Tohanska branka e 03dg


Aneta Rzepka
TOHACSKA BRANKA
© Copyright by Aneta Rzepka & e bookowo 2010
Grafika i projekt okładki: Anna Pietraszek
ISBN 978-83-61184-84-3
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2010
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 41
4.
Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy nie
znały łez.
J. W. Cheney
Dzień był szary, pochmurny i smutny. Deszcz wylewał się z nisko osadzonych
chmur i monotonnie uderzając o szyby, wprawiał ludzi w ponury nastrój. Odylia
siedziała w swoim pokoju, wyszywając kwiatowy wzór na niebieskiej serwetce. Nie
potrafiła znalezć sobie ciekawszego zajęcia  od czytania bolały ją oczy, a domo-
wych obowiązków miała teraz mniej, jako że część z nich przejęła Kora. Od zaślu-
bin Olidara i nieudanej ucieczki do świątyni, jej życie stało się bardzo smutne.
Brakowało w nim jasno wytyczonego celu, siły, mobilizującej do jakiegokolwiek
działania. Dziewczynę opanowało poczucie beznadziejnej pustki, której nikt nie
potrafił wypełnić.
W ciszę szarego popołudnia niespodziewanie wdarł się tętent konia na dziedziń-
cu. Chwilę pózniej ktoś wszedł do domu. Głosy w sieni, szybkie kroki i nagłe po-
ruszenie wśród służby świadczyły, że przybył ktoś ważny, niespodziewany, może
nawet nieproszony. Odylia nie miała jednak ochoty sprawdzać, kto. Wyszła z po-
koju dopiero wtedy, gdy blada z przerażenia Kińja poinformowała ją, iż wódz pro-
si, aby zeszła. Niespiesznie pokonując dwie kondygnacje schodów, zastanawiała
się, któż mógł ich odwiedzić. Popchnęła drzwi i wkroczyła do jadalni. Olidar i nie-
znajomy młodzieniec, zapewne ów gość, siedzieli przy stole. Na widok dziewczyny,
obaj wstali.
 Witajcie  powiedziała niepewnie panna.  Kińja mnie zawiadomiła. Czy mo-
gę w czymś pomóc?
 Odylko, to jest nauczyciel, którego przysłano dla ciebie z Tohany  rzekł wódz,
niepewnie spoglądając na siostrę. Dostrzegł w jej twarzy oburzenie, ironię i jakiś
wewnętrzny bunt. Chrząknął ostrzegawczo, marszcząc groznie brwi, ale to nie
powstrzymało dziewczyny przed ciętą ripostą.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 42
 Widzę, że człowiek, który chce, abym była jago żoną uważa, że jestem głu-
piutką gąską  odparła, wydymając z pogardą usta i mierząc przybysza wzrokiem.
 Oczywiście, że nie  odparł spokojnie gość.  Mam jedynie uzupełnić wiedzę,
którą posiadasz i opowiedzieć o zwyczajach panujących w królestwie, ponieważ
nasza obyczajowość nieco różni się od tabyńskiej, chociaż wierzymy w Boga Ja-
sności i mówimy tym samym językiem. Na pewno masz wiele pytań i wątpliwości,
a nie ma kto ich rozwiać.
Nauczyciel posługiwał się pięknym językiem, świadczącym o starannym wy-
kształceniu i dobrym wychowaniu. W jego mowie nie było nawet cienia akcentu,
charakterystycznego dla ludzi ciężko pracujących, nieobytych ze sztuką erudycji.
Odylia mruknęła z uznaniem i utkwiła wzrok w twarzy młodzieńca. Był od niej
starszy o pięć, może sześć lat. Miał kruczoczarne, kręcone włosy, śniadą, typową
dla Tohańczyków cerę, stalowoszare, błyszczące oczy, szerokie ciemne brwi oraz
duże, pełne usta. Zarost na jego policzkach, świadczył o tym, że zbrakło mu czasu
i możliwości, aby zatroszczyć się o wygląd. Zaniedbania były jednak w pełni
usprawiedliwione długą i zapewne męczącą podróżą. Nie wpłynęły negatywnie na
wizerunek gościa. Przeciwnie, siostra wodza dawno nie widziała tak przystojnego
kawalera. Zaimponował jej też sposobem bycia i wyrażania myśli. Rzadko miała
okazję porozmawiać z kimś oczytanym, Kunicjanie utrzymywali się z pracy rąk
i nauka zawodu była dla nich zadaniem pierwszoplanowym. Staranne wykształ-
cenie odbierały jedynie dzieci wodza oraz bogatych, znaczących dla szczepu
mieszkańców. Dziewczynie zrobiło się przykro, iż człowiek inteligentny, oczyta-
ny, o niebanalnej powierzchowności uważał ją za niedouczoną gąskę. Nawet jeśli
miał ku temu podstawy, bo większość kunickich panien zakończyła edukację na
nauce czytania.
 Zakłada więc, że jakieś braki w wykształceniu posiadam  skwitowała Odylia
wyniosłym tonem, krzyżując ręce na piersiach.  To bardzo miłe, nie powiem.
A czy w Tohanie jest taki zwyczaj, że młodzieńcy nie odpowiadają na powitania
kobiet i nie wyjawiwszy swojego imienia, wtrÄ…cajÄ… siÄ™ do prowadzonych przez nie
rozmów?
 Odi  mruknął ostrzegawczo Olidar, a jego powieki zaczęły mrugać podejrza-
nie szybko.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 43
 Jako uczennica, mam chyba prawo zadawać pytania? Ostatecznie po to kró-
lewicz przysłał tego człowieka, prawda? Słucham, zatem?
 Wybacz  powiedział niepewnie gość, podchodząc do dziewczyny.  Faktycz-
nie, nie wyszło to najlepiej. Mam na imię Natanel i jest mi bardzo przykro, że...
 Jestem skłonna uznać, że twój nietakt został spowodowany trudami podróży.
Pawel!  rzekła wyniosłym tonem Odylia, pilnując, aby wyrażać się poprawnie.
Do jadalni wsunął się chłopiec, posługujący w domu wodza.
 Tak, pani?  zapytał.
 Poproś, aby podano naszemu gościowi obiad i przygotuj komnatę, najlepiej tę
obok kancelarii.
 Tak, pani.
Dziewczyna skierowała wzrok na nauczyciela.
 Powinieneś odpocząć, może wtedy lepiej będzie nam się rozmawiało  rzekła
pobłażliwym tonem, ciesząc się w duchu, że pokazała temu przemądrzałemu na-
uczycielowi, gdzie jego miejsce.  Jutro po śniadaniu będę gotowa do lekcji. Mam
nadzieję, że cię nie zawiodę.
