcijaństwo jest doktryną pacyfistyczną. Chrześcijanie powinni kierować się w swoim życiu zasadą nadstawiania policzka. Sofizmat polega na postawieniu znaku równości między chrześcijaństwem a pacyfizmem. Rzekomo dowodem na to ma być fragment z Kazania na Górze: …jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! (Mt. 5, 39) Manipulując tym jednym ewangelicznym fragmentem wmawia się katolikom, że powinni być pacyfistami. Dyskretnie przemilcza się, że Chrystus batem wygonił przekupniów ze świątyni, albo - jak po uderzeniu przez sługę Annasza - nie nadstawił policzka, ale zapytał: dlaczego mnie bijesz? (J. 18, 22 - 23).
Mając w pamięci te cytaty, na każdym kroku przypomina się o obowiązku nadstawiania policzka. Ujawnia się tu pierwszy cel "pacyfistycznego chwytu": doprowadzenie do sytuacji, by chrześcijanin w każdej chwili - na sygnał propagandzistów - był gotów do uniżonej pokory, zamiast rwać się do boju.
Po rozpropagowaniu takiego "gandyiskiego", jedynie słusznego chrześcijaństwa, każda próba odejścia od niego, staje się od razu przejawem chrześcijańskiej obłudy. Mamy zatem drugi cel ataków: przez wmawianie rzekomej hipokryzji wytrwałe punktowanie niepokornych, niepacyfistycznych katolików, poprzez wymyślanie im od obłudników.
--------------------------------------------------------------------------------
Kościół wielokrotnie w historii, a i współcześnie również, stosuje przymus w ewangelizacji. Lekarze za aprobatą społeczną ratują samobójcę, gwałcąc jego święte prawo "wolność wyboru". Gdy jednak - szczególnie w przeszłości - zdarzył się katolik używający środków przymusu dla ratowania innowierca od potępienia, zaraz był okrzyknięty wrogiem wolności.
To prawda. Człowiek nie może być zbawiony na siłę. Musi dobrowolnie powiedzieć "tak" Chrystusowi. Są jednak sytuacje szczególne. Bywają przypadki, że jak lekarze samobójcę, tak my, chrześcijanie, mamy obowiązek ratowania duszy człowieka, nawet wbrew jego woli. Weźmy na przykład młodego człowieka, który pod wpływem diabolicznej lektury, ulega "urokowi" satanizmu i odrzuca chrześcijaństwo. Stosowanie wymaganych sytuacją form przymusu bezpośredniego (zakaz kontaktu z kolegami, wyrzucenie z domu satanistycznych broszur itp.), jest w tej sytuacji oczywistą koniecznością. Po pewnym czasie, gdy młody człowiek wyrośnie z satanistycznych fascynacji, jeszcze podziękuje nam za to, że siłą odciąganęliśmy go od praktyk satanistycznych.