Dam dom dla młodego kotka

Menu


Dam dom dla młodego kotka





danap - 14-01-2009 09:04
W piątek miał przyjechać do mnie mój nowy Kocurek, ale obecni właściciele stwierdzili, że nie nadaję się na nową właścicielkę malucha. Powodem było to ze będę kota karmić suchą karmą, a ja zdania w tej kwestii nie zmienię. Moje zwierzaki w tym 9 letnia kotka jest karmiona suchym i nowemu domownikowi też będę podawać taką karmę (zazwyczaj royal canina)

Pomyślałam, że to znak może nie powinnam szukać kota może on powinien znaleźć mnie?? Może znacie jakiegoś Kocurka, który potrzebuje nowego domu??

Kot zamieszkałby w naszym domu wraz z 9 letnią kotką i 1, 5 roczną bordożką. Zostanie wykastrowany lub wysterylizowana, choć szczerze mówiąc chciałabym, aby był to chłopak nie dziewczyna. Będzie mieszkał w domu. Moja kotka jest niewychodząca jak będzie z nowym- zobaczymy.

Jest kilka warunków, które mój podopieczny musi spełnić:
Musi być zaszczepiony na podstawowe choroby i musi umieć korzystać z kuwety.

Dobrze by było gdyby był charakterny, bo do wyszkolenia ma naszego psa ;)

Po kota mogę dojechać na terenie śląska. Jestem otwarta na wizytę przed adopcyjną i umowę adopcyjną.



daggulka - 14-01-2009 11:16
poszukaj w lokalnym portalu intenetowym w ogłoszeniach "zwierzęta" lub na allegro w woj. śląskim w zakładce "koty" ....bidulek do wyboru do koloru :wink: :lol:
ja też swojego znalazłam przez lokalny portal - pojechałam, zabrałam i jest :D

P.S. - też karmie suchą karma tylko i wyłącznie (Purina) - jest to według mnie najbardziej zdrowe dla kota - karma ma wszystko co potrzeba :wink: ...więc nie martw się opinią jakichś ludzi którzy mają jakieś swoje widzimisię :wink: :D



danap - 14-01-2009 12:19
Dziękuję za miłe słowa.
Przez chwilę pomyślałam sobie, że może coś ze mną nie tak skoro ktoś mi nie chce oddać kotka i rzeczywiście na początku wzięłam to do siebie. Przeszłam jednak szybką „terapię” zafundowaną przez znajomych i już znowu wiem, że jeśli dla kogoś „ziemniaczki są lepsze niż sucha karma” to nie ja jestem problemem. Tylko kociaka mi żal.

Napisałam bezpośrednio do kilku fundacji, a forum muratora lubię i dlatego dodatkowo tutaj zamieściłam to ogłoszenie.



magpie101 - 14-01-2009 16:25
Danap ciesze sie, ze przeczytalam

bo pamietam Twoj watek, gdzie chcialas oddac psa w dobre rece i czesto zastanawialam sie czy psiak zostal u Ciebie.

Co do kotka to do nas przyszedl sam, a raczej go ktos podrzucil dwa msc temu.



danap - 14-01-2009 20:53
magpie, rzeczywiście wszysto dobrze się skończyło. Niobe (bordożka) jest z nami i ona i my mamy się świetnie. Dziękuję za pamięć
Zawsze staram się wyprzedzać fakty, często martwię się przez to na zapas, ale w przypadku zwierzków myślę że to nie grzech :)

Z tym moim niedoszłym kotkiem też wszystko zaplanowałam, wczoraj zrobiłam zakupy dla niego i dzwoniłam zapytac jaką karmę je zeby na pierwsze dni kupić mu tą samą i przy tej rozmowie wyszło że taki mam niecny plan żeby kociaka karmic suchym.
Dzisiaj zawiozłam dla niego transporter żeby już miał chwilę na oswojenie z nowymi zapachami, a tu pan mi mówi że ja sie nie nadaję :o



rrmi - 14-01-2009 21:19
Danap
I ja myslalam co u Was :wink:
Ciesze sie , ze nie musialyscie sie rozstawac .

Co do kota to nie przejmuj sie , kazdy z nas karmi tak jak uwaza za najlepsze dla siebie i swojego siersciucha.Powodzenia :P

ps.Nie wiem czy widzialas , ale ja mam juz 2 siersci :wink:



danap - 15-01-2009 13:25
jutro mam jechać po tego kawelara

http://www.foranimals.org.pl/koty/229/2.jpg



magpie101 - 15-01-2009 14:27
Kawaler jest sliczny!!!



daggulka - 15-01-2009 18:31
jak dla mnie to wszystkie koty są śliczne :D ... za wyjątkiem tych łysych z dużymi uszami :oops: :lol:



basiah2 - 15-01-2009 19:47
daggulka uważaj :wink: :lol:
ja kiedyś mówiłam, że wszystkie koty są piękne za wyjątkiem persów......

i gratulacje dla danap z okazji nowego domownika :P



danap - 15-01-2009 20:45

daggulka uważaj :wink: :lol:
ja kiedyś mówiłam, że wszystkie koty są piękne za wyjątkiem persów......

no i już chciałam bić... ale spojrzałam na avatar. Moja kocica jest persem


gratulacje dla danap z okazji nowego domownika :P nie wiem czy mogę juz dziękować bo jeszcze go nie ma. Podziekuję więc w weekend



basiah2 - 15-01-2009 20:48
nie bij :P
ja uwielbiam plaskacze :P - sama mam 2 sztuki :P



Nefer - 15-01-2009 20:57

W piątek miał przyjechać do mnie mój nowy Kocurek, ale obecni właściciele stwierdzili, że nie nadaję się na nową właścicielkę malucha. Powodem było to ze będę kota karmić suchą karmą, a ja zdania w tej kwestii nie zmienię. Moje zwierzaki w tym 9 letnia kotka jest karmiona suchym i nowemu domownikowi też będę podawać taką karmę (zazwyczaj royal canina)

Pomyślałam, że to znak może nie powinnam szukać kota może on powinien znaleźć mnie?? Może znacie jakiegoś Kocurka, który potrzebuje nowego domu??