Opuściła jadalnię. Nie miała nic więcej do powiedzenia człowiekowi, który nie
zachował się w stosunku do niej tak, jak nakazywała kultura. Postanowiła mu
udowodnić, iż nie jest głupiutką panienką i należy jej się szacunek.
Następnego dnia zeszła na śniadanie w skromnej, zielonej sukience. Włosy
splotła w ciasny warkocz, bezlitośnie rozprostowując loki. Chciała imponować
wiedzą, a nie urodą. Natanel siedział już przy stole i swobodnie rozmawiał z Oli-
darem. Tym razem grzecznie odpowiedział na powitanie Odylii, ona jednak zdawa-
ła się tego nie zauważać. W milczeniu zjadła swoją kaszę, po czym posłusznie
udała się do kancelarii na lekcję. Usiadła za biurkiem i otworzywszy notes spoj-
rzała wyczekująco na stojącego naprzeciwko młodzieńca. Chrząknął i przechadza-
jąc się po komnacie, rozpoczął wykład. Z niezwykłym zapałem opowiadał o po-
czątkach królestwa, nawet nie przyszło mu do głowy, że te fakty są dziewczynie
doskonale znane.
 Zanudzisz mnie  stwierdziła w pewnej chwili Odylia, wydymając z pogardą
usta.  Jeśli królewicz kazał ci wpajać mi takie podstawy, możesz wracać do do-
mu. Szkoda naszego czasu.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 44
Natanel umilkł i zrobił taką minę, jakby nagle przerwano mu recytację wyuczo-
nego na pamięć wiersza, a on nie bardzo wiedział, czy będzie potrafił kontynu-
ować. Był wyraznie speszony, postanowił jednak nadal grać rolę nauczyciela.
 To może mi powiesz, jaka jest zasadnicza różnica w strukturze państwowości
Tabynu i Tohany?  zapytał spokojnie.
 Proszę bardzo  odparła dziewczyna, przywołując na usta lekceważący
uśmiech.  Tabyn jest podzielony na kilkanaście plemion, z których każde ma
własną władzę wykonawczą i sądowniczą oraz częściowo ustawodawczą. Każdy
szczep mógłby istnieć jako osobne państwo. Struktura Tohany jest oparta na sil-
nej władzy króla, który jako zwierzchnik, nadzoruje poczynania namiestników.
Żadna decyzja nie może zostać podjęta bez jego zgody, a tym samym poszczególne
miasta nie potrafiłyby się samodzielnie zorganizować w wypadku oblężenia, bądz
jakiegoÅ› kryzysu...
 Tak zle by nie było, ale w sposoby zarządzania państwem zostaniesz wprowa-
dzona już jako królowa.
 Czyli egzamin zdałam?
 Oczywiście.  Natanel pokiwał z uznaniem głową.  Przepraszam, nie wiedzia-
łem, że uczono cię historii. Od sprawdzenia twojej wiedzy powinienem zacząć,
ale...
 Jeszcze dziś poszukam moich cenzurek  rzekła spokojnie siostra Olidara. 
Kińja ci je przyniesie. A teraz bądz tak miły i powiedz mi, czy to prawda, że nie
szanujecie kobiet?
 Co masz na myśli?
 Czytałam, że w Tohanie panują dziwne zwyczaje, a ty, swoim wczorajszym za-
chowaniem, potwierdziłeś te wiadomości. Podobno mężczyzni nie szanują kobiet,
uważają się za lepszych tylko dlatego, że noszą spodnie, zaś mężowie biją swoje
żony.
 Bzdura!  oburzył się młodzieniec.  Nie wiem, skąd wyciągnęłaś takie infor-
macje. Zapewne z jakichś starych romansideł. Kobieta jest taką samą obywatelką
jak mężczyzna, często ciężko pracuje, aby zarobić na utrzymanie. Płaci podatki,
przysługuje jej prawo do nauki, a na straży jej nietykalności stoi prawo.
 I mąż nie może podnieść na nią reki, tak?
 Czy musimy o tym rozmawiać?  zapytał niechętnie młodzieniec.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 45
 Zostałeś tutaj przysłany po to, żeby odpowiadać na moje pytania  stwierdziła
spokojnie siostra Olidara.  Więc?
Natanel usiadł przy biurku i zagryzł wargi. Najchętniej uniknąłby odpowiedzi,
lecz dziewczyna patrzyła na niego wyczekująco. Poza tym  miała rację. Przybył do
Kunic, aby przybliżyć jej kulturę i obyczajowość Tohany.
 Może, ale tylko w dwóch przypadkach  odparł przyciszonym głosem, spoglą-
dajÄ…c na paznokcie u rÄ…k.
 Jakich?
 Zostaw tÄ™ sprawÄ™. Dlaczego jesteÅ› taka dociekliwa?
W głosie nauczyciela można było usłyszeć błagalne nuty. Wyraznie chciał unik-
nąć rozmowy na poruszony przez Odylię temat, ona jednak nie miała zamiaru
ustąpić.
 Chcę wiedzieć  odparła spokojnie.  W końcu mam spędzić w Tohanie resztę
życia.
 Kiedy żona odmówi spełnienia przysięgi, złożonej w świątyni i kiedy okaże się,
że była już z innym mężczyzną  powiedział młodzieniec po chwili wahania.  Tyl-
ko to daje mężczyznie prawo do użycia siły względem żony, a nawet do jej zabicia.
Dziewczyna zacisnęła pięści. Czy to znaczy, że nie tylko zostanie zmuszona do
ślubu z obcym człowiekiem, ale będzie też miała obowiązek traktować go jak mę-
ża? To przecież absurd!
 A co się dzieje, kiedy panna zostanie zmuszona do złożenia przysięgi?  zapy-
tała drżącym głosem.  Jeśli wszystko będzie postanowione za jej plecami, jak
w moim przypadku? Nie znam człowieka, któremu mam ślubować, nic do niego
nie czuję, poza nienawiścią i...
 Przestań.
 Dlaczego? U siebie w domu mogę mówić, co uważam za słuszne i tylko brat
może mi tego zakazać. Kobieta jest z natury słabsza. Aatwo ją skrzywdzić. Cóż to
za prawo, skoro zezwala na gwałt?
 Zbliżenie małżonków nie jest gwałtem  mruknął Natanel, zaciskając pięści.
Był dziwnie zdenerwowany, ale Odylia postanowiła kontynuować rozmowę.
 Dobrowolne zbliżenie małżonków nie jest gwałtem, ale wmuszone już tak 
powiedziała spokojnie.  A jeśli odmowa jest karana, czymże jest zbliżenie?
 Dość, nie jestem przygotowany do tej rozmowy.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 46
 Widzę, że twój pan zwyczajnie mnie ignoruje  powiedziała dziewczyna,
uśmiechając się ironicznie.  Przysłał mi nauczyciela, który nie potrafi odpowie-
dzieć na najprostsze pytania, dotyczące panujących w królestwie obyczajów. Czy
królewicz naprawdę uważa, że jestem aż tak głupia?
 Nie uważa.
 Postaraj się zatem lepiej przygotować do jutrzejszych lekcji, inaczej będę zmu-
szona wysłać do Tohany posłańca ze skargą na ciebie.
Dziewczyna opuściła kancelarię. Była rozdrażniona, ręce jej drżały, z trudem
powstrzymywała łzy. Cóż za los jej zgotowano? Dlaczego Olidar na to zezwolił?
Nie zeszła na obiad. Nie mogłaby nic przełknąć. Siedziała w poko-
ju i spoglądając w okno, zastanawiała się, jak uciec przed przeznaczeniem. Przy-
pomniała sobie słowa nudyjskiej kapłanki:  Pokochaj, oddaj serce mężczyznie.
Tylko wtedy będziesz szczęśliwa.
Czy Odylia kochała jakiegoś chłopaka? Brat zadbał o to, żeby nie znała ich wie-
lu. Pozwolił na przyjazń z Edyrem, synem wodza Nudów, ale pilnie strzegł, aby nie
widywali się za często i bacznie obserwował, łączącą ich relację. Jedynie Matiego
spotykała niemal codziennie. Lubiła z nim rozmawiać, chociaż nie odebrał sta-
rannego wykształcenia, a on był dobry, troskliwy, odpowiedzialny. Zasługiwał na
miłość i zaufanie. Często dawał siostrze Olidara do zrozumienia, że wiele by dla
niej zrobił. Na pewno pomógłby, gdyby poprosiła...
 Spróbujemy  szepnęła dziewczyna.
Zmieniła skromną, zieloną sukienkę na chabrową, z ozdobnym haftem i dość
dużym dekoltem. Czesząc włosy, uśmiechała się do odbicia w lustrze. Nie zaplotła
warkocza. Pozwoliła, by loki swobodnie opadały na ramiona i plecy, ograniczając
ich naturę jedynie kilkoma spinkami, które miały zapobiec zasłanianiu oczu. Na
dworze było dość zimno, wydobyła więc z szafy zgrabną, oliwkową pelerynę z kap-
turem i pod jej osłoną opuściła domostwo.
*
Kuznia mieściła się za świątynią. Był to okazały budynek z dwuspadowym,
słomianym dachem. Odylia jeszcze nigdy nie widziała jej wnętrza. Przystanęła
przed wejściem, odrzuciła na plecy pukiel włosów i przywołując uśmiech na usta,
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 47
popchnęła ciężkie drzwi. W pomieszczeniu nie było okien, oświetlało je jedynie
duże ognisko. Mati, do połowy rozebrany, układał na półkach narzędzia.
 Witaj  powiedziała dziewczyna, podchodząc do kowala. Rozpięła przy tym gu-
ziczki peleryny, nie tylko dlatego, że w kuzni było bardzo ciepło.
 Odi?  zdziwił się chłopak. Pocierając z zakłopotania czoło, rozejrzał się
w poszukiwaniu ubrania.
 Nic  odpowiedziała siostra Olidara. Bez słowa wyjaśnienia położyła głowę na
pachnącej potem, męskiej klatce piersiowej.
Mati instynktownie objął dziewczynę, przytulił.
 Co się stało?  zapytał troskliwie.  Ktoś cię skrzywdził?
 Nie, jeszcze nie  szepnęła, ocierając policzek o piersi chłopaka.  Czy ja ci się
podobam?
 Oczywiście.
Odylia musnęła wargami tors kowala.
 Co robisz?  W głosie młodzieńca można było usłyszeć nie tylko zdziwienie,
ale również nadzieję.
 Nie wiesz?  odpowiedziała pytaniem dziewczyna. Delikatnie zagryzła skó-
rę w okolicy sutka, dotknęła jej końcem języka. Chłopak zatopił palce w miedzia-
nozłotych włosach, ciszył się ich miękkością, zapachem...
 Spójrz na mnie  poprosił nieśmiało.
Uniosła głowę, ukazując lekko zarumienione policzki oraz dziwnie błyszczące
oczy. Wilgotne, rozchylone usta dziewczyny zachęcały do pocałunków. Mati nie
potrafił zapanować nad pożądaniem. Przybliżył głowę do twarzy Odylii i pozwolił,
by ich wargi się spotkały.
 Kochasz mnie?  zapytała, odwzajemniwszy pocałunek.
 Wiesz, że tak  odparł, łaskocząc ustami białą szyję dziewczyny.
Przyjemny dreszcz przeszył jej ciało. Odchyliła głowę, aby ułatwić dostęp do
karku. Peleryna upadła na podłogę.
 JesteÅ› cudowna  mruknÄ…Å‚ Mati wprost do ucha dziewczyny.  Najwspanial-
sza na świecie.
 Nie mogę tu zostać  szepnęła drżącym ze wzruszenia głosem.  Uciekniesz ze
mnÄ…?
 DokÄ…d tylko zechcesz.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 48
Czuła, że chłopak odpina zamek sukienki i zsuwa ją nieco, odsłaniając ramio-
na. Nie broniła się. Jeszcze nie osiągnęła celu, a poza tym, pieszczoty sprawiały
ogromną przyjemność. Chciała oddać się im bez reszty, nie mogła jednak, musia-
ła doprowadzić plan do końca. Wzięła głęboki oddech, odchyliła głowę.
 Dziś o północy  powiedziała stanowczo.
 Jak sobie życzysz.
Chłopak drażnił językiem okolice prawego ucha Odylii, a głaszcząc ją po ple-
cach coraz niżej zsuwał suknię.
 Będę czekać przy lesie, za osadą  szepnęła, zastanawiając się, jakim cudem
serce, bijące w zastraszającym tempie, jeszcze nie wyskoczyło z jej piersi.
 Dobrze.
Cel osiągnięty  ucieczka zaplanowana. Dziewczyna chciała poprawić ubranie
i wrócić do domu. Wiedziała, że po tym, co zaszło w kuzni, Mati na pewno do-
trzyma słowa.
Odchyliła głowę, próbując wysunąć się z objęć kowala. W tej chwili on stanow-
czym ruchem szarpnął sukienkę i położył dłoń na nagiej, kobiecej piersi. Odylia
pozwoliła, aby nieznana dotąd rozkosz zawładnęła jej ciałem. Przymknęła oczy,
rozchyliła usta...