Kot zamieszkałby w naszym domu wraz z 9 letnią kotką i 1, 5 roczną bordożką. Zostanie wykastrowany lub wysterylizowana, choć szczerze mówiąc chciałabym, aby był to chłopak nie dziewczyna. Będzie mieszkał w domu. Moja kotka jest niewychodząca jak będzie z nowym- zobaczymy.

Jest kilka warunków, które mój podopieczny musi spełnić:
Musi być zaszczepiony na podstawowe choroby i musi umieć korzystać z kuwety.

Dobrze by było gdyby był charakterny, bo do wyszkolenia ma naszego psa ;)

Po kota mogę dojechać na terenie śląska. Jestem otwarta na wizytę przed adopcyjną i umowę adopcyjną.
10 lat temu szukałam kotka. Obejrzałam wieeeel ogłoszeń w prasie, dzwoniłam.
Niestety również nie nadawałam się :):):)
Po pierwsze : posiadam dzieci (wtedy miały 8 i 6 lat)
Po drugie : nie miałam ogrodu
Po trzecie : pracowałam zawodowo.

Powyższe mnie zdyskwalifikowało :):)

Dlaczego wzięłam ścierwo dachowe ze schoniska - wredne i złośliwe, ale niezwykle kochane :) Jemu sie spodobałam i nie wybrzydzało :)



Megana - 16-01-2009 00:12
Czytam i się śmieję z niektórych opisów :D
Kiedyś byliśmy u kolegi na imieninach. Jego koleżanka miała 7 małych kociąt i chciała nam jednego oddać, ale jeszcze nie byliśmy zdecydowani. Wracając już ze spotkania zaczęliśmy się zastanawiać, czy jednak nie wziąć jednego. |Jednak doszłam do wniosku, że oni te kocięta karmią i pewnie komuś je w końcu oddadzą, a te biedne ze schroniska siedzą w klatkach, to chociaż jednego weźmiemy i mu życie umilimy (tak naprawdę, to ona kocica nam życie umila)

Nasza kicia Megi ( patrz obrazek z boku), również nas sobie wybrała.
Pojechaliśmy do schroniska i tam wszystkie koty były w klatkach większych mniejszych , aż żal, a ta jedna bestyjka uciekła z klatki i jak wchodziliśmy, to ta wybiegła na korytarz i jak nas zobaczyła to w nogi. Michał poszedł za nią i przyszła do niego. Pozwoliła się wziąć na ręce i tak już została. Teraz Michał robi za mamę i tatę. Kocica jest wredota, ale jaka kochana. Czasem zastanawiamy się jak mogliśmy żyć bez kota :)

Jeszcze mieszkamy w bloku, ale działka już kupiona. I już się martwimy, jak to będzie, gdy zacznie wychodzić na ogród i czy jej się nic nie stanie, czy gdzieś sobie nie pójdzie :cry:
Jeśli ktoś ma doświadczenia z kotem przeniesionym z bloku do domku, to napiszcie proszę, jestem bardzo ciekawa, jak sobie poradziły wasze kociaki.
Małgoś.



danap - 16-01-2009 06:11

(...)
Niestety również nie nadawałam się :):):)
wydaje mi się że czasem troska o te zwierzaki jest chorobliwa zeby nie powiedzieć fałszywa



Jeśli ktoś ma doświadczenia z kotem przeniesionym z bloku do domku, to napiszcie proszę, jestem bardzo ciekawa, jak sobie poradziły wasze kociaki.
ja mam takie doświadczenie. Sierściuch jest zachwycony. Przeprowadziliśmy się w zimie więc miała kilka miesięcy na oswojenie sie z murami. Latem właściwie cały czas mamy otwarte drzwi na taras i okna, kota poruszała się tylko w pobliżu domu, a właściwie najczesciej siedziała w otwartych drzwiach na progu domu-> tyły musiała mieć zabezpieczone na wypadek pojawienia się jakis strachów na podwórku ;) W zimie nie chce się jej nawet pomysleć o wyjściu.



nastka79 - 16-01-2009 08:13
No my właśnie się przeprowadziliśmy, ale kotunia nasza jeszcze nie wychodzi. Chociaż czasem chyba by miał ochotę, ale stwierdziliśmy, że po pierwsze musi się przyzwyczaić do nowego miejsca, a po drugie, to jakby wyszedł na to zimno po tych cieplarnianych warunkach jakie mu stworzyliśmy, to zaraz byłby chory. Obawiam się trochę wiosny, ale w końcu głupi nasz kot nie jest, to chyba da radę.
Drugą kotę też bym chciała wziąć ze schroniska, ale mąż coś marudzi, że nie. Poczekam, może uda mi się go urobić. Też mam wątpliwości jak by to przyjął mój samolub jedynaczek kotek, może jakoś by się przyzwyczaił...