Nagle ktoś chwycił ją za rękę i popchnął w stronę drzwi. Pisnęła z przerażenia.
Nawet nie zauważyła, kiedy Olidar wszedł do kuzni. Teraz stał naprzeciwko Ma-
tiego i mierzył go nienawistnym spojrzeniem.
 Przepraszam  szepnął kowal, kuląc się ze strachu pod miażdżącym wzrokiem
przyjaciela.
 Ty draniu  syknął wódz, uderzając Matiego w twarz.  Zdradziłeś mnie.
Kolejny cios spadł na głowę kowala i jeszcze jeden. Chłopak nawet nie próbował
się bronić. Olidar przewrócił przeciwnika na klepisko, kopnął w brzuch.
Odylia czym prędzej doprowadziła ubranie do porządku i podbiegła do rozzłosz-
czonego brata. Musiała jakoś powstrzymać wybuch gniewu.
 Przestań!  zawołała, szarpiąc za rękaw jego koszuli.
Olidar wziął siostrę za rękę i wyprowadził z kuzni. Milcząc ponuro, posadził
przed sobÄ… na koniu.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 49
Dziewczyna spojrzała jeszcze na drzwi kuzni i uśmiechnęła się pod nosem.
Cóż z tego, że brat zabrał ją od Matiego? Oni i tak będą razem, już na zawsze.
UcieknÄ… jeszcze dzisiejszej nocy, nic ich nie powstrzyma.
 Straż!  zawołał wódz, zatrzymując wierzchowca na dziedzińcu przed domem.
 Tak, panie?  zapytał uzbrojony mężczyzna, podchodząc do Olidara.
 Pojmać kowala i zamknąć w więzieniu.
 Przecież on nic nie zrobił  zaprotestowała Odylia.
Młodzieniec nie zwrócił uwagi na słowa siostry. Postawił ją na ziemi, ale sam
nie zsiadł z konia. Najwyrazniej miał zamiar dokądś jechać. Dziewczyna chwyciła
go za łokieć.
 Dlaczego karzesz Matiego?  zapytała.  Sama do niego poszłam.
 Przynajmniej nie mów o tym głośno  skarcił ją, uwalniając rękę.  Pamiętaj,
że w domu jest człowiek, wynajęty przez twojego narzeczonego.
 Odwołaj rozkaz, to wszystko moja wina.
 Będziesz więc żyć ze świadomością, że cierpi przez ciebie niewinny człowiek.
 ProszÄ™, Oli...
 Nie miał prawa cię tknąć. Ciesz się, że nie kazałem go wychłostać.
Odylia zagryzła wargi. Zrozumiała, że rozdrapując tę sprawę, może jedynie za-
szkodzić przyjacielowi. Opuściła głowę i niespiesznie udała się do swojego pokoju.
Usiadła w fotelu na biegunach, dotknęła wciąż rozpalonych policzków. Jeszcze
przed chwilą czuła na szyi oddech Matiego, gorącą rękę na piersiach, jego usta,
namiętnie pieściły jej wargi i dekolt. Teraz po miłosnym uniesieniu zostało jedynie
poczucie winy. Nie mogła nic zrobić. Nigdy nie widziała Olidara tak rozgniewane-
go. Przeczuwała, że i jej cała sprawa nie ujdzie na sucho, dlatego nie zdziwiła się,
gdy po upływie kilkudziesięciu minut brat wszedł do pokoju. Rozsypał na podło-
dze groch.
 Klęknij  powiedział zimnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem.
Nie zamierzała protestować. Zresztą, było jej wszystko jedno. Poniosła kolejną
porażkę w walce z losem.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 50
**
Biała ściana, groch, którego ziarenka z każdą chwilą głębiej wbijały się w skórę,
płynący powoli czas... Ile minęło minut? Zegar cichutko tykał za plecami. Odylia
nie miała odwagi odwrócić się i spojrzeć na jego tarczę. Wiedziała, że w pokoju
jest rozzłoszczony, wyprowadzony z równowagi brat. Zamknęła oczy i spróbowała
nie myśleć o bólu. Wspominała pieszczoty Matiego, jego przyspieszony oddech,
łopot serca, które chciało wydrzeć się z piersi, podskoczyć radośnie, zaśpiewać...
Olidar podszedł do okna, westchnął cicho, spoglądając na szarzejące niebo.
Myślał o wydarzeniach, które miały dziś miejsce. Widział siostrę, ukradkiem wy-
mykającą się z domu. Wiedział, że coś knuła  na spacer nie zakładałaby najład-
niejszej sukni. Niestety, nie mógł od razu za nią pójść, nie chciał wzbudzać podej-
rzeń tego przeklętego nauczyciela. Gdy w końcu, uwolniony od jego towarzystwa,
opuścił mieszkanie. Nie wiedział, w którą stronę podążyła dziewczyna, nie znał jej
zamiarów. Pojechał do Matiego. Miał nadzieję, że chłopak pomoże mu w poszuki-
waniach. I co zobaczył? Człowiek, którego uważał za przyjaciela obmacywał Odylię
wiedząc, że niedługo ma być żoną innego!
Wódz podszedł do drzwi. Starł się nie patrzeć na klęczącą pod ścianą siostrę.
Był rozgniewany, wiedział, że zasłużyła na karę, ale kochał ją ze wszystkich sił
i nie potrafiłby oglądać cierpienia, które sam zadał.
 Przynieś lampę, Kińju  nakazał.
Zaczekał, aż dziewczyna wykona polecenie. Nie chciał, aby zobaczyła, że Odylia
została ukarana. Nikt nie powinien o tym wiedzieć. Sprawa musiała być załatwio-
na po cichu, żeby Natanel niczego nie dostrzegł.
 Czy pani jest chora?  spytała zaniepokojony głosem służąca, podając Olida-
rowi zapalonÄ… lampÄ™.
 Nie, wszystko w porządku  odparł, nie patrząc na pokojówkę.
Wszedł do pokoju, starannie zamykając za sobą drzwi. Postawił lampę na ko-
modzie i zająwszy miejsce przy oknie, zastanawiał się, co powinien zrobić. Sprawa
Matiego była już rozwiązana. Chłopak wyjdzie z więzienia dopiero po wyjezdzie
Odylii i nigdy więcej się nie zobaczą. A co począć z dziewczyną? Przecież nie mógł
jej zamknąć w domu, ani przez cały czas pilnować. Czy powinien na nią nakrzy-
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 51
czeć i zagrozić, że podobne wyskoki będzie surowo karał, czy raczej wytłumaczyć,
jak mogą się one skończyć? Dlaczego musiał wychowywać własną siostrę? Był od
niej osiem lat straszy, ale to nie dawało prawa do wymierzania sprawiedliwości.
Nie chciał patrzeć z góry, udawać mądrego. Sam miał przecież niejedno na su-
mieniu...
Przypomniał sobie letni wieczór sprzed kilku lat. Stał z Korą pod klonem. Tak,
już wtedy ją kochał. Całowali się. Jakaś usłużna kobieta, nieco ubarwiając fakty,
doniosła o wszystkim ojcu. Coś takiego było niedopuszczalne. Nawet, jeśli byliby
zaręczeni, do chwili zaślubin powinni panować nad emocjami i nie pokazywać
światu uczuć. Przy ludziach mogli się trzymać za ręce, obejmować w tańcu, oka-
zywać sobie serdeczność, ale nie miłość. Takie były prawa ustalone przez Boga
Jasności, podlegał im każdy. Stary wódz zrobił synowi awanturę. Chwycił nawet
za rzemień. W kwestiach przestrzegania zasad był nieugięty. Młodzieniec nie-
chybnie dostałby za swoje, gdyby nie siostra. Weszła do jadalni i oświadczyła, że
pani Albina się pomyliła. Brat przytulał ją, a nie Korę. Pokazała starte kolano,
tłumacząc, iż upadła, rana krwawiła, bolała... Ojciec uwierzył w tę bajeczkę, ale
Olidar znał prawdę. A teraz miał pretensje do siostry o to, że zachowała się tak,
jak on kiedyÅ›...
Na białej ścianie pojawiły się barwne wzory. Zielone kółeczka goniły żółte kwa-
draciki, czerwone kropeczki biegały dookoła niebieskich prostokątów. Ziarenka
grochu boleśnie raniły kolana. Już nawet wspomnienie miłosnych uniesień nie
pozwalało zapomnieć o cierpieniu. Odylia splotła ręce na piersiach i opuściła gło-
wę. Starała się powstrzymać łzy, one jednak nie chciały słuchać, wypłynęły spod
zaciśniętych powiek, znacząc na policzkach tor swojej wędrówki.
Skupiona na walce w bólem dziewczyna nie zauważyła, że ktoś wszedł do poko-
ju. Uniosła głowę dopiero, gdy poczuła czyjąś rękę na ramieniu.
 Wstań  powiedziała Kora.
Odylia spróbowała wykonać polecenie, zdrętwiałe nogi odmówiły jednak posłu-
szeństwa. Upadłaby, gdyby bratowa jej nie podtrzymała.
 Pomóż mi, Olidar  zażądała kobieta.
 Co się dzieje?  zapytał, wyrwany z zamyślenia młodzieniec. Oprzytomniał na
widok bladej, słaniającej się z bólu siostry. Pomógł żonie posadzić ją na łóżku.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 52
Odylia nie mogła rozprostować nóg. Drżącymi palcami, z trudem powstrzymu-
jąc łzy, odklejała ziarenka grochu, które przywarły do jej kolan. Na nikogo nie pa-
trzyła, do nikogo się nie odzywała. Jeszcze nigdy nie została tak upokorzona,
a najgorsze, że ból sprawił brat, człowiek, za którego oddałaby całą siebie.
 Jak mogłeś?  jęknęła Kora głosem pełnym wyrzutu.
Olidar nie bardzo wiedział, jak się zachować. Był bezradny wobec cierpienia
siostry. Spojrzał na zegar i jęknął boleśnie. Od jego wejścia do komnaty minęły
ponad trzy godziny. Kiedy? Dlaczego tego nie zauważył?
 Przepraszam, Odi  szepnÄ…Å‚.
Nie odezwała się. Całą uwagę skupiła na wbitych w skórę ziarenkach. Młodzie-
niec zacisnął pięści i opuścił pokój. Nie mógł dłużej patrzeć na ból Odylii. Wie-
dział, że to nie koniec, że czeka ją jeszcze wiele naprawdę trudnych chwil i że los
prawdopodobnie nigdy nie będzie dla niej łaskawy.
 Dobrze, że Tohana jest tak daleko pomyślał, zbiegając po schodach.  Chyba
nie potrafiłbym patrzeć, na jej krzywdę.
***
Gabinet był niedużym, ale dobrze oświetlone pomieszczeniem, w którym Olidar
załatwiał wszelkie służbowe sprawy. Naprzeciwko okna ustawiono biurko z licz-
nymi szufladami, przy nim dwa wygodne krzesła, a w kąciku dużą szafę, zamyka-
ną na kłódkę. Przechowywano w niej dokumenty szczepu, wszelkie dekrety, usta-
wy i korespondencję z przywódcami innych plemion. Komnata służyła wodzowi za
miejsce pracy, nie lubił, kiedy wchodzili tam domownicy. Zwykł mawiać, że nie
miesza się problemów zawodowych z osobistymi. Kora zignorowała zakaz męża.
Z impetem szarpnęła drzwi i wkroczyła do gabinetu. Była zdenerwowana, gniew
odbijał się nie tylko w jej oczach, ale też w postawie i zachowaniu.
 Coś ty zrobił?  zapytała z wyrzutem, patrząc w oczy siedzącemu za biurkiem
mężowi.  Myślę, że jesteś ostatnią osobą, która miała prawo potraktować Odylię
w taki sposób. I niby za co? Zapomniałeś o swoich wybrykach?
Olidar westchnął głośno i podszedł do żony.
 Nigdy nie zapomnę  odparł, obejmując ją ramieniem.  Nie mógłbym...
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 53
 A znęcać się nad własną siostrą możesz?  Z oczu Kory leciały iskry złości. Nie
próbowała ich ukrywać.  Przecież ona nas kryła. Wiesz, co by było, gdyby moi
rodzice się dowiedzieli? Pewnie zabroniliby mi cię widywać i nie wyrazili zgody na
zaślubiny. A gdyby nagłośniono tę sprawę... Wiesz, że nigdy nie mógłbyś nosić
Lwiego Oka? Odylia wiedziała i milczała. Tak jej za to odpłacasz?
 To co ja mam zrobić?  zapytał bezradnym głosem Olidar.
 Dlaczego odbierasz jej prawo do miłości? Skoro chce być z Matim, napisz Gi-
darowi, że nie zgadzasz się na zaślubiny. Jako brat i opiekun masz chyba jakieś
prawa?
 Niewolnicy nie mogą kochać.
 Ja mówię o twojej siostrze.
 Gidar ma weksel podpisany przez naszego ojca.
Kora zbladła, znieruchomiała z otwartymi ustami. Wyglądała tak, jakby nagle
zapomniała, że powinna zaczerpnąć powietrza.
 Słucham?  zapytała po dłuższej chwili.