Megana - 16-01-2009 12:01
Witam,
chciałam napisać, że nie boję się, że będzie wychodziła na podwórko, tylko boję się, żeby jej nikt krzywdy nie zrobił. Masz rację koty nie są takie głupie i pewnie sobie "jakoś" poradzą. Temat mnie zainteresował, gdyż w pracy koleżanka ma kocicę i wyszła na godzinę po za dom i..... wróciła cała utytłana błotem i poturbowana. Nie wiadomo, czy pies jakiś z nią walczył, czy koty, czy może człowiek. O ile walka ze zwierzętami jest zrozumiała ( takie życie), to walczący człowiek mi się nie podoba Kocica leży już tydzień "wet" ją obejrzał, ale nic nie stwierdził - może trzeba czasu, żeby doszła do siebie.
Niestety stwierdzam, że koty z bloków maj trochę inną rolę w naszym ( przynajmniej w moim) życiu. Jest do kiziania i miziania, a w domku może zacznie pracować ( łowić myszki) :o

Natomiast, widzę że kocica Megi jest od dzikiej kotki ( porównanie z innymi kotami) . Dzięki temu ( mam nadzieję), że lepiej przystosuje się do warunków podwórkowych.
Fajnie to nazwałaś - zabezpiecza sobie tyły :P



danap - 16-01-2009 12:41
Wiem o co Ci chodzi Megana
nie wiem czy zauważyłaś, ale ja mam persa, a o jego przydatności jedyne co można powiedzieć to właśnie to jest kot do miziania i przytulania oczywiście tylko wtedy ona wyrazi taka ochotę.
Myślę, że jedyny problem mógłby być, gdy koty domowe są ufne w stosunku do obcych i przyzwyczajone, że wszyscy w około są cudowni i kochający futerkowe stworzenia. Na szczęście moja obecna kocica jest nieufna nawet w domu unika obcych.
Ale mój przyszły kawaler podobno jest zbyt przyjacielski i ufny i już zostałam ostrzeżona przez wolontariuszkę żeby nie wychodził, bo kocha wszystkich i nie potrafi rozpoznać, kto wróg a kto przyjaciel.



saa - 16-01-2009 13:01
Dołączę się do "kociego" wątku, jeśli wolno :wink:

Czytałam właśnie, co napisała danap o swojej zabezpieczającej tyły kocie i ... jakbym widziała mojego przygarniętego sierściucha.

Znalazł nas sobie w sierpniu, wtedy sami mieszkaliśmy jeszcze w przyczepie kempingowej na budowie. Przyszedł z lasu, taki głodny, chudy i wystraszony, z kikutkiem zamiast ogonka, łzawiącymi oczkami i paroma jeszcze innymi defektami... :(
Dopiero, gdy przeprowadziliśmy się z przyczepki do domu, zaczęliśmy się zastanawiać, skąd u niego takie zachowanie, że nie wychodzi, że porusza się tylko wokół domu i najchętniej wtedy, kiedy my jesteśmy na podwórku. A teraz, zimą, to wogóle nie wyjdzie, tylko wygląda przez okno.
Ale teraz już chyba wszystko jasne - on pewnie też mieszkał w bloku.

Ja, do tej pory, w poprzednim domu, miałam koty "wychodzące" (na całą noc, dwa-trzy dni) i wracające czasem brudne, ze śladami walki. Więc, dziwił mnie kot, który jest takim trzęsiportkiem i domatorem.

Acha, karmimy go karmą suchą i z puszki. Chciałabym, żeby jadł "wszystko", tzn. to, co my ale to przechodziło tylko, gdy wyszedł z lasu z żeberkami na wierzchu :evil:



Megana - 16-01-2009 13:58
Danap - mam nadzieję, że kiedyś zrobi Ci niespodziankę i zacznie przynosić myszy i zmienisz o nim zdanie hihihihi



Megana - 16-01-2009 14:02
saa - nasza Megi też wybrzydza, natomiast ja jestem nieugięta ma jeść co daję. Przychodzi po parę razy do miski i sprawdza czy coś się zmieniło, ale Michał zaraz nad nią sie lituje - może tuńczyka, albo saszetka z inny smakiem i tak kocica została rozpuszczona ( mówisię, że to ona nas sobie wychowała hahahaha).



basiah2 - 16-01-2009 15:18

Chciałabym, żeby jadł "wszystko", tzn. to, co my ale to przechodziło tylko, gdy wyszedł z lasu z żeberkami na wierzchu :evil: tylko, ze to dla kota niekoniecznie zdrowe... mądra bestia - wie co robi :P :wink:



danap - 16-01-2009 16:30

saa - nasza Megi też wybrzydza, natomiast ja jestem nieugięta ma jeść co daję. próbowałam tego kiedyś z moim kotem (próbowałam ją przekonać do skrzydełek z kurczaka)... 3 dni nic nie jadła. Wet powiedział że kot zdechnie z głodu ale nie ruszy jedzenia które mu nie odpowiada.



magpie101 - 16-01-2009 19:01
Danap czekamy na fotki kawalera :P !