 Odylia jest niewolnicą. Dobrze wykształconą, ładnie ubraną i chyba najdroż-
szą na świecie, ale niemającą prawa decydowania o swoim losie. Tylko ślub z kró-
lewiczem zapewni jej wolność oraz w miarę godne życie.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 54
5.
Zaczynaj od rzeczy małych, jeśli chcesz być
wielkim. Zakładaj głęboki fundament poko-
ry, skoro zamierzasz budować wysoko.
August z Hippony
Mrowienie w kolanach spędzało Odylii sen z powiek i nie pozwalało zapo-
mnieć o poniżeniu, którego doświadczyła. Dziewczyna leżała w łóżku, wpatrując
się w czarne niebo za oknem. Myślała o Matim. Miała wyrzuty sumienia, że chło-
pak cierpi z powodu jej zachcianek. Z drugiej zaś strony nie potrafiła obudzić w
sobie nawet cienia żalu. Gdyby mogła przewidzieć konsekwencje swojego posunię-
cia, na pewno jeszcze raz poszłaby do kuzni i pozwoliła sobie na chwilę uniesienia
w ramionach kowala. Już nawet nie po to, aby zaplanować ucieczkę, ale dla
dreszczu, który przeszył ciało, wzmógł rytm serca.
Z niecierpliwością oczekiwała na poranek. Pragnęła jak najszybciej zobaczyć
Matiego, zapewnić, że zrobi wszystko, aby odzyskał wolność. Chciała poczuć do-
tyk jego szorstkiej, spracowanej, ale delikatnej i ciepłej dłoni.
Wstała skoro świt, wyjęła z szafy czarną sukienkę, ubrała się, splotła war-
kocz i opuściła pokój. Każdy krok sprawiał ból, ale nie zwracała na to uwagi. Mu-
siała pójść do więzienia. Na szczęście nikt jej nie zatrzymywał. Strażnik nie zada-
wał zbędnych pytań, bez protestów zaprowadził siostrę wodza pod właściwą celę.
Kowal siedział na leżącym na ziemi materacu i z uwagą oglądał swoje stopy.
 Mati!  zawołała dziewczyna.
 Odi?  zdziwił się.  Po co tu przyszłaś?
 Musiałam.
Chłopak podszedł do kraty, pocierając w zakłopotaniu czoło. Spojrzał uważ-
nie w twarz Odylii. Cierpienie i nieprzespana noc odcisnęły na niej swoje piętno.
Blade policzki nosiły ślady niezmytych rano łez. W oczach odbijał się smutek.
 Co ci jest?  zapytał przyciszonym głosem, wysuwając rękę i dotykając włosów
dziewczyny.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 55
 Nic, nieważne  szepnęła, przysuwając twarz do kraty.  Powiedz mi lepiej, jak
cię tu traktują? Dostałeś śniadanie?
 Tak, wszystko w porządku. Nie myśl o tym.
Mati wysilił się na uśmiech. Nieśmiało pogłaskał Odylię po zapłakanym policz-
ku. Chwyciła go za rękę.
 Przepraszam  szepnęła.  To wszystko przeze mnie...
 Nie, Odi  odparł spokojnie, wyplątując dłoń z uścisku.  Nie rób sobie wyrzu-
tów. Zasłużyłem na więzienie.
 Co ty mówisz? Przecież sama do ciebie przyszłam...
 A ja niecnie to wykorzystałem. Dobrze wiesz, że nie pomógłbym ci w ucieczce.
Nigdy nie miałem takiego zamiaru. Tu jest mój dom, kuznia, rodzina...
 Słucham?  zdziwiła się dziewczyna. Słowa chłopaka były jak ciernie, rozdzie-
rajÄ…ce jej serce.
 Wykorzystałem twoją naiwność. Było mi dobrze, dlatego obiecałem, że uciek-
niemy. Wiedziałem, że wyjdziesz, jeśli odmówię.
Twarz Odylii poszarzała ze smutku, usta wykrzywił bolesny grymas, do oczu
napłynęły łzy.
 Powiedz, że kłamiesz  poprosiła drżącym, słabym głosem.
 Kłamałem mówiąc, że cię kocham  odparł spokojnie Mati.  Jesteś dla mnie
tylko siostrą wodza, nikim więcej.
Dziewczyna zagryzła wargi, żeby powstrzymać szloch. Postanowiła, że kowal nie
zobaczy jej słabości. Nie miał takiego prawa. Jak mógł potraktować ją w taki spo-
sób? Ufała mu, wierzyła, była przekonana, że zrobiłby dla niej wszystko. Tymcza-
sem on zwyczajnie udawał, a teraz miał jeszcze czelność o tym mówić!
 Jesteś podły  syknęła, odwracając się na pięcie.
Chłopak patrzył, jak zgarbiona, przygnieciona smutkiem Odylia odchodzi, po-
włócząc nogami. Utykała i nawet nie próbowała tego ukrywać.
 Co on ci zrobił, biedulko?  jęknął, zaciskając pięści na kracie.  Przepraszam,
że nie potrafiłem cię ochronić. Przepraszam, kochana. Mam nadzieję, że kiedyś mi
wybaczysz.
*
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 56
Olidar stał na progu mieszkania, spoglądając w stronę Głównego Placu. Wyraz-
nie na kogoś czekał. Nagle ujrzał zbliżającą się niespiesznie Odylię. Była zgarbio-
na, utykała. Gdy zobaczyła brata, przystanęła na chwilę, jakby czuła lęk przed
spotkaniem. Podeszła jednak.
 Witaj  szepnęła słabym głosem.
 Witaj, Odi  odparł, biorąc ją za rękę.  Jak się czujesz?
 Dobrze.
 Chyba nie do końca? Przepraszam, ja... zapomniałem o tobie... zamyśliłem
siÄ™...
 Zasłużyłam, to i oberwałam. Nie musisz się tłumaczyć.
Młodzieniec uniósł do ust dłoń siostry. Była to powszechnie uznawana oznaka
najwyższego szacunku, gest stawiający człowieka niemal na równi z bóstwem. Po-
dobne hołdy składano wyłącznie królowi, zasłużonym wodzom oraz osobom, które
szczególnie ceniono i poważano. Odylia spojrzała bratu w oczy. Na jej twarzy ma-
lowało się zdziwienie. Nie wiedziała, jak powinna zareagować.
 Jesteś dla mnie wzorem dzielności i szlachetności  szepnął Olidar.  Przepra-
szam, że cię tak bardzo upokorzyłem.
 Kocham cię, Oli  odparła głosem drżącym ze wzruszenia.  Nic tego nie zmie-
ni. A teraz przepraszam, muszę się wykąpać.
 Zjedz coÅ›, bo zemdlejesz. JesteÅ› bardzo blada.
 ZejdÄ™ na obiad.
Cmoknęła brata w policzek i weszła do sieni.
 Przygotuj mi kąpiel, Kińju  powiedziała do dziewczyny, myjącej na korytarzu
podłogę.
Kilka minut pózniej siedziała w napełnionej gorącą wodą wannie. Pływające na
powierzchni płatki róż oraz delikatna piana oczyszczały ciało. Odylia zmoczyła
głowę, starannie umyła włosy i twarz. Policzki pucowała tak mocno, że aż piekły.
Chciała zetrzeć z ciała wspomnienie pocałunków Matiego, dotyk rąk, zapach ust,
zapomnieć ciepło pieszczot. To, co jeszcze wczoraj sprawiało ogromną przyjem-
ność, za co była gotowa poddać się najsurowszej nawet karze, dziś nazywała
wstydem, który należało ukryć przed światem, zapomnieć, spłukać jak mydlaną
pianę. Została oszukana, zdradzona i wykorzystana w najpodlejszy z możliwych
sposobów.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 57
Moc środków do kąpieli oraz zapach kwiatów nie wystarczyły. Dziewczyna na-
mydliła gąbkę, pocierała nią skórę tak długo, aż się zaróżowiła. Uwagę skupiła
głównie na szyi, uszach oraz piersiach, a więc miejscach poddanych pieszczotom
kowala. Dopiero po godzinie osuszyła ciało ręcznikiem, założyła czystą bieliznę i
czarnÄ… sukienkÄ™.
 Kińju!  zawołała.
 Tak, pani?  zapytała pokojówka, obdarzając siostrę wodza uśmiechem.
 Pomożesz mi rozczesać włosy?
 Oczywiście.
Życie toczyło się dalej, pomimo upokorzenia, pomimo przyszłości, widzia-
nej w czarnych barwach, pomimo smutku i rozżalenia.
**
Natanel siedział w jadalni, z zapałem opowiadając o czymś Korze. Uniósł głowę,
gdy usłyszał ciche i troszkę niepewne pozdrowienie Odylii. Przyjrzał się jej bladym
policzkom, wilgotnym, rozpuszczonym włosom, zatrzymał wzrok na smutnych,
turkusowych oczach.
 Witaj  odparł przyjaznie, wstając i pomagając dziewczynie zająć miejsce przy
stole.  Cieszę się, że jesteś.
 Przepraszam, zapomniałam o tych cenzurkach i...
 Nie szkodzi, jakoś sobie bez nich poradzimy  przerwał tłumaczenia Odylii,
nieznacznie kładąc dłoń na jej ręce.
 I nie jesteś zły?  spytała zdziwionym głosem.
 Nie.
Młodzieniec nawet na chwilę nie spuszczał dziewczyny z oka. Bacznie obserwo-
wał każdy jej ruch, gest i spojrzenie, odgadując myśli, podsuwał sól, koszyczek z
pieczywem albo ściereczkę do wytarcia rąk, zanim po nie sięgnęła. Siostra Olidara
kilkakrotnie uniosła brwi ze zdziwienia. Jeszcze nigdy nikt nie usługiwał jej w taki
sposób. Wszystkiego mogła się spodziewać po przemądrzałym, ponurym nauczy-
cielu, ale nie manier, godnych naśladowania. Porównała w myślach sposób bycia
Matiego i gościa z Tohany. Kowal wypadł blado, niepozornie, jak, nie przymierza-
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 58
jąc, zwykły prostak. Tak mała i niewiele znacząca rzecz, bardzo poprawiła Odylii
nastrój.
 Czy będziemy mieli dzisiaj lekcję?  zapytała, gdy skończyła jedzenie.
 Tak  odparł Natanel.  Chociaż nie, dzisiaj chciałbym z tobą porozmawiać.
Może poszlibyśmy na spacer?
 Wolałabym zostać w kancelarii. Zaczekaj tam, a ja przyniosę te nieszczęsne
cenzurki.
 Dobrze, jak sobie życzysz.
Uśmiechając się niepewnie, opuściła jadalnię. Oczywiście, że wolałaby zo-
stać i pozwolić, aby nauczyciel jeszcze ją po adorował, ale to mogłoby wzbudzić
zainteresowanie Olidara. Na drżących nogach, lekko utykając, przemierzyła scho-
dy. Weszła do swojego pokoju, starannie zamknęła drzwi i ukryła w dłoniach roz-
palone policzki. Musiała przyznać sama przed sobą, że Natanel posiadał wyśmie-
nite maniery. Robił wszystko, aby zatrzeć pierwsze, nieprzyjemne wrażenie. Bar-
dzo jej zaimponował. Podczas dzisiejszego obiadu czuła się jak dama.
 Muszę przywyknąć pomyślała.  Zapewne w Tohanie wszystkie panny trakto-
wane są w taki sposób. Nie należy okazywać Natanelowi, że dla mnie jest to pew-
nego rodzaju nowość, że czuję się wyjątkowa.
Usiadła przy toaletce i spojrzała w lustro. Myślała, że ujrzy w nim piękną kobie-
tę, a zobaczyła blade policzki oraz smutne, podkrążone oczy. Nie zmieniła się za-
tem w istotę o przecudnej urodzie. Dlaczego więc obcy człowiek traktował ją z na-
leżytym szacunkiem, a Mati, którego uważała za przyjaciela  tak boleśnie zranił?
Dwie wielkie łzy stoczyły się po twarzy Odylii. Starła je stanowczym ruchem dłoni.
Energicznie wstała, podeszła do komody. Dokumenty potwierdzające, że zdobyła
staranne wykształcenie leżały w górnej szufladzie. Wyjęła je, sprawdziła, czy na
pewno są wszystkie i opuściła pokój.
Natanel czekał przed kancelarią.
 Martwiłem się o ciebie  powiedział, przepuszczając dziewczynę w drzwiach.
 Niepotrzebnie  odparła. Zajęła miejsce przy biurku i położyła na nim koper-
tę z dokumentami.  Przecież nic mi nie jest.
 Ktoś cię skrzywdził.
 Słucham?  zapytała głosem pełnym zdziwienia.  Zaraz, skąd wiesz? Dlacze-
go mieszasz się w moje życie?
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 59
Młodzieniec usiadł naprzeciwko Odylii i spojrzał jej w oczy.
 JesteÅ› bardzo blada i smutna, a w twoich oczach odbija siÄ™ cierpienie 
stwierdził.  Coś musi być tego przyczyną. Powiedz mi, kto zrobił ci przykrość, a
dopilnuję, żeby spotkała go zasłużona kara.
Dziewczyna powiodła wzrokiem po kancelarii. Doskonale znała skromne ume-
blowanie pomieszczenia: biurko, dwa miękkie krzesła, szafka z książkami,
oszklona witrynka, w które przechowywano ozdobne talerze i kubki, przy oknie
wygodny fotel. Dzisiaj czuła się tutaj jakoś obco, nieswojo. Zapewne przez obec-
ność Natanela, którego strój, sposób bycia i styl prowadzenia rozmowy zupełnie
nie pasował do prostego wnętrza. Młodzieniec starał się zyskać zaufanie Odylii,
proponował pomoc, może nawet byłby zdolny ukarać Matiego za jej ból i poniże-
nie. Tylko, czy należało mu ufać? Czy można wystawić na jego gniew człowieka,
w którego ramionach przeżyło się pierwszą w życiu rozkosz?
 Czyżby chronił mnie immunitet twojego pana?  zapytała dziewczyna, przywo-
łując na usta nieco drwiący uśmiech. Postanowiła, że wysłannik królewicza nie
usłyszy z jej ust słów skargi na przyjaciela.
 Tak, od chwili, w której zostało postanowione, że będziesz jego żoną  odparł
spokojnie nauczyciel.
 Powinieneś zatem najpierw ukarać siebie, bo chyba nie okazujesz mi należne-
go szacunku. I już nie, jako narzeczonej królewicza, bo na tej godności mi nie za-
leży, ale jako siostrze wodza Kunic.
Natanel wstał, chwycił krzesło, silnym pchnięciem wsunął je pod stół. Na jego
twarzy odbijały się gniew, wściekłość i oburzenie.
 Jak śmiesz?  wysyczał raczej, niż zapytał.  Kim ty jesteś, że masz czelność
odzywać się do mnie w taki sposób?
 Gdybym była złośliwa, powiedziałabym, że przyszłą królową Tohany  odparła
dziewczyna, uśmiechając się ironicznie.
 Jeszcze nią nie jesteś i może się okazać, że nigdy nie będziesz.
Młodzieniec, zaciskając palce na poręczy krzesła, mierzył Odylię spojrzeniem
pełnym gniewu i nienawiści. Zdawać by się mogło, że za chwilę wybuchnie, rzuci
jej w twarz jakąś straszną obelgę. Ona jednak nie okazała lęku, nie opuściła gło-
wy, nawet nie drgnęła.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 60
 Chciałabym nigdy nią nie być  powiedziała cichym, ale stanowczym głosem.
 Mnie wystarcza to, co mam, nie jestem żądna władzy ani bogactwa.
Natanelowi powoli zaczęło się udzielać opanowanie dziewczyny. Widoczna w je-
go spojrzeniu nienawiść, ustąpiła miejsca podziwowi. Bo jakże piękna była Odylia
z wyrazem spokoju wypisanym na twarzy, z blaskiem wyższości w oczach, z dum-
nie uniesionym, wysokim czołem oraz z kosmykiem miedzianozłotych włosów,
nieznacznie dotykającym policzka! Wyglądała jak dama, która nie potrzebowała
podkreślać dostojeństwa tytułami ani klejnotami  miała je w sobie.
 Dlaczego my zawsze musimy się kłócić?  zapytał po dłuższej chwili młodzie-
niec.  Przecież nie chciałem zle.
 Wiem  odparła pojednawczo Odylia.  Po prostu nie mieszaj się do mojego
życia. Proszę, tu są cenzurki.
Zajął miejsce przy biurku i przejrzał dokumenty, zwracając uwagę na każdą
ocenę. Musiał czymś zająć ręce i oczy, aby nie zdradzić dziewczynie, jak bardo mu
się spodobała.
 Widzę, że odebrałaś naprawdę staranne wykształcenie  powiedział, kiwa-
jąc z uznaniem głową.  I byłaś... jesteś bardzo zdolna. Sam nigdy nie doczekałem
siÄ™ tak dobrych opinii u nauczycieli.
 Dziękuję  powiedziała, opuszczając skromnie głowę. Nauczyciel nie miał
prawa wiedzieć, że słowa uznania dały jej sporą satysfakcję.
 Właściwie, niewiele mogę cię nauczyć. Chyba jedynie obyczajów, panują-
cych w Tohanie.
 Możesz mi opowiedzieć o królewiczu  podsunęła spokojnie Odylia.
 A co chciałabyś wiedzieć?
 Jaki jest?
 Chodzi o wyglÄ…d?
 Nie. O to, jakim jest człowiekiem.
 Przede wszystkim sprawiedliwym, ale też mądrym, szlachetnym, walecznym...
 Czyli pean ku czci przyszłego króla  dziewczyna wydęła z pogardą usta. 
A ma jakieś wady? Nie bój się, nic mu nie powiem.
Natanel opuścił głowę, spoglądając na swoje paznokcie. Zupełnie, jakby się za-
stanawiał, czy może być z Odylią szczery.
www.e bookowo.pl
A n e t a R z e p k a : T o h a Å„ s k a b r a n k a | 174
O Autorce
Aneta Rzepka - urodzona w 1980 roku. Obecnie mieszka w Warszawie, raczej
z przypadku niż z miłości do dużego miasta. Studiowała na Wydziale Nauk
Humanistycznych UKSW.
Z dobrą książką zaprzyjazniona od dzieciństwa. Już jako niemowlę metodą
 trzech p (pognieść, podrzeć, połknąć), czytała pilnie Sienkiewicza. Pózniej
przyszedł czas na pierwsze bajki  rymowanki, wierszyk o Murzynku i samo-
dzielne poznawanie czarno białego świata literek. Pokochała go tak bardzo, że sama zaczęła pisać.
Prawdziwą przygodę z rzemiosłem tworzenie tekstów literackich zaczęła od publikacji na Portalu
Pisarskim.
Pisanie traktuje przede wszystkim jak wspaniałą przygodę i sposób na oderwanie od codzienności.
Jeśli jednak to, co stworzy spotka się z czyjąś aprobatą  radość jest podwójna, bo przecież to czy-
telnik nadaje wartość dziełu. Jedno z jej opowiadań znalazło się w antologii Ten pierwszy wydanej
przez e-bookowo.
www.e bookowo.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tohanska Branka
esmeralda i e?
E
beagle i e?
Koronka do Miłosierdzia Bożego aranż Paweł Bębenek
E
e4
xmaswreath ivy p e?
E marketing PoĹĽegnanie z banerem 10 2004
Mobb?ep Diamond
cols dg
Mobb?ep Hurt Niggas
Twoj typ osobowosci Prezenter ESFP e15

więcej podobnych podstron