Megana - 16-01-2009 19:32

saa - nasza Megi też wybrzydza, natomiast ja jestem nieugięta ma jeść co daję. próbowałam tego kiedyś z moim kotem (próbowałam ją przekonać do skrzydełek z kurczaka)... 3 dni nic nie jadła. Wet powiedział że kot zdechnie z głodu ale nie ruszy jedzenia które mu nie odpowiada.
Często uda mi się ją nakłonić, żeby zjadła to co jej daję ( dostaje saszetki mokrego i pomieszaną karme suchą - trochę na zęby, trochę na odklaczanie i trochę jakiejś normalnej), ale przyznam szczerze, że ma swoje ulubione i takie jej staram się kupować, żeby jedzenie się nie marnowało. Kiedy kupimy coś na sprawdzenie czy będzie jadła ( coś tańszego np :) i nie je, to zabieram to do pracy i oddaję koleżance, której kot wszystko zjada. Agnieszki kot waży 12 kg, pytam jak to zrobiła, a ona ze spokojem - kot wyżera jedzenie psu :D



danap - 18-01-2009 10:10
Placek jest niezła odmianą dla nas. Już wiem co oznacza kot ;) kocie ruchy, skoki, zabawa.
Jest gadułą i to jeszcze jakim!
Kocica nasza na początku fukała na niego, a teraz tylko patrzy i nadziwić się nie może. Ona nawet wzrokiem za nim nie nadąża.
Mam nadzieję że jeśli nie miłośc to chociaż przyjaźń się rozwinie.

Historia Placka jest taka że został złapany przez wolontariuszy wraz z matką i trójką rodzeństwa w październiku jak się poniewierali po jednym z katowickich osiedl. Wysterylizowana matka wróciła na tamto miejsce a kociaki trafiły do adopcji.

http://images27.fotosik.pl/314/22728afee794aadcm.jpg
http://images35.fotosik.pl/50/4ef7d6d001785ae4m.jpg
http://images40.fotosik.pl/50/2a847b425acda55am.jpg



saa - 20-01-2009 12:47
"Prawdziwy" kot! Już widać, że zawadiaka z niego będzie nie lada :D
Myślę, że wychodząc z domu szybko się nauczy ostrożności.
Mój Kot Bez Imienia, czasem nazywany Niutkiem (to ten wychodzący) na początku też był bardzo ufny i też się o niego martwiłam. Jak pokazał czas, słusznie, bo Niutek wrócił kilka razy obolały lub pogryziony, ze spuchniętą łapą lub ze śrutem w karku. Często musiałam go na siłę trzymać w domu, bo chciał wyjść na trzech łapach :o Teraz nie jest już tak ufny - zanim wyjdzie z ogrodzenia rozejrzy się dobrze a na ulicy ustępuje samochodom :wink: Może marna to pociecha ale, brutalnie rzecz ujmując, "co go nie zabije, to go wzmocni" :wink:
Jeżeli w okolicy są koty, to pewnie będą przychodzić "ustawiać" Twoje sierściuchy, więc nawet u siebie, w ogrodzeniu, kot nie jest bezpieczny.



saa - 20-01-2009 13:24

saa - nasza Megi też wybrzydza, natomiast ja jestem nieugięta ma jeść co daję. próbowałam tego kiedyś z moim kotem (próbowałam ją przekonać do skrzydełek z kurczaka)... 3 dni nic nie jadła. Wet powiedział że kot zdechnie z głodu ale nie ruszy jedzenia które mu nie odpowiada.
Często uda mi się ją nakłonić, żeby zjadła to co jej daję ( dostaje saszetki mokrego i pomieszaną karme suchą - trochę na zęby, trochę na odklaczanie i trochę jakiejś normalnej), ale przyznam szczerze, że ma swoje ulubione i takie jej staram się kupować, żeby jedzenie się nie marnowało. Kiedy kupimy coś na sprawdzenie czy będzie jadła ( coś tańszego np :) i nie je, to zabieram to do pracy i oddaję koleżance, której kot wszystko zjada. Agnieszki kot waży 12 kg, pytam jak to zrobiła, a ona ze spokojem - kot wyżera jedzenie psu :D Łał, 12 kilo! Niezły wynik
Nasz Znajda waży 4,8 kg wraz z transporterem (i wtedy jeszcze z jajkami) :wink:

Megana, co do tego zdechnięcia z głodu, to można wykorzystać. Nie chodzi mi o to, żeby kota zamorzyć ale można na nim testować, czy samemu warto konsumować :wink:
Ale tak na serio, to skrzydełka pewnie rzeczywiście były podejrzane jakieś. Mój Niutek szczególnie nie jada kiełbas z promocji i pasztetów. Nie chodzi tu o kiełbasę w ogóle, bo taką, którą sami jemy ze smakiem, on połyka w oka mgnieniu i prosi o jeszcze.



magpie101 - 20-01-2009 13:32
Placek jest uroczy!
Moj Lucek ma 4,5-5 msc i tez w domu nie usiedzi, rano okolo 9 po jedzonku musi wyjsc na dwor i urzeduje do 14, potem wraca i spi do wieczora. Kilka razy nie wypuscilam go ale strasznie miauczal przy tarasie i dom chcial zdemolowac, a tak jak sie wybiega na dworze to potem spi jak aniolek albo sie lasi.
Tez sie o niego boje, bo z naszymi psami zyje po bratersku i coby tak nie myslal w stosunku do obcych. Co do kotow to ich sie nie uniknie, bo sporo takich wielgachnych przez nasze podworko sie przewija. Auto jak slyszy to spiernicza do rowu (moze ma uraz, bo jest on wyrzucony prawdopodobnie z samochodu jak byl malutki). Nie wiem tylko jakby zareagowal na wolanie obcych, bo do nas przybiega od razu jak nas widzi ale mam nadzieje, ze nie pojdzie do kazdego.
Mieszkamy przy drodze piaszczystej, Lucek raczej porusza sie w zasiego naszej dzialki i naprzeciwko chodzi w pole ale dzisiaj np, jak jechalam autem to widzialam, ze doszedl do konca naszej dzialki po plocie (ponad 100 m), a tam juz jest droga asfaltowa i duzo luzno latajacych psow.
Tez sie o niego boje ale nie jestem w stanie w domu go utrzymac, latem musialabym miec taras caly dzien zamkniety albo kota przywiazac na sznurku.



saa - 21-01-2009 10:19
magpie,
a kastrowałaś go?



magpie101 - 21-01-2009 12:10

magpie,
a kastrowałaś go?
W sobote bylam u weta i byl odrobaczany, teraz w sobote jade na serie szczepien i po dwoch tygodniach na kastracje jestem umowiona. Wet powiedzial, ze mimo i bedzie miec kotecek niecale 6 msc to kastruje sie jak najszybciej jeszcze przed osiagnieciem dojrzalosci plciowej zeby potem nie znaczyl wewnatrz domu. Lucka bede musiala zawiesc rano, a odbiore wieczorem jak sie porzadnie wybudzi, co do szwow to wet mowil, ze u kota sa chowane do srodka i po zabiegu od razu moze biegac bez zadnych kubraczkow oslaniajacych.



saa - 21-01-2009 16:31
My zawieźliśmy naszego Znajdę na wykastrowanie w zeszłą sobotę. Mam wrażenie, że w ogóle nie zauważył, że czegoś mu tam z tyłu brakuje.
W moim dotychczasowym domu, u rodziców, mamy kota Niutka, który ma 3 lata i nie był kastrowany ale nie znaczy w domu (póki tego nie robi, oszczędzimy go).
Znajda, niestety, zaczął znaczyć w domu - na naszych oczach opryskał choinkę! Poza tym, od kilku tygodni czuć było niepokojący zapach w przedpokoju. No i nie było rady... Jest to pierwszy z moich kotów, który został wykastrowany (do tej pory miałam mieszane uczucia). Zawieźliśmy go rano, po 1,5 godz. odebraliśmy obudzonego. Wet powiedział, że kastracja kota to taka "kosmetyka" :wink:
Acha, przy okazji wcześniejszej wizyty, dowiedzieliśmy się, że nasza przybłęda nie jest młodym kotkiem jak myśleliśmy ale ma 4-5 lat. Nigdy nie widziałam tak małego dorosłego kota!

Widziałam zdjęcia Lucka - ale cudo! Słodziutki i taki poczochrany...

A tu, zdjęcia moich sierściuchów (imiona umowne):
1. Niutek (łazęga straszna ale jak już jest, to pozuje do zdjęć jak rasowy model)
http://img401.imageshack.us/img401/8361/obraz106dl0.jpg
2. Znajda (obojętne jaką zrobi minę wygląda tak samo - wszystko i tak czarne) :D
http://img216.imageshack.us/img216/4079/dscf1088bh8.jpg



Megana - 21-01-2009 19:20
Wasze koty są super, strasznie mi się podobają :)
Jeśli chodzi o kastrację ( kosmetyka), to jak to z wieloma rzeczami bywa (u kobiet), sterylizacja była dla naszej kotki czymś strasznym. Była obolała i długo nie chodziła normalnie. Strasznie było nam jej żal , ale już jest oki, a to zdjęcie biednej kociny rok 2006 :cry:
http://www.systemc.pl/domek/Megi1.jpg
http://www.systemc.pl/domek/Megi2.jpg



Megana - 21-01-2009 19:36
A teraz odpoczynek :D
http://www.systemc.pl/domek/My.jpg



saa - 22-01-2009 09:42
Ale się kocina nacierpiała :(
Wiem, kastracja jest kosmetyką tylko w przypadku kota, u kotek to całkiem poważny zabieg.
Nasz sierściuch po powrocie do domu trochę się zataczał ale trwało to może godzinę, resztę dnia przespał a następnego dnia było już zupełnie normalnie.



Megana - 22-01-2009 18:03
Noooo, biedne te kotki :( ,
od samego początku spała z nami w łużku ( Michał miał czapeczkę na głowie z jej futerka). Kiedy była po zabiegu nie mogła sama wejść, ani zejść z łóżka ( wciąż się budziłam) i byłam nie wyspana. W pracy śmiali się ze mnie , że mam małe dziecko w domu. Ale najważniejsze ( pomijając może kilkukrotne wymioty - przejedzenie) w ciągu ponad 3 lat pobytu z nami, to jest zdrowa jak konik :D



DPS - 22-01-2009 20:06
Megana - Twoja kocia prześliczna, tak jak ten "rasowy model" saa - przepiekne zdjęcie, na kalendarz sie nadaje. :D
A wychodząca jest ta kociczka, czy w domu tylko jest? :roll:



Megana - 22-01-2009 20:30
Witaj, niestety tylko w domu, natomiast lubi wychodzić na balkon.



DPS - 22-01-2009 21:42
Ha, dlatego już 3 lata ma. Dla wychodzącego kota to bardzo dużo. :(
U nas kotka tez nie wychodzi, a kotek owszem - ktoś musi łapać myszy w stodole. :lol:



saa - 23-01-2009 09:25

Ha, dlatego już 3 lata ma. Dla wychodzącego kota to bardzo dużo. :(
U nas kotka tez nie wychodzi, a kotek owszem - ktoś musi łapać myszy w stodole. :lol:
A mówi się, że to kotki są bardziej "łowne"...

Mój Model Niutek też ma już prawie trzy lata, wychodzi i póki co żyje. Wiem, że to długo jak na niego i zastanawiam się, czy z czystego egoizmu go nie wykastrować. Pewnie siedziałby w domu, przedłużyłabym mu życie (nie chcę go stracić) ale nie wiem, czy to właściwa pobudka :-? Co prawda, w przypadku Znajdy sikającego po kątach, nie zastanawiałam się ani chwili :D



Megana - 23-01-2009 19:24

Ha, dlatego już 3 lata ma. Dla wychodzącego kota to bardzo dużo. :(
U nas kotka tez nie wychodzi, a kotek owszem - ktoś musi łapać myszy w stodole. :lol:
Myślę, że jak zacznie wychodzić, to pewnie szybciej coś zje i odchoruje ( jak nie dobre będzie). Czy Twój kocurek często źle się czuje od zjedzenia czegoś niedobrego?



Megana - 23-01-2009 19:36
dompodsosnami - Myślę, że jak Megana zacznie wychodzić, to pewnie szybciej coś zje i odchoruje ( jak nie dobre będzie).
Koteczka słusznie robi, że pilnuje domku :)

saa
- mam nadzieję, że Niutek się pilnuje i nie da sobie zrobić krzywdy :)
Wiesz jeśli nie musisz, to masz rację, że go nie wykastrowałaś, na to zawsze jest czas :)

Napiszcie, czy Wasze kotki często źle się czują od zjedzenia czegoś niedobrego?
A jak już coś im dolega, czy dają się przytulić i sobie pomóc, bo Megi niestety nie daje się przytulić i wówczas nie wiem co robić? :cry:



Megana - 23-01-2009 19:45
dompodsosnami - Myślę, że jak Megana zacznie wychodzić, to pewnie szybciej coś zje i odchoruje ( jak nie dobre będzie).
Koteczka słusznie robi, że pilnuje domku :)

saa
- mam nadzieję, że Niutek się pilnuje i nie da sobie zrobić krzywdy :)
Wiesz jeśli nie musisz, to masz rację, że go nie wykastrowałaś, na to zawsze jest czas :)

Napiszcie, czy Wasze kotki często źle się czują od zjedzenia czegoś niedobrego?
A jak już coś im dolega, czy dają się przytulić i sobie pomóc, bo Megi niestety nie daje się przytulić i wówczas nie wiem co robić? :cry:



Megana - 23-01-2009 20:06
Przepraszam serwer chyba fiksuje i się zawiesiło to co wysyłałam :cry:



daggulka - 24-01-2009 10:33
ja też moją przygarniętą zołzę dałam wysterylizować .... bardzo cierpiała , z tydzień dochodziła do siebie po operacji :roll: - ale teraz ma święty spokój i my oczywiście spokojne sumienie :D

co do wychodzenia ... bałam się niemiłosiernie ... kiedy ją wypuszczaliśmy zawsze ktoś miał ją na oku , szczególnie po tym jak kotka rówieśnicczka od sąsiadów skończyła pod kołami samochodu :(
nasza wychodzi , ale zawsze trzyma się domu ... buszuje w deskach pobudowlanych , siedzi w garażu , raczej nie wychodzi poza ogrodzenie
latem całymi dniami przesiadywała na dworze (zawsze pod wizualną kontrolą :wink: ) , teraz- zimą wychodzi na kilka/naście minut pobuszowac w deskach i wraca (chyba nie lubi jak jej zimno :D )



DPS - 24-01-2009 12:28

Ha, dlatego już 3 lata ma. Dla wychodzącego kota to bardzo dużo. :(
U nas kotka tez nie wychodzi, a kotek owszem - ktoś musi łapać myszy w stodole. :lol:
Myślę, że jak zacznie wychodzić, to pewnie szybciej coś zje i odchoruje ( jak nie dobre będzie). Czy Twój kocurek często źle się czuje od zjedzenia czegoś niedobrego? No cos Ty, to buras jest, odporny, nie to, co te rasowce wychuchane. :wink:
Jeszcze, odpukać, nic takiego mu się nie przydarzyło nigdy. :D



magpie101 - 24-01-2009 15:42
Ale nastraszyliscie mnie z tym wychodzeniem, ze 3 lata u kota wychodzacego to i tak duzo.
Moj musi wyjsc codziennie na 2-3 godziny, bo inaczej drze sie przy szybie. No i latem taras mamy zawsze otwarty nieraz cala dobe, wiec kota na sznurku nie przywiaze. Lata zawsze wokol w zasiegu wzroku ale mimo wszystko boje sie, bo auta rzadko ale jezdza i pijaczki tez sie kreca.

Dzisiaj z Luckiem bylam znowy u weta juz na ostatnim szczepieniu i za 2 tyg. jestem umowiona na kastracja, rano go zawioze, a wieczorem odbiore.
U weta ze wszystkich osob czekajacych z psami kilka sie odezwalo, ze maja jeszcze w domu kota(y) i byli w lekkim szoku widzac zachowanie mojego Lucka.
Jak go wzielam z auta to trzymalam go na rekach (klatki nie posiadam) i tak z pol godziny siedzial u mnie na kolanach i czekalismy na swoja kolej. Malo tego, ze sie nie wyrywal to kazdy mogl go miziac, a on wcale sie nie burzyl, wiec ludzie nie mogli sie nadziwic, ze obcym daje sie glaskac, a ich wlasne koty na nich prychaja i do tego siedzial grzecznie i tylko filowal na psy. Juz teraz wiem, ze jak ktos by go zawolal to pewnie by bez wachania pobiegl nie zdajac sobie sprawy, ze ktos mu moze zrobic krzywde.
Mam nadzieje, ze po kastracji bedzie juz mniej chetnie wychodzic i stanie sie kotem typowo domowym.



Megana - 24-01-2009 20:22
dompodsosnami - Widzę, że jak kocina sama się nie przypilnuje, to człowiek nie wiele może. Więc nadzieja, że będzie dobrze :)

magpie101
- wiesz moja mama miała przyjaciółkę, która woziła kota w samochodzie "luzem" bez klatki. Kot był przyzwyczajony i siedział sobie na półeczce, na tyle samochodu i oglądał świat. Któregoś razu kiedy jechała ze swoją mamą, kot czegoś się wystraszył, zaczął skakać po samochodzie. Skończyło się niestety tragicznie , gdyż samochód wjechał w drzewo , mama tej Pani zmarła, a koleżanka mamy została kaleką i jeździła na wózku inwalidzkim. Tak się wystraszyłam, że kupiliśmy jednak klatkę i wozimy w klatce Megi ( nie jest niestety spokojna i nie lubi jeździć samochodem ( dzikus z niej).
Ale fajnie, że twoja kicia jest taka spokojna. Jak byliśmy u weta i chcieliśmy żeby przyciął jej pazurki, to niestety udało mu się tylko jednego podciąć, na więcej sobie nie pozwoliła, zaczęła prychać i pazurkami machać :D :D :D W związku z tym zrezygnowaliśmy z jakiegokolwiek podcinania i tylko ją szczepimy i odrobaczamy.

daggulka - Megi tak się pruła, że musieliśmy ją wysterylizować :cry:



DPS - 26-01-2009 11:44
No niestety, tak to wygląda w przypadku kotka wychodzącego. :-?
Zagrożeniem jest wszystko: inne koty (rywalizacja o względy wybrańców), inne zwierzęta, zwłaszcza wałęsające się psy, samochody, ludzie, zakamarki, w które kot włazi i nie umie potam się wydostać... :(
W stodole nasz kotek jest zamknięty, więc stamtąd nie wychodzi, ale w ciągu dnia głośno się domaga wypuszczania do ogrodu - więc wypuszczamy go, z nadzieją, że w dzień bezpieczniejszy jest. :roll:



danap - 27-01-2009 07:09

Napiszcie, czy Wasze kotki często źle się czują od zjedzenia czegoś niedobrego? mój kot nigdy nie ruszył niczego co wygląda podejrzanie o czymś niedobrym nie ma mowy :lol: :lol:

Też jestem zwolenniczką jeżdzenia z przypiętymi zwierzakami. Kot tylko w transporterze, a klatka opasana pasami. Psa też ma swoje pasy.



saa - 29-01-2009 15:38

dompodsosnami -

Napiszcie, czy Wasze kotki często źle się czują od zjedzenia czegoś niedobrego?
A jak już coś im dolega, czy dają się przytulić i sobie pomóc, bo Megi niestety nie daje się przytulić i wówczas nie wiem co robić? :cry:
Moje koty raczej nie ruszają nic, co by im miało zaszkodzić, bo nie miały żadnych problemów.
Ale Niutek czasem ma takie humory, że nie daje się dotykać. Nie widać, żeby mu coś dolegało ale ostrzega, by go nie głaskać po boku/brzuchu/grzbiecie/łapce - do wyboru, zależnie od nastroju :-? Pytałam Weta - to normalne. Poza tym, koty mają, ponoć, wrażliwą linię boczną :-?
No, oczywiście, gdy wróci poobijany lub pogryziony, to też lepiej nie ruszać!



magpie101 - 29-01-2009 15:54
Ja dwa tygodnie temu kupilam takie puszki
http://www.telekarma.pl/foto/an_ca_a...huhn_6x200.jpg
i moj Lucek je uwielbia. Przedtem dostawal saszetki whiskas i dostawal po pol saszetki czyli 50 gram i jeszcze nie wszystko zjada. Pokazane wyzej jedzonko pochlania w podwojnych ilosciach, puszki zawieraja mieso praktycznie bez galaretki, a whiskas to byla jedna galaretka.

Moj kotek nic starszego nie zje, a swieze jak mu cos nie smakuje to po prostu zostawia, staje przed lodowka i miauczy chcac cos innego to co lubi.

Co do zwracania to w ta niedziele i dwa tygodnie temu zwracal i to jedzenie z calego dnia. Powod? Wydaje mi sie, ze przejedzenie, w niedziele jestem caly dzien w domu i na kazde mialkniecie cos dostaje i jak cos mu smakuje to sie napcha, wiec dlatego wymiotowal i to tyle jakby trzy koty to zwrocily.
W tygodniu dostaje jedzenie rano o 8, potem syn mu daje o 14, po pracy o 18 i o 23 cos lekkiego przed spaniem ale on ma 5 msc i musi czesto byc karmiony.



daggulka - 29-01-2009 16:09
moja kota też wczoraj wymiotowała...dwa razy :o - pierwszy raz jej się to zdarzyło :roll: ....ale była wcześniej na podwórku -może i cos zjadła i sie struła :roll:
dzis dostała tylko 2 łyżki suchej karmy - na przegłodzenie...pewnie jak wróce z roboty to mnie wyjątkowo czule powita :wink: :lol:



saa - 30-01-2009 09:00
Słuchałam ostatnio w Jedynce Doroty? Szumińskiej, która prowadzi audycję o zwierzętach w sobotę czy niedzielę przed południem. Mówiła, że kotu można dawać do jedzenia wszystko to, co dalibyśmy małemu dziecku i na pewno mu nie zaszkodzi i że to my decydujemy, co on ma jeść. :o
Mądrzejsza o tę wiedzę i utwierdzona w moim pomyśle, żeby sierściuch jadł to, co my, zaczęłam działać. Żadnej karmy z puszki! Miałczy, to ja mu plaster szynki. Prowadzi do miski - mielonka, kiełbaska. Byłam nieugięta. W dzień nie jadł ale w nocy, jakimś cudem, wszystko znikało z miski (oprócz zupy ogórkowej) :evil:
Ja dopiero zobaczyłam jak niewiele kot potrzebuje zjeść! :wink: A tego wiskasa, to jadł bez opamiętania. Moim zdaniem, to coś do tego kociego żarcia muszą dodawać :wink:



nastka79 - 30-01-2009 09:19
Wg mnie to co robisz Saa to jest męczenie kota. Po co zmuszać go do jedzenia tego co ty, jak mu to nie smakuje. Przecież jedzenie kocie wzbogacane jest witaminami, tak aby kot miał dostarczane wszystkie składniki odżywcze, których potrzebuje.



magpie101 - 30-01-2009 10:52
Wczoraj skonczyly mi sie wyzej pokazane puszki i jak dalam whiskas to nie zjadl, na szczescie dzisiaj puszki dotra kurierem. Moj zarcie puszkowe dostaje 2 razy w ciagu dnia, a pozostale 2 posilki to juz nasze jedzenie (serek bialy, zolty, smietanka, sucha kielbasa, szynka, mieso)



saa - 30-01-2009 10:56
Myślisz? :oops:
A ja sądziłam, że Znajda ma u nas jak pączek w maśle :(
Nie chcemy, po prostu, żeby nam się kocisko rozwydrzyło a, poza tym, ostatnio jakoś się tak obtłuszczył.
Tak na serio, to tylko dwa dni wytrzymaliśmy, bo wiadomo, zawsze to łatwiej puszkę otworzyć i... kot się bardziej cieszy. Tacy z nas twardziele i dręczyciele :wink:
A Ty naprawdę myślisz, że kotu żywionemu "po staremu" (kiedy jeszcze nie wymyślili karmy) koniecznie czegoś musi brakować?



saa - 30-01-2009 11:10
magpie,
a czy Lucek lubi warzywka?
Mój Niutek (ten model ze zdjęcia) uwielbia np. marchewkę i selera (takie z rosołu lub po prostu gotowane w wodzie - te, które sobie przygotowuję na sałatkę).

Właśnie, się przeczytałam i mam wrażenie, że mi odbiło na punkcie tych moich sierściuchów. Zachowuję się, jakbym miała dziecko a nie kota :D Też się tak czasem czujecie?



magpie101 - 30-01-2009 11:42
saa moj lucek codziennie dostaje gotowana wloszczyzne na rosolku z miesem od udka.
Ja moje psy i kota troche traktuje jak dzieci, a ile sie do nich nagadam, nawet moj 15 letni synus nieraz mi wypomni, ze bardziej sie troszcze o zwierzaki niz o niego :oops: , tylko ze dzieci rosna i staja sie samodzielne, a zwierzaki to sa ciagle male dzieci, bo same kolo siebie nic nie zrobia.



nastka79 - 30-01-2009 11:44
Mój kot chyba też pełni u nas rolę dziecka :D z braku prawdziwych...

Serio uważam, że kocie karmy są opracowane zgodnie z potrzebami kota i myślę, że najlepiej mu takie dawać. Sama też daję czasami kotu coś tam co my jemy, ale nigdy jako główny posiłek. Co do kotów dawniej, to myślę, że sprawa wyglądała tak jak i z ludźmi kiedyś - żyć mogły, ale znacznie krócej niż obecnie...



saa - 30-01-2009 12:44
Magpie, ale się uśmiałam z tego rosołku! :D Ale znam to doskonale...

Nastka, masz rację, karmy zawierają wszystko, co potrzebne (taką mamy przynajmniej nadzieję) - to tak jak z jedzeniem z tubki dla astronautów. Tak, czy inaczej, ważne, żeby kot miał dach nad głową, jedzonko w misce i kogoś, kto się nim zaopiekuje, gdy będzie trzeba.

U mnie cała rodzina zwariowała na punkcie Niutka. "Gdzie jest?", "czy był w domu?", "czy zjadł?", "może pulpecika? nie? to wątróbki?". Na trzymanie na kolanach lub leżenie razem w łóżku prawie kolejki się zapisują :wink: A ja biegam za nim z aparatem i pstrykam zdjęcia.
Znajda, natomiast, jest centrum naszego życia "we dwoje" w nowym domu. Wyszła chudzina z tego lasu a nam od razu oczy się roziskrzyły (bo my jesteśmy specjalistami od przygarniania biednych zwiarzątek).



magpie101 - 30-01-2009 13:55
Ja w ciagu dnia kilka razy dzwonie z pracy pytac czy dali luckowi jesc, czy wypuscili zeby mogl pobiegac, czy wpuscili, czy wytarli go do sucha (jak byl snieg) itd... Ja wypytuje, a oni juz czasami sie wkurzaja.



Megana - 08-02-2009 14:53
Wiesz nastka, my z Michałem mamy po córce, ale Megana, to nasze wspólne dziecko hahahaha :D



nastka79 - 09-02-2009 12:33

Wiesz nastka, my z Michałem mamy po córce, ale Megana, to nasze wspólne dziecko hahahaha :D Nie wiem jak to rozumieć :roll: :-?



Megana - 09-02-2009 21:53
Każdy ma swoją córkę.
Ja mam córkę Kasię, Michał ma córkę Elę, a Megana kocica wspólna :D

Sitedesign by AltusUmbrae